poniedziałek, 31 grudnia 2012

Udanego Sylwestra!

Indianka życzy swoim wiernym czytelnikom udanego Sylwestra:
szampańskiej zabawy, dla tych co szampańską zabawę wielbią,
wygodnego, domowego Sylwestra dla tych, którzy w ten sposób witają Nowy Rok
A dla wszystkich - udanego Nowego 2013 roku - pod każdym dobrym względem.
Niech nikomu nie zabraknie w tym nadchodzącym roku:

  • ciepłego domu,
  • kochających bliskich,
  • dobrego, zdrowego jedzenia,
  • zdrowia,
  • miłości,
  • radości,
  • mądrości,
  • pełnej sukcesów realizacji planów,
  • oraz przede wszystkim spełnienia dobrych pragnień i marzeń... :)
Bóg z Wami! :)



Osobne, szczególne życzenia dla drogich memu sercu Rolników Pomorskich protestujących w Szczecinie:
http://niezalezna.pl/35885-szczecin-rolnicy-kontynuuja-protest

Nie dajcie się wygryźć z naszej polskiej ziemi. Nie oddawajcie naszej ziemi obcym, wrogim korporacjom, które chcą produkować w naszej czystej, nieskażonej Polsce rakotwórcze GMO, by nas tym syfem truć!

Życzę Wam, abyście wygrali Waszą słuszną sprawę. Bądźcie dzielni, uparci i twardzi. Nie odpuszczajcie, bo w Waszych rękach przyszłość wszystkich polskich rodzin!

Niedysponowana

Indianka się czuje dziś niezbyt. Wczoraj wieczorem wykąpała się, a potem długo nie mogła zasnąć. Dziś rano obudziła się z bólem podbrzusza i ogólną sennością i niemrawością ;) Ambitny plan natargania słomy i siana do stajni oraz drewna z pola do domu - ucierpi na tym. Zrobi ile może i jak może. W domu raczej nic już nie zrobi. Szczęściem obiad ugotowany. Wystarczy podgrzać. Karma dla psa też gotowa - wczoraj ugotowana. W piecu się rozpaliło, ale nie ma co podłożyć. Trzeba wrzucić cokolwiek, aby ogień podtrzymać. Choćby suche badyle z ganku i podwórka.

Po południu przybył wspaniały, niezawodny Pan Listonosz. Przyniósł bardzo ważną, długo wyczekiwaną przesyłkę. 

Indiankę boli głowa i podbrzuszek. Czuje się coraz gorzej. Chyba spędzi tego Sylwestra w łóżku i nawet nie otworzy szampana. Koniom i kozom natargała słomy i siana. Opału z lasu już nie. Nie ma siły i za bardzo ją boli. Zajrzy jeszcze do kur i królików i kładzie się do łóżka.

niedziela, 30 grudnia 2012

Indianka Zmęczona

Butelki wyparzone, spodnie wyprane, sweterek wymoczony, kury, gęsi, króliki, pies i koty nakarmione i napojone (właściwie jedna kotka, bo druga nie wróciła z dworu). Konie i kozy nakarmione i napojone. W piecu dobrze napalone. W domu ciepło. Indianka już nie ma siły na nic, nawet na gorącą kąpiel. Idzie spać. W Sylwestra się będzie moczyć cały wieczór z szampanem w garści.

Kogut Który Zniósł Jajo

Okazał się jednak kogutem. W związku z tym, nie mógł być autorem tego jednego zniesionego niedawno jaja. Kogut właśnie dostał czerwony grzebień i rosną mu piórka, zwłaszcza ogon. Zaczyna też dbać o kury - to jest grzebać w ziemi nawołując kury by się częstowały, tym co on wygrzebie, co wkur...a perlicę, która dba o kury i jest liderem ich stadka od co najmniej roku czasu. To ONA z poświęceniem ostrzegała i broniła je przed jastrzębiami i lisem. Perlica tłucze i wygania z kurnika koguta, ile sił w skrzydłach. Wrzeszczy przy tym tak, że mało głowa nie odpadnie jej ze złości.
 
Indianka przesypała kilka wiader ziemniaków, bo karton w którym są, został rozerwany przez gęsi. Jeszcze kilka wiader zostało do przesypania. Ale może przerwa na jakiś obiadek? Obiad ugotowany. Można jeść.
 

Przedsylwestrowy Dzień Pogodny

Coraz trudniej tytułować posty, aby tytuły nie były jednakowe :) Dzień dziś piękny, słoneczny. Lekki przymrozek. Ziemia skuta lodem, miejscami ośnieżona zamarzniętym na beton podtopniałym parę dni temu śniegiem, miejscami odkryta trawa, miejscami gładki jak szklanka i niebywale śliski lód. Trzeba ostrożnie się przemieszczać, aby się nie wyrżnąć. Klacze stąpają bardzo ostrożnie.

Koty wsiąkły gdzieś w siedlisko lub zawędrowały na pola, bo nie widać ich i nie przychodzą na wołanie. Dziś w domku od rana ciepło - piec nagrzał chałupę i nadal się w nim pali ogień. Nie bardzo jest co podłożyć. Trzeba będzie powędrować na pole pozbierać drewno. 

Wczoraj zebrane z siedliska suche gałęzie Indianka wrzuciła dzisiaj rano do pieca. Tak rozpaliły piec, że się woda w wielkich garach zagotowała.

Indianka gotuje, zmywa, pierze. Słowem - wykorzystuje swój piec. Pomyła miseczki dla kotów i psa. Ugotowała karmę dla psa i kotów. Pora zajrzeć do kur i królików. Może jakieś jajo się trafi?

Indianka musi nałożyć koniom siana do żłobów na noc, kozom też, przytargać drewno z pola. No i wreszcie wykąpać się!

Póki co, Indianka pilnuje pieca by nie wygasł i zmywa naczynia. W dwóch miskach parzą się we wrzątku butelki po sokach, a w trzeciej misce pełnej gorącej wody - sweterek. 

Sweterek już wyprany, trzeba go wymoczyć i powiesić na sznurze nad piecem, by szybko wysechł. W maleńkiej wirnikowej praleczce kręci się leniwie kolejny ubiór. Tym razem to spodnie. 

Praleczka jest niewielka, a pasek nakręcający wirnik już wyciągnięty, więc tylko pojedyncze sztuki odzieży można w niej prać jednorazowo, ewentualnie kilka par skarpetek czy bielizny. Program obejmuje maksymalnie 15 minut prania, więc co kwadrans trzeba pralkę ponownie uruchamiać. Gdy się silnik zagrzeje - pralka nie uruchamia się i trzeba czekać, aż ostygnie.

Indianka krząta się po domku słuchając przerywanej słabym połączeniem internetowym transmisji:
http://www.youtube.com/watch?v=H9OyRXya9Bc

sobota, 29 grudnia 2012

Przygotowania Do Sylwestra

Indianka przygotowuje się do Sylwestra. Szampan jest - drogi Burzan zadbał o to (dzięki Burzanie!). Piec grzeje chałupę. Indianka zmywa naczynia, pierze, zmywa podłogę, ogólnie ogarnia kuchnię i sypialnię.
 
A przy takiej muzyce będzie Indianka w Sylwestra tańcować:
 
Prawdę mówiąc, już pląsa po kuchni ze szczotą w dłoni ;)))

Piec Rozniecony

Piec rozbujany - bucha od blachy taki gorąc, że aż w nogi parzy. Indianka gotuje obiadek i karmę dla zwierząt. Woda na piecu już gorąca. Zalała nią naczynia w misce i gdy się dobrze wyparzą, a woda ostygnie trochę - pozmywa naczynia. Warto by było kolejną dyńkę usmażyć na przetwory...

Proces Rozpalania

Proces rozpalania pieca po co najmniej tygodniowej przerwie trwa ;) Nie było silnych mrozów, ogień w piecu wygasł, opału mało, do gotowania obiadów był jeszcze gaz w butli - więc Indianka oszczędzała i marzła. Dziś, w związku z chęcią ugotowania gorącego posiłku (a gaz już zużyty) i wykąpania się - postanowiła rozpalić na nowo w piecu. W piecu ogień już się pali, a dymu w chałupie tyle, że drugiego końca kuchni nie widać ;) Nic to! Ważne, że się pali, a woda w garnkach się nagrzewa. Została jeszcze sałatka ziemniaczana do zjedzenia z wczoraj. Indianka ugotowała dwa kolejne jaja, aby ją wzbogacić. Jedno jajo perlicze, drugie kurze.
 

Zadumka Nad Ludzką Naturą

Indianka zadumała się nad pokrętną naturą ludzką. Świat się roi od rozmaitych cwaniaków i uzurpatorów. Różnej maści i odmiany. Indianka to istota prostolinijna. Obce i wstrętne jej są wszelkie podstępne kombinacje, intrygi, wyłudzenia, wymuszenia, ograniczanie wolności itp. Jednak świat roi się od cwaniaczków i trza mieć na nich oko. Cwaniakowatość to cecha wstrętna Indiance i wyczuwa ją na dużą odległość. Nie zwiedzie ją żadna górnolotna ideologia. Tacy cwaniacy z ideologią dla podparcia ich egoistycznych ciągot są najniebezpieczniejsi, bo brzmią dość wiarygodnie. Wkładają wiele trudu w przekonanie, że to co robią, to jedynie słuszna droga. Czasami nawet sami w to częściowo wierzą. Tworzą sobie religię, rytuały i wmawiają innym, naiwnym, czystym duszom, że tak jest dobrze i że tak trzeba. Indianka nie ma złudzeń i potrafi w lot ocenić co i kto jest wart i co go tak na prawdę nakręca. Nie na próżno jest "tą, co odkrywa głęboko skrywane tajemnice otoczenia, duszy ludzi i zwierząt".

Narąbała

Indianka przyniosła z pola pod dom i porąbała drewno na rozpałkę. Na dworze mrok. Trzeba koniom sypnąć owsa i zamknąć je w stajni. Kozy już zamknięte.

Dwa Tygodnie Odwilży

W nowym roku zapowiada się dwa tygodnie odwilży. Będzie można dokładnie wysprzątać podwórko i zagajniki.
 
 
Indianka zaniosła więcej słomy dla Saby do jej szałasu. Saba zadowolna tonie w słomie. Słoma owsiana miękka jest.

Rodowa Siedziba Indianki

Co prawda jeszcze zima, a nawet jej środek, ale kilkudniowa odwilż odkryła ziemię, a wraz z nią badyle leżące przed domem, więc Indianka ogarnia ten temat. Trzeba dbać o dobre feng szui wokół swego domku :)

Dzień Mroźny

Dzień dziś mroźny i śliski niebywale. Częściowo roztopiony śnieg zamarzł na beton i lód. Indianka przeszła się na pole pozbierać drewno na opał. Będąc w zagajniku, zrobiła tutaj trochę porządku. Przyjrzała się połamanym uschniętym drzewom, których jeszcze nie wycięła. Piła już jest z powrotem w domu, a na niej ostry, nowy łańcuch. Trzeba będzie dociąć opału, bo w domu zimno.
Będąc w paszarni, rozwinęła kolejny balot z sianem. Rzuciła część siana przez okno koniom, a resztę zgarnęła pod ścianę, by zanieść do stajni.
Przechodząc obok swojego ogródka, zobaczyła tam połamane plastiki, które miała chęć pozbierać i wyrzucić. Niestety - przymarzły do ziemi.

Nałożyła koniom siana do żłobów. Ogarnia podwórko przed domem. Zbiera gałęzie, gałązki. Większe sztuki tnie na kawałki i układa na ganku. 

piątek, 28 grudnia 2012

Indianka Śpiąca

Dzisiaj Indianka śpiąca. Po południu padła jak kawka i przespała ciurkiem do 17.00. Wstała, zamknęła konie i kozy, rzuciła świeżą garść ziarna kurom, zajrzała do królicy i królisiów. 

Kotka Marmurka w domu, a Miriam gdzieś na dworzu. Nie pokazała się. Pewnie poluje w stajni na gryzonie, albo zapuściła się gdzieś dalej na pola. Indianka wypije herbatę i zawoła kotkę.

Dzisiaj na śniadanie zrobiła sałatkę ziemniaczaną z gotowanych ziemniaków, groszku zielonego, dwóch jaj i majonezu. Całkiem smaczna ta sałatka. Obiadu dzisiaj nie gotowała. Generalnie nie chce jej się jeść tylko spać.

Uszykowała ciasto do pieczenia chleba i zaniosła je do piekarnika. Po 22.00 uruchomi maszynę - niech piecze chleb na jutro.

Po wypiciu herbaty otworzyła drzwi na ganek, by wyjść i zawołać kotkę Miriam. Wołanie okazało się zbyteczne, gdyż kicia już czekała pod drzwiami domu ;)

Indianka poszła się położyć do łózka, a kicia razem z nią. Wpełzła pod kołdrę i rozkokosiła się w ramionach Indianki wyciągając się z lubością... ;)

Późnym wieczorem Indianka wyłączyła światło kurom i włączyła piekarnik z ciastem na chleb. Jutro rano będzie świeży chleb. Dzisiaj na kolację zje jeszcze sałatkę ziemniaczaną.

Singielki


Nie martw się Nadwiślański Wzgórzu. Stare przysłowie mówi: “Każda potwora znajdzie swojego amatora”, to i Ciebie znajdzie jakiś odpowiedni potwór ;)
Zacznij od siebie, od kochania samej siebie. Stań przed lustrem i dojrzyj w postaci którą tam widzisz, małą, bezbronną dziewczynkę. Pokochaj ją, obdarz czułością, troskliwością. Zadbaj o jej drobne przyjemności.

Pomyśl o tym, że mężczyźni bez kobiet są często zagubieni i bezradni jak dzieci we mgle. Choćby taki zdawałoby się męski mężczyzna jak Boski z “Konie Achałtekińskie...” – gdy go ciężarna żona opuściła na zaledwie kilka dni – cały świat mu się na głowę zwalił – samochód się zepsuł, biedak z buta szedł długie kilometry po nocy, konie mu uciekły, gdy znalazł – tak go koń poniósł, że mało go na brzozach nie roztrzaskał, poturbował nieszczęśnika. Ta straszna niedola spotkała go tylko dlatego, że na zaledwie kilka dni go żona zostawiła samego.
Cierpiał w samotności.

Mężczyźni to tak naprawdę słabe samczyki – bez kobiet są bardzo żałośni. To my, kobiety – wbrew pozorom – to my jesteśmy ta silna płeć, która dodaje mężczyznom odwagi i znaczenia.

Weź gorącą, długą, aromatyczną kąpiel. Rozmarz się. Pomyśl ile masz dobrych cech, jak wiele masz do zaoferowania światu. Zrób długą listę w myślach, a po kąpieli i po wypiciu ulubionego gorącego napoju – wypisz na papierze wszystkie swoje zalety, stwórz swój profil, jaki byś chciała pokazać potencjalnemu wybrankowi, poszukaj swoich zdjęć. Wybierz kilka najlepszych. Podaj znak zodiaku, bo charakter jest bardzo ważny. Napisz, czego szukasz, kogo szukasz. Czego pragniesz. I przyślij to wszystko na świeżo utworzoną specjalnie dla Ciebie i Tobie podobnym samotnym klejnotom stronę: http://wolnepanny.blogspot.com/

Dodam, że mam szczęśliwą rękę do swatania i już wyswatałam kilka par, które są od lat zgodnymi małżeństwami.

Polscy mężczyźni to często wyrachowane, egoistyczne skurczybyki. Ale na południu Europy mężczyźni są przyjemniejsi, bardziej wyluzowani, serdeczniejsi i rodzinni, a teraz jest tam kryzys i zaczynają rozważać alternatywne lokalizacje, nie tak ciepłe jak ich ojczyzny. Bezrobocie i bezdomność mężczyznom z południa Europy zagląda do ócz. Wielu ich zaczyna kierować swój wzrok na kraje północnej Europy, m.in. na Polskę, która słynie z tego, że silnie ekonomicznie stoi na tle innych państw. Południowcy zaczynają szukać spokojnych przystani życiowych właśnie tutaj.

Zarejestruj się na http://wolnepanny.blogspot.com/ a podeślę Ci kilku kandydatów. Będziesz miała pomocną dłoń, towarzystwo, a jak się spodobacie sobie bardziej – to przygarniesz takiego pod swe kochające, opiekuńcze skrzydła – na jakiś czas, lub na zawsze :) Bądź dobrej myśli. A gdy zyskasz rodzinę na południu Europy – to i na wakacje gdzie będzie jeździć z wybrankiem ;) Może mnie kiedyś zaprosicie? ;)))

czwartek, 27 grudnia 2012

Ostry Wsteczny

Indianka dziś duma i duma, jak zagospodarować swoją ziemię w przyszłym roku. Ogólna zasada jest taka: ostry wsteczny, minimum nakładów, zminimalizować wszelkie potencjalne straty. Nie narobić się, a zabezpieczyć sobie i swojej rodzinie w Szczecinie wyżywienie na cały rok i może troszkę zarobić na przetworach?
 
Indianka wyjdzie z ekologicznego programu, ale nie przestanie uprawiać ziemi metodami ekologicznymi. Zamiast wydawać 1000zł za certyfikację i 3000zł na opracowanie nowego planu rolnośrodowiskowego (ktorych to pieniędzy i tak nie będzie miała) - woli tę kwotę lub podobną, o ile będzie taką miała - zainwestować w coś wymiernego, np. w zakup jagniąt i drobiu.
 
Może wydzierżawi 5 hektarów pod zasiewy zbożowe? Pomysły i kalkulacje kotłują się w jej głowie. Może wydzierżawi swój staw pod hodowlę ryb?

środa, 26 grudnia 2012

Postanowienia Świąteczne?

Jakieś postanowienia Bożonarodzeniowe? Ja MAM :)
Postanowiłam się nie nadwyrężać w żadnej dziedzinie. Tzn. ani finansowo, ani zawodowo, ani remontowo.
Zrezygnować z wszelkich nowych projektów w ramach oszukańczych programów unijnych.
Nie brać żadnych kredytów na żadne inwestycje. Nie wchodzić w żadne nowe programy unijne. Wycofać się z tych starych, skoro generują tylko straty i długi oraz stresy. Przestać sponsorować obcych (wakacyjnych pomocników), skoro mnie na to nie stać. Nie inwestować kasy w ziemię, skoro jej nie mam, czyli odpuścić sobie kredyty i pożyczki od rodziny. Spłacić aktualne kredyty.

Zrezygnować z harówy typu: posadzenie 2500 drzewek owocowych w kilka tygodni. Jeśli sadzić, to kilka sztuk, bez musu, bez stresu i bez kosztów. Nic nie kupować, żadnych sadzonek. Jeśli sadzić, to tylko dzikie drzewka lub wyhodować swoje z nasion. Zrezygnować z dawnych, śmiałych, ale kosztownych planów.

Urządzić sobie niewielki, podręczny ogródek warzywny i ziołowy. Wypasać zwierzęta.
Olać remont skoro nie mam na niego kasy. Olać wolontariuszy, skoro im brak komfortu w moim domu nie odpowiada. Spróbować się uniezależnić żywnościowo tj. wyhodować tyle warzyw i zwierząt aby było co jeść przez cały rok. Znaleźć czas na leżenie na łące i wąchanie kwiatów oraz zabawy z moimi zwierzętami. Nic nie musieć. Totalnie olać. Totalna nirvana ;)))

Teraz chodzi tylko o to, by przetrwać zimę. Aby do wiosny :) Jeszcze 3-4 miesiące i wiosna :)
Czas siewów, uprawy ogródka, koniec palenia w piecu...
Zamiast dosadzać wymarznięte drzewka - Indianka posieje warzywka.

A w maju i czerwcu - Indianka będzie leżeć na łące zapomniawszy o tym pieprzonym wyścigu szczurów narzuconym przez Unię Europejską. Za mało kasy dają - za dużo wymagają. W dodatku polscy nadgorliwi urzędnicy stają na głowie, by zgnębić drobnego, biednego rolnika. Trzeba się z tego chorego klubu wypisać i tyle.

Darek Zjedzony czy Pojechał do Żony???

Niektórzy czytelnicy mego bloga dostają lisich pyszczków z ciekawości, co się dzieje z moimi gośćmi.
Jeden czytelnik zastanawia się, co się stało z Darkiem? Czy został zjedzony? Uciekł? Wygnany??? ;)))

Ani to, ani to, ani to. Co prawda jestem mięsożerna, ale kanibalem nie jestem. Nie ubijam też mych gości na mięso by mieć czym karmić koty i psy ;)))

Darek nie został zjedzony - Darek pojechał do żony. Wrócił do domu na Święta.

Królica i Jej Młode

Ostatecznie królica ujawniła ile ma młodych. Piątka maluśkich, żwawych, zdrowych królicząt zdrowo odchowuje się przy świeżo upieczonej matce. Troje białych i dwoje szarych. Szare wydają się większe od białych, przynajmniej jeden. Już jedzą samodzielnie niektóre pasze, np. obierki ziemniaczane. Indianka nałożyła do miseczek pszenicy, owsa, sypnęła miskę umytych obierek ziemniaczanych, zmieniła wodę w garnku. 

Wyjęła też deskę, która oddzielała gniazdo od dziur w ścianie, które prawdopodobnie wydrążyły szczury. Trochę miała przed tym obawy, czy aby szczury krzywdy maluchom nie zrobią. Jednak maluchy już nieco podrosły, a ich matka  jest bojowa. Jeśli tam się pojawi szczur - królica go pogoni. Może nawet go zagryźć. Niektóre zwierzęta, znane jako roślinożercy - w obliczu zagrożenia potrafią zabić drapieżnika, zwłaszcza drobnego drapieżnika, który zagraża im potomstwu. Królica w macierzyństwie jest dość bojowa. Potrafi fuknąć, warknąć, trzepnąć łapą i prawdopodobnie ugryźć i zagryźć.

Kura, co prawda jest wszystkożerna - zjada nie tylko rośliny, ale i robale. Potrafi też zadziobać mysz i szczura i go zjeść. Indianka widziała, jak kury zadziobały mysz, a ostatnio jak biły się o padlinę szczura.

Indianka przesunęło ździebko paletę, która tworzy ściankę boxu króliczego. Paleta okazała się bardzo poręczna. Nie tylko jest duża i z powodzeniem udaje klatkę, ale też ma miejsca na zadawanie paszy, m.in. na mocowanie siana i wsypywanie obierek, jabłek, które dzięki niej nie ulegają zabrudzeniu. Królica nie brudząc paszy, wyjada z palety wrzucone tam obierki lub jabłka i obgryza siano. Królica wygląda na zadowoloną. Nie ukrywa młodych przed Indianką. Młode choć maluśkie, wyszły już z nory wykopanej w grubej ściółce i przebywają na jej powierzchni, ssąc matkę lub pogryzając obierki. Ziarno jakoś je jeszcze nie pociąga, albo już się go objadły i mają dosyć.

Indianka gdy była w piwnicy, usłyszała kotkę Marmurkę, która wraz z Miriam była wypuszczona na dwór. Otworzyła okno piwniczne, by wpuścić Marmurkę do środka. To był błąd. Drób narobił wielkiego lamentu, trzepotania i latania z paniki. To dobrze, że drób tak reaguje na kocicę. Dzięki temu, koty się tam nie pchają im do kurnika i między innymi króliczęta są bezpieczne, bo nie wiadomo czy taki polujący kot nie pomyliłby szczura z króliczkiem. Co prawda królica - ich matka broni swoje młode zawzięcie, ale lepiej nie kusić losu.
Indianka znalazła w piwnicy dwa jaja. Wczoraj też dwa. Postęp. Kury się starają wynagrodzić Indiankę za jej trud i starania wokół nich. Dostały dużo dobrej paszy: pszenicy, dodatku paszowego, dynie do skubania, świeżą wodę.

Jeszcze gęsiom trzeba zanieść wody, bo wrzeszczą strasznie. To niesamowite, jak one potrafią wybrudzić miskę z wodą. Wybrudzić i nawrzucać do niej różnych śmieci - deseczek na przykład.

Gdy Indianka wychodziła z kurnika, coś pisnęło przeraźliwie pod jej nogami. To maleńki króliczek wydostał się z klatki i pokicał spory kawałek od niej. To niebezpieczne dla niego. Kury mogą go zadziobać jako szczura, lub kot złowić. Indianka króliczka zaniosła do jego boxu i uszczelniła box, tak, aby żaden maluszek nie mógł wykicać z niego nieopatrznie. 

Na dworze jeszcze jasno, ale pora nasypać owsa do żłobów w stajni i koziarni.

Samotna?

Jedna z czytelniczek zadała mi pytanie, czy czuję się samotna? Nie. Raczej brak mi miłości. Brak bratniej duszy. Kogoś, kto by rozumiał i szczerze, bezinteresownie kochał, czystą, dobrą miłością właśnie mnie. Chyba pora pogodzić się z tym, że ktoś taki nie istnieje.
 
Wiązać się z kimkolwiek, aby było niby łatwiej? To nie dla mnie. Zresztą można się na tym oszukać - można się uwikłać w związek, gdzie facet okaże się zajebistym pasożytem żerującym na kobiecie. Wolę tego uniknąć. Po co mi to?  Wolę być sama, niż krępować się byciem z kimś kogo nie kocham, kto w dodatku może chcieć się związać z powodów wyłącznie ekonomicznych,
 
Teraz mam problemy, zresztą od dłuższego czasu, więc nie ma wielu chętnych, którzy by się chcieli związać z kimś kto ma problemy finansowe. Są chłopi, co szukają darmowej gospodyni i kochanki do łóżka, a mój majątek najchętniej by spieniężyli by dofinansować swoje gospodarstwo.  Są ostatni  w tym, aby cokolwiek na gospodarstwie moim pomóc. Mają to w dupie. Jak dla mnie, to jest odpychający układ, wręcz obrzydliwy. Dać z siebie zrobić darmowego parobka i jeszcze oddać za friko mój tak ciężko wypracowany majątek? Nigdy.
 
Mieszczuchy? Mieszczuchy lubią łatwe życie usłane płatkami róż. Poza tym jeśli taki mieszczuch wielbiłby mój mąjątek, a mnie miał za nic - po co mi on?
Związek to nie handel. Związek to partnerstwo oparte na miłości. Jak dla mnie: nie ma miłości to nie ma związku.
 
Nie brakuje cwaniaków, którzy by chętnie przyszli na gotowe lub wzięli do siebie kobietę za darmową gospochę i kochankę. Prawdziwej miłości jednak desperacko brak.
Może jej po prostu nie ma?
 
Ale skoro ja potrafię kochać czystą, bezinteresowną, dobrą miłością, to mam nadzieję, że gdzieś istnieje ktoś podobny do mnie.Ja go nie spotkałam i już nie chcę czekać, że się objawi na moim gospodarstwie i obdarzy tą miłością. Generalnie daję sobie z tym tematem spokój i mam zamiar zadbać o siebie, o swoje potrzeby, drobne przyjemności i unikać tematu miłości jak ognia. Tak zdrowiej. Nie ma sensu ulegać chybionym porywom serca na podstawie znajomości internetowych i się łudzić, że miłość jest tuż tuż. To tylko moja wyobraźnia i złudzenie. Lepiej się oswoić z myślą, że jest się unikalną istotą jedyną w swoim rodzaju i jedyną na tej planecie. Reszta to nic nierozumiejące, przyziemne skrzaty czy Hobbici. No, zdecydowana większość z nich. Boją się samodzielnie myśleć i bez poparcia tłumu żadnego kroku samodzielnie nie potrafią zrobić. Taka natura stadna. Jak publika nie zaklaszcze lub nie zaakceptuje - nie podejmują żadnych działań ryzykownych. Ja jestem inna. Jestem indywidualnością. Robię i mówię to, co uważam za słuszne, bez zwracania uwagi na to co sądzi o tym tłum. Tłum samodzielnie nie myśli. Jest od dziecka programowany i postępuje mniej lub więcej z wyuczonym programem, z wyuczonymi procedurami.
Nie kieruje się sercem ni rozumem. Ja wolę kierować się sercem i rozumem, niż tym, co mi od dziecka wpajano. Jeśli to było coś dobrego - to ja to akceptuje. Jeśli to nie było dobre dla mnie - odrzucam to. Jestem jednostką myślącą samodzielnie. Sama oceniam co jest dobre, a co nie. Nie daję sobie niczego narzucać.
 
Można uznać, że jestem singielką z wyboru i niech tak już zostanie. Nie chcę się z nikim wiązać, chociaż było, jest i będzie mi ciężko samej. Za to nie będę miała u nogi kuli, która mnie ściąga w dół, dołuje i rozczarowuje, wykorzystuje dla własnych egoistycznych celów i podcina skrzydła. Będę wolna i będę marzyć dalej. Jestem wolna i marzę. Może w przyszłym wcieleniu spotkam tego wymarzonego mężczyznę? :)