czwartek, 18 lipca 2013

Ewakuacja

Rano było pochmurno. Indianka poszła na zieloną łąkę ukosić świeżej trawy na siano.

Skosiła ile dała radę. Zużyła cały zbiornik paliwa. Teraz trawa szybko schnie, bo upał. Słońce znakomicie suszy trawę na siano.

Po powrocie z łąki wypuściła cały drób na podwórko. Wszystko latało i się radowało przez jakieś półtorej godziny lub dwie, aż nadleciały drapieżne ptaszydła i usadowiły się wysoko na drzewach naprzeciw siedliska. Indianka pośpiesznie ewakuowała cały drób, z wyjątkiem upartej i doświadczonej zielononóżki oraz zadziornej perlicy.

Większość kurcząt też zgarnęła. Nie wszystkie się dały, ale te, co zostały na podwórku kręcą się pod domem. Jednak, nie jest to bezpieczne miejsce.

Póki Indianka jest obok, tak sobie mogą dreptać, ale gdy opuści podwórko by iść na łąkę lub do domu – to trzeba będzie je zgarnąć.

Uszykowała sobie obiad. Teraz się piecze w piekarniku elektrycznym, bo kuchenka gazowa bez gazu. Ostatni kupny jeszcze kurczaczek, a właściwie dwa udka. Kupiony ze względu na mięsożernego Czegewarę, aby było czym karmić trenera koni.

Do obiadu ma stare ziemniaki. Ale w przyszłym roku posadzi sobie zagon ziemniaków aby mieć swoje młode ziemniaczki. W tym roku jeszcze czeka ją dużo grodzenia i innych obowiązkowych prac. Ma za dużo rozmaitych zwierząt, aby cokolwiek z warzyw się uchowało w ich obecności, dopóki to całe ruchliwe towarzystwo chodzi wszędzie i skubie wszystko co im w pyski, pyszczki i dzioby wpadnie. Trzeba grodzić szczelnie.

Młode kurki jeszcze się nie niosą. Powinny się już nieść. Czasem się zdarzy jajo od starej kury i jajeczko od młodej kurki. Być może jakiś zwierz podbiera jajka. Powinno być ich więcej. A może kury zjadają te jaja? Trzeba kurom nowe gniazda zbudować, takie wysoko położone. i sypnąć kredy pastewnej. Dzisiaj jedna z kur na dworze zniosła jajo – gdzieś w chaszczach. Nie do znalezienia. Pora wykosić chaszcze wokół domu, aby lisiura się pod dom nie podkradał.

Kicia wyleguje się  na jej ulubionym monitorze. Monitor grzeje ją w brzuszek i kici widać to pasuje. Zwłaszcz zimą ukochała sobie to miejsce do wylegiwania się :)

Obiadek się piecze. Gdy się upiecze – Indianka pożywi się, bo ssie ją straszliwie. Całodzienny ruch na świeżym powietrzu dodaje apetytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!