Indianka wstała z rana skoro świt, za 20 minut 6 rano była gdy się księżniczka pracowita obudziła. Zakrzątnęła się po domku. Zjadła śniadanie, upiekła chleb, nakarmiła drób, napaliła w piecu. Gdy się rozjaśniło - za oknem ukazały się oszronione łąki. "Aha - mróz." - Pomyślało dziewczę. Akuratny moment, aby przywieźć opał z pola.
Gleba twarda, zamarznięta, więc łatwiej taczkę toczyć. Zabrała taczkę i pojechała do swojego lasku pozbierać suche gałęzie. Zanim do niego dojechała, już się zmęczyła tą wędrówką z taczką. Jakaś taka słaba jest. Grypa Indiankę osłabia.
W międzyczasie dostała dwie ciekawe propozycje pracy za granicą - jedną w Londynie, a drugą w Norwegii i w związku z tym rozgląda się za kimś odpowiednim, kto by się zaopiekował jej farmą, gdy ona wyjedzie. Ma kilka ciekawych propozycji które wymagają omówienia szczegółów. Indianka nie wyjedzie za granicę, dopóki nie będzie pewna na sto procent, że swoje zwierzęta, dom i farmę powierza w dobre ręce.