Dziś w programie "Minęła 20" w TVP Info gośćmi Michała Rachonia byli Dorota Kania, Jerzy Jachowicz i Maciej Marosz. Komentowana była sprawa orzeczenie sędziego Igora Tuleyi, w którym uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu sprawy obrad Sejmu w Sali Kolumnowej 16 grudnia 2016 r. Prokuratura wszczęła działania po zawiadomieniu złożonym przez posłów opozycji, którzy skarżyli się na rzekome nieprawidłowości w przebiegu obrad. 
Jeszcze przed rozmową Michał Rachoń zauważył, że 16 grudnia 2016 r. w Sali Kolumnowej Sejmu głosowano nie tylko nad ustawą budżetową, lecz także nad ustawą dezubekizacyjną. Swoich gości zapytał, czy mogło to mieć wpływ na orzeczenie sędziego Tuleyi. 
- Gdy opisywałam pochodzenie Tuleyi, gdy dotarłam w IPN do teczek jego rodziców, współpracowników komunistycznej bezpieki,były głosy wśród dziennikarzy, by Igor Tuleya wyłączył się z orzekania np. w sprawach lustracyjnych. Ta ustawa, którą głosowano na Sali Kolumnowej, bezpośrednio dotyczy jego mamy, która była funkcjonariuszką SB, rozpracowywała opozycję, werbowała agenturę. Widać tutaj konflikt interesów
- powiedziała redaktor naczelna TV Republika, Dorota Kania. 
Maciej Marosz zauważył, że sędzia Tuleya sam z siebie uznał, że "zażalenie posłów opozycji obejmuje zbyt mało punktów i dodał swoje".
- Stwierdził też, że okupowanie mównicy na sali plenarnej było nie "powodem", a "pretekstem" przeniesienia obrad. Tutaj widoczna jest określona retoryka
- dodał Marosz.
Do rozpatrzenia sprawy decyzji o umorzeniu postępowania sędziego Tuleyę wyznaczył sędzia Wojciech Małek. Ten sam, którzy w przeszłości uniewinnił Stanisława Kociołka, słynnego "kata Trójmiasta", od zarzutu przyczynienia się do masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. 
- Ma to wymiar symboliczny, że w kolejną rocznicę Grudnia zapada kolejna decyzja polityczna. Wskazanie sędziego Tuleyi było decyzją polityczną, nie mamy też wątpliwości co do politycznych konotacji Igora Tuleyi. Takie orzeczenie sprawia, że sprawa się nie kończy i to jest sygnał dla totalnej opozycji: "macie w nas oparcie", "będziemy walczyć na froncie sądowym", "wy macie ulicę, my mamy sądy"
- mówiła Dorota Kania.
- Gdyby Igor Tuleya nie chciał, by miało to takie brzemię polityczności, wyłączyłby się ze sprawy, jednak już wcześniej z podobnych spraw się nie wyłączał. Był wskazywany przez Małka do rozpraw lustracyjnych i miał duży wpływ na sprawę pewnej radnej z PO, zaś w innym procesie lustracyjnym chciał uniewinnić ministra z Platformy. I my w tym wszystkim mamy uwierzyć w apolityczność i bezstronność sędziów
- zauważył Maciej Marosz.