Dała za niego 400zł i wykaszarkę spalinową, którą kupiła za 800zł. Ktoś by powiedział, że “Zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Ale Indianeczka wie co robi :)
Dąży do samowystarczalności i niezależności od innych. Ten wóz, oraz maszyny konne które zamiaruje nabyć – pomogą jej tę niezależność i samowystarczalność zdobyć. To niezbędne narzędzia do pracy na gospodarstwie. Gdy dobrze opanuje ich obsługę – nie będzie tutaj potrzebny żaden ryczący traktor.
Wóz stoi dumnie na środku podwórza i jeży się hołoblami. Jest surowy, z surowego drewna świeżego zbudowany. Gdy obeschnie – Indianka go przeszlifuje i na cudny rudy kolorek pomaluje :)
Wóz konny przyjechał dziś do Indianki, gdy ledwo co skończyła brać kąpiel. Wyszła przed dom z włosami mokrymi, ale ubrana :). Na dworzu padało, więc nie robiło to żadnej różnicy włosom. Nastąpiły oględziny wozu na żywo. Dostał nowe hołoble, ale wąskie i krzywe, więc Indianka utargowała 100zł taniej, tym bardziej, że te 100zł jest jej potrzebne na butlę gazu do gotowania obiadów oraz do opłacenia chociaż jednego rachunku. Wozik jest lekki. Tak lekki, że Indianka może go sama przesunąć bez większego trudu. Będzie się lekko klaczce ciągało ten wozik. Tylko żeby łaskawie zechciała :D
Klaczka zaparkowana na łące pod gruszą. Uczy się ograniczeń. Uczy się, że nie zawsze może iść tam, gdzie chce iść :) Jest grzeczna i nie powinno być z nią większego problemu przy zakładaniu do wozu, ale to świeży koń, w sensie świeżo ujeżdżony i ledwo co przyuczony do ciągnięcia pługa. Trzeba będzie bardzo uważać, aby tego wozika nie rozniosła w drobny pył.
Przydałaby się jakaś fachowa ręka do pomocy przy przyuczaniu klaczki do wozu. Chociaż na początek. Gdyby Dziadek Indianki żył, to by na pewno pomógł. Bardzo dobrze operował wszelkimi maszynami konnymi i końmi każdej krwi. Umiał też jeździć wierzchem. Służył kiedyś w kawalerii.
Kawalerzyści to najlepsi jeźdźcy. Czegewara to też kawalerzysta. Świetnie radzi sobie z końmi. Szkoda, że już wybył w świat. Przydałby się teraz bardzo.
Czy to nie jest aby przypadkiem wóz, jakie produkują do dekoracji ogrodów? Czy ktoś Cię znowu w maliny nie wypuścił? Wóz na drewnianych kołach, w dzisiejszych czasach, to obiekt muzealny.
OdpowiedzUsuń"Jest surowy, z surowego drewna świeżego zbudowany. Gdy obeschnie " to Ci się rozeschnie!
Używa się jeszcze, chociaż przy jeździe po nierównej drodze zęby bolą ;)
UsuńTo się protezę zostawia w domu i wtedy nic nie boli ;)))
UsuńNo tak, takie wozki to dla osob w wieku, kiedy juz sie ma proteze :)))
UsuńWidzę Kamfa, że dobrze znane jest ci uczucie zazdrości :) Straszne się starasz zohydzić mój cudowny nabytek :)
UsuńNic z tego, moja droga! Nie zepsujesz mej radości :)
Ależ czego ja mam zazdrościć, powiedz mi? Po mojej wiosce z brukowaną drogą na pewno bym nie jeździła na żelaznych obręczach... Wolę opony od auta.
UsuńA konie jakie masz? Gorącokrwiste? One to się niestety nie będą nadawały ani do pługa, ani do kosiarki :((((
OdpowiedzUsuńNie kracz Kamfa nie kracz. Twoje konie się do niczego nie nadają, bo to dzikie koniki polskie.
UsuńMałopolaki jak najbardziej były używane do prac polowych w czasach historycznych. Moje też dadzą radę. Są bystre i grzeczne. Przynajmniej Indiana :) Damy radę zwieźć sianko, choć będzie to wymagało ode mnie dużych umiejętności w postępowaniu z moją gorącokrwistą pięknością. Znam swoją klacz bardzo dobrze, choć jej nigdy nie trenowałam.
Wiem jak ją zachęcić do pracy i spróbuję temu zadaniu sprostać :) Czegewara przełamał lody, zrobił wstęp do treningu - ja będę kontynuować dalej :)
Ja nigdy w życiu nie miałam konika polskiego, ja hoduję ciężkie konie cyganskie, które ciągają wozy taborowe...
UsuńJakoś tak mi się utrwaliło, że widziałam na twojej stronie koniki polskie :) aż sprawdzę :)))
UsuńDzikie koniki polskie? Moje są jak psy. Pod siodłem, w zaprzęgu i do pługa. I nigdy żadnych kłopotów. I tak u każdego, co je ma. No, ale jak się nie wie i nie sprawdziło samemu, to skąd się ma wiedzieć.
UsuńTak, na ecogypsy zdjecie konikow w rezerwacie w Bialowiezy ;))))
UsuńI tu się Kamphora mylisz. Ty się zapewne na koniach znasz, bo je hodujesz. Ale ja z kolei znam trochę dawniejsze czasy, gdy koń był główna siłą pociągowa na wsi i nie tylko. Otóż cała polska wieś używała koni gorącokrwistych. Podejrzewam, że w tzw. Galicji, były to konie małopolskie lub krzyżówki. Czasem były pogrubiane, pewnie przez krzyzowanie z zimnokrwistymi, ale to tylko czasem (jak Gniady mojego Dziadka). U mojego teścia z pługiem chodził półkrwi arab.
UsuńTak, tylko że gorącokrwiste konie potrzebują dłuższego i częstszego odpoczynku bo z reguły szybciej się męczą niestety. Szczególnie praca w kosiarce jest ciężka.
UsuńNie colorado. Mylisz się :) Mój wozik to nówka sztuka nie śmigana :) Żaden obiekt muzealny :)
OdpowiedzUsuńWozy ogrodowe są wzorowane na wozach konnych, takich jak mój :) Mój jest w pełni funkcjonalny i świetnie nadaje się do zwożenia siana :) Jest leciutki i sprawniutki :) Moja klaczuś będzie pomagała mi zwozić siano dla niej i pozostałych mych koni i zwierzaków :)
Tak się cieszę! :)
No, widać, że nówka. Ja nie miałam na myśli, że stary, tylko taczej, że "reprint"
Usuń"Obeschnie" z deszczu :) Przyjechał w deszczu i stoi w deszczu, więc jest mokry. Gdy wyschnie - pomaluję go drewnochronem na śliczny rudy kolorek aby posłużył mi dłuuuugo :)
OdpowiedzUsuńOczywiście będzie garażowany i zabezpieczony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Tylko dzisiaj tak sobie stoi przed domem i cieszy moje oko :))) Nie mogę się napatrzeć :D
UsuńIndianko -bo on rzeczywiście ładny jest z wyglądu i do oglądania a nie do pracy i nikt Ci wcale źle nie życzy > Prawdziwy wiejski wóz ma inne koła -jest szerszy a i są takie specjalne do siana - także zamiast ściągać sobie taki wóz np.z allegro udaj się na wycieczkę po okolicach a nóż znajdziesz o niebo lepszy od tego co sobie zakupiłaś i będziesz happy i w ogóle . Liść kamfory >Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńLiściu :D Mój wozik jest idealny :)))
UsuńLeciutki, zwrotny, piękny :) 100 procent naturalne drewno, a nie jakieś tam tworzywa i plastiki :) Piękny, tradycyjny wozik konny :)
Już się cieszę na to zwożenie siana :)
Mam też do niego pięknie dobraną szleję, moją wstępnie ujeżdżoną i przyuczoną do pracy klaczunię - jeszcze tylko jakaś fachowa ręka na początek do pomocy przy zwózce siana i damy radę :)
Niechże Pani zejdzie na ziemię, takie wozy robi się już tylko dla dekoracji. Po wojnie weszły koła gumowe, pneumatyczne i szybko wyparły drewniane okute.
OdpowiedzUsuńMoże i posłuży do pracy w ogrodzie, nie wiem, ale nie do tego został zapewne skonstruowany.
Jego największą zaletą jest cena, naprawdę niska jak na taką ozdobę.
Poza tym jeżeli wyjedzie Pani na drogę utwardzoną, niebieskie patafiany wlepią Pani mandat.
Pozdrawiam AG, dawny rolnik, obecnie mieszczuch.
Anonimowy - wyślę ci fotki ze zbioru siana mą "dekoracją" :D
OdpowiedzUsuńKoła gumowe na tej wsi się nie sprawdzają, bo łazi taki co mi je przebija ustawicznie.
Na Mazurach nie ma dróg utwardzonych, To rejon bez dróg. Są tylko wertepy. Więc co?
A za co mi niby mieliby wlepić mandat jeśli wjadę na asfalt? Wóz jest oznakowany.
Tu mi wóz szeroki nie jest potrzebny, bo mam mało miejsca do obrotu na łąkach a jest co omijać. Taki jaki kupiłam jest w sam raz. Lekki wozik dla lekkiej klaczki.
OdpowiedzUsuńW okolicy poza tym wozem który kupiłam nie ma nowych wozów konnych. Są stare, spróchniałe, na bylejakich kołach gumowych, gdzie każde koło inne, a waży każde z nich też sporo i zwiększa ciężar wozu.
Ten wozik lekki który kupiłam jest idealny na moje potrzeby. Ma mi służyć do ulżenia w pracach polowych. Jeśli nie można takim wozem wyjechać na ulicę (dlaczego nie?) to nie ma problemu, bo nie mam zamiaru nim jeździć poza moim gospodarstwem i wsią.
Ale słyszałam, że pod Warszawą takimi wozami wożą turystów. Więc skoro tam wożą to i tutaj można :)
Agniecha, skoro twoje dzikie koniki polskie znane z wrodzonej płochości i niestabilności emocjonalnej dały radę pracować - to tym bardziej moje zrównoważone konie małopolskie dadzą radę :)
OdpowiedzUsuńzresztą, już próbowaliśmy pługa z Indianą i sam fakt, że dała się ujeździć w tydzień rokuje bardzo dobrze :) Będziemy zwozić siano jak nic :)
A czy wie Indianka, ze konie malopolskie maja w sobie krew miedzy innymi konikow polskich? :)
UsuńWywaliłam drzwiami, a wraca oknem. co za namolna baba :D
UsuńNie, nie mają. Moje konie mają krew arabską i angielską z przewagą arabskiej.
Żegnam!
Wobec tego są to konie pólkrwi arabskiej a nie małopolskie...
UsuńJejku, Indianko, ja się znam tylko na konikach polskich, na reszcie tylko troszeczkę, więc się nie wypowiadam. Mity o dzikości oraz niestabilności koników słyszę dość często, moje doświadczenia im przeczą, a mam ponad dziesięć koni tej rasy, każdego z innego miejsca w Polsce, i z zupełnie innych warunków. A poza tym naprawdę dobrze Ci życzę, i żeby Twoja Indiana ci fajnie pracowała w zaprzęgu i pod siodłem też.:-)
UsuńNo nie wiem -może i Indianka ma rację - skoro jest zadowolona to może rzeczywiście nie kupiła kota w worku - dziwne te koła -no ale nie mój wóz będzie mnie wiózł :))) i jak Indianka jest zadowolona to powinno być wszystko O>K. Tylko trzymamy na słowo i czekamy na zdjęcia jak wozisz siano -pokaż nam niedowiarkom że jednak zrobiłaś dobry zakup :))) Pozdrawiam - LIŚĆ LAUROWY :)))
OdpowiedzUsuńA abonament opłacony, że chce moje prywatne zdjęcia oglądać? ;P
OdpowiedzUsuńMnie nie zależy, aby niedowiarki nieżyczliwe uwierzyły. Mam to w nosie. Idźcie sobie na inne strony rozpływać się w zachwytach nad blogami i pomysłami innych blogerek :)
A tak w ogóle to nudzi mnie wasze nieżyczliwe krakanie, więc opuście mój blog i idźcie mnie obgadywać na innych blogach, bo tylko na to was stać. Obrzydliwe zawistnice.
OdpowiedzUsuńJa bym chciał żeby Ci się dobrze wiodło. Nie tylko Tobie, w ogóle Polakom, wreszcie.
UsuńAG