niedziela, 24 kwietnia 2016

Wyroki polityczne

Chłopaki mają rację. Dostali wyroki polityczne.
Wyroki polityczne są zakazane w państwie demokratycznym.
Powinny zostać anulowane.

"Jeden z ukaranych Wszechpolaków, Jakub Walczak mówił o tym, że taka decyzja ma znamiona upolitycznienia organów ścigania, działających w interesie rządu i stanowi dyskryminację z powodów głoszonych przez narodowców poglądów." - wszystko się zgadza poza interesem rządu PiS. Trzeba pamiętać, że organa ścigania (policja, prokuratura, sąd) to państwo w państwie i nadużywają władzy wyłącznie we własnym interesie i dla własnej satysfakcji.

http://www.narodowalodz.pl/lodz/mlodziez-wszechpolska-niszczy-flagi-unii-europejskiej-sa-wyroki/
Młodzież Wszechpolska niszczy flagi Unii Europejskiej! Są wyroki!




Dwóch działaczy Młodzieży Wszechpolskiej z Łodzi zostało ukaranych przez Sąd Rejonowy Łódź – Śródmieście karą grzywny za zniszczenie flagii z symbolem Unii Europejskiej podczas manifestacji przeciwko Komitetowi Obrony Demokracji, która odbyła się 19 grudnia 2015 roku. Sąd podciągnął tą sytuację pod art. 140 kodeksu wykroczeń, który mówi: Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.
Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej prezes Okręgu Łódzkiego Młodzieży Wszechpolskiej, Szymon Łuczak podkreślił, że decyzja sądu jest wyrokiem politycznym, na który w demokratycznym państwie, o którym ostatnio tak dużo się mówi nie może być miejsca.
Czyn moich działaczy miał charakter natury politycznej. Taka, a nie inna decyzja sądu to próba sankcjonowania wystąpień politycznych. Manifest, którego dokonali Wszechpolacy, choć kontrowersyjny, ponieważ promujący poglądy, które pozostają w mniejszości, ale są dopuszczalne prawem. Według mnie sąd wykorzystując art. 140 k.w. dyskryminuje osoby nie zgadzające się z obecną polityką międzynarodowej organizacji, jaką jest Unia Europejska – mówił Łuczak.
Jeden z ukaranych Wszechpolaków, Jakub Walczak mówił o tym, że taka decyzja ma znamiona upolitycznienia organów ścigania, działających w interesie rządu i stanowi dyskryminację z powodów głoszonych przez narodowców poglądów.
Działacze Młodzieży Wszechpolskiej nie zgadzają się z wyrokiem sądu i zapowiedzieli złożenie od niego apelacji oraz zapowiadają walkę o uniewinnienie.
13051522_1762735193956949_3969885847255192369_n

Siew pomidorków

Troszkę późnawo, ale powinny jeszcze wyrosnąć i zdążyć zaowocować.
Indianka już wcześniej się do tego siewu szykowała, ale zwyczajnie nie starczyło czasu i zdrowia oraz sił. Poza tym pod jej szerokością geograficzną sezon ogrodowy zaczyna się z trzytygodniowym opóźnieniem.
Nie ma co się za szybko wyrywać z siewem warzyw.
Wczoraj posiała pomidorki i ostrą paprykę w doniczkach i doniczuszkach w domu i dzisiaj też. Stanęły wysoko na parapecie w miejscu słonecznym i bezpiecznym od kotów. Niewielkie ilości, za to wiele różnych odmian pomidorów. Indianka lubi pomidory. Lubi też różnorodność.

sobota, 23 kwietnia 2016

Ideologia żydowska zabrania pomocy bliźniemu


W tym duchu opracowano dla Polski antypolską, antyrolniczą ustawę, która de facto zabrania ludziom wolontaryjnej pomocy na rzecz rolników polskich.
Zaś stowarzyszenia, nie utrzymujące się z pracy własnych rąk, lecz pasożytujące na podatkach i darowiznach - z pomocy wolontaryjnej mogą korzystać bez ograniczeń.

To nie jest w porządku. Należy tę ustawę znieść, gdyż jest haniebnie niesprawiedliwa.

WWOOF
Na całym świecie praktykowana jest wymiana wakacyjna, polegająca na pomocy na gospodarstwach ekologicznych w zamian za pobyt.
De facto nie jest to stricte wolontariat, albowiem przyjezdni wakacjusze nie pomagają za darmo, lecz w zamian za swoją pomoc na gospodarstwach otrzymują zakwaterowanie i często wyżywienie, co ma swoją wartość i stanowi materialną korzyść WWOOFera. Przede wszystkim jednak  WWOOFerzy mają możliwość taniego podróżowania i darmowego spędzenia wakacji, często w obcym kraju.

Gospodarze opiekują się nimi, ułatwiają dojazd, pomagają podróżnikom integrować się z lokalną społecznością i orientować się w miejscowej infrastrukturze, poznawać lokalną specyfikę i obyczaje. Jest to wymiana kulturowa korzystna dla dwóch stron międzynarodowego projektu.

Początek ruchu WWOOF datuje się na rok 1970. Ma zatem już długą, 46 letnią historię i duży bagaż doświadczeń. Powstał w Wielkiej Brytanii, jako sposób na darmowy dostęp do świeżych, organicznych warzyw i owoców. Pierwsi brytyjscy WWOOFerzy chętnie przyjeżdżali na małe organiczne farmy by pomagać w uprawie ogrodu, w zamian dostawali wyhodowane warzywa i owoce. Była to inicjatywa mieszczuchów brytyjskich. Pomysł znalazł naśladowców i rozprzestrzenił się z powodzeniem na całym świecie.

Obecnie WWOOFerzy mają możliwość korzystać z uroków okolicy, często niezwykle malowniczej i turystycznie atrakcyjnej.
Jest to aktywny wypoczynek na łonie natury. Nie harują, lecz łączą przyjemne z pożytecznym. Zdrowe zmęczenie pracami w ogródku, kontakt z ziemią - wychodzi im na zdrowie. Jest to znakomita terapia przyrodą.

Indianka nie mając wiedzy o istnieniu ruchu WWOOF, zaproponowała taką wymianę w internecie lata temu, bodajże w 2008 roku. Potem, po paru latach zwrócił się do niej koordynator ruchu WWOOF w Polsce, pan Michał Nowak, aby zarejestrowała swoją ekologiczną farmę na jego portalu, co też uczyniła. 

Poprzez ten i inne portale wymiany wakacyjnej przyjechało do niej kilkanaście osób z całego świata, od Australii po Argentynę. Było ciekawie. Jednak obecnie Indiankę nie stać na sponsorowanie wyżywienia przyjezdnym (nie otrzymuje dotacji rolniczych), więc generalnie w ruchu WWOOF już nie uczestniczy, chociaż w ramach WWOOF nie ma obowiązku karmienia przyjezdnych, jednak jest to raczej norma. Ważne, by przed przyjazdem wakacjuszy określić z góry warunki uczestnictwa w projekcie, by byli świadomi na co się decydują. Pobyty są z reguły krótkie, tygodniowe lub dwutygodniowe.

Niekiedy dochodzą do kilku miesięcy lub nawet paru lat, ale to rzadko, albowiem większość podróżników traktuje farmy z ruchu WWOOF jako krótkie przystanki w długiej podróżnej trasie.
Jest wiosna. Czas kopania, grabienia i siania, a także grodzenia. Ile się zrobi, tyle będzie warzyw.

Chętni na swojskie warzywa mają okazję pomóc przy zakładaniu i uprawie ogrodu. Tego typu aktywność nie podlega pod "polską" ustawę o wolontariacie. Nie działam też w ramach WWOOF, ale to co proponuję, wpisuje się dokładnie w ideologię WWOOF.

Chcesz aktywnie spędzić czas na świeżym powietrzu, na pięknej, zielonej farmie pełnej sympatycznych zwierząt, by potem cieszyć się własnoręcznie wyhodowanymi warzywami? Dzwoń: 511945226 Indianka


Ideologia żydowska zabrania pomocy bliźniemu


W tym duchu opracowano dla Polski antypolską, antyrolniczą ustawę, która de facto zabrania ludziom wolontaryjnej pomocy na rzecz rolników polskich.

Zaś stowarzyszenia, nie utrzymujące się z pracy własnych rąk, lecz pasożytujące na podatkach i darowiznach - z pomocy wolontaryjnej mogą korzystać bez ograniczeń.

To nie jest w porządku. Należy tę ustawę znieść, gdyż jest haniebnie niesprawiedliwa.

WWOOF
Na całym świecie praktykowana jest wymiana wakacyjna, polegająca na pomocy na gospodarstwach ekologicznych w zamian za pobyt.
De facto nie jest to stricte wolontariat, albowiem przyjezdni wakacjusze nie pomagają za darmo, lecz w zamian za swoją pomoc na gospodarstwach otrzymują zakwaterowanie i często wyżywienie, co ma swoją wartość i stanowi materialną korzyść WWOOFera. Przede wszystkim jednak  WWOOFerzy mają możliwość taniego podróżowania i darmowego spędzenia wakacji, często w obcym kraju.

Gospodarze opiekują się nimi, ułatwiają dojazd, pomagają podróżnikom integrować się z lokalną społecznością i orientować się w miejscowej infrastrukturze, poznawać lokalną specyfikę i obyczaje. Jest to wymiana kulturowa korzystna dla dwóch stron międzynarodowego projektu.
Początek ruchu WWOOF datuje się na rok 1970. Ma zatem już długą, 46 letnią historię i duży bagaż doświadczeń. Powstał w Wielkiej Brytanii, jako sposób na darmowy dostęp do świeżych, organicznych warzyw i owoców. Pierwsi brytyjscy WWOOFerzy chętnie przyjeżdżali na małe organiczne farmy by pomagać w uprawie ogrodu, w zamian dostawali wyhodowane warzywa i owoce. Była to inicjatywa mieszczuchów brytyjskich. Pomysł znalazł naśladowców i rozprzestrzenił się z powodzeniem na całym świecie.

Obecnie WWOOFerzy mają możliwość korzystać z uroków okolicy, często niezwykle malowniczej i turystycznie atrakcyjnej.
Jest to aktywny wypoczynek na łonie natury. Nie harują, lecz łączą przyjemne z pożytecznym. Zdrowe zmęczenie pracami w ogródku, kontakt z ziemią - wychodzi im na zdrowie. Jest to znakomita terapia przyrodą.

Indianka nie mając wiedzy o istnieniu ruchu WWOOF, zaproponowała taką wymianę w internecie lata temu. Potem, po paru latach zwrócił się do niej koordynator ruchu WWOOF w Polsce, aby zarejestrowała swoją ekologiczną farmę na jego portalu, co też uczyniła. Poprzez ten i inne portale wymiany wakacyjnej przyjechało do niej kilkanaście osób z całego świata, od Australii po Argentynę. Było ciekawie. Jednak obecnie Indiankę nie stać na sponsorowanie wyżywienia przyjezdnym (nie otrzymuje dotacji rolniczych), więc generalnie w ruchu WWOOF już nie uczestniczy, chociaż w ramach WWOOF nie ma obowiązku karmienia przyjezdnych, jednak jest to raczej norma. Ważne, by przed przyjazdem wakacjuszy określić z góry warunki uczestnictwa w projekcie, by byli świadomi na co się decydują. Pobyty są z reguły krótkie, tygodniowe lub dwutygodniowe.
Niekiedy dochodzą do kilku miesięcy lub nawet paru lat, ale to rzadko, albowiem większość podróżników traktuje farmy z ruchu WWOOF jako krótkie przystanki w długiej podróżnej trasie.

Jest wiosna. Czas kopania, grabienia i siania, a także grodzenia. Ile się zrobi, tyle będzie warzyw.
Chętni na swojskie warzywa mają okazję pomóc przy zakładaniu i uprawie ogrodu. Tego typu aktywność nie podlega pod "polską" ustawę o wolontariacie. Nie działam też w ramach WWOOF, ale to co proponuję, wpisuje się dokładnie w ideologię WWOOF.

Chcesz aktywnie spędzić czas na świeżym powietrzu, na pięknej, zielonej farmie pełnej sympatycznych zwierząt, by potem cieszyć się własnoręcznie wyhodowanymi warzywami? Dzwoń: 511945226.





piątek, 22 kwietnia 2016

Farage: UE nie może ingerować w wewnętrzne sprawy Polski

Indianka lubi tego Anglika:

21.04.2016 
  • farageopolsceSI
    Farage: UE nie może ingerować w wewnętrzne sprawy Polski
    „Unia Europejska bezczelnie wmieszała się w wewnętrzne sprawy Polski”— ocenia Nigel Farage, lider eurosceptycznej partii UKIP, w rozmowie z serwisem „onet.pl”.
    Brytyjski polityk negatywnie odniósł się do działań unijnych instytucji wobec Polski. Polityk miał na myśli rezolucję w sprawie Polski, którą Parlament Europejski przyjął w ubiegłym tygodniu, a także procedurę kontroli praworządności, która została wszczęta przez Komisję Europejską.

    Zdaniem Farage’a Komisja Europejska nie może ingerować w politykę na szczeblu krajowym, bo takie kroki stoją w sprzeczności z działaniami demokratycznie wybieranych rządów. „Prawo i Sprawiedliwość w uczciwy sposób zwyciężyło w wyborach w Polsce w oparciu o program, który próbuje wdrażać teraz polski rząd. Ani Komisja, ani Parlament Europejski nie mają prawa, by się temu przeciwstawiać”— zaznaczył Farage.

    W ocenie Brytyjczyka cała sytuacja to „niebezpieczny precedens”, który może spowodować, że w przyszłości partie eurosceptyczne są sprzeczne z „europejskimi wartościami”, więc można je zdelegalizować.

    „Ostatnio Jean-Claude Juncker przyznał że Unia za bardzo ingeruje w sprawy wewnętrzne, a Polska jest tego niepokojącym przykładem”— podkreśla brytyjski eurodeputowany, przypominając słowa przewodniczącego Komisji, jakie padły we środę.

    „Wielu Brytyjczyków zaniepokoił fakt, że demokratycznie wybrany rząd nie jest w stanie zrealizować swojego programu wyborczego. (…) Decyzje powinny być przecież podejmowane w Londynie i Warszawie, a nie w mrocznych korytarzach Brukseli przy udziale niedemokratycznie wybranych biurokratów. PiS wygrało wybory i trzeba pozwolić im pracować”— przekonuje Farage odnosząc się do przyjętej 13 kwietnia rezolucji.

    Ryb, onet.pl

    Fot. [europarl.europa.eu]

    Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/farage-ue-nie-moze-ingerowac-w-wewnetrzne-sprawy-polski,16739401572?utm_source=facebook&utm_medium=button&utm_campaign=stefczyk-info#ixzz46aJVcsgi


    Indianka geniuszem solarnym 😄

    Zniecierpliwiona brakiem dostatecznej ilości energii do uruchomienia pastucha elektrycznego, Indianka zdobyła się na wysiłek techniczny i naprawiła drugi regulator oraz zmontowała drugi mini zestaw solarny typu wyspowego.

    Zatem ma już dwie elektryczne wysepki w domu. Wschodnią i zachodnią. Marzy się jej też wysepka południowa.

    Nowa wysepka wymaga dopracowania, bo akumulator strzelił taką iskrą, że aż się Indianka zlękła. Klema się obluzowała i prawdopodobnie to ona wywołała iskrzenie. Trzeba ją mocniej zacisnąć na kablu. To już jutro. Indianka ciekawa ile zbierze energii z obu wysepek. Może da radę lampę garażową naładować?
    Indianka marzy o niezależności energetycznej.

    Straszliwy wicher dmie

    A wcześniej padał grad wielkości pestek czereśni.
    Indianka nadal osłabiona (serce), ale zwierząt dogląda.
    Indysia troskliwie wysiaduje jaja. Z takim poświęceniem, że aż sama się głodzi. Nie schodzi z gniazda by pić i jeść. Indianka zauważyła to, i nakłoniła indyczkę by zeszła z gniazda i najadła się oraz napiła.

    Gdy ofiarny ptak pił i jadł, Indianka ostrożnie wyjęła jaja z gniazda, wyrzuciła brudną ściółkę (indyczka w ogóle nie wychodzi z gniazda, tylko robi pod siebie), pościeliła gniazdo czystą słomą. Delikatnie włożyła jaja do gniazda. Indyczka ponownie zajęła gniazdo i wysiaduje dalej.

    W gnieździe jest 20 jaj. Ciekawe, ile się indycząt szczęśliwie wykluje.
    Druga indyczka nadal znosi jaja. Indianka zbiera je i chowa, by indyczka więcej ich zniosła. Na razie zniosła 5 sztuk.

    Będzie radość, gdy z tych wszystkich jaj zdrowe i mocne pisklęta się wyklują. Gdyby się to udało, Indianka by miała spore stadko indyków.
    Sporo zboża trzeba będzie im kupić, aby taką gromadę wyżywić.
    Indianka kilka jaj by chętnie wymieniła z jakim hodowcą, coby świeży dopływ nowych genów mieć.

    Minister Sprawiedliwości Polaków

    Wielkie poruszenie i oburzenie wśród całkowicie bezkarnych elit policji.
    Po raz pierwszy w powojennej historii Polski, Minister Sprawiedliwości jest faktycznie sprawiedliwy.
    Zbigniew Ziobro to Minister Sprawiedliwości wszystkich Polaków.
    Niemieckie media twierdzą:
    "Bił i kopał policjanta. Marcin F. został za to skazany prawomocnym wyrokiem na pół roku więzienia."
    To nie pierwszy wyrok tego typu w Polsce. Patologiczną normą jest tłuczenie przez policję obywateli i następnie pozywanie ich o naruszenie.
    Ten człowiek o ile faktycznie uderzył lub kopnął policjanta, zapewne zrobił to w obronie własnej. Miał się dać zatłuc jak ten biedak na balkonie w Białymstoku? Każdy człowiek ma naturalne prawo do samoobrony.
     "Za kraty jednak nie poszedł, bo wykonanie kary wstrzymał Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Do Prezydenta RP trafił już wniosek o ułaskawienie mężczyzny. Teraz interwencję zapowiadają mundurowi. - Każdy bandzior, który podniesie rękę na policjanta, powinien znaleźć się w więzieniu – grzmią funkcjonariusze."
    Co za brednie. Ja nie jestem żadnym bandziorem, a zostałam pobita przez policjantki i oskarżona o naruszenie. Najwyższy czas by ktoś zaczął bronić nas, zwykłych ludzi przed uprzywilejowanymi, bezkarnymi przestępcami w mundurach.
    Udostępnij
    1344
    Skomentuj
    2984

    Foto: Marek Zakrzewski / PAPZbigniew Ziobro

    Sprawa ma swój początek w czerwcu 2014 roku. Wówczas, w związku z ujawnieniem tzw. afery taśmowej przez tygodnik "Wprost", przedstawiciele organizacji narodowych zorganizowały w Warszawie kilka manifestacji antyrządowych. Podczas drugiej z nich, 16 czerwca 2014 roku, doszło do przepychanek z policją. W ich wyniku zatrzymany został Marcin F."
    Czyli de facto Marcin F. został skazany z powodów politycznych.
    Poprzedni rząd (rząd PO-PSL) złamał prawo, Marcin F. protestował, prawdopodobnie został zaatakowany przez policję, pobity, a następnie skazany na pół roku więzienia.
    Minister Ziobro słusznie stanął po jego stronie. 
    REKLAMA
    "Uderzył w brzuch i kopał
    - Z zebranego materiału dowodowego wynikało, że mężczyzna uderzył biorącego udział w zabezpieczaniu nielegalnej demonstracji policjanta w okolice jego brzucha i kilkakrotnie go kopnął. Został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, w trakcie wykonywania przez niego czynności służbowych – mówi Onetowi sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie."

    A jak ten policjant " zabezpieczał" że wszedł w kolizję z demonstrantem?
    Pałą tłukł manifestantów gdzie popadnie?
    "W związku z tym, że Marcin F. działał w warunkach recydywy (wcześniej był już karany), został skazany na sześć miesięcy bezwzględnego więzienia. Sąd II instancji utrzymał ten wyrok."

    A za co był karany? Za kolizję drogową? Zwykli obywatele często są karani za byle co, kartoteka rośnie z błahych wykroczeń, zwłaszcza jeśli są politycznie zbuntowani, podczas gdy policjanci popełniają poważne zbrodnie przeciwko zdrowiu i życiu obywateli i są bezkarni, a ich kartoteki czyste. To jest jawna niesprawiedliwość.

    "Pod koniec marca tego roku 34-letni mężczyzna miał więc stawić się w zakładzie karnym, by odsiedzieć wspomniane pół roku za kratami. Tak się jednak nie stało. Dwa dni przed terminem Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, wstrzymał wykonanie kary. Ministerstwo Sprawiedliwości informuje o tym w specjalnym komunikacie.
    "W związku z licznymi pytaniami oraz protestami obywateli dotyczącymi Marcina F. - skazanego w związku ze swoim udziałem w proteście przeciwko rządowi w kontekście tzw. afery taśmowej, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro zdecydował z urzędu wstrzymać wykonanie kary pozbawienia wolności do czasu zbadania zasadności złożenia wniosku o ułaskawienie. W tym celu wystąpił do właściwego sądu o przekazanie akt sprawy" – czytamy w przesłanym Onetowi oświadczeniu Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości.
    Jest wniosek o ułaskawienie
    Jeden z protestów, o których mowa w powyższym komunikacie, miał miejsce 17 marca tego roku, przed Pałacem Prezydenckim. Manifestację pod hasłem "Ułaskawić Marcina!" zorganizowało wówczas stowarzyszenie "Marsz Niepodległości". Sam Marcin F. twierdził, że proces, w którym został skazany, miał podłoże polityczne. Cztery dni później zapadła wspomniana decyzja ministra Ziobry. Jak się dowiedzieliśmy, obrońca Marcina F. złożył już wniosek o ułaskawienie 34-latka do Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Procedura trwa.
    Co ważne, nie doszło do kasacji wyroku. To świadczy o tym, że na tym etapie postępowania minister Ziobro nie dopatrzył się naruszenia prawa przy jego wydawaniu. – Wstrzymanie wykonania wyroku nie oznacza automatycznie wniosku o ułaskawienie. To procedury podążające oddzielnymi drogami. Zgodnie z prawem, przy wstrzymaniu wykonania kary muszą zaistnieć bardzo ważne powody ku temu. Sąd nie ma informacji o takich szczególnych okolicznościach czy przesłankach – podkreśla sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak.
    "To da im poczucie bezkarności"
    Na razie Ministerstwo Sprawiedliwości także ich nie zdradza. Tymczasem cała ta sprawa wywołuje ogromne oburzenie w środowisku mundurowych. - To cholerny skandal! – nie przebiera w słowach w rozmowie z Onetem Rafał Jankowski z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
    – Funkcjonariusze reprezentują państwo, narażają swoje życie i zdrowie i powinni być przez to państwo chronieni. Państwo musi być po naszej stronie."

    Funkcjonariusze nie reprezentują prawa, tylko swoje własne interesy.
    Byłam wielokrotnie świadkiem łamania prawa, w obliczu którego lokalni policjanci pozostali obojętni. Interweniują tylko wtedy, gdy chcą się mścić. W mojej ocenie, policja, prokuratura i sądy to antypolski, antyobywatelski konglomerat, który dba wyłącznie o swoje interesy. To, moim zdaniem, zorganizowana organizacja przestępcza, która działa na szkodę zwykłych obywateli.

     "Każdy bandzior, który podniesie rękę na policjanta, powinien znaleźć się w więzieniu, bez względu na to czy ministrem sprawiedliwości jest Ziobro czy Budka. Nie może być tak, że chuligani związani z "kibolstwem" lub z ruchem narodowym, nie poniosą konsekwencji napaści na policjanta. Taki sygnał da im poczucie bezkarności – tłumaczy Jankowski."

    Te przepisy o czynnej napaści i o naruszeniu powinny zostać zlikwidowane, albowiem są nagminnie nadużywane przez policję. Sądy nie są bezstronne i w przypadku konfliktu obywatel kontra policjant zawsze stają po stronie policjanta.
    Nagminnie nagina się prawo by skazać niewinnego obywatela.
    Policja stała na straży prawa i bezpieczeństwa obywateli przed II Wojną Światową. Od czasów II WŚ jest antypolska. Gardzi obywatelem i jego prawami.
    "Funkcjonariusze zamierzają interpelować do Zbigniewa Ziobry, a także Mariusza Błaszczaka, szefa MSWiA oraz do Prezydenta RP Andrzeja Dudy."

    Poskarżcie się też do Parlamentu Europejskiego 😁
    Przy okazji komisarze dowiedzą się o waszej aferze taśmowej, o spontanicznych demonstracjach antyrządowych za rządów PO i o łamaniu praw człowieka przez policję na usługach PO.😀
    Zdumiewająca decyzja
    O całej sytuacji robi się coraz głośniej. Coraz więcej osób zabiera też głos w tej sprawie. "W Policji wrze po skandalicznej decyzji Ziobry o wstrzymaniu kary za pobicie policjanta, a MSWiA zna sprawę z mediów i nie zamierza nic zrobić" – napisał dziś rano na Twitterze Marek Wójcik, prawnik, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Administrajcji i Spraw Wewnętrznych (w poprzedniej kadencji przewodniczący tejże komisji)."

    Decyzja Ziobry jest sprawiedliwa, a nie skandaliczna. Takie ugrupowania postkomunistyczne jak PO nauczyły się deptać i ciemiężyć zwykłych ludzi, i we łbach im się nie mieści, że ktoś tych ludzi nareszcie zaczął bronić.

    Ja jestem zdumiona, że tyle lat po wojnie, tyle lat po obaleniu komuny, a policja jest nadal antypolska. Pora na lustrację i wymianę kadr, na nowe, prawe, uczciwe.
    Te obecne jak sponsorowane kodaki demonstrują przeciwko rządowi PiS - nie rzucają się na nich.
    Rzucali się zaś na polskich patriotów podczas demonstracji antyrządowych, za rządów PO-PSL. To świadczy o upolitycznieniu policji. Policja politycznie jest antypolska. Zabezpiecza interesy dawnych okupantów, którzy nadal siedzą w urzędach i instytucjach. To pogrobowce żydokomuny. 
    "Poprosiliśmy go o komentarz. - Decyzja ministra Ziobry jest skandaliczna. Nie można dopuścić do takiej sytuacji, w której powstaje atmosfera przyzwolenia na tego typu ataki na funkcjonariuszy publicznych. Będąc w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych będę analizować tę sytuację i będę żądał od ministra sprawiedliwości ujawnienia powodów tej zdumiewającej decyzji o wstrzymaniu wykonania kary. Uważam, że również MSWiA oraz kierownictwo policji powinno zabrać głos w tej sprawie i stanąć w obronie funkcjonariusza. Decyzja ministra Ziobry dotyczy tylko tej jednej sprawy, ale może mieć także wpływ na tego typu sytuacje w przyszłości – ocenia w rozmowie z Onetem Marek Wójcik.
    My również zwróciliśmy się do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniem o powody tej decyzji. Czekamy na odpowiedź."
    http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/ziobro-chce-ulaskawienia-skazanego-ktory-kopal-policjanta-to-cholerny-skandal/gmbt40
    A wy, Niemcy i ich polskojęzyczni sługusy, jakim prawem śmiecie rozliczać polskiego ministra? 

    Indianka


    wtorek, 19 kwietnia 2016

    Wiadomość MMS od: 48511945226@mmsemail.orange.pl
    Temat:
    slajd numer 1
    Jestem osłabiona. Boli serce. Sama nie ogrodzę pastwisk. Potrzebuję pomocy. Potrzebni wolontariusze. Chcesz pomóc - dzwoń: 511945226 Indianka

    poniedziałek, 18 kwietnia 2016

    Ziobro naprawia prawo zepsute przez PO

    Cieszy naprawa polskiego prawa zepsutego przez Paskudnych Obłudników:
    Może wreszcie zacznę wygrywać moje sprawy :)


    PRAWO ZIOBRY. SĄDY KARNE ZNÓW

     MAJĄ OBOWIĄZEK 

    DOCHODZIĆ PRAWDY!


    fot: ms.gov.plfot: ms.gov.pl
    Od połowy kwietnia wchodzi życie nowe prawo karne. Zyskają mniej zamożni, a przestępcy mają być surowiej karani. Przywrócono również możliwość wykorzystania w sprawach karnych dowodów z przestępstwa (tzw. owoców zatrutego drzewa).
    Przywrócony zostaje proces, którego podstawą jest zasada nadrzędności prawdy materialnej w stosunku do zasady kontradyktoryjności. Ustawa zobowiązuje sąd karny do podejmowania samodzielnej aktywności w toku procesu – brzmi komunikat na stronie prezydenta Andrzeja Dudy. W tłumaczeniu na język zwykłych ludzi oznacza to, że sąd ma obowiązek ustalić prawdę, a nie ocenić materiał dowodowy zebrany przez strony (oskarżonego i obrońcę).
    Poprzednia procedura karna, która obowiązywała od 1 lipca 2015 r., w sposób bardzo istotny zmieniła filozofię i taktykę prowadzenia procesu przed sądem. Sędzia miał być arbitrem osądzającym spór między oskarżonym i prokuraturą. Taki proces nazywano kontradyktoryjnym. Wcześniej obowiązywał model inkwizycyjności, który nakładał na sąd obowiązek przejawiania inicjatywy dowodowej. Krótko mówić, jeśli oskarżony źle się bronił albo prokurator niedbale sporządził akt oskarżenia, to sąd i tak miał obowiązek ustalić stan faktyczny, a nie rozstrzygać na podstawie przedstawionych mu dowodów.
    I ten model właśnie przywraca nowelizacja przeprowadzona przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.Zyskają mniej majętni, których nie stać na dobrych prawników.
    W modelu kontradyktoryjnym tylko w wyjątkowych sytuacjach sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód niejako z urzędu. Zazwyczaj jednak sąd ogranicza się do tego, o co wnoszą strony. Taki sposób prowadzenia procesu jest korzystny dla tych, których stać na dobrych prawników i biegłych. Osoba zamożna może zdyskredytować oskarżenie, powołując np. laureata nagrody Nobla na biegłego.
    Prokurator w takiej sytuacji po prostu leży na łopatkach, jeśli nie będzie go stać na powołanie eksperta podobnej rangi. Oczywiście oprócz powołania przez oskarżonego takiego „lepszego biegłego”, zamożnego oskarżonego może być stać na wynajęcie detektywa do zebrania dowodów i poszlak świadczących na jego korzyść. Podobne przykłady można mnożyć. Bogaty w takim modelu miał lepiej, biedniejszy już nie.
    Nowe prawo wprowadza także ważną zmianę: przywrócenie dowodów z tak zwanego zatrutego drzewa. O co chodzi? Od lipca 2015 r. ustawa stanowiła, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. Były to tak zwane owoce zatrutego drzewa, czyli np. nielegalne podsłuchy lub dowody zebrane w operacji specjalnej tajnych służb z naruszeniem przepisów. Zmiany wprowadzone przez poprzedni rząd doprowadziły do wyeliminowania takich dowodów. Można tutaj podać przykład z afery taśmowej. Żadna z taśm nie mogła być dowodem na przestępstwa, chociaż niektóre o takowych świadczyły. Dlaczego? Bo nagrania były zdobyte w sposób nielegalny przez kelnerów. Procedura wprowadzona przez PO–PSL pozbawiała prokuratora możliwości wykorzystania zawartości taśm do postawienia zarzutów.
    Istotne zmiany w poprzedniej procedurze karnej dotyczyły także przedawnień, które były tak naprawdę ukłonem w stronę przestępców. Wielu z nich mogło podziękować rządowi PO–PSL za te zmiany. Chodziło głównie o zmiany w artykule 102 Kodeksu karnego, skracające dodatkowy okres przedawnienia z dziesięciu do pięciu lat, bez względu na wagę czynu. Bardzo często oznaczało to, że prokurator, nawet jeśli postawił już zarzuty, miał tak naprawdę miej czasu na zamknięcie sprawy. Dotyczyło to wielu spraw o najcięższe zarzuty gospodarcze. Głównie chodzić mogło o wyłudzenia VAT-u ze Skarbu Państwa czy tzw. mafię paliwową. W lipcu 2015 r. jeden z rzeczników prokuratury informował, że zaledwie w ciągu miesiąca od wejścia nowych przepisów umorzonych w całej Polsce zostało ponad 100 tzw. spraw mafii paliwowej. Procedura karna wprowadzona przez poprzedni rząd dawała także silniejszym możliwość przeciągania spraw przed sądem, co oznaczało, że jeśli sprawa trwała już 4 lata, to wystarczył rok gierki procesowej, by winni uniknęli kary. Niejako z automatu przestępcy zyskali 5 lat, które nie były wliczane do okresu przedawnienia. Według obecnego szefa resortu sprawiedliwości, po poprzedniej reformie procedury karnej do sądów trafiło także ok. 1/3 spraw mniej niż w tym samym okresie 2014 r., a co czwarty akt oskarżenia zwracano prokuraturze.
    Ziobro do Kodeksu postępowania karnego wprowadził także nowy rozdział pt. „Skarga na wyrok sądu odwoławczego”. Czego to ma dotyczyć? Jak czytamy w komunikacie ministerstwa, ta zmiana ma służyć jako „nadzwyczajny środek zaskarżenia” decyzji sądu drugiej instancji. Jeżeli sąd taki uchyli wyrok i przekaże sprawę do ponownego rozpatrzenia, to taką decyzję będzie można zaskarżyć do Sądu Najwyższego, który po rozpoznaniu skargi na posiedzeniu bez udziału stron oddali skargę albo wyrokiem uchyli zaskarżony wyrok w całości lub części i przekaże sprawę sądowi odwoławczemu do ponownego rozpoznania.
    Rewolucyjne są też zmiany umożliwiające prokuratorowi podjęcie decyzji w sprawie wykorzystania dowodu uzyskanego podczas prowadzenia kontroli operacyjnej w innej sprawie niż sprawa, w której zamierza ten dowód wykorzystać. Często było tak, że służby specjalne, prowadząc jakąś operację w danej sprawie, dowiadywały się o innym przestępstwie, niż to, nad którym pracowały. W takim wypadku służby, a przede wszystkim prokurator, nie mogły wykorzystać zebranego materiału dowodowego do odrębnego śledztwa, chyba że wyraził na to zgodę sąd. Często w takich sytuacjach wnioski prokuratorów przepadały w sądach. Teraz ma to nastąpić niemalże z urzędu.

    http://warszawskagazeta.pl/felietony/pawel-miter/item/3664-prawo-ziobry-sady-karne-znow-maja-obowiazek-dochodzic-prawdy

    niedziela, 17 kwietnia 2016

    Experyment psychotroniczny?




    zapadają w śpiączkę?

    mt

    03-04-2016 , ostatnia aktualizacja 04-04-2016 12:51
    sen, kazahstan
     źródło: YouTube
    Zawroty głowy, halucynacje, a potem utrata świadomości i kilkudniowy sen. W zasadzie nikt nie wie, co u mieszkańców wioski Kałaczy na południu Kazachstanu wywołuje dziwną „senną” chorobę.
    Ludzie zasypiają dosłownie na stojąco: na placu zabaw, w pracy, na polu. Ale zaczyna się jak u człowieka odurzonego alkoholem. – Człowiek idzie jak pijany, coś sobie myśli, jak na autopilocie. A potem nagle zasypia – mówi jedna z mieszkanek wioski w rozmowie z BBC. Sen może trwać nawet trzy dni.
    Ale nie zawsze ci, co „zasypiają”, wyłączają się całkowicie. Niektórzy chodzą, mówią, a kiedy dochodzą do siebie, niczego nie pamiętają. – Jedna kobieta rozmawiała z córką z Rosji przez telefon, a kiedy po pięciu dniach jej powiedzieli, że dzwoniła i wysyłała sms-y, nie wiedziała, o co chodzi – wspomina rozmówczyni brytyjskiego dziennika.
    Po raz pierwszy na masową skalę tajemnicza choroba nawiedziła wioskę w 2013 roku, choć już wcześniej notowano pojedyncze przypadki. Senność pojawia się sezonowo, na wiosnę, zwykle po pierwszych silnych deszczach. Dotknęła już w sumie 98 proc. spośród 130 mieszkańców Kałaczy. Co jest przyczyną? Lekarze, psychiatrzy, fizycy, toksykolodzy, geolodzy i ekolodzy przeprowadzili setki badań i rozkładają ręce.

    Co to za śpiączka?

    Typowe objawy „choroby” to senność, słabość, zawroty głowy, halucynacje i zaburzenia koordynacji. Z każdym rokiem symptomy się nasilają, a śpiączka trwa coraz dłużej – nawet do 10 dni.
    Miejscowych lekarzy już nie dziwią nowe przypadki. Gdy „choroba” po raz pierwszy dopadła mieszkańców, zlecali kompleksowe badania, które wykluczyły alkohol, bakterie, wirusy, narkotyki, narkolepsję, śpiączkę, która nawiedzała region w średniowieczu czy inne fizyczne dolegliwości. Potem sprawą zainteresowali się naukowcy z całego kraju i zza granicy, którzy zlecili analizę powietrza, gleby, jedzenia, wody i testy psychologiczne. Nic podejrzanego nie wykryto.
    Co ciekawe, ludzie, którzy wyszli ze śpiączki, nie odczuwają żadnych następstw choroby – jak gdyby przebywali jedynie pod wpływem masowej hipnozy. Nieznana choroba ich jednak przeraża i paraliżuje codzienne życie. Boją się puszczać dzieci do szkoły, bo te słabną w drodze. Wariują z niewiedzy i coraz częściej zapadają na depresję lub uciekają z wioski do innych miast. Efekt? Z 6,5-tysięcznego, bogatego niegdyś miasta została wioska duchów.

    Duch sowietów

    Istnieje jeszcze jedna wersja, która wymaga wnikliwego sprawdzenia. W czasach Związku Sowieckiego w okolicach Kałaczy, pod klauzulą „ściśle tajne”, znajdowała się dobrze prosperująca kopalnia uranu, którą po rozpadzie państwa zamknięto. Być może, jak twierdzą niektórzy eksperci, po pewnym czasie od zalania kopalni na powierzchnię zaczęły wydobywać się produkty radioaktywnego rozpadu pierwiastków, w tym radonu, które przez wiosenne deszcze i wiatry rozprzestrzeniają się w okolicy.
    Kłopot w tym, że i tę wersję już wstępnie przeanalizowano. – Obeszliśmy już wszystkie domy, zmierzyliśmy poziom promieniowania gamma, zebraliśmy próbki gleby i przeanalizowaliśmy ją pod kątem radioaktywności. Rezultat jest jeden: to nie jest związane z radiacją – tłumaczył w zeszłym roku Siergiej Łukaszenko z Instytutu Bezpieczeństwa Radioaktywnego w Kazachstanie, w rozmowie z BBC.
    Wyniki nie przekonują jednak wielu ekspertów, którzy stoją na stanowisku, że to w radioaktywnym radonie leży przyczyna choroby. Inna hipoteza to tlenek węgla, który ulatnia się z zalanej w latach 90. kopalni.
    Póki co zagadka śpiącej wioski wciąż nie została rozwikłana.

    http://swiat.newsweek.pl/dlaczego-mieszkancy-kazachskiej-wioski-zapadaja-w-spiaczke-,artykuly,383160,1.html

    Podżeganie do napaści i morderstwa

    By nie obciążać tego bloga walką z kryminalistami, którzy mnie nękają od 4 lat,
    założyłam osobny blog do samoobrony.
    Wczoraj odniosłam się do najnowszych wrogich mi treści wpisów na Facebooku.

    http://obronaindianki.blogspot.com/2016/04/podzeganie-do-napasci-i-morderstwa_16.html

    Zainteresowanych zapraszam do lektury i subskrypcji oraz do komentowania.

    piątek, 15 kwietnia 2016

    Trybunał Komorowskiego zagraża demokracji w Polsce


    Przez 18 lat funkcjonowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie było w niej rozdziału o możliwości usunięcia z urzędu Prezydenta RP. Tego rodzaju przepisy zostały wprowadzone dopiero przez ekipę Platformy Obywatelskiej, tuż po przegranej B. Komorowskiego w wyścigu o fotel prezydenta.

     Po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy taką możliwość. Wczoraj TK uznał jednak, że przywrócenie stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! Tym samym przyznał sobie prawo do usunięcia Dudy ze stanowiska! 

    Przypomnijmy, że w ubiegłym roku koalicja PO-PSL przeforsowała – tuż po przegranej ich kandydata w wyborach prezydenckich – zmianę w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, która przyznawała TK możliwość „stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta RP”. Wprowadzony wówczas z art. 3 ust. 6 ustawy o TK przewidywał: „Trybunał rozstrzyga o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. 

    Warto odnotować, że po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy o TK taką możliwość. Przywrócił tym samym stan jaki funkcjonował przez 18 poprzednich lat, od momentu wejścia w życie Konstytucji z 1997 roku. Wczoraj sędziowie TK stwierdzili jednak, że przywrócenie przez PiS stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! 

    Tym samym przyznał sobie prawo do stwierdzania o przeszkodzie w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W praktyce oznacza to, że TK w każdej chwili może orzec o „przeszkodzie” i de facto usunąć Andrzeja Dudę ze stanowiska Prezydenta RP. Z racji tej, że wspomniana przeszkoda nie została określona, należy domniemywać, że potencjalnie może nią być cokolwiek, co wymyślą wybrani przez PO-PSL sędziowie TK. Artykuł w całości za: http://niewygodne.info.pl/ 

    Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/trybunal-konstytucyjny-przyznal-sobie-prawo-do-usuniecia-andrzeja-dudy-ze-stanowiska-prezydenta-rp/