niedziela, 11 grudnia 2016

Holokaust Polaków w niemieckim obozie zagłady w Pomiechówku

Czy rodzinom pomordowanych Polaków, wypłacili Niemcy odszkodowania?
A co się stało z mieniem pomordowanych?

Lechia wstrząśnięta

"W Polsce, na Mazowszu, w Forcie III w Pomiechówku istniał obóz koncentracyjny, w którym zginęło ok. 65 tys. osób. Tym razem głównie Polaków, a nie Żydów. To także szczególne miejsce martyrologii polskiego duchowieństwa. Owszem, byli tu także bestialsko mordowani Żydzi z getta nowodworskiego czy warszawskiego, a ich głównym oprawcą był kapo, Żyd, o nazwisku Majloch, ale tym razem to nie oni byli główną nacją zgładzoną przez Niemców.

Skala terroru była tu podobna do takich obozów jak KL Majdanek, jednak o miejscu kaźni w Forcie III w Pomiechówku przez lata nikt nie mówił, co idealnie wpisywało się w zawłaszczanie zagłady przez jeden tylko naród. Anonimowość miejsca ma jeszcze inne źródła. Po wojnie obiekt forteczny wchodzący w skład Twierdzy Modlin należał do wojska i był objęty tajemnicą wojskową. Nie bez znaczenia jest też fakt, że poza nieliczną obsadą gestapowców, na forcie torturami, gwałtami (był tam osobny barak gwałtów) i eksterminacją zajmowali się volksdeutsche z Nowego Dworu Mazowieckiego, kolonii Modlin i okolic, których rodziny do dzisiaj tam zamieszkują.

Temat zapomnianego obozu wciąż wydaje się dla wielu niewygodny, jednak napisy martyrologiczne wyryte na ścianach nie zostały zatarte i krzyczą o pamięć…

Fort nie jest miejscem turystycznym. Przez lata stacjonowało tu w PRL-u Ludowe Wojsko Polskie. Później zorganizowano na rozległym terenie fortyfikacji magazyny wojskowe. Zabytek (wpisany do rejestru dopiero w 2006 r.!) do dzisiaj należy do Agencji Mienia Wojskowego. Tajemnicze miejsce okala drut kolczasty. Nie widać tu pielgrzymek turystów, nie ma biletów wstępu, sklepu z publikacjami i pamiątkami. Kilku pracowników ochrony strzeże zapomnianego obozu zagłady, którego historia mogłaby stanowić pomnik polskiej martyrologii, jednak nie stanowi… Od lat trwają rozmowy pomiędzy Agencją i gminą Pomiechówek na temat przejęcia miejsca przez samorząd. Pozostaje pytanie, czy władze lokalne posiadają środki na urządzenie terenu zgodne z duchem tego miejsca oraz czy mają taki program i jakie są szczegóły planów, takich jak otworzenie na forcie współczesnego cmentarza komunalnego? – pytał Stefan Fuglewicz, wieloletni pracownik Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków i ekspert zabudowy fortecznej Twierdzy Modlin podczas niedawnej wizji lokalnej w forcie Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”. Tego dnia pasjonaci z Mazowsza i ich goście za zgodą AMW w towarzystwie m.in. wójta gminy Pomiechówek Dariusza Bieleckiego i dr. Piotra Oleńczaka z Urzędu Wojewódzkiego, historyka, który zajmuje się kwerendą dotyczącą obozu w Forcie III w Pomiechówku, zapowiedzieli przed kamerami MSHE, że zapomniane miejsce powinno stać się obszarem misji archeologicznej, programu upamiętniającego, wspartego nie tylko przez samorząd, ale również przez jednostki centralne. Chyba dzisiaj jest najlepszy ku temu czas.

Obóz koncentracyjny w Pomiechówku to historycznie jeden z fortów Twierdzy Modlin, wzniesiony w ramach budowy pierwszego pierścienia fortów w latach 80. XIX w. To największy tego typu fort wśród licznych modlińskich budowli fortecznych. Fort w kształcie trapezu posiada koszary szyjowe, dziedzińce, kazamaty, poterny (przejścia podziemne), fosy, a całość okolona jest dzisiaj drutem kolczastym. Obiektu strzeże ochrona (wcześniej wojsko) i pewnie dlatego tylko tu zachowała się krata forteczna i wszystkie pancerne drzwi, na których do dzisiaj widać ślady po kulach. Na ścianach, zwłaszcza jednej, widoczne są ślady egzekucji, a pociski dalej tkwią w murach. W roku 1915 fort znajdował się na głównym kierunku niemieckiego natarcia, walki o niego przypadły już na okres wygasania rosyjskiego oporu, jednak druga wojna wycisnęła na miejscu swoje wyjątkowo krwawe piętno. We wrześniu 1939 r. fort obsadzali żołnierze 32. Pułku Piechoty, wspierani przez działa pociągu pancernego „Śmierć”. Atakowany przez Niemców obiekt, wsparty żołnierzami gen. Thomme z Armii Łódź, bronił się do końca, czyli do kapitulacji Twierdzy Modlin.

W 1940 r. Niemcy zaczęli ściągać tu wysiedlanych mieszkańców północnego Mazowsza. Nie wiadomo, jaka była skala śmiertelności w pierwszym etapie zbrodniczej działalności hitlerowców. Według Michała Grynberga, zajmującego się zawodowo martyrologią żydowską, więzieni tu byli także Żydzi, przez 2 miesiące, a celem ich izolacji była eksterminacja. Później to tu nowodworskie Gestapo urządziło więzienie karno-śledcze. Następnie, w 1942 r. zorganizowany został na miejscu obóz koncentracyjny na dużą skalę. Ostrożny w analizach różnych przytaczanych liczb dr Oleńczak pisał: Według szacunków specjalistów przez mury katowni przewinęło się w czasie wojny około 100 tys. ludzi. Zginęło prawdopodobnie 50 tys., w tym kilkanaście tysięcy Żydów.

W obozie mordowano głównie Polaków, a czynili to najczęściej nie Niemcy, ale okoliczni volksdeutsche. Za to w przypadku Żydów niechlubną rolą zasłynął żydowski kat o nazwisku Majloch. Z początkowej fazy funkcjonowania mechanizmu śmierci w forcie przytaczane są też często martyrologiczne obrazy prześladowania duchowieństwa. Widziałem, jak pewnego dnia przywieziono grupę księży katolickich – zeznawał po wojnie Feliks Skolasiński. Wkrótce usłyszałem potworne jęki i ujadania sfory psów. Następnego dnia palono strzępy kapłańskich szat – mówił. Z kolei Wiktoria Karaszewska opowiadała po wojnie, że na dziesięć cel jedna była kobieca. Przywożono również do obozu dzieci razem z zakonnicami. Co się z tymi dziećmi stało? Nie wiem. Zakonnice zostały zamordowane. Dzieci pewnie też, gdyż zwyczajowo topiono je w dołach kloacznych – wspominała po wojnie.

Warunki w obozie były przerażające, a maltretować więźniów mógł każdy. W zatłoczonych koszarach pamiętających czasy cara Mikołaja II, na ziemi lub w wodzie ludzie leżeli bokiem, jeden obok drugiego (inaczej nie wystarczyłoby dla nich miejsca); „odpoczywali”, zalegając na betonie w całkowitej ciemności. Osobny barak przeznaczono do gwałcenia kobiet. Egzekucje wykonywano w różny sposób. Niektórzy umierali na skutek tortur, inni z głodu, najczęściej jednak rozstrzeliwano i wieszano na szubienicy.

Obóz w Pomiechówku mogę krótko określić jako jedną z największych katowni i najbardziej ohydne miejsce zbrodni, jakie istniało podczas okupacji na terenie III Rzeszy i terenach zagarniętych przez wojska niemieckie. Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością. Podczas okupacji przeszedłem aż przez 5 obozów hitlerowskich – Pomiechówek, Oświęcim, Mauthausen, obóz w Jugosławii i Neumark. Katownia w Pomiechówku pod każdym względem była najgorsza. W najbardziej zwyrodniały sposób faszyści niemieccy znęcali się nad więźniami – wspominał Władysław Grylak, były więzień obozu. – Więźniów mordowano masowo, bez jakichkolwiek podstaw, w sposób szczególnie wyrafinowany i zwyrodniały. W Pomiechówku było również najgorsze wyżywienie i najgorsze warunki sanitarne – dodawał były więzień. Przeżyłem Pomiechówek, Stutthof i roboty na terenie Niemiec. W Pomiechówku były najcięższe warunki – zeznawał Kazimierz Baniak.

Po Powstaniu Warszawskim masowo przywożono tu żołnierzy Armii Krajowej. Jednak po wkroczeniu Armii Czerwonej Niemcy zacierali ślady zbrodni. Zwłoki palono i zalewano wapnem. Do dzisiaj widać na terenie fortu długie zagłębienia – masowe mogiły, które tylko częściowo były po wojnie ekshumowane. Ile szczątków i ton prochów skrywa do dzisiaj miejsce, które powinno nazywać się tak, jak na to zasługuje – KL Pomiechówek? Nie wiadomo. Mieszkańcy wspominali, że przed wycofaniem się hitlerowców smród palonych ciał i kłęby popiołu były tak duże, że osadzały się na okolicznych domostwach w Pomiechówku.

Członkowie MSH „Exploratorzy.pl” apelują do środowisk akademickich o objęcie fortu programem badawczo-ekshumacyjnym. Po latach w końcu może i obóz koncentracyjny, gdzie mordowano głównie Polaków doczeka się wieloletnich badań archeologicznych, jakie np. prowadzone są od dawna w Treblince. Apelujemy do środowisk archeologicznych – zainteresujcie się Fortem III w Pomiechówku – mów Piotr Pałys z MSHE. – Pytaniem otwartym pozostaje też podnoszona czasami kwestia późniejszej katowni na terenie obozu, którą dla członków podziemia antykomunistycznego miało zorganizować tu NKWD. Ten trop będziemy weryfikować – dodaje Pałys.

Dr Piotr Oleńczak przypomina, że większość niemieckich katów obozowych dożyła późnej starości, nie nękana wyrokami sądowymi. Co ciekawe, okoliczni pół-Niemcy po wojnie mieli często służyć nowym, czerwonym panom, a nawyk kolaboracji wyćwiczyli już w II Rzeczpospolitej (w Nowym Dworze Mazowieckim na skrzyżowaniu obecnych ulic Sukiennej i Wybickiego od początku lat 30. odbywały się spotkania mieszkańców należących do V kolumny). Dla lokalnych rodzin, których nazwiska zapisały się na czarnych kartach katowni, temat podnoszenia masowych zbrodni w Forcie III wciąż jest wiszącym w powietrzu wyrzutem sumienia. Obóz koncentracyjny w Pomiechówku swoim rozmiarem terroru, a zwłaszcza jego wyjątkowo perfidną formą, stawia go w jednym szeregu z innymi obozami koncentracyjnymi, z tą różnicą, że tu ginęli głównie Polacy i tylko ten obóz jest tak bardzo zapomniany i anonimowy. Czasami myślę też o pewnej pozornie nieznacznej różnicy... W Oświęcimiu czy Treblince więźniowie byli osadzeni w barakach; czasami spoglądali na wolność przez drut kolczasty; innym razem się na niego rzucali… Tu, poza dwoma minutami wyjścia na wrzącą zupę ze zgniłych liści kapusty, osadzeni, stłoczeni do granic możliwości, leżeli jeden obok drugiego na betonie w całkowitych ciemnościach. Wyprowadzeni na śmierć, mogli co najwyżej podbiec do wysokiego muru Carnotta i czekać na pocisk… – mówi Sławomir Kaliński, regionalista z Nowego Dworu Mazowieckiego."

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta. Kupujcie nowe numery w naszym kiosku internetowym: https://wogoole.pl/

http://polskaniepodlegla.pl/magazyn-patriotyczny/item/7325-celowo-zapomniany-oboz-zaglady-polakow-skala-terroru-byla-tam-przerazajaca

Wawel - siedziba mocarza, słynnego myśliwego Nimroda



Rosjanie zapisują cyrylicą imię rosyjskie "Wowa" przy pomocy litery B.
Podobnie jest ze słowem Wawel.
Czyli pisząc cyrylicą "Wawel" otrzymujemy słowo "Babel".

Wawel to antyczne miasto biblijne, miejsce budowli potężnej wieży z cegły i smoły, mającej wytrzymać napór kolejnego potopu.
Wawel to też największy czakram energetyczny na Ziemi. To miejsce święte.

Noemu Bóg polecił zbudować arkę z lekkiego drzewa żywicznego i uszczelnić ją smołą. Starożytni uważali smołę za spoiwo odporne na potop. Stąd ogromna budowla mająca wytrzymać napór potopu była spajana smołą.

Nimrod, potomek Noego, zbudował miasto Wawel i wieżę w nim.
Wieża została zniszczona przez Bogów (potężnych, wszechwładnych kosmitów).

Wskazówka:
Wieża Wawel była spojona smołą, inaczej dziegciem.
Umiejętność wyrabiania dziegciu, posiadali tylko Słowianie.
Strzegli tej technologii jak oka w głowie.

Lechija badająca

sobota, 10 grudnia 2016

Indianka czyta Biblię



Dzięki nowemu akumulatorowi, Indianka ma możliwość wieczorem, po pracy, poczytać sobie fascynującą Biblię online.
Przydałby się jeszcze jeden wydajny solarek, bo Słońca mało i energii mało.


Instalacja oświetleniowa na 12 Volt

Łóżko gościnne zwalnia się w poniedziałek. Przybywaj Wnuk i skręć mi tę instalację ledową :)))
Agregat prądotwórczy weź! :P

Kuchnia jaśnieje

Niemra rano wybieliła swój kąt kuchni w którym śpi. Gdy przyszło jej bielić kąt kuchni, w którym śpi Indianka, zbuntowała się i powiedziała, że nie będzie bielić. Przerwała pracę i polazła na wiochę na spacer.

Indianka wzięła wiadro z wapnem i sama wybieliła swój kąt. Jutro poprawi, a Niemra niech spada w poniedziałek na Berlin, do swojej rodziny. Nie jest jej tu ten darmozjad potrzebny. Ledwo pozbyła się jednego zawalidrogi, tzn. Kamyka.

Indianka zachlapana wapnem :)

Pięścią w drzwi

Niemra bulwersująco się zachowuje. Gdy wraca z codziennych, wielogodzinnych, długich spacerów, które odbywa codziennie bez względu na pogodę, zamiast normalnie zapukać do drzwi, napierdala w nie z całej siły pięścią. To chamska psychopatka. Kolejny wrogi raróg w domu Indianki.
Trzeba będzie ją siłą usunąć.

piątek, 9 grudnia 2016

Ściana północna

Dziś rano Niemra o dziwo potulnie zabrała się za zbieranie drewienek, a potem do malowania kolejnej ściany w kuchni. Indii w tym czasie nakarmiła zwierzęta i zaczęła wyrabiać chleb i pizzę. Zrobiła 3 chleby i dwie pizze.

Wszystko szło dobrze i spokojnie, do momentu, gdy Indii zaczęła telefonicznie załatwiać różne pilne sprawy, wymagające jej uwagi. Wtedy Niemra oświadczyła, że nie będzie dalej malować, bo według Niemry, Indii nic nie robi, tylko gada przez telefon.

Na to Indii, że to nie Niemry sprawa, co robi Indii i jak będzie chciała, to położy się i będzie odpoczywała i Niemrze nic do tego, bo to nie Niemra udostępniła za free miejsce w swoim domu i darmowe posiłki dla Indii, lecz Indii dla Niemry, zaś Niemra obiecała w zamian pomagać przy zbieraniu drewna i bieleniu ścian 5 godzin dziennie, a nie 3 lub wcale.

Na to Niemra szczeknęła głośno paszczą. Indii na to, że nie życzy sobie jej wrzasków w swoim domu i żeby wreszcie się Niemra wyniosła, skoro nie chce się dostosować do warunków na które się zgodziła przyjeżdżając na farmę.

Zła jak osa Niemra (padło słowo "szajse") zaczęła malować ściankę zachodnią i w godzinę wymalowała, zjadła obiad i popierdoliła na wiochę szukać nowego jelenia do zimowania swojej szwabskiej dupy ;)))



czwartek, 8 grudnia 2016

Klimatyczna gromnica

Indianka kupiła sobie nowy świąteczny stół drewniany na sześć osób. Sama go skręciła z elementów z paczki. Zaś jej stary, lakierowany na żółto stół służy do szykowania jedzenia w tym zaczyniania ciasta na chleb.
Nowy drewniany stół służy głównie do jedzenia i jest na tyle obszerny, że Niemra zmieściła na nim świąteczny stroik świerkowy swojego wyrobu.

Niemra kupiła parę dni temu klimatyczną gromnicę, by móc sobie przy niej przesiadywać i malować akwarelkami obrazki na bloku rysunkowym spoczywającym na stole Indianki.

W środku stroika umiejscowiona jest czerwona gromnica.

Indianka też kupiła świeczki do wieczornych posiłków, by po ciemku nie szamać. Gromnica jest do malowania obrazków, a świeczki do oświetlania posiłków. Wieczorem Indianka zapala białą świeczkę podczas obiadokolacji. Świeczka umieszczona wysoko, w zielonej butelce. Po posiłku świeczka gaśnie, a zapalana jest gromnica do malowania obrazków.

Wieczorem w mrocznej, ciepłej od pieca kuchni, w środku izby jaśnieje od blasku świec ładny, pachnący sosną, stół świąteczny.

Ahhh... Jeszcze komoda i kredens sosnowy się marzy Indiance... Po wybieleniu ścian zrobi się ładnie i przytulnie w kuchni. Już jest przyjemnie.
Kredens byłby ukoronowaniem kuchni, i co ważne, pojemnym schowkiem na garnki i patelnie oraz naczynia. Kredensie... Przybywaj!

Indianka klimatyczna

By się upiekło

Oj, by się upiekło świeży chlebek. Foremki nowiutkie i umyte - są, mąka zagrzana, drożdże - są, miska do zaczynienia ciasta czysta i gotowa, piec pięknie rozgrzany... Ale Indii już siły dziś nie ma. Zmęczona. Ugotowała trzy garnki jedzenia na cały tydzień. Dla siebie, Niemry, kotów i psów.

Niemra dzień wcześniej miała zaproponowane, że Indii dziś za nią będzie zbierać drewienka przez 5 godzin, a Niemra w tym czasie ma kupić 20 kg warzyw tak jak ostatnio Indianka, przynieść to kilka km przez śnieg, rozpalić w piecu i ugotować z tego obiad dla dwojga.

Niemra ani myśli dokładać się do stołu, więc Indii wytknęła jej, że nie płaci za miejsce w Indianki domu (nowe, czyste łóżko sosnowe, świeżo pościelone), ani za jedzenie i jego gotowanie, nie robi tego o co jest proszona, że po prostu żeruje bezczelnie na Indiance, wykorzystuje ją i jej dom jak darmowy hotel, więc jest tu zbędna i ma opuścić indiański dom, bo Indii nie ma zamiaru sponsorować jej. 

Dopiero po wytknięciu Niemrze jej pasożytnictwa i oświadczeniu Indianki, że Indianka Niemry karmić nie będzie, skoro odmawia zarówno zbierania drewienek na polu jak i bielenia ścian i nie dokłada się do niczego, niemiecka bździągwa wreszcie wzięła się za bielenie ścian w kuchni.

W ten sposób zmobilizowana cudzoziemka pół ściany w kuchni wybieliła i farba jej się skończyła. Widać różnicę. Zestawienie: ściana beżowa od dymu i ściana kremowa od wapna. Krem ładnie jaśnieje nad piecem. Ale to nie koniec. Jeszcze trzeba wybielić drugą połowę ściany i kolejne ściany w kuchni. Indii rozrobiła 4 wiadra wapna na jutro. Niemra ma sobie znaleźć inne miejsce i wyjechać w poniedziałek rano. Może zostać na weekend, pod warunkiem, że wybieli ściany w kuchni. Firm, but fair :)


środa, 7 grudnia 2016

Kurna, Niemra dalej siedzi!

Zagnieździło się dziwne babsko w indiańskiej kuchni i ani myśli wynieść się.
Rano idzie posiedzieć nad rzekę półtorej godziny i pogłaskać pieski, potem pół godzinki pozbierać drewienka i zaraz ciśnie na chatę dupę grzać przy piecu i śniadanie wciągać. Wielce spracowana do wyra się kładzie na pół godziny. Potem zamiast zbierać drewienka na polu, bierze się za sprzątanie w domu i wywala połowę potrzebnych rzeczy, aby zrobić sobie miejsce do jogi. Ojjjj... Nie dociera do niej, że nie jest tu mile widziana. Nie wystarczy 5 razy jej powiedzieć, aby opuściła dom Indianki.
Nie obejdzie się bez wystawienia jej bambotli za drzwi i wezwania policji.

wtorek, 6 grudnia 2016

Zastanowienie

Indianka zadumała się. Może by warto poznać kogoś nowego? Przecież nie musi być sama.

Śpiąca i zmęczona

Indii dziś pracowała na dworze, a potem poszła po akumulator. Kilometr, bo na drodze szklanka i kurier nie dojechał na kolonię.

Dzisiaj Indii czuje się wyczerpana. Niemra miga się od roboty. Robi co chce, podobnie jak robił Kamyk. Drażni tym Indiankę. Indii powiedziała jej, by jutro opuściła jej dom i farmę. Kurna, skąd się biorą takie lewusy?!

Nowy dzień

A wraz z nim nowe wyzwania. Trzeba działać.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Plecy

Ahh... Jakżesz bolą nogi i plecy... Indianka się dziś nachodziła i nadźwigała.
Była w Olecku. W czterech instytucjach. Wszyscy urzędnicy byli wobec niej mili i uprzejmi.

Niemra też się przewietrzyła. Nie chciała strzec domu Indianki przed czyhającym na dobytek Indianki Kamykiem, więc Indianka zamknęła drzwi na klucz i pomaszerowała na Olecko zostawiając Niemrę gdzieś w polu, gdzie couchsurferka polazła rano na spacer.

Indii dwiema okazjami z dwoma sympatycznymi brzydalami (jeden nawet podobnie rozczochrany jak Indianka była zanim się ostrzygła, czym wzbudził jeszcze większą sympatię Indianki ;)) ) dostała się do Olecka i tam ruszyła załatwiać różne sprawy. Ledwo się wyrobiła przed odjazdem ostatniego PKSu, ale zdążyła kupić fartem nowe blachy do pieczenia chleba i ciasta, bo te stare całkiem zardzewiały i się zdeformowały. Będzie piec i testować swoje wypieki na Niemrze, bo choć to wkurzająca egoistka, to jednak czasem pożyteczna.

Kupiła sobie też nowe piankowe kalosze, bo te zeszłoroczne podpierdolił jej Kamyk, oraz nowe rękawice do targania drewna z pola i rozkładania siana zwierzętom.

Drzewo miała targać Niemra, ale nie pali się do roboty i Indiankę noga swędzi by ją wykopać z farmy, co może się stać lada moment. Lada moment noga się rozbuja i pójdzie w ruch. Cierpliwość Indianki wisi na włosku. Cienkim włosku. Dlatego Indianka przygotowała sobie obuwie i rękawice do pracy. Niemra jej tu nie jest potrzebna. Drażni Indiankę krnąbrna baba niesłuchająca uprzejmych poleceń. Więc dzisiaj została przewietrzona ;))

niedziela, 4 grudnia 2016

Wyobcowana

Indii czyta takie różne głupie wypowiedzi różnych durniów i nie może pojąć ich durnego toku myślenia. To jakieś intelektualno-emocjonalne ułomy nie łapiące podstaw człowieczeństwa. Skąd tego tak dużo w internecie, jak wszów na bezpańskim psie? :(

Trzeba się od tych upośledzonych półgłówków odciąć, bo to chore towarzycho. Najmilej byłoby się zapaść w przyjemne marzenia.
Czekoladę by się zjadło.

W domku ciepło. Kuchnia wysprzątana z grubsza. Jeszcze będzie doczyszczana.

Dziś wieczorem dzielnicowy wpadł po Kamyka, ale Kamyk tu nie mieszka.
Jeszcze mu wątroba gnije i szlag trafia, że przegnany, ale sam się tego doigrał.

Wyczerpana

Indii wyczerpana od płaczu. Jeszcze dzisiaj sobie da luz i otwarte zawory na płacz. Nie ma co się na siłę uspokajać. Niech się wypłacze istotka do woli.
Razem ze łzami spłynie przygnębienie. Łzy je wypłuczą.
Dzisiaj nie jest w stanie myśleć logicznie. Nie może się skoncentrować na niczym. Jest emocjonalnie rozhuśtana. I taka ma być teraz, bo jest sobą.
Ma prawo być sobą. Ma prawo się wypłakać do woli.

Szczać!

Czerwone. Krwawi!

Smutno i coraz smutniej


Fontanna niekończących się łez zalewa Indiankę. Oczy już opuchnięte od płaczu.

Smutno

Indiance przygnębienie nie przechodzi.

sobota, 3 grudnia 2016

Zagubiona

Indianka czuje się zagubiona w jakiejś chorej matni.
Dom do kapitalnego remontu. Brak podstawowych mediów.
Wielka dziura w suficie po pożarze.
Chciała to jakoś ogarnąć. Nic z tego.

Właśnie komornik zajebał dopłaty.
Nie ma za co remontować. 
Znowu nie ma za co działać.
Zastój. Odwieczny zastój.

Po domu kręci się jakaś obca kobieta. Czego tu szuka?
Dziwna sytuacja.

Indianka jest dzisiaj rozbita psychicznie. Chciała sobie kupić nowy kredens i komodę, wyremontować kuchnię. Nie zdążyła. Jej kasa wyparowała z konta. Zero. Znowu zero. 

Pilnują, by nie miała za co się zagospodarować.
Zimne, bezwzględne bazyliszki :(((((((((

Smutno

Indiance trochę smutno. Chciała sobie kupić nowe meble, ale niestety, nie ma za co. Nie ma też za co załatać dziury w suficie, ani wyremontować starego komina. Smutno :(

Przygnębiające też te osmolone sadzą ściany kuchni. Chciała kuchnię już dawno temu odnowić, ale ciągle brak pieniędzy. Ale nigdy nie jest tak, że zupełnie nic nie da się zrobić. Ma wapno do bielenia stajni. Wybieli nią kuchnię. Chociaż się rozjaśni w jej ponurym domiszczu.

Indianka smutna :(

Indiance rozpadły się meble

Indiance rozpadły się meble kuchenne.
Próbowała je naprawić, ale na nic starania. Paździoch się rozłazi. Szuflady wypadają mimo wymiany połamanych, plastikowych prowadnic. Masakra. Paździoch się zdecydowanie na wieś nie nadaje!

czwartek, 1 grudnia 2016

Siedzi

Cudzoziemka oceniła, że Indianka zbyt smacznie gotuje, by dać się tak po prostu wygnać od darmowego koryta ;))). Poprosiła, czy może jeszcze trochę zostać. Spuściła też nieco z tonu, co nie znaczy, że całkowicie przestała Indiankę irytować swoim niedorzecznym, obcesowym zachowaniem. Ale cudzoziemka stara się na swój sposób Indianki nie wyprowadzać z równowagi.
Indianka zaś uznała, że ten ekscentryczny typ tak ma, że musi od czasu do czasu wnerwić człowieka, swoim egoizmem, brakiem dyplomacji oraz zachodnioeuropejską bufonadą.

Indianka tolerancyjna :)

wtorek, 29 listopada 2016

Intelekt w normie


"Intelekt w normie" - zdążyła Indii doczytać fragment swojej najnowszej opinii psychologicznej sporządzonej przez uprawnionych biegłych, zanim kierownica obcesowo wywaliła ją ze swego pokoju.
Aby przeczytać całą opinię, będzie musiała znowu specjalnie jechać 40 km.
W taki mróz!
I jak tu żyć Panie Prezydencie? Jak żyć? :)

Indianka normalna

Sprawa karna umorzona

Jedna sprawa karna przeciwko Indiance umorzona.
Indianka dowiedziała się o tym przypadkiem w sądzie, gdy złożyła do tej sprawy zapowiedziany wcześniej przez siebie dowód swojej prawdomówności i niewinności, tak strasznie, a bezzasadnie podważanej przez sąd i organy ścigania w Olecku.

W celu podważania wiarygodności Indianki, jest ona bezzasadnie, uporczywie i nękająco wielokrotnie wysyłana na przymusowe badania psychiatryczno-psychologiczne, a tam na siłę doszukują się w niej jakichś wyimaginowanych zaburzeń, mających wspierać sędziowską opinię o nie braniu pod uwagę zeznań Indianki, oraz uprawdopadabniać kłamliwe zeznania policjantów i członków ich rodzin.

Ale tym razem Indianka ma twardy dowód swojej niewinności, co ciekawe, także dowód kłamstw policjantów i trolla bibliotecznego :))) Hurra! ;)))

Indianka walcząca o sprawiedliwość

Wyprawa do sądu

Indianka wyprawiła się do sądu, by poskładać pilne papiery.
Ledwo się wyrobiła, ale starczyło czasu, by zajrzeć w jedne akta.
A tu niespodzianka, a nawet dwie. Indianka zaczytała się w tych niespodziankach. Kierowniczka Wydziału Karnego (ta sama - od tych "zaginionych" e-maili) jak zwykle mało przyjazna, wyglądająca i zachowująca się jak osoba po zawodówce handlowej z lat 70-80 ubiegłego wieku, porwała za telefon i zażądała, by straż sądowa Indiankę usunęła, jakby nie mogła normalnie powiedzieć, że już wybiła 15.00 i kończy pracę. Śmieszne to, ale prawdziwe. Takie narwane trolle pracują tu i tam, w różnych prowincjonalnych urzędach. Pewnie po znajomości.

Oczywiście, obyło się bez straży sądowej, bo Indianka zwyczajnie wyszła z pokoi wrogiej urzędasy.

Na uwagę zasługuje fakt, że zawsze ta kierowniczka traktuje Indiankę z pogardą i lekceważeniem. Zawsze, gdy Indianka dzwoni, kierownica odkłada słuchawkę, bo akurat petent wszedł i postanawia go właśnie w tym momencie obsłużyć, kosztem obsługi Indianki.

Z kolei, gdy Indianka osobiście wchodzi do pokoju kierownicy, ta zawsze ją wyprasza pod byle pretekstem, np. takim, że akurat rozmawia przez telefon z innym petentem, więc Indianka ma czekać na korytarzu, aż kierownica zakończy rozmowę, pokręci się po pokoju, podłubie w nosie itp.
Po prostu zlewa Indiankę.

Gdyby kierownica Indianki dziś nie wygoniła z pokoju wcześniej pod byle pretekstem, tylko od razu dała akta, to Indianka zdążyłaby doczytać interesujące ją pismo i nie musiała jechać kolejny raz 40 km, by doczytać tę jedną stronę!!! :(((

poniedziałek, 28 listopada 2016

Siedzi

Raróg wnerwiający Indiankę dalej zawzięcie siedzi na Rancho.
Czyżby miała się zagnieździć jak drugi Kamyk?
Byłaby to Kamienica.

Indianka zdegustowana

niedziela, 27 listopada 2016

Pachnąca kąpiel

Indianka, korzystając z okazji, że gościówa udała się na trzygodzinny spacer, urządziła sobie gorrrącą kąpiel w kuchni i umyła swe boskie ciało, pachnącymi mleczkami i kremami do kąpieli. Jak miło się wyszorować gąbkami i szczotkami, wygrzać w gorrrącej wodzie... Miodzio :)

Indianka pachnąca miodem i wanilią :)

Ciekawa, ale humorzasta

Couchsurferka jest bez wątpienia osobą ciekawą, ale humorzastą,  apodyktyczną i gwałtowną, miotając się agresywnie po kuchni, naruszyła dziś święty spokój Indianki, co nie spotkało się z uznaniem Indianki. Indianka wyprosiła gościówę. Jutro ma opuścić dwór lady Isabelle :) Wreszcie sama! ;)

Indianka zmęczona obcymi w domu

sobota, 26 listopada 2016

PiS ulży najuboższym

Brawo PiS! :)

Lechia zadowolona

Kwota wolna od podatku, czyli dochód, od którego fiskus nie będzie pobierał podatku, ma już od stycznia 2017 r. wzrosnąć z obecnych 3 tys. zł do 6,6 tys. zł. Jest to propozycja skierowana do najuboższych obywateli, których w Polsce żyje prawie 3 mln – poinformował wicepremier Mateusz Morawiecki. Dla pozostałych kwota będzie ulegała zmniejszeniu w zależności od dochodu.

Rząd łamie sobie głowę, jak poukładać wydatki w budżecie, aby już od 1 stycznia 2017 r. podnieść kwotę wolną od podatku. W Polsce poniżej minimum egzystencji żyje 2,8 mln ludzi, a poniżej ustawowej granicy ubóstwa – aż 4,6 mln osób. W swoim najnowszym badaniu CBOS podał, że z powodu braku pieniędzy 7 proc. Polaków w wieku do 59 lat oraz 4 proc. w wieku 60 plus doświadczało w ciągu ostatnich 12 miesięcy braku żywności.Sprawa więc jest pilna.

Przez osiem lat rządów koalicja PO-PSL pielęgnowała w Polsce biedę przez zamrożenie kwoty wolnej od podatku. Doszło do tego, że Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł w związku z tym skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie orzekli, że brak mechanizmów podnoszących kwotę wolną do poziomu gwarantującego co najmniej minimum egzystencji jest niezgodny z konstytucją. Obowiązkiem państwa jest pozostawienie podatnikowi dochodu, który jest niezbędny do godnej egzystencji człowieka. Dopiero dochód przekraczający tę kwotę powinien podlegać opodatkowaniu.
 
– Zwiększamy znacząco kwotę wolną dla osób najniżej zarabiających do poziomu, który wskazał Trybunał Konstytucyjny w swoim orzeczeniu, czyli do minimum egzystencji – wyjaśnił Adam Bielan, wicemarszałek Senatu.
Kwota wolna od podatku ma wzrosnąć z 3089 zł do 6,6 tys. zł. Ci, którzy w ciągu roku zarobią taką właśnie kwotę, nie zapłacą podatku. Dla tych zaś, którzy rocznie zarabiają między 6,6 tys. zł a 11 tys. zł, kwota odliczenia będzie malała, dość szybko wracając do obecnego poziomu. Dla osób o dochodach 11–85,5 tys. zł rocznie będzie na dotychczasowym poziomie. Po przekroczeniu natomiast drugiego progu podatkowego, czyli 85,5 tys. zł rocznie – kwota wolna będzie ponownie malała, obniżając się do zera przy dochodach powyżej 127 tys. zł. Wicepremier Morawiecki zwrócił uwagę na to, że przy progu ok. 127 tys. zł rocznie ludzie lepiej zarabiający nie płacą składki na ZUS i z tego wynika, że płacą dużo mniejszą daninę ogółem. I dlatego w tym momencie kończyłaby się kwota wolna od podatku. Takie są w tej chwili założenia. Wciąż jeszcze trwają analizy, jakie przyjąć widełki.
 
– Chcemy zakończyć proces legislacyjny do końca listopada – zadeklarował Mateusz Morawiecki.
Jak podkreślił, łamigłówka budżetowa polega na tym, żeby jak najmniej boleśnie obciążyć już i tak nadwerężony budżet, a jednocześnie jak najszybciej ulżyć ubogim rodzinom, z jednoczesnym stopniowym dochodzeniem do kwoty wolnej od podatku w wysokości 8 tys. zł zadeklarowanej w wyborach.
 
– Zależy nam na tym, aby rodziny żyjące w biedzie – dla których kostka prawdziwego masła jest czymś trudnym do osiągnięcia, żeby rodziny, które przeliczają 50 zł na liczbę bochenków chleba, a nie na jeden lunch – nie płaciły podatku – powiedział wicepremier.
Zdaniem prezydenta Andrzeja Dudy dla ludzi zamożnych, zarabiających po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, to nie będzie miało znaczenia, kiedy kwota wolna od podatku zostanie im podniesiona, ale dla tych, którzy zarabiają mało, liczy się każda złotówka.

Według wyliczeń Kancelarii Prezydenta podniesienie kwoty wolnej od podatku dla wszystkich do kwoty 8 tys. zł kosztowałoby budżet państwa 15,5 mld zł. Na obecną chwilę to zbyt duży spadek dochodów budżetowych, aby przeprowadzić tę operację. Już i tak trwa w rządzie spór, na ile stać budżet państwa na podwyższenie kwoty. Według prezydenta Dudy program wyborczy jest rozpisany na cztery lata, a nie na rok, a zatem stopniowo można dochodzić do wyborczych obietnic.

Zdaniem Adama Abramowicza, przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu na Rzecz Wspierania Przedsiębiorczości, jeśli ktoś ma wysokie dochody, to brak kwoty wolnej od podatku nie zniechęci go do pracy, a może mu to być obojętne.

http://niezalezna.pl/89780-fiskus-ulzy-najubozszym-po-wielu-latach-wreszcie-wzrosnie-kwota-wolna-od-podatku

Kąpiel w rzece Indianki

W listopadzie? W Polsce? Na polskim biegunie zimna? Można? - Można! :D
Udowodniła to couchsurferka Indianki. Indianka proponowała jej codziennie wiadro z gorącą wodą lub kastę do mycia, ale dziewucha nie była zainteresowana. Okazało się, że kąpie się codziennie w Indianki wezbranej rzece. Szok i uznanie! :). Pobyt przedłużyła o 4 dni. Podoba się dziewczynie u Indianki :)

Dziś Indianka wyczyściła komin, bo się strasznie dymiło przy rozpalaniu pieca.
Przestało po czyszczeniu - znaczy Indianka skutecznie wyczyściła :)

Z cudzoziemką ruszyły bambotle w kuchni i korytarzu. Rozpiździaj topnieje z dnia na dzień. Widać już podłogę ;)

Gość jest bardzo żywotna i aktywna cały dzień. Zdąży pozwozić szczapy drewna, wykąpać się w rzece, zjeść śniadanie, pójść na spacer na wieś, pozmywać naczynia, a wieczorem rysuje lub maluje. Zuch dziewczyna!

Dziś na obiad pomidorowa. Smakowała. Couchsurferka dwa talerze zupy zjadła.
A jutro rano naleśniki.

Mistrzowskie posunięcie

Załatwienie Kamykowi pracy daleko poza powiatem, to było mistrzowskie posunięcie Indii. Za jednym zamachem pozbyła się agresora i zagrożenia z okolicy, i jednocześnie załatwiła bezdomnemu dach nad głową w cieple, całodzienne, pożywne wyżywienie oraz papierosy i piwko po pracy. Będzie i pensja.

Gdy tylko Kamyk bezpiecznie dotarł na miejsce - wyłączyła komórkę, by przestał do niej wydzwaniać co 15 minut. Nareszcie ma spokój.
Co więcej, w miejscu gdzie on obecnie jest, często nie ma zasięgu. To cenna okoliczność, ograniczająca jego telefoniczne nękanie Indii.

Indianka genialnym strategiem :)

piątek, 25 listopada 2016

Logistyka ogarnięta

Kamyk ulokowany bezpiecznie na nowej farmie daaaleko od Indianki. Ufff... Wreszcie przestanie jej zagrażać i nękać ją, a i sam nie skona z głodu i zimna.
Trafił w bardzo dobre warunki. Indianka go wykierowała i pilotowała telefonicznie, bo sam nie dawał rady. Za drugim podejściem trafił.

Nowa couchsurferka zakwaterowana na parę dni na Rancho. Pomaga zbierać drewno i szorować gary.

Couchsurferka domaga się miejsca do uprawiania jogi.
Indianka próbuje wygospodarować dla gościa więcej przestrzeni.
Indianka zaatakowała "the horrible thing" w kuchni :D (stos rzeczy nawalony przez Kamyka bałaganiarza).

Na razie cudzoziemka dzieli pomieszczenie z Indianką. Śpi na nowym łóżku w swoim puchatym, arktycznym śpiworze.
Indianka zaś normalnie, na swoim łóżku, pod swoją kołderką i kocem.

Rano Indii zaserwowała jajecznicę oraz herbi badylanę.
Na lunch jaja na twardo.
Na obiad frytki z buraczkami i cebulką.
Herbi badylana doceniona - smakuje :)
Także konfitury Indianki podane wczoraj.

czwartek, 24 listopada 2016

Ziemniaki na zimę

Na Rancho przybył zapas ziemniaków na zimę. 100 kilo. Trochę maławe, ale są.
Indiance głód nie straszny. Na kilka miesięcy starczy jej, chyba, że będzie karmić obcych, na co nie ma już ochoty.

Petru żebrze o kasę ;)))

Hahaha! :D
Petru żebrze o kasę dla kangurów z KODu :)))
Taki list mi przysłał:

"Drodzy Państwo,

Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe Nowoczesnej. To właśnie dzięki niemu możemy skutecznie działać. Nowoczesna od początku funkcjonowania na scenie politycznej utrzymuje się z wpłat sympatyków i działaczy.

Dzięki nim jesteśmy w Sejmie i możemy prowadzić szereg działań, takich jak inicjatywy ustawodawcze, uczestnictwo w demonstracjach, akcje piętnujące szkodliwość PiS jak np. Misiewicze czy też zbiórka 100 tys podpisów pod petycją w obronie Konstytucji.

W wyborach parlamentarnych zagłosowała na nas 7,8% wyborców. Po 11 miesiącach działań naszych posłów i posłanek sondaże dają nam ponad dwa razy więcej głosów i drugie miejsce w parlamencie. Ostatnie sondaże pokazują poparcie aż 25% wyborców.
Jako opozycja nie zmarnowaliśmy tego roku.
Od pierwszych dni istnienia pokazujemy determinację, troskę o kraj i pracowitość. Nasi posłowie i posłanki nalezą do najaktywniejszych w Sejmie.

Nie wierzę, że którakolwiek z dużych partii obecnych od lat w polityce jest w stanie zmienić kraj na lepsze. Od ponad dekady obserwujemy permanetny konflikt, w jakim ugrzęzły PO i PiS, ich ukierunkowanie na partyjny interes i oderwanie polityków od realnych problemów społeczeństwa.

Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość każdego roku otrzymują z budżetu państwa wielomilionowe dotacje (w tej kadencji 18,5 mln zł rocznie - PiS oraz 15,5 mln rocznie - PO). Nowoczesna, na skutek decyzji Państwowej Komisji Wyborczej i Sądu Najwyższego działa bez wsparcia z budżetu państwa. Skala wyzwań, przed jakimi stoimy jest ogromna.Potrzebujemy wsparcia Polaków nie dających zgody na niszczenie państwa i zaprzepaszczanie efektów przemian ostatnich 27 lat.

Jestem przekonany, że wspólnie możemy wygrać następne wybory i wprowadzić Polskę na drogę dobrych zmian, rozwoju gospodarczego i szans dla każdego z jej Obywateli.

Proszę Was o wsparcie Nowoczesnej poprzez wpłątę na nasze konto dostępne w linku poniżej.
Każda kwota, bez względu na jej wysokość ma znaczenie.
Pracujemy dla Was każdego dnia.

Wpłat można dokonać pod linkiem:"

Już się rozpędzam by wpłacić kasiorę tym co przez 70 lat niszczyli kraj... ;)
Chybiony adres, panie Petru!
Proszę nie spamować mi skrzynki emailowej! :)

Lechia ubawiona ;)))

Na Rancho przybył gość

To tak z rozpędu, bo osoba zgłosiła się dużo wcześniej, potem się długo nie odzywała i Indianka myślała, że zrezygnowała, a teraz nagle oświadczyła, że już jedzie, więc nijak było ją spławić. Pewnie wyjedzie jutro, bo widać, że brak jej wygód i komfortu, który miała na innej farmie. Indii swój domek będzie miała znów tylko dla siebie, a i na żywności zaoszczędzi.

Polska będzie mocarstwem – twierdzą jasnowidze


Polska będzie mocarstwem – twierdzą jasnowidze
Wielu polskich jasnowidzów i wizjonerów twierdziło, że nasz kraj, po latach nieszczęść, stanie się mocarstwem i liderem w Europie, której nową stolicą będzie Warszawa…
Polska będzie mocarstwem – twierdzą jasnowidze
Co z tą Polską? – pytają często z niepokojem obywatele naszego kraju. Tymczasem według wielu jasnowidzów i wizjonerów ojczyznę czeka świetlana przyszłość. Ich zdaniem Polska, w przeciwieństwie do sąsiednich krajów, zostanie uchroniona od zbliżających się kataklizmów i osiągnie status mocarstwa. To realny scenariusz dziejów czy raczej pobożne życzenia wyrażające tęsknotę za utraconą przed wiekami mocarstwowością?

Przepowiednia księdza Cieślaka
Legenda mówi, że ok. 1889 r. przy zwłokach tragicznie zmarłego warszawskiego kapłana znaleziono brewiarz, a w nim podniszczony zwitek papieru zawierający wierszowaną przepowiednię o losach Polski, którą miał podyktować mu anioł.
Według zapisków 50 lat po objawieniu przepowiedni nasz kraj zostanie zaatakowany przez "wilka z krwawą paszczą" oraz "zdradzieckiego niedźwiedzia", co bezsprzecznie odnosi się do II wojny światowej. Dalej mowa jest o Rosji, która otrzyma cios od małego kraju z północy, a następnie zostanie "dobita" przez "smoka ze Wschodu". Kiedy się to stanie, rozpocznie się nowa era w dziejach, którą zapoczątkuje wyjęcie przez papieża "dokumentów ze 113. szafy". Doniosłą rolę w przyszłych wydarzeniach odegrać ma Polska, która wróci na mocarstwowy kurs:
"Pokój się Boży ustali w Warszawie,
Wielka w przymierzach, bogactwie i sławie
Polska, ku morzom granicami sięgnie".
Istnieje jednak poważny problem z ustaleniem autora niniejszej przepowiedni. Poszukiwania ks. Cieślaka nie przyniosły rezultatów. Pojawiła się za to sugestia, że jej autorem mógł być tak naprawdę abp Jan Cieplak – zmarły w 1926 r. sufragan mohylewski i metropolita-nominat wileński, choć nie ma co do tego stuprocentowej pewności.

Przepowiednia z Tęgoborzy
Przepowiednia ks. Cieślaka jest zaskakująco podobna w wymowie do tzw. Przepowiedni z Tęgoborzy, która miała zostać spisana w 1893 r. podczas seansu spirytystycznego przeprowadzonego w pałacyku Władysława Wielogłowskiego. Słowa o przyszłości Polski miał podyktować ustami anonimowego medium duch samego Adama Mickiewicza! Przepowiednia mówi m.in. o ustanowieniu "środka Europy w Warszawie" i o powrocie do Polski ziem I Rzeczpospolitej:
"Powstanie Polska od morza do morza! Czekajcie na to pół wieku.
Wspierać was w dobrem będzie łaska Boża, więc cierp i módl się człowieku!".
Historycy nie są jednak zgodni co do genezy przepowiedni tęgoborskiej, tym bardziej że sławę zyskała ona dopiero w 1939 r., po opublikowaniu jej w książce "Trzy proroctwa" spirytystki Heleny Szpyrkówny.
Św. Faustyna Kowalska
Św. Maria Faustyna Kowalska ZMBM (1908–1938) znana jest jako mistyczka i wizjonerka doświadczająca objawień Chrystusa, których treść spisała w swoim "Dzienniczku". Sporo miejsca w widzeniach siostry Faustyny poświęcone jest losom Polski. Zakonnica wielokrotnie otrzymywała od Jezusa polecenie modlitwy za ojczyznę, choć – jak dodawała – Polska nie zostanie ukarana przez Boga tak dotkliwie jak inne kraje, ponieważ znajduje się pod opieką Maryi.
Niemniej jednak s. Faustyna zapowiadała, że jedno polskie miasto, według niej "najpiękniejsze w kraju", zostanie zniszczone niczym Sodoma i Gomora. Wizja ta mogła dotyczyć zrujnowanej przez Niemców Warszawy.

Podlasianka
O wizjonerce ukrywającej się pod tym pseudonimem wiadomo niewiele. Miała być niedoszłą zakonnicą, której nie przyjęto do zgromadzenia karmelitanek ze względu na nadprzyrodzony dar i wizje przyszłości, które objawiali jej Jezus i Maryja. Wizje Podlasianki zawierały liczne odniesienia do końca świata i losów Polski. 

Dla Ziemi zapowiadała ona niszczycielską III wojnę i narodziny "państwa totalnego". Mówiła też o "powstaniu ludów Azji przeciwko Europejczykom" i o wielkich zmianach w układzie geopolitycznym, czego skutkiem ma być dołączenie Polski do grona mocarstw.

"W przyszłości będą trzy wielkie centra świata: Tokio, Paryż i Warszawa" – zapowiadała. Podlasianka w jednej z wizji zobaczyła także przyszłe granice naszego kraju:

"Konfiguracja granic i rozległości obszaru była tak różna od istniejącego państwa, że, niedowierzając, zapytałam zdumiona: »Cóż to za kraj ogromny?« Usłyszałam słowa: »To Polska. (…) Kiedyś będzie taka. Mam wielkie zamiary wobec was, Polaków«’" – miał jej odpowiedzieć Jezus.

Stefan Ossowiecki
Inż. Stefan Ossowiecki (1877–1944) był najsłynniejszym jasnowidzem epoki międzywojennej. Niezwykłe zdolności posiadał od urodzenia, choć, jak mówi legenda, rozwinął je dopiero w wieku młodzieńczym pod okiem Żyda Worobieja – kabalisty.

Ossowiecki był wielokrotnie "testowany" przez badaczy krajowych oraz zagranicznych, wśród których był m.in. noblista Charles Richet. 

Zaskakujące zdolności Polaka, oprócz jasnowidzenia, obejmowały także dar "odczytywania przeszłości" z przedmiotów, z którego często korzystali konsultujący się z nim archeolodzy.

O przyszłości kraju Stefan Ossowiecki mówił rzadko. Wynikało to ponoć z próśb oficjeli, z którymi się przyjaźnił (m.in. marsz. Śmigłego-Rydza). Chodziło o nieeskalowanie publicznych niepokojów związanych z wybuchem wojny. W gazetach jasnowidz obwieszczał więc, że Hitler nie zaatakuje Polski, ale coś innego mówił swoim przyjaciołom. Przypisywana jest mu też tajemnicza wypowiedź odnośnie do wizji, w której zobaczył Polskę powojenną większą niż za jego czasów, ale dojście do tej pozycji ma być okupione wieloma stratami i trudami.

Ojciec Klimuszko
O. Czesław Andrzej Klimuszko OFMConv (1905–1980) – najsłynniejszy polski powojenny jasnowidz i ekstrasens, zasłynął dzięki lokalizowaniu ciał zaginionych. Twierdził, że zdolności nadprzyrodzone aktywowały się u niego podczas II wojny, kiedy został skatowany przez hitlerowców we wsi Wierzbica k. Radomia.

Klimuszko twierdził, że widywał ciągnące się za ludźmi obrazy przypominające "filmy". Potrafił też odczytać los człowieka na podstawie fotografii. Zyskawszy niezwykłą popularność, przyjmował w klasztorze w Elblągu tych, którzy poszukiwali pocieszenia lub uzdrowienia (zajmował się także ziołolecznictwem).

Franciszkanin miewał też wizje dotyczące losów kraju i świata, ale niechętnie o nich mówił. Twierdził, że ludzkość weszła już w "ostatni etap dziejów". Z niepokojem opowiadał również o wielkim potopie, który zaleje Zachodnią Europę. O Polsce mówił, że wyjdzie ona obronną ręką z tych zawirowań, choć czekają nas duże zmiany geograficzne i klimatyczne:
"Będzie ciepło jak na równiku, a za waszymi oknami będą rosły owoce południowe" – twierdził, dodając, że wielka fala, która nadciągnie od Atlantyku, zaleje także część Polski, w tym Elbląg.

"Widziałem tragiczne losy trzech narodów. Jeśli chodzi o nasz, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze 50 lat i miał do wyboru pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę" – mówił.

Jeśli przepowiednie się ziszczą, dobrze, że wyprowadziłam się ze Szczecina na Mazury :)
Wielka fala implikuje gwałtowny kataklizm np. raptopwne przebiegunowanie bądź katastrofę kosmiczną np. uderzenie asteroidy lub atak z kosmosu.
Nie będzie czasu na ewakuację.
Jeśli pole magnetyczne się zmieni i równik się przesunie, taki kataklizm i zmiana klimatu są możliwe. Prąd zaniknie. Żadne urządzenia na prąd nie będą działać. Zgaśnie światło. Nie będzie można będzie wezwać karetki lub policji.
Firmy upadną. Ludzie nie będą mieli pieniędzy na żywność. Nastanie głód.
Tylko ci zahartowani w trudach życia na łonie natury - przetrwają. Np. Indianka przetrwa :)

Indianka ewakuowana

środa, 23 listopada 2016

Sposób na szyderców - bojkot

Sposób na szyderców i patologicznych stalkerów - olać ich. Nie wchodzić na ich kretyński profil, bo to ich tylko podnieca bardziej. To ułomy bez honoru.
Lewacki motłoch. Dno i wodorosty. Szkoda na nich czasu. Taki Wnuk? Jego nie ma. To tylko pixele. Przestał być zabawny. Zrobił się absolutnie prostacko chamski. To prostak i łachmyta bez honoru. Prostacki pixel.

Indianka bojkotująca

wtorek, 22 listopada 2016

Czemu kangury z KOD skaczą tak wysoko? ;)

Albowiem nadeszła sprawiedliwość :)))
Zaoszczędzimy 550 milionów na okrojonych ubekach :)

Lechia sprawiedliwa

"Emerytury i renty ponad 32 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL za czas do lipca 1990 r. będą sięgać maksymalnie średniego świadczenia w systemie powszechnym - zakłada projekt noweli tzw. "ustawy dezubekizacyjnej", którym w środę ma zająć się rząd.
Rocznie ma być to o ok. 546 mln zł mniej na emerytury i renty z systemu zaopatrzenia emerytalnego służb mundurowych. Projekt zakłada, iż pierwsza wypłata obniżonych świadczeń nastąpi w listopadzie 2017 roku.
"Za służbę na rzecz totalitarnego państwa uznaje się służbę od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r." - wskazano w projekcie noweli. Jak zaznaczono oprócz funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, jednostek ministerstwa bezpieczeństwa publicznego i ministerstwa spraw wewnętrznych obniżenie emerytur i rent dotyczyć będzie także osób, które służyły w jednostkach Ministerstwa Obrony Narodowej w tym m.in. Wojskowej Służbie Wewnętrznej, Wojskach Ochrony Pogranicza.
Zmiany dotyczyć mają także kadry naukowo-dydaktycznej, naukowej, naukowo-technicznej oraz słuchaczy i studentów Akademii Spraw Wewnętrznych(z wyłączeniem Wydziału Porządku Publicznego w Szczytnie) a także Centrum Wyszkolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie, Wyższej Szkoły Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie.
W myśl przygotowanego projektu od 2017 r. maksymalna emerytura dla tych osób nie będzie mogła być wyższa niż średnia emerytura lub renta z tytułu niezdolności do pracy. Jak wskazano w Ocenie Skutków Regulacji wg. wstępnych danych w czerwcu 2016 r. wysokość przeciętnej emerytury wypłacanej przez ZUS wynosiła około 2 tys. 53 zł, a wysokość przeciętnej renty z tytułu niezdolności do pracy wypłacanej przez ZUS wynosiła około 1 tys. 543 zł.
Zgodnie z propozycją w przypadku renty rodzinnej po takiej osobie, wysokość świadczenia nie będzie mogła przekraczać wysokości średniej renty rodzinnej z Funduszu Ubezpieczeń Społecznej wypłacanej przez ZUS w czasie tworzenia projektowanej ustawy (według wstępnych danych w czerwcu 2016 r. wysokość przeciętnej renty rodzinnej wypłacanej przez ZUS wynosiła około 1 tys. 725 zł).
Projekt zakłada obniżenie procentowego wymiaru emerytury z 0,7 proc. do 0,5 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby w organach bezpieczeństwa państwa. Dodatkowo nie będzie już możliwości podwyższenia emerytury - o 15 proc. podstawy wymiaru - za inwalidztwo pozostające w związku ze służbą dla osób pełniących służbę wyłącznie w organach bezpieczeństwa państwa.
Według szacunków MSWiA - przedstawionych w Ocenie Skutków Regulacji(OSR) - obniżeniu ulegnie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych "w grupie świadczeniobiorców, którym obniżono emerytury w wyniku pierwszej dezubekizacji".
"Jednakże należy założyć, iż liczba osób, którym zostaną obniżone świadczenia będzie wyższa, ponieważ dotychczas nie podlegały weryfikacji policyjne renty inwalidzkie, ani renty rodzinne przyznane po funkcjonariuszach, których nie objęła bezpośrednio pierwsza dezubekizacja, (co prawda były one obniżane przez organ emerytalny, ale w wyniku postępowań sądowych prowadzonych w następstwie wydanych decyzji zostawały one przywrócone do pierwotnej wysokości)" - wskazano w OSR.
Z OSR wynika także, iż rocznie budżet państwa będzie wydawał o ok. 546 mln zł mniej na świadczenia emerytalne i rentowe z systemu zaopatrzenia emerytalnego służb mundurowych. Według projektu informację o przebiegu służby funkcjonariuszy w okresie PRL sprawdzać będzie Instytut Pamięci Narodowej.
W 2009 r. uchwalona z inicjatywy PO tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżyła emerytury ok. 25 tys. osób z cywilnych służb specjalnych PRL i dziewięciu członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (w tym gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu). Od początku 2010 r. oficerowie służb PRL dostają niższe świadczenia - obliczane według wskaźnika w wysokości nie 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - jak wcześniej, lecz 0,7 proc. (przelicznik zwykłej emerytury to 1,3).
W 2010 r. podawano, że ich średnia emerytura wyniosła po tym ok. 2,5 tys. zł i wciąż była wyższa niż zwykłego emeryta - 1,6 tys. zł. Obniżka dotyczyła także tych pozytywnie zweryfikowanych w 1990 r., których przyjęto wtedy do UOP. Ok. 6 tys. przypadków z 25 tys. dotyczyło wdów i bliskich osób już nieżyjących.
Ustawa z 2009 r. nie objęła rent inwalidzkich, na które przeszła uprawniona do tego część b. oficerów, "uciekając" w ten sposób od obniżki świadczeń. Ponadto ustawa nie dotyczyła ok. 2 tys. esbeków, których akta są w tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN.
W lutym 2010 r. Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie, przy pięciu zdaniach odrębnych, oddalił skargę na tę ustawę złożoną przez ówczesny klub Lewicy (dawniej - SLD). Zarazem TK uznał wtedy, że członkom WRON emerytury można było obniżyć tylko za służbę po 13 grudnia 1981 r. (obniżono za służbę od 8 maja 1945 r.). Oznaczało to przywrócenie części świadczeń członkom WRON.
Po wyroku szef UOP i MSW z lat 90. Andrzej Milczanowski mówił, że do TK "wkroczyła polityka i populizm" zaś były szef UOP i były oficer służb PRL gen. Gromosław Czempiński zapowiadał odwołanie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC).
Skargi na Polskę do Strasburga złożyło ostatecznie 1,6 tys. dawnych esbeków. ETPC nie dopuścił tych skarg do rozpatrzenia. Uznał, że nie doszło do "nadmiernych obciążeń dla skarżących, którzy nie doznali utraty środków do życia albo całkowitego pozbawienia świadczeń, a system ten był i tak bardziej korzystny niż inne systemy emerytalne". Wcześniej do warszawskiego sądu wpłynęło w sumie 13,8 tys. skarg na decyzje o obniżeniu świadczeń. Sąd uwzględniał skargi głównie wdów po funkcjonariuszach.
Nowelizację ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin przygotowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Zgodnie z projektem większość przepisów ustawy miałaby wejść w życie po 30 dniach od ogłoszenia.

http://biznes.onet.pl/emerytury/wiadomosci/rzad-o-obnizeniu-emerytur-i-rent-funkcjonariuszy-aparatu-bezpieczenstwa-prl/4d99nb

Nocne rozważania


Jak bosko się wyciągnąć w czystym, suchym, ciepłym łóżku! :)
Kręgosłup odpoczywa po targaniu drzewa wczoraj, przedwczoraj i dziś.
Dziś tylko Indianka ułożyła kolejną partię szczap w piwnicy.
Zrobiła też miejsce na ganku, ale tutaj jeszcze trzeba mocniej i radykalniej zadziałać. Może jutro? Jak zdąży. Ma w planie przede wszystkim mozolne szorowanie garów i pranie wełny. Z kuchni trzeba wreszcie wynieść bambotle, które ją zagracają. Zrobi ile da radę. Nie ma co skakać wyżej poziomu swoich nerek ;) Powoli sobie uporządkuje gniazdeczko.

Czyściutka!

Jak cudownie wyszorować się w gorącej wodzie!
Wreszcie Indianka umyła swój niesforny czupurek.
Ubrała się w czystą piżamkę i wskoczyła pod kołderkę.
Pije gorrrący, słodki kompocik.

Na piecu uwarzyła obiadek, świeży kompocik i herbatę badylanę.
Ugotowała też jaja na twardo dla kotów i psów na jutro.
Dziś jadły mięsko.

Plan na dziś zrealizowany. Także kabel dopilnowany. Wisi w domu. Wykonawca musiał przewiercić się przez sześćdziesięciocentymetrowy ceglany mur! Ledwo dał radę.
Teraz trzeba wkuć rozdzielnię w ścianę, podpiąć się kablami i podpisać umowę na dostawę prądu.

Wtedy Indianka uruchomi swój elektryzator i lokalna podła klika nie będzie miała pretekstu by nękać samotnego, bez prądu rolnika.

Indianka zmodernizowana

Planowanie

Jutro Indianka musi zrobić przegląd swoich run i wybrać odpowiednie na kostium archaiczny. Owce obrosły nowym runem. Jest ciepło. Można by je ostrzyc znowu. Miałaby więcej wełny na ciepłe kołderki. Musi wreszcie swoją archaiczną maszynę do szycia wypróbować.

Indianka wełniana

Akcja dzień V

Skrzynka przy domu stoi. Kabel w domu.
A mogło tak być już pół roku temu, gdyby ktoś nie zaszkodził.
I droga nie byłaby taka rozjebana. Było sucho.

Wstał nowy dzień


A wraz z nim wstała piękna Isabelle :)
Podłożyła drewna do niewygaszonego pieca, by w domu cieplutko było i by wodę do prania i zmywania zagrzać.

Dzisiaj ma plan by pozmywać naczynia i wyprać pościel i wełnę. W planie jest też gorąca kąpiel w kaście. Trzeba głowę umyć.

Do sprzątnięcia jest korytarz i ganek.

Indianka pracowita

poniedziałek, 21 listopada 2016

Kiedyś trzeba wyprać skarpetki

Bandyta bandytą, sprawy sprawami, a tu kiedyś trzeba pracować i po pracy wyprać mokre rękawiczki i skarpetki oraz bieliznę.

Indianka dziś pracowała przy drzewie: rąbała drewno na rozpałkę, wrzucała na ganek, zwiozła kilka taczek pieńków i gałęzi z bagna, wyciągnęła z bagna kilkanaście pieńków i wrzuciła na stos do obeschnięcia. Porąbała kilka pieńków pod domem. Dopilnowała zwierząt.

Potem wrzuciła drewno do domu pod piec i rozpaliła ogień.
Ugotowała obiad i nagrzała wodę do mycia i prania. Umyła się i wyprała rękawiczki robocze, skarpetki, czapkę roboczą i bieliznę.

A teraz pora na fascynujące piramidy... :)

Zawiadomienie o nękaniu przez Kamila K.


Adresat
Prokuratura Rejonowa w Olecku
19-400 Olecko
Sembrzyckiego 18
87 621-79-20,
87 621-79-22
fax:87 621-79-21
www.olsztyn.po.gov.pl
pr.olecko@olsztyn.po.gov.pl

Zawiadomienie o nękaniu przez Kamila K.

Niniejszym informuję, iż Kamil K. nęka mnie licznymi telefonami o różnej porze dnia i nocy, w których grozi mi i mojemu byłemu partnerowi pozbawieniem życia, w których grozi mi zniszczeniem mego domu i mienia.

Dodam, że w przeszłości groził mi i ścigał mnie z odpaloną moją piłą spalinową, włamywał mi się do domu przez piwnicę, próbował skręcić mi kark, pięciokrotnie w różnym czasie wybił mi okna do mego domu, rzucał we mnie kamieniami i cegłami oraz krzesłem, połamał to krzesło, potłukł naczynia, uszkodził dwie komórki, wyprowadził z domu mój rower na wieś i oddał go meliniarzom z którymi pił, oraz za jego pomieszkiwania w moim domu zginęło mi wiele rzeczy, m.in. laptop, kamera, komórka, kalkulator.
Podejrzewam, że wyniósł te rzeczy do lombardu i sprzedał.
Kiedyś przyłapałam go, jak wynosił mi moje narzędzia z domu na wieś.

Ostatnio wyniósł do lombardu moją piłę spalinową, a uzyskane ze sprzedaży pieniądze przepił. W piątek 18 listopada 2016 roku samowolnie wziął mój agregat prądotwórczy i odpalił go, by naładować swoją komórkę, a gdy mu zwróciłam uwagę, w amoku zniszczył moją listwę przeciwprzepięciową z gniazdkami, ubliżał mi wulgarnie i zaatakował mnie odpaloną piłą spalinową, gdy uciekłam na łąkę, poszedł za mną i pobił mnie. On jest agresywnym, niebezpiecznym, nieobliczalnym psychopatą, zagrażającym mojemu życiu.
Na trzeźwo wpada w szał i staje się bardzo agresywny. Pijany jest jeszcze gorszy.

Intensywnie nęka mnie od soboty rano, gdy go wypuszczono w Olecku z Komendy, niezliczonymi telefonami, podczas których grozi mi i ubliża wulgarnie. Zapowiada mi kolejne najścia. Boję się wyjść z domu.

W piątek wieczorem złożyłam stosowne zeznania na piśmie w obliczu policji.
Domagałam się jego ścigania i ukarania za to co mi robi.
Został sporządzony protokół z zajścia piątkowego, który także zawiera informacje o jego wybrykach i nękaniu mnie z dwóch ostatnich lat.

Domagam się ścigania i ukarania go za to co mi robi.
Domagam się jego aresztowania, albowiem policja nie jest w stanie zapewnić mi bezpieczeństwa z jego strony. Mimo zatrzymania go w piątek, nadal mnie nęka i grozi pozbawieniem życia. W każdej chwili może mnie zaatakować.

W sobotę wieczorem około 19.00 nagrał mi się na automatyczną sekretarkę, gdzie groził mi śmiercią i straszył, że jest blisko mojego domu.

Mógł nocować w mojej stajni, gdyż są świeże ślady.

Domagam się wydania zakazu zbliżania do mnie i do mojego gospodarstwa dla Kamila K. w trybie pilnym.

Będę w tej sprawie występować jako oskarżyciel posiłkowy.
Wniosku o ściganie nie wycofam.

Z wyrazami szacunku,
Izabella Redlarska
Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie
Orange: 511 945 226

Do wiadomości:
Ministerstwo Sprawiedliwości
Al. Ujazdowskie 11
00-950 Warszawa
(22) 23-90-657
(22) 23-90-423
(22) 23-90-656
(22) 23-90-654
skargi@ms.gov.pl

Niefajny sen

Indiance śniło się, że udostępniła swoje duże, nowoczesne mieszkanie obcym darmozjadom. Korzystali oni z nowych łóżek i mebli Indianki, brali jej osobiste rzeczy bez pytania, wyżerali jej żywność z lodówki, do niczego się nie dokładali.
Para uprawiała otwarcie seks we wspólnej dla kilku osób sypialni.
Gdy przyszli goście do Indianki, nie było gdzie ich posadzić.
Zabrakło miejsca dla gości Indianki i samej Indianki. Każdy pokój i łóżko było okupowane przez obcych. Jak w domu dla bezdomnych.
Gdy brudny, zarośnięty, śmierdzący bezdomny położył się na czystą tapicerkę tapczana z czarnymi jak smoła piętami, Indianka powiedziała dość.

Pora skończyć raz na zawsze z zapraszaniem obcych do jej prywatnego domu.

Obejrzyj film „Piramidy na Antarktydzie i Mapa Piri Reisa” w YouTube

Piramidy na Antarktydzie i Mapa Piri Reisa: http://youtu.be/qZrO9gx-n9o
Fascynujące...
Obca, pozaziemska cywilizacja istniała i dalej istnieje na Antarktydzie?
Czyli nie jesteśmy na Ziemi sami?
Czemu się ukrywają?

Czy starożytna, zaginiona Atlantyda, to obecna Antarktyda?

niedziela, 20 listopada 2016

Nareszcie sama!

W nocy wydzwaniał o 2.30, o 3.00 w nocy, o 4.30 nad ranem.
Indianka nie odbierała, ale nagrał jej się na automatyczną sekretarkę ze swoimi groźbami. Potem dzwonił około 11.00. Teraz wieczorem znowu wydzwania.
Indianka konsekwentnie nie odbiera.

Rano i po południu nad ranczem rozbłysło Słońce. Indianka odważyła się wyjść na dwór, bo rzeka wylała.
Poszła pracować na polu przy wyjmowaniu z wody i układaniu wyżej drewna, ale była czujna i rozglądała się cały czas.

Koty i psy jej towarzyszyły, a potem uwiązała psy przy domu, by ją ostrzegły, gdy napastnik pojawi się znowu pod domem.

Była też na łące, gdzie jej śliczne, wytarzane w piachu rumaki drzemały, a obok nich stało sympatyczne stado owiec, które podeszło do Indianki po pieszczoty.
Koty i psy szły za Indianką skacząc i fikając po łące.
Kochane zwierzęta ma Indianka.

Wreszcie pozbyła się uciążliwego terrorysty ze swego domu i ziemi.
Teraz odzyska dawny swój spokój ducha i poczucie bezpieczeństwa.

Ale oprych odgraża się i pewnie jeszcze zaatakuje ją. Musi być czujna i ostrożna. Jeszcze może się wiele złego wydarzyć. Psychol nie odpuszcza.

Indianka czujna

Lewaccy prokuratorzy z zanikami pamięci?

Nie poradził? A próbował poradzić? Przecież to ich "śledztwo" to kpina.
Skoro lewaccy prokuratorzy cierpią na "zaniki pamięci" powinni wylecieć z zawodu.

Lechia zbulwersowana



"Wymiar sprawiedliwości w tej sprawie sobie nie poradził. Prokuratorzy gdańscy się kompromitują - stwierdził stanowczo minister Jarosław Sellin, który skomentował działania śledczych przy sprawie afery Amber Gold. – Czy w Gdańsku panuje jakiś wirus, czy było ciche przyzwolenie, żeby tej sprawy nie badać - dodał minister Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta.

Przed sejmową komisją śledczą badającą kulisy afery Amber Gold kontynuowane są przesłuchania prokuratorów z Gdańska. Przebieg niektórych jest porażający. Większość świadków zasłania się niepamięcią, ale i tak na jaw wychodzą bulwersujące fakty.

"Czy ma pan problem z pamięcią?" - zapytała poseł Małgorzata Wassermann prokuratora Dariusza Różyckiego z Prokuratory Okręgowej w Gdańsku. Nadzorował śledztwo ws. Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. O Różyckim było głośno, gdy PiS ujawnił zdjęcia, na których kibicował on Lechii Gdańsk w towarzystwie premiera Donalda Tuska - pisał portal niezalezna.pl dwa dni temu

CZYTAJ WIĘCEJ: Komisja ds. Amber Gold: kolega Tuska z trybun... nic nie pamięta

Dzisiaj o wydarzeniach przed sejmową komisją i zachowaniu prokuratorów rozmawiali goście "Woronicza 17", programu Michała Rachonia na antenie TVP Info.

– Po to wprowadzono komisje śledcze kilkanaście lat temu do polskiego porządku prawnego, aby zajmowały się sprawami, z którymi nie radzi sobie wymiar sprawiedliwości. Niestety wymiar sprawiedliwości w tej sprawie sobie nie poradził. Prokuratorzy gdańscy się kompromitują – stwierdził minister Sellin.

– Czekam na podjęcie wątku linii lotniczych OLT Express. Pamiętamy, że te linie założone były przez tego samego biznesmena. Jak można było pozyskać różnego rodzaju zezwolenia państwowe na uruchomienie tanich linii, zezwolenie na korzystanie z przestrzeni powietrznej nad Polską? – pytał retorycznie Sellin.

Także ocena Andrzeja Dery z Kancelarii Prezydenta była stanowcza. Obraz prokuratury za rządów PO-PSL określił jako straszny.

– Czy w Gdańsku panuje jakiś wirus, czy było ciche przyzwolenie, żeby tej sprawy nie badać. Gdyby prokuratura była niezależna to podjęłaby konkretnie działania. Tutaj nic się nie działo – podsumował Dera.

Paweł Rabiej, rzecznik Nowoczesnej, uznał, że „niepamięć prokuratorów jest co najmniej zastanawiająca”.

– Prokuratorzy na przesłuchaniu komisji mówią, że dopiero teraz dostrzegli pewne niedociągnięcia. Jednak z zeznań policjantów wynika jasno, że chcieli oni podejmować czynności i szukać złota w banku BGZ, natomiast prokuratorzy odwodzili ich od tego. Wyłania się z tego obraz, że prokuratura nie miała panowania nad sprawą – skwitował Rabiej.

Z kolei Rafał Wójcikowski z Kukiz '15 stwierdził wprost: „prokuratura wiedziała co robi i zachodzi domniemanie, że te działania służyły ochronie czyichś interesów i zamiataniu sprawy pod dywan”.

http://niezalezna.pl/89455-prokuratorzy-kompromituja-sie-politycy-oburzeni-ich-zachowanie-przed-komisja-sledcza


sobota, 19 listopada 2016

Zażalenie na postanowienie Komendy Policji w Olecku o wypuszczeniu niebezpiecznego bandyty

Ministerstwo Sprawiedliwości
Al. Ujazdowskie 11
00-950 Warszawa P-33
tel. 22 52 12 888
skargi@ms.gov.pl

Zażalenie na postanowienie Komendy Policji w Olecku o wypuszczeniu niebezpiecznego bandyty

Kamil K. wydzwania do mnie cały dzień, odkąd go wypuścili z Komendy dzisiaj rano, czyli w sobotę 19 listopada 2016.
Prosiłam, by policjanci dopilnowali, by wsiadł do autobusu do Kętrzyna, skąd pochodzi. Odmówili. Został w Olecku.

On dziś był cały dzień w Olecku i mi wygrażał przez telefon i zapowiadał, że mnie będzie nachodził w moim domu.

Po 19.00 nagrał mi się. Mówi, że jest blisko mojego domu i mnie "załatwi". Grozi, że mi wszystkie okna wytłucze i zdemoluje dom, a mnie "załatwi".
Powiadomiłam policję, a dyżurny bezradnie rozkłada ręce :(((
Doskonale wiedzą, że to niebezpieczny, nieobliczalny furiat, a mimo to go wypuścili! Nie powinni byli go wypuszczać, skoro jest niebezpieczny i mi zagraża! Wczoraj zaatakował mnie piłą spalinową! Groził, że mnie potnie, a potem pobił na łące, gdzie uciekłam przed nim :(((

Kamil K. już wcześniej kilkakrotnie atakował mnie i demolował mój dom.
Było kilka interwencji w ciągu ostatnich dwóch lat. Policjanci doskonale wiedzą na co go stać, a mimo to pozwalają by mi zagrażał. Wiedzą, że może dojść do zbrodni, a mimo to nic nie robią by zapobiec!

Może by tak utworzyć policję narodową, która będzie się wywiązywała z ochrony obywateli przed niebezpieczeństwem, a tę postkomunistyczną zlikwidować?

Z wyrazami szacunku,
Izabella Redlarska
Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie
Orange: 511 945 226

Do Ministerstwa Sprawiedliwości


Ministerstwo Sprawiedliwości 
Al. Ujazdowskie 11
00-950 Warszawa P-33
tel. 22 52 12 888
skargi@ms.gov.pl

Zażalenie na postanowienie Komendy Policji w Olecku o wypuszczeniu niebezpiecznego bandyty

Kamil K. wydzwania do mnie cały dzień, odkąd go wypuścili z Komendy dzisiaj rano, czyli w sobotę 19 listopada 2016.
Prosiłam, by policjanci dopilnowali, by wsiadł do autobusu do Kętrzyna, skąd pochodzi. Odmówili. Został w Olecku.

On dziś był cały dzień w Olecku i mi wygrażał przez telefon i zapowiadał, że mnie będzie nachodził w moim domu.

Po 19.00 nagrał mi się. Mówi, że jest blisko mojego domu i mnie "załatwi". Grozi, że mi wszystkie okna wytłucze i zdemoluje dom, a mnie "załatwi".
Powiadomiłam policję, a dyżurny bezradnie rozkłada ręce :(((
Doskonale wiedzą, że to niebezpieczny, nieobliczalny furiat, a mimo to go wypuścili! Nie powinni byli go wypuszczać, skoro jest niebezpieczny i mi zagraża!

Kamil K. już wcześniej kilkakrotnie atakował mnie i demolował mój dom.
Było kilka interwencji. Policjanci doskonale wiedzą na co go stać, a mimo to pozwalają by mi zagrażał. Wiedzą, że może dojść do zbrodni, a mimo to nic nie robią by zapobiec!

Może by tak utworzyć policję narodową, która będzie się wywiązywała z ochrony obywateli przed niebezpieczeństwem, a tę postkomunistyczną zlikwidować?

Z wyrazami szacunku,
Izabella Redlarska
Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie
Orange: 511 945 226

Bandyta nęka telefonami

Bandzior, co podniósł rękę na świętą kobietę - siedzi w Olecku i wydzwania do Indianki napraszając się jej. Powiedziała mu, by jechał na Kętrzyn lub Sejny gdzie miał pracę i mieszkanie, które porzucił, by bumelować na Rancho Indianki. Do bandziora nie trafia, że nie ma już powrotu do Indii. Indii ma dość bandyty.

Indianka nękana

Żadnego przygarniania obcych

Indianka ma dosyć problemów generowanych przez obcych.
Żadnego przygarniania wyrzutków społeczeństwa - postanowiła.
Są od tego odpowiednie instytucje.

Kamyk okazał się niewdzięczną, fałszywą żmiją i wściekłym psem, który kąsa rękę, która go karmi.

Dziś rano pewnie go wypuszczą i znów przyjedzie terroryzować Indiankę i niszczyć jej dom :(((

Indianka zaniepokojona

piątek, 18 listopada 2016

Zeznania podpisane!

Indianka złożyła oficjalne zawiadomienie i wniosek o ściganie Kamyka, za to, co jej zrobił. Patrol policji specjalnie wysłany przez Komendę przyjął je na drodze gminnej pod gospodarstwem. Tym razem Kamykowi się nie upiecze to jego parszywe traktowanie, atakowanie i terroryzowanie Indianki.

Indianka napadana

Do Prokuratury w Olecku


Prokuratura Rejonowa w Olecku

19-400 Olecko
Sembrzyckiego 18
tel:87 621-79-20,621-79-22
fax:87 621-79-21
www:www.olsztyn.po.gov.pl
e-mail:pr.olecko@olsztyn.po.gov.pl


Wniosek o wydanie zakazu zbliżania się do mnie

W związku z kolejnym agresywnym atakiem na mnie Kamila K. w dniu dzisiejszym, tj. 18 listopada 2016, proszę o wydanie zakazu zbliżania się do mnie Kamila K.

Uzasadnienie

W piątek po południu 18 listopada 2016, Kamil K. wulgarnie mi ubliżał, samowolnie bez mojej zgody zabrał mój agregat prądotwórczy z mego domu, odpalił by naładować swoją komórkę, gdy mu zwróciłam uwagę, że paliwo za drogie by agregatem ładować jedną komórkę, znowu wyzwał mnie wulgarnie i z wściekłością roztrzaskał moją listwę prądową, gdy kazałam mu opuścić mój dom i gospodarstwo zaatakował mnie odpaloną piłą spalinową, groził, że mnie potnie tą piłą, że wytnie piłą dziurę w drzwiach do mego domu i wejdzie, gdy uciekłam nad rzekę, poszedł za mną i pobił mnie, wulgarnie przy tym wyzywając.

Groził też, że napuści zbirów na mego byłego chłopaka (który odezwał się do mnie po 10 latach), by go zmasakrowali.

Wezwałam policję. Przyjechał patrol z Olecka. Przy patrolu Kamil K. nadal mi ubliżał (patrol nie reagował), wyszarpnął mi z rąk moją piłę spalinową, walił nią i rzucał o ziemię w obecności policjantów.

Dałam mu w obecności policjantów jego ubrania i komórkę i poprosiłam, by go zabrali z mojego gospodarstwa i zapewnili mi bezpieczeństwo, albowiem odgrażał się, że wróci i powybija mi wszystkie okna i włamie się do domu i zrobi mi krzywdę.

Prosiłam policję też, by mnie ostrzegła, gdy go wypuści z aresztu, albowiem muszę się jakoś zabezpieczyć przed jego kolejnym atakiem.

Policjanci zabrali Kamila K. na Komendę. Boję się o swoje bezpieczeństwo, albowiem, gdy go wypuszczą, wróci do mnie i znowu zaatakuje mój dom i mnie. Tak bywało wcześniej. Nie chcę go w moim domu ani pod domem. Nie chcę go na moim gospodarstwie.

Dodam, że Kamil K. nie jest u mnie zameldowany (pochodzi z Kętrzyna) i wcześniej wielokrotnie domagałam się, by opuścił mój dom, co ignorował i ignoruje nadal odgrażając się i wygrażając mi oraz terroryzując mnie w moim własnym domu.

Proszę przyjąć ten wniosek i zeznanie jako ważne i autoryzowane przeze mnie.

Z wyrazami szacunku,
Izabella Redlarska
Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie
Orange: 511 945 226

Do wiadomości: Komenda Policji Olecko

Akcja - dzień IV

Wow... Ile błota!

czwartek, 17 listopada 2016

Akcja - dzień III


Trwa.
Błoto. Koszmarne błoto wszędzie. W bólach, zimnie i błocie rodzi się nowe.

Indianka w kaloszach

środa, 16 listopada 2016

Lewaki zniszczyły obronę terytorialną Polski

Lewaki zniszczyły obronę terytorialną Polski, wystawiając obywateli polskich na zagrożenie m.in. ze wschodu, ze strony Rosji.

Macierewicz buduje nową armię obronną kraju. Cześć mu i chwała za to.
Macierewicz dba o bezpieczeństwo Polski i Polaków.

Lechia obronna

"Polska, na skutek działania Platformy Obywatelskiej i PSL, była jedynym krajem, który nie miał Obrony Terytorialnej. Nie mówię już o Finlandii, gdzie to masowa formacja, czy o Szwajcarii, gdzie jest istotą armii – stwierdził w programie „Minęła dwudziesta” w TVP Info minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Dodał, że Wojska Obrony Terytorialnej powstają we współpracy z amerykańską Gwardią Narodową.

Dziś Sejm przyjął projekt dotyczący utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej. Zakłada on, że w Wojsku Polskim z początkiem 2017 roku zostanie powołany nowy rodzaj sił zbrojnych. MON chce, by w 2019 roku w nowej formacji służyło ponad 50 tys. żołnierzy. W pierwszej kolejności oddziały będa tworzone we wschodniej Polsce.

Czytaj też: Wojska Obrony Terytorialnej odpowiedzią na agresywny rosyjski imperializm

Ta sprawa była głównym tematem rozmowy Antoniego Macierewicza z Michałem Rachoniem w TVP Info.

We wszystkich krajach wojska obrony terytorialnej są naturalnym sposobem działania. Zwłaszcza teraz, po doświadczeniach z Ukrainą, gdzie wojna hybrydowa wymusza kontrdziałania
- powiedział Antoni Macierewicz. 

http://niezalezna.pl/89273-53-tysiace-nowych-zolnierzy-szef-mon-rosjanie-bardzo-interesuja-sie-polska-armia