Krwawnik |
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
wtorek, 22 września 2015
Krwawnik
poniedziałek, 21 września 2015
Hej!
A to co za grzyby?
Co to za grzyby?
niedziela, 20 września 2015
Pierwszy przetwór ;)
Konfitury |
Twarożek i konfitury |
sobota, 19 września 2015
Porządkowa słoneczna sobota
Jednak już zmęczona jest po całym dniu dreptania w domu i wokół domu i nad rzekę. Wczorajszy powrót z Suwałk, a zwłaszcza wędrowanie przez całe Suwałki dały jej się we znaki potęgując ogólne zmęczenie.
Chyba już dzisiaj nie da rady wykonać zaplanowanej na wieczór ostatniej czynności. Także o kąpieli nie ma mowy. Zwyczajnie nie ma siły. Padła jak długa na łóżko, a kręgosłup mówi:
"Dość! Nie wstanę!'' :-)
Ale ważne, że wszystkie zwierzaki napojone i nakarmione.
Wszystkie zdrowe i szczęśliwe. Doglądnięte i dopatrzone. Swobodne i radosne. Taki jest raj Indianki - pracowity i pełny szczęśliwej, różnorodnej zwierzyny.
Najcudowniejsze były dziś rano pielgrzymki kolejnych zwierząt stęsknionych za Indianką. Po kolei: kocięta jedno za drugim, potem szczenięta, gdy wyszła na dwór klaczęta, owczęta i koźlęta. Korowody pieszczochów spragnione głaskania i nosa w Indiankę wtulania. Widać niepokoiły się, gdzie Indianka znikła. Gdy wróciła, z ulgą ją przywitały.
Indianka kocha swoje zwierzęta, a one jej odpłacają tym samym.
Subtelna, czysta i niewinna miłość. Samo najszlachetniejsze piękno.
Akcja lekarz i akcja laptop
Pielęgniarka miała minę jakby kupę połknęła. Przez chwilę przeżuwała niewygodną wiadomość. No kurczę - jest papier! Trzeba obsłużyć pacjenta! Spojrzała na doktora i zapytała czy przyjmie pacjenta. Wyraził zgodę. Wzięła zaświadczenie i wprowadziła dane do komputera.
Kamyk nie ufa lekarzom. Nie wierzy, że mu pomogą. Jest do nich zrażony. Indianka także miała negatywne wrażenia po tej dłuuuugo (grube miesiące) wyczekiwanej wizycie u specjalisty. Lekarz sprawiał wrażenie nieprzychylnego i wręcz nieprzyjaznego, zaś jego powierzchowne badanie wydało się niemiarodajne i niewiarygodne. Jednak dał skierowanie na kompleksowe badania specjalistyczne. One powinny wykazać przyczyny dolegliwości. Jeśli nie wykażą - Indianka wielce się zdziwi i dojdzie do przekonania, że ta cała służba zdrowia to wielka, bezwartościowa ściema i nabijanie chorych w butelkę.
Po wizycie u lekarza wydało się, że Kamyk rano nie odpuścił sobie dwóch piw i w związku z tym nie mógł poddać się badaniu krwi. Indianka była zła na niego. Tłumaczył się, że źle się czuł i by uśmierzyć ból wypił to piwo. Brzmiał wiarygodnie i wyglądał mizernie, ale co gorsza, po wizycie też sobie nie odpuścił 5 piw. Wyżłopał pięć piw przy Indiance mimo jej opozycji i niezadowoleniu. Podpity zrobił drobne zakupy spożywcze, a następnie kopał je ze złości na ulicy przed sklepem i urządzał sceny. Cud, że cukru nie rozsypał. Potem poszli z tymi pozbieranymi z chodnika wiktuałami (cukier na przetwory, porcje rosołowe dla kotów i psów, udka dla ludzi na obiad, syrop owocowy do mleka dla Kamyka, sok marchwiowy dla Indianki) do auta szefa.
Z jego szefem zajechali do Indianki po jaja, mleko i ser.
Indianka dała im w prezencie swoje jaja i mleko. Z sera Kamyk zrezygnował widząc wnerwioną jego zataczaniem się Indiankę.
Indianka chciała zostać w domu i zająć się swoją pracą. Wcześniej w Olecku dopilnowała spraw Kamyka, by Kamyk od razu zarejestrował się na ważne i pilne badania (czego jej nie ułatwiał cudując) i teraz chciała zająć się swoimi sprawami w domu.
(Warto dodać, iż przy rejestracji na tomograf komputerowy spotkali wścibską stażystkę z biblioteki w Sokółkach (tę samą która ostatnio darła gębę na Indiankę w bibliotece i przeszkadzała jej pracować na komputerze) która stojąc z plikiem własnych skierowań na badania tomografem komputerowym bezczelnie dopytywała Indiankę donośnym głosem słyszalnym w każdym kącie długiego korytarza: "A NA CO PANI CHORUJE??!" - zapewne po to by dostarczyć dla Krychy nowej pożywki do złośliwych plotek. Oburzona Indianka odrzekła, że to nie stażystki sprawa i niech stażystka zajmie się SWOIMI chorobami.)
Niestety Kamyk nie odwiózł Indiance w wyznaczonym terminie pożyczonego laptopa i musiała jechać po niego z nimi aż do Sejn. Pojechała, a wróciła do domu autobusem i stopem wraz z odzyskaną własnością.
Akcja laptop zakończona powodzeniem. Sprzęt w domu. Będzie na czym pracować i bronić tyłka Kamyka pod warunkiem, że Indianka zdobędzie co najmniej stuwattowy panel solarny.
Akcja "lekarz" też przeprowadzona z powodzeniem, mimo negatywnych wrażeń z tej wizyty. No, przynajmniej wizyta doszła do skutku co już wisiało na włosku. Kamyka samego na pewno by spławili z niczym. Zmarnowaliby mu ten nieprzyzwoicie dłuuugi okres oczekiwania na wizytę. Ciężko chory odszedłby z niczym.
Kamyk w urzędach i instytucjach państwowych nie ma siły przebicia. A w takich miejscach trzeba walczyć o swoje. Niewiele jest miejsc takich ludzkich, nastawionych na przyjazne traktowanie petentów i pacjentów.
Indianka nareszcie w domku na własnych śmieciach! :-) Grzyby niestety szlag trafił. Za długo czekały na obróbkę. No, ale przynajmniej kilka spraw pchnięte do przodu. M.in. Indianka sprawdziła w szpitalu w Suwałkach w jakim terminie badania tam Kamyk może zrobić.
Załatwiła też dwie inne sprawy w Suwałkach. Obrotna jest mimo braku czasu i samochodu. Nogi jej mało nie odpadły. Suwałki rozległe są. Nachodziła się, że hej!
Wszystkie się bardzo ucieszyły, gdy wróciła i przywitały ją czule.
Jak dobrze być w domu między swymi :-)
A teraz weekendowy coconing! :-)
Yahooo! :-) :-) :-)
środa, 16 września 2015
To były kozaki :)
Grzyby duszone |
Kozaki, inaczej koźlarze :) |
Kozaki |
Maślaki?
niedziela, 13 września 2015
Przegląd końca tygodnia
środa, 9 września 2015
Akcja pasza! :)
wtorek, 8 września 2015
Był rolnik
Gdzie jest Kamyk?
Nabiał kozi w zamian za remont
czwartek, 3 września 2015
Grunta pod zasiew zbóż i traw
Tel. 511945226 gmina Kowale Oleckie
rajdy.konne(@)tlen.pl
Ziemia wypoczęta od lat, nie wyeksploatowana monokulturowo czyli żyzna, nie wymagająca ogromnych ilości kosztownych nawozów.
Pokryta od lat naturalnymi ekologicznymi łąkami.
Wolna od uciążliwych zobowiązań rolnośrodowiskowych czyli mozna co roku siac co sie chce, podsiewac trawy itp. zaleznie od potrzeb.
Działki które chcę udostępnić pod zasiewy to 4 i 5 klasa.
Część torfiasta, część gliniasta. Generalnie kwaśna.
Interesuje mnie też odchów cieląt na moim gospodarstwie.
Udostępnie jedną z dwóch obór w zamian za pomoc w jej remoncie.
Gosposia
środa, 2 września 2015
Przeszła burza...
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Odpust i festyn
niedziela, 30 sierpnia 2015
Księżycowa noc
Na komórce aż grubo od wulgarnych smsów i nagrań rozwścieczonego bezzasadną zazdrością Kamyka. Po 30 - 50 razy dziennie wydzwania do niej i ją wulgarnie wyzywa gdy ona odbiera. Gdy ona nie odbiera - śle chamskie, wulgarne smsy lub nagrywa się ordynarnie na sekretarkę automatyczną. Normalnie masakra. W życiu się nie spotkała z taką zmasowaną agresją i chamstwem.
Jest chorobliwie zazdrosny. Zaślepiony obłąkańczą wściekłością podsycaną kretyńskimi plotkami i pomówieniami wieśniaków oraz swoją chorą wyobraźnią.
Ręce opadają... Indianka nie ma zamiaru tłumaczyć się z czyichś pomówień, oszczerstw i rozwiewać jego chorobliwą podejrzliwość. Niech on wierzy komu chce i w co chce wierzyć. Niech wreszcie da jej spokój i odejdzie w swoją stronę. Ona go nie chce po tych hektolitrach nienawiści jakie na nią bezpodstawnie, a niewdzięcznie i podle wylał.
Po tych atakach na nią i jej dom. Po tych wszystkich pogróżkach. Ma go dość. Totalnie dość.
Wszystkich tych durni wokół ma dość. Chce być sama. Chce od nich wszystkich odpocząć.
Being on your own feels safe and good... :-)
sobota, 29 sierpnia 2015
Wieczór na farmie Indianki
Zielona oaza Indianki :-)
Zwierzętom Indianki nie brakuje paszy na pastwiskach :-)
Natomiast warto by było skontrolować inne ośrodki konne :-) :-) :-)
Ze szczególnym uwzględnieniem ośrodków zarządzanych przez szydercze voltopiry :-) :-) :-)
W związku z niedoborami siana na wolnym rynku i związanym z tym wzrostem cen pasz, ośrodki konne, a zwłaszcza pensjonaty i szkółki, kluby jeździeckie powinny uwzględnić drożyznę pasz i podnieść ceny swoich usług radykalnie :-)
Week-end'owy coconing :-)
Napoiła zwierzęta. Wydoiła kozy. Zerwała krwawnik. Podlała rośliny domowe. Zaparzyła kwiecie krwawnika. Wystawiła solar do ładowania baterii. Zpasteryzowała mleko na jogurt. W drugim garnku gotuje mleko na utęskniony budyń czekoladowy. Pogoda ładna, wietrzna. Pozmywa naczynia, zrobi dobry obiad. Wybierze obornik ze stajni - ile da rady.
Czuje się dzięki ziołom lepiej, ale musi się oszczędzać, gdyż jest osłabiona.
Za oknem ukochana zwierzyna zgodnie się pasie na łące Indianki pod jej domem.
Farma Indianki to jedyna zielona oaza wśród pożółkłych łąk sąsiadów. Raj dla zwierząt. Wytchnienie dla ludzi umęczonych miejskim wyścigiem szczurów. Przystanek dla utrudzonych wędrowców. Raj Indianki :-)
czwartek, 27 sierpnia 2015
Paskudne samopoczucie
Trza garść kwiecia krwawnika rwać i ziółka grzać.
sobota, 22 sierpnia 2015
Rześki poranek
Kury, koty, psy wypuszczone.
Lekkie śniadanie zjedzone.
Zachodzi obawa, że Indiance nieco spadła waga.
Przy spowolnionym metaboliźmie to rzecz nie lada :-)
Dzisiaj ma w planie roślin domowych podlewanie i przestawianie.
Wczoraj zaczęła - dzisiaj z lubością spogląda na efekty swego dzieła :-)
Wczoraj wyrwała ze skrzynki fasolę, która coś słabo rosła.
W jej miejsce została posadzona cebula. Niech rośnie wyniosła.
Samopoczucie dziś dobre. Pójdzie odwiedzić bobrzą groble.
Narwie zieloną mięte. Zrobi sobie świeżą, orzeźwiającą herbatę na zachętę.
Dziś kurwa mać będzie w domu siać! :-)
piątek, 21 sierpnia 2015
Państwo destrukcyjne
czwartek, 20 sierpnia 2015
Śpiączki Indianki
Kontrola weterynaryjna
Moim zdaniem za składanie fałszywych zawiadomień powinna być kara. Osoby, które mnie nękają donosami powinny zostać za to rozliczone i obciążone kosztami takich nieuzasadnionych kontroli.
Tak samo gdy dowcipnisie są karani za bezpodstawne wezwanie policji, karetki, straży pożarnej - tak samo osoby, które bezpodstawnie w złej wierze napuszczaja na rolników weterynarię powinny być karane wysokimi karami finansowymi.
wtorek, 18 sierpnia 2015
Owieczka bawi się ze szczeniętami Indianki
niedziela, 16 sierpnia 2015
Klacze szukają jeźdźców!
3 dorosłe, dorodne, zdrowe, naturalnie hodowane klacze szukają jeźdźców chętnych do ich ułożenia i regularnego jeżdżenia. Oferta skierowana do osób odpowiedzialnych, jeździecko doświadczonych na poziomie co najmniej srebrnej odznaki.
Interesuje mnie współpraca bezgotówkowa.
W zamian za ułożenie koni - możliwość wykorzystania ich do jazd w teren jak i do dalszych rajdów po okolicy.
W układaniu koni pomogę w miarę moich umiejętności i doświadczenia. Ja te klacze wyhodowałam i wychowałam.
Ufają mi i mnie słuchają.
Interesuje mnie też nauka jazdy konnej na mych konikach.
Chętnie pojadę konno w teren z osobą, która ułoży me klacze i nauczy mnie na nich jeździć.
Okolice Olecka, Ełku, Gołdapi
Kontakt: 511 945 226
rajdy.konne(@)tlen.pl
(usunąć nawias przy @)
Prowokator
Mimo, że w tym czasie pod dom Indianki zakradło się co najmniej dwóch typów kombinując co by tu zapierdolić. Widział ich, a mimo to zostawił Indiankę samą i polazł na wiochę.
Zamiast pognać typów, poszedł na Sokółki. No, niby się sami ulotnili, gdy on się pojawił na podwórku.
W Sokółkach zaszedł do budy, gdzie tubylcy chleją wódę i żłopią piwsko.
To taka altanka za sklepem babki, gdzie stoi śmietnik. Jest tam straszny syf i smród, ale lokalnym żulom to nie przeszkadza. Ważne, że jest gdzie dyskretnie zamoczyć ryja.
Nim tam doszedł tłuszcza tam zgromadzona rzuciła się na niego.
Tym razem w dziewięciu.
Zaczął bójkę prowokator, który pokazał Kamykowi spreparowane zdjęcia, które rzekomo przedstawiały nagą Indiankę u Heleny na kanapie. Prowokator wpierał, że u Heleny była impreza na której rzekomo Indianka się upiła i puściła niby z tym typkiem, który pokazywał owo roznegliżowane zdjęcie.
Prowokator stworzył też historyjkę jak do rzekomego puszczenia miało dojść. Uprawdopodobnił ją maksymalnie. Dodał, że Indiance zapłacił za to 150 zł.
Prowokatorowi widać bardzo zależało na tym, by obrazić Indiankę i doprowadzić Kamyka do furii i skłócić go z Indianką. Indianka dorwie tego gnoja i pociągnie go do odpowiedzialności przed Sądem za szkalowanie jej dobrego imienia i narażanie na agresję Kamyka, a także na gwałt ze strony lokalnych prymitywów, którym ten koleś wmawiał, że Indianka puściła się z nim i że ogólnie się puszcza.
Indianka nie wie co to za typek (wie tylko z relacji Kamyka, że to blondyn w wieku ok. 35-40 lat) i nie widziała tych zdjęć by stwierdzić czy ktoś jej zrobił zdjęcia gdy była we śnie gdy nocowała u Heleny i przerobił zdjęcia na nagie, czy to zupełnie cudze zdjęcia z obcego miejsca z doklejoną twarzą Indianki. Ale się dowie. Może to miał być taki głupi żart? A może celowe podżeganie do gwałtu? Celowo stwarzanie zagrożenia życia Indianki? Ukartowany i z zimną krwią zamierzony zamach na Indiankę? Kamyk pokaże Indiance tego typka, a typek będzie musiał pokazać te spreparowane zdjęcia. Wtedy się okaże.
Ten incydent trzeba zgłosić na policji. Tego typu szkalowanie dobrego imienia Indianki i obrażanie jej godności osobistej jest groźne dla niej w tym miejscowym środowisku degeneratów, którzy tego typu informacje interpretują jako zachętę do gwałtu.
Tymczasem w kończącym się tygodniu pewnego dnia, bodajże we wtorek Indianka faktycznie nocowała u Heleny w Olecku, ale Helena żadnej imprezy nie robiła wtedy, a Indianka w nocy spała sama na sofie na korytarzu w koszulce oraz w majtkach po tym jak się wykąpała.
Żadnego faceta z nią nie było. Lokatorzy Heleny spali w swoich pokojach by rano ruszyć do pracy. Indianka nie była pijana. Po prostu spała.
Tymczasem prowokator oczernia Indiankę po wsi posługując się przy tym sfałszowanymi zdjęciami i kłamliwą historyjką. Indianka dorwie tego gnoja kimkolwiek on jest! Co za chore środowisko! :(((
piątek, 14 sierpnia 2015
Pedały będą siedzieć!
Dwa pójdą siedzieć za gwałt na dziewczynie. Grozi im po 12 lat.
Trzeci uciekł.
Kamyk wbrew radom Indianki udał się do sklepu babki po cygaro.
Pod sklepem spotkał tych dwóch pedałów z piątki oprychów która go ostatnio zaatakowała nożami w Sokółkach.
Był z nimi też trzeci typ. W trójkę bili się z Kamykiem. Kamyk sobie z nimi poradził. Chyba Krycha wezwała policję, bo jakoś bardzo szybko przyjechał patrol (z okien świetlicy wiejskiej gdzie troluje Krycha widać altankę piwną i co się w niej dzieje). Nawet 10 minut nie minęło. Szczęście pedałów, bo rozjuszony Kamyk by ich zatłukł.
Policja próbowała go oderwać od bandytów. Wyciągnięto pistolety.
Kamyk dostał pałą parę razy. W końcu go rozdzielono z napastnikami.
Po sprawdzeniu danych bandytów okazało się, że dwóch z nich to gwałciciele poszukiwani listem gończym! Pójdą siedzieć na 12 lat :-)
A pomyśleć, że krążyli po okolicy odwiedzając lokalne kąpieliska nad jeziorami. Pewnie czaili się na miejscowe dzieci. Kamyk uratował cnotę lokalnych dziewczynek niefrasobliwie chodzących nad jezioro Głębokie.
Te pedały już im krzywdy nie zrobią. Cześć i chwała bohaterowi! :-)
czwartek, 13 sierpnia 2015
Zaginione kiciusie
Kociąt nie było. Zadzwoniła na komendę. Wpierw odebrał ten wredny dyżurny co powiedział, że gdyby był kociakiem na Indianki farmie, to sam by z chęcią wsiadł do radiowozu i odjechał w siną dal.
Potem nastąpiła zmiana dyżurnych i urzędował taki przyzwoity.
Po pół godzinie od gorącej prośby Indianki do przyzwoitego dyżurnego o zwrot kociąt - kocięta magicznie wróciły od strony Naruszewicza stawów :-) Pewnie zagorzały kociarz - syn stawiarza - kocięta podrzucone przez ostatni patrol przytrzymał :-) Grunt że kicie wróciły w komplecie na rancho Indianki :-). Indianka cała szczęśliwa :-) Kicie znów w domu :-)
Wybite okno
Agresor
Groził jej, szarpał, dusił, wykręcał głowę, gdy uciekła z własnego domu w którym on szalał - gonił ją z odpaloną piłą spalinową, zamierzał się na nią by ją zabić tą piłą, potem gdy uciekła z podwórka na drogę - potłukł butelkę i groził że potnie ją tą potłuczoną butelką i zamierzał się na nią. Zdemolował jej dom. Potłukł naczynia. Potłukł szybę w oknie.
Podczas trzeciego ataku w środku nocy ok. 2.00 wytłukł drugą szybę w oknie. Próbował wejść do domu przez to wytłuczone okno kuchenne. Wulgarnie wyzywał Indiankę i odgrażał się, bo nie chciała go wpuścić do domu.
Wcześniej podczas drugiego ataku włamał się do domu przez piwnicę. Zaatakował ją w kuchni gdzie próbował ją udusić i skręcić kark.
Podczas pierwszego ataku zdemolował jej dom. Potłukł naczynia w kuchni. Butelkę z piwem rozbił na stole. Rozlał piwo po kuchni i wywalił miskę z naczyniami i wodą. Zalał całą podłogę. W kuchni jest mokro i śmierdzi piwskiem.
Policja była 3 razy na interwencji. Indianka prosiła policję o ochronę bo on wraca i ponownie atakuje jej dom i nią. Policja za długo jedzie z Olecka gdy on atakuje i niszczy mienie Indianki. Zanim patrol dojedzie on znika. Gdy patrol odjedzie - on wraca i ponownie atakuje.
Indianka obawia się o swoje życie i mienie. On ciągle wściekle grozi i atakuje. Jest strasznie agresywny i niebezpieczny. To niebezpieczny bandyta. Indianka prosi o pomoc. Boi się sama być w domu :(((
Ktoś powinien z nią być i bronić jej w razie kolejnego zagrożenia bo wypadki dzieją się kilkakrotnie szybciej niż policja daje radę dojechać na miejsce. Policja z Olecka dojeżdża za późno. On wiedząc że policja wezwana i jedzie nadal tłucze szybę lub wali w drzwi. Jest nieobliczalny. Jest niebezpieczny. Zanim policja dojedzie - on znika.
Indianka nie ma czym się przed nim bronić. Jest bezbronna. Jej życie jest zagrożone. Ten facet to wściekły, nieobliczalny psychopata w amoku :(((
Indianka prosi o pomoc. Ktoś musi z nią zamieszkać i ją chronić.
Prosiła by policja zapewniła jej ochronę. Policja odmówiła. Trzeci patrol powiedział, że nie może z nią siedzieć całą noc i pilnować by agresor jej nie zaatakował.
Indianka prosi osoby prywatne o ochronę.
niedziela, 9 sierpnia 2015
Indysia rodzinka
Chamstwo i agresja wieśniaków nie zna granic
Na przystanku doczepiło się do niego kolejnych dwóch miejscowych.
Wulgarnie wypowiadali się o Indiance i Kamyku. Mieli też pretensje do Kamyka o borsuka.
Poradził sobie z nimi i wrócił spać na farmę. To kolejny napad na niego. Który z rzędu? Piąty? Szósty? Te wsiowe agresywne oszołomy ciągle się na niego rzucają. To jest niebywale popierdolona hołota. Ich język i zachowania są tak prymitywnie wulgarne, że szlag człowieka trafia. Samo dno i 10 metrów mułu. Bydlaki są bez honoru. Napadają go po dwóch, trzech, czterech czy siedmiu. Parszywe kreatury :( Bandziory!
sobota, 8 sierpnia 2015
Ciekawa wełna
To białe po prawej to wełna tuż przy skórze jagnięcia. |
Zwyłymi nożyczkami dało się ciąć. Nie trzeba prądu. Zero kosztów. No, ale wełna latem jest odsadzona czyli rzadka przy skórze. Wiosną byłoby ciężko tak strzyc. Wtedy wełna gęsta jest. |
Strzyżenie owiec
piątek, 7 sierpnia 2015
Kremella i siostrzyczki
Worek zboża
W drodze powrotnej odebrał zamówioną paszę dla kur i przyjechał z tym do Sokółek, gdzie zaszedł do sklepu po cebulę. W sklepie był ten sam borsuk co się przyczepił kilka miesięcy temu w tym samym sklepie do Indianki i jej ubliżał wtedy oraz wygrażał pobiciem pod obojętnym okiem sklepikarki. Tym razem zaatakował Kamyka ubliżając mu paskudnie.
Kamyk zaprosił go na zewnątrz na piwo celem wyjaśnienia sprawy, albowiem niejasnym było czego borsuk chce od Indianki i Kamyka. Borsuk wyszedł z Kamykiem jednak zaatakował Kamyka butelką piwa próbując dźgnąć Kamyka potłuczoną o poręcz butelką.
Do napaści przyłączył się znajomy borsuka - typek w pomarańczowym kombinezonie roboczym. Pomarańczowy typek zaczął od tego, że kopnął Kamyka w tyłek z całej siły z buta gdy ten się bronił przed borsukiem. Następnie też próbował ugodzić Kamyka rozbitą butelką. Kamyk dzielnie obronił się przed obyma napastnikami, a następnie wezwał karetkę i policję. Karetka zabrała dwóch pokaleczonych napastników na pogotowie.
A miał tylko kupić cebulę... W końcu jej nie kupił...
Zadzwonił po Indiankę by pomogła mu zabrać worek zboża.
W międzyczasie bowiem, rozdrażniony napaścią napił się piwa dla ostudzenia emocji i nie mógł jechać na rowerze.
Indianka zabrała najpierw zakupy Kamyka do domu, a potem wróciła po przypięty do barierki pod sklepem "babki" składak i worek który z trudem umieściła na bagażniku składaka.
Kamyk już mocno zawiany (upał, dwa piwa i głowa się kiwa) nie ułatwiał tych manewrów. Bardziej przeszkadzał niż pomagał jej stabilnie załadować ciężki, 25kg worek.
Indianka męczyła się z nim i tym workiem pół nocy prowadząc obciążony nierówno rower i uwieszającego się na nim Kamyka.
Z trudem dotarli na farmę Indianki.
Dziś Kamyk leży wyciągnięty niczym sflaczała dętka i leczy kaca.
Zrobił sobie i Indiance kogel-mogel, zjadł i zaległ w łóżku na długie godziny. Leży jak nieżywy.