wtorek, 31 lipca 2018

Konie i pozostałe na farmie owce i koza są w świetnej kondycji


Konie i pozostałe na farmie owce i koza są w świetnej kondycji. Są zdrowe, dobrze odżywione, odrobaczone i zaszczepione. Nic im nie zagraża. Ani głód, ani choroby czy zaniedbanie.
Konie znajdują się na ogrodzonym terenie, z którego nie wychodzą.
Nie ma podstaw do wywiezienia.

Mam na piśmie bardzo dobre opinie weterynarzy wolnej praktyki oraz inspektorek WIW Olsztyn.


Tagi:
stalking, zakłócenie miru domowego, upokorzenie, GOPS Kowale Oleckie, socjalna, Ewelina Giedrojć, nękanie, nadużycie uprawnień, zorganizowana grupa przestępcza, wrogie przejęcie własności

Zrzeczenie się praw własności do ukradzionych suczek

Wójt Krzysztof Locman
Urząd Gminy w Kowalach Oleckich
Kościuszki 44,
19 - 420 Kowale Oleckie, Gmina Kowale Oleckie, Powiat Olecki,  warmińsko-mazurskie
TEL.: 87 523 82 79
TEL.: 87 523 82 74
TEL.: 87 523 82 09
FAX: 87 523 82 09
gmina@kowale.fr.pl
www.kowale.fr.pl

Zrzeczenie się praw własności do ukradzionych suczek

Niniejszym, zrzekam się praw własności do ukradzionych z mojego domu na zlecenie wójta Krzysztofa Locmana dwóch suczek. Suczki te posłużyły wójtowi Locmanowi jako pretekst do napadu na mnie w moim domu, w środku nocy, dnia 3 maja 2018 roku.

Wójt Locman zlecił wywiezienie z mojego domu suczek się w nim znajdujących.
Wynajęty przez niego właściciel schroniska w Bystrym, pan Kuncewicz oraz Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje, grozili mi, że jeśli psów sama nie wydam, to włamią się mi do domu, zniszczą drzwi i wybiją szyby w oknach by psy wyciągnąć siłą z mojego domu. Pod wpływem tego terroru psy wydałam.

Kocham zwierzęta, o psy dbałam, karmiłam, przed mrozami chroniłam, ale moje bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze. Nie czuję się bezpiecznie w domu, który w każdej chwili może być zaatakowany i napadnięty pod pretekstem „ratowania” zwierząt.

Psy nie wymagały ratowania. Były zadbane, dobrze odżywione, dobrze traktowane, zdrowe, zaszczepione. Zimowały w domu, a wiosną, latem i jesienią biegały całymi dniami po podwórku, siedlisku i łące.

Zrzekam się prawa własności do tych przemocą wywiezionych psów na rzecz wójta Krzysztofa Locmana. Z dniem 3 maja 2018 roku są jego własnością i odpowiedzialnością. Wszelkie koszty związane z ich wywiezieniem z mojego gospodarstwa, koszty wygenerowane w związku z „oględzinami”, ewentualnym pseudo „leczeniem” i innymi czynnościami weterynaryjnymi oraz koszty utrzymania w schronisku w Bystrym, należą do wójta Locmana. On mi psy zabrał i on za nie odpowiada.

Natomiast trzecia suczka, którą Niemka uratowała przed porwaniem, od dziś należy do niej i nie ma prawa wstępu do mojego domu. Jest zdrowa, dobrze odżywiona, zadbana i kochana. Jest w dobrych rękach. Niemka zajmuje się nią jak dzieckiem, dba o nią i wszędzie z nią chodzi.

Koty zaś z dniem 3 maja 2018 roku nie mają prawa wstępu do mojego domu i od tego roku nie będą zimowały w moim domu. Dokarmiam je, ale generalnie mogą sobie iść na wieś i nie wracać. Są wolne. Ja ich w domu trzymać nie mogę. Mam dość terroru wójta i jego napuszczanych na mnie służb oraz napadania na mnie w moim własnym domu.

Od tego roku żadne zwierzę nie znajdzie schronienia w moim domu. Moje bezpieczeństwo, mój komfort psychiczny, który odebrała mi ustawa o ochronie zwierząt wykorzystywana przez chamskich, bezwzględnych bandytów – są dla mnie ważniejsze. Nie zgadzam się, by jakieś agresywne, napastliwe, brutalne „służby” napadały na mnie i niszczyły mi mój dom pod pretekstem rzekomego ratowania zwierząt. Dla mnie to było zbyt traumatyczne przeżycie. Muszę chronić siebie i swój dom.


Tagi: 
stalking, zakłócenie miru domowego, upokorzenie, dokuczanie, GOPS Kowale Oleckie, socjalna, Ewelina Giedrojć, nękanie, nadużycie uprawnień, zorganizowana grupa przestępcza, wrogie przejęcie własności, PIW Olecko, wójt Locman, Gmina Kowale Oleckie, kradzież, napad, terror, ekoterror, fundacja Molosy Adopcje, KPP Olecko, policja olecka, dzielnicowy Paweł Warsiewicz, policjant Krystian Ulanowski, Elżbieta Kozłowska, przemoc systemowa, korupcja, patologia, nadużycia władzy, patologiczna Polska prowincjonalna



poniedziałek, 30 lipca 2018

Wójt zadłuża mnie i dąży do licytacji mojego gospodarstwa

Po to ten cyrk z kradzieżą zwierząt i ich przetrzymywaniem 3 miesiące oraz po to wybranie mojego aktu notarialnego mojego gospodarstwa.
Przestępca konsekwentnie dąży do zrujnowania mnie i przejęcia mojego gospodarstwa.

Tagi:
stalking, zakłócenie miru domowego, upokorzenie, GOPS Kowale Oleckie, socjalna, Ewelina Giedrojć, nękanie, nadużycie uprawnień, zorganizowana grupa przestępcza, wrogie przejęcie własności

Rzepy jako wrzody


Kozłowska interpretuje rzepy, które przyczepiły się kozłowi, jako wrzody i pomawia mnie o nieleczenie wrzodów.

Indianka

niedziela, 29 lipca 2018

Socjotechniki stosowane przez stalkerów wobec osób próbujących mi pomóc:



Są ataki chamskie, gdzie ma miejsce bezpośrednie lżenie i poniżanie osób chcących mi pomóc czy stających w mojej obronie i są też głodne kawałki urabiające publikę typu:

"Na początku było mi jej szkoda, ale teraz widzę że się znęca nad zwierzętami i jest zaburzona, powinna siedzieć za to co robi tym biednym zwierzętom."

Takie granie na emocjach ludzi.

sobota, 28 lipca 2018

Moje zielone podwórko

Zielone podwórko Indianki. Tak wygląda przez większość 16 lat zamieszkania tutaj.

Tylko w 2016 i 2017 było rozkopane przez koparkę kładącą kabel energetyczny i wtedy podczas ulewnych deszczy i roztopów 2017 i 2018 było tutaj mnóstwo błota, które Salamon skwapliwie wytknął mi, jako efekt "chaotycznego i dekadenckiego gospodarowania". Jak ktoś ma w sobie grube pokłady złej woli, to do wszystkiego się doczepi i odpowiednio negatywnie skomentuje. Zła wola Salamona jest tutaj pewnikiem, gdyż miał wyjaśnione przeze mnie jesienią 2017 roku, że koparka tutaj wykopała kilkasetmetrowy rów na kabel i rozjeździła drogę oraz podwórko.

Wykonawca robót ziemnych, firma, która wynajęła koparkę, powinna była prace przeprowadzać latem 2016 kiedy było sucho, ale właściciel firmy miały fochy i dopiero na jesieni wziął się za robotę, kiedy było mokro i błotniście. Moja droga wewnętrzna i podwórko zostało przekopane i nie do końca wyrównane, oraz nie zostało obsiane na nowo trawą.

Dopiero późną wiosną 2017 roku, gdy było sucho, podwórko i droga zostały wyrównane, ale nie zostały obsiane trawę. Właściciel firmy dał mi jakieś smutne pół worka trawy, której nie można było wysiać, bo wyrównana ziemia była twarda i sucha, nie była bronowana. Dopiero gdy spadły latem deszcze, obsiałam pozbawione darni grunta trawą. Trzeba było miesięcy, by się one zazieleniły.
Nie wszystko się zazieleniło, bo niestety nasiona nie były przykryte ziemią i większość z nich nie wykiełkowała.

Normalnie wykonawca po zakończonej robocie, powinien samodzielnie obsiać grunta nową trawą i zrobić to zgodnie z agrotechniką, czyli: orka, kultywatorowanie,  bronowanie, siew i bronowanie przykrywające nasiona. Tutaj u mnie poszedł na łatwiznę wyręczając się mną, która nie ma sprzętu do orki, kultywatorowania, siewu i bronowania.

Posiałam ręcznie, gdy tylko była szansa, że ulewne deszcze zmobilizują nasiona do kiełkowania. Zazielenienie było opóźnione, dopiero w tym roku te grunta obsiane zazieleniły się konkretnie.

Taki drobiazg jak brak trawy na podwórku i masy mięsistego błota jesienią 2017 i wiosną 2018 roku, Salamon i Laskowski wykorzystali przeciwko mnie, bo są to źli, stronniczy inspektorzy, chętnie nadużywający swoich uprawnień do szkodzenia hodowcy.

Takie brednie jak i inne podobne, zawarł Salamon w opinii na mój temat napisanej na zlecenie GOPS Kowale Oleckie, które to pismo posłużyło GOPSowi do założenia mi sprawy sądowej o przymuszenie do leczenia psychiatrycznego wbrew mojej woli. Chodziło im o to, by wykazać, że jestem taka beznadziejna i nieporadna, że tą nieporadnością wręcz zagrażam sobie i w związku z tym nie mogę samodzielnie funkcjonować na wolności, tylko muszę być zamknięta w psychiatryku.

Teraz sędzia Andrzej Borowski zmusza mnie do badań psychiatrycznych wbrew mojej woli.
A jego żona, prokurator Lucyna-Buczek Borowska, nic mi nie pomogła w sprawie kradzieży moich zwierząt.

Indianka

Budynek przyszkolny w Sokółkach



Inspektor nadzoru budowlanego Zdzisław Lewiński powinien coś z tym budynkiem zrobić,
rok szkolny tuż tuż, a budynek nadal nie wyremontowany i zagraża zdrowiu i życiu ludzi i zwierząt.

Indianka

Hiacyntówka czyli otwarta stajnia moich zwierząt





 



Jak widać, zwierzętom bardzo dobrze służy Hiacyntówka w roli obszernej wiaty.
Wybielona, odkażona, z czystą ściółką, z bardzo dobrą wentylacją.


Indianka

Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku - ciąg dalszy


Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Lekarz Weterynarii
lek.wet.Ludwik Bartoszewicz
tel. 89 524 14 50
Zastępca Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii
lek.wet. Dorota Daniluk 
tel. 89 524 14 68

Zespół ds.zdrowia i ochrony zwierząt

Koordynator zespołu - Zastępca Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii
lek. wet. Dorota Daniluk 
tel. 89 524 14 68

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57


Wasz znak: WIW-Z-OZ.912.1.26.2018
dotyczący sprawy: WIWWL.1410.2.2018
WIW-Z-OZ.1611.15.2018

Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku


Proszę zdjęcia moich owiec oraz budynków, pomieszczeń w których są przetrzymywane moje owce i kozy na tym drugim gospodarstwie.

Ja, owce, kozę, psa i koty oraz konie także odrobaczyłam po 3 maja 2018 roku, a wcześniej wszystkie moje zwierzęta były odrobaczane naturalnymi środkami typu zioła rosnące na moich łąkach, poza tym dynia (pestki), czosnek.

Także kupowałam im tubki groverminy i butelki Biomectinu. Część środka na odrobaczenie owiec mi została, co okazałam inspektorkom WIW Olsztyn 25.06.2016 roku. 

Owce i kozy były ostatnio przed tym rokiem odrobaczane w listopadzie 2017 roku. Odrobaczałam środkiem kupionym wcześniej w Vetolu. 

Nie ma ryzyka zamarznięcia wodopoju, gdyż woda wypływa spod ziemi, jest cieplejsza od powietrza. Nigdy źródło nie zamarzło.

Salamon nigdy nie widział u mnie zamarzniętego wodopoju. Salamon nigdy nie liczył moich bel paszy  (siana i sianokiszonki).
Salamon nigdy nie kupował siana i sianokiszonki moim zwierzętom, ani zboża, więc jakim prawem twierdzi, szkaluje mnie, że za mało kupiłam? Ponadto 60 bel dobrej jakościowo sianokiszonki i siana plus zboże to ilości całkowicie wystarczające dla moich stad.  

Co do wiat, przecież mam ogromną stajnię pełniącą funkcję wiaty. Jest to stajnia Hiacyntówka, budynek z pomarańczowej cegły i łupanego kamienia polnego oraz gliny.
Ten budynek jest bezpieczny, nie zagraża zawaleniem.
Wedłlug WIW Olsztyn jest dostatecznie obszerny by pomieścić wszystkie moje zwierzęta.

Czy do kompetencji GOPSu Kowale Oleckie należą zagadnienia weterynaryjne? Dlaczego inspektor Salamon nęka mnie kontrolami na polecenie GOPSu Kowale Oleckie podległego wójtowi Locmanowi? Czy to GOPS kazał skontrolować moje gospodarstwo i wymierzyć mi kary grzywny, czy wójt Locman?

Skoro inspektor Salamon przekroczył uprawnienia oceniając ludzkie zachowania, postawy czy też relacje z sąsiadami, urzędami itp., czy WIW Olsztyn podjął stosowne działania w tej kwestii i zawiadomił odnośne organa na podstawie art. 304 kpk paragraf 2?

Którą instytucję z wymienionych w art. 304 kpk paragraf 2 Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny zawiadomił zgodnie z ustawowym obowiązkiem?

Co do dowodzenia, że moje zwierzęta były zagłodzone 2 i 3 maja 2018 roku, bo na zdjęciach zrobionych na cudzej farmie po wywiezieniu i przegłodzeniu, w dniu 18 maja 2018 roku wyszły chudo, to jest to niepoważna i niewiarygodna teza.

Zwierzęta powinny być zbadane i zważone na mojej farmie przed wywozem, a nie po dwóch tygodniach manipulacji materiałem dowodowym. Decydujące znaczenie w tej sprawie mają ustalenia poczynione w dniu 2 i 3 maja 2018 roku. Zdjęcia i filmy z tego dnia są decydujące. Fundacja robiła liczne zdjęcia i kręciła filmy. Ja i Niemka też. Ten materiał powinien być brany pod uwagę. 
Gdzie filmy z momentu ładowania owiec i ich wywozu?

Z dotychczas przedstawionych zdjęć i filmów z dnia 2 i 3 maja 2018 roku, wynika, że żadnego trupa nie było na moim Ranczu, żadnych szczątek, kości, konających zwierząt, żadnych obłożnie chorych, zagłodzonych.

Zwierzęta swobodnie przemieszczały się po podwórku i pastwiskach, miały stały dostęp do wody i paszy, nic złego im się nie działo. 

Do dyspozycji miały Hiacyntówkę - przestronną otwartą stajnię pełniącą funkcję wiaty.  

Nie ma żadnego znaczenia, że na farmie znajduje się jedna zrujnowana stajnia, albowiem zwierzęta moje mają do użytku drugą stajnię, która jest w dobrym stanie. Jest to stajnia zwana Hiacyntówką (krówka Hiacynta kiedyś w niej mieszkała). 

Fundacja Molosy Adopcje wywiozła moje zwierzęta które nie były zagłodzone, ani nie wyglądały na zagłodzone. Decydujące w tej sprawie są zdjęcia i filmy z 2 i 3 maja 2018 roku, oraz zrobione tuż przed wywiezieniem oraz tuż po wywiezieniu.  

Posiadam bogatą dokumentację fotograficzną i zeznania licznych świadków, które to dowody potwierdzają dobrą kondycję wszystkich moich zwierząt mieszkających na mojej farmie przed, w czasie i po wywozie stada owiec i kóz. 

Na żadnym z moich zdjęć nie ma zagłodzonej owcy ani innego zwierzęcia. Nadto moje stada chodzą luzem razem, pasą się razem i nie ma możliwości, by część z nich uległa zagłodzeniu i odwodnieniu, a druga część nie, gdyż mają taki sam dostęp do paszy i wody. 

Jeśli faktycznie moje owce po kilku tygodniach pobytu na obcej farmie były zagłodzone i odwodnione, oznacza to, że tak zostały zagłodzone przez tych co je trzymają tam. 

Nie można wykluczyć też podmiany owiec, dowiezienia chorych i zagłodzonych sztuk z innych gospodarstw, bądź odizolowania części owiec w innym pomieszczeniu i przegłodzeniu ich tam.

W interesie złodziei, którzy przetrzymują moje owce, jest wykazanie, że owce rzekomo były na mojej farmie zagłodzone, bo inaczej pójdą siedzieć za kradzież. Zapewne stają na rzęsach i robią co mogą, by przypisać mi zagłodzenie owiec i udowodnić rzekome znęcanie się, które nigdy nie miało miejsca. 

Złodzieje mają dostęp do moich owiec i mają pełną swobodę manipulowania materiałem dowodowym, co z pewnością czynią. 

Pewnikiem zaś są manipulacje materiałem fotograficznym robionym na tamtej farmie, bo widziałam jedno takie zdjęcie zamieszczone przez Kozłowską na Facebooku, gdzie obraz jest tak zdeformowany, że owce wyglądają jak węże, a nie jak owce, co jest biologicznie niemożliwe. 

Obraz został poddany obróbce graficznej w ten sposób, by wydłużyć i odchudzić przedstawiane na nim owce. To jest widoczne gołym okiem. Proporcje ciał owiec zostały zniekształcone. 

Po co inspektor Dariusz Salamon ściągnął fundację Molosy Adopcje? Są procedury, które obowiązują PIW Olecko i według nich powinien zadziałać, przeprowadzić oględziny zwierząt, zbadać je, sporządzić protokół, dać mi do podpisu, złożyć wniosek do wójta o odbiór zwierząt. Tymczasem miała miejsce bandycka kradzież mojego inwentarza. 

Przede wszystkim powinien najpierw dać mi zalecenia typu:
ostrzyc, odrobaczyć - a nie rwać stado na żywca bez badań, bez oględzin, bez zaleceń i bez możliwości się ustosunkowania do jego ustaleń kontrolnych i ich sprostowania w razie potrzeby. 

W dniu 2 i 3 maja 2018 roku, na moim gospodarstwie znajdował się zapas paszy objętościowej i treściwej oraz lizawki, wystarczający na bieżące potrzeby. 

Owce zaczęłam strzyc pod koniec kwietnia 2018 roku, z uwagi na to, że w pierwszej połowie kwietnia było jeszcze zimno.

Na pastwiskach rosła trawa, na polu w kilku zbiornikach stała czysta woda po brzegi. 

Żadna owca nie chorowała, zaś mocno pogryziona przez psa Wąsewicza owca kwalifikowała się do uboju z konieczności, gdyż ta noga jej gniła. Inspektorzy Salamon i Laskowski obecni na kontroli 12 kwietnia 2018 roku, powinni taki ubój zarządzić, oraz skierować wniosek o ukaranie Karola Wąsewicza - właściciela psa, którego pies pogryzł moją owcę. 

Co biegli  weterynarze oceniający stan zdrowia pogryzionej owcy stwierdzili w odniesieniu do jej tylnich nóg? Wiem, że stwierdzono zranienie. Czy ustalono jakiego typu zranienie to było?

Proszę o zdjęcia rannej owcy z dnia 12.04.2018 oraz z miejsca, gdzie jest przetrzymywana. Przeżyła? Rana zagoiła się?

W dniu 2 i 3 maja 2018 roku ani Kornel Laskowski, ani Elżbieta Kozłowska nie sporządzili protokołu oględzin moich zwierząt na mojej farmie. Nie było też samych oględzin. Odmówiono oględzin koni, owce obejrzano z odległości kilku metrów, psów w ogóle nie oglądano, ani o nie nie pytano. Zostały wywiezione w ciemno.

Zwierzęta wywieziono bez oględzin, bez badań, bezpodstawnie. 

Oświadczam, że moje zwierzęta w dniu 2 i 3 maja 2018 z wyjątkiem jednej owcy, były w dobrej kondycji, dobrze odżywione.
Ranna owca zaś mimo poważnego pogryzienia i gnicia nogi, zaczęła zdrowieć, zgnite mięso odpadło, noga się goiła. 

Wrzosówki to bardzo odporne, żywotne zwierzęta i temu należy przypisywać cudowne ozdrowienie, gdyż wcześniej wszystko wskazywało na to, że owca straci nogę i padnie. 

Brak paszportów i kolczyków to nie jest podstawa prawna do wywiezienia zwierząt rolnika. 

Moje zwierzęta zostały wywiezione nielegalnie, z naruszeniem szeregu przepisów i procedur, bezprawnie. 

Powiatowy lekarz weterynarii powinien był zarządzić natychmiastowy zwrot zwierząt na moją farmę, gdyż zostały ukradzione.  Tymczasem inspektorzy PIW Olecko unikali kontaktu ze mną. Gdy kilkanaście razy dzwoniłam do inspektoratu w Olecku, nigdy nie byli osiągalni. Gdy raz udało mi się porozmawiać z inspektorem Laskowskim, zasłaniał się tym, że on decyzji w sprawie zaboru zwierząt nie wydał i że był obecny podczas grabieży stwierdzić tylko czy zwierzęta nadają się do transportu. 

Podczas jego bytności na moim gospodarstwie, ani razu  nie użył sformułowania, że zwierzęta są skrajnie wyniszczone, zagłodzone, w stanie agonalnym i wymagają ewakuacji. 

Koni pasących się na łące, z daleka dobrze wyglądających, nie chciał z bliska oglądać, natomiast wypowiada się obecnie, że były wychudzone, choć nie były.

Wnoszę o zarządzenie natychmiastowego zwrotu ukradzionych mi zwierząt. 

Za całe zamieszanie i popełnione przestępstwa odpowiedzialny jest inspektor Dariusz Salamon, inspektor Kornel Laskowski oraz wójt Krzysztof Locman. To oni sprowadzili fundację Molosy Adopcje, oni ją wprowadzili na mój teren, oni z nią współpracowali i współpracują przeciwko mnie. PIW Olecko umożliwił prezesce fundacji Molosy Adopcje i wójtowi Locmanowi, nielegalny wywóz moich zwierząt, podczas którego padły 3 owce. PIW Olecko umożliwia wójtowi Locmanowi nielegalne przetrzymywanie moich owiec i kóz od trzech miesięcy, gdzie padają owce. Odpowiedzialni są łącznie za padnięcie 7 owiec. 

Wnoszę o ustalenie okoliczności i sposobu transportu moich zwierząt podczas którego  padły 3 owce. Czy kierowcy  mieli wymagane prawem uprawnienia? Czy powierzchnia dwóch małych, ciasnych przyczepek jest dostateczna do transportu 44 sztuk zwierząt?

Wnoszę o wyciągnięcie konsekwencji  w stosunku do inspektorów w związku z doprowadzeniem do zagrożenia zdrowia i życia ludzi i zwierząt poprzez dopuszczenie do zagnania moich owiec do budynku grożącego zawaleniem.
  















Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku

Wasz znak: WIW-Z-OZ.912.1.26.2018
dotyczący sprawy: WIWWL.1410.2.2018

Sprostowanie do ustaleń kontroli z dnia 25.06.2018 roku

Owiec i kóz nie "odebrano" tylko ukradziono. Brał w ty udział Kornel Laskowski i zakulisowo Dariusz Salamon - inspektorzy PIW Olecko.  Wg przepisów "odbiór" następuje wówczas, gdy zostaje wydana taka decyzja przez upoważnione organy. Innym przypadkiem jest zagrożenie życia zwierząt.

W przypadku mojej farmy nie została wydana żadna decyzja, ani nie było zagrożenia życia zwierząt.

Fundacja Molosy Adopcje bezprawnie wtargnęła na mój prywatny teren i mnie okradła. Nie wręczono mi żadnej decyzji, ani protokołu odbioru. Zabór był nielegalny i wójt nie ma prawa przetrzymywać moich zwierząt. 

Hoduję zwierzęta w systemie otwartym. W tym systemie zwierzęta swobodnie przemieszczają się po całej farmie. Nie są zamykane w budynkach gospodarczych. Budynki służą im jako wiaty. Zrujnowany budynek nie jest używany przez zwierzęta od dwóch lat. Jest w nim skład drewna, zimą był magazyn siana i słomy. Budynek jest zamknięty. Zwierzęta tam nie wchodzą. W dwóch pierwszych częściach znajduje się stara ściółka i resztki pozostałe ze składowania siana i słomy. 

Ściółka w tym budynku nie jest mokrym gnojem, tylko suchą warstwą, zabrudzoną w nieznacznym stopniu. Zwłaszcza w środkowej części ściółka ma nieznaczne, stare zabrudzenia obornikiem. 

Ściółka ze stajni białej nie będzie usuwana, albowiem jej warstwa jest doskonała do uprawy pieczarek. Pozostanie tam do jej kompletnego zużycia przez pieczarki. 

Budynek jest dostatecznie zabezpieczony przed dostaniem się zwierząt do środka. Jest to solidne zabezpieczenie. Ani razu zwierzęta moje tych zabezpieczeń nie sforsowały.

Nadzór budowlany nie wydał zakazu użytkowania tego budynku.

Przed wejściem do ostatniego boxu wysypało się trochę słomy i siana podczas zimowego przenoszenia paszy do drugiej stajni. 

Nie ma żadnych odchodów na podwórku, gdyż codziennie zbieram je i wynoszę do ogrodu.  

Stajnia zwana Hiacyntówką jest wykorzystywana jako wiata. Jako wiata, wystarczy, by miała dach i jedną ścianę, a nawet sam dach, gdyż wiata to także sam dach na słupach.

Moja wiata jest wiatą luksusową: jest to solidny budynek składający się z czterech masywnych ścian i dachu. Ponadto, znajduje się w nim strych i strop drewniany.

Są tutaj trzy wejścia oraz łącznie jedenaście okien, w tym osiem na parterze. Większość okien jest przeszklona solidnymi, nietłukącymi się luksferami. W sumie 7 okien jest przeszklone, w tym cztery grubymi luksferami. 

W planach jest wstawienie okien i drzwi. Plany te zostały zakłócone przez inspektora PIW Olecko Salamona i Laskowskiego, którzy okradli mnie ze zwierząt i wymusili na lokalnych weterynarzach odmowę świadczenia usług dla ocalałych z kradzieży pozostałych moich zwierząt. 

W związku z tą sytuacją, muszę sprowadzać weterynarzy z innych województw, a to kosztuje. Słono kosztuje. De facto, mój skromny budżet remontowy został pochłonięty przez usługi weterynaryjne, dojazdy weterynarzy. Dawniej po prostu kupowałam groverminę w Vetolu w Olecku i sama odrobaczałam konie oraz Biomectinem owce i kozy. Niestety, pod wpływem Salamona, Vetol odmawia sprzedaży odrobaczenia i innych leków.  

Pan Słowik z Kowali Oleckich też nie chce się narażać inspektorowi Salamonowi. Powiedział, że przez najbliższe trzy miesiące nie będzie mi świadczył żadnych usług weterynaryjnych, aż się sytuacja z "odbiorem zwierząt" wyklaruje. 

Działalność inspektora Salamona wywołała ostracyzm weterynaryjny. Moje zwierzęta mają utrudniony dostęp do usług weterynaryjnych. Ponoszę z tego tytułu zawyżone koszty, co odbija się na możliwościach remontowych budynków. Nie mam za co kupić desek na drzwi do stajni, ani za co wynająć ekipę budowlaną do naprawy uszkodzonych ścian i dachów.

Ostatnio w połowie marca 2018 roku kupiłam antybiotyki i środek przeciw biegunce dla mojego źrebaka Dara, oraz szczepionki dla psów. Kupiłam w Vetolu u pana Chlebusa.

Po grabieży moich zwierząt w nocy 3 maja 2018 roku, Vetol, pan Chlebus - odmówił usług weterynaryjnych i sprzedaży czegokolwiek dla moich zwierząt. Pozbawił moje zwierzęta profilaktyki i niezbędnego leczenia. 

Odmówił mi także oględzin moich zwierząt na mojej farmie, tych, których złodzieje nie zdołali ukraść.

Nieprawdą jest, że inspektor Powiatowej Weterynarii w Olecku nie ma żadnego wpływu na lokalnych weterynarzy wolnej praktyki.
Wszak pan Salamon wydaje zgody i pozwolenia na obsługę ubojni i zakładów mięsnych, więc lokalni weterynarze są uzależnieni od jego "widzi mi się", nadto, może nagle stać się upierdliwy i wytykać im nieprawidłowości w prowadzeniu praktyki, np. brak wystawiania faktur czy sprzedaż szczepionek lub antybiotyków bez osobistego ich podania. 

Weterynarz Chlebus powinien był osobiście podać antybiotyk mojemu ogierkowi. Jednak zna mnie na tyle, że wiedział, iż sobie sama z tym poradzę, wie, że jestem w stanie sama zrobić zastrzyk zwierzęciu w razie konieczności. Faktycznie, poradziłam sobie. Konik został zastrzykowany. Mimo to, jest to naruszenie przepisów obecnie obowiązujących (głupich, utrudniających leczenie zwierząt) co taki Salamon mógłby wykorzystać przeciwko panu Chlebusowi. 

Użytki zielone są bardzo dobrej jakości. Są to łąki naturalne. Są tu trawy, rośliny motylkowe oraz niezbędne dla zdrowia zioła.

Część łąk jest okresowo zalewanych, dlatego w okresie suszy moje gospodarstwo stanowiło chlubną zieloną oazę na tle desperacko suchych, wypalonych i jałowych pastwisk moich sąsiadów i okolicznych mieszkańców. Była to jedyna zielona plama na tle żółtych i beżowych okolicznych pustyń zwanych pastwiskami. 
Warto to podkreślić. 

Baza paszowa na mojej posesji  jest zadawalająca o czym świadczy świetna kondycja moich koni oraz owiec i kozy tu pasących się.

Natomiast na farmie, gdzie przetrzymywane są nielegalnie moje zwierzęta - doprowadzono do zgonu z głodu 7 sztuk moich owiec. 

WIW Olsztyn jako instytucja państwowa ma obowiązek przestrzegać prawa i pilnować, by inni je przestrzegali, a w tym jego podwładni tacy jak inspektor Salamon i inspektor Laskowski. 

Tymczasem widzimy tutaj niepokojącą bierność i wręcz współudział w kradzieży, gdyż panie inspektorki nie dopuściły mnie do oględzin moich zwierząt przetrzymywanych na cudzej farmie, a przede wszystkim wiedząc o tym, że zwierzęta na tamtej farmie pochodzą z kradzieży, czyli z przestępstwa ściganego z urzędu na podstawie kodeksu karnego, nie powiadomiły odnośnych organów o kradzieży i miejscu przebywania kradzionego inwentarza - mojego mienia. Taka postawa budzi wątpliwość co do uczciwości intencji funkcjonariuszy tej korporacji weterynaryjnej. 

Pan Ryszard Słowik - weterynarz z Kowali Oleckich, 11.10.2017 roku zaszczepił jedną z 3 zgłoszonych do szczepienia suczek.
Odmówił zaszczepienia szczeniaków, z uwagi na zbyt młody wiek. W zeszłym roku została zaszczepiona przeciwko wściekliźnie tylko dorosła suka.

Obecnie dwie młode suczki wydoroślały i mogą być zaszczepione przeciwko wściekliźnie. W dniu kradzieży moich suk, nie miały jeszcze ukończonego roku życia.

Tego typu szczepienia są dokonywane raz w roku na jesieni. 
Pan Słowik objeżdża wsie i szczepi po kolei na wszystkich gospodarstwach. Prosiłam w zeszłym roku, by pamiętał o mnie w kolejnym. 

Nie mam pewności, czy w związku z nagonką na mnie urządzoną przez inspektora PIW Olecko Salamona, w tym roku pan weterynarz z Kowali Oleckich odwiedzi moją farmę. 

Proszę WIW Olsztyn o wpłynięcie na pana Salamona, by nie utrudniał mi dostępu do świadczeń weterynaryjnych.

Proszę, by WIW Olsztyn wpłynął na pana Słowika, by zaszczepił moją suczkę przeciwko wściekliźnie przy najbliższej okazji. 

Poprzednie szczepienie, które odbyło się w 2016 roku, dotyczyło dwóch starszych suk, z których jedna została później zabita przez odjeżdżającego kuriera.  

Trzy suczki, które znajdowały się na moim gospodarstwie w dniu grabieży, to jedna dorosła i dwie młode. Były w  bardzo dobrej kondycji - wszystkie trzy. Nie mam pojęcia pod jakim pretekstem one zostały wywiezione. Suczki wyciągnięte z domu, z kanapy.

Wcześniejsza dokumentacja szczepienia, odrobaczania, oczywiście istnieje, była okazywana podczas dawniejszych kontroli co zostało odnotowane w protokołach PIW Olecko.

Jednakowoż należy wskazać, iż nie wszystkie odrobaczenia, szczepienia były dokumentowane z uwagi na brak przygotowania druków i brak chęci wystawiania kart leczenia i rachunków głównie przez Vetol, z którego usług głównie korzystałam do niedawna - do czasu grabieży moich zwierząt zorganizowanych przez PIW Olecko i wójta Kowali Oleckich, oraz fundacji Molosy Adopcje. 

Od czasu grabieży mojego mienia przez wójta Locmana, inspektora Salamona i fundację Molosy Adopcje, Vetol nie świadczy usług weterynaryjnych dla mojego gospodarstwa, lecz świadczy je dla Salamona i wójta Locmana na ich żądanie. Osoby z Vetolu dokonują czynności przy moich owcach, tych ukradzionych, przetrzymywanych na cudzej farmie. Taka sobie mała zdrada klienta. 

Można też się spodziewać, iż oferta finansowa zaproponowana przez Salamona i Locmana o niebo przebija to, co ja zazwyczaj płaciłam za obsługę moich zwierząt na mojej farmie.

Trudno w tej sytuacji się dziwić, że wpływ Salamona na Vetol zaistniał i zaskutkował odmową odrobaczenia moich koni w maju 2018 roku. Być może dostali ofertę nie do odrzucenia: zarobicie grubo, pod warunkiem, że nie będziecie obsługiwać jej zwierząt na jej farmie i nie sporządzicie świadectwa zdrowia jej zwierząt na jej farmie, tych nie wywiezionych.

Dzięki Bogu, inni weterynarze takie świadectwa sporządzili na moją prośbę, choć szkoda, że dopiero po dłuższym czasie w czerwcu udało mi się takowych sprowadzić z innego województwa. Jednakże koń gdyby był zagłodzony w maju, nie byłby gruby w czerwcu. Konie szybko chudną, a długo czasu im trzeba aby nabrały masy. 

Był też inny pan weterynarz 10 maja 2018, odrobaczył konie, choć świadectwa zdrowia nie chciał wystawić, ani rachunku czy karty leczenia koni. 

Co więcej, prawdopodobnie ta moja dbałość o dokumentację weterynaryjną nie spodobała się weterynarzom z Vetolu, albowiem z coraz większymi oporami przyjeżdżali na moją farmę do moich zwierząt, wtem przestali zupełnie i tylko pan Piotr Chlebus czasem przyjechał lub sprzedał lek zwierzęciu. 

Pozostali weterynarze Vetolu też sprzedawali leki w sklepie, ale na usługi nie jeździli już wcale, bez względu jak pilne i ważne to było.

Dlatego trzeba pochwalić pana Piotra Chlebusa, jako jedynego weterynarza Vetolu, który był skłonny w razie pilnej potrzeby pomagać moim zwierzętom. Niestety, po grabieży w nocy 3 maja 2018 roku, to się nagle zmieniło. Jestem pewna, że za odizolowaniem moich zwierząt od profilaktyki i leczenia stoi pan inspektor Dariusz Salamon. 

Księgę rejestracji owiec i kóz znalazłam teraz. Po uzupełnieniu przedłożę. 

Proszę o nadesłanie dokumentacji fotograficznej owiec i kóz przetrzymywanych przez wójta. To są moje zwierzęta. Mam prawo wiedzieć, co się z nimi dzieje, w jakiej kondycji są.  

Kto robił zdjęcia moim owcom i kozom? Kiedy były robione? 
Którego dnia? Jakim aparatem?
Skąd wiadomo, że zdjęcia z 18 maja 2018 roku przedstawiają moje owce i kozy?

Czym były karmione owce i kozy na farmie wskazanej przez wójta Locmana do 18 maja 2018 roku?
Czym są karmione obecnie?
Jakie dawki paszy dostawały?
Jakie dostają dawki paszy obecnie?
W jaki sposób były karmione i przez kogo do dnia 18 maja 2018 roku?
Czy osoba, która je karmiła, (o ile je karmiła w ogóle) ma przeszkolenie do opieki nad owcami?

Skąd pewność, że padłe na cudzej farmie owce, są to moje owce, a nie dowiezione do mojego stada z innej farmy, by upozorować zagłodzenie stada?

W jaki sposób były pojone moje zwierzęta do 18 maja 2018 roku?
Czy woda używana do pojenia moich zwierząt na obcej farmie posiada atest?

Kto badał moje owce i kozy?
Jakie uprawnienia weterynaryjne posiada ta osoba?

Oświadczam, że nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za stan zdrowia moich owiec wywiezionych z mojej farmy nocą 3 maja 2018 roku, gdyż od tej daty nie mam żadnego wpływu na sposób ich transportu, karmienia, pojenia, kolczykowania, strzyżenia, odrobaczania i innych czynności przy nich dokonywanych bez mojego udziału, bez mojej zgody i bez mojej wiedzy. Za zgony mające miejsce poza moją farmą odpowiadają wyłącznie osoby, które przejęły nielegalnie moje zwierzęta.

Zarówno inspektor Salamon, jak i Elżbieta Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje, pokazali, że lubią mataczyć. Inspektor w sprawie protokołu z mojej farmy (dotyczącego mojego gospodarstwa) mataczył i kłamał aż grubo, a Kozłowska pokazała na filmie dotyczącym interwencji Jandy na gospodarstwie na południu Polski, jak potrafi skrajnie stronniczo interpretować fakty zależnie od oczekiwanych korzyści. 

Fundacje pro zwierzęce zarabiają ciężkie tysiące na interwencjach, często, gęsto naciągając fakty i generując sztuczne, zbędne koszty, którymi obciążają gminy jak i okradzionych hodowców, rolników.

Pan Locman to sknera - nie lubi płacić, dlatego wezwał PIW Olecko, gdy dowiedział się, że domagam się odszkodowania za zagryzione owce. 

Celem PIW Olecko miało być podważenie oczywistości zagryzienia owiec przez wałęsające się bezpańsko po gminie Kowale Oleckie psy. Chodziło o to, by Urząd Gminy Kowale Oleckie nie musiał nic płacić. 

Nadto, drugim celem wezwania PIWu Olecko, miało by nałożenie na mnie gigantycznej kary za utylizację zagryzionych owiec, tak, by zadłużyć moje gospodarstwo i przybliżyć widmo licytacji gospodarstwa. Tego typu działań mających na celu pozbawienia mnie mojego gospodarstwa PIW Olecko podjął więcej. Koszty generowane podczas uprowadzenia moich zwierząt, gdzie się manipuluje dowolnie materiałem dowodowym, prowadzą dramatycznie do utraty mojego gospodarstwa. Widmo licytacji coraz bliżej. Tym zajmuje się PIW Olecko, wójt Locman oraz fundacja Molosy Adopcje - rujnowaniem mnie. 

Rujnują moje gospodarstwo i rujnują moje zdrowie, które ucierpiało z powodu permanentnego stresu spowodowanego działaniami tej zorganizowanej grupy przestępczej. 

Widmo licytacji przybliża się dużymi krokami dzięki wrogiej działalności PIW Olecko, który wziął udział w organizacji, przygotowaniu i kradzieży moich zwierząt.

Wrogą działalność PIW Olecko niestety wspiera WIW Olsztyn w ten sposób, iż na podstawie niepoważnych, zmanipulowanych zdjęć wykonanych poza moją farmą, na cudzej farmie, po wywiezieniu owiec, bez mojej obecności lub obecności mojego prawnika i weterynarza wyrokuje o tym, że moje owce były zagłodzone na mojej farmie w dniu ich wywiezienia. Foty z tego co napisało WIW Olsztyn były zrobione na tej drugiej farmie 18 maja 2018 roku, czyli 15 dni po wywiezieniu moich owiec i kóz. Jeśli prawdą  jest, że owce wyszły chudo i były odwodnione, to by oznaczało, że były tam głodzone przez dwa tygodnie by odpowiednio wyglądały do upozowanych zdjęć, mających dowodzić, że w dniu wywiezienia były zagłodzone. 

Moje owce i kozy nie były zagłodzone w dniu wywiezienia, nie były odwodnione i nie ma takiej możliwości, by były z uwagi na sposób mojego chowu - chów otwarty, naturalny. 

Zwierzęta nie są zamykane w budynkach i głodzone, lecz swobodnie przemieszczają się pomiędzy budynkiem inwentarskim (pełniącym funkcję wiaty), podwórkiem, pastwiskiem, zagrodą z belami siana i sianokiszonki, a wodopojem. 

Nie ma też możliwości, aby część stada była zagłodzona, a druga nie, ponieważ:

1. Zaopatrywałam je w dostateczną ilość paszy na zimę (ponad 60 bel siana i sianokiszonki dobrej jakości, tony zboża, liczne lizawki solne).
2. Mają swobodny dostęp do bogatych pastwisk w okresie wiosny, lata i jesieni.
3. Mają swobodny dostęp do niezamarzającego wodopoju przez cały rok. 
4. Mają swobodny dostęp do bel siana i sianokiszonki w okresie zimowym. 
5. Stada moje chodzą i jedzą razem to znaczy: konie, owce, kozy. 

6. Kozy i owce są niewymagające, niewiele jedzą. Koń jest wymagającym stworzeniem, pochłania ogromne ilości paszy. Gdyby owce i kozy były zagłodzone, w stanie agonalnym, to konie by wszystkie dużo wcześniej padły z głodu, tymczasem moje konie to świetnie odżywione rumaki, o lśniącej sierści i zdrowej skórze. 
7. Koń to zwierzę delikatne, wrażliwe i wymagające ogromnej ilości dobrzej jakościowo paszy. Gdyby klacze były niedożywione, urodziłyby martwe źrebięta, lub źrebięta padłyby zaraz po urodzeniu z braku mleka u matki. Tymczasem są, jedzą, rosną i robią się coraz piękniejsze. Na pohybel Kozłowskiej.
8. Owce i koza, oraz suczka - zwierzęta, które pozostały na mojej farmie - są dobrze odżywione, dobrze wyglądają, mają zdrowe skóry, na nic nie chorują, owce pokrywają się nowym runem. 
Ten obraz zaprzecza rzekomemu zagłodzeniu. 

Wszystkie moje zwierzęta żyjące na mojej farmie były w dniu grabieży w dobrej kondycji. Jedna owca tylko miała nogę pogryzioną przez psa Wąsewicza, co zgłaszałam na policji. 

Policjanci nie chcieli ukarać właściciela psa. Nawet chyba do niego nie zajechali, tylko telefonowali. Właściciel jest bratem policjanta i to wszystko tłumaczy. Rok temu pobił mnie i też nie poniósł żadnej kary. Tutaj rządzą klany policyjne i policjanci oraz członkowie ich rodzin, ich krewni oraz koledzy są bezkarni. 


Mam liczne dowody dobrej kondycji i zdrowia moich zwierząt. Zarówno tysiące zdjęć, jak i relacje świadków, w tym weterynarzy, którzy na moim gospodarstwie osobiście byli i mieli przyjemność podziwiać moje zwierzęta. 

Są też wystawione świadectwa zdrowia. Każdy koń ma osobne świadectwo zdrowia i WIW Olsztyn nie zamierza z nimi dyskutować, gdyż panie inspektorki miały możliwość na własne oczy przekonać się, że koniki są w dobrej kondycji. 

To, co jest odstawiane na tamtej farmie to jest oszustwo, dlatego tak twardo wójt i PIW Olecko odmawia mi oględzin moich zwierząt. Pewnie coś tam jest mocno nie tak, skoro boją się pokazać mi moje owce i kozy. Zapewne warunki utrzymania zwierząt na tamtej farmie są dalekie od ideału.

O ile panie inspektorki mimo widocznego uprzedzenia i spóźnionej wizytacji (wniosek napisałam 4 czerwca 2018, a przyjechały dopiero po 21 dniach, mimo wiedzy o padnięciach na tamtej farmie) starały się być obiektywne, o tyle Salamon i Laskowski nagminnie ściemniają, mataczą, kłamią i knują.

Nawet podczas wizytacji w dniu 25 czerwca 2018, Laskowski robił zdjęcia mające mi zaszkodzić. Fotografował koryto rzeki, w tamtym czasie miejscowo wyschnięte, a ledwo kilka dni po tym fotografowaniu, UG Kowale Oleckie inwigilował pana koparkowego, który tę rzekę czyścił, pogłębiał i poszerzał czy on lub ja mieliśmy pozwolenie. 

Otóż pielęgnacja cieku wodnego to obowiązek gospodarza, do którego pól ów ciek przylega. Zarośnięta rzeka powodowała zalewanie moich łąk i łąk mojego sąsiada, więc była konieczność udrożnienia jej, co też uczyniłam zimą, by wiosną zalewu nie było. 
Operacja udrożniania rzeki okazała się sukcesem. W tym roku powodzi z rzeki nie było. 

Ta lokalna klika, do której ewidentnie należy Salamon i Laskowski, doszukuje się wszelkich możliwych haczyków, aby mi dopiec, zaszkodzić, narazić na koszta i straty, pogorszyć i tak niełatwą sytuację materialno-finansową. 

To dywersanci, sabotażyści i stalkerzy, sabotujący moje hodowle i moje gospodarstwo. Okradli mnie, biorą udział w  intrydze wójta Locmana i GOPSu - Salamon na zlecenie GOPSu podległego wójtowi wykonał dodatkowe, uciążliwe kontrole w wyniku których poniosłam straty finansowe i musiałam tracić czas w sądzie w Olecku. 

Kara za rzekome uniemożliwienie kontroli, kara za brak paszportów, kara za brak kolczyków, kara za utylizację - mnóstwo kar mających nękać mnie i pogarszać moją sytuację finansową. 

Pan Salamon wie dokładnie, że mnie zadłuża z premedytacją, albowiem nie mam żadnego dochodu i możliwości ani wyrobienia wszystkim koniom paszportów, ani zapłacenia kar. 

Dodatkowo w ten sposób odciąga mnie od mojego gospodarstwa, gdyż muszę jeździć po kilkanaście razy rocznie na rozprawy sądowe, w sprawach, które on mi zakłada. Jego działania noszą znamiona stalkingu. To podły człowiek, który znajduje chorą satysfakcję w dręczeniu mnie i zatruwaniu mi życia.

Posunął się też do uczestnictwa w intrydze wójta, który zmierza do pozbawienia mnie wolności poprzez umieszczenie wbrew woli w zakładzie psychiatrycznym. Zdrowej, normalnej osoby.

Także ten typek jednocześnie generuje mi długi oraz knuje jak mnie zamknąć, by komornik mógł bez przeszkód przejąć moje gospodarstwo, podczas gdy ja będę uwięziona w zakładzie psychiatrycznym i niezdolna do samoobrony. 

Jakie kompetencje ma GOPS Kowale Oleckie do zlecania kontroli weterynaryjnych na gospodarstwach?





piątek, 27 lipca 2018

Filmik Kozłowskiej

Filmik na profilu stalkerów nękających moją farmę od 6 lat zamieszczony przez Elżbietę Kozłowską zawiera tylko fragment z najścia dnia 2 maja 2018 roku.
Dnia 2 maja 2018 roku, owce znajdowały się na podwórku, przed domem. Gdy szłam poprawiać ogrodzenie przed farmą, przy drodze, owce leżały pokotem dokładnie na wprost domu, na wprost okien.
Na filmie widać, jak Kozłowska idzie prosto na moje owce w ten sposób, by skierować ich strumień w kierunku uszkodzonej stajni. Owce uciekając przed nią, poszły na pastwisko za stajnią, część wbiegła do stajni, przez uchylone drzwi.
Drzwi były uchylone, ponieważ tego dnia woziłam tam taczką drewno do składzika, który się tam znajduje po lewej stronie wewnątrz budynku gospodarczego. Warto wskazać, że w tamtym czasie nie było wydanego zakazu użytkowania tego budynku, jak i innych budynków na moim gospodarstwie.
Gdy nie padało, owce zazwyczaj leżakowały na podwórku, a w razie potrzeby korzystały z drugiego budynku, ze stajni pełniącej funkcję wiaty.
Głos mężczyzny, który słychać, to głos zaangażowanego w sprawę inspektora Kornela Laskowskiego.
Donosi na mnie do drugiej kobiety z fundacji Molosy Adopcje, która kręciła film.
Inspektor szemrze o błocie na podwórku, którego nie ma.
Z zaangażowania Laskowskiego, wynika, że sprowadził tę fundację na moje włości, by mnie okradła.
Na filmie widać Kamila Jacaka, Elżbietę Kozłowską, dzielnicowego Warsiewicza, policjanta Krystiana Ulanowskiego.
Słychać inspektora Kornela Laskowskiego i drugą kobietę z fundacji Molosy Adopcje.
Film potwierdza, że moje zwierzęta nie były trzymane w zamknięciu w uszkodzonej stajni, a swobodnie się przemieszczały po podwórku i całym gospodarstwie. Nie wytykały wygłodniałych pyszczków przez dziury w zamkniętej stajni, bo stajnia nie była zamknięta, a owce nie były w niej głodzone. Tak samo jak wbiegły do stajni uciekając przed obcymi im ludźmi, których się bały, tak samo mogły z niej wybiec, wyskoczyć i uciec, iść na pole lub do drugiej stajni. Tak też zrobiły.
Zwierzęta nie były wywiezione 2 maja 2018 roku w dzień, lecz 3 maja 2018 roku w nocy. W środku nocy.
Zostały wtedy zagnane do stajni. Bramy wejściowe zostały wywalone, w środku ustawione pułapki z nich i siatki ogrodzeniowej, którą fundacja mi wyrwała z ogrodzenia zagrody dla zwierząt.

Po wywiezieniu owiec i kóz, uprzednio dwukrotnie/trzykrotnie zagnanych do tejże uszkodzonej stajni, fundacja Molosy Adopcje zostawiła wywalone i leżące na ziemi bramy, otwarty dostęp do tejże stajni dla koni i pozostałych dwóch owiec i kozy, stwarzając dla moich rumaków zagrożenie.
Powiadomiłam policję olecką. Olała sprawę.
Było mi bardzo ciężko wstawić drzwi z powrotem. Sama nie dałam rady. Dopiero z pomocą Niemki zabarykadowałyśmy wejścia do stajni, tak jak dałyśmy radę.
Link do filmiku zamieszczonego przez Kozłowską na Facebooku:
https://drive.google.com/file/d/1ZYXQ63VQd_7sz5Ct03aUEORz83Mz0fds/view

A propos upierdliwego i jakżesz nieżyczliwego opiniowania okresowego błota na moim podwórku w 2017 i wiosną 2018 roku - opiniowania inspektora Salamona wynurzonego z czeluści jego nikczemnego charakteru, z głębin jego dręczycielskiej i negatywnej osobowości, błota, które zupełnie ode mnie nie zależało i było efektem prac ziemnych przeprowadzonych w 2016 i 2017 roku przez zakłady energetyczne (na ich zlecenie), trzeba powiedzieć, że na tym przykładzie tegoż zupełnie niezależnego ode mnie czynnika, widać, jak Salamon z lubością ściemnia i dopisuje swoje chore teoryjki do mnie wykorzystując wszelkie neutralne, niezależne okoliczności.

W swojej nieuprawnionej opinii na mój temat wystawionej dla chorego psychicznie składu GOPSu Kowale Oleckie, przypisał błoto wynikłe z wielotygodniowych ulewnych deszczy roku 2017  i roztopów wiosną 2018 roku oraz wcześniejszych prac ziemnych -  rzekomemu mojemu
 "nonszalanckiemu i dekadenckiemu sposobowi gospodarowania". Totalna bzdura i pierdząca upierdliwość tegoż inspektora i jego katarynki Laskowskiego, powtarzającego bezrefleksyjnie podobne brednie na temat błota na moim podwórku.

Salamon i Kornel - pokażcie podwórka innych rolników w czasie wielotygodniowych deszczy roku 2017. Czyżby wszyscy polscy rolnicy prowadzili swoje gospodarstwa w sposób nonszalancki i dekadencki?

Pomiędzy pierwszym boxem po lewej, do którego prowadzą białe drewniane drzwi, a drugim, środkowym boxem, do którego prowadzą pomarańczowe, drewniane drzwi, jest wewnętrzne przejście. Tamtym wewnętrznym przejściem owce dostały się do środkowego boxu, a nie przez pomarańczowe drzwi.

To, że kamera nie pokazała drugiego wyjścia z boxu, który sfilmowała prawdopodobnie kumpela Kozłowskiej, to nie znaczy, że go tam nie ma. Widać za to światło padające z tego wyjścia na owce i ruch owiec w kierunku tego wyjścia (w lewo).

Te pomarańczowe drzwi wcale nie były otwierane, zablokowane na stałe. Owce weszły bokiem, pierwszym wejściem do pierwszego z lewej boxu z którego przeszły do prawego boxu wewnętrznym przejściem.

Kozłowska doskonale wie o tym wewnętrznym przejściu, bo je zablokowała drzwiami i dechami, by uniemożliwić owcom zagnanym nocą ucieczkę.

Zanim rabusie weszli na podwórko i doszli do stajni białej, przed domem leżało stado owiec, które widząc intruzów z dala, poderwało się i stłoczyło się w pobliżu sterty cegieł, na zachód od stajni białej. Widać po lewej stronie stłoczone stadko, na które lezie Kozłowska, w ten sposób, że im zaszła drogę odwrotu na pole, a skierowała strumień owiec do stajni białej, z czego część owiec wbiegła przez uchylone białe drzwi do stajni, a reszta poszła do zagrody przystajennej. 

Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn - strony: 13, 14.


 
Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn - strony: 13, 14.
Proszę o pomoc i interwencję. W nocy 3 maja 2018 roku zostałam okradziona z moich owiec i kóz.
Zwierzęta są przetrzymywane przez wójta Kowali Oleckich, Krzysztofa Locmana na cudzej farmie, gdzie umierają z głodu.
Mnie, właściciela i hodowcę tych zwierząt, nie dopuszcza się od 3 miesięcy do oględzin moich zwierząt, uniemożliwia mi się zapoznanie z materiałem fotograficznym z farmy, gdzie są ukrywane przede mną moje zwierzęta. Padło im 7 sztuk.
Zostałam okradziona przez wójta Locmana, PIW Olecko, fundację Molosy Adopcje.
W kradzieży brali udział policjanci KPP Olecko oraz pracownicy i właściciele ze schroniska dla psów w Bystrym. 
Bezpodstawnie wywieziono także dwa psy, wyciągnięte z mojego domu. 
Prokuratura olecka nic mi nie pomogła, prokuratura suwalska też nic. Nadal moje zwierzęta są w obcych rękach, a wójt bawi się w sędziego we własnej sprawie i nie dopuszcza moich dowodów dobrego stanu zwierząt w dniu wywiezienia z mojej farmy.
Inspekcję w dniu 25 czerwca 2018 roku przeprowadziły na mojej farmie oraz na farmie, gdzie są wywiezione moje owce i kozy, następujące panie inspektorki WIW Olsztyn:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57
Były wyraźnie i mocno uprzedzone, urobione wcześniej przez PIW Olecko, ale próbowały być obiektywne.
NIE MAM ŻADNEGO WPŁYWU NA KARMIENIE, POJENIE I WSZELKIE CZYNNOŚCI DOKONYWANE NA MOICH OWCACH PO ICH WYWIEZIENIU Z MOJEJ FARMY I NIE PONOSZĘ ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZGONY Z NICH WYNIKŁE. 
Owce i kozy na mojej farmie nie padły, nie były chore, ani zagłodzone. Krzywda stała się im w obcych, pazernych na cudzy inwentarz łapskach.
ZA STAN ZDROWIA I ODŻYWIENIA ORAZ ZA ZGONY WYNIKŁE Z GŁODZENIA MOICH ZWIERZĄT I Z NIEHUMANITARNEGO TRANSPORTU ODPOWIADAJĄ ZŁODZIEJE, KTÓRZY MOJE ZWIERZĘTA WYWIEŹLI I JE PRZETRZYMUJĄ.


ZWIERZĘTA POWINNY BYŁY BYĆ ZBADANE NA MOJEJ FARMIE, PRZED WYWIEZIENIEM Z MOJEJ FARMY, W MOJEJ OBECNOŚCI I W OBECNOŚCI NIEZALEŻNEGO WETERYNARZA.
Z OGLĘDZIN NA MOJEJ FARMIE POWINIEN BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ I DANY MI DO UZUPEŁNIENIA I AKCEPTACJI.
STAN ZWIERZĄT W DNIU 2 i 3 maja 2018 roku, NIE WSKAZYWAŁ NA ZAGŁODZENIE I ODWODNIENIE.
NIC ZWIERZĘTOM NIE ZAGRAŻAŁO.
ZWIERZĘTA BYŁY CZYSTE, ZDROWE, NAJEDZONE.
NIE BYŁO PODSTAW DO WYWIEZIENIA ZGODNIE Z USTAWĄ O OCHRONIE ZWIERZĄT.
WIW OLSZTYN POWINIEN KIEROWAĆ SIĘ OCENĄ STANU ZDROWIA ZE ZDJĘĆ I FILMÓW WYKONANYCH W DNIU 2 I 3 MAJA 2018, NA MOJEJ FARMIE, WYKONANYCH W MOJEJ OBECNOŚCI. TEGO DNIA POWINIEN TEŻ BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ Z OGLĘDZIN Z MOIM UDZIAŁEM JAKO WŁAŚCICIELA ZWIERZĄT. W RAZIE STWIERDZENIA NIEPRAWIDŁOWOŚCI, POWINNY BYĆ ZAPISANE W PROTOKOLE ZALECENIA POKONTROLNE DLA WŁAŚCICIELA CZYLI DLA MNIE. Tego nie było. Zostały złamane wszystkie procedury inspekcji weterynaryjnej oraz prawo.
PRZED WYWIEZIENIEM ZWIERZĄT PIW OLECKO POWINIEN BYŁ WYDAĆ DECYZJĘ O ODEBRANIU ZWIERZĄT ZGODNIE Z PRAWEM I OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI, oraz wręczyć mi ją na piśmie, A NIE OT TAK. BEZ ŻADNYCH DOKUMENTÓW, NA PODSTAWIE WIDZI MI SIĘ ZAINTERESOWANEJ PRZEJĘCIEM RASOWYCH KONI KOBIETY Z FUNDACJI MOLOSY ADOPCJE POZWOLIĆ NA WYWÓZ CZYLI NA ZWYKŁĄ KRADZIEŻ.
OD 3 MIESIĘCY MOJE OWCE I KOZY SĄ W OBCYCH RĘKACH, A MNIE NIE DOPUSZCZA SIĘ DO NICH, BY MATACZYĆ ICH STANEM ZDROWIA I ODŻYWIENIA.
DO MOICH ZWIERZĄT NIE DOPUSZCZA MNIE WÓJT LOCMAN, PIW OLECKO, WIW OLSZTYN.
TO KLIKA. ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA NA WYSOKICH STOŁKACH. 
Ja wielokrotnie domagałam się dopuszczenia mnie do oględzin moich zwierząt, ale wójt Locman, PIW Olecko, WiW Olsztyn i fundacja Molosy Adopcje mi to uniemożliwili, by mieć pełną swobodę w manipulowaniu materiałem dowodowym, by działać na szkodę mojego interesu prawnego.


Proszę Głównego Lekarza Weterynarii w Polsce, Ministerstwo Rolnictwa, Prokuraturę Krajową i CBA o interwencję! 
PIW Olecko (Powiatowy Inspektorat Weterynarii) okradł mnie, sprowadził złodziejską fundację, a WIW Olsztyn (Wojewódzki Inspektorat Weterynarii) staje po stronie swoich podwładnych moim kosztem :(((
Ta weterynaryjna korporacja mnie okradła, zniszczyła moją hodowlę i niszczy moje gospodarstwo, rujnuje mnie :(((
Do wiadomości:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57
W załączeniu skany: 13, 14.
Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn - strony: 
Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226

Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn - strony: 15, 16, 17, 18







Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn -
strony:15, 16, 17, 18
Proszę o pomoc i interwencję. W nocy 3 maja 2018 roku zostałam okradziona z moich owiec i kóz.
Zwierzęta są przetrzymywane przez wójta Kowali Oleckich, Krzysztofa Locmana na cudzej farmie, gdzie umierają z głodu.
Mnie, właściciela i hodowcę tych zwierząt, nie dopuszcza się od 3 miesięcy do oględzin moich zwierząt, uniemożliwia mi się zapoznanie z materiałem fotograficznym z farmy, gdzie są ukrywane przede mną moje zwierzęta. Padło im 7 sztuk.
Zostałam okradziona przez wójta Locmana, PIW Olecko, fundację Molosy Adopcje.
W kradzieży brali udział policjanci KPP Olecko oraz pracownicy i właściciele ze schroniska dla psów w Bystrym. 
Bezpodstawnie wywieziono także dwa psy, wyciągnięte z mojego domu. 
Prokuratura olecka nic mi nie pomogła, prokuratura suwalska też nic. Nadal moje zwierzęta są w obcych rękach, a wójt bawi się w sędziego we własnej sprawie i nie dopuszcza moich dowodów dobrego stanu zwierząt w dniu wywiezienia z mojej farmy.
Inspekcję w dniu 25 czerwca 2018 roku przeprowadziły na mojej farmie oraz na farmie, gdzie są wywiezione moje owce i kozy, następujące panie inspektorki WIW Olsztyn:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57
Były wyraźnie i mocno uprzedzone, urobione wcześniej przez PIW Olecko, ale próbowały być obiektywne.
NIE MAM ŻADNEGO WPŁYWU NA KARMIENIE, POJENIE I WSZELKIE CZYNNOŚCI DOKONYWANE NA MOICH OWCACH PO ICH WYWIEZIENIU Z MOJEJ FARMY I NIE PONOSZĘ ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZGONY Z NICH WYNIKŁE. 
Owce i kozy na mojej farmie nie padły, nie były chore, ani zagłodzone. Krzywda stała się im w obcych, pazernych na cudzy inwentarz łapskach.
ZA STAN ZDROWIA I ODŻYWIENIA ORAZ ZA ZGONY WYNIKŁE Z GŁODZENIA MOICH ZWIERZĄT I Z NIEHUMANITARNEGO TRANSPORTU ODPOWIADAJĄ ZŁODZIEJE, KTÓRZY MOJE ZWIERZĘTA WYWIEŹLI I JE PRZETRZYMUJĄ.


ZWIERZĘTA POWINNY BYŁY BYĆ ZBADANE NA MOJEJ FARMIE, PRZED WYWIEZIENIEM Z MOJEJ FARMY, W MOJEJ OBECNOŚCI I W OBECNOŚCI NIEZALEŻNEGO WETERYNARZA.
Z OGLĘDZIN NA MOJEJ FARMIE POWINIEN BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ I DANY MI DO UZUPEŁNIENIA I AKCEPTACJI.
STAN ZWIERZĄT W DNIU 2 i 3 maja 2018 roku, NIE WSKAZYWAŁ NA ZAGŁODZENIE I ODWODNIENIE.
NIC ZWIERZĘTOM NIE ZAGRAŻAŁO.
ZWIERZĘTA BYŁY CZYSTE, ZDROWE, NAJEDZONE.
NIE BYŁO PODSTAW DO WYWIEZIENIA ZGODNIE Z USTAWĄ O OCHRONIE ZWIERZĄT.
WIW OLSZTYN POWINIEN KIEROWAĆ SIĘ OCENĄ STANU ZDROWIA ZE ZDJĘĆ I FILMÓW WYKONANYCH W DNIU 2 I 3 MAJA 2018, NA MOJEJ FARMIE, WYKONANYCH W MOJEJ OBECNOŚCI. TEGO DNIA POWINIEN TEŻ BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ Z OGLĘDZIN Z MOIM UDZIAŁEM JAKO WŁAŚCICIELA ZWIERZĄT. W RAZIE STWIERDZENIA NIEPRAWIDŁOWOŚCI, POWINNY BYĆ ZAPISANE W PROTOKOLE ZALECENIA POKONTROLNE DLA WŁAŚCICIELA CZYLI DLA MNIE. Tego nie było. Zostały złamane wszystkie procedury inspekcji weterynaryjnej oraz prawo.
PRZED WYWIEZIENIEM ZWIERZĄT PIW OLECKO POWINIEN BYŁ WYDAĆ DECYZJĘ O ODEBRANIU ZWIERZĄT ZGODNIE Z PRAWEM I OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI, oraz wręczyć mi ją na piśmie, A NIE OT TAK. BEZ ŻADNYCH DOKUMENTÓW, NA PODSTAWIE WIDZI MI SIĘ ZAINTERESOWANEJ PRZEJĘCIEM RASOWYCH KONI KOBIETY Z FUNDACJI MOLOSY ADOPCJE POZWOLIĆ NA WYWÓZ CZYLI NA ZWYKŁĄ KRADZIEŻ.
OD 3 MIESIĘCY MOJE OWCE I KOZY SĄ W OBCYCH RĘKACH, A MNIE NIE DOPUSZCZA SIĘ DO NICH, BY MATACZYĆ ICH STANEM ZDROWIA I ODŻYWIENIA.
DO MOICH ZWIERZĄT NIE DOPUSZCZA MNIE WÓJT LOCMAN, PIW OLECKO, WIW OLSZTYN.
TO KLIKA. ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA NA WYSOKICH STOŁKACH. 
Ja wielokrotnie domagałam się dopuszczenia mnie do oględzin moich zwierząt, ale wójt Locman, PIW Olecko, WiW Olsztyn i fundacja Molosy Adopcje mi to uniemożliwili, by mieć pełną swobodę w manipulowaniu materiałem dowodowym, by działać na szkodę mojego interesu prawnego.


Proszę Głównego Lekarza Weterynarii w Polsce, Ministerstwo Rolnictwa, Prokuraturę Krajową i CBA o interwencję! 
PIW Olecko (Powiatowy Inspektorat Weterynarii) okradł mnie, sprowadził złodziejską fundację, a WIW Olsztyn (Wojewódzki Inspektorat Weterynarii) staje po stronie swoich podwładnych moim kosztem :(((
Ta weterynaryjna korporacja mnie okradła, zniszczyła moją hodowlę i niszczy moje gospodarstwo, rujnuje mnie :(((
Do wiadomości:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57
W załączeniu skany:
Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn
strony:  15, 16, 17, 18
--
Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226

Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn - strony: 19, 20, 21, 22





Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn -
 strony: 19, 20, 21, 22
Proszę o pomoc i interwencję. W nocy 3 maja 2018 roku zostałam okradziona z moich owiec i kóz.

Zwierzęta są przetrzymywane przez wójta Kowali Oleckich, Krzysztofa Locmana na cudzej farmie, gdzie umierają z głodu.

Mnie, właściciela i hodowcę tych zwierząt, nie dopuszcza się od 3 miesięcy do oględzin moich zwierząt, uniemożliwia mi się zapoznanie z materiałem fotograficznym z farmy, gdzie są ukrywane przede mną moje zwierzęta. Padło im 7 sztuk.

Zostałam okradziona przez wójta Locmana, PIW Olecko, fundację Molosy Adopcje.
W kradzieży brali udział policjanci KPP Olecko oraz pracownicy i właściciele ze schroniska dla psów w Bystrym. 

Bezpodstawnie wywieziono także dwa psy, wyciągnięte z mojego domu. 
Prokuratura olecka nic mi nie pomogła, prokuratura suwalska też nic. Nadal moje zwierzęta są w obcych rękach, a wójt bawi się w sędziego we własnej sprawie i nie dopuszcza moich dowodów dobrego stanu zwierząt w dniu wywiezienia z mojej farmy.

Inspekcję w dniu 25 czerwca 2018 roku przeprowadziły na mojej farmie oraz na farmie, gdzie są wywiezione moje owce i kozy, następujące panie inspektorki WIW Olsztyn:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57

Były wyraźnie i mocno uprzedzone, urobione wcześniej przez PIW Olecko, ale próbowały być obiektywne.

NIE MAM ŻADNEGO WPŁYWU NA KARMIENIE, POJENIE I WSZELKIE CZYNNOŚCI DOKONYWANE NA MOICH OWCACH PO ICH WYWIEZIENIU Z MOJEJ FARMY I NIE PONOSZĘ ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZGONY Z NICH WYNIKŁE. 

Owce i kozy na mojej farmie nie padły, nie były chore, ani zagłodzone. Krzywda stała się im w obcych, pazernych na cudzy inwentarz łapskach.

ZA STAN ZDROWIA I ODŻYWIENIA ORAZ ZA ZGONY WYNIKŁE Z GŁODZENIA MOICH ZWIERZĄT I Z NIEHUMANITARNEGO TRANSPORTU ODPOWIADAJĄ ZŁODZIEJE, KTÓRZY MOJE ZWIERZĘTA WYWIEŹLI I JE PRZETRZYMUJĄ.


ZWIERZĘTA POWINNY BYŁY BYĆ ZBADANE NA MOJEJ FARMIE, PRZED WYWIEZIENIEM Z MOJEJ FARMY, W MOJEJ OBECNOŚCI I W OBECNOŚCI NIEZALEŻNEGO WETERYNARZA.

Z OGLĘDZIN NA MOJEJ FARMIE POWINIEN BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ I DANY MI DO UZUPEŁNIENIA I AKCEPTACJI.
STAN ZWIERZĄT W DNIU 2 i 3 maja 2018 roku, NIE WSKAZYWAŁ NA ZAGŁODZENIE I ODWODNIENIE.
NIC ZWIERZĘTOM NIE ZAGRAŻAŁO.

ZWIERZĘTA BYŁY CZYSTE, ZDROWE, NAJEDZONE.
NIE BYŁO PODSTAW DO WYWIEZIENIA ZGODNIE Z USTAWĄ O OCHRONIE ZWIERZĄT.

WIW OLSZTYN POWINIEN KIEROWAĆ SIĘ OCENĄ STANU ZDROWIA ZE ZDJĘĆ I FILMÓW WYKONANYCH W DNIU 2 I 3 MAJA 2018, NA MOJEJ FARMIE, WYKONANYCH W MOJEJ OBECNOŚCI. TEGO DNIA POWINIEN TEŻ BYĆ SPORZĄDZONY PROTOKÓŁ Z OGLĘDZIN Z MOIM UDZIAŁEM JAKO WŁAŚCICIELA ZWIERZĄT. W RAZIE STWIERDZENIA NIEPRAWIDŁOWOŚCI, POWINNY BYĆ ZAPISANE W PROTOKOLE ZALECENIA POKONTROLNE DLA WŁAŚCICIELA CZYLI DLA MNIE. Tego nie było. Zostały złamane wszystkie procedury inspekcji weterynaryjnej oraz prawo.

PRZED WYWIEZIENIEM ZWIERZĄT PIW OLECKO POWINIEN BYŁ WYDAĆ DECYZJĘ O ODEBRANIU ZWIERZĄT ZGODNIE Z PRAWEM I OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI, oraz wręczyć mi ją na piśmie, A NIE OT TAK. BEZ ŻADNYCH DOKUMENTÓW, NA PODSTAWIE WIDZI MI SIĘ ZAINTERESOWANEJ PRZEJĘCIEM RASOWYCH KONI KOBIETY Z FUNDACJI MOLOSY ADOPCJE POZWOLIĆ NA WYWÓZ CZYLI NA ZWYKŁĄ KRADZIEŻ.
OD 3 MIESIĘCY MOJE OWCE I KOZY SĄ W OBCYCH RĘKACH, A MNIE NIE DOPUSZCZA SIĘ DO NICH, BY MATACZYĆ ICH STANEM ZDROWIA I ODŻYWIENIA.

DO MOICH ZWIERZĄT NIE DOPUSZCZA MNIE WÓJT LOCMAN, PIW OLECKO, WIW OLSZTYN.
TO KLIKA. ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA NA WYSOKICH STOŁKACH. 

Ja wielokrotnie domagałam się dopuszczenia mnie do oględzin moich zwierząt, ale wójt Locman, PIW Olecko, WiW Olsztyn i fundacja Molosy Adopcje mi to uniemożliwili, by mieć pełną swobodę w manipulowaniu materiałem dowodowym, by działać na szkodę mojego interesu prawnego.


Proszę Głównego Lekarza Weterynarii w Polsce, Ministerstwo Rolnictwa, Prokuraturę Krajową i CBA o interwencję! 

PIW Olecko (Powiatowy Inspektorat Weterynarii) okradł mnie, sprowadził złodziejską fundację, a WIW Olsztyn (Wojewódzki Inspektorat Weterynarii) staje po stronie swoich podwładnych moim kosztem :(((

Ta weterynaryjna korporacja mnie okradła, zniszczyła moją hodowlę i niszczy moje gospodarstwo, rujnuje mnie :(((

Do wiadomości:

Dział ds. ochrony  zwierząt

Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds.ochrony zwierząt 
lek. wet. Marta Hinc
tel. 89 524 14 65        
Starszy inspektor weterynaryjny ds. ochrony zwierząt
lek. wet. Katarzyna Bączek
tel. 89 524 14 57
W załączeniu skany:
Skany mojego sprostowania dotyczącego sprawozdania z kontroli WIW Olsztyn
strony: 19, 20, 21, 22
--
Naturalistyczna hodowczyni koni: Izabella Redlarska, Rancho de Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226