sobota, 11 marca 2017

Jak Rzesza niemiecka zagłosowała na swojego kandydata


Unia? Nie ma Unii. Jest zbiór landów podporządkowany Berlinowi.
Lokaje Makreli zagłosowali na jej kandydata.

piątek, 10 marca 2017

Witamy naszą dzielną Panią Premier Beatę Szydło w kraju!

Jestem dumna, że mamy takich wspaniałych dyplomatów jak Pani Premier, która znalazła w sobie siłę i odwagę, by śmiało zaprezentować naszą polską rację stanu i polski interes w tak nieprzyjaznym gronie europejskich sprzedajnych i zastraszonych przez IV Rzeszę niemiecką, ćwoków!

Brawo! :)

Lechija dumna :)

czwartek, 9 marca 2017

Służalczy wobec Niemiec, szkodliwy dla własnego Narodu, Donald Tusk wybrany na szefa Rady Europy :(


Bardzo dobrze, że Unia jasno pokazała wszystkim Polakom, że jest Rzeszą niemiecką, a nie Unią niezależnych państw o równych prawach i szacunku.

W tym kontekście nie dziwi rzecz tak kuriozalna, jak wybór na szefa Rady Europy, Donalda Tuska, który nawet nie ma poparcia kraju z którego pochodzi!

Jak dla mnie, to nie Polak, lecz zdradziecki folksdojcz.

Lechija zdegustowana

Ps. Po co jesteśmy w tej zgniłej, zakłamanej, nastawionej na wyzysk Słowian, Unii?

Jezus urodził się w słowiańskim Betlahem!



W prawdziwym Betlejem
Nie, nie wiesz, gdzie urodził się Chrystus. Nie w Betlejem obok Jerozolimy, tylko w małej miejscowości na północy Izraela. Ale czy da się obalić biblijną tradycję?

Im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym lepiej powinien się kręcić interes Josepha Yaegera. Jego kamienna gospoda w Betlejem oferuje gościom odwiedzającym Ziemię Świętą schludne pokoje, w których mogą się przespać. Ale w okresie świątecznym rezerwacji jest tyle, ile zwykle, a wśród gości raczej nie ma chrześcijan. Narodzenia Pańskiego nie będzie także świętować całe Betlejem. Powód jest prosty. Yaeger i jego sąsiedzi są Żydami, a ich wspólnota w Betlejem mieszka daleko od tego Betlejem, które od prawie dwóch tysięcy lat czczone jest jako miejsce narodzin Chrystusa, Betlejem leżącego koło Jerozolimy.

Po drodze do mniej znanego Betlejem napotykamy drogowskazy w języku hebrajskim: Betlejem HaGelilit. Miasteczko wyrasta nieoczekiwanie na horyzoncie na końcu wysadzanej dębami szosy odchodzącej od głównej drogi między Nazaretem a Hajfą. Betlejem Yaegera to rolnicza osada położiona 100 kilometrów dalej na północ, w sercu Galilei, o rzut kamieniem od Nazaretu. W ustawionych w równe rzędy kamiennych posiadłościach, z których każda otoczona jest obszernym trawnikiem, mieszka kilkadziesiąt zamożnych żydowskich rodzin, w większości potomków imigrantów z Europy Wschodniej, którzy uciekli przed Holocaustem. Rozpostarte na zielonej równinie wśród łagodnie pofałdowanych wzgórz Galilei Betlejem HaGelilit reklamuje się jako doskonała wiejska alternatywa dla zapracowanych par z dużych izraelskich miast.

Oprócz zajazdu Yaegera jest tu ponad 10 restauracji serwujących niekoszerne jedzenie - od włoskiego po tajskie - sklep z ziołami i przyprawami oferujący "energetyzujące" orientalne herbaty oraz holistyczny ośrodek wypoczynkowy ze spa i masażem. Dziś jedynym punktem wspólnym, jaki to "inne" Betlejem zachowało z chrześcijaństwem, jest niewielka plantacja choinek hodowanych na potrzeby tysięcy arabskich chrześcijan mieszkających w Galilei, w szczególności w pobliżu Nazaretu.


Tajemnica templariuszy

Oprócz teologów niewielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, że Pismo wspomina o dwóch Betlejem. Pierwsze to słynne Betlejem w Judei, położone blisko Jerozolimy, a dziś pozostające pod kontrolą Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, drugie to Betlejem w Galilei - znane pierwotnie jako Betlejem Zabulońskie, a potem Betlejem Nazaretańskie - zlokalizowane w dzisiejszym Izraelu. Północne Betlejem ma niewiele wspólnego ze swym słynniejszym imiennikiem. Betlejem w pobliżu Jerozolimy, zamieszkane przez około 50 tysięcy Palestyńczyków, pięć lat temu popadło w ruinę z powodu wybuchu intifady, która wystraszyła i przegnała wielu turystów. Choć od pewnego czasu panuje tu spokój, chaotycznie rozrzucone tanie domy z pustaków wciąż straszą dziurami po kulach i pociskach. Obok wyrasta koszmarny mur bezpieczeństwa między Betlejem a Jerozolimą.

Miasto zachowało jednak swój największy atut. Na centralnym placu wyrasta przed nami imponujący kościół Narodzenia Pańskiego będący od setek lat celem pielgrzymek. Najodważniejsi turyści wsiadają do autobusu w Jerozolimie i przechodzą przez punkty kontrolne izraelskiej armii, by rzucić okiem na przepastne wnętrze kościoła symbolizującego miejsce, w którym miał się urodzić Jezus. Palestyńscy sprzedawcy poobstawiali straganami rogi placu i próbują sprzedawać przykurzone dewocjonalia oraz figurki z drzewa oliwnego.


Jednak palestyńskie Betlejem nie ma monopolu na chrześcijańską historię. Wszystko wskazuje na to, że to żydowskie Betlejem na północy Izraela skrywa zabytki chrześcijańskie z czasów Chrystusa. Seria wykopalisk archeologicznych, które przeprowadzono w ciągu ostatnich 10 lat, skłoniła kilku prominentnych biblistów do postawienia odważnej tezy: świat przez wieki czcił niewłaściwe Betlejem!

O prawdziwości tych historycznych rewelacji jest święcie przekonany żywiołowy Kobi Fleischman, syn węgierskich Żydów, którzy ocaleli z Holocaustu. Właściciel imponującej kamiennej willi w Betlejem HaGelilit przekonuje mnie, że wystarczy cofnąć się o kilka dekad - do lat 40. XX wieku - by odkryć, że północne Betlejem miało bliskie związki z chrześcijaństwem. Przed powstaniem państwa żydowskiego w 1948 roku w kamiennych budynkach należących dziś do Fleischmana i jego ziomków mieszkała ewangelicka sekta niemieckich misjonarzy zwanych Templariuszami. Od końca XIX wieku osiedlali się w Jaffie, Hajfie i innych ważnych miejscach Ziemi Świętej.

Przeszłość Betlejem została dyskretnie zapomniana do początku lat 90., kiedy to Izraelski Urząd do spraw Starożytności zaczął wykopaliska na tym obszarze przed planowaną rozbudową miejscowości. Już pierwsze odkrycia pokazały, że Templariuszy do tego spokojnego miejsca w Galilei ściągnęło coś więcej niż tylko zbieżność nazw.

Poszukiwacze drugiego Betlejem

Kobi Fleischman przedstawia mnie Aviramowi Oshriemu, archeologowi, który między 1992 a 2003 rokiem prowadził w Betlejem Galilejskim pięć wykopalisk. Oshri rozpoczął swoją pracę przekonany, że to rutynowa inspekcja, ale już pierwsze odkrycia wprawiły go w zdumienie. Jego badania pokazały, że miejsce to było stale zamieszkane od przynajmniej VI wieku przed naszą erą, a w czasach Chrystusa żyła tam kwitnąca wspólnota żydowska. Szczególnie cennym znaleziskiem okazało się mauzoleum w kształcie synagogi oraz fabryczka produkująca naczynia kuchenne. Wytwarzano je z kamienia - surowca, o którym Żydzi sądzili, że ma właściwości oczyszczające.


Odkrycia Oshriego kontrastują z serią bezowocnych poszukiwań w słynniejszym Betlejem w pobliżu Jerozolimy, które sugerują, że miejsce to przez setki lat przed narodzeniem Chrystusa nie było w ogóle zamieszkane! Brak dowodów z tego okresu spowodował, że już znany brytyjski archeolog R.W. Hamilton, który prowadził tam badania w latach 30. XX wieku, zatytułował ostatni rozdział swojej pracy o kościele betlejemskim "Problem z tradycyjnym miejscem Narodzenia Pańskiego".

Ostatnie wykopaliska archeologów izraelskich przyniosły równie rozczarowujące rezultaty. Według Oshriego, gdyby Józef i Maria podróżowali do Betlejem w Judei, by tam urodziło się dziecko, nie tylko nie znaleźliby pokoju, ale również trudno byłoby im znaleźć zdatny do tego budynek.

Późniejsze badania Oshriego pokazały, że w epoce bizantyjskiej północne Betlejem stało się ważnym centrum chrześcijaństwa. Dwa odkopane budynki zidentyfikowano na podstawie brązowych krzyży, lampek oliwnych ozdobionych znakiem krzyża i dużej liczby świńskich kości (chrześcijanie jedzą wieprzowinę, a Żydzi nie) jako starożytny monaster i kościół. Rozmiary kościoła (45 na 25 metrów) stawiają go w rzędzie największych budowli sakralnych pochodzących z tego okresu. "Dlaczego tak duże miejsce chrześcijańskiego kultu zbudowano w sercu obszaru zamieszkanego przez Żydów?" - pyta retorycznie Oshri. Wielka mozaika z podłogi kościoła, udekorowana winoroślą i figurami zwierząt, zdobi teraz wejście do nowego portu lotniczego w Tel Awiwie. W innym budynku z VI wieku - zapewne oberży lub zajeździe - znaleziono mozaikę, która sugeruje, że Betlejem było zamożną miejscowością często odwiedzaną przez gości - prawdopodobnie pielgrzymów do wspomnianego kościoła.

Chrystus i król Dawid

Z jakiego powodu Józef i Maria mieliby podróżować ze swego domu w Nazarecie około stu kilometrów na południe, po to by ich syn urodził się w słynniejszym dziś Betlejem? - drąży Oshri. Jego zdaniem biorąc pod uwagę, że Maria była w zaawansowanej ciąży, para mogła pojechać parę kilometrów od domu, do północnego Betlejem, gdzie mieszkali rodzice Józefa.


W latach 90. Oshri odkrył w Betlejem naturalną grotę koło kościoła. Wtedy nic z tym nie zrobił. Teraz męczy go myśl, że przegapił ważny trop. Świątynię Narodzenia Pańskiego w Betlejem koło Jerozolimy postawiono nad grotą, w której miał się urodzić Chrystus. Czy konkurencyjny kościół w Betlejem HaGelilit zbudowano na tej samej zasadzie? Oshri szuka teraz prywatnych sponsorów, by wznowić wykopaliska.

Dlaczego jednak, skoro zarówno dowody archeologiczne, jak i zdroworozsądkowe wskazują, że miejscem Narodzenia Pańskiego było raczej Betlejem Galilejskie, niemal od początku chrześcijaństwa wydarzenie to umieszczano w drugim Betlejem, w pobliżu Jerozolimy? Według rosnącej liczby biblistów odpowiedzi trzeba szukać w determinacji wczesnych chrześcijan, by promować Betlejem w Judei jako prawdziwe miejsca Narodzenia, a nie bardziej prozaiczne Betlejem Galilejskie. Był to fragment wczesnej propagandy chrześcijańskiej obliczonej na pozyskanie zwolenników wśród sceptycznej i wrogiej wobec chrześcijaństwa ludności żydowskiej.

Według starotestamentowego proroka Micheasza żydowski Mesjasz nadejdzie z Betlejem w Judei, miejsca urodzenia króla Dawida. Sposobem przekonania Żydów do przyjęcia nowej wiary byłoby udowodnienie, że Jezus pochodzi z rodu Dawida. Pisząc ponad pół wieku po śmierci Jezusa, autorzy dwóch Ewangelii przedstawiający Narodzenie Pańskie bardzo wyraźnie podkreślają ten wątek. U Łukasza czytamy: "Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i z rodu Dawida".

Mateusz także uzmysławia swoim czytelnikom wagę tego faktu, zauważając, że w Starym Testamencie zapisano, iż to z Betlejem "wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela". Krótko mówiąc, Józef miałby wrócić na południe, do swojego rodzinnego Betlejem Judejskiego, by uzyskać rzymski cenzus, że jest to jego rodzinne miasto i że w związku z tym pochodzi z rodu Dawida. To zaś stwarzało niezbędny związek - nawet jeśli dość luźny - między królem Dawidem i Jezusem. Biblijne proroctwo, mogli twierdzić chrześcijanie, zostało zatem wypełnione.

Archeologia polityczna


Naukowcy od ponad stu lat kwestionują wiarygodność przekazów biblijnych. Wielu, wśród nich żydowski badacz Joseph Klausner, autor pochodzącej z 1922 roku książki "Jezus z Nazaretu", właśnie to miasto wskazują jako potencjalne miejsce narodzin Jezusa. Już w 1907 roku Encyklopedia Katolicka odnotowywała, że dysydenccy teologowie wskazywali raczej na Betlejem Galilejskie niż Judejskie. Ostatnio Lesley Hazelton w biografii matki Jezusa "Maria: Prawdziwa biografia Matki Dziewicy" pisze: "Jedyny scenariusz, który do mnie przemawia, to taki, że [Józef i Maria] udali się po zaświadczenie nie do Betlejem Judejskiego, które jest tuż koło Jerozolimy, ale do Betlejem w Galilei".

Jednak teoria, zgodnie z którą to Betlejem Galilejskiemu powinien przypaść honor miejsca urodzenia Chrystusa, najmocniejsze wsparcie uzyskała od Bruce'a Chiltona, księdza i profesora religii w nowojorskim Bard College. W swojej książce "Rabbi Jezus" pisze on, że podejrzenia co do prawdziwego miejsca urodzenia Jezusa, których nabrał w połowie lat 70., zyskały potwierdzenie dzięki pracom Oshriego. "Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Betlejem, do którego nawiązuje Mateusz, znajdowało się w Galilei" - twierdzi Chilton. Pomimo wagi odkrytych przez Oshriego śladów wczesnego chrześcijaństwa w Betlejem Galilejskim nie wywołały one niemal żadnej debaty. W 2003 roku wstrzymano mu fundusze na badania i zmuszono, by zasypał wykopaliska. Jak mówi, jego szefowie bali się, że prace zaczną przyciągać uwagę opinii publicznej. "Bez ogródek powiedziano mi, że mity i tradycje dotyczące Narodzenia Pańskiego są ważniejsze niż dowody archeologiczne".

W grudniu tezy Oshriego zyskały większy rozgłos. Najważniejszy branżowy periodyk "Archaeology" opublikował jego artykuł zatytułowany "Gdzie urodził się Jezus". Redaktor naczelny Peter Young z szacunkiem wyraża się o wkładzie w zrozumienie okresu biblijnego archeologów takich jak Oshri.



Lekceważące potraktowanie znaczących odkryć w północnym Betlejem rażąco kontrastuje z zamieszaniem, jakie wywołało odkopanie w ubiegłym miesiącu rzekomo najstarszego znanego kościoła na świecie w położonym nieopodal Nazaretu i Betlejem HaGelilit Megiddo, gdzie według biblijnej przepowiedni miał się znajdować Armagedon. Informacja o tym odkryciu obiegła wszystkie światowe media. Niewielki kościół w Megiddo odkryty przy okazji prac nad rozbudową izraelskiego więzienia dla Palestyńczyków zbudowano prawdopodobnie około roku 250, kiedy chrześcijaństwo było wciąż zakazane. Już teraz sugeruje się, że będzie on główną atrakcją prawdopodobnej wizyty papieża w Ziemi Świętej zaplanowanej na przyszły rok.

Dlaczego więc odkrycia w sąsiednim Betlejem nie wywołały takiego samego zainteresowania? Oshri sądzi, że Kościoły, a w szczególności Watykan, nie są zainteresowane naruszaniem tradycyjnego wyobrażenia o Narodzeniu Pańskim, zaś branża pielgrzymkowa niechętnie przyznałaby się do wielkiej pomyłki. "Interesy komercyjne są zbyt ważne. Kościoły nie widzą powodu, dla którego historia o narodzeniu miałaby zostać zmieniona".

Prywatnie Joseph Yaeger przyznaje, że wierzy, iż miejscem narodzenia Jezusa było Betlejem HaGelilit. Jak jednak mówi, nie ma sensu podnosić o to krzyku. "Czy naprawdę potrzebna nam jest wojna z Watykanem? Niech inne Betlejem pławi się w chwale".

Jonathan Cook Betlejem HaGelilit

http://wiadomosci.wp.pl/kat,9811,title,W-prawdziwym-Betlejem,wid,8120868,wiadomosc.html?ticaid=118c19


środa, 8 marca 2017

Podpisałam!

Gorąco zachęcam do obrony praw Polaków w Europie:

http://www.citizengo.org/pl/41698-zadamy-respektowania-praw-i-godnosci-polakow-udajacych-sie-do-wielkiej-brytanii-sz-panie

Lechija narodowa i wierna realnej demokracji oraz przyrodzonym prawom człowieka do wolności słowa, wyznania, wiary oraz godności

Udany dzień kreatywny! :)


To był bardzo udany, pracowity i kreatywny dzień. Zjedzone na śniadanie, pożywne mięso, poprawiło samopoczucie Indianki. Indianka rano nakarmiła i napoiła zwierzęta, a potem rozrobiła i dolała 80 litrów impregnatu do beczek z kłodami, oraz przygotowała roztwór do malowania nie zanurzonych fragmentów słupów. Dzień wcześniej wyszorowała i umyła pędzel z wapna.
Te fragmenty słupów do których roztwór impregnatu nie sięga, trzeba będzie domalować pędzlem.

Obejrzała miejsce planowanego ogrodu przymierzając się do ataku na glebę i wpadła na genialny pomysł, jak szybko założyć prowizoryczne, ale skuteczne ogrodzenie, zanim fest zaimpregnuje i wkopie swoje jebitne kłody stałego ogrodzenia, co zapewne zajmie jej około miesiąca, zwłaszcza, że nie ma jeszcze oleju przepracowanego do impregnacji słupów i beczki do niego, a także brak wysokiej siatki ogrodzeniowej do tych słupów, a czas leci! :)
Chociaż są jeszcze przymrozki, ale pod folią można by spróbować posiać chociaż szpinak! :)

Przybyło dzisiaj istotne akcesorium do elektrycznego ogrodzenia.
Można ogrodzenie elektryczne zakładać i uruchamiać! :)

Zaczęła znosić rzeczy potrzebne do błyskawicznego założenia prowizorycznego ogrodzenia, głównie różne stare siatki i tyczki plastikowe. Sam elektryczny pastuch jednak nie wystarczy, aby uchronić inspekty przed inwazją indiańskich zwierzątek. Potrzebna jeszcze siatka. Indianka ma stare, zniszczone, niskie siatki. Ale są! :) Póki co, rozciągnie to co ma. Byle owce i kozy oraz kury nie wdzieraly się na inspekty. To, i plus prąd, powinno zabezpieczyć niewielką działeczkę. Niewielką, bo siatek mało, a także ogranicza ją to, do czego może je przyczepić. Wszak słupów jeszcze nie ma gotowych!
Póki co, siateczki przypnie do stajni i drzew i podeprze je starymi słupkami polipropylenowymi, które ocalały z dawnych jej ogrodzeń przenośnych.

Trzeba siać! :) Warzywa w sklepie upiornie drogie i niezbyt zdrowe. Chemicznie pryskane i sztucznie nawożone. Trzeba mieć swoje! Wyhodować na oborniku.
Na szczęście Indianka ma super obornik od swoich koni, owiec i kóz! :)

Jutro posieje w doniczkach najpilniejsze warzywa, te które trzeba już teraz kiełkować w cieple domu, czyli pomidory, papryki, kalafiory, selery.
A potem trzeba przekopać na dworze grządkę, oczyścić z korzeni i kamieni oraz posiać szpinak pod folią, bo jeszcze przymrozki są.

Do dzieła, dzielna Indianko! :)))

Lechija ogrodowa vel Indianka kreatywna :)




poniedziałek, 6 marca 2017

Dziegieć

Ciekawe, czy są tu gdzieś w okolicy smolarnie?

Lechija zaciekawiona

"Dziegieć – produkt o gęstej, smolistej konsystencji powstający w wyniku suchej destylacji drewna bądź kory różnych gatunków drzew i krzewów[1]. Wśród sklasyfikowanych rodzajów (według różnych źródeł) wyróżnia się dziegcie gatunkowe[2]: sosnowy (Pix liquida Pini)[3][4], bukowy (Pix Fagi)[5], brzozowy (Pix Betulae)[6] , jałowcowy (Pix Juniperi)[7] oraz dziegieć mieszany (Pix liquida)[8] i jego zagęszczona odmiana dziegieć okrętowy (Pix navalis). Rzadziej uzyskiwane w praktyce są dziegcie gatunkowe: modrzewiowy (Pix Laricis), jodłowy (Pix Abietis), dziegieć świerkowy (Pix Picea), wierzbowy (Pix Salicis) oraz torfowy (Pix Cespesis)[2].

Niekiedy jako "dziegieć mineralny" określa się smołę pogazową używaną w lecznictwie jako produkt standaryzowany pod nazwą Prodermina. W literaturze opisywany jest także dziegieć węgla brunatnego.[9]

Proces produkcji

Wytwarzany jest przez rozpalanie ognia w specjalnie przygotowanych dołach ziemnych, w których ułożone zostają stosy drewna, uszczelnione darnią, mchem i gliną a następnie obsypane ziemią – konstrukcje te zwane były smolarniami. Proces wytapiania dziegciu trwa wiele godzin, a powstała substancja spływa do glinianego naczynia umieszczonego na dnie dołu.

Umiejętność produkcji dziegciu była kiedyś pilnie strzeżoną tajemnicą, a sam dziegieć bardzo cenioną i szeroko stosowaną substancją.

Był jednym z ważnych produktów handlowych eksportowanych z Polski w beczkach od XV do XIX wieku.

Dzisiaj jego produkcja występuje głównie w południowo-wschodniej Polsce i ma charakter jedynie podtrzymywania tradycji rzemiosła ludowego.

Zastosowanie

Dziegieć posiada właściwości antyseptyczne i bakteriobójcze. Niegdyś był bardzo rozpowszechniony i stosowany jako lek w chorobach skóry. Do dzisiaj jest szeroko wykorzystywany w leczeniu łuszczycy, chociaż ze względu na swój zapach i trudne do usunięcia zabrudzenia nie jest lubiany przez pacjentów. Ponadto używany jest przez lekarzy weterynarii jako środek pomocny przy wykonywaniu opatrunków oraz w celach pielęgnacyjnych racic u bydła lub kopyt u koni.

Oprócz zastosowania w leczeniu wykorzystywano go również do impregnacji płótna i skóry, łodzi, smarowania osi, uszczelniania beczek, przyklejania grotów do strzał i w wielu innych."

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Dziegieć;

niedziela, 5 marca 2017

Brunhilda jutro wyjeżdża




Co prawda miała wyjechać z końcem lutego, ale przeciągnęła swój pobyt na Rancho Indianki o te jeszcze kilka dni.

Dzisiaj pomogła Indiance załadować do beczek, wielkie, ciężkie kłody olchowe, szykowane na ogrodzenie.

Zmieściło się w dwóch dużych, metalowych beczkach, aż 15 jebitnych kłód olchowych.

Jutro będą gotowe do wyjęcia i suszenia, ale Indii chce jeszcze pomalować górne części kłód, te, które mają wystawać ponad grunt.

Ma nadzieję, że zastosowany preparat (Kuprafung No), pozwoli ogrodzeniu przetrwać ponad 3 lata.

Lechija,
- gospodarna i pracowita

Ofensywa wiosenna

Indii mimo fizycznego osłabienia (chyba zima ją wyczerpała, codzienny obrządek zwierzątek i walka o ogień) intensywnie przygotowuje się do ogrodowej ofensywy wiosennej.

Cel ofensywy ambitny - budowa nowego, trwałego ogrodzenia planowanego ogrodu i założenie samego ogrodu, czyli między innymi budowa inspektów i mini szklarenki.

Przypomnijmy, że rok temu zostały wykonane słupy (ścięte i okorowane).
Schną sobie do dziś. Pora zaimpregnować je i wkopać, a następnie zainstalować siatkę lub przykręcić łaty poziome. Płot musi być solidny, inaczej wszędobylska zwierzyna Indianki zeżre wszystkie warzywa :)

Lechija ogrodowa :)

sobota, 4 marca 2017

Rosjanie szpiegują w Polsce


http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,bor-zauwazylo-drona-nad-belwederem-zatrzymano-lotysza,225690.html

Statystyka

Ponad 2 miliony wejść? Ponad 40.000 wejść w ostatnim miesiącu?
Hmm... :))) Cosik popularność bloga Indii rośnie :)
Tylko szkoda, że finanse nie rosną... ;)

Indianka vel Lechija




środa, 1 marca 2017

Wskrzeszanie mamuta możliwe już za kilka lat

Ja się tylko zastanawiam co on żarł, ten mamut i co będzie żarł gdy go wskrzeszą. Nie jest łatwo taką bryłę mięsa wykarmić, zwłaszcza w klimacie polarnym, gdzie nie ma co jeść.

Ale taki zwierz może pracować dla ludzi w trudnych warunkach polarnych jako zwierzę pociągowo transportowe i tym samym zapewnić sobie dobra paszę od wdzięcznego człowieka.

Lechija zaciekawiona



Wskrzeszanie mamuta możliwe już za kilka lat

24 lut, 10:55Sarah Knapton Daily Telegraph
W ciągu dwóch lat na Ziemi może znów pojawić się mamut włochaty, gatunek, który wyginął ok. 4 tys. lat p.n.e. "Wskrzeszenie" tego dawno wymarłego gatunku stało się realną perspektywą dzięki rozwojowi przełomowej techniki.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej.
fot. BEW\ ALAMY LIMITED

Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda pod kierunkiem światowej sławy genetyka, prof. George’a Churcha, od dwóch lat pracują nad odtworzeniem DNA mamuta włochatego. W swoim eksperymencie wykorzystują fragmenty materiału genetycznego mamuta włochatego, zachowanego w bardzo dobrym stanie w wiecznej zmarzlinie Arktyki.
Na początku badacze przeanalizowali DNA mamuta, by zidentyfikować geny związane z odpornością na zimno, które odróżniają go od jego najbliższego krewnego, słonia indyjskiego – m.in. te, w których zakodowana jest gęsta sierść, wielkość uszu, a przede wszystkim cecha sprawiająca, że krew mamuta nie zamarza.
Włączając geny mamuta do genomu embrionu słonia, naukowcy w niedalekiej przyszłości stworzą hybrydę mamuta i słonia, posiadającą wiele cech charakterystycznych mamuta włochatego.
Testy laboratoryjne potwierdziły, że komórki z DNA mamuta i słonia funkcjonują prawidłowo. Kolejnym krokiem ambitnego przedsięwzięcia będzie wyhodowanie embrionu mamuta. Naukowcy zamierzają umieścić zarodek w sztucznej macicy, bez angażowania samicy słonia indyjskiego (gatunku zagrożonego) w roli surogatki.
Od rozpoczęcia eksperymentu w 2015 roku badacze zwiększyli liczbę modyfikacji (kopii DNA mamuta włączonych do genomu słonia) z 15 do 45. - Chcemy oszacować wpływ każdej z tych zmian w genomie – tłumaczy prof. George Church, który kieruje pracą genetyków z Uniwersytetu Harvarda. – Mówiąc w skrócie, próbujemy przeprowadzić embriogenezę w warunkach laboratoryjnych. - Edycje mają związek z cechami, które pozwolą słoniom przetrwać w zimnych środowiskach. Zidentyfikowaliśmy modyfikacje odpowiadające za małe uszy, podskórny tłuszcz, gęstą sierść i specyficzną krew, ale są też inne, które jak się wydaje, zostały pozytywnie wyselekcjonowane.
- Naszym celem jest stworzenie embrionu hybrydy słonia i mamuta – dodaje badacz. – Właściwie będzie to słoń z kilkoma cechami mamuta. Do tego celu jeszcze daleko, ale możemy go osiągnąć w ciągu paru lat.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu i szybko rozprzestrzenił się w ekosystemach chłodniejszych regionów półkuli północnej. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej, i wyginął podczas ostatniego zlodowacenia 4,5 tys. lat temu, prawdopodobnie z powodu zmian klimatycznych, ale niewykluczone, że po części także z powodu działalności łowieckiej człowieka.

Najbliższym krewnym mamuta włochatego jest słoń indyjski.
"Wskrzeszenie" tego dawno wymarłego gatunku stało się realną perspektywą dzięki rozwojowi przełomowej techniki edycji genów, która umożliwia precyzyjny dobór i wstawienie fragmentów DNA pozyskanego od okazu zamrożonego przez tysiące lat w syberyjskim lodzie.
Prof. Church jest współtwórcą techniki o nazwie CRISPR/Cas9, szeroko stosowanej od 2012 roku, dzięki której w inżynierii genetycznej dokonał się prawdziwy przełom. Działająca na zasadzie "wytnij i wklej" technika naśladuje system obronny, jaki bakterie stosują do walki z wirusami, umożliwiając manipulowanie nićmi DNA z dokładnością, o jakiej do niedawna naukowcy mogli tylko marzyć.
- Eksperyment George’a Churcha, polegający na próbie wskrzeszenia konkretnego gatunku, otwiera przed nami ogromne możliwości – uważa dr Edze Westra, wykładowca Uniwersytetu Exeter, specjalizujący się w technice CRISPR. - Tę metodę można wykorzystać do edycji DNA najbardziej zagrożonych gatunków lub tych, które ze względu na swoją endogamiczność mają coraz mniejsze szanse przetrwania. Nie jestem przekonany, czy z tej możliwości powinniśmy korzystać już teraz, ale ta technika z pewnością nam na to pozwala.
Inni eksperci są zdania, że metodę należy wykorzystać do ratowania gatunków, które jeszcze żyją, zamiast wskrzeszać starożytne zwierzęta, które wyginęły tysiące lat temu. Genetyk z Uniwersytetu Kalifornii, dr Beth Shapiro, autorka książki "How to Clone a Mammoth" ("Jak sklonować mamuta"), tłumaczy, że naukowcom nigdy nie uda się odtworzyć ssaka, który byłoby "stuprocentowym mamutem". - Słonie są gatunkiem zagrożonym. Może wystarczy zamienić kilka genów na te obecne w DNA mamutów, nie wskrzeszać mamutów, a tylko pozwolić słoniom żyć w chłodniejszym klimacie? – zastanawia się badaczka.
Przemawiający przed gremium American Association for Advancement of Science (AAAS) prof. Church, przypomniał, że projekt "Mamut" ma dwa cele: zabezpieczenie alternatywnej przyszłości zagrożonego słonia indyjskiego i wspomożenie walki z globalnym ociepleniem.
Naukowiec uważa, że mamuty włochate mogą zapobiec topnieniu wiecznej zmarzliny w tundrze i powstrzymać emisję ogromnych ilości gazów cieplarnianych do atmosfery. - Powstrzymają rozmarzanie tundry, bo będą maszerować przez śnieg, ułatwiając przepływ chłodnego powietrza – tłumaczy. – Latem będą przewracać drzewa i stymulować rozrost traw.
Naukowcy zamierzają stworzyć embrion ze zmodyfikowanych komórek skóry słonia lub kilka embrionów wykorzystując techniki klonowania. W komórkach jajowych słonia, z których usunięto materiał genetyczny, umieszczą jądra reprogramowanych komórek. Następnie dzięki sztucznej stymulacji wymuszą rozwój zarodków. - Mam nadzieję, że całą procedurę uda się przeprowadzić ex vivo (poza ciałem) – dodaje prof. Church, mając na myśli sztuczną macicę. – Nierozsądnymi byłoby narażać układ rozrodczy samicy zagrożonego gatunku na takie ryzyko.
- Obecnie próbujemy wyhodować myszy metoda ex vivo. W literaturze z lat 80. są opisy takich eksperymentów, ale poza tym nie było większego zainteresowania. Dziś dysponujemy zupełnie nowymi możliwościami, dlatego postanowiliśmy jeszcze raz przyjrzeć się tej metodzie.
Prof. Church przewiduje, że dzięki rozwojowi inżynierii genetycznej już za dziesięć lat możliwe będzie odwracanie procesu starzenia. Jednocześnie uważa, że technice CRISPR przypisuje się zbyt duży potencjał. - To po prostu jeszcze jedna technika. Mówienie, że ta metoda wszystko zmienia, to jak twierdzenie, że Beatlesi wynaleźli lata 60. – zauważa.
Prof. Church wygłosił swoje przemówienie podczas dorocznego sympozjum AAAS w Bostonie.

http://ciekawe.onet.pl/zwierzeta/artykuly/wskrzeszanie-mamuta-mozliwe-juz-za-kilka-lat,1,5675756,artykul.html

poniedziałek, 27 lutego 2017

Obejrzyj film „Islamskie gangi gwałcicieli w UK” w YouTube

Islamskie gangi gwałcicieli w UK: http://youtu.be/eUg2s2Z7Czc

Jewish special branch

Czyli żydowski oddział specjalny na lotnisku w Londynie, tak aresztował i przetrzymywał polskiego duchownego księdza Międlara:


"To, co się wydarzyło 25 lutego na lotnisku Stansted, zapisze się negatywnie w historii Polonii na Wyspach. Jacek Międlar za swoje poglądy nie został wpuszczony do Wielkiej Brytanii, a nastepnie z niej wydalony! To smutny przykład, że świat jaki znamy upada w szybszym tempie, niż nam się wydaje. Ja rozumiem, że nie trzeba się zgadzać z poglądami Jacka, ale w tym przypadku mamy do czynienia z jawnym łamaniem wolności słowa. W momencie gdy czekałem na niego w sali odlotów i poźniej dowiedziałem się, że został aresztowany, miałem tę nieprzyjemność spotkać się z oficerem policji, który pokazał mi, co oznacza rasizm w nowym wydaniu. Nie ma tu miejsca na całą opowieść, ale o jednym muszę wspomnieć. Otóż ów oficer z uśmiechem na twarzy poinformował mnie, że tylko Brytyjczycy mają wolny wstęp do UK! Reszta bez powodu może być wydalona! Niezłe, nie? Jakiś komentarz? Zresztą o przesłuchaniu Jacka Międlara i wydaleniu z UK opowie on sam. To jest szokująca opowieść! Zapraszamy do słuchania!"
Odtwarzacz muzyki
00:00
00:00





niedziela, 26 lutego 2017

Gra planszowa


Brunhilda chętnie zagrałaby w grę planszową. Wyraziła takie życzenie. Indianka od dawna nosiła się z zamiarem zakupu kilku gier planszowych na długie zimowe wieczory, ale są dość drogie. Ale skoro Brunhilda chętna, to Indianka coś nie za drogiego znalazła. Na początek będzie to gra: "111"
Trzeba Brunhildę uświadomić o roli jej narodu w Polsce, bo cholera wie, co niemiecko-żydowska propaganda włożyła jej do głowy w Niemczech.

"111” jest planszową grą historyczną przeznaczoną dla dwóch osób. Jej akcja rozgrywa się we wrześniu 1939 r. i odtwarza walkę w obronie polskiego nieba, jaką toczyła m.in. 111 eskadra myśliwska. Niemieckie Luftwaffe atakuje stolicę Polski – Warszawę.

Zadaniem lotnictwa polskiego jest strącenie niemieckich bombowców zanim dotrą nad miasto. Z pomocą Polakom przychodzi artyleria przeciwlotnicza i ukryte przed wzrokiem Niemców lotniska polowe. 

Wolne media? Byle nie w UK

Pokojowy polski ksiądz, publicysta, dziennikarz Jacek Międlar został zaproszony do UK na lokalne wiece i uroczystości. Miał wygłosić serię wykładów.
Został tam także oddelegowany przez polskie gazety do przeprowadzenia relacji i wywiadów z tych wiecy i wydarzeń. Miał przeprowadzić wywiad z liderką BritainFirst, brytyjskiej partii narodowej, sprzeciwiającej się gwałtowi kulturowemu, dokonywanemu na narodzie brytyjskim z użyciem fali emigrantów muzułmańskich. BritainFirst protestuje w UK przeciwko gwałceniu brytyjskich dzieci przez muzułmanów.

To nie agresywny muzułmański terrorysta wjeżdżający w tłum chrześcijan na jarmarku w Berlinie, tylko spokojny, dobry człowiek miłujący pokój i swój kraj.
Brytole z Żydami aresztowali go i przesłuchiwali kilka godzin, jak potencjalnego zamachowca!

"Oświadczenie red. naczelnego Warszawskiej Gazety ws. zatrzymania Jacka Międlara! Protestujemy przed upolitycznianiem obecności naszego dziennikarza w Londynie

W sprawie zatrzymania dziennikarz Jacek Międlar przez brytyjskie służby graniczne na lotnisku w Londynie.

Nasz dziennikarz Jacek Międlar pojechał do Londynu na zlecenie Warszawskiej Gazety i Polski Niepodległej, w celu wykonania relacji z Biegu Wilczego w Londynie oraz przeprowadzenia wywiadu z Jaydą Fransen, liderką ruchu narodowego Britain First.

Protestujemy przed upolitycznianiem obecności dziennikarza Jacka Międlara w Londynie o czym świadczyć może zachowanie brytyjskich służb granicznych jak również nagonka na naszego dziennikarza ze strony lewackich mediów.

Piotr Bachurski, redaktor naczelny

Warszawska Gazeta"

http://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/10621-oswiadczenie-red-naczelnego-warszawskiej-gazety-ws-zatrzymania-jacka-miedlara-protestujemy-przed-upolitycznianiem-obecnosci-naszego-dziennikarza-w-londynie

Brytyjskie służby pod pretekstem fałszywych zarzutów, szykanują księdza Jacka Międlara!

Aresztowanie polskiego księdza miało miejsce wczoraj rano.
To oburzające, jak Wielka Brytania łamie zasady demokracji i tolerancji religijnej!

Lechija independent

"Nasz redakcyjny kolega Jacek Międlar, został zatrzymany w sobotę rano na lotnisku Stansted w Londynie przez brytyjską straż graniczną (UK Border Agency). Jacek Międlar pojechał na spotkanie z brytyjskimi czytelnikami.

O sprawie na Facebooku pisze dziennikarz Wojciech Sumliński, który również udał się do Londynu.

– Jak poinformował mnie Piotr Szlachtowicz z portalu „Nowy Polski Show” prosząc o rozpropagowanie poniższej informacji, dziś rano na lotnisku Stansted w Londynie został zatrzymany ksiądz Jacek Międlar. Ksiądz przyjechał do Wielkiej Brytanii na zaproszenie miejscowej polonii oraz brytyjskich organizacji protestujących przeciwko specyficznie pojmowanej „poprawności” polegającej na wyciszaniu i blokowaniu opinii publicznej dostępu do informacji o muzułmańskich gwałtach na brytyjskich dzieciach – pisze Sumliński.

I dodaje:

– Miał wygłosić wykłady poświęcone właściwie rozumianej wolności w kilku angielskich miastach, m.in. w okolicach Birmingham. Według informacji wstępnych ksiądz został zatrzymany przez Border Force pod zarzutem „mowy nienawiści”. Na razie nie ma informacji o toku dalszego, przyjętego przez brytyjskie władze, postępowania wobec księdza Jacka Międlara – czytamy."

http://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/10620-wojciech-sumlinski-brytyjskie-sluzby-zarzucaja-jackowi-miedlarowi-mowe-nienawisci
---

Kopaczowej plany islamizacji chrześcijańskiej Polski

Oczywiście bez referendum, bez pytania o zgodę Polaków!
Partia bezwzględnych, zarozumiałych panów z Patologicznej Platformy, planowała przekształcić Polskę, w burdel, jaki mają teraz u siebie Francuzi,  Niemcy oraz Szwecja!

Oficjalnie mówiła o grupie 7.000 emigrantów muzułmańskich, na prawdę miało to być 70.000. Chciała nas znowu oszukać. Po wygranych wyborach, PO zalała by nas falą obcych cywilizacyjnie i kulturowo muzułmanów. Polacy protestujący przeciwko temu cywilizacyjnemu gwałtowi, byliby szykanowani w Polsce i wsadzani do więzień. Bogu dzięki, że PO przegrała wybory!

Ale co oni robią jeszcze w Sejmie? Ano sabotaże, takie jak ten 16 grudnia 2016. Należy ich całkowicie wyeliminować z polityki. To szkodnicy i zdrajcy narodu polskiego, działający na jego szkodę. Nie głosujcie na nich nigdy więcej!

Lechija independent

"Dobrze, że ekipę PO-PSL udało się odsunąć od władzy. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, na antenie TVN24, ujawnił szokujące decyzje, które zapadły w czasie rządów premier Ewy Kopacz, która miała zgodzić się na przyjęcie, aż 70 tys. imigrantów.

– Rząd Ewy Kopacz deklarował przyjęcie 7 tys. uchodźców, a w rzeczywistości planował przybycie nawet 70 tys. imigrantów - mówił w "Faktach po Faktach" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Ziobro był w TVN24 pytany o swoją wcześniejszą wypowiedź w której stwierdził, że gdyby PO wygrało wybory, w Polsce powstałby „islamskie dzielnice”. Minister sprawiedliwości podkreśla, że widział dokumenty w tej sprawie. Polityk podkreśla, że rząd planował przyjęcie większą liczbę imigrantów, niż oficjalnie deklarował (7 tys. - red).

– Wszystkie kraje, które zdecydowały się szeroko otworzyć drzwi przed uchodźcami pochodzącymi z zupełnej innej kultury, ze świata, gdzie islam odgrywa wiodącą rolę (…), wszędzie w tych krajach jest gigantyczny problem bezpieczeństwa. Proszę zwrócić uwagę, Francja staje się krajem notorycznie niebezpiecznym, staje się krajem dotkniętym stanem wyjątkowym, gdzie ograniczane są prawa człowieka i prawa obywatelskie. Politycy francuscy są bezradni, ponieważ obawiają się zamachów. Francuzi zaczynają się bać chodzić po własnych miastach – powiedział Ziobro.

Mówił również, że na 7 tys. imigrantów, premier Kopacz zgodziła się pod wpływem presji w czasie kampanii wyborczej. Dodaje, że po ewentualnych wygranych wyborach, ta liczba mogłaby wzrosnąć.

– Bo nie tego oczekiwała kanclerz Merkel. Jestem człowiekiem, który ma pewną wiedzę i doświadczenie życiowe i polityczne. Rozumiem mechanizmy polityczne i wiem, czego oczekiwały Niemcy i Francja. Wiem, co mówiła kanclerz Merkel w Parlamencie Europejskim. Wiem, czego domagali się liderzy grup. To byłoby dużo więcej, na przykład 70 tysięcy.

Minister ujawnił również, że z informacji, które do niego dotarły, wynika jakoby rząd Platformy i PSL-u planował stworzenie na terenie Polski obozu dla islamistów.

– Wiem, że były plany – bo do mnie dotarły takie informacje od polityków brukselskich – żeby w Polsce utworzyć obozy na terenach dawnych baz Związku Radzieckiego, po tych wojskach."

Źródło: http://www.tvn24.pl

Zima wróciła!

Za oknami śnieg. Biało. Trzeba złapać tę kurę emerytkę siedmioletnią, co wyszła na żer dwa dni temu i ani myśli wracać do kurnika. Jedna ruda dała się złapać wczoraj. Na podwórku i w paszarni kręci się jeszcze babcia zielononóżka, nestorka stadka kur.