sobota, 30 września 2023

Zamknięta przez dziadka

Wczoraj dziadek pozwolił sobie mnie zamknąć w moim pokoju na zasuwę. 😥
A wcześniej szarpał moją walizę w pokoju chcąc ją wyrzucić na klatkę. 😒

Wezwałam pomoc czyli patrol policji.
Czwarty w ciągu miesiąca. Mogliby dziadka zawinąć na dołek by ochłonął w swoich zapędach. Wczoraj mi groził wyniesieniem przez grupę eksmisyjną. 😓 Także groził w obecności policji. Zbyt pobłażliwie go potraktowali policjanci. Groźby karalne to przestępstwo kryminalne. Mogli go zawinąć chociaż na dobę...

Prymitywne zasuwy

Na drzwiach do pokoi najemców prymitywne zasuwy od strony korytarza. Od środka nie można się zamknąć.
Jeśli właściciel da swoją kłódkę, pamiętaj o tym, że on ma zapasowe klucze do tej kłódki. 😈

Zmiany zamków

Obowiązkowo dwa razy w miesiącu zmiana zamka do drzwi wejściowych.
Klucz ma tylko właściciel i wpuszcza jak mu pasuje, raz nie, raz tak. Do otwarcia drzwi często potrzebna zachęta policji. 😉
Po wejściu można spodziewać się przeszukania torby przez właściciela 😈

Jeszcze jeden zwłok na ścianie 😖

W pawlaczu na korytarzu nie znalazło się miejsce na puste walizki najemców, ale zwłoki zwierząt zabitych na podolsztyńskiej szosie obowiązkowo pouczepiane na ścianach korytarza. 😖
Taki specyficzny klimat tego mieszkania 😆

Zupka

Gotuję zupę pomidorową na kościach kurzych. Może uspokoję tą zupą mój żołądek.
Dzisiaj wcześniej chcę iść spać by należycie wyspać się i wypocząć.

Od 15.00 przerwa na odpoczynek

Zasłużona. Dopasować do świństw i agresji ze strony dziadka 6 zarzutów i opisać to na 8 stronach to nie byle co. Jestem dumna z siebie i mojej pracy prawniczej. Pismo jeszcze nie jest gotowe, ale powinnam je zdążyć dopracować dzisiaj. Teraz przerwa 😊

6 naruszonych paragrafów i 8 stron pisma procesowego z zarzutami

Napisałam to pismo z grubsza. Całkiem mi to dobrze i szybko idzie mimo niewyspania. Jeszcze trzeba to pismo sformatować, przejrzeć i uzupełnić o interpretacje profesjonalnych prawników.

Bym napiła się mleka lub zjadła coś słodkiego na mleku... lub coś czekoladowego... Bym podjechała do Biedronki kupić sobie mleko i czekoladę, bo tam najtaniej, ale nie mam biletu miesięcznego. Chciałam wykupić sobie w piątek, ale dziadek nie dał mi spokojnie ogarnąć moich spraw sprowadzając tego typa od eksmisji.

Boję się wyjść z tej dziupli by iść sobie kupić mleko, aby potem nie męczyć się na schodach w stresie i oczekiwaniu, czy typ mnie wpuści do opłaconego pokoju, czy znów będzie odwalał cyrki.

14.30 - pora na przerwę w pisaniu. Odpoczynek się należy.

Obiad też powinnam sobie zrobić. Ale najpierw dam poleżeć kręgosłupowi.

13.13 a ja nadal działam piśmienniczo

Dopóki nie padnę śpiąca i zmęczona, coś tam napiszę. Opracowuję zarzuty i kary dla dziadka.

Wietrzę pokój cały miesiąc na okrągło, by tutaj mi tlenu nigdy nie brakowało i by mózg był dotleniony.

Staram się opracować to pismo procesowe fachowo. Określam wysokość kar dla dziadka, jakich się będę domagać z racji wyrządzonych mi krzywd i szkód.

Dziadek naruszył 6 artykułów prawa karnego.

O cywilnym nawet nie wspomnę.

Muszę odespać

Nie wiem, czy ja dzisiaj dam radę cokolwiek napisać, bo jestem zwyczajnie niewyspana i znerwicowana przez te zajścia wczoraj. 

11.00 - pora wziąć się za papiery

Taka niedospana się czuję i osłabiona tym niewyspaniem, ale spróbuję dzisiaj popracować umysłowo trochę. Czas start.

Niewyspana

Jestem niewyspana dziś przez ten terror wczorajszy. Flaki mnie bolą i ogólnie się źle czuję. Dzisiaj za wiele nie popracuję, ale choć kilka krótkich pisemek administracyjnych chcę stworzyć. Są jeszcze dwa karne zaległe do ogarnięcia.

Burzliwy poranek

Dzisiaj rano doszło do burzliwej wymiany zdań między dziadkiem a najemczynią, czyli mną.

Ze stresu bolą mnie flaki, ale było coś jakby na kształt burzliwych negocjacji.

Tylko, że Ja dziadkowi nie ufam, bo już mnie raz oszukał na najmie pokoju. 

Zobowiązał się wynająć mi pokój na rok czasu, a po kilku dniach wyrzucił mnie z mieszkania i zmienił zamek do drzwi. Kto mi zagwarantuje, że dotrzyma ustnych obietnic, skoro poprzednich nie dotrzymał?

Tak czy inaczej, pokój mam opłacony do 1 listopada i jeśli dziadek nie zwróci mi kasy za październik to do tego 1 listopada mieszkać tu będę. Mam do zaliczenia dwa zaległe egzaminy,  wizyty poumawiane u lekarzy długo wyczekiwane, sprawę sądową ze stalkerem, sprawy administracyjne i ja tutaj muszę być by tych spraw dopilnować.

Na razie bandy eksmisyjnej w kominiarkach nie widać, ale dzień się jeszcze nie skończył, dlatego wegetuję w stresie, ale próbuję nie tracić zimnej krwi i mam zamiar zająć się zaległymi sprawami administracyjnymi, bo mam deadline.

Wyjazd stąd na wieś to będzie epopeja. Samo pakowanie mi zajmie tydzień. Ale dopóki forsy dziadek nie odda to ja się pakować nie będę. Nie wiadomo, czy zabezpieczył kartony na wyjazd. Miały niby być złożone w piwnicy, ale ja ich nie widziałam. Nie wiem czy są i czy wystarczająca ich ilość.

Z lodówki zginął kolejny mój słój - tym razem grzyby. Także duży słój z powidłami. W mieszkaniu byli tym razem tylko dziadek i Michał. Krąg podejrzanych po wyprowadzce Darka zacieśnia się. Dziś rano wyprowadził się ostatecznie Michał. Jeszcze ma wpaść oddać klucze. Zastanawiam się, kto jest taki walnięty aby mnie obżerać. Zaiste jest to wkurwiające. W sumie zginęły mi co najmniej 3 duże słoje z przetworami. Chyba pozostały słój zabiorę do pokoju. 

Dziadek powiedział dziś rano, że będzie mi dokuczał tak długo, aż się wyprowadzę. Być może to on złośliwie kradnie mi żywność, aby wyprowadzić mnie z równowagi? Ktokolwiek mnie obżera to jest to bezczelny pasożyt żerujący na biednej, uciśniętej, zaszczutej studentce. Hańba.

A nie, mam zdjęcie lodówki zrobione jeszcze jak był Darek. Ten słój zginął w czasie kiedy jeszcze Darek był.

Nie wiem, kto mnie obżera, ale schowam co się da do pokoju. 

Michała raczej wykluczam z kręgu podejrzanych, bo to typ dawcy, a nie biorcy. Prędzej coś da, niż weźmie. Wczoraj dał mi czyste, puste słoiki na przetwory, oferował propagandowe maseczki, których odmówiłam przyjęcia jako sceptyczka co do ich skutecznej ochrony przed czymkolwiek, a dziś rano dał mi karton na wyprowadzkę. W sumie to poczciwa dusza.

piątek, 29 września 2023

Leciwych skarbów co niemiara 😊

W takim stanie zagracenia dziadki mieszkanie ludziom wynajmują...

Wszystkie półki w pawlaczach zawalone

Szafy pozapychane lumpami

Szafy w korytarzu pozapychane starymi lumpami dziadków. Najemcy nie mają gdzie powiesić swoich rzeczy.

Narzędzia dziadka w części wspólnej

Narzędzia swoje dziadek trzyma we wspólnym korytarzu zajmując miejsce w pawlaczu. Niestety, na nic te narzędzia, bo nie potrafi nic w mieszkaniu naprawić. 😒

Drzwi zamykane taśmą klejącą

Dziadek mimo kompletu narzędzi nie potrafi zrobić normalnego zamknięcia drzwiczek pawlaczy. Po co mu zatem te narzędzia?
Tylko żeby zagracały pawlacze.

Dziadek siedzi cały miesiąc w mieszkaniu i nic nie robi, zamiast choć z nudów ponaprawiać zamknięcia pawlaczy i klamki od drzwi do pokoi najemców.

Bajzel w każdym pawlaczu

W każdym pawlaczu dziadkowie utrzymują bajzel i mimo obietnic zrobienia miejsca na walizy najemców ani myślą by dotrzymać słowa.

Dodam, że oni tu nie mieszkają lecz na wsi gdzie mają cały dom do użytku. Mieszkanie służy im jako składowisko.

Każdy pawlacz zawalony starymi klamotami

Każdy pawlacz zawalony starymi klamotami, a nawet pożółkłą makulaturą jedzoną przez mole.

Zaburzenia dziadków

Dziadkowie cierpią na syllogomanię - manię kompulsywnego zbieractwa. Zbierają i chomikują latami różnego rodzaju bambotle, których nie potrafią się pozbyć. Wszystkie pawlacze są zawalone tym starym, nieużywanym od lat syfem.