czwartek, 26 marca 2015

dejawu wymawiaj deżawi


Kamyk znów w Areszcie w Suwałkach.
Zanim mu cokolwiek udowodnią - notorycznie wydają nakazy zatrzymania i listy gończe oraz zamykają w klatce jak psa.
Polska "praworządność"! :(((

Indianka

poniedziałek, 23 marca 2015

Hycel to nie wulgaryzm lecz podły zawód

Kradzież cudzych psów jest nazywana przez współczesnych hycli "odławianiem". Suka Indianki jednak nie została "odłowiona" a wyłudzona z jej gospodarstwa pod pretekstem odpojenia szczeniąt po kundlu sołtyski.
Psina wbrew umowie nie wróciła do Indianki po dziś dzień.
Wniosek? Nie ufać urzędasom.

Indianka dziś była na wielogodzinnej rozprawie w sprawie rzekomego pobicia policjantek (pomówiona przez dwie policjantki, że niby słabowita Indianka pobiła dwie wyszkolone do bicia sprawne fizycznie i wysportowane policjantki). Indianka nie pobiła ani nikt nie widział aby Indianka pobila lub wyzwała policjantki - nikt pomówień policjantek nie potwierdził, ale sprawa jest.

Dziś pierwsza rozprawa wreszcie się odbyła. Świadkowie policjantek przesłuchani. Świadkowie Indianki jeszcze nie przesłuchani. Boją się przyjechać na Mazury, by nie zostać wrobieni tak jak jest wrabiana Indianka.

Policjantki kłamią, że pretekstem do aresztowania Indianki dwa lata temu 26 kwietnia 2013 roku był brak podania przez
Indiankę danych osobowych. To nieprawda. Policja w Giżycku znała tożsamość Indianki jeszcze przed przyjazdem policjantek do schroniska. Rano tego dnia Indianka kilkakrotnie dzwoniła na Komendę w Giżycku domagając się interwencji w związku z nielegalnym przetrzymywaniem przez schronisko w BYSTRYM jej suczki Satji. Po raz pierwszy zadzwoniła stojąc przed zamkniętą bramką schroniska, którą zamknięto na wiadomośc o tym, że Indianka zamierza odzyskać swojego psa. Schronisko wiedziało o tym wcześniej, gdyż Indianka tego dnia rano, przed wyjazdem z Czukt wyslała emailem wnioski żądające zwrotu jej psiny. Wysłała do Schroniska w Bystrym, do Urzędu Gminy w Kowalach Oleckich oraz do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku.
Wszyscy zainteresowani wiedzieli kto i po co jedzie do Bystrego. Uprzedzony właściciel schroniska kazał zamknąć bramkę ogrodzenia na klucz.
Indianka stojąc przed bramką i dzwoniąc na Komendę w Giżycku za każdym razem przedstawiała się podając swoje imię i nazwisko. Zatem tożsamość Indianki była znana policji i nie było pretekstu do aresztowania.
Także będąc na terenie schroniska podała swoje dane ustnie policjantkom, a Sven stojący obok jej tożsamość potwierdził. Mało tego. Jedna z
policjantek wzięła od Indianki wydrukowane i podpisane przez Indiankę pismo żądające zwrotu jej psa adresowane do schroniska. Spisała sobie z niego dane Indianki do notesu.
Było tam imię, nazwisko, adres domowy i emailowy Indianki, numer telefonu.
Wszystko. Policjantki mając te dane dzwoniły z terenu schroniska na Komendę by potwierdzić te dane. Sprawdzały, czy Indianka nie jest poszukiwana. Sprawdziły. SPRAWDZILY i POTWIERDZILY TOŻSAMOŚĆ INDIANKI.
Nie było pretekstu do aresztowania z powodu nie ustalenia tozsamosci Indianki, tym bardziej, ze dokumentow właścicieli schroniska ani ich pracowników nie sprawdziły. Sprawdziły tylko dokumenty Svena.


Robol ze schroniska na rozprawie kłamał, jakoby to Sven groził mu że mu "przyjebie". Indianka zaprzeczyła tym bredniom, tak samo temu jakoby właścicieli psiarni wyzywała wulgarnie. Natomiast "hycel" to nie wulgaryzm, lecz podły zawód jakim się para właściciel psiarni nastawionej na zysk z dotacji gminnych. Indianka sądzi, że słowo "hycel" trafnie oddaje prawdę o jego zawodzie. Psa jej zawlaszczono
dla zysku, a nie dla dobra psiny i jej pani. Z czystej złośliwości i chciwości pieska nie zwrócono po dziś dzień.


niedziela, 22 marca 2015

Domowe pielesze

Indianka w niedzielę wczesnie rano, bo już o 6.oo rano wstała i zabrała się za obrządek swych miłych i wiernych zwierzątek. :)
Jeszcze szron był na polach i cienka warstwa śniegu. To efekt tego nocnego srogiego wichru z wczoraj.

 Nakarmiła suto całą swą liczną zwierzynę. Po obrządku napaliła w piecu i przyrządziła sobie śniadanie. Potem wykąpała się. Wyprała w kaście i wiadrze swoje ubrania i bieliznę. Rozwiesiła pranie nad piecem na długim sznurku.

Wieczorem zaniosła wiadra wody zwierzętom, dała owsa, siana.
Podłożyła drewno do pieca i poszła spać.

Indianka

sobota, 21 marca 2015

Gorąca woda

Indianka po obrządku zajmowała się domem. Napaliła fest. Nagrzała wrzątku do wyparzenia naczyń i garnków. Zalała wrzątkiem naczynia i garnki. Odstawiła do powolnego ostygnięcia, aby skutecznie zabić wszelkie zarazki i drobnoustroje. Ugotowała obiad. Zjadła. Po obiedzie zmyła wyparzone naczynia. Zamiotła podłogę w kuchni. Przyniosła zapas drewna pod piec. Wpuściła kotkę tygrysię ze strychu na parter. Zajrzała do zwierząt. Dała wody i siana na noc. Cmoknęła wełniastą owcę Misię w nos. 
Wieczór. Ciemno. Zmęczona. Śpiąca. Pije ziółka na poprawę samopoczucia. Rozmyśla i planuje. Permaculture designer ona jest :) Jeszcze mieszkajac w miescie 12 lat temu sadziła drzewa na swoich stronach internetowych w webmasterze onetu :). Kilka lat temu posadziła prawdziwe drzewa na swojej ziemi. Teraz myśli jak skutecznie i estetycznie pogrodzić swoje pastwiska i planowane ogrody i sady. Ogrody i sady według jej planu. Nie według planu rolnośrodowiskowego. Chuj z cudzymi planami i opartymi na nich mrzonkami. Unijny plan się nie sprawdził. Indianka poniosła ogromne straty materialne i finansowe. Pora na osobiste, indywidualne gospodarzenie po swojemu. Koniec z pieprzoną unijna biurokracją i unijnymi bzdetami. Unijny diabeł co podstepem podsunal zle umowy pójdzie won! Od dzis tylko polska tradycja i tradycyjne gospodarzenie w zgodzie z naturą. Po dziadkowemu bedzie.

Także rozmyśla jakie alternatywne zasilanie domu zastosować coby się od Matrixa odseparować. Ma pewne dane, spostrzezenia i przemyslenia. W wyobraźni analizuje i planuje. Najlepsze są rozwiązania najprostrze. Prostota i natura to jest to.
A rano widziała swoje bociany nad strumykiem. Wiosna! :)

Indianka

środa, 18 marca 2015

Wiosenne porządki

Zanim Indianka zabierze się za grządki - naleźy poczynić wiosenne porządki. Stada, ogromne stada dzikich gęsi nadleciały. Przeleciały nad farmą Indianki tworząc powietrzny głośno gęgający ptasi dywan momentami jazgotliwy. W kurniku indycze gody. Indor dosiadł indyczkę, deptał ją i wydawał dziwny dzwięk. Indianka wymieniła słomę w gniazdach. Pogoda piękna, sucha, ciepła i słoneczna. Indianka wypuscila na spacer kozy i zabrała się za porządkowanie pola pod ziemniaki. Wyzbierała mnóstwo gałęzi i patyków opadłych z drzew.
Po zagnaniu kóz do koziarni porządkowała siedlisko po zimie.
Zbierała kamienie, cegły, gruz, patyki, szkło, sznurki, śmieci i segregowała to odpowiednio. Naprawiła inspekt. Naniosła duźo wiader wody do domu i koziarni. Napaliła w piecu. Wygrabiła słomę i drzazgi oraz zrębki przed domem. Jeszcze zostało na jutro sporo sprzątania. Całe podwórko do wygrabienia ze słomy . Indianka pracowała od 6.oo do 19.oo. Na dziś wystarczy. Jest pracowita, ale słaba i nie moźe tak długo ani tak cięźko pracować jak dawniej.
Serce słabe. Szybko się męczy. Pora na sen.

Indianka

wtorek, 17 marca 2015

Nad Niemnem


Cudowna powieść. Indianka słucha z lubością bogatych i źywych opisów przyrody i wiejskiej, barwnej, tradycyjnej ludności. Pod wpływem obrazów malowanych utalentowanym piórem pisarki puszcza wodze fantazji i rozmarza się. Piękna, porywająca literatura. Indianka uwielbia takie klimaty... Bosko :)

Indianka

Home sweet home :-)

Indianka po paru dniach sympatycznej gościny u sympatycznej sąsiadki doceniła walory swobody i swojskości własnego domu.
Miło i wygodnie u sąsiadki było, ale jednak nie ma jak własna skorupa :-) :-) :-)

Indianka ochoczo zabrała się za codzienny obrządek wcześnie rano, potem napaliła w piecu, pokroiła słoninę i usmażyła ją wytapiając smalec. Dodała siekaną cebulę, przyprawy. Tak powstał domowej roboty smalec ze skwarkami i cebulką. Aż 5kg słoniny tak przerobiła.

Dzień dłuższy i widno dłużej. Można więcej podziałać.
Niestety Kamyk wczoraj wyruszył w świat w swoich sprawach i nie ma komu pomóc Indiance budować ogrodzenie.

Na pociechę odnalazła i uruchomiła stary discman. Włożyła powieść czytaną przez lektora pt. : "Nad Niemnem". W nocy sobie posłucha.
W końcu odrobinę relaxu się Indiance należy.

Wybory sołtysa 2015

Wczoraj odbyły się we wsi Czukty wybory sołtysa. Kandydatów zgłoszono dwoje: Staśka Domańskiego i Henrykę Naruszewiczową.
W wyniku pierwszego głosowania ogłoszono remis. Każdy z kandydatów otrzymał po 12 głosów. Staśkowi zabrakło głosów sąsiadek co to gorąco deklarowały poparcie dla niego, ale zamiast przyjść głosować wolały tego dnia chlać. Niestety dla Staśka podczas powtórnego głosowania stracił on jeden głos na korzyść Naruszewiczowej. Tym samym będzie ona sołtysować kolejne 4 lata.
Oznacza to, że przez kolejne 4 lata nie będzie energicznego sołtysa zdolnego cokolwiek dla wsi korzystnego wywalczyć. Stasiek sprawiał wrażenie zdeterminowanego w sprawie dróg w Czuktach. Może by zawalczył z Urzędem Gminy o budowę dróg we wsi? Indianka oddała swój głos dla niego.

Zebrania nie zaszczycil swoją obecnością nowy wójt gminy czyli "czcigodny" Krzysztof Locman. Już po wyborach na wójta i czas antenowy nie w cenie.
Teraz niewygodny czas realizacji obietnic wyborczych. Lepiej się wkurzonym rolnikom nie pokazywać na oczy :-) :-) :-)

Po wyborach sołtysa wybrano Radę Sołecką. W poprzedniej kadencji przewodniczącą Rady była sołtys Naruszewiczowa. Tym razem się jej nie udało wbić w to stanowisko. Zgłosiła ona do Rady swego syna Karola, ale i on przepadł w głosowaniu i nie załapał się do Rady.

Do Rady zgłoszono dwóch młodych Domańskich - Krzysztofa i Tomasza oraz starego Wojtka Łukasika - emigranta z miasta, organizatora ciekawych imprez w Czuktach. Przewodniczącym Rady Sołeckiej został właśnie on.

Po ogłoszeniu wyników wyborów prowadząca zebranie przyjmowała wolne wnioski. Ku zaskoczeniu Indianki Stasiek Domański i nowy mieszkaniec Czukt mieszkający pod lasem, a właściwie już w lesie solidarnie domagali się remontu drogi dojazdowej do owego mieszkańca. Domagali się także doprowadzenia wodociągu z wodą pitną do jego siedliska, a nawet autobusu szkolnego do odbioru jego dziecka do przedszkola w Sokółkach.

Tyle troski o nowego mieszkańca? Indianka była w szoku mając w pamięci ignorowanie przez wieś jej apeli do wójt o remont i udrożnienie dróg w Czuktach w tym drogi dojazdowej do jej gospodarstwa. 12 lat temu podczas zebrań wiejskich lekceważono Indianki wnioski o remont dróg w Czuktach i wręcz zakrzykiwano ją. Nie dawano dojść do głosu. Dlatego przestała przychodzić na zebrania zrażona znieczulicą i głupotą tych ludzi.

A tu proszę jaka zmiana postawy. Widać dojrzeli. Szkoda, że tak póżno. Gdyby solidarnie z Indianką walczyli o poprawę infrastruktury wsi Czukty 12 lat temu to do tej pory drogi by były porobione!

Padł też stary wniosek Indianki sprzed lat o oświetlenie uliczne wioski. Tym razem z innych ust niż indiańskie.

Natomiast Indianka zabrała głos w sprawie świetlicy wiejskiej w Sokółkach. Wnioskowała o przesunięcie godzin otwarcia świetlicy tak, by była otwarta 8 godzin dziennie, gdyż za tyle ma płacone pracownica świetlicy Maciejewska, oraz by świetlica była otwarta od 12.00 do 20.00 czyli w godzinach dogodnych dla użytkowników. Rano zazwyczaj nikogo nie ma, a wieczorami są chętni gdy świetlica zamknięta.

Indianka rano robi obrządek, a dzieci okoliczne są w szkole. Świetlica świeci pustkami. Świetliczanka siedzi tam na darmo, a na to Gminy nie stać. Natomiast po południu jest wielu chętnych użytkowników. Brakuje komputerów. W związku z tym Indianka wnioskowała o udostępnianie przez Maciejewską wszystkich 7 komputerów, a nie zamykanie połowy komputerów na klucz, by dzieci musiały walczyć o dostęp do komputerów. Scysje z tym związane są zbędne i nie pożądane. Świetliczanka powinna tak gospodarować zasobami świetlicy by nie generować konfliktów. Jeśli ona tego nie potrafi trzeba będzie oddać świetlicę pod zarząd sołtysów by oni tam zrobili wreszcie porządek. Wszak świetlica jest dla mieszkańców, a nie dla Maciejewskiej.

Stasiek Domański i inni mieszkańcy Czukt skarżyli się, że Świetlica w Sokółkach jest niedostępna dla użytku mieszkańców z uwagi na wprowadzone przez obecnego zarządcę czyli dyrektora Karola Czerwińskiego wysokie opłaty najmu sali i brak sprzątania przez świetliczankę po imprezach.

Indiankę to w ogóle dziwi, że mieszkańcy muszą płacić świetliczance za to że chcą się wspólnie spotkać w świetlicy i pobawić. Wszak świetlica wiejska w Sokółkach to budynek użyteczności publicznej i wszyscy mieszkańcy okolicznych wiosek powinni mieć możliwość swobodnego korzystania z tego miejsca bez ograniczeń i zapór finansowych. Zdaniem Indianki zarząd nad świetlicą powinien znależć się w rękach sołtysów. Oni zadbają o to, że ludzie będą się mogli integrować w świetlicy jak dawniej bezpłatnie.

Wszak świetlica to nie prywatna knajpa Maciejewskiej i dyrektora Czerwińskiego, lecz budynek finansowany z naszych podatków.
Nie chcemy płacić za coś dwa razy. Wystarczy raz.



sobota, 14 marca 2015

Trzech na jednego to banda oprycha wsiowego

Oprych z Sokolek (ten sam co wczesniej kilkakrotnie atakowal Indianke w Sokolkach i jej wygrazal oraz ublizal) i dwa jego przydupasy zasadzily sie na Kamyka na drodze do Czukt. Podjechali za Kamykiem samochodem za drugi zakret na trasie z Sokolek do Czukt na wysokosci gospodarstwa Sawickiego. Wyprzedzili Kamyka i zajechali mu droge. Wysiedli z auta i otoczyli Kamyka ublizajac wulgarnie Indiance i grozac Kamykowi jesli bedzie ja bronil. Jeden z napastnikow podcial noga Kamyka tak, ze ten upadl na ziemie. Wsiowi bandyci zaczeli kopac lezacego butami po calym ciele. Indianka widziala zajscie z pola przez ktore szla do Kamyka. Na widok napadu przyspieszyla kroku. Akcja rozegrala sie szybko nim Indianka dotarla na miejsce napasci.

Kamyk bandziorom wytknal, ze tylko potrafia kopac lezacego.
Na to oprychy na moment przerwaly kopanie i Kamyk wstal.
Jak juz wstal to gnojom rade dal :-) :-) :-)
Spierdalali tak, ze az sie za nimi kurzylo. Narabani wsiedli do auta i wjebali sie do rowu... Hahaha :-) :-) :-) Co za patalachy :-) :-) :-)

Indianka doszla do pobitego, obolalego Kamyka, obejrzala jego obrazenia i razem poszli do domu zrobic opatrunek dochodzac do wniosku ze nie ma co wzywac policji, bo i tak jak zwykle nic nie pomoze. Wszak zyja z przymusowych podatkow obywateli, wiec skoro pensje gwarantowana maja bez wzgledu na to czy obywateli chronia czy nie, to po co im sie wysilac? Aby statystyki zadowalajace byly nalapia kierowcow, nawlepiaja mandatow i zyja sobie jak paczki w masle. Czy sie stoi czy sie lezy - dwa tysiace sie nalezy :-) Wobec tego faktu oczywistego trzeba bronic sie na wlasna reke. Tu prawo nie dziala. Tu dziala wsiowe bezprawie. Kamyk poradzil sobie ze wsiowymi bandytami. Na dlugo go popamietaja. Spieprzali jak zajace w podskokach :-) :-) :-) Moze wreszcie przestana skakac Indiance do oczu? :-)

piątek, 13 marca 2015

sobota, 28 lutego 2015

Buleczki indianskie i zerdzie

Na sniadanie Indianka przygotowala buleczki z maslem i szczypiorkiem z parapetu oraz herbate owocowa do picia. Kamyk w tym czasie zrobil obrzadek zwierzatek.
Po sniadaniu poszli ciac zerdzie na ogrodzenie podworka i ogrodu. Ucieli kilka zerdzi i kilka slupkow. Jutro, albo w poniedzialek zamontuja zerdzie na pomaranczowych slupkach ktore Indianka zrobila i wkopala w zeszlym roku. Na razie zamontuja po jednej zerdzi gora, a potem po dwie nizej. Na to ma byc nabita siatka, aby kury nie wchodzily do ogrodu ani nie plataly sie pod domem gdzie maja byc klomby kwiatow i ziol.
Takze trzeba zabezpieczyc laki i pastwiska przed dzikami, bo Kamyk widzial az 3 stada dzikow jak ryly grunty Indianki.
Indianka zas odkryla swieze, glebokie doly po dzikach.

Indianka

piątek, 27 lutego 2015

Bulki i chleb z pieca indianskiego

Indianka piecze dzis bulki i chleb w swoim nowym, masywnym, zeliwnym piekarniku zgrabnie wstawionym reka ojca Kamyka. 
lndianka zaprojektowala w ktorym miejscu mega pieca piekarnik najlepiej bedzie pasowal i sprawdzi sie jako skuteczne narzedzie do wypieku swojskiego pieczywa. Sporzadzila tez szablon, aby tato Kamyka mogl wyciac zgrabny i precyzyjny otwor. Barracuda poszla w ruch i napedzila amatorskiego flexa ktory dal rade rozciac pieciomilimetrowej grubosci blache pieca.
Tato Kamyka na prawde profesjonalnie wycial ten otwor i wstawil piekarnik. Z tylu podsadzil piekarnik na duzym, rownym kamieniu. Piekarnik dopchnal do konca i zaparl na tym kamieniu. Wszystko idealnie dopasowane. Mozna piec i Indianka piecze.
Ciekawe jak wyjdzie? Czy buleczki i chleb dobrze upieka sie? 
Czy aby rownomiernie? Dzisiaj ciasto na chleb i bulki wyroslo pieknie. Az serce rosnie jak wspaniale prezentuja sie bulki i chleb w formach. Smak domownicy sprawdza jak tylko to pieczywko upiecze sie, a aromat pieczywa spowije caly dom.
Na rozpalonym piecu dusza sie tez zeberka na jutrzejszy obiad. Niam :) O! - Buleczki gotowe! Jakie sliczne wyszly! :) Wygladaja zaiste apetycznie. :)

Indianka

czwartek, 26 lutego 2015

Nowy piekarnik

Indianka dozbroila swoj slynny mega piec. Wyposazyla go w zajebisty, solidny i stylowy, zeliwny piekarnik. Bedzie teraz piec chleby, ciasta, miesiwa - pasjami. :-)
Dzisiaj zostaly upieczone w nim pierwsze ciasteczka. :-)
Upiekly sie w try miga :-)

czwartek, 19 lutego 2015

Bandzior w sklepie


Kolejny wsiowy bandzior przyczepil sie do Indianki wczoraj w sklepie. Po pracowitym dniu w PIAPie zakloconym tylko zlosliwa akcja z bezpiecznikami w garderobie przy scenie, gdzie zostawiona otwarta na osciez rozdzielnia pradu zostala nawiedzona przez dziewczyny czekajace w PIAPie na autobus -Indianka zaszla do sklepu. Tam grzecznie zapytala sprzedawczyni czy moze sobie wybrac towar. Sprzedawczyni zgodzila sie, ale obecny w sklepie ponury i nieprzyjemny borsuk 
zaatakowal Indianke i zaczal na nia drzec morde. Darl sie coraz agresywniej wiec Indianka kazala mu zamknac morde. Wtedy zaczal wygrazac, ze jak spotka Indianke na drodze gdy bedzie jechal samochodem to wysiadzie i "nakopie jej w dupe".
Indianka na to, ze jak ja zaatakuje, to ona nakopie mu w jego dupe.
Borsuk na to ruszyl na Indianke z piesciami i wykrzywiona wsciekloscia geba. Prezyl sie i napinal tak, jakby na kiblu wielkiego kloca stawial. Niechcacy tez ujawnil swe cudne imie: Romek. Zatem borsuk ma imie. Akcja zaczela sie zageszczac. Jakis ciul zza jego plecow wykrzyknal ze nagrywa Indianke. Glupek nagrywal jednoczesnie ordynarne wrzaski borsuka Romka. Indianka na to wyjela aparat i uwiecznila gebe borsuka i jego wyciagniete do Indianki piesci. Kraciasty borsuk grozil ze wezwie policje. Indianka na to ze to ona wezwie policje.
Borsuk na to "Ty jestes jeden swiadek a nas dziesieciu!".
Indianka na to: "Nie. Nas jest DWOJE swiadkow".
Borsuk tak jakby sie zastanowil troche, ale dalej szczekal.
"Spadaj ponury borsuku do swojej jamy z ktorejs wylazl!" rzekla Indianka mijajac rozjuszonego typa i opuszczajac sklep.

czwartek, 12 lutego 2015

Pieklo swietlicy wiejskiej w Sokolkach

Indianka poszla dzis po poludniu do PIAPu by napisac kilka waznych pism. Napisala z trudem ledwo jedno. PIAP powinien byc otwarty od 9.00 rano do 16.00, ale swietliczanka skrocila godziny otwarcia. PIAP w ogole nie byl czynny. Zamiast niego byla otwarta kafejka w swietlicy, ale tylko od 13.00 do 17.00.
Dzien wczesniej, w srode PIAP takze byl nieczynny z uwagi na kolejne "szkolenie". Tzw. "szkolenia" to regularna wymowka do zatrzaskiwania przed nosem uzytkownikow drzwi do PIAPu.
Oczywiscie gdy swietliczanka jedzie sie "szkolic" to nikt jej nie zastepuje w pracy i biblioteka oraz PIAP sa niedostepne dla uzytkownikow.

Tajemnica wielka okryte sa tez cele tych "szkolen" i co one maja dac uzytkownikom PIAPu. Indianka smie twierdzic, ze te szkolenia nie poprawiaja w zaden sposob funkcjonowania PIAPu, a wrecz przeciwnie - jedynie blokuja dostep do niego.

Takze tym razem w swietlicy bylo glosno i dokuczliwie. Niektore dzieciaki przeszkadzaly pisac pismo. Obrazaly i ublizaly. Inne przygladaly sie z glupimi usmieszkami, jak ich koledzy dreczyli Indianke. Huligani zagladali przez ramie Indianki w komputer i czytali na glos urzedowa korespondencje Indianki. Glosno i zlosliwie takze komentowali to co wyczytali, nastepnie chodzili z sensacjami do Krychy by zdac jej relacje z tego co wyczytali.

Krycha ciekawie nadstawiala ucha ucieszona trescia korespondencji nie przeznaczonej dla niej ani dla dzieciakow. Bedzie miala o czym klepac na wsi...
Oburzona Indianka zazadala od Krychy by uspokoila dokuczliwych chlopakow. Regulamin swietlicy zabrania dokuczania i przeszkadzania uzytkownikom komputerow. Krycha jednak go nie przestrzega i nie robi nic, by zaprowadzic w swietlicy lad i porzadek.
I tym razem odmowila uspokojenia dokuczliwego chlopaka.
Zamiast uspokoic uciazliwych chlopakow straszyla Indianke ze policje na nia wezwie. Nawet poszla do pustej biblioteki dzwonic do swego syna policjanta ale jakos patrol na jej wezwanie nie przyjechal bo nie bylo podstaw do czepiania sie do Indianki.
Wszak PIAP jest do zalatwiania spraw urzedowych i znajdowania pracy, oraz sprzedazy i kupna plodow rolnych oraz zwierzat gospodarskich, a nie do gierek komputerowych.
PIAP to nie darmowy salon gier. Nie takie sa zalozenia instalowania PIAPow w swietlicach wiejskich.
Tymczasem Krycha zamienila lokalny PIAP w salon gier gdzie nie daje spokojnie napisac zadnego pisma urzedowego.
Wrecz szykanuje osoby, ktore przychodza by napisac takie pisma lub poszukac ogloszen.

Indianka nie mogla w spokoju napisac ani slowa nekana przez zlosliwe bachory czujace poparcie Krychy. W koncu wyszla z siebie i zadzwonila po policje. Patrol jechal niemilosiernie dlugo jakby na wielbladach a nie samochodem. Przyjechalo tych samych dwoch dryblasow co latem przyczepilo sie do koni Indianki.

Ledwo weszli - zaczeli krzyczec na Indianke, ze ma sobie kupic komputer i pisac w domu a nie w swietlicy swietliczanki (matki policjanta). Swietliczanki nawet nie upomnieli, ze ma opanowac rozwydrzona dzieciarnie aby dala spokoj Indiance. Zaden z maloletnich dreczycieli nie zostal pouczony, ani przywolany do porzadku.

Najwyzszy umundurowany dryblas postraszyl Indianke, ze jej zalozy sprawe o rzekomo bezzasadne wzywanie policji. Wyglada na to, ze lokalna klika trzyma sie razem przeciwko normalnym, porzadnym ludziom... :(((



sobota, 7 lutego 2015

Pogodziny


Indianka z Kamykiem docieraja sie. Oboje sa przedstawicielami osobowosci alfa. Oboje sa niezaleznymi indywidualistami lubiacymi postawic na swoim. Kamyk bywa uparty i wrecz krnabrny,  ale Indianka ma wole ze stali i potrafi obrazowo wytlumaczyc mu swoje racje i naklonic do wlasciwych postaw i dzialan. Po kilku awanturach i dluzszych kazaniach oba chlopaki wziely sie do roboty i przestaly zerowac na goscinie Indianki. Dzis rano Indianka nie musiala sciagac trutniow z lozka i gnac do obrzadku i po wode. Sami raczo pognali, nim wpadla w gniew. Na sniadanie zrobila gofry. Poznym wieczorem Indianka i Kamyk poszli napisac kilka waznych pism, ale tylko jedno napisali, gdyz nie dalo sie normalnie pracowac. Czworo rodzenstwa z Msciszewa okropnie nahalnie przeszkadzalo.
Na koniec weszli na bloga Indianki w nadziei, ze cos o sobie poczytaja. Nic nie bylo. Jeden z chlopakow zaczal dukac z trudem dwa ostatnie posty Indianki. Strasznie meczyl te zgrabne zdanka nim dotarl do konca postow. 

Przed 20.oo pani Krystyna zarzadzila zamkniecie swietlicy.
Wszyscy zaczeli gasic komputery. Dokuczliwe rodzenstwo z Msciszewa ustawilo sie przed swietlica, by ich pani Krystyna odwiozla do domu. W poludnie podobno ich przywiozla z ich wioski do kawiarenki w Sokolkach by tlumnie okupowali wszystkie komputery i nie dopuszczali do nich Indianki i jej przyjaciol. Indianka zauwazyla, ze im wiecej Indiance dokuczaja tym wiecej cukierkow, chipsow i doladowan do komorek swych dostaja od pani Krysi. Pani Krysia to bardzo fajna swietliczanka.

Indianka

środa, 4 lutego 2015

Haczyki

Rano awantura. Indianka bardzo rozgniewana wystawila bety Kamyka za drzwi. Kamyk odstawil melodramat, ale nie dal sie wygnac.
Adam poszedl na caly dzien do internet cafe. Kamyk wpierw szedl z nim, wtem sie wrocil z banicji i grzebal w barrakudzie, a potem wkrecali z Indianka haczyki w meble. Spokojnie wkrecili mnostwo haczykow w mebelki. Maja ulatwic one przechowywanie rzeczy.
Regaly dostana zaslonki, aby kurz i dym nie brudzil odziezy.
Na dodatkowych haczykach zawisna kurtki i torby oraz sluchawki do komorek. Miejsca malo - trzeba sie lepiej w nim zorganizowac. Indianka kupi kretonik i uszyje ladne zaslonki na regaly. Dzisiaj drugi raz prala odziez zabrudzona kurzem i sadza. Trzeba koniecznie ja zabezpieczyc przed zabrudzeniem.
Zaslonki powinny pomoc.

Indianka

Zerwiny


Na wiosne mialy byc zareczyny, zamiast tego sa zerwiny.
Przykre to, ale jesli Kamyk nie przestanie fikac - bedzie musial z rancha znikac...

Indianka

wtorek, 3 lutego 2015

Leniwce

Kamil i Adam rano poruszają się jak leniwce.  Co ruch wykonają, to zastygają w bezruchu na długie kwadranse. Kamil do  tego pyszczy. Małpujący Adam czasem tez coś tam szemra. Indianka w obliczu  lenistwa Kamyka i jego pyszczenia wpada w gniew. Grzmi na Kamyka niczym  ksiądz na ambonie.  Niewiele to pomaga. Dopiero groźba wykopania trutnia z rancha daje chwilowe  rezultaty... :)))    Po codziennej walce z lenistwem chłopaków sa jakieś rezultaty ich działań.  Nic spektakularnego, ale zawsze coś. Zwierzęta napojone i nakarmione.  Drewno pod dom przytargane.  W domu z grubsza ogarnięte. Podłogi zamiecione i umyte.  W stajni stanął nowy slup-podpora stropu.  Bela slomy przetoczona pod stajnie. Koniom pościelone na bogato. Kurom  takoż. Kury rozniosły się. Dały dziś 8 jaj.    Indianka sprzątnęła ze stołu i umyła go starannie.  Pozmywała naczynia. Wypłukała, wyparzyła i wysuszyła. Ugotowała dobry  obiad. Nakryła ładnie do stołu. Kamyk uciął pila spalinowa z kłody plastry  i słupki drewna. Ustawiła je na stole jako podkładkę pod garnek ziemniaków  i imbryk z kawa zbożową oraz jako postument pod lampę naftowa.    Umyla dokładnie biały kaloryfer-wieszak i zawiesiła sobie na nim świeże  ciuszki na jutro.    W piecu huczy. W domu gorąco. Indianka namoczyla pranie w dwóch wiadrach.  Gdy wypierze i je wypłucze - szybko ciuszki wyschną na sznurku nad piecem.    Kamyk utarl kogel-mogel i pojednawczo poczęstował Indianke. :)  Ale tuz przed snem nie omieszkał wypomnieć hosta :))))    Indianka

niedziela, 1 lutego 2015

Chore gardla

Indianka po powrocie z wyprawy do Gizycka kuruje sie. Lezy na lozku w goracej kuchni i wygrzewa sie przy gotujacym wode piecu. Chore gardlo i ogolne oslabienie dokucza. Kamyk lezy w pokoju obok i tez chory. Tylko Adam jest na nogach i targa opal do domu z pola.

Mimo choroby Indianka napisala kolejne pismo procesowe. Jedno pismo dziennie trzeba tworzyc by sie ze wszystkimi sprawami wyrobic. Na wiecej i tak nie ma ochoty. Trzeba odpoczac po tym wysilku umyslowym. Moze zjesc rosol wzmacniajacy?