Kurna chata, dostać się z Arkońskiego na Redę to istna wyprawa. Autobus się wlecze półtorej godziny.
Spóźniłam się wybitnie i weszłam na salę szukając wolnego miejsca. Przynajmniej wszyscy obecni zauważyli, że byłam :D
A potem była wyprawa po miodek :)
Miodek jest to co misie i takie misiaczki jak ty co lubią najbardziej.
OdpowiedzUsuńTak tak, miodek jest cacy :) Aby się do niego dostać musiałam wejść do skrajnie modernistycznej, betonowo-szklanej budowli :)
UsuńTo i tak lepsze niż gdybyś miała wsadzić głowę do beczki z miodem. Musiałby ci Kłapouchy pomóc z tej beczki się wydostać.
UsuńCzy Reda powstała od twego nazwiska Redlarska?
OdpowiedzUsuńZapewne ;)
UsuńSmoka to pewnie za mało powiedziane pewnie chodziło ci o Gorillę że było wejście Gorilli :)
OdpowiedzUsuńAż taka duża nie jestem :D
UsuńPoza tym byłam ubrana w urzędniczy dress code :D
UsuńIndianko a jakieś mięso ci wpadło tak jak śledzie ostatnio. Przypominam stary twój post... ŚRODA, 25 GRUDNIA 2013
OdpowiedzUsuńSpaghetti bolognese
Spaghetti wyszło bardzo smaczne, nawet na zimno, ale Indianka postawiła półmisek żaroodporny na gorącym piecu i odgrzewa sobie potrawę ugotowaną wczoraj także na piecu :) Gazu w kuchence już nie ma niestety, więc całe gotowanie opiera się o piec.
Chleby wczoraj upieczone w eleganckich ceramicznych kwadratowych formach – wypełniły je dokładnie i wyrosły ładnie. W ciepłym powietrzu nad piecem ciasta pięknie rosną. Teraz Indianka ma chleby kwadratowe :D Fajniutkie bocheneczki chleba, dobrze wyrośnięte w piecowym piekarniku, o chrupiącej, brązowej skórce. Ciasta w tych formach też dobrze wyrastają i zapewne lasagne wyjdzie dobrze. Indianka też dumna o wypieku pizzy i pasztecików. Do pasztecików powinna mieć jeszcze nadzienie dyniowe w spiżarni. Indianka ma trochę oliwy z oliwek do pizzy. Trzeba ją doprawić czosnkiem aby była smaczniejsza. Jest trochę żółtego sera oraz cebuli. Może jajo się zdarzy? Jakby tak wypuścić kury na dwór, na zieloną trawę? Ale nie ma bezpiecznej woliery, a lis grasuje. Nie ma co ryzykować, jak się nie jest cały dzień na dworze by kur pilnować. Będzie niebawem pizza. Niestety bez sosu pomidorowego, bo akurat Indianka go nie ma. No ale to nic. Indianka stworzy sos alternatywny – nie gorszy niż pomidorowy :).
Oczywiście, nie o to Indiance chodziło na święta, ale jak się nie ma co się lubi czyli mięsiwa i ryb – to się lubi co się ma :D Co prawda Indianka ma trochę drobiu i mogłaby kurę czy wredną perlicę poświęcić na świąteczny obiad, ale jej szkoda drobiu mordować. Niech żyje i rozmnaża się :) Jak będzie go miała dużo, to wtedy się będzie brało co jakiś czas starą kurę na obiad – taką, co już nie niesie jaj tylko żre paszę. Indianki jak się robi alternatywny sos pomidorowy?
Miałam wtedy sos zrobiony na bazie dyni. Ugotowany na kościach rosołowych, z dodatkiem przypraw i ziół, mogła tam też być papryka i inne warzywa, np. liście selera, pietruszki itp.
UsuńA dzięki trzeba spróbować takiego alternatywnego sosu pomidorowego :)
Usuń