Proces rozpalania pieca po co najmniej tygodniowej przerwie trwa ;) Nie było silnych mrozów, ogień w piecu wygasł, opału mało, do gotowania obiadów był jeszcze gaz w butli - więc Indianka oszczędzała i marzła. Dziś, w związku z chęcią ugotowania gorącego posiłku (a gaz już zużyty) i wykąpania się - postanowiła rozpalić na nowo w piecu. W piecu ogień już się pali, a dymu w chałupie tyle, że drugiego końca kuchni nie widać ;) Nic to! Ważne, że się pali, a woda w garnkach się nagrzewa. Została jeszcze sałatka ziemniaczana do zjedzenia z wczoraj. Indianka ugotowała dwa kolejne jaja, aby ją wzbogacić. Jedno jajo perlicze, drugie kurze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!