Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ustawa o Ochronie Zwierząt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ustawa o Ochronie Zwierząt. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 maja 2020

Ulubione ofiary fundacji to staruszki


Ulubionymi ofiarami fundacji są samotne osoby, często schorowane, leciwe staruszki.




Apel do Ministra Rolnictwa o zmianę ustawy o ochronie zwierząt

Minister Rolnictwa
Jan Ardanowski


Apel do Ministra Rolnictwa 
o zmianę ustawy o ochronie zwierząt

Zdruzgotana krzywdą wyrządzoną mnie i moim zwierzętom, których większość ingerencję bandytów ze zorganizowanej grupy przestępczej przypłaciła życiem, wnoszę o przyjęcie i pozytywne rozpatrzenie tego apelu. Jeżeli jest Pan CZŁOWIEKIEM, chrześcijaninem, to nie zadowoli się Pan półśrodkami, które niczego lub niewiele zmieniają w sytuacji prześladowych hodowców, rolników czy też innych właścicieli zwierząt. 

Prawo musi chronić żywicieli narodu. Rolnicy mają misję do wykarmienia całego narodu polskiego tak, aby głodny nie był. Nie można pozwalać aby trolle i szkodnicy oraz kryminalisci w postaci fundacji pseudo prozwierzęcych niszczyły polskie hodowle.

Komuniści w Rosji wymordowali 10 milionów chłopów i spowodowali wielką klęskę głodu. Fundacje to takie współczesne odpowiedniki tych komunistycznych bandytów, którzy kiedyś napadali na gospodarstwa, okradadali je i mordowali chłopów.

Fundacje stosują narastający terror wobec rolników. Dążą do coraz większych uprawnień i przywilejów. Stawiają się w roli panów i zarządców cudzym mieniem, przy czym nie ponoszą żadnych kosztów zakupu zwierząt i ich hodowli.

Fundacje przyjeżdżają po cudze dobro w które rolnik bądź inny hodowca włożył serce, pracę, czas i pieniądze i po prostu kradną to dobro.

Ten przestępczy proceder  musi być ukrócony. Nie można pozwolić na to, żeby ci oszuści i złodzieje oraz bandyci rządzili na wsi polskiej i rujnowali ludziom życie i ich hodowle.

Ja 18 lat hoduję zwierzęta. Wyhodowałam sama, osobiście piękne stada owiec, kóz i koni oraz drobiu i robiłam to umiejętnie tak, że wszystkie gatunki pięknie ze sobą współistniały na moim Rancho. 

Na gospodarstwie panowała sielanka, dopóki nie wtargnęła tutaj bandycka fundacja przy wsparciu polityka PSL, wójta gminy Kowale Oleckie, Krzysztofa Locmana, który nie chciał płacić odszkodowania za  owce zagryzione przez wałęsające się psy.

Fundacja Molosy Adopcje zniszczyła zdrowo funkcjonujące hodowle owiec, kóz oraz koni.


Zrabowane zwierzęta mimo braku wyroku sądu czy ważnej decyzji administracyjnej nadal są przetrzymywane przez fundację już drugi rok.

Ukradzione przez fundację Molosy Adopcje zwierzęta zostały brutalnie wywiezione w sposób niehumanitarny, otrute i zagłodzone na śmierć, a sprawiedliwości w organach ścigania nie ma i nie będzie, bo tam wiadomo kto siedzi: stara żydokomuna, która nie dopuści do tego, żeby sprawiedliwości stało się zadość, więc rozwiązania muszą być na poziomie legislacyjnym takie, żeby nie było możliwości, aby fundacja zabierała ludziom zwierzęta z podwórek oraz by nie miała możliwości mataczenia.

Raz zabrane zwierzęta podlegają manipulacjom przez fundację, która ma w tym finansowy i materialny interes aby zwierząt nie oddać. Zwierzęta zrabowane przez fundacje podlegają zatem rozmaitymi manipulacjom takim jak: trucie, zarażanie, kaleczenie, celowe głodzenie - po to, żeby spreparować fałszywy materiał dowodowy przeciwko okradzionemu hodowcy.

Często też fundacja ma dodatkowy interes kryminalny, aby nie oddać zwierząt, bo zabrane zwierzęta są przez fundację zaniedbywane, a nawet fundacje znęcają się nad zwierzętami i w przypadku zwrotu tych zwierząt właściciel mógłby zgłosić to na policji lub w prokuraturze widząc co fundacja zrobiła z jego zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce to siewcy nienawiści, którzy pod pozorem ratowania zwierząt niszczą ludzi i ich hodowle.

Rolnik oraz hodowca oraz jego hodowla powinny być ustawowo chronione odgórnie i nikt, żadna fundacja ani inspektorat weterynarii, ani wójt, ani policja nie może mieć prawa wdzierać się na prywatną posesję po to, żeby kraść cudze zwierzęta, ponieważ na polskiej wsi w Polsce powiatowej nadal rządzi żydokomuna, która kręci lewe interesy przy pomocy niedoskonałego prawa, które umiejętnie nagina i wykorzystuje dla własnych egoistycznych, złodziejskich celów.

Doskonałym przykładem tego jak działa mafia na wsi polskiej jest przykład napadu na moje gospodarstwo, także przykład przejęcia stada prawie 200 krów własności rolników braci Skorupa pod Gorzowem Wielkopolskim.

Zarówno w moim przypadku jak i w przypadku kradzieży stada bydła własności braci Skorupa powinny zaangażować się w to specjalne organy państwa, ponieważ prokuratury lokalne nie wypełniają swoich ustawowych zadań w zakresie skutecznego ścigania przestępstw kryminalnych popełnianych na szkodę rolników.

Warto utworzyć niezależny od obecnego wymiaru niesprawiedliwości sąd branżowy rolniczy, który będzie rozpatrywał sprawy polskich rolników w sposób uczciwy i niezależny od lokalnych układów.


Problem zasadniczy, który generuje ustawa o ochronie zwierząt, to zamach na wolności i prawa człowieka. Podstawowym prawem człowieka jest prawo własności. Ta ustawa o ochronie zwierząt robi zamach na prawo własności rolników i hodowców, a także innych właścicieli.

Możliwość ingerowania przemocowego w cudzą własność powinna być wykluczona.

Jeżeli rząd, sejm - generalnie władze i ich organy - dopuszczają ingerencję w prawo własności obywateli, to stawiają się w pozycji właściciela cudzej własności, przy czym nie ponoszą ani kosztów, ani ryzyka hodowli zwierząt, a tylko przyjeżdżają po gotowe zwierzęta, żeby je przejąć i spożytkować dla własnych celów, a w skrócie taka działalność to jest po prostu kradzież. Władze nie mogą okradać obywateli, bo nie po to zostały przez naród powołane, a wręcz przeciwnie - do ochrony obywateli i ich podstawowych praw człowieka, a prawo własności to jest podstawowe prawo.

Ktoś może argumentować, że dobro zwierząt wymaga ingerencji w cudzą własność, w cudze gospodarstwo - ale taka ingerencja często jest bezzasadna, a co gorsza generuje krzywdę ludzką, ludzkie dobro jest naruszone, a państwo i jego organy zostały powołane przez naród, aby go chronić, a nie napadać i okradać. Rząd ma płacone za ochronę obywateli i tylko tym powinien się zajmować. Zwierzęta rządowi nie płacą za ochronę, lecz ludzie.

Ingerowanie w indywidualne dobro obywatela to nadużycie, zwłaszcza w sytuacji, gdzie dochodzi do krzywdy ludzkiej, bo osoby interweniujące nagminnie naginają prawo i procedury oraz po prostu kłamią i mataczą, żeby przejąć cudzą własność.

Ryzyko nadużywania ustawy o ochronie zwierząt jest ogromne, dlatego należy zlikwidować możliwość wywożenia zwierząt wbrew woli właścicieli.

Przede wszystkim jednak, prawo własności właścicieli zwierząt jest naruszone i to jest dobry powód żeby tą ustawę albo całkowicie zlikwidować albo mocno przerobić.

W kraju prawdziwie wolnym, gdzie obywatele są prawdziwie wolni, taka ustawa nie miałaby racji bytu, bo to jest zamach na podstawowe wolności obywatelskie.

To nic, że jest napisana tak przekonywująco, że niby ma chronić zwierzęta, ale w tej ustawie zawarty jest ogromny zamach na podstawowe prawa człowieka w Polsce. 

Ustawa o ochronie zwierząt jest w ten sposób napisana, że umożliwia manipulacje fundacji pro zwierzęcych materiałem dowodowym i wystawianie fałszywych opinii weterynaryjnych na podstawie których są przejmowanie cudze zwierzęta.

Dzieje się tak, gdyż fundacje przemocą wywożą zwierzęta bez ich badania weterynaryjnego i opisania przez lekarza weterynarii na gospodarstwie w obecności właściciela i bez sporządzenia protokołu odbioru z udziałem właściciela.

Fundacje żywotnie zainteresowane przejęciem cudzej własności, pośpiesznie i siłą, wbrew woli właściciela, wywożą zwierzęta często na drugi koniec Polski, gdzie je ukrywają w złych warunkach bytowania, gdzie zwierzęta są poddawane manipulacjom mającym na celu sfabrykowanie fałszywych dowodów przeciwko właścicielowi. Fundacje wrabiają niewinnych ludzi w przykry i ciężki paragraf pt. "Znęcanie się nad zwierzętami".

Fundacja pro zwierzęca jest to podmiot, który czerpie niewyobrażalne korzyści z tytułu odbioru cudzych zwierząt. Zarabia na okradzionym hodowcy oraz na zbiórkach pieniędzy robionych pod ukradzione zwierzęta z danego gospodarstwa. Epatuje internautów poprzez internet i media, wstrząsającymi, kłamliwymi opisami rzekomej tragedii zwierząt i rzekomego sadyzmu i znieczulicy domniemanego sadysty-właściciela.

Fundacje nagminnie pomawiają gospodarzy i hodowców o celowe głodzenie zwierząt, co stoi w sprzeczności z logiką i celem hodowli, jakim jest uzyskanie dorodnych sztuk zwierzyny i korzystna ich sprzedaż lub czerpanie korzyści z runa, mleka, jaj, pracy polowej i zaprzęgowej.

Typowa fundacja nie pomaga na miejscu, nawet nie próbuje. Nie przywozi paszy, nie opłaca weterynarza, nie karmi zwierząt. Postawa fundacji jest skrajnie roszczeniowa - żąda wydania cudzego mienia, bo takie ma uprawnienia. Nie liczy się ani z dobrem właścicieli, ani z dobrem ich zwierząt. Zwierzęta są odbierane bezpodstawnie i jest to nagminne.
Fundacje działają z zaskoczenia i z zastraszenia, udają służby państwowe i ekspertów weterynarii. Wmawiają napadniętym właścicielom niestworzone rzeczy, aby tylko wyrwać cudze zwierzę i dobrze zarobić na pozorowanej pomocy.

Jedyne czym się zajmuje fundacja, to jest zastraszanie i terroryzowanie hodowcy i kradzież jego mienia. Nie ma w działalności fundacji ani grama człowieczeństwa czy cienia życzliwości i chęci pomocy.

Fundacja to jest strona sporu, która jest całkowicie zainteresowana tym, aby zmanipulować materiał dowodowy, którym są zwierzęta, w ten sposób, aby go nie zwrócić prawowitemu właścicielowi.

Fundacja dysponuje zrabowanym materiałem dowodowym i manipuluje nim miesiącami i latami. Ustawa nie może na to pozwalać, w sytuacji, gdzie na podstawie sfałszowanych dowodów ludzie idą do więzienia i mają konfiskowane nieruchomości.

Należy wprowadzić poprawkę do obecnej ustawy o ochronie zwierząt aby żadna fundacja ani żaden inny podmiot nie miał prawa odbioru zwierząt właścicielskich, co najmniej bez wyroku sądu, a najlepiej wcale.

Zakaz odbioru zwierząt właścicielskich ukróciłby tę całą patologię, która w tej chwili się gwałtownie rozwija w Polsce.

Obecnie branża prozwierzęca to jest bandycka branża handlu kradzionymi zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce zamieniły się w agresywne bandy, które napadają na bezbronnych, niewinnych właścicieli zwierząt, po to, żeby się obłowić ich kosztem.

Moje zwierzęta ukradziono bez wyroku sądu, następnie zostały poddane manipulacjom przez rabusiów, którzy je uprowadzili, następnie truli i głodzili w wyniku czego padła ogromna ilość zrabowanych zwierząt.

Moje ukradzione zwierzęta celowo głodzili, truli i zarażali. Prokuratura olecka nie reaguje na moje zawiadomienia. Generalnie kładzie lachę.

Ludzie, którzy ukradli moje zwierzęta znęcają się nad nimi od dwóch lat.

Nie ma żadnego organu, do którego można zgłosić ten proceder, by go przerwał, aby się nim zajął skutecznie, dlatego ustawa nie może dopuszczać do tego, aby były wywożone zwierzęta właścicielskie wbrew woli właściciela.

Ta ustawa w obecnej formie stwarza ogromne możliwości mataczenia w sprawach odbioru zwierząt przez fundację, a także przez weterynarię, wójta, policję.

Każdy z tych organów to nie są święte krowy - pracują tam ludzie, którzy mają dużo za uszami. W dodatku często są to ludzie lewicy, czyli pozbawieni sumienia i zasad moralnych. Dla swoich celów nie cofną się przed żadną podłością i przestępstwem, byle dopiąć swego.

Fundacja Molosy Adopcje nie tylko, że doprowadziła do śmierci ogromnej ilości moich zwierząt, ale dopilnowała, aby moje gospodarstwo nie mogło normalnie funkcjonować.

Dopuściła się niesamowitego hejtu i zmasowanej mowy nienawiści, zniesławiania gospodyni w całym internecie, co zaskutkowało problemem ze sprzedażą wystawionych w internecie na sprzedaż  źrebiąt, problemami z zakupem paszy, ze sprowadzeniem weterynarzy.

Pomówieniom i oszczercom ze strony fundacji Molosy Adopcje nie ma końca. Nie stać mnie, aby pozwać tę kreaturę Elżbietę Kozłowską z tej fundacji, więc ona wylewa na mnie pomyje i topi mnie w szambie od dwóch lat. Mało tego, napuszcza na mnie media, a zmanipulowani redaktorzy nachodzą mnie i obrażają.

To cud, że ja to wszystko znoszę. Większosc ludzi na moim miejscu by się załamała psychicznie i popełniła samobójstwo.
Ja się dzielnie trzymam. Równowagę psychiczną pomaga mi zachować codzienna praca w ogrodzie.

A ilu właścicieli zwierząt załamało się i zmarło przedwcześnie na udar serca lub wieszając się? Nikt nie prowadzi statystyk, ale ofiary w ludziach są. Ja wiem o co najmniej dwóch.

Żyjemy w dziwnych czasach, w których zło jest gloryfikowane i bezkarne.
Telewizje mainstreamowe gloryfikują i chwalą bandytów z fundacji pro zwierzęcych.

Ale w głębi duszy każdy przyzwoity człowiek, który widział grabież zwierząt z bliska, czuje, że to jest wyjątkowo podłe to co robią uzurpatorzy z fundacji mieniących się pro zwierzęcymi.

Pełne nienawiści i przemocy działanie fundacji Molosy Adopcje doprowadziło do zachwiania równowagi ekonomicznej mojej farmy.

W wyniku terrorystycznej działalności fundacji Molosy Adopcje moje gospodarstwo zostało pozbawione finansowania niezbędnego do prowadzenia bieżącej działalności gospodarczej, co odbiło się negatywnie na mojej hodowli koni. Byłam zmuszona kupić tańsze siano. Potem zabrakło pieniędzy na zakup używanej ciężarówki do transportu paszy. Byłam zdana na łaskę i niełaskę dostawców. Hejt zainicjowany i rozpętany przez fundację Molosy Adopcje utrudniał sprowadzenie paszy. Prezeska  tej fundacji poderwała moją wiarygodność, co zaskutkowało problemami z transportem paszy.

W wyniku terroru i hejtu oraz wymuszeń, w 2019 roku padły dwa moje najpiękniejsze konie, a u wójta rok wcześniej 20 zrabowanych owiec i kóz.

Wszystkie moje wierzęta na mojej farmie były regularnie pojone i karmione, zarówno przed kradzieżą stada owiec i kóz, jak i po - te zwierzęta które zostały.

Przed interwencją moje zwierzęta nie chorowały. Hodowałam wszystkie moje zwierzeta ekologicznie, naturalnie. Byly zdrowe i dorodne. Nie wymagały szczepienia, bo nie miały kontaktu z innymi końmi i nie chorowały.

Po ingerencji fundacji, na skutek jej terroru i wymuszeń, zaszczepiłam wszystkie konie. Miały one w sobie te zarazki ze szczepionek, gdy jeden ze źrebaków zachorował. Ostatecznie konik dostał kolkę i nie udało się go uratować. Ciężarna klacz uległa wypadkowi na polu. Też miała te zarazki w sobie. Z powodu hejtu nikt nie chciał pomóc moim koniom. Dzwoniłam do sąsiadów i weterynarzy. Wszyscy odmówili pomocy koniom. Uważam, że oba konie były do uratowania, tylko nikt nie chciał im pomóc.

Fundacja przyjechała tydzień później, gdy dwa padnięte konie były sprzątnięte przez firmę utylizacyjną. Fundacja ukradła pozostałe 5 zdrowych koni znacznej wartości - moje kochane koniki, osobiście z wielkim poświęceniem wychodowane przeze mnie. Włamała się do mojego domu i ukradła rasowego psa oraz jego rodowód, dowody do spraw sądowych, 2000 zł, komórkę.

Obecny podczas rabunku policjant rozwalił drzwi do mojego domu i nie zniwelował szkód. Marzłam całą zimę, bo drzwi są teraz nieszczelne.

Zbrodnicze organizacje nie mogą mieć prawa wejść na prywatny teren i tknąć zwierząt właścicielskich, bo te potwory znęcają się nad zwierzętami i ludźmi.

Prawo musi chronić rolników i hodowców odgórnie, ponieważ organy, które ingerują w gospodarstwa rolników i hodowle zwierząt towarzyszących, działają wadliwie, gdyż nie były zlustrowane i są to organy postkomunistyczne nauczone działać w sposób przestępczy, antyobywatelski, co generuje dotkliwą krzywdę ludzką i zwierzęcą.

Na rolników i hodowców złodzieje systemowi nakładają haracze w wysokości 100.000 zł i konfiskatę zwierząt niekiedy znacznej wartości rzędu kilkuset tysięcy złotych, na podstawie skrajnie patologicznej ustawy o ochronie zwierząt, która daje fundacjom i organom szerokie pole do manipulacji materiałem dowodowym, fałszowania dokumentacji weterynaryjnej, wystawiania fałszywych opinii i mataczenia w procedurach oraz w zeznaniach celem zadłużenia właściciela i przejęcia jego zwierząt oraz nieruchomości, a samego poszkodowanego uwięzienia na 5 lat, aby nie mógł walczyć o swoje zrabowane dobra i by go wykończyć psychicznie.

Apeluję o wprowadzenie poprawek do Ustawy o Ochronie Zwierząt uniemożliwiających wchodzenie na prywatny teren bez zgody właściciela i zabierania zwierząt bez zgody właściciela.

Apeluję o zastosowanie zasad sprawiedliwych, praworządnych:

Nienaruszalne prawo własności – czyli tylko właściciel ma prawo decydować o swojej własności, nikt inny. Jest to całkowicie anty-złodziejska zasada – a więc - nie można kraść. 

Państwo nie ma też prawa do redystrybucji czyimś mieniem kosztem jednej jednostki lub grupy na korzyść innej jednostki lub grupy. 


Po wprowadzeniu zasady „Nienaruszalnego prawa własności” znika całkowicie mrzonka o tzw. sprawiedliwości społecznej, od chwili wprowadzenia tej zasady istnieje tylko sprawiedliwość. 


Państwo nie ma też prawa ingerować w to, co ktoś robi ze swoją własnością i na swojej własności. 


Hodowca Izabella Redlarska
Rzecznik Praw Hodowcy





czwartek, 20 lutego 2020

II Kp 181/19 Pismo procesowe


II Kp 181/19 kradzież kóz
termin: 20.02.2020, godzina 10.00, sala 1

II Kp 519/19 "znieważenie policjantów"
termin: 2.03.2020 godzina 9.00

II K 358/19 rzekome znęcanie się nad końmi i psem


II K 624/18 rzekome znęcanie się nad owcami i kozami

Sąd Rejonowy w Olecku II Wydział Karny
ul. Osiedle Siejnik I 18
19-400 Olecko 
tel. 87 523 06 40
fax 87 523 06 95
karny@olecko.sr.gov.pl


II Kp 181/19 Pismo procesowe

W odniesieniu do mnie to nieprawda, że "od bliżej nieokreślonego czasu do 29 marca 2019 roku w miejscowości Czukty 1, gmina Kowale Oleckie znęcała się nad zwierzętami hodowlanymi w postaci 7 sztuk koni, w ten sposób, że prowadząc gospodarstwo, będąc właścicielką, utrzymywała w/w zwierzęta w niewłaściwych warunkach bytowania, w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa, nie zapewniając właściwej opieki weterynaryjnej, bez odpowiedniego pokarmu przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku, czym miała doprowadzić u części w/w zwierząt do skrajnego wyniszczenia organizmu i wyczerpania fizycznego i śmierci tj. o przestępstwo określone w art. 35 ust. 1 a Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt.

Wszystkie moje zwierzęta hoduję w ten sam sposób od wielu, wielu lat, od 2002 roku, kiedy kupiłam gospodarstwo, a psy nawet dłużej.

Moje zwierzęta są zdrowe i zahartowane, co potwierdza bardzo trafną i umiejętną hodowlę w moim wykonaniu. Nigdy mi nie chorowały, ani nie padały z głodu, a jeśli zdarzyło się skaleczenie lub kontuzja, ewentualnie kolka - weterynarz był wzywany.

Niemniej jednak pragnę podkreślić, że ja jako hodowca nie mam żadnych narzędzi prawnych umożliwiających mi zmuszenie weterynarza do wykonania usługi, jeśli jej wykonać nie chce, więc nie mogę być prześladowana za to, że weterynarze podburzeni przez PIW Olecko i Elżbietę Kozłowską odmawiali mi świadczenia usług weterynaryjnych jeden po drugim, mimo braku zaległości czy jakichkolwiek innych pretekstów.

Weterynarze byli wzywani przeze mnie także do szczepień i odrobaczeń, czyli profilaktyki, a gdy nie mogli lub nie chcieli przyjechać osobiście, kupowałam u nich pasty odrobaczające i inne medykamenty i sama odrobaczałam, szczepiłam oraz robiłam zastrzyki.

Niezależnie od weterynaryjnych medykamentów, stosowałam środki naturalne na odrobaczanie, takie jak czosnek oraz pestki dyni, albowiem jestem osobą o orientacji ekologicznej, naturalnej, nadto przez szereg lat prowadziłam certyfikowane gospodarstwo ekologiczne podlegające szczególnej kontroli i wytycznym unijnym, co wiązało się z zakazem stosowania chemii, w tym farmakologicznych środków weterynaryjnych.

Jestem osobą zdecydowanie zorientowaną na ekologię, na naturalny styl życia i hodowli, więc nie był mi żaden odgórny żandarm nigdy potrzebny. Niezależnie od odgórnych wytycznych, zawsze się trzymałam i trzymam, naturalnej ścieżki życia i hodowli, gdyż jest to jedyny słuszny i dobry sposób zgodny z naturą.

W roku 2018 i 2019 konie były kilkakrotnie odrobaczane różnymi pastami, a także zaszczepione. Weterynarze kilkakrotnie wizytowali moje gospodarstwo i świadczyli usługi  dla moich koni, a także innych zwierząt.

Byli to weterynarze wynajęci i opłaceni przeze mnie, a także sprowadziłam inspektorki weterynarii z Olsztyna, albowiem inspektorzy weterynarii z Olecka kłamali i mataczyli w sprawie moich zwierząt oraz piszą kłamliwe protokoły i opinie.

Inspektorki z Olsztyna, mimo, że przyszły z Laskowskim pod pachę i są z nim po imieniu, pozytywnie wypowiedziały się na temat moich zwierząt zastanych na moim gospodarstwie w roku 2018, tj. koni, dwóch owiec i kozy, oraz indyka, które ocalały z pogromu urządzonego przez fundację Molosy Adopcje 3 maja 2018 roku.

Także wypowiedziały się pozytywnie o warunkach chowu na moim gospodarstwie.

O dobrych warunkach chowu zeznał także mecenas Marcin Skindzielewski, który wizytował moje gospodarstwo tuż po kradzieży owiec i kóz w maju 2018 roku, oraz później latem podczas wizji lokalnej z udziałem sędziego Adama Kowalczyka, który również miał możliwość odnotowania zadbanych koni i pięknych, zielonych, pachnących łąk.

Wszystkie moje konie były znakomicie odżywione, zadbane, czyste, odrobaczone i zaszczepione.

Konie były regularnie szczotkowane i czesane, kopyta miały zdrowe i mocne, strzałki zdrowe, róg kopytowy naturalnie ścierany podczas całodobowego pobytu i wędrowania po gospodarstwie, a także strugane przez doświadczonego kowala pana Musiała.

Usługę ścinania rogu kopytowego wykonywał także doświadczony hodowca koni, Lucjan Staniszewski, który przywiózł na moje gospodarstwo zaległy paszport ogiera arabskiego o imieniu Fineasz.

Moje koniki w dniu kradzieży ich przez fundację Molosy Adopcje w dniu 8 kwietnia 2019 roku, były czyściutkie, schludne, zadbane. Żaden z koni nie miał żadnych problemów skórnych.

Długa, gęsta zimowa sierść 8 kwietnia to rzecz naturalna, a nie wynik niedoborów żywieniowych. Jeszcze w marcu padał śnieg i był mróz. Gęsta sierść chroni zwierzęta przed wyziębieniem.

8 kwietnia 2019 roku wszystkie konie były zdrowe, żaden nie kaszlał, kupy były okrągłe, zwarte, prawidłowe. Nie cuchnęły żadnym bagnem. Stajnia i podwórko regularnie sprzątane. Pasza na miejscu. Opieka na miejscu.

Stan moich koni opisany przez Elżbietę Kozłowską jest opisany fałszywie. Kobieta ta wywiozła konie po to, by manipulować nimi i postarać się o fałszywe opinie weterynaryjne, tak samo, jak miało to miejsce z owcami i kozami w 2018 roku.

W moim przypadku Kornel Laskowski, inspektor weterynarii z inspektoratu Weterynarii w Olecku zapragnął moich koni i w tym celu napuścił na mnie bezpodstawnie fundację Molosy Adopcje, która dwukrotnie na mnie napadła, ukradła mi zwierzęta i większość zagłodziła na śmierć. Laskowski już w 2017 roku pisał emaile do Centaurusa, by mi ukradł zwierzęta. Centaurus przekazał sprawę dla fundacji Molosy Adopcje. Kradzież byla z góry ustalona i zaplanowana. Wolontariusz fundacji, Kamil Jacak wydał 300 złotych na paliwo.

Elżbieta Kozłowska, mimo, że nie było zagrożenia życia i zdrowia zwierząt, skoro przejechała kilkaset kilometrów i była winna Jacakowi 300 zł za transport, podjęła się grabieży mojego mienia będąc dopingowana przez Laskowskiego, który ochoczo złapał za telefon, zamknął się w swojej kabinie swojego wypasionego auta terenowego i zaczął uzgadniać z wójtem Locmanem rabunek mojego mienia i jego przemieszczenie. Ja do tych uzgodnień nie zostałam dopuszczona.

Lokalnej oleckiej prokuraturze zupełnie to nie przeszkadza, że większość zwierząt zostało faktycznie zamordowane przez rabusiów, podczas, gdy moje zwierzęta wywiezione na farmę wójta były celowo głodzone tygodniami i miesiącami w wyniku czego masowo padały.

Podczas, gdy rabusie zajmowali się znęcaniem się nad moimi zwierzętami i wyniszczaniem biologicznym mojego stada, oraz blokowaniem mi dostępu i ratowania moich zwierząt, prokuratura olecka zajmowała się rozsyłaniem pisemek inwigilujących różne instytucje na okoliczność jakiegokolwiek haka na mnie, który miałby uzasadnić kradzież mojego mienia.

Nic nie znaleźli, fałszywe zarzuty fundacji wyssane z palca się nie potwierdziły, więc została spreparowana fałszywa dokumentacja na podstawie celowo wyniszczonego przez rabusiów stada i ponieważ nie mogli mi przypisać zagłodzenia zwierząt będących w ich władzy i "opiece" od miesięcy, więc wymyślili krycie wsobne i uznali, że masowe zgony zagłodzonych przez nich zwierząt, to wynik zmian genetycznych.

Oczywiście nikt nie badał DNA moich zwierząt tylko tak po prostu sobie z czapy wzięli pomysł jak wybronić się z popełnionego przez nich przestępstwa na szkodę moją i moich zwierząt.

Prokuratura uznała, że niewiarygodne poświadczenie nieprawdy strony zaangażowanej w kradzież mojego mienia jest całkowicie wystarczające aby postawić mi fałszywe zarzuty znęcania się nad zwierzętami i pchnęła sprawę na wokandę po wielomiesięcznym blokowaniu mi dostępu zarówno do moich zwierząt jak i do samych akt sprawy.

Można? Można. Komuna i jej przestępczy charakter wiecznie żywa.

Wnoszę o przesłuchanie podejrzanych i moich świadków zanim sprawa zostanie umorzona.

Sędzia nie ma prawa zamykać sprawy bez przesłuchania świadków i podejrzanych.

Sędzia nie może opierać swojej decyzji na otwartych dwóch sprawach karnych przeciwko mnie, które są w toku, nie są zakończone i nie byli przesłuchani wnioskowani przeze mnie świadkowie.

W przypadku odmowy przesłuchania wnioskowanych przeze mnie podejrzanych i świadków oraz wydania postanowienia o odmowie procedowania tej sprawy, proszę o sporządzenie obszernego uzasadnienia tego absurdu i łamania moich praw obywatelskich do uczciwego procesu.
Niniejsze postanowienie wraz z uzasadnieniem proszę przesłać na mój adres domowy.

Z poważaniem,
Izabella Redlarska, Czukty 1
19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226

środa, 17 lipca 2019

Pora zająć się łajdakami co mnie obrabowali

Jeszcze nie jestem zdrowa, nadal się czuję źle, ale robię co mogę w temacie moich zwierząt.
Właśnie dobieram się do dupy łajdaków, którzy zniszczyli moje hodowle zwierząt, którzy mnie okradli i doprowadzili do śmierci moje zwierzęta, a mnie do rozstroju zdrowia.

Indianka waleczna, choć boleściwa

wtorek, 23 kwietnia 2019

Grabież zwierząt na podstawie widzimisię eko terrorystów


Tylko w jednej sytuacji można wywieźć cudzą własność bez decyzji administracyjnej lub wyroku sądu, i ta przesłanka nie miała miejsca w przypadku mojej farmy i moich zwierząt - ani 3 maja 2018, ani 8 kwietnia 2019.

Zwierzęta bezprawnie wywożone są następnie poddawane manipulacjom oraz pozorowanym obdukcjom, na podstawie których tworzy się fałszywą dokumentację weterynaryjną mającą na celu trwały zabór zrabowanej własności.

Gdy fundacja ukradnie właścicielowi jego zwierzęta i ukryje je w sobie znanej dziupli, to już ma wtedy z górki, bo sprowadzony i odpowiednio opłacony wet napisze jej co tylko dusza zapragnie.
Zdrowe konie nagle staną się siedliskiem miliona chorób i pasożytów. Oczywiście, koń zanim zostanie poddany badaniu, jest dodatkowo jeszcze ucharakteryzowany, jakieś ranki się nagle pojawiają, brudny się robi niemiłosiernie, nie daje się mu jeść przez kilka dni by odpowiednio spektakularnie sterczały mu żebra.

Trzeba pomóc wetowi, który może mieć obiekcje, aby wydał odpowiednio negatywną opinię o stanie zdrowia konia. Nie bez znaczenia jest tu szeroki hejt po internecie opatrzony w krwawe zdjęcia i wstrząsające opisy rzekomego bestialstwa hodowcy lub właściciela konia.

Tak to działa w Polsce, o czym PiS musi wiedzieć, ale jakoś mu to nie przeszkadza, bo wszak są rabowani Polacy, a nie Żydzi.

Cóż zagrażało moim koniom na łące? Nic. Pasły się spokojnie, przechadzały, dopóki zgraja koniokradów nie wtargnęła na łąkę, by cenne zwierzęta uprowadzić.


3. W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.

sobota, 20 kwietnia 2019

Amari miała hektary do biegania



Amari na moim Ranczo miała prawie 11 hektarów do biegania, a poza tym zabierałam ją na spacery po okolicy, które uwielbiała.
Teraz psina siedzi zamknięta w klatce po tym jak została brutalnie porwana z mojego domu.
Pies uwięziony w ciasnej klatce cierpi i tęskni za mną i za moim Ranczo. A ja tęsknię za moją ukochaną Amari.

Tak działają ekoterroryści: krzywdzą ludzi i zwierzęta. Rząd PIS do tego doprowadził nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, która daje fundacjom nieograniczone zdrowym rozsądkiem uprawnienia - większe niż służbom specjalnym ochrony państwa, bo nawet służby wewnętrzne ochrony państwa muszą mieć nakaz prokuratorski, żeby włamać się komuś do domu, a fundacja nie musi - wystarczyło, że Kozłowska nakłamała, że pies jest zagrożony i babsko włamało mi się do domu w asyście gliny debila.

Ta pisowska ustawa jest niezgodna z konstytucją - gwałci podstawowe prawa człowieka i obywatela do bezpiecznego mieszkania w swoim własnym domu, oraz prawa do poszanowania własności prywatnej jaką jest zarówno dom jak i pies. PiS tworzy w ustawodawstwie niebezpieczne precedensy, które są krokiem w kierunku totalitaryzmu, w kierunku reżimu komunistycznego, który też nie szanował ani człowieka ani własności prywatnej.

Nie dziwi was brak fot z tego wyprowadzenia psa? Kozłowska celowo nie pokazała stanu w jakim wywiozła psinę, bo kłóciłoby się to z jej oszczerstwem, gdzie kłamie, że pies był zagłodzony. Pies nie był zagłodzony i nie jest. Pies przed wyjazdem był bardzo dobrze karmiony i teraz też jest dobrze karmiony w schronisku w Bystrym.

Pies jest moją własnością, ja jestem właścicielką Amarii i ja nie wyrażam zgody na żadne aborcje, sterylizacje i inne okaleczenia mojego zwierzęcia, a schronisko jest rozsądne i czegoś takiego nie zrobi, bo przestrzega prawa.

Moja suka Amari nie jest szczenna, a powielane na internecie pomówienie na ten temat, że rzekomo jest wyszło od typka o nazwisku Krzysztof Wiśniewski —hejtera i uczestnika stalkingu uprawianego przez profil na Facebooku o nazwie Rancho Romantica de syf.

Krzysztof Wiśniewski to hejter który mieszka kilkaset kilometrów od mojego miejsca zamieszkania i nigdy nie widział z bliska mojego psa, ani jego nie dotykał. Kozłowska bardzo chętnie podchwyciła ten wątek o rzekomej szczenności mojej psiny i już miały miejsca próby wyłudzenia pieniędzy na rzekomą aborcję.

Gdy wójt wyrazi zgodę na zwrot moich psów - moje psy wrócą do domu. I tu apel do radnych Gminy Kowale Oleckie, aby opamiętali się i wpłynęli na wójta by taką zgodę wydał.

Mam nadzieję, że ta kretynka z Zawad Oleckich z agroturystyki "niebieski tulipan" co z zawiści pitoli na internecie o mnie dyrdymały nie jest radną i nigdy nie będzie, albowiem jest to bezczelna kłamczucha i oszczerczyni, która nigdy u mnie nie była na ranczo,  a najwyraźniej zazdrości mi popularności mojego bloga i jego poczytności.

Ponieważ na mojej farmie nie ma zagrożenia życia dla moich psów, jest karma i opieka za którą gmina nie płaci - wójt może w każdej chwili wydać taką zgodę na zwrot moich psów na moją farmę niezależnie od swojej decyzji administracyjnej w sprawie odbioru tymczasowego zwierząt, którą może wydać później.

Gdy moje psy wrócą na moją farmę jestem pewna, że będą szalały z radości i galopowały po moich łąkach radośnie. Tu jest ich dobrze znany, przyjazny dom rodzinny.

Indianka