W Ameryce rządzą Republikanie (Trump) i w Polsce rządzą Republikanie (Kaczyński, Duda, Szydło) :)
Zaś Reptilianie poszli w odstawkę :P
Pozostało im tylko jaszczurcze wycie w mediach ;)))
Indianka zadowolona z Dobrej Zmiany :)
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
W Ameryce rządzą Republikanie (Trump) i w Polsce rządzą Republikanie (Kaczyński, Duda, Szydło) :)
Zaś Reptilianie poszli w odstawkę :P
Pozostało im tylko jaszczurcze wycie w mediach ;)))
Indianka zadowolona z Dobrej Zmiany :)
Po dwóch dniach zmarnowanych (przymusowy wyjazd do Węgorzewa, kilka godzin w Węgorzewie + plus wyczerpujący powrót, oraz drugi dzień na dochodzenie do siebie) - Indianka dziś, czyli trzeciego dnia, powoli się rozkręca i wdraża na nowo do pracy.
Nacięła drewna, przyniosła je pod piec, wrzuciła trochę drewna do piwnicy, rozpaliła w piecu i zagrzała wyziębiony dom, oraz podgrzała wodę. Zaparzyła herbi badylanę. Podlała rośliny domowe. Umyła okienko w łazience. Lśni. Na czystym parapecie ustawiła sadzonki bazylii.
Już ciemno. Pora na frytki z jajkiem sadzonym i cebulą.
Byłoby super!
Cywilizacja europejska byłaby uratowana przed chciwymi zakusami drapieżnych globalnych korporacji!
Lechia vel Indianka
Po trollu bibliotecznym, dziś Indianka zdemaskowana kolejnego trolla, tym razem w wydziale karnym. Troll karny kasuje e-maile Indianki z jej ważnymi pismami procesowymi w sprawie z trollem bibliotecznym.
Oj, chyba dosięgnie tę trollicę Dobra Zmiana ;))) :P
Obejrzałam wystąpienie Trumpa i dla mnie on jest wiarygodny.
Wierzę mu i w jego chęć uratowania amerykańskiej i światowej demokracji przed chciwością globalnych korporacji, które niszczą narody świata dla zysku, czego przykładem są choćby Monsanto i korporacje farmaceutyczne trujące narody oraz będąca na ich usługach Komisja Europejska, wymuszająca stosowanie GMO, śmiertelne skażenie biologiczne narodów, pobieranie podatków wyłącznie od polskich drobnych firemek, Komisja, zubażająca budżet Polski o podatki niepłacone przez obce korporacje żerujące w Polsce.
Obce korporacje robią milionowe interesy w Polsce i nie płacą podatków!
Komisja Europejska ze szkodą dla interesu narodowego Polaków, miesza się w wewnętrzne sprawy Polski, zakłócając prawidłowe, zdrowe funkcjonowanie naszego Państwa.
Komisja Europejska reprezentuje interesy globalnych korporacji, nie narodów, którymi uzurpatorsko i tyranistycznie zarządza.
Dla KE narody Europy, to tylko stada baranów do rżnięcia z kasy i zarżnięcia, by garska bogaczy stawała się coraz bogatsza. KE to wrogi Polakom twór.
Naciskany i kontrolowany przez grupy specjalnych interesów mieszczących się w USA.
Jeśli Trump wygra, te naciski skończą się lub co najmniej ograniczą.
Jeśli wygra dziwna, zezowata, podstawiona Clinton - te naciski zwiększą się. Clinton to marionetka korporacji, tak jak i Obama.
Trump to osoba niezależna i myśląca. Popieram Donalda Trump'a!
Obejrzyj film „Cejrowski cytuje Trumpa: to dotyczy Polski” w YouTube
Cejrowski cytuje Trumpa: to dotyczy Polski: http://youtu.be/0pQ8Vo-vpMQ
Indianka vel Lechia
Kamyk nadspodziewanie trzeźwy dziś w Olecku. Jutro na 7.00 do pracy się wybiera. Taki obowiązkowy, że aż dzień wcześniej z buta pognał do miasteczka, by jutro na tę 7.00 rano zdążyć. Zanosi mu się na półtora tygodnia pracy. Potrzebna mu kasa na kilka rzeczy, więc niech sobie zarobi. Indianka odpocznie sobie od natręta i jego żywienia. Może się wreszcie całkiem wyprowadzi? Jest nadzieja! :)
Jutro ma padać. Indii zajmie się domem wreszcie. Musi też drewno porąbać.
Zatem rano do rąbania drewna przystąp, a potem szorowanie garów, pranie wełny i kąpiel.
Dzisiaj zmyła stertę naczyń, więc jutro o tę stertę mniej pracy będzie miała.
Namoczona bielizna i wełna czeka na pranie.
Indii musi swoje lustro przynieść ze strychu, by sprawdzić i ewentualnie poprawić swoją nową fryzurę.
Stał się udziałem Indii. Tylko raz wyszła, by narwać świeżej herbaty.
Kamyk zaś rąbał drewno, a potem ogolił się i pognał do miasta, by odpracować pożyczone pieniądze.
Naczynia namoczone, wyparzone. Pora pozmywać i ustawić na suszarce póki jasno.
Indianka co prawda zaplanowała sobie na dziś ogarnianie chałupy, ale Kamyk ociągał się ze wstawaniem (nie działał na niego nawet śpiew pobudkowy Indianki), więc ruszyła dziarsko po drewno sama.
Dobry przykład pobudził Kamyka do wstania i działania. Ruszył i on za Indianką (być może wstawki piosenkowe typu "wymienię cię na lepszy model" jednak zadziałały).
W rzeczy samej Indianka rozważa przygarnięcie na zimę zdecydowanie pracowitszego zimorodka. Jeśli takiego znajdzie, nie zawaha się go na Rancho ściągnąć.
Indiance praca przy drewnie przeciągnęła się do 13.00, więc czasu i sił zabrakło na planowane pranie wełny i zmywanie naczyń oraz szorowanie garów i wyniesienie bambotli z kuchni.
Ugotowała za to smaczny obiad na dwa dni. Nakarmiła koty. Gotuje karmę dla psów. Zebrała jaja. Umyła rondle. Wrzuciła drewno do piwnicy.
A, Kamyk dziś rano wstawił trzecie okno, które był wytłukł kilka tygodni temu, więc od dzisiaj w piwnicy nie piździ.
Indianka wzorem
Dzień upłynął na sporządzaniu korespondencji sądowej, odblokowywaniu internetu i telefonicznym pilotowaniu wstawionego Kamyka w mieście (zdążył się szybko zaprawić, gdy ledwo dotarł do Olecka). Wieczorem udało się sprowadzić wstawionego wora wraz z ostatnim, trzecim oknem, oraz drobnymi zakupami. Taksówkarz tylko kręcił głową patrząc na obciachowego żula. Ledwo go Indianka uprosiła, by padalca przywiózł do domu z całym majdanem.
Jutro, gdy wór wytrzeźwieje, wstawi to okno do kurnika. Kury odzyskają światło dzienne. Nareszcie!
Wieczorem już delikatnie śnieżyło. Trzeba zagęszczać ruchy z łupaniem i zwożeniem drewna na zimę.
Indianka ma za dużo pracy. Dom do sprzątania, wełnę do prania, korespondencję do ogarnięcia.
Kamyk musi sam porąbać i pozwozić drzewo. Ona nie ma czasu.
Ciekawe, czy on się wreszcie weźmie za robotę, skoro siedzi jej na karku i na jej garnuszku.
Indianka pracująca głową
Kremella wyleguje się na łóżku |
Leniwy, pyskaty mlun czyli Kamyk, w którymś momencie się przyłączył.
Nie obeszło się bez jego agresywnego ględzenia.
Nie chciał zbierać drewna, a bo to mu "rękawiczki zamokną".
A to "drewno śliskie i zimne" albo "za ciężkie".
No, ale jakoś wspólnymi siłami zebrali co mieli zebrać.
Pada. Mokro. Paskudnie.
Indianka mokra
Od 6.00 rano Indianka już 4 godziny pracuje ratując drewno przed porwaniem przez wezbrany nurt rzeki.
Tymczasem mlun wstał o 9.00, nażarł się, wysiedział, następnie zabrał Indiance piłę potrzebną nad rzeką i poszedł ciąć coś, co jest daleko od rzeki, nie jest zagrożone nurtem i nie jest pilne.
Indianka z durnym mlunem na karku 😟
Skoro były Zaduszki, warto przypomnieć naszych przodków:
Słowianie - 10000 lat Polskiej Historii
http://youtu.be/WZulSzkBhF0
Piekno Słowiańskich ludzi
http://youtu.be/kOfedHmb-IU
Indianka przemyślała sprawę i postanowiła zamiast zajmować się dziś kuchnią - iść nad rzekę i pozbierać drewno, albowiem poziom wody podniósł się znacznie i grozi zalaniem pieńków i wciągnięciem ich przez nurt wzburzonej rzeki.
Prosiła co prawda wczoraj Kamyka, by zabrał to zagrożone drzewo, ale krnąbrny debil nie wykonał zadania. Poszedł zajmować się czymś innym, na co akurat miał ochotę. Na dziś też zapowiedział zajmowanie się czymś innym, więc Indianka nie ma wyjścia. Gdy rozwidni się - idzie nad rzekę zbierać i rąbać drzewo.
Kuchnia zatem musi na sprzątanie poczekać.
"Zostaw tę kosiarkę w spokoju! Jest pierwszy listopada! Nie kosi się trawy w listopadzie! Porąb pieńki i zwieź je pod dom, to jest pilne" - krzyknęła Indianka widząc Kamyka wynoszącego kosiarkę przed dom.
Kamyk krnąbrny, samowolny - jak zawsze - uparcie poszedł kosić trawę nad rzeką.
Zeszła do piwnicy układać drewno opałowe w zgrabny, ścisły stos.
Słysząc, że głupek kosi, zaszła do niego po pewnym czasie.
"Stajnia albo policja. Wybieraj. Śpisz dzisiaj w stajni albo wezwę policję by cię usunęła. Masz zakaz koszenia trawy na moim gospodarstwie. Nie marnuj mi sprzętu i paliwa! Nie płacisz mi ani za mieszkanie, ani za wyżywienie, ani nie pomagasz, tylko pasożytujesz na mnie i pajacujesz z kosiarka wbrew mojej woli! Nic nie robisz co ja tu potrzebuję, więc spadaj do stajni albo na skłot!"
Po wielkiej, wściekłej awanturze, poszedł na pole piłą ciąć drewno, ale nie rąbać i nie zwozić, o co był poproszony. On zawsze musi robić na odwrót. Taki pojebany już jest.
Ciężki typ nie nadający się do normalnego życia.
Indianka powinna mieć płacone ciężkie pieniądze za to, że resocjalizuje uciążliwego, wkurwiającego typa.
Tymczasem Indianka zrobiła miejsce w piwnicy na więcej drewna i ułożyła zgrabny, ścisły stosik drewna pod sam sufit. Została jej jeszcze do ułożenia zawartość jednej lub dwóch taczek.
W pomieszczeniu na drewno zrobiło się przestronnie. A jeszcze wczoraj leżał tam wielki stos luźno wrzuconego drewna. Jednak ściśle ułożone drewno zajmuje znacznie mniej miejsca. Dzięki temu zmieści tu sporo drewna.
Pora na herbatę i krótki odpoczynek.
Indianka wkurwiona samowolnym typem
Indiance marzy się duży, drewniany, podrzeźbiany kredens, w który mogłaby pochować naczynia i garnki oraz sztućce. Jej stare paździerzowe meble rozpadły się.
Nie ma w co chować tych rzeczy. Paździoch nie nadaje się do remontu.
Na dziś zaplanowała sobie zmywanie naczyń oraz szorowanie i mycie garnków. Po ich wysuszeniu, będzie musiała większość z nich wynieść na strych, bo w kuchni nie ma w czym ich trzymać.
Musi też przynieść kilkanaście wiader wody, bo kotły puste. Zajmie to sporo czasu i zmęczy ją.
Do wyniesienia z kuchni jest sterta gratów i rzeczy, które trzeba przejrzeć.
Generalnie kuchnią się dziś będzie zajmować. Ewentualnie wyskoczy na łąkę po herbatę i by zdezynfekować Denver. Rana już się zasklepia.
Indianka kuchenna