środa, 31 lipca 2013

Wycieczka na Komendę


Dziś z samego rana, gdy Indianka wyszła na dwór by wypuścić wszystkie zwierzaki na wybieg – niespodziewanie zajechał radiowóz. Policja olecka.

Indianka za plexi :))) Nie, żeby groźna była i zagrażała szyjom panów policjantów.
Taki wóz dostali do przywiezienia Indianki :)

Dwóch bardzo miłych, kulturalnych i cierpliwych panów policjantów poprosiło niezwykle grzecznie Indiankę, by zechciała się z nimi udać na komendę celem złożenia zeznań w sprawie zajść z Giżycka. Dostali powiastkę z komendy w Giżycku, by Indiankę przesłuchać.
Indianka pozamykała wszystko co zamknąć trzeba było i udała się wygodnym autem do Olecka. Nikt na nią się nie rzucał, jej nie skuwał, nie tłukł, nie wlókł po ziemi jak worek kartofli i nie straszył. Policjantki z Giżycka powinny przyjść na Komendę w Olecku na szkolenie by nauczyć się, jak postępować z obywatelami.



Bardzo uprzejmi panowie policjanci specjalnie dla Indianki uruchomili wiertaczki aby się nie udusiła.
Nalegali także, żeby od razu mówiła jakby się źle poczuła w tym zamkniętym pomieszczeniu.
Ale rano nie było duszno. Panował orzeźwiający chłodek. Dodatkowo wiaterek z wiatraczków sprawił, że Indianka nie dusiła się na tyle radiowozu. Poza tym nie była pobita i wciągnięta przemocą do ciasnego pomieszczenia bez tlenu, więc nie miała niebezpiecznie podwyższonego ciśnienia i uczucia suchości w gardle.



Indianka kryminalistką. Jak żyje, jeszcze w takiej roli nie występowała ;)))

Została oskarżona o skopanie wyszkolonych policjantek z Giżycka 
pod schroniskiem dla psów w Bystrym, 
o ich nawalenie piąchą po pysku i zbluzganie ;)))
Chwała bohaterce! :)))


Po złożeniu zeznań, Indianka kupiła łańcuchy do wozu konnego, aby zaprząc wygodnie konia, na zaczepy nie starczyło kasy, ale łańcuchy już ma. Załatwiła jedną sprawę w KRUSie, trzy sprawy w ARiMR, zaszła do przeniesionego sklepu budowlanego by zorientować się co mają i w jakich cenach oraz by znaleźć wykonawcę okien luksferowych i kogoś do naprawy stropu w piwnicy paszarni. W pobliżu sklepu spotkała znajomego veganina i wraz z nim i jego znajomą wróciła na rancho, gdzie wypili kawkę i porozmawiali ździebko. Indianka dała obiecaną dynię w słojach. Pastę dyniowo-grzybową na chleb i dynię na słodko do naleśników. Veganin też kupił swojej rodzinie i gościom jajeczka indiańskie. Dzisiaj się uzbierało 21 sztuk. 20 jaj po 60 groszy i jedno gratis.



"Schody do nieba", czyli do Wydziału Kryminalnego Policji w Olecku :)
Drewniane, zabytkowe. Zapewne pamiętają jeszcze dawnych Prusaków.

Widok Komendy w Olecku  z piętra kryminalnego :) Ładne dachy mają. Nowe.

Spacer z Komendy mostkiem ku KRUSowi. Indianka obskoczyła wczoraj kilka instytucji.
 Jak już znalazła się niespodziewanie w Olecku, to trzeba było tę okazję optymalnie wykorzystać.
Rzeka w Olecku. Płytka. Chętnie pływają nią kaczki. 
W KRUSie Indianka nie była jedyną zbuntowaną rolniczką. Był tam także wkurzony młody rolnik, który miał żal do KRUSu o to, że KRUS nie chciał umorzyć mu zaległości.

“Przepraszam, że jestem rolnikiem!” – wołał rozgoryczony.
Tymczasem Indianka poinformowała KRUS, że nie wie za co mu płaci, skoro emerytury rolniczej i tak się nie doczeka. Według niej, KRUS to instytucja niewiarygodna. Bierze pieniądze za friko, podczas gdy rolnik zasuwa cały dzień od świtu do nocy by zarobić na te pieprzone haraczyki. Poza tym stwierdziła, że woli, aby jej kasa została w jej kieszeni, bo tam jest jej miejsce. Indianka wyraziła zdanie, że nie stać ją na to, by utrzymywać taką dużą instytucję jak KRUS, a pieniądze ze składek są jej potrzebne chociażby na remont domu czy stajni.

Rolnik za nią wtórował jej i przytakiwał. :)


Natomiast wzburzona pani kierownik KRUS powiedziała Indiance, że żyje w PRLu i musi płacić KRUS czy ją na to stać czy  nie :D Indianka nieśmiało zauważyła, że PRLu już nie ma.  Żyjemy w Polsce demokratycznej, obywatelskiej i obywatel się liczy i jego dobro, a nie komunistyczny reżim i jego tyranistyczne wytyczne.

Z KRUSu Indianka udała się do ARiMR mijając po drodze szpital olecki.
Leżała w nim kilka lat temu, gdy miała wypadek na gospodarstwie.
Mimo wypadku nie dostała odszkodowania, ani nie umorzono jej składek KRUS.
KRUS to bezduszny beton. 

Natomiast w ARiMR zaobserwowała rosnącą biurokrację jako objaw nasilającego się w Polsce faszyzmu unijnego. Pracownicy robią co im szefowie każą. A szefowie każą coraz bardziej się czepiać pierdół. Indianka musiała poprawić dokumenty. Rozpisać dwie działki w czterech rubryczkach i dodać słowo “wieloletnie”, bo by nie dostała dotacji, jakby tego słowa nie dodała. Normalnie masakra. Krzywa absurdu unijnego rośnie.


Unia w Polsce realizuje politykę zaboru kasy rolniczej pod byle pretekstem. Wystarczy jedno nie użyte, lub niewłaściwie użyte słowo, by stracić szansę na dotacje mimo, że rolnik uprawia ziemię zgodnie z dobrą praktyką rolniczą. 

Pora zmienić władzę w Polsce na bardziej proludzką. Pierdoły nie powinny górować nad dobrą praktyką rolniczą i dobrem rolników i ich rodzin. Ta władza co jest, coraz bardziej robi się zimna, nieludzka i cyborgowata i takie cyborgowate traktowanie ludzi narzuca rozmaitym urzędom i instytucjom. 

Traktuje ludzi koszmarnie przedmiotowo i z wielkim lekceważeniem i brakiem zrozumienia i poszanowania człowieka jako jednostki oraz z lekceważeniem elementarnych praw i potrzeb człowieka. 

Pracownicy ARiMR to ludzie mili, ale ilość narzucanych im upierdliwych, biurokratycznych bzdetów, które z kolei przerzucają na rolników robi się uciążliwa. Rolnicy powoli zaczynają się czuć jak uczestnicy obozu karnego, a nie jak szczęśliwi beneficjenci systemu dopłat unijnych mających na celu wspierać rolnictwo i rolników.


Jeszcze kilka zaległych spraw papierkowych jest na głowie Indianki. Musi się nimi zająć w tym tygodniu. Pewnie jutro.

6 komentarzy:

  1. A co Ty za dopłaty teraz w lipcu załatwiałaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie załatwiałam. Korekta była. Poza tym wnioskuję, ale i tak nie dostaję tego o co wnioskuję, ale wnioskować trzeba, bo ewentualne dotacje to jedyna gotówka dzięki której mogę inwestować w gospodarstwo by je urentownić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie podsumowałaś Arimr. Inny koniec PL, a zachowania podobne. Powodzenia w papierowych zmaganiach.

      Usuń
  3. No, w tym roku zapierdolili mi masę kasy za duperelę.
    Wymyślają dziwolągi i haczyki przepisowe, by mieć preteksty aby ograbiać rolników z należnej im kasy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Idźże z tymi papierami do jakiegoś ODR-u. Oni pomagaja wypełniac wnioski za darmo i wiedzą jak to zrobić, żeby wszystkie duperele grały. Ja co roku wypełniam wnioski o dopłaty obszarowe. Ponieważ ciągle coś zmieniają, więc czytam instrukcję. Instrukcja jest napisana tak, ze wyższe wykształcenie nie wystarczy, by ja zrozumieć. Trzeba mies jakieś specjalne szkolenie. I jeszcze - do dopłat każda działka zostałą obcięta o kilka arów. Nie wiem, gdzie one wyparowały, bo ani drogi sie nie poszerzyły, ani miedze, chyba, że glob sie kurczy. I jeszcze mi ktoś tłumaczy jak idiocie, że na podst zdjęć lotniczych obmierzyli. A zdjęcie lotnicze jest odworowaniem na płaszczyznę, i to nawet nie rzutem równoległym, który i tak nie zachowuje odległości. A tak - parę arów tu, parę tam i tysiące hektarów oszczędności się z tego robią.

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie pójdę. Oni tutaj w ODR biorą kasę za wypełnianie wniosków i w dodatku źle wypełniają i źle doradzają. Przez jednego z nich straciłam kilka lat temu kilka tysięcy złotych, bo użył niewłaściwego słowa i wprowadził mnie w kosztowny błąd.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!