wtorek, 28 sierpnia 2018

Nagonka na polski Kościół


Cytuję:
"Idzie wielka, epokowa zmiana. Jej skutkiem będzie albo głęboka reforma  całego Kościoła katolickiego, albo jego całkowity upadek. Innej drogi nie ma." - Paulina Młynarska

Owszem, wielka zmiana idzie. Została kilka lat temu zaplanowana przez illuminati - szajkę banksterów, która zakulisowo rządzi światem. Szykują grunt na nadejście kultu Lucyfera. Będą wypierać niezwykle humanitarną religię chrześcijańską by ludzkość podporządkować swoim niewolniczym rządom absolutnym. Jednostka dla nich stanowi tylko narzędzie bogacenia się. Człowiek będzie całkowicie zniewolony, bardziej, niż w Chinach czy Korei. Będzie miał tylko wartość organów. Po to podważają ich pachołki typu Młynarska świętość Kościoła.

Niektórzy kapłani grzeszą, ale nie deprecjonuje to całego Kościoła, bo Kościół to wielka wspólnota milionów wiernych, wielu wartościowych, świętych księży, to tradycja i historia, to ostoja polskiej tożsamości i ducha narodowego Polaków. Tym jest Kościół.

Zmiana wiary na lucyferiańską jest zaplanowana, ale my Polacy oprzemy się złemu i przetrwamy to ogólnoziemskie upodlenie ludzkości.

Kościół w Polsce dla własnego dobra powinien oczyścić się z tych księży, którzy grzeszą. Powinien też poważnie przemyśleć rezygnację z celibatu, gdyż celibat jest wbrew naturze i prowadzi do patologii typu pedofilia czy homoseksualizm. Ksiądz posiadający swoją rodzinę, będzie lepiej rozumiał dylematy wiernych i przede wszystkim nie będą go kusiły zboczenia. Pierwsi historyczni kapłani chrześcijańscy nie żyli w celibacie. Celibat wprowadzili ludzie, a nie Bóg. Należy się z celibatem pożegnać.

Owszem, idealnym księdzem jest ten, co całkowicie poświęca się duchowości, uwielbieniu Boga. Temu uduchowieniu sprzyja post cielesny.

Ale są też dobrzy księża, wykonujący swą pracę duszpasterską bardziej jako wykwalifikowani rzemieślnicy niż święci. Im trudno okiełznać swoje żądze. Zdrowiej dla nich będzie założyć rodziny i świecić przykładem rodzinnego szczęścia i harmonii, niż męczyć się samym ze sobą, ze swoimi instynktami
 wdrukowanymi w naturę człowieka. Człowiek jest zaprogramowany by jeść, rozwijać się, rozmnażać się i obumierać. Księża podlegają tym samym potrzebom co inni mężczyźni. Powinno dać im się szansę na zakładanie rodzin.

Otwarcie na duchowość to otwarcie na inny świat, na inny wymiar. Rodzina w tym nie przeszkadza, a wprost przeciwnie - może być wsparciem dla księdza.

W starożytności do celibatu zachęcano, ale nie narzucano go.
Zalecano, by duchowny miał tylko jedną żonę.

"W Piśmie ŚwiętymEdytuj

Piśmie Świętym nie ma wyraźnych tekstów nakazujących zachowywanie celibatu członkom jakiejś grupy społecznej lub religijnej. W Starym Testamencie są tylko nieliczne wzmianki o osobach pozostających w bezżenności, np. Bóg Jahwe zaleca Jeremiaszowi, aby nie brał sobie żony (Jr 16,2). W stanie bezżennym żyli prorocy Eliasz i Elizeusz.
Ewangelii Mateusza Jezus wypowiada słowa, w polskim tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia oddane jako: są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni (Mt19,12)[3][4][5][6].
Drogę bezżenności wybrali także Jan ChrzcicielJan Ewangelista oraz Święty Paweł. Ten ostatni w swoich listach kilkukrotnie umieszcza zachętę do zachowania celibatu:
  • Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. (1 Kor 7,1)
  • Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną, jak i ja. (1 Kor 7,8), zaznaczając wszakże na wstępie swojego wywodu, że „każdy jest obdarowany przez Boga inaczej” (1 Kor 7,7).
  • Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to jak się Panu przypodobać. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie (1 Kor 7,32-33). Jest to zwrócenie uwagi na trudności życia małżeńskiego.
Zupełnie inne zalecenia w odniesieniu do osób duchownych w Kościele dają 1. List do Tymoteusza[7] i List do Tytusa[8]:
  • Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. (1 Tm 3,12)
  • Zostawiłem cię na Krecie w tym celu, byś (...) ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, [może nim zostać,] jeśli ktoś jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność. (Tyt 1,5-6)
  • Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony (...) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. (1 Tm 3,2-4)
Jak wskazują powyższe cytaty, w czasach apostolskich i w Kościele pierwotnym, celibat wśród duchownych nie był obowiązkowy."
Indianka

sobota, 25 sierpnia 2018

Mataczenie w dokumentacji 😠

Strony akt sprawy dot. rozpatrzenia wniosku fundacji Molosy Adopcje o czasowe "odebranie" mi zwierząt są nieponumerowane. Można wyciągać dokumenty i chować przede mną, gdy się chcę z nimi zapoznać.

Gdy dwukrotnie próbowałam przejrzeć akta, urzędniczka Bartczak najpierw wyciągała z nich dokumenty, abym nie miała wglądu, w co mnie wrabiają, co knują przeciwko mnie oraz co się dzieje z moimi owcami i kozami w ich rękach, jaka tam masakra odchodzi.

W przedstawionych mi, mocno wypatroszonych aktach było brak między innymi informacji o wynikach oględzin owiec, brak informacji jakie środki zwierzętom podano (zaczęły po nich gwałtownie wymiotować, kaszleć i chudnąć), brak wyników badań laboratoryjnych, brak opinii sprowadzonych przez wójta i PIW Olecko weterynarzy, brak opinii biegłych weterynarzy, brak dokumentów transportowych i utylizacyjnych.

Raz była informacja o filmie kręconym na tamtej farmie podczas czynności przy moich owcach, podczas których kilka owiec padło.
Gdy poprosiłam o kopię tego filmu - odmówiono mi wydania. Teraz czytam w notatce od wójta, że żadnych filmów nie kręcono. Czyli niewygodne dowody świadczące na ich niekorzyść, ukrywają i niszczą.

Z dokumentacji, którą mi udostępniono, nie wynika, abym zaniedbywała zwierzęta lub się nad nimi znęcała. Widać za to ruchy wójta, mające na celu znalezienie haczyka na mnie. Pisuje on do ARiMR i Nadzoru Budowlanego, próbując uczepić się czegoś. Szuka na mnie haka, pretekstu, by nie oddać mi zwierząt. Węszy.

Wójt nie dopuszcza żadnych moich dowodów. Nie przesłuchał żadnego z moich świadków, o których przesłuchanie wnioskowałam dwukrotnie.

Kręcą, mataczą, kombinują. Już samo to, że nie dopuszczają mnie do oględzin moich owiec od 4 miesięcy po okradzeniu mnie z mojego inwentarza, oraz długo ukrywali przede mną podstawowe informacje na temat losu moich owiec i kóz, blokowali dostęp do akt sprawy, świadczy to o grubym, przestępczym mataczeniu.

Z gospodarstwa wywieźli mi zdrowe, dobrze odżywione zwierzęta.
Przed wywozem, żadne zwierzę nie chorowało, żadne nie padło z głodu czy choroby na mojej farmie.

Pierwsze padnięcia nastąpiły zaraz po niehumanitarnym transporcie zorganizowanym przez szajkę: fundację Molosy Adopcje, wójta Locmana i inspektora Kornela Laskowskiego.

Podczas 4 miesięcy przetrzymywania moich zwierząt poza moją farmą, doprowadzili do zgonu około 20 sztuk owiec i kóz. Wójt pisze o 15 padłych "odebranych" owcach, urzędniczka mówiła jeszcze o padnięciach kilku kóz oraz nowonarodzonych jagniąt.

Moje zwierzęta przechodzą gehennę w rękach wójta Locmana i bezdusznej manipulantki, urzędniczki Bartczak.
Jestem przekonana, że planowo wyniszczają moje stado. 😧😧😧

Bym się zwróciła o pomoc dla moich zwierząt do fundacji pro zwierzęcej, ale nie ufam żadnej.
Z tego co widzę, wszystkie fundacje to drapieżne szajki nastawione na okradanie hodowców, nieinteresujące się szczerze dobrem zwierząt.
Są zarządzane przez cwaniaków nastawionych na zysk, a nie na pomoc prześladowanym i zamęczanym zwierzętom.

Ponadto wójt Locman ma w kieszeni olecką policję i ta nie da mu wydrzeć owiec i kóz. Wszystkie tam u niego padną i nikt palcem nie kiwnie, by zwierzętom pomóc.

Na tamtej farmie zachodzą przesłanki spełniające znamiona znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem wg ustawy o ochronie zwierząt.

Zgłaszam to gdzie trzeba, niestety, instytucje działają bardzo powoli.
Zanim zadziałają, nie będzie zwierząt do uratowania.

Policja olecka absolutnie nie jest zainteresowana ratowaniem zwierząt.
Pozwolą, by wszystkie u wójta padły. PIW Olecko niby sugerował wójtowi Locmanowi zwrot zwierząt na moją farmę, ale w aktach sprawy administracyjnej dot. procedury odbioru, nie ma śladu tych sugestii.

Lokalne organy są w pełni odpowiedzialne za holokaust moich zwierząt.
One uknuły i zorganizowały grabież, one doprowadziły do zagłady mojego stada owiec i kóz.


toksyczność stalkerów to sposób na niszczenie upatrzonej ofiary

Pragnę poinformować nieświadomych, że osoby na Facebooku, na profilu podszywającym się pod moje Rancho, które zajmują się nękaniem mnie od 6 lat, co jest samo w sobie przestępstwem kryminalnym i według prawa podlega ściganiu na terenie całego kraju, swoją truciznę sączą interesownie. Ich celem jest doprowadzenie ich ofiary do zgonu. Wszystkie ich zabiegi do tego dążą. Są to wyrachowani psychopaci, niezdolni do współodczuwania, niezdolni do empatii i prawdziwie dobrych ludzkich odruchów. Oni tylko mogą imitować zachowania i postawy, za którymi nie stoją u nich głębsze emocje.

Ich fałsz i manipulacje mają na celu urobienie opinii publicznej przeciwko mnie, w ten sposób, by atakowały mnie zupełnie przypadkowe osoby.
Ci toksyczni stalkerzy wzniecają hejt przeciwko mnie, manipulując strzępami informacji, kłamiąc, insynuując, szczując, śląc donosy do wszystkich możliwych instytucji, wywołując drażliwe sytuacje i interwencje.

Stalkerzy ze strony Rancho Romantica de syf na Facebooku obrażają mnie, poniżają, wyzywają, oczerniają, szczują na mnie ludzi. Swoje kłamstwa, pomówienia, manipulacje i swój jad sączą planowo i systematycznie od 2012 roku. Rozsyłają linki do tego swojego paszkwila po całym internecie, po wszystkich portalach i forach, gdziekolwiek się kiedykolwiek pojawiłam.

Postarali się, by w tagach tej strony były ulokowane moje namiary, moje dane, w ten sposób, by osoby chcące się ze mną skontaktować przez Facebook, trafiały właśnie na tamtą ich stronę, gdzie są wprowadzane w błąd co do mnie i odpowiednio urabiane przeciwko mnie.

Stalkerzy z Rancho Romantica de syf, strony pełnej pogardy i nienawiści do mnie są odpowiedzialni za to, że zostałam zaatakowana fizycznie w zeszłym roku i w tym roku.

Na podstawie ich szczucia, donosów, anonimów - w zeszłym roku zostałam pobita, byłam duszona, moje zwierzęta były rozjeżdżane motorem, traktorem, wójt przysłał do mnie GOPS by założył mi sprawę sądową o umieszczeniu w zakładzie psychiatrycznym, a w tym roku sprowadził do mnie fundację Molosy Adopcje, która mnie okradła. Sam wójt przejął moje zwierzęta i pastwi się nad nimi powodując masowe zgony. Około połowa wywiezionych na cudzą farmę zwierząt została zamęczona na śmierć.


piątek, 24 sierpnia 2018

Szukam owczarka

Szukam owczarka do obrony owiec i kóz oraz mnie i mojego dobytku.




Dieta Indianki

Ale sobie fajną potrawę ugotowałam!
Zaraz idę jeść! 

Cywilizacje wymierają, a psy pozostają?

Badacze słowiańszczyzny, zwróćcie uwagę na psy.
Na psy typu molosy. Na miejsca, kraje ich występowania.



Akbash dog

Akbaş (akbasz, oryginalna nazwa akbaş çoban köpeği) – rasa psa zaliczana do grupy molosów w typie górskim, wyhodowana w zachodniej Turcji jako pies pasterski. Nazwa rasy pochodzi od zbitki słów języka tureckiego ak – biały i baş – głowa. Takie psy nazywane są w Turcji çoban köpeği – pies pasterski.
Akbaş
Turkish Akbash.jpg
Inne nazwytur. akbaş çoban köpeğiakbaş
ang. akbash dog
Kraj pochodzeniaTurcja
Wymiary
Wysokość73–83 cm
Masa38–60 kg
Klasyfikacja
UKCGrupa 1 – Guardian dog
Wzorce rasy
UKC

Spis treści

Rys historycznyEdytuj

Jest to bardzo stara rasa o niejasnym pochodzeniu[1]. Jej przodkowie na teren dzisiejszej Turcji przybyli wraz z Grekami, kiedy wAzji Mniejszej tworzono kolonie greckie. Obecnie akbash występuje na zachód od Ankary. Chroni stada owiec przed wilkami i innymi drapieżnikami[1].
Prawdopodobnie ma wspólne pochodzenie z większością europejskich białych psów pasterskich takich jak węgierski kuvasz ikomondorsłowacki czuwaczwłoski owczarek maremma oraz owczarek podhalański[2]. Od roku 1970 zainteresowali się tą rasą Amerykanie, ponieważ psy te dobrze odganiały kojoty od stadowiec i kóz[2].

KlasyfikacjaEdytuj

Międzynarodowa Federacja Kynologiczna (FCI), nie uznaje rasy akbaş, gdyż uwzględnia te psy jako odmianę rasy anatolian.
W 1998 rasa została zarejestrowana w United Kennel Club. Zaliczono ją do Guardian Dog Group[1].

WyglądEdytuj

Budowa akbasha łączy charakterystyczne cechy molosa i charta. Jest to pies wysoki, długonogi i muskularny, o imponującej wielkości zdradzającej dużą siłę. Długość ciała jest nieznacznie większa od wysokości w kłębie. Głowa szeroka, klatka piersiowa głęboka. Psy są zwykle wyższe i masywniejsze od suk[1].

Szata i umaszczenieEdytuj

Szata jest koloru białego, niekiedy z kremowym nalotem. Sierść gęsta dwuwarstwowa z miękkim poszyciem, włos średnio długi prosty lub lekko falujący. Odmiana krótkowłosa jest bardzo rzadko spotykana.

Zachowanie i charakterEdytuj

Odważny i niezależny obrońca zwierząt hodowlanych. Szybki i zwinny. Potrafi bronić stada nawet przed niedźwiedziem. Rozdrażniony lub sprowokowany może być nieobliczalny, a tym samym niebezpieczny. Ma silnie rozwinięty instynkt terytorialny. Jako towarzysz domowy jest wierny i łagodny. Akceptuje dzieci i zwierzęta domowe. Pozostaje powściągliwy i podejrzliwy w stosunku do obcych[1].

UżytkowośćEdytuj

Wykorzystywany jest głównie w swojej ojczyźnie jako pies stróżująco-obronny.

Zdrowie i pielęgnacjaEdytuj

Potrzebuje ciągłego zajęcia, nie nadaje się do trzymania w warunkach miejskich. Bardzo odporny na niekorzystne warunki klimatyczne, rzadko choruje i ma niewielkie wymagania bytowe.