czwartek, 2 maja 2013

Agroturystyka?



W związku ze spiskiem zawiązanym pomiędzy lesbijkami z Krakowa, a lokalną sołtysową i wójtową mającym na celu pozbawienie mnie moich zwierząt, zrujnowanie mi życia oraz pozbawienie mnie jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz – oświadczam wszem i wobec, że nie prowadzę działalności agroturystycznej, a wszelkie oferty agroturystyczne zamieszczane przez jakiekolwiek portale agroturystyczne są zamieszczane bez mojej zgody i wiedzy lub są co najmniej grubo przeterminowane i zawarta w nich oferta jest dawno nieaktualna i nieważna. 

Nowopowstające portale przekopiowują stare, nieaktualne oferty z innych portali agroturystycznych z których nie korzystam od lat. Robią to bez pytania mnie o zgodę. Nieaktualne obecnie oferty dałam kiedyś dawno temu do Internetu jako probierz zainteresowania agroturystycznego.

Rekreacja konna była tutaj dostępna kilka lat temu przez bardzo krótko i jest to oferta przestarzała, gdyż tych koni ujeżdżonych, które tu kiedyś były dawno nie ma. Nie ma także instruktora, który by jazdy poprowadził. 

Są natomiast konie nieujeżdżone, które są do ujeżdżenia. Są to moje prywatne konie do moich prywatnych celów transportowych, gdyż wójt do dziś dnia nie umiała drogi do gospodarstwa zrobić, tak, aby była przejezdna przez cały rok. Przez 8 miesięcy w roku do mojego gospodarstwa można się dostać jedynie konno lub pieszo. Są mi więc potrzebne do celów transportowych.

Koni moich nie udostępniam obcym. Moje konie to nie maszynki do zarabiania pieniędzy, lecz członkowie mojej zwierzęcej rodziny. Nie hoduję moich koni z takim poświęceniem tyle lat, aby woziły dupy jakichś żałosnych lesbijek, które jeżdżą na wakacje bez kasy i liczą na drapane. Ja kocham moje konie i dbam o nie od lat. One mi się kiedyś odwdzięczą pomocą w przemieszczaniu się i targaniu ciężkich zakupów z miasta. Na pewno nie będę udostępniać moich koni darmozjadom i pasożytom.

Ponadto oświadczam, że zażądałam od pani wójt, aby wyrejestrowała moje gospodarstwo z rejestru gospodarstw agroturystycznych.

Kiedyś znalazłam się w tym rejestrze, ponieważ wcześniej usilnie próbowałam uruchomić działalność agroturystyczną. Niestety, zabór moich dotacji przez komornika oraz brak jakichkolwiek środków finansowych mi na to nie pozwala. 

Dom i siedlisko zwłaszcza po klęskach żywiołowych jakie dotknęły moje gospodarstwo są do kapitalnego remontu. Nie ma standardu agroturystycznego, ani normalnego miejskiego. Warunki mieszkalne mam bardzo złe. 
Wójt odmawia jakiejkolwiek pomocy finansowej lub materialnej, więc agroturystyki tutaj nie będzie. 

Także pomimo deklaracji niektórych chętnych, że im niski standard domu nie przeszkadza, że mogą spać gdziekolwiek i jakkolwiek – pokoi nie będę udostępniać ani za pieniądze, ani za darmo. Tym bardziej za darmo. 

Te lesbijki które nadużyły mojego zaufania w zeszłego lata - gościłam w moim domu grzecznościowo za darmo przez kilka dni, mimo, że uzgodnienia przed ich przyjazdem były inne – miały spać w swoim namiocie na łące. 

Niestety, bezczelnie wpierdzieliły mi się do niewyremontowanej chałupy, a następnie nakablowały gdzie się da i co się da. Takie osoby nie są tutaj mile widziane. Takim osobom należy się kop w dupę i nic więcej. Rażąco naruszyły moją gościnność. Ja ciężko pracuję od lat i to nie moja wina,  że jestem biedna i to nie powód, aby mnie pogrążać w jeszcze większą biedę. Nie kopie się leżącego. Robią to tylko najgorsze wywłoki - degeneraci bez sumienia i serca.

Jeśli ktoś chciałby mnie tutaj odwiedzić i zanocować, to musi mieć ze sobą namiot lub camper. Nie będę ryzykowała nocowania tutaj kogokolwiek w moim domu.

Ponadto, w związku z rażącym nadużyciem mojej gościnności przez te lesbijki z Krakowa – nikt bez podpisana zobowiązania o nieszkodzeniu mi pod karą grzywny pieniężnej nie będzie miał prawa wjazdu na moje gospodarstwo. 

W zamian za moją nieodpłatną gościnę, te lesbijki dołożyły wszelkich starań, aby zrujnować mi życie, aby pozbawić mnie moich ukochanych zwierząt oraz jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Nie godzę się na tak wrogie działania wobec mnie.

Nic złego tym kobietom nie zrobiłam, a one od zeszłego lata, kiedy to miałam nieszczęście je ugościć, rujnują mi życie i sprowadzają coraz to nowe problemy na mój dom, gospodarstwo i na mnie. Ja jestem w bardzo złej sytuacji finansowej i materialnej od lat, ciężko pracuję fizycznie od 10 lat by zagospodarować się tutaj i stanąć na nogi i nie potrzebuję tutaj wrogów ryjących pode mną i doprowadzających mnie swoimi wrogimi donosami do samobójstwa. 

Ja potrzebuję prawdziwej pomocy i prawdziwych przyjaciół. Ludzie dobrej woli, ludzie dobrzy, szczerzy o szczerych intencjach – zawsze będą tutaj mile widziani. Innych tutaj nie chcę widzieć. Moje gospodarstwo to moja strefa prywatna i nie życzę sobie tu byle łachudr działających na moją szkodę. Zatem każdy kto tutaj będzie chciał przyjechać, będzie musiał wypełnić formularz aplikacyjny i podpisać zobowiązanie, że nie będzie działał na moją szkodę. 

Rzekłam.

środa, 1 maja 2013

Pęd a zwolnienie


Indianka z jednej strony podlega pędowi do szybkiej i sprawnej realizacji swoich celi, a jednocześnie odczuwa ogromną potrzebę zwolnienia tempa i zredukowania poziomu stresu do absolutnego minimum. Co z tego, że jakaś zawistna dziumdzia z internetu będzie miała radochę, że Indianka zamiast duży ogród, założyła maleńki i to późno. Dziumdzia nie jest ważna. Indianka nie pracuje dla dziumdzi, tylko dla swojej przyjemności. Dziumdzie się zupełnie nie liczą. Ważne jest dobre samopoczucie Indianki. Nie będzie tak gnać by sprostać wygórowanym, narzuconym sobie wymaganiom. Zrobi troszeczkę, ale z przyjemnością i radością.

Jeśli z powodu pracochłonnego grodzenia nowoplanowanego ogrodu zabraknie jej czasu i siły na obsianie tego ogrodu – trudno. Obsieje w następnym roku. Świat się nie zawali. Na jej łąkach i tak rośnie nieco jadalnego ziela które Indianka potrafi wykorzystać w kuchni.

Już mocno zwolniła tempo z powodu załamania się jej planów agroturystycznych. Odsunęła od siebie zamysł realizacji planów agroturystycznych za wszelką cenę. Już nie chce jej się głodować byle było za co kupić cement. Nie chce jej się rezygnować z jej pragnień hodowlanych, byle tylko starczyło na materiały budowlane i narzędzia. Już ją ten temat znudził całkowicie. Teraz myśli o sobie, jak sobie zorganizować życie, by się utrzymać i jednocześnie czerpać maksymalną przyjemność ze swojej ziemi, budynków i obecności kochanych, przyjaznych zwierząt. Po prostu ZEN :)


Dzikie kaczki gnieżdżą się na mojej ziemi w pobliżu zbiorników wodnych :)
W zeszłym roku znalazłam gniazdo z kilkunastoma jajami :)

wtorek, 30 kwietnia 2013

Pokrzywa na obiad


No! Obiadek się pichci. Dzisiaj będzie dziwo. Młoda, zielona pokrzywa z dodatkami i przyprawami, a do tego ziemniaki gotowane. Musi być smaczne, bo w dodatkach są:
czosnek, seler, grzyby, jajka i przyprawy m.in. parmezan. Ma powstać coś a la szpinak.
Ma być smaczne :

Obiad na bazie pokrzywy :) Smaczny nawet :)

Ufff!


Ufff... Udało się wyszlifować kolejne 4 słupy. Z trudem, bo bolą ręce, ale udało się. To już razem 20 słupów będzie. Starczy na jedną stronę ogrodzenia. Teraz trzeba zrobić obiad, a właściwie drugie danie, bo pierwsze już odgrzane i zjedzone - była to zupa: rosół domowej roboty zmagazynowany w słoiku zimą. Gdy się ziemniaki będą gotowały na drugie danie - będzie czas, by pomalować wyszlifowane równiutko belki.


Wyszlifowane flexem słupy ogrodzeniowe z drewna olchowego
Drewno olchowe jest najlepsze na  ogrodzenia,
bo jest odporne na warunki  atmosferyczne i bardzo trwałe.

Kicia i jej monitor

Kicia odkryła, że stary monitor komputera jest cieplutki. To najcieplejsze miejsce w chłodnym dość domu, więc chętnie na nim wyleguje się.

Pora się przejść i posadzić kilkanaście sztobrów bzu czarnego, bo już zaczyna rosnąć.

Indianka wreszcie znalazła swój aparat fotograficzny. Spoczywał sobie niezauważony w kieszeni kurtki. Będzie można zrobić kilka fotek.

Dochodzenie do siebie

Indianka nadal się źle czuje – pobita i obolała, ale zwierzęta nakarmiła, a teraz zaczęła porządkować podwórko. Ma mnóstwo roboty na podwórku, w zagrodzie i ogrodzie. Nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć. Jako, że się niezbyt dobrze czuje, postanowiła się niezbyt dziś forsować, ale noszenie ciężkich kamieni to jest forsowne. Pomaga sobie taczką przy przenoszeniu kamieni z miejsca na miejsce.

Od czego zacząć? Czy najpierw urządzać grządki przy domku, czy ogrodzić ogród i tam kopać i siać? A jeszcze trzeba naprawić wybieg dla kur i zbudować nowy przy domu. Jak na razie ma gotowych 16 słupów, które można już wkopać. Kilka lekko poprawić bo się okazało, że gdzieniegdzie niedomalowane. Warto też kolejne słupy uszykować. Pomalutku trzeba robić ile się da zrobić. Dzisiaj nie ma co z siebie flaków wypruwać, bo Indianka i tak nie da rady za wiele zdziałać. Po tych piątkowych zajściach jeszcze długo będzie dochodziła do siebie.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Zmaltretowana rolniczka


Policjantki naruszyły nietykalność osobistą i znieważyły rolnika na służbie. Żywiciela narodu bić??? SKANDAL!

Jak można się znęcać nad rolnikiem, który ma na utrzymaniu kilkadziesiąt zwierząt za które jest odpowiedzialny i o które musi dbać, więc musi być sprawny fizycznie by podołać zadaniom? Ja teraz się nie mogę ruszać. Wszystko mnie boli. Wszystkie stawy i mięśnie mnie bolą. Jak mam teraz kurwa pracować???!!! Cały tydzień albo dwa tygodnie będę kuśtykać, a roboty mam od chuja i ciut ciut! Kurwa, samo się nie zrobi!

sobota, 27 kwietnia 2013

Próba odebrania Satji


Indianka pojechała wczoraj odebrać swoją suczkę ze “schroniska” dla zwierząt w Bystrym. Nie oddali pieska mimo usilnych próśb Indianki i wielu telefonów i pism do Urzędu Gminy. Indianka i jej znajomi z którymi pojechała po suczkę widzieli przez moment suczkę. Była strasznie brudna, wręcz czarna od brudu i zabiedzona... :((( Jest tam trzymana w strasznych warunkach... :(((

Właściciel schroniska nie tylko, że nie oddał pieska, tak jak to było umawiane pierwotnie, gdy suczka była zabrana do odkarmienia szczeniąt, ale jeszcze poszczuł Indiankę policją, a dokładniej dwoma policjantkami, które Indiankę pobiły boleśnie... :((( Indianka jest cała połamana, obolała. Całe ciało ją boli od tej brutalnej przemocy. Ledwo się rusza. Będąc w takim stanie musiała sama wracać stopem 60km z Komendy w Giżycku do domu po nocy spędzonej na koszmarnie niewygodnych krzesłach w poczekalni komendy, cały dzień o suchym pysku, głodna, zmęczona, znużona, zmaltretowana i obolała :(((

piątek, 26 kwietnia 2013

Żądanie naprawy zniszczonego ogrodzenia

W związku z ponownym połamaniem i zniszczeniem podczas wczorajszego równania drogi gminnej 3 słupków ogrodzeniowych mojego gospodarstwa znajdujących się przy tejże drodze gminnej domagam się wkopania tam nowych słupków i wkręcenia nowych izolatorów oraz założenia nowego pastucha oraz zabrania rzuconych przez kierowcę na moją ziemię śmieci czyli puszek po piwie.

Ps. Czy Urząd Gminy zgadza się na to, by jego pracownicy wykonujący równanie drogi pili alkohol w pracy podczas jazdy ciągnikiem po drodze publicznej z podczepionym zestawem równającym?

Z poważaniem,

I.

Zapytanie do Rady Gminy i mieszkańców Gminy Kowale Oleckie


Proszę o informację, ile schronisko w Giżycku zarabia na moim psie rocznie?
Tzn. ile pieniędzy Urząd Gminy Kowale Oleckie przeznacza z budżetu Gminy na utrzymanie psa w schronisku? Czy Rada Gminy i mieszkańcy Gminy Kowale Oleckie zgadzają się wydawać 6000zł rocznie z budżetu Gminy na utrzymanie psa w schronisku, skoro ustalenia były inne (suka miała być zwrócona właścicielce po odkarmieniu szczeniąt) i właścicielka chce psa odebrać i utrzymywać go nadal na swój koszt na swoim gospodarstwie tak jak to robiła przez 9 lat życia suczki, która urodziła się na tym gospodarstwie, wychowala i gdzie czeka na nią jej rodzona siostra i jej dom rodzinny?

środa, 24 kwietnia 2013

Indianka dała radę!

Indianka pomalowała kolejne 6 słupów. Razem z poprzednimi to daje 16 gotowych słupów ogrodzeniowych. Na upartego, można by je już wkopać i w ten sposób zaznaczyć i wyznaczyć granice ogrodu i wybiegu dla koni. Ale to jeszcze mało. Potrzeba więcej tych słupów. Dużo więcej – tak by starczyło na odgrodzenie grządek wzniesionych od podwórka, na zrobienie wybiegu dla kur oraz co najistotniejsze i najpilniejsze – wykonanie ogrodzenia ogrodu, aby się tam żaden zwierzak mały czy duży nie dostał i szkód nie poczynił w planowanych uprawach. Prace codziennie posuwają się o kilka kolejnych gotowych słupów do przodu więc w maju będzie już co wkopywać.

Urosła już pokrzywa. Na razie jest mała, ale wystarczająco duża by ją zrywać i drób nią obdarowywać. Rośnie też ulubione ziele Indianki. Jeszcze malutkie jest, ale za kilka dni już będzie warto się przejść i narwać tego bogatego źródła witaminy C.

Pokrzywa zresztą też nadaje się do celów kulinarnych i można ją na różne ciekawe sposoby przyrządzać.

Zastęp słupów rośnie! :)



Ufff... następne 6 kloców wyszlifowane. Teraz tylko pomalować i będzie razem już 16 słupów ogrodzeniowych. Na zachodnią stronę ogrodu powinno wystarczyć. Do pastucha na pewno, a do żerdzi to niekoniecznie. Ale Indianka ma co szlifować, więc dorobi tyle słupów, ile trzeba, aby zbudować masywne, trwałe ogrodzenie.

Pogoda piękna, słoneczna, ciepła choć wietrzna. Ten wiatr przydaje się podczas szlifowania. Zabiera silnymi podmuchami pył spod szlifierki, dzięki temu Indianka nie pracuje w kłębach drewnianego kurzu. Gęsi i kozy zgodnie wygrzewają się na podwórku w pobliżu Indianki. 


wtorek, 23 kwietnia 2013

Dziesięć łososiowych słupów!

No, dzisiaj kolejne 6 słupów w kolorze łososiowym Indianka przeszlifowała i zaimpregnowała. Nakarmiła też zwierzęta, jak zawsze i zrobiła sobie posiłek. Szlifowanko i malowanko dobrze idzie, ale trzeba coś niecoś posadzić i posiać dla równowagi. To już jutro.

Płotek jest pilnie potrzebny, aby grządki wzniesione i ogród oddzielić od zwierzyny gospodarskiej. Póki płotka nie ma – nie ma sensu nic siać ani sadzić :D

Co prawda można postawić płotek przenośny, ale to prowizorka. Indianka potrzebuje solidny płot, przez który żadne zwierzę nie przejdzie. Poza tym mało jest tyczek plastikowych. I tak by ich nie starczyło na wszystkie ogrodzenia.

Eee... i tak jest zimno :) Nie ma co się śpieszyć z sianiem, bo wymarznie. Lepiej te ostatnie dni kwietnia poświęcić na wyrób słupków ogrodzeniowych. Już Indianka ma ich 10 – na jedno ogrodzenie do samego pastucha by starczyło, ale Indianka chce tym razem zrobić solidny płot składający się z masywnych słupów spiętych poprzecznymi żerdziami, więc tych słupów musi być więcej, aby zachować odległość między słupami maximum 2,5 metra. Taki masywny płot wytrzyma co najmniej 10 lat.

Tyczki plastikowe są wygodne i szybkie w montażu, ale są kruche i niszczą się łatwo.

Są dobre do tymczasowych ogrodzeń, ale na stałe lepszy jest solidny drewniany płot.

Zwłaszcza do brykających koni! W zeszłym roku Dakota pasjami rozrywała tyczkowy pastuch przy ogródku. Na masywne słupy drewniane tak bezczelnie nie będzie się pchała.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Impregnowanie drewna


Indianka drewniane słupy pomalowała na słodki, cukierkowy kolorek - impregnatem do drewna. Do jutra wyschną na tyle, że będzie mogła je wkopać przed domem. Kolejne 4 słupy wytargane i przygotowane na jutrzejsze szlifowanie i malowanie... :)

Słupy wyszlifowane


Indianka wytargała ze stajni i wyszlifowała 4 potężne słupy :D Gotowe do malowania. Pora wynagrodzić się pożywnym obiadem :)

Grządki wzniesione

Wczoraj Indianka posadziła przebiśniegi i narcyzy oraz bordowego kwiata, którego nazwy nie zna, a który już kwitnie. Na dworze dość chłodno było. Zostało jej jeszcze kilkanaście narcyzów do posadzenia, ale jakoś tak zimno się zrobiło od tego grzebania w zimnej ziemi, że się ewakuowała do domu.

Dzisiaj piękna pogoda. Indianka sprząta i porządkuje teren przed domem. Urządza grządki wzniesione. Szczypior już wyłazi. Kozy wiernie towarzyszyły Indiance podczas jej pracy nie odstępując ją nawet o krok. Trochę to Indiankę niepokoiło ze względu na wyłażący z ziemi szczypiorek. W końcu poszły sobie za dom. Indianka musi zabezpieczyć szczypiorek i w ogóle cały ten skrawek przed domem gdzie grządki sobie urządza, bo kozy zniszczą jej wszystkie kwiaty, zioła i warzywa, konie zresztą też. Trzeba ten kawałek szybko odgrodzić od reszty podwórka. Jak szybko – to tylko pastuchem przenośnym. Na solidniejszy płotek trzeba poczekać, aż Indianka słupki przeszlifuje i pomaluje oraz wkopie je.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Indianka flisakiem

Natura Indiance sprzyja :) Wiosenne roztopy na coś się przydały - rzeczkę zamieniły w rwącą rzekę :) Indianka wrzuciła ciężkie kloce do rwącej rzeki. Kloce spłynęły z nurtem rzeki do mostka, skąd je Indianka wyłowiła. Załadowała te spławione pieńki na taczkę i przywiozła do domu na ganek. Ma w nocy padać – znowu gleba rozmoknie, więc nie ma co czekać. Trzeba jeszcze jedną taczkę pieńków przywieźć.

I tak z rytmem natury Indianka sobie pracuje. Jest pogoda na spływ – robi spływ. Jest pogoda na zwożenie drewna taczką – zwozi taczką. Jest pogoda na rozrzucanie obornika – rozrzuca obornik. Jest pogoda na wkopanie kwiatów cebulowych – wkopuje kwiaty. Indianka dzisiaj posadziła 8 tulipanów by uczcić tych co zginęli w zamachu smoleńskim. W ogrodzie rozrzuciła obornik. Teraz gdy śnieg zniknął – spod niego wyłażą różne rzeczy, które trzeba sprzątnąć. A to kamienie, gruz, badyle, połamane plastikowe doniczki. Póki błoto, taczką nie da się jeździć – ciężko. Fragmenty ziemi obeschły na tyle, że da się coś taczką przewieźć – więc Indianka przewozi. Jutro pewnie znów będzie ciasto – w nocy ma padać.

Platforma Obywatelska przegrała

Lud Elbląga w demokratycznym referendum wypieprzył z ratusza prezydenta Platformy Obywatelskiej Grzegorza Nowaczka i jego radę. Lud zarzucał rządom Platformy w Elblągu butę i arogancję w rządach wobec ludu, dlatego prezydencik zaliczył kopa w dupę. Tak trzymać. Bravo! :)

środa, 17 kwietnia 2013

Wgląd do obrad mieszaczy


A tutaj mamy wgląd do knowań tych, co mieszają nam w życiu:
http://obradysejmu.pl/

Pod tą stroną na bieżąco można śledzić, co knują przeciwko nam. Warto mieć mieszaczy na oku, coby się bronić przed ich zakusami. Już nam tyle odebrali! Ale chcą zabrać więcej...
Podczas wyborów pamiętajcie, kto Wam jakie ustawy fundował na Waszą szkodę. Notujcie sobie szkodliwe ustawy, partie które je przepychały, nazwiska konkretnych polityków, którzy Narodowi najwięcej szkodzą.
To Wasz obywatelski obowiązek, by wiedzieć, co się dzieje w Waszym kraju i podczas wyborów iść i głosować mądrze. Musicie głosować, bo jeśli nie zagłosujecie to zagłosuje za Was klika skorumpowanych kolesi, która czerpie zyski z chorej sytuacji w kraju i ponownie wybierze tych samych polityków, którzy Was obecnie gnoją.

Co Platforma Obywatelska uknuła dzisiaj? Ptatforma ośmielona skandalicznym i żenującym finałem procesu, w wyniku którego zbrodniarze komunistyczni, którzy w 1970 roku zamordowali bezbronnych stoczniowców idących do pracy, a teraz po długich latach i długim procesie ci zbrodniarze komunistyczni uniknęli jedynej słusznej kary więzienia - Platforma ustanowiła nowe złowieszcze prawo, które pozwoli jej strzelać do współczesnych bezbronnych cywilów pod byle pretekstem. Funkcjonariusze, którzy będą strzelali do bezbronnych cywili, także unikną kary więzienia. No, chyba że się diametralnie obecna władza zmieni.

​Policjanci będą mogli strzelać bez rozkazu

Dodano: 17.04.2013 [11:36]
​Policjanci będą mogli strzelać bez rozkazu - niezalezna.pl
foto: Bartek Kosiński/Gazeta Polska
Czołgi na ulicach podczas Marszu Niepodległości? Już dziś jest to możliwe, a jeżeli w życie wejdzie rządowy projekt ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, zagrożeń będzie więcej. MSW przekonuje, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Opozycja bije na alarm.

Rządowy projekt ustawy reguluje również inne zapisy, w tym ustawy o policji i stanie wyjątkowym. Artykuł zmieniający ustawę o policji mówi, że gdy użycie oddziałów policji okaże się niewystarczające, do pomocy mogą wkroczyć oddziały i pododdziały sił zbrojnych. Wojsko pojawiłoby się na ulicach bez konieczności wprowadzania stanu wyjątkowego. Żołnierze zyskaliby uprawnienia policji i mogliby działać samodzielnie. Jeśli ustawa wejdzie w życie, decyzję o wyprowadzeniu wojska na ulicę będzie podejmował prezydent lub „w przypadkach niecierpiących zwłoki" minister obrony na wniosek MSW„To konsekwencja istniejących zapisów ustawy o policji" – czytamy w przesłanej do „Codziennej" odpowiedzi MSW.  – Będziemy domagali się wykreślenia ich ze wszystkich ustaw – mówi „Codziennej" poseł PiS-u Tomasz Kaczmarek.

Kolejny przepis mówi o tym, że pododdział zwarty nie może używać broni palnej. Taki pododdział mogą tworzyć funkcjonariusze policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej lub Żandarmerii Wojskowej. Mogą oni wykorzystywać środki przymusu bezpośredniego, takie jak broń gładkolufowa i pałki.

Następujący po tym zapisie niejasny punkt mówi jednak, że użycie broni palnej możliwe jest „w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu uprawnionego lub innej osoby".

„Oddziały zwarte dysponują obecnie szerokim wachlarzem środków przymusu, pozwalających na opanowanie sytuacji kryzysowych bez uciekania się do ostatecznego środka, jakim jest broń palna. Jednocześnie użycie broni palnej przez posiadającego broń osobistą funkcjonariusza wchodzącego w skład pododdziału zwartego będzie możliwe tylko w wypadkach bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia jego lub innej osoby, czyli w znacznie mniejszej liczbie sytuacji niż obecnie" – czytamy w komentarzu MSW.

Takim rozwiązaniem zaskoczona jest jednak opozycja. – Ten zapis wprowadza pole do nadużyć. Sprawia, że decyzje o otwarciu ognia przekłada się na policjantów, którzy są najbardziej narażeni na stres. Z przełożonych, dowódców kompanii i plutonu ta odpowiedzialność zostaje zdjęta – mówi „Codziennej" Kaczmarek. PiS będzie chciał wykreślenia również tych przepisów.

Nikt nie chce określić też, jaki przepis reguluje sposób pobierania broni przez funkcjonariuszy wchodzących w skład pododdziału zwartego. Policja twierdzi, że w ogóle on nie istnieje, a ministerstwo, że jest tajny. – Te kwestie regulują przepisy wewnętrzne wydane przez Komendanta Głównego Policji, w tym przepisy zawierające informacje niejawne – przyznaje MSW.

Ustawa już dziś będzie przedmiotem debaty sejmowej. Głosowanie prawdopodobnie odbędzie się w piątek. Planujemy kontynuację tematu.
Żródło:  :

Reżim zabiera mieszczuchom zdrowe warzywa


Reżim Platformy Obywatelskiej (jaka ona obywatelska???) zarządził likwidacje ogródków działkowych. Około miliona działkowców prosiło o nieodbieranie im ogródków działkowych, które są dla nich źródłem zdrowego pożywienia i ratują ich skromny budżet domowy. Niestety – na darmo. Niestety – dla reżimu nie liczy się dobro ubogiego obywatela. Machina miażdży indywidualność w Narodzie, zabiera wszystkie przywileje obywatelskie – jeden po drugim.

Podczas gdy w Narodzie właśnie powstał trend do uprawy warzyw, owoców i ziół wszędzie gdzie się da: od balkonów, po skwery i różne miejskie nieużytki, także na dachach domów – władze działając wbrew woli i dobru Narodu zarządziły likwidację ogródków działkowych...

Chodzi o to, by naród zmusić do jedzenia wyłącznie szkodliwej chemicznej i genetycznie modyfikowanej żywności pochodzenia obcego, tak, aby zachodnie koncerny mogły zarabiać miliardy. Tu zdrowie i dobro Polaka się nie liczy. Polak dla władz Platformy Obywatelskiej to śmieć z którym nie należy się liczyć.