wtorek, 8 listopada 2016

poniedziałek, 7 listopada 2016

Indianka popiera Trumpa

Obejrzałam wystąpienie Trumpa i dla mnie on jest wiarygodny.
Wierzę mu i w jego chęć uratowania amerykańskiej i światowej demokracji przed chciwością globalnych korporacji, które niszczą narody świata dla zysku, czego przykładem są choćby Monsanto i korporacje farmaceutyczne trujące narody oraz będąca na ich usługach Komisja Europejska, wymuszająca stosowanie GMO, śmiertelne skażenie biologiczne narodów, pobieranie podatków wyłącznie od polskich drobnych firemek, Komisja, zubażająca budżet Polski o podatki niepłacone przez obce korporacje żerujące w Polsce.

Obce korporacje robią milionowe interesy w Polsce i nie płacą podatków!
Komisja Europejska ze szkodą dla interesu narodowego Polaków, miesza się w wewnętrzne sprawy Polski, zakłócając prawidłowe, zdrowe funkcjonowanie naszego Państwa.

Komisja Europejska reprezentuje interesy globalnych korporacji, nie narodów, którymi uzurpatorsko i tyranistycznie zarządza.

Dla KE narody Europy, to tylko stada baranów do rżnięcia z kasy i zarżnięcia, by garska  bogaczy stawała się coraz bogatsza. KE to wrogi Polakom twór.
Naciskany i kontrolowany przez grupy specjalnych interesów mieszczących się w USA.

Jeśli Trump wygra, te naciski skończą się lub co najmniej ograniczą.

Jeśli wygra dziwna, zezowata, podstawiona Clinton - te naciski zwiększą się. Clinton to marionetka korporacji, tak jak i Obama.

Trump to osoba niezależna i myśląca. Popieram  Donalda Trump'a!

Obejrzyj film „Cejrowski cytuje Trumpa: to dotyczy Polski” w YouTube
Cejrowski cytuje Trumpa: to dotyczy Polski: http://youtu.be/0pQ8Vo-vpMQ

Indianka vel Lechia

niedziela, 6 listopada 2016

Trzeźwiołek obowiązkowy

Kamyk nadspodziewanie trzeźwy dziś w Olecku. Jutro na 7.00 do pracy się wybiera. Taki obowiązkowy, że aż dzień wcześniej z buta pognał do miasteczka, by jutro na tę 7.00 rano zdążyć. Zanosi mu się na półtora tygodnia pracy. Potrzebna mu kasa na kilka rzeczy, więc niech sobie zarobi. Indianka odpocznie sobie od natręta i jego żywienia. Może się wreszcie całkiem wyprowadzi? Jest nadzieja! :)

Jutro ma padać. Indii zajmie się domem wreszcie. Musi też drewno porąbać.
Zatem rano do rąbania drewna przystąp, a potem szorowanie garów, pranie wełny i kąpiel.

Dzisiaj zmyła stertę naczyń, więc jutro o tę stertę mniej pracy będzie miała.
Namoczona bielizna i wełna czeka na pranie.

Indii musi swoje lustro przynieść ze strychu, by sprawdzić i ewentualnie poprawić swoją nową fryzurę.

Niedzielny kokon

Stał się udziałem Indii. Tylko raz wyszła, by narwać świeżej herbaty.
Kamyk zaś rąbał drewno, a potem ogolił się i pognał do miasta, by odpracować pożyczone pieniądze.

Naczynia namoczone, wyparzone. Pora pozmywać i ustawić na suszarce póki jasno.

sobota, 5 listopada 2016

Dobry start

Indianka co prawda zaplanowała sobie na dziś ogarnianie chałupy, ale Kamyk ociągał się ze wstawaniem (nie działał na niego nawet śpiew pobudkowy Indianki), więc ruszyła dziarsko po drewno sama.

Dobry przykład pobudził Kamyka do wstania i działania. Ruszył i on za Indianką (być może wstawki piosenkowe typu "wymienię cię na lepszy model" jednak zadziałały).

W rzeczy samej Indianka rozważa przygarnięcie na zimę zdecydowanie pracowitszego zimorodka. Jeśli takiego znajdzie, nie zawaha się go na Rancho ściągnąć.

Indiance praca przy drewnie przeciągnęła się do 13.00, więc czasu i sił zabrakło na planowane pranie wełny i zmywanie naczyń oraz szorowanie garów i wyniesienie bambotli z kuchni.

Ugotowała za to smaczny obiad na dwa dni. Nakarmiła koty. Gotuje karmę dla psów. Zebrała jaja. Umyła rondle. Wrzuciła drewno do piwnicy.

A, Kamyk dziś rano wstawił trzecie okno, które był wytłukł kilka tygodni temu, więc od dzisiaj w piwnicy nie piździ.

Indianka wzorem

piątek, 4 listopada 2016

Dzień umysłowy

Dzień upłynął na sporządzaniu korespondencji sądowej, odblokowywaniu internetu i telefonicznym pilotowaniu wstawionego Kamyka w mieście (zdążył się szybko zaprawić, gdy ledwo dotarł do Olecka). Wieczorem udało się sprowadzić wstawionego wora wraz z ostatnim, trzecim oknem, oraz drobnymi zakupami. Taksówkarz tylko kręcił głową patrząc na obciachowego żula. Ledwo go Indianka uprosiła, by padalca przywiózł do domu z całym majdanem.

Jutro, gdy wór wytrzeźwieje, wstawi to okno do kurnika. Kury odzyskają światło dzienne. Nareszcie!

Wieczorem już delikatnie śnieżyło. Trzeba zagęszczać ruchy z łupaniem i zwożeniem drewna na zimę.

Indianka ma za dużo pracy. Dom do sprzątania, wełnę do prania, korespondencję do ogarnięcia.

Kamyk musi sam porąbać i pozwozić drzewo. Ona nie ma czasu.

Ciekawe, czy on się wreszcie weźmie za robotę, skoro siedzi jej na karku i na jej garnuszku.

Indianka pracująca głową

czwartek, 3 listopada 2016

Rozmyślania Indianki

Kremella wyleguje się na łóżku

Indianka myśli, że gdy tylko pozbędzie się Kamyka ze swego domu, to już nie zaryzykuje wpuszczenia do domu kogokolwiek obcego. Za dużo skurwieli i patoli tu trafia i psuje Indiance krew. Wpierw zadłużona oszustka ze stadem koni, co Indiance nie zapłaciła za półtora roku opieki nad końmi, potem naciągacz i oszust Sobolewski, co remontu nie robił, tylko podrywał, a który psuje jej krew po dziś dzień wypisując bzdety na Facebooku, następnie dwie mściwe pedałki z Nowej Huty, co wyłudziły darmowe pobyty i podpierdalają "w podzięce", co także psują jej krew od 4 lat wyrzygując z siebie brednie na temat Indii. Do tego panteonu skurwieli śmiało można zaliczyć Kamyka. Hołota siebie warta.

Zaś neutralnym obcym zgłaszającym się od czasu do czasu do pomocy, tak na prawdę nie chce się pomagać, tylko chcieliby wakacjować w komforcie za free, więc nie ma sensu, by ich tu zapraszać. Indiankę na to nie stać. 

Sama wyszoruje, co ma do wyszorowania, wymaluje, co ma do wymalowania i obędzie się bez uciążliwej obecności obcych w jej prywatnej przestrzeni.

Kamyka zna już ponad dwa lata. Z czego kilka miesięcy koczował u niej za free. Źle się czuje w jego towarzystwie i ma dość problemów i stresów, jakie on generuje. Ma dość jego chamskiego, agresywnego zachowania. Najwyższa pora się od tego intruza uwolnić. Ta znajomość jej ciąży i wzbudza wstręt i złość. Jeszcze tylko miesiąc spróbuje wytrzymać i będzie znowu szczęśliwa.

Jej nikt nie chce szczerze pomóc, to czemu ona by miała innym sprzyjać i iść na rękę? Za pobyty na agroturystyce się płaci, tym bardziej w stadninach za użytkowanie koni, za jedzenie i pokoje się płaci. Jej nie stać, by sponsorować nierzadko bogatszych obcych, a biednym też nie warto pomagać, bo potem odpłacają się tak jak Kamyk - wybijaniem szyb.

Niebawem odzyska swój dom tylko dla siebie i swoich zwierząt. Jej i zwierzętom ma być tu miło i przytulnie, a reszta się nie liczy.

Indianka zniechęcona skurwielami oraz interesownymi wakacjuszami

środa, 2 listopada 2016

Indianka drewno porąbała i zebrała

Leniwy, pyskaty mlun czyli Kamyk, w którymś momencie się przyłączył.
Nie obeszło się bez jego agresywnego ględzenia.
Nie chciał zbierać drewna, a bo to mu "rękawiczki zamokną".
A to "drewno śliskie i zimne" albo "za ciężkie".
No, ale jakoś wspólnymi siłami zebrali co mieli zebrać.

Pada. Mokro. Paskudnie.

Indianka mokra

Indianka ratuje drewno

Od 6.00 rano Indianka już 4 godziny pracuje ratując drewno przed porwaniem przez wezbrany nurt rzeki.

Tymczasem mlun wstał o 9.00, nażarł się, wysiedział, następnie zabrał Indiance piłę potrzebną nad rzeką i poszedł ciąć coś, co jest daleko od rzeki, nie jest zagrożone nurtem i nie jest pilne.

Indianka z durnym mlunem na karku 😟

Słowianie

Skoro były Zaduszki, warto przypomnieć naszych przodków:

Słowianie - 10000 lat Polskiej Historii
http://youtu.be/WZulSzkBhF0

Piekno Słowiańskich ludzi
http://youtu.be/kOfedHmb-IU

Zmiana planów

Indianka przemyślała sprawę i postanowiła zamiast zajmować się dziś kuchnią - iść nad rzekę i pozbierać drewno, albowiem poziom wody podniósł się znacznie i grozi zalaniem pieńków i wciągnięciem ich przez nurt wzburzonej rzeki.

Prosiła co prawda wczoraj Kamyka, by zabrał to zagrożone drzewo, ale krnąbrny debil nie wykonał zadania. Poszedł zajmować się czymś innym, na co akurat miał ochotę. Na dziś też zapowiedział zajmowanie się czymś innym, więc Indianka nie ma wyjścia. Gdy rozwidni się - idzie nad rzekę zbierać i rąbać drzewo.

Kuchnia zatem musi na sprzątanie poczekać.



wtorek, 1 listopada 2016

Pozytywne efekty dzikiej awantury ;)

Są. Mlun wziął się wreszcie do roboty i przywiózł jedną taczkę opału do piwnicy i dwie do domu pod piec. Indianka skrupulatnie poukładała mokre polanka pod piecem, by schły. Popiół z pieca wybrany, to blacha od dołu też grzeje i suszy.

Zmyła naczynia i strasznie zalepione brudem stare słoiki znalezione gdzieś w piwnicy i na siedlisku. Gdy kupiła gospodarstwo, było tu mnóstwo potłuczonego szkła oraz butelek, słoików. Szkło wyzbierała i wyrzuciła (było go tyle, że znajdowała szkło latami), a słoiki i butelki zbierała i sukcesywnie szorowała i myła. Ma gdzieś jeszcze całe worki słoików i butelek do mycia. Część w piwnicy.

Teraz, gdy jesienią i zimą się pali w piecu i jest sporo gorącej wody, warto pomyć te stare słoiki. Latem się przydadzą.

Indianka zawzięła się na kuchnię. Dziś nie udało się zrealizować pełnego planu na sprzątanie kuchni (czas i siły poszły na układanie drewna w piwnicy), ale coś w temacie ogarnięcia kuchni zrobiła. Przyniosła wodę.
Naczynia zmyła i zamiotła podłogę w kuchni.

Zamiotła także schody do piwnicy z błota i naniesionej ziemi. Niemal wiadro się uzbierało!

Jutro będzie nadal pracować nad sprzątaniem kuchni. Kamyk ma przywieźć kilka taczek opału do piwnicy, to gdy on to zrobi, to ona zejdzie i ten opał też ładnie poukłada.

Indianka efektywna

http://youtu.be/zHu9Y5jM-3k

Kosiarkowy maniak

"Zostaw tę kosiarkę w spokoju! Jest pierwszy listopada! Nie kosi się trawy w listopadzie! Porąb pieńki i zwieź je pod dom, to jest pilne" - krzyknęła Indianka widząc Kamyka wynoszącego kosiarkę przed dom.

Kamyk krnąbrny, samowolny - jak zawsze - uparcie poszedł kosić trawę nad rzeką.

Zeszła do piwnicy układać drewno opałowe w zgrabny, ścisły stos.

Słysząc, że głupek kosi, zaszła do niego po pewnym czasie.

"Stajnia albo policja. Wybieraj. Śpisz dzisiaj w stajni albo wezwę policję by cię usunęła. Masz zakaz koszenia trawy na moim gospodarstwie. Nie marnuj mi sprzętu i paliwa! Nie płacisz mi ani za mieszkanie, ani za wyżywienie, ani nie pomagasz, tylko pasożytujesz na mnie i pajacujesz z kosiarka wbrew mojej woli! Nic nie robisz co ja tu potrzebuję, więc spadaj do stajni albo na skłot!"

Po wielkiej, wściekłej awanturze, poszedł na pole piłą ciąć drewno, ale nie rąbać i nie zwozić, o co był poproszony. On zawsze musi robić na odwrót. Taki pojebany już jest.
Ciężki typ nie nadający się do normalnego życia.
Indianka powinna mieć płacone ciężkie pieniądze za to, że resocjalizuje uciążliwego, wkurwiającego typa.

Tymczasem Indianka zrobiła miejsce w piwnicy na więcej drewna i ułożyła zgrabny, ścisły stosik drewna pod sam sufit. Została jej jeszcze do ułożenia zawartość jednej lub dwóch taczek.

W pomieszczeniu na drewno zrobiło się przestronnie. A jeszcze wczoraj leżał tam wielki stos luźno wrzuconego drewna. Jednak ściśle ułożone drewno zajmuje znacznie mniej miejsca. Dzięki temu zmieści tu sporo drewna.

Pora na herbatę i krótki odpoczynek.

Indianka wkurwiona samowolnym typem

Kredens


Indiance marzy się duży, drewniany, podrzeźbiany kredens, w który mogłaby pochować naczynia i garnki oraz sztućce. Jej stare paździerzowe meble rozpadły się.
Nie ma w co chować tych rzeczy. Paździoch nie nadaje się do remontu.

Na dziś zaplanowała sobie zmywanie naczyń oraz szorowanie i mycie garnków. Po ich wysuszeniu, będzie musiała większość z nich wynieść na strych, bo w kuchni nie ma w czym ich trzymać.

Musi też przynieść kilkanaście wiader wody, bo kotły puste. Zajmie to sporo czasu i zmęczy ją.

Do wyniesienia z kuchni jest sterta gratów i rzeczy, które trzeba przejrzeć.

Generalnie kuchnią się dziś będzie zajmować. Ewentualnie wyskoczy na łąkę po herbatę i by zdezynfekować Denver. Rana już się zasklepia.

Indianka kuchenna

poniedziałek, 31 października 2016

Szlaban na laptop


Kamyk bardzo gwałtownie przeżywa szlaban na Indianki laptop. Wścieka się i wrzeszczy, ale uczy się chodzić spać o normalnej godzinie, a nie szwendać się Indiance po parterze nocami.

Z zemsty na złość Indiance nie chce przykręcić zatrzasków do gablot, potrzebnych by szczury i myszy do nich nie właziły. Złośliwe bydle!

Koty łowią gryzonie na bieżąco, ale dom jest szturmowany z zewnątrz. Robi się coraz chłodniej i gryzonie walą na chatę jak w dym.

Indii pościeliła nowe łóżko dla spodziewanego gościa i ogarnia kuchnię pomału. Ogarnęłaby szybciej, gdyby nie woziła dzisiaj taczek z drewnem i nie targała wiader z wodą. Kamyk nie pali się do tych ciężkich, męskich prac. Jest to jeden ze stu powodów dla których nie nadaje się do bycia partnerem Indii. Jest zbyt leniwy i egoistyczny. Nie potrafi też zgodnie i konstruktywnie współpracować. Robi wszystko na przekór, na odwrót. Ciężki charakter ma. Nieprzyjemny i wredny. Jest arogancki i opryskliwy. Robi co chce, na co akurat ma ochotę, a co niekoniecznie jest potrzebne na farmie. Dzisiaj niepotrzebnie wykaszał szerokie ścieżki do stert drewna, zamiast to drewno zebrać i zwieźć. Lubi marnować czas bezproduktywnie!

Indii musiała sama to drewno zbierać i wozić, podczas gdy on bawił się wykaszarką. Marny z niego pomocnik!

Kamyk po sobie nie sprząta, ani nie zmywa. To totalny flej i brudas. Indianka musiała sama jego lumpy z kuchni sprzątnąć i wynieść na strych. Oczywiście on jej w niczym w domu nie pomaga.

Nie można się doprosić by wyniósł graty z piwnicy i ganku, by zrobić miejsce na drewno, czy by przyniósł wodę. Ta praca też spada na Indii. Ogólnie to jego zachowanie i "pomoc" są beznadziejne. Rzadko udaje mu się zrobić coś sensownego i pożytecznego. Tyle tylko, że drewno porąbie i napali w piecu. Być z kimś takim w związku? Nigdy!!! Niech szuka gdzie indziej frajerkę :P

Indianka - Pani domu z nieużytym kętrzyńskim flejem na karku

niedziela, 30 października 2016

Dzień konstruktywny

Po kilku dniach pijaństwa, rozpasania i szlajania się Kamyka po Olecku, Indianka przypomniała swojemu niesfornemu przyjacielowi, co to jest konstruktywne działanie. Skręcili dzisiaj razem proste, drewniane, masywne łóżko. Choć łóżko proste i elementy proste, skręcanie wcale proste ni szybkie nie było, albowiem producent tego mebla uznał za stosowne zapomnieć o nawierceniu kilku dziur, a te, które nawiercił, nawiercił niemiłosiernie krzywo, co znacznie utrudniło skręcanie i wręcz wymusiło modyfikacje pierwotnego wzoru mebla.

Ostatecznie mebel skręcili, wzmocnili i ustawili. Łóżko gotowe i czeka na gościa. Póki co, wolne łóżko prawdopodobnie zajmie liczna kociarnia Indianki, gdyż słodkie ciężary nadmiernie gniotą Indiankę w jej łóżku.

Ugotowali także pyszny obiad: pieczony kurczak w sosie taco, ziemniaki purée oraz surówka z pory, kapusty, marchewki i cebuli w sosie francuskim. Dobre było! :)

Indiance marzy się doposażenie jej mocarnego pieca. Na razie to jest niemożliwe z powodu braku dostatecznej ilości prądu, potrzebnego narzędziom do napędu.

Indianka konstruktywna

Skala aborcji w Polsce a zakaz aborcji


Skala aborcji w Polce jest ogromna, wręcz patologiczna, ale zakaz aborcji i zmuszanie kobiet do rodzenia to nadużycie. To pogwałcenie wolności osobistej kobiet.

Skala aborcji w Polsce ma podłoże ekonomiczne i modowe. Samotne ciężarne kobiety skazane są na deformację ciała i utratę pracy oraz dochodu.
Nie mają wsparcia od Państwa.

Państwo powinno oprzeć swoją politykę antyaborcyjną na zachęcaniu do stosowania antykoncepcji z jednej strony, oraz z drugiej - na zachęcaniu do rodzenia oraz na wsparciu finansowym i psychologicznym oraz duchowym, ciężarnych kobiet.

Tyranistyczne ingerowanie w ciało wolnych kobiet to czynienie z nich niewolnic.
Jest to niedopuszczalna w demokratycznym państwie przemoc.

Młode kobiety powinny być edukowane  o skutkach przerwania ciąży, zachęcane do rodzenia i oddawania dzieci do adopcji, jeśli ich nie chcą, ale nie powinny być zmuszane do rodzenia.

Państwo powinno otoczyć samotne, ciężarne kobiety opieką: psychologiczną i finansową. Za urodzenie dziecka powinny dostawać premię.

Powinno się powołać legalne ośrodki pośrednictwa adopcyjnego, gdzie dziewczyny będą oddawały niechciane noworodki do adopcji dla par, które nie mogą mieć dzieci, a marzą o tym.

Kult karykaturalne chudych dziewczyn powinien zostać przełamany.
Powinno się lansować w mediach kobiety o pełnych, kobiecych kształtach, bo w wynaturzonej modzie na chudość leży problem aborcyjny.

Dziewczyny nie chcą tracić figur, dlatego wolą usuwać ciążę, jako przyczynę otyłości i deformacji ciała. Powinno się propagować piękno ciężarnych kobiet i piękno macierzyństwa.

Model tradycyjnej, pełnej rodziny powinien być propagowany i wspierany.
To brak partnera często jest przyczyną decyzji o usunięciu ciąży. Utrzymanie i odchowanie dziecka to zbyt duży ciężar dla samotnej młodej kobiety.

Trzeba umieć wejść w sytuację samotnych, ciężarnych kobiet, wykazać więcej empatii wobec nich i nie dawać uzasadnionej w tym przypadku pożywki dla lewaków i ich antypisowskich akcji.

Lechia rozważna

Lewaccy artyści kontra prawicowa władza

Doprawdy, jestem znudzona tymi lewymi artychami, wściekle i zjadliwie szczekającymi na pierwszą w powojennej Polsce prawdziwie demokratyczną władzę. To pajace, ośmieszający się pajace! Takie nasuwają się konkluzje, gdy czyta się o tym lub słucha co wyprawia na publicznych występach np. jakiś szczur:

"Tupolew".

Zniszczony przez zamachowców tupolew to dla szczura "polew".
Żeby tobie gnido tak kogoś bliskiego zamordowano, i aby wszyscy wokół mieli z tego polew.

Stuhr czy jak mu tam, to szyderca bez czci i honoru, który profanuje pamięć pomordowanych w wyniku spisku Tuska i KGB zamachu smoleńskim.
Zbiera mi się na mdłości :(((

Szkoda, że syn mojego ulubionego niegdyś aktora upadł tak nisko.
Rolę jego ojca podziwiałam w polskiej komedii pt. "Seksmisja". Był świetny. Przezabawny.

Nie sądziłam, że obaj Stuhrowie mają tak nasrane w czerepach.
No bo jaki ojciec, taki syn. Synalek nie przypadkiem puszcza w świat szyderę z tragedii Polaków, polskiego demokratycznie wybranego rządu, a bestialsko zamordowanego przez zdrajców Ojczyzny w spisku z Putinem. Synalek reprezentuje zdrajców Ojczyzny, którzy dla zdobycia i zachowania koryta są zdolni do każdego mordu. :(((

To obrzydliwe, że wykorzystuje swoją i swojego ojca popularność, by kalać pamięć ofiar zamachu i rzygać na demokratycznie wybrany przez przeważającą większość obywateli rząd. Żenada i niesmak :(

Ach, chciałoby się, by polskie środowisko artystyczne wreszcie zostało zdominowane przez polskich patriotów. Lewackie artychy, które opanowały to środowisko na ponad pół wieku, to obłudni plugawcy, którzy plugawią polską kulturę i sztukę. Czas na powrót do korzeni, czyli krzewienie autentycznej kultury polskiej opartej na polskiej historii i tradycji oraz wierze.

Lechia zbulwersowana i zniesmaczona

Komentarz a propos wyrzygom Lisa:

Maciej Stuhr aktor
  fot. Marcin Obara  /  źródło: PAP
Tracą spokój, pieniądze, nawet pracę. Płacą cenę - czasem wysoką. Czemu to robią? Bo inaczej nie potrafią.
Na początku jest strach. Rockandrolowiec Paweł Konnak: – W środowisku jest lekka panika. Brałem udział w akcji Rock and Roll i demokracja, ale kilku moich starszych kolegów, którzy z samych „zaiksów” mają po kilkaset tysięcy rocznie, odmówiło. Boją się, że spadną im tantiemy z ZAIKS, że TVP nie zaprosi ich na sylwestra... Kalkulują: poparcie dla opozycji nic mi nie da, a szczekanie na władzę może zaszkodzić. Więc siedzą cicho.
Konnak przypuszcza, że jego koledzy przypomnieli sobie PRL, pamiętają, „jak wtedy było im kiepsko i nie chcą znowu być w undergroundzie”. Dziwi się jednak młodym: – Nie ma lepszego towaru w rocku jak narzekanie i bunt. A jak na koncercie w Toruniu pozwoliłem sobie na żarty ze sceny pod adresem PiS, to podszedł do mnie człowiek z młodej punkowej kapeli i powiedział, że sobie nie życzy takich uwag, bo nie chce być kojarzony z takim przekazem.
O młodych wystraszonych w teatrze opowiada reżyser Przemysław Wojcieszek.
– Kiedy robiłem w Warszawie „Polską krew” po raz pierwszy, odmówiło mi tylu młodych aktorów. Po prostu się bali. Mówili mi: „Ty zrobisz polityczną rzecz i pojedziesz dalej, a my zostaniemy z łatką aktora, który zagrał w antypisowskiej sztuce i nikt nas nie weźmie w obronę” – mówi Wojcieszek. – I wcale im się nie dziwię.

Bunt

Ale czasem w człowieku coś pęka. W Macieju Stuhrze pękło, kiedy prowadził galę Polskich Nagród Filmowych na żywo w telewizji. – Przyszedłem dziś do państwa, żeby ogłosić najlepszą aktorkę drugiego sortu. Planu przepraszam! – przywitał publiczność żartobliwym przejęzyczeniem. Ubolewał też w dowcipach, że widzowie mają „tu polew”.
W Kamilu Dąbrowie, byłym dyrektorze radiowej Jedynki, pękło, kiedy pod koniec zeszłego roku PiS przegłosowało tzw. małą ustawę medialną. Postanowił walczyć o wolność słowa. Przez tydzień co godzinę Jedynka nadawała hymn Polski (nazwany wtedy przez dziennikarzy stacji „Mazurkiem Dąbrowy”) na zmianę z unijną „Odą do radości”.
Kuba Sienkiewicz od początku krytykował rząd PiS w wywiadach, udzielał się w KOD; ale ostatecznie wystrzelił podczas festiwalu w Opolu. Odśpiewał nową zwrotkę „Killera”: „Już tylko Kiler, Polska w ruinie / Siedzę na minie, kiedy to minie? / Same zakręty, Kiler wyklęty / Kiler skazany na dobre zmiany? Czy to dla sportu, lepszego sortu / W tej kategorii, nowej historii / Jak naród Polan, powstaje z kolan i Łuk Triumfalny”. Zaskoczenie było podwójne, bo odniósł się do polityki obecnej władzy w koncercie transmitowanym przez publiczną telewizję, ale zrobił to dopiero w czasie występu – wcześniej, na próbach, śpiewał wersję piosenki znaną z filmu.
Czuję się jak dziennikarz wyklęty – mówi Kamil Dąbrowa, zwolniony z pracy w Polskim Radiu za puszczanie hymnu w proteście przeciwko niszczeniu przez PiS wolności słowa.
Po koncercie podszedł do Marka Sierockiego: „To co, zaprosisz mnie do >Teleexpressu
– Marek zaczął się śmiać, jakby to był już wyłącznie dowcip. Po czym powiedział poważnie: „Tak, ale za 5 lat” – wspomina Sienkiewicz.
– Jak robiłem prowokacje, na imprezie zorganizowanej przez samorząd przebierałem się za księdza, to były czasem głosy, że mnie już tam nie zaproszą – opowiada Maciej Maleńczuk, muzyk rockowy. Ale zaraz dodaje, że „kładzie na to lachę”. W przygotowywanej książce pisze: „W Polsce się zrobiło duszno, wszyscy zaczęli się oglądać przez lewe ramię, czy ktoś za nim nie idzie, czy ktoś cię nie śledzi”. Nagrał piosenkę „Fajnie”, w której szydzi z PiS-owskich porządków: „Fajnie że wraca Wielka Gra i Teleranek / Że się znów będziemy kablowali się zza firanek”.
Z kolei Tomasz Zimoch, mistrz wśród sprawozdawców sportowych, mógł sobie spokojnie pojechać na piłkarskie mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie, ale nie wytrzymał. W maju, w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, potępił w czambuł rząd za to, co wyprawia z Trybunałem Konstytucyjnym. – Nie mogłem czekać ani dnia dłużej, bo nie byłbym sobą. To wtedy się wszystko we mnie przelało. Bardzo mnie zabolało, jak zarząd twierdził, że miałem już coś wcześniej zaplanowane. To takie insynuacje w starym stylu. A dla mnie to nie była łatwa decyzja, bo przecież mam rodzinę, mam także kredyty.

Cena

– „Panie Macieju, co by pan powiedział, żeby pan się rozchorował w przeddzień gali? Wtedy ja panu zapłacę połowę stawki. Mój szef jest z innej opcji politycznej niż pan i nie chce pana widzieć” – Maciej Stuhr relacjonuje telefon przedstawiciela firmy, z którą już miał podpisaną umowę na prowadzenie imprezy firmowej. I dodaje: – Nie jestem dzieckiem i wiem, że wyrażenie poglądów dzisiaj ma swoją cenę i nie jest bezkarne. Po gali Orłów, na której pozwoliłem sobie na aluzję o ludziach gorszego sortu, podszedł do mnie młody reżyser i przyznał: „Powiedziałeś to, co myślę ja i pewnie większość moich kolegów. Ale my tego powiedzieć nie możemy, siedzimy w kieszeni władzy, która ma kasę na filmy”.
Przypuszcza, że on sam konsekwencje swoich politycznych wyborów będzie odczuwał latami: – Mechanizm jest taki. Producent dużego filmu, który będzie chciał jeszcze robić interesy z władzą, nie zaproponuje mi roli. Bo potem jeszcze coś może nakręci dla telewizji publicznej i nie będzie chciał się tłumaczyć, że zatrudnił Stuhra. Tak to działa.
Kuba Sienkiewicz też płaci za swoje słowa. Za KOD i wywiady ukarało go Narodowe Centrum Kultury – wycofało się z wcześniej zamówionych u Elektrycznych Gitar piosenek na przypadające w 2016 roku rocznice (chrzest Polski, zamach majowy, Poznań '56 i 200-lecie Uniwersytetu Warszawskiego).
Młodzi aktorzy mówili mi: „Zrobisz polityczną rzecz i pojedziesz dalej, a my zostaniemy z łatką aktora, który zagrał w antypisowskiej sztuce i nikt nas nie weźmie w obronę” – reżyser Przemysław Wojcieszek o swym spektaklu „Polska krew”.
– Po występie w Opolu dotarła do mnie fala nienawiści i agresji – mówi Sienkiewicz. Dowiedział się, że jego rodzice pracowali w UB, że on sam jako lekarz przyjmuje łapówki (jest z zawodu lekarzem, pracuje jako adiunkt w Klinice Neurologii WUM) i tak w ogóle to dostał specjalne honorarium za ten występ.
Na „Polską krew” – spektakl Wojcieszka o młodych nacjonalistach – żadna instytucja państwowa czy samorządowa nie zdecydowała się wyłożyć złotówki. Poprzednie przedstawienie „Hymn narodowy” z Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, którego głównymi bohaterami byli „Bracia, Andrzej D., Antoni M., Paweł K.”, też miało kłopoty. – Kilku dyrektorów festiwali powiedziało, że nie zaproszą go ze względów czysto politycznych – opowiada reżyser. – Mówili, że nie puszczą takiego spektaklu, bo za rok chcą dostać kasę na następną edycję.
Dąbrowa wyleciał z pracy z hukiem. Najpierw zwolniono go z pracy tak „zwyczajnie”, a potem, dwa tygodnie później, jeszcze raz – dyscyplinarnie, żeby nie wypłacić mu należnej odprawy. – Czuję się jak dziennikarz wyklęty – śmieje się. – Rok temu dostaliśmy z Grześkiem Markowskim zaproszenie do prowadzenia Festiwalu Filmowego w Gdyni, ale zaproszenie odwołano. Wiem, że były naciski, żeby nas nie zapraszać.
 Tomasz Gzell PAP
Litania niełaski jest dużo dłuższa. Jerzy Stuhr, który wyśmiewał pomysły Prawa i Sprawiedliwości na filmy o polskiej historii, dowiedział się, że spektakl, nad którym pracował, skreślono z planów Telewizji Polskiej. Oficjalnie decyzję podjęto ze względu na brak funduszów. – Dowiedziałem się, że Jacek Kurski zrobił straszną awanturę współpracownikom – komentuje. – Tak naprawdę chodzi o jego osobistą niechęć do mojej osoby.
Zimoch był legendarnym sprawozdawcą radiowym. A teraz?
– Teraz robię mnóstwo rzeczy – zapewnia. – W rekordowym tempie napisałem książkę „Panie…, kończ Pan ten mecz”. W Radiu Zet prowadzę w każdą niedzielę po godzinie 20 sportową audycję „Zimoch na gorąco”. W tygodniku „Angora” przeprowadzam rozmowy „Nie tylko o sporcie”. Był już Mariusz Wlazły czy Natalia Partyka, ale też profesor Andrzej Rzepliński, którego zresztą przed tym wywiadem, w którym go broniłem 13 maja, osobiście nie znałem. I Władysław Frasyniuk, który opowiadał wiele o boksie.
Kamil Dąbrowa zasilił rzeszę polskiego prekariatu: – Pracuję „na projektach”, jak mówią hipsterzy. Konkretne propozycje dostawałem ze świata polityki. „Panie Kamilu, pokazał pan jaja, pora wejść do polityki”. Ale dla mnie to nie było pokazywanie jaj, tylko obrona wartości. Wejście w politykę to byłaby zdrada środowiska dziennikarskiego.
Współpracuje z TVN24 jako komentator w „Szkle kontaktowym”, od maja do sierpnia pracował w OKO.press, ale – jak wyjaśnił mu zarząd – skończyły się pieniądze na kontent rozrywkowy. Doradza firmom komercyjnym albo prowadzi spotkania, np. z Grzegorzem Kołodką na Interdyscyplinarnym Festiwalu Sztuk w Żyrardowie. Więcej czasu spędza z rodziną, czyta, chodzi do kina i biega. Zrobił życiówkę w maratonie, 3 godziny i 5 minut. Sport ratuje go przed spadkiem nastroju. – Chciałbym kiedyś jak dawniej poprowadzić poranny program w radiu od poniedziałku do piątku albo pasmo weekendowe – mówi z melancholią. – Problem, że przez świat mediów jestem ciągle postrzegany jako dyrektor, i to ten „od Mazurka”, a nie zwykły dziennikarz.

Wolność

– Kiedy odmówiłem służby wojskowej w 1980 r., to otrzymałem za to wyrok dwóch lat więzienia, który odsiedziałem – mówi Maciej Maleńczuk. – A później wszystkie takie akcje tylko przynosiły mi wzrost popularności. Warto stawać okoniem, fikać, wkurwiać władzę, bo i tak jest mnóstwo ludzi, którzy cię poprą. Polacy nie będą maszerować na sygnał. A tym bardziej Polki. Cały czarny protest pokazuje, że baby nikt jeszcze nie pokonał. Moje dochody z ZAiKS spadły dwukrotnie; w radiu mnie nie grają. Ale działalność koncertowa mi to rekompensuje."
Oj, Maleńczuk, Maleńczuk - imponowałeś mi kiedyś.
A teraz namawiasz do bojkotowania pierwszej demokratycznej władzy w powojennej Polsce? Chcesz powrotu do czasów lewackiej korupcji i mordu?
Pogięło cię facet?!
Polacy maszerowali obowiązkowo za komuny na sygnał 1 maja. Marsz narzucony odgórnie przez komuchów. Kto nie szedł, to był poddawany szykanom. 
W obecnej Polsce Polacy maszerują na hasło Marsz Niepodległości spontanicznie. Z odruchu serca. Nikt ich nie zmusza. To wyraz szacunku dla naszej historii, dla pamięci o rodakach, którzy licznie oddali życie za naszą niepodległość i wolność.
Lechia


sobota, 29 października 2016

Zdecydowane posunięcia

W nocy Indianka dokonała radykalnego cięcia. Spadły jej kręcone loki! Po latach hodowania. Po omacku, ze zwierciadłem tableta w garści, zamiast zwyklego lustra, bo lustro daleko. Długo się ociągała z tą decyzją, bo szkoda ładnego włosa, ale teraz będzie łatwiej ogarnąć czuprynę. Wczoraj nagrzała wodę do kąpieli, ale zanim weszła do kasty przy piecu, chciała ściąć włosy. No i ścięła. Nawet nieźle jej wyszło.

Nożyce po akcji tępe.To zadziwiające, jak włosy z jednej głowy potrafią stępić super ostre nożyczki. Hm... Takimi nożycami potrafi ostrzyc 30 owiec zanim się stępią. A tu jedna indiańska głowa i nożyce wymiękły :) Jakby włosy miała z metalu :) Czad! :)))

W tym samym raptownym duchu, rano szybko i ciepło się ubrała, wypiła herbatę i ruszyła z buta na Olecko w poszukiwaniu roweru.

Przeszła circa about 10 km zanim złapała okazję. Ale była zdeterminowana na pieszo przejść choćby 20 km. Wiedziała, że żadnego autobusu nie złapie, bo dziś nie jeżdżą szkolne. Zero autobusów.

Jadąc okazją odebrała telefon od Kamyka, który oświadczył, że właśnie wraca na farmę z rowerem i zakupami (cuchnącymi, że hej!). Uzgodnili, że spotkają się w mieście przy rowerze i pójdą na świeże zakupy. Mieli odebrać energooszczędne żarówki ledowe i kupić kurczaki. Kamyk zaoferował, że zawiezie ich i cały majdan wraz z rowerem i plecakami na Rancho. Ponoć pożyczył od kogoś kasę na taryfę.

Żarówek ledowych nie było. Zamiast nich Indianka kupiła farbę i rozpuszczalnik. Będzie malować swoją starą maszynę do szycia. Jutro! :)

Mało kasy miała, więc kupiła tylko kurczaki w Lewiatanie, bo najtaniej.

Potem załadowali się do taryfy i dojechali do Baran, skąd już szli pieszo dalej.
Indianka wsiadła na swój odzyskany rowerek i śmignęła na Rancho (jak lekkuchno chodzi jej pojazd!), a Kamyka przegoniła za sobą kilka kilometrów pieszo, by mu piwo ze łba wywietrzało :P

W domu ugotowała obiad. Po obiedzie śmierdziel polazł spać na strych, a Indii pod kocyk z kotami ;)

Cuchnące mięcho Kamyka poszło w całości dla kotów i psów.

Akcja "rower" zakończona pozytywnie :)

Kamyk rowera Indii już nie dostanie nawet na pół godziny.  Ni chuja!
Zmarnowała dzień pracy na farmie by go odzyskać! A ile się nachodziła!

Lechia zdecydowana

piątek, 28 października 2016

Kogoś wartościowego

Indianka chciałaby poznać kogoś porządnego, wartościowego, a tu wokół same buraki i patologia typu Kamyk. Nudzi ją to uciążliwe towarzystwo.

Nie wiadomo co z Kamykiem się dzieje, poza tym, że chleje już trzecią dobę w Olecku. Dziś rano dzwonił trzeźwy. Potem już coraz mniej trzeźwy. Wydarła się na niego, by bez rowera i jej zakupów nie wracał. Może rower przepił?
Mięso po trzech dniach i tak już śmierdzi.

Z jednej strony dobrze, że go nie ma w jej domu zapijaczonego, z drugiej przeputał gdzieś jej zakupy i rower. Jedyny jej pojazd :(((

W domu napaliła późno dziś, bo od rana pisała wielką odpowiedź na kolejny pozew oparty na fałszywych przesłankach. Ktoś próbuje wyłudzić od niej wielkie, nienależne pieniądze. Napisała odpowiedź. Jutro jeszcze przejrzy, poprawi i uzupełni.

W domu dostatecznie ciepło. Dość ciepło i na kąpiel. W garach grzeje się woda. Czas na relaksującą kąpiel.

Na dworze pada i wieje. Dobrze, że choć udało się wstawić okno w kuchni i na strychu.

Indianka bardzo żałuje, że pożyczyła Kamykowi jedyny sprawny rower. Chciała mu pomóc, by zdążył na rozprawę w Suwałkach. A on i tak nie pojechał, bo zachlał i następnego dnia zaspał i do tego źle się czuł.

Indianka zmartwiona i rozżalona