Na prawdę, szkoda mi czasu na odnoszenie się do kretynizmów Anny Maluchnik, ale babsztyl idzie dalej w zaparte i publicznie wmawia ludziom z uporem maniaka kolejne pomówienia na mój temat. Co za obrzydliwa persona! :(
Jak czytam obrzydliwe wypociny i insynuacje tej agrobiznesmenki z Zawad Oleckich, to mnie aż mdli. Jak można być tak fałszywym i podłym?
Choćby mi płacili, to nie chciałabym w jej wymuskanym siedlisku i odpychającym towarzystwie tej zakłamanej, szkodliwej kobiety, spędzać swoich wakacji :(((
Indianka
ania, 2016/09/28 10:20
"Sylwio, nie chodzi mi o to, byś nie zmieniała o mnie zdania, ale zmieniasz je na podstawie braku wiedzy, więc może niekoniecznie jest to właściwa decyzja;)"
A jaką ty masz wiedzę? Zasłyszane, złośliwe, w żaden sposób nie potwierdzone plotki?
"Nie trzeba czegoś widzieć na własne oczy, żeby coś wiedzieć. Moi najbliżsi znajomi, którym ufam, byli i widzieli. A wiesz dlaczego ja nie byłam? Bo się bałam. Bałam się zobaczyć krzywdę zwierząt i tchórzowsko wolałam na to przymknąć oczy, zamiast rozpętać prawdziwą wojnę, na którą nie mam czasu ani sił. Na szczęście byli tacy co się tym zajęli."
Jaka krzywda zwierząt?? Pogięło cię kobieto?
Moje zwierzęta są u mnie i ze mną szczęśliwe.
Szczęściem nazywasz umieszczenie psa w więzieniu, gdzie mu złamano serce i charakter i zapuszczono za gminne pieniądze tak, że był cały czarny z brudu, jakby go ktoś w komórce z węglem trzymał?
Trzech świadków przed sądem zeznało, że schronisko w Bystrym w którym wójt złośliwie umieścił suczkę, to schronisko zaniedbało mojego psa, do tego stopnia, że ledwo Satję poznałam.
Gdzie jest Satja teraz? Rozpętaj wojnę i dowiedz się. Co zrobili mojemu psu?
Wielką krzywdę. Psina żyje chociaż? Interesujesz się losami skrzywdzonych zwierząt? Gdzie jest mój pies? Żyje chociaż?
"Swego czasu rodzice dzieci przychodzących do biblioteki suszyli głowę bibliotekarce, żeby nie pozwalała I. siedzieć przy komputerze całymi dniami, bo dzieci boją się/brzydzą obok niej usiąść."
A tę rewelację to ci powiedziała Krycha czy rodzice dzieci?
Stawiam na to, że to ściema Krychy.
"Znam osobiście osobę która wszy widziała."
Skoro znasz tę osobę, co rzekomo u mnie wszy widziała, zdradź kto to.
Ja wszy nie mam, ani nigdy nie miałam. Lekarz łatwo może stwierdzić czy ktoś ma lub miał wszy, chociażby po śladach ukąszeń. Nie mam żadnych.
Ty rozprzestrzeniasz na mój temat parszywe pomówienia!
Ile to trzeba mieć w sobie jadu i nienawiści, by komuś obcemu tak zajadle szkodzić. Jesteś chora z nienawiści. Lecz się kobieto!
"I nie o wszawicę tu chodzi. To tylko u nas taki wstydliwy problem. W Prowansji na wsiach ludzie mają wszy nagminnie, bo taki klimat, a częste mycie głowy wcale nie zapobiega. Madzia z Guciem też walczyli z robactwem, Gucio zaraził się w szkole od dziewczynki, z którą siedział, a Magda od niego. Pamiętam też dziewczynki z obozu jeździeckiego w Zawadach (dziewczynki były ze szkoły francuskiej:)), które nabawiły się wszawicy od siebie nawzajem."
Może twoje dzieci i goście mają wszy, ale ani ja, ani Kamyk wszy nie mamy i nigdy nie mieliśmy.
Nawet moje koty i psy nie mają pcheł.
Rozprzestrzeniasz brednie na mój temat!
"Problemem jest to, że tej osobie nikt nie śmie cokolwiek powiedzieć, zwrócić uwagę, bo wie, że wdepnie w gniazdo żmij, zostanie opluty, opisany w jej dziesięciu blogach, tak jak i ja teraz z imienia i nazwiska, i Bogu ducha winny Robert, który o niczym nawet nie wie:) też (w skasowanych postach jestem kłamliwą suką) i będzie to trwało i trwało, dopóki nowy wróg nie wyprze starego."
Podszywasz się pod profil swojego męża, zamiast pisać ze swojego? Jesteś zatem oszustką i kombinatorką.
"Więc nie pisz, że nikogo nie krzywdzi. Krzywdzi mnóstwo osób."
Nikogo nie krzywdzę. Ciężko pracuję na moim gospodarstwie, nie mam prądu od kilku lat i nawet nie mogę w spokoju napisać jednego pisma procesowego w bibliotece, bez bycia szykanowaną, szarpaną czy wyzywaną przez bibliotekarkę, która zachowuje się skandalicznie.
"Mnóstwo osób ma przez nią nieprzyjemności."
Niby kto? Gliniarze, co mnie fałszywie oskarżają? Łamią prawo, a ja potrafię im to udowodnić, więc płaczą. Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek mówić prawdę, zwłaszcza w sądzie, inaczej nie ma prawa być policjantem.
Są sami sobie winni. Kłamstwo ma krótkie nóżki.
"Mnóstwo, jeśli nie jest odpornych, jak ja, płacze przez nią, przez jej jad."
Co za brednie!
"Pracownicy okolicznych instytucji mają dosyć jej ciągłych roszczeń i awantur."
Ciekawe. Otóż dowiedziałam się, że mam jakieś roszczenia i robię jakieś awantury. Rozwiń temat Maluchnik. Nie bądź gołosłowna ;)
"Policja wywraca oczami na nowe informacje o niej."
Masz na myśli nowe donosy na mój temat?
To ty je usłużnie wypisujesz? Pochwał się.
"To nie jest leżący człowiek. Leżący prosi o pomoc z pokorą, a nie kąsa tych, którzy by mogli pomóc, ale po pierwszym kontakcie mają dość."
Maluchnik, ty widząc leżącego potrafisz jeszcze na niego wskoczyć i zatańczyć kankana. Masz tupet, kobieto. Ty nigdy nie wykazałas się choć cieniem życzliwości wobec mnie. Po co ten jad? Po co te brednie o mnie wypisujesz na internecie?
Nie umiesz okazać życzliwości drugiemu człowiekowi, to wsadź mordę w kubeł i zajmij się swoim agrobiznesem. Nie interesuj się mną i moimi zwierzętami. Pilnuj swoich.
"Rozmowy też nie ma. Kiedyś próbowałam na GG. Dwa zdania wystarczyły, bym się wycofała."
Widać mieszałaś się do moich spraw i pitoliłaś od rzeczy.
Naucz się, że moje gospodarstwo nie jest na sprzedaż i interesu na mnie nie zrobisz.
"Do tej pory cicho siedziałam, pomimo że piszę tu o wszystkich świętych i nieświętych krowach. Zawahałam się, czy pisać o wszach, ale stwierdziłam - dość chronienia człowieka, który sam z nikim się nie liczy."
Maluchnik, reprezentujesz obłudę w klasycznej postaci.
Jakie chronienie? Ty mnie chroniłaś? :))) Śmieszna jesteś!
Pomawiasz mnie o wszy, których nie mam.
Rozgłaszasz to oszczerstwo o mnie po całym świecie, na międzynarodowych portalach. Jesteś zakłamaną do szpiku kości osobą o złych intencjach.
Zawady Oleckie widać się na tobie poznały, skoro cię na sołtyskę nie wybrały.
I bardzo dobrze ;)))
"Do tej pory robiłam to tylko ze strachu przed jej potworną agresją."
Czyżby? Gdybym była agresywna, to już byś dostała wpierdol za te brednie i oszczerstwa na mój temat. Módl się, aby Kamyk cię nie spotkał.
Nie jest zachwycony twoim oczernianiem mnie.
"Inni siedzą cicho na jej temat, wypłakują mi się w mankiet albo odgadują, a ona dalej żyje w nieświadomości, że sama tworzy problemy, a nie ludzie jej."
Ach, gdzie te zapłakane tłumy :)))
Kobieto, masz urojenia. To trzeba leczyć.
"Gdyby nie tamta rozmowa na GG, której przytaczać nie będę (żeby nie musiała kolejnego wpisu na blogu wyjaśniającego pisać), tak jak i różnych paskudnych wpisów tu i na FB o moich w skrócie mówiąc lewackich poglądach i mojej agroturystyce, do której żaden prawdziwy Polak nie przyjedzie... postąpiłabym "dojrzale". Ale dojrzale można tylko z dojrzałymi."
Przytocz. Odśwież mi pamięć. Swoją drogą to ty pamiętliwa jesteś. Nic nieznacząca rozmowa na GG sprzed kilku lat. Masakra.
"I to wszystko co na temat I. napiszę. Nie zamierzam dołączać do walczących z nią. Nie to jest moim celem. Sama jest swoim największym wrogiem, a jedyna rada dla niej jaką mam (jest takie powiedzenie terapeutyczne, mówiące o tym, że ludzie bronią się przed depresją agresją: "jak agresja to nie depresja") - pora na depresję, wyciągnięcie wniosków ze swojego życia."
Anka Maluchnik, z łaski swojej, odpieprz się ode mnie i od mojego gospodarstwa i zwierząt, bo zaprawdę, rzygam takimi zawistnymi kreaturami jak ty.
Zapomnij o mnie i przestań pode mną ryć. Dobrze ci radzę.
Indianka
Oryginalny wpis Maluchnikowej:
ania, 2016/09/28 10:20
Sylwio, nie chodzi mi o to, byś nie zmieniała o mnie zdania, ale zmieniasz je na podstawie braku wiedzy, więc może niekoniecznie jest to właściwa decyzja;)
Nie trzeba czegoś widzieć na własne oczy, żeby coś wiedzieć. Moi najbliżsi znajomi, którym ufam, byli i widzieli. A wiesz dlaczego ja nie byłam? Bo się bałam. Bałam się zobaczyć krzywdę zwierząt i tchórzowsko wolałam na to przymknąć oczy, zamiast rozpętać prawdziwą wojnę, na którą nie mam czasu ani sił. Na szczęście byli tacy co się tym zajęli.
Swego czasu rodzice dzieci przychodzących do biblioteki suszyli głowę bibliotekarce, żeby nie pozwalała I. siedzieć przy komputerze całymi dniami, bo dzieci boją się/brzydzą obok niej usiąść. Znam osobiście osobę która wszy widziała. I nie o wszawicę tu chodzi. To tylko u nas taki wstydliwy problem. W Prowansji na wsiach ludzie mają wszy nagminnie, bo taki klimat, a częste mycie głowy wcale nie zapobiega. Madzia z Guciem też walczyli z robactwem, Gucio zaraził się w szkole od dziewczynki, z którą siedział, a Magda od niego. Pamiętam też dziewczynki z obozu jeździeckiego w Zawadach (dziewczynki były ze szkoły francuskiej:)), które nabawiły się wszawicy od siebie nawzajem.
Problemem jest to, że tej osobie nikt nie śmie cokolwiek powiedzieć, zwrócić uwagę, bo wie, że wdepnie w gniazdo żmij, zostanie opluty, opisany w jej dziesięciu blogach, tak jak i ja teraz z imienia i nazwiska, i Bogu ducha winny Robert, który o niczym nawet nie wie:) też (w skasowanych postach jestem kłamliwą suką) i będzie to trwało i trwało, dopóki nowy wróg nie wyprze starego.
Więc nie pisz, że nikogo nie krzywdzi. Krzywdzi mnóstwo osób. Mnóstwo osób ma przez nią nieprzyjemności. Mnóstwo, jeśli nie jest odpornych, jak ja, płacze przez nią, przez jej jad. Pracownicy okolicznych instytucji mają dosyć jej ciągłych roszczeń i awantur. Policja wywraca oczami na nowe informacje o niej.
To nie jest leżący człowiek. Leżący prosi o pomoc z pokorą, a nie kąsa tych, którzy by mogli pomóc, ale po pierwszym kontakcie mają dość.
Rozmowy też nie ma. Kiedyś próbowałam na GG. Dwa zdania wystarczyły, bym się wycofała.
Do tej pory cicho siedziałam, pomimo że piszę tu o wszystkich świętych i nieświętych krowach. Zawahałam się, czy pisać o wszach, ale stwierdziłam - dość chronienia człowieka, który sam z nikim się nie liczy. Do tej pory robiłam to tylko ze strachu przed jej potworną agresją. Inni siedzą cicho na jej temat, wypłakują mi się w mankiet albo odgadują, a ona dalej żyje w nieświadomości, że sama tworzy problemy, a nie ludzie jej. Gdyby nie tamta rozmowa na GG, której przytaczać nie będę (żeby nie musiała kolejnego wpisu na blogu wyjaśniającego pisać), tak jak i różnych paskudnych wpisów tu i na FB o moich w skrócie mówiąc lewackich poglądach i mojej agroturystyce, do której żaden prawdziwy Polak nie przyjedzie... postąpiłabym "dojrzale". Ale dojrzale można tylko z dojrzałymi.
I to wszystko co na temat I. napiszę. Nie zamierzam dołączać do walczących z nią. Nie to jest moim celem. Sama jest swoim największym wrogiem, a jedyna rada dla niej jaką mam (jest takie powiedzenie terapeutyczne, mówiące o tym, że ludzie bronią się przed depresją agresją: "jak agresja to nie depresja") - pora na depresję, wyciągnięcie wniosków ze swojego życia.