Prezes PiS podkreślił, że 11 listopada 1918 r. został uznany za dzień odzyskania przez Polskę niepodległości ze względu na powrót do kraju Józefa Piłsudskiego. Jak dodał odzyskanie niepodległości było jednak procesem znacznie dłuższym, który pod względem "czynu zbrojnego" zakończył się w 1921 r., a w kontekście działań dyplomatycznych w 1923 r.
Momenty uroczyste, pamięć ludzi, pamięć instytucji, pamięć wydarzeń, bitew jest czymś, co konsoliduje wspólnotę, a wspólnoty potrzebujemy. Musimy ją budować, umacniać, bez niej nasze państwo, a poprzez państwo także nasz naród, nie będą mogły odnosić sukcesów, nie będą mogły wpisywać się w historię Europy i świata w taki sposób, na jaki zasługujemy, a zasługujemy na wiele, bo jesteśmy wielkim europejskim narodem 
 - powiedział Jarosław Kaczyński.
Jak podkreślił, w decydującym czasie w trakcie I wojny światowej połączyła się zarówno myśl polityczna, jak i czyn zbrojny.
- Połączyły się tak, jak nigdy przedtem w całej historii walki o odzyskanie niepodległości
 - mówił prezes PiS. 
Jarosław Kaczyński przyrównał wysiłek roku 1918 r. z wcześniejszymi próbami odzyskania niepodległości.
- Jaka była różnica? Otóż wydaje się, że ta różnica polegała przede wszystkim na tym, że wysiłki politycznych elit były połączone z wysiłkami dużo szerszych grup, większych części społeczeństwa. Z całą pewnością nie było tak, jak w czasie powstania kościuszkowskiego, gdy nasza armia rozpadała się na skutek dezercji, nie było tak jak w 1831 r., gdy mieliśmy do czynienia z podobnym zjawiskiem, a walkę można było kontynuować, nie było tak, jak w 1863 i 1864 r., gdy stosunkowo niewielka część społeczeństwa poparła powstanie. Tym razem tego poparcia nie zabrakło, nie zabrakło nie przez przypadek, nie na skutek procesów będących poza nami, poza decyzjami polaków. Nie zabrakło ich, bo różne siły polityczne, często o przeciwstawnych poglądach już po upadku powstania styczniowego podjęły najróżniejsze działania służące do unarodowieniu klasy robotniczej, rozszerzenia świadomości narodowej wśród mas chłopskich, odrzucenia wierności caratowi przez inteligencję i klasy wyższe
- mówił prezes PiS.
Szef partii rządzącej dodał, że z tej nauki powinno się wyciągnąć wnioski.
- Tamta niepodległość była krótka. Dziś od 1989 r. mamy dużo więcej lat za sobą. Wtedy było ich troszkę ponad 20, bardzo mało. Później przyszło pół wieku niewoli, początkowo tej najstraszliwszej, którą stworzyły dwa totalitaryzmy, następnie tworzył ją komunizm, okrutny w pierwszej fazie, ludobójczy, a potem łagodniejszy, ale będący wciąż niewolą. Rany zadane wtedy Polakom trwają, wciąż nie są zabliźnione, ta chorobą, którą toczono, nie jest wyleczona. Zadaniem związanym z przedsięwzięciem dobrej zmiany i 100-leciem odzyskania niepodległości jest uczynić wszystko, by ten proces zabliźniania ran następował możliwie szybko
- zaznaczył Jarosław Kaczyński.
W dalszej części wystąpienia prezes PiS przywołał osobę swojego brata, śp. Lecha Kaczyńskiego. 
Lech Kaczyński rozpoczął proces odbudowy polskiego patriotyzmu, który był fałszowany w okresie PRL-u, a później już wprost niszczony po roku 1989, co było paradoksalne. Rozpoczął  proces odbudowy jako prezydent Warszawy, kontynuował jako prezydent RP. To jego wielka zasługa, a dla nas - wielkie zobowiązanie. Musimy ten proces kontynuować na różnych poziomach, w edukacji, w przestrzeni publicznej, w budowie instytucji, które sprawią, by Polacy byli dumni ze swojej historii, ale też z tego co robimy dziś, naszego rozwoju, co będzie nasza piękną przyszłością, bo odrzucamy ten ciężki worek kamieni, który nosiliśmy na plecach po 1989 - worek z korupcją, nadużyciami, niemoralnością, a także niszczeniem polskiej wspólnoty, polskiej tożsamości. To zadania na lata, ale musimy je zintensyfikować
- podkreślił Jarosław Kaczyński.
- Obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości to wielki czas -musimy uczynić wiele, by powstało Muzeum Historii Polski, by budowało pamięć o Polakach i tych, którzy Polakami nie byli, ale pomagali Polakom. Musimy umacniać IPN, musimy budować Muzeum Ziem Wschodnich, musimy zbudować Muzeum Ziem Zachodnich i domagać się naszych praw, także tych wynikających z historii. Francuzom zapłacono, Żydom zapłacono, wielu narodom zapłacono za straty w czasie II wojny światowej. Polakom - nie. Przyjmowanie tego faktu jako oczywistość to przejaw tej mikromanii narodowej, kompleksu, który nam wmawiano. Tu nie chodzi tylko o środki materialne, ale także o nasz status, o nasz honor
- wyliczał zadania prezes PiS.
Jarosław Kaczyński zaznaczył, że domaganie się reparacji należy traktować jako poważne żądanie rządu polskiego.
- Żądania są spełnione, gdy stoi za nimi siła, rozwój, konsolidacja.Dlatego - choć to jest bardzo trudne - musimy starać się o tę narodową konsolidację. Musimy zwracać się także do tych, którzy dziś nas nie akceptują albo i nienawidzą. Musimy ich przekonywać.Nie mówię o profitentach tego chorego systemu, który dziś odrzucamy, ludziach owładniętych lewacką ideologią - mówię o innych - ich jest wielu, można ich przekonać faktami, ale też przemyślaną polityką zwracania się do nich w taki sposób, aby zrozumieli. Najważniejsze są sukcesy, byśmy mogli powiedzieć po 4 latach pierwszej kadencji, może pierwszej z wielu, że wykonaliśmy nasze zobowiązania, że Polska się rozwija, że rozwija się polska wolność i polska demokracja, że ta żałosna bajka o polskiej dyktaturze i polskich klęskach to wymysł chorych umysłów i najgorzej rozumianej propagandy. Jeśli to uzyskamy, to będzie nasze prawdziwe zwycięstwo. Niech ten rok będzie rokiem wielkiej pracy ku ostatecznemu zwycięstwu, które naszemu narodowi się należy
- podsumował wystąpienia prezes Prawa i Sprawiedliwości.