Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Psycholog, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Psycholog, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 marca 2022

Rząd doprowadził do 200.000 zgonów Polaków :(((

Powinni iść za to siedzieć, a wpierw powinnni być publicznie wychłostani, a ich majątki powinny być skonfiskowane na wypłatę odszkodowań i zadośuczynienia poszkodowanym rodzinom. Największym wrogiem Polaków jest ich żydowski rząd.:(((

Indianka

"W najnowszym wpisie na swoim blogu dr Zbigniew Martyka dokonał podsumowania dwóch lat mniemanej pandemii. Przypomniał, że rezultatem irracjonalnych decyzji władz jest blisko 200 tys. zgonów nadmiarowych polskich obywateli. „Dwa lata ograniczeń. 2 lata nakazów i zakazów, nie mających żadnej podstawy naukowej. 2 lata działania wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. 2 lata ignorowania wyników badań naukowych dokumentujących całkowity bezsens podejmowanych działań. 2 lata paraliżu służby zdrowia” – wymieniał dr Martyka.

„Być może z perspektywy czasu kiedyś uśmiechnęlibyśmy się na wspomnienie, jak łatwo społeczeństwo dało się zmanipulować, wierzyło, że kawałek bawełnianego materiału uchroni przed zakażeniem, utrzymywanie metrowej odległości podczas spaceru męża z żoną pozwoli zatrzymać rozwój zakażeń, a lasy są siedliskiem niebezpiecznego wirusa i dlatego należało je zamknąć. Byłoby to naprawdę całkiem zabawne, gdyby nie prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów” – wskazał lekarz.

W ocenie doktora Martyki, ogromna liczba nadmiarowych zgonów to „nie była sytuacja nie do przewidzenia”. Przypomniał, że już w maju 2020 roku przestrzegał, że wprowadzanie koronarestrykcji, by zmniejszyć potencjalną liczbę zgonów, przyniesie skutek odwrotny – „zwiększy się ilość zgonów kilkakrotnie bardziej, niż gdyby nic nie zrobiono”. Lekarz zaznaczył również, że wówczas władza takie głosy całkowicie ignorowała.

W bilansie dwóch lat mniemanej pandemii lekarz zwrócił też uwagę na długotrwałe skutki izolacji, jak choćby wzrost depresji czy samobójstw.

„Rok temu znany psycholog Mateusz Grzesiak apelował o otwarcie szkół uzasadniając, że edukacja zdalna krzywdzi dzieci pod bardzo wieloma kątami. Tego typu apele również zostały zignorowane. Co więcej, wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w wypowiedzi dla Polskiego Radia przyznał, że wprawdzie szkoły nie są punktem zapalnym, ale sanepid nie nadążał z wystawianiem skierowań na kwarantannę wobec uczniów i ich rodzin, zatem – aby uniknąć paraliżu urzędu – należało podjąć decyzję o zamknięciu szkół. Więc, zgodnie z logiką naszego państwa – nie liczy się dobro dzieci, ważne jest dobro urzędu” – podkreślił dr Martyka.

Według kierownika Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego z Dąbrowy Tarnowskiej, zniesienie niemal wszystkich koronarestrykcji daje „ogromną szansę” na to, że służba zdrowia zacznie „ratować ludzkie życie, zamiast odsyłać potrzebujących pacjentów na izolację domową do czasu gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia”. Lekarz wyraził nadzieję, że swój żywot zakończy „patologiczna instytucja” teleporad i „zgadywanie diagnozy zamiast przeprowadzenia fizykalnego badania”.

Dr Martyka zauważył jednak również lament „pandemicznych ekspertów”, którzy ubolewają nad znoszeniem koronarestrykcji. „Ciężko uwierzyć, iż ludzie którzy od długiego czasu ignorowali wyniki badań naukowych popierając niedorzeczne i skompromitowane rozwiązania, nie zreflektowali się aż do samego końca, nawet widząc ogrom nieszczęścia, jakie wywołało ich działanie” – wskazał."

Źródło: zbigniew.martyka.eu https://nczas.com/2022/03/29/dr-martyka-o-covidowych-absurdach-byloby-to-naprawde-calkiem-zabawne-gdyby-nie-prawie-200-tysiecy-nadmiarowych-zgonow/

czwartek, 27 kwietnia 2017

Moja nowa brama ogrodowa :)

Solidna, mocna, porządnie zmontowana, wielka brama ogrodowa projektu Indianki.
Cały projekt i technologia wykonania zaplanowane w mądrej głowie Indianki.
Pani psycholog Bratko badająca inteligencję Indianki na zlecenie zdaniem Indianki skorumpowanej sędziny, nie dałaby rady 😜

Ta brama, to paranoiczny wytwór wyobraźni Indianki, która wierzy w teorię spiskową zwierząt, polegającą na regularnym forsowaniu ogrodzeń i wbijaniu się w siatkę 😜

Rama solidna, dodatkowo wzmocniona dechami w kształcie litery V.
V ma za zadanie zapobiec składaniu się bramy, a także wbijaniu się zwierząt w siatkę.
Dechy V jako wyraziście widoczne, do tego mocne, zniechęcą zwierzynę od wbijania się.
V zdecydowanie wzmacnia konstrukcję bramy.

Narzędzia: własności Indianki (wieloletnie zbiory).

Technologia wykonania: genialna myśl technologiczna Indianki.
Na zdjęciu widoczna dolna część wzmocnienia V.
Pomiędzy deskami tworzącymi literę V, zastosowałam klin stabilizujący.
Brama jest bardzo mocna. Jesteśmy zadowolone z efektu.

Wykonana dzisiaj. Owoc kilkugodzinnej pracy.
Projekt: genialna Indianka ;)
Technologia wykonania: myśl techniczna Indianki 
Narzędzia: własności Indianki
Materiały: własności Indianki (to co akurat było na farmie pod ręką)
Wykonanie: przez Indiankę i Brunhildę 👸👰
Brawo my! 💪💪

Indianka pracowita i genialna 💓

ps. Wnuk tak nie potrafi, tuman jeden 😝

sobota, 12 marca 2016

Teoria Mendelejewa

Mendelejew był to genialny naukowiec, chemik, który na podstawie kilku znanych pierwiastków chemicznych, a w szczególności ich właściwości i cech, przewidział istnienie całej gamy pozostałych pierwiastków, jeszcze wówczas nieznanych. Zgodnie z tą teorią, opracował słynną i doskonale znaną po dziś dzień na całym świecie Tablicę Mendelejewa.

Gdyby ten geniusz żył w naszych czasach w okolicach Olecka i miał sprawę z lokalną policją, zapewne sędzina na podstawie jego Tablicy, dostrzegła by u niego niepokojące oznaki domniemanej paranoi i skierowała na sądowe badania psychiatryczno-psychologiczne aby rozwiać swe sędzinowe "wątpliwości".Tam, pani psycholog zczytując intencje pani sędziny, orzekła by, że geniusz nie jest geniuszem, lecz paranoikiem. Co więcej, nie na tyle paranoikiem, aby go uniewinnić z fałszywych zarzutów, ale na tyle paranoikiem, by podważać wiarygodność wszystkich jego zeznań.

Na internecie uruchomiona by została machina pogardy mająca na celu szerokie ośmieszenie wynalazcy w oczach całego społeczeństwa i podważenie jego wiarygodności.

Jego teoria zostałaby wyśmiana, a tablica wrzucona do kosza.

Dziwnym trafem zaczęłyby się mnożyć niczym grzyby po deszczu sprawy sądowe o drobne domniemane wykroczenia. Oczywiście żadnej z nich nie mógłby wygrać bez względu na ilość i jakość dowodów niewinności przez niego dostarczonych i świadków przyprowadzonych.

Niesława jego jako rzekomo niesłychanie konfliktowego i aspołecznego elementu sięgnęła by galaktyki i niosła by się dalej i głębiej ku nieskończoności.

Szacowne, aczkolwiek puste jak wydmuszki, matrony internetowe odwracałyby się od Mendelejewa z niechęcią.

Dawni internetowi przyjaciele okazywaliby co najwyżej obojętność, a w wielu przypadkach naburmuszoną pretensję nie wiadomo o co.

Przy zimnej obojętności ludzi dawniej życzliwych, zostałby skazany na zsyłkę na Sybir, lub co najmniej na zakład psychiatryczny.

Jego majątek by zlicytowano i rozkradziono za sto domniemanych drobnych wykroczeń zakończonych wyrokami grzywien. Wszak nie mógłby się od żadnego ze stronniczych wyroków odwołać. Byłby skazywany seryjnie, bez wnikania w materiał dowodowy świadczący o jego niewinności.

Tak by zniszczono geniusza wszechczasów. Tak niszczą tu Indiankę.
Sprawa nadaje się dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Naczelnej Izby Kontroli. Proszę o pomoc! :(((

Indianka

piątek, 3 listopada 2017

Pracownica socjalna wychowała córkę na dzieciobójczynię

Pracownice opieki społecznej i przedszkolanki przed przystąpieniem do pracy z ludźmi, powinien badać psychiatra i psycholog

http://nczas.com/wiadomosci/dramat-pod-lublinem-studentka-pedagogiki-opiekowala-sie-cudzymi-dziecmi-wlasne-utopila-w-rzece/

piątek, 31 stycznia 2020

III RNs 181/17 Zażalenie na pozbawienie wolności


III RNs 181/17 sprawa o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym bez zgody
(z wniosku Kowalewskiej, pracownicy GOPS Kowale Oleckie, organu podległego wójtowi Krzysztofowi Locmanowi)

Sąd Rejonowy w Olecku

Zażalenie na pozbawienie wolności 

24 stycznia 2020 roku w piątek zostałam pozbawiona wolności przez Komendę Powiatową w Olecku na polecenie sędziego Sądu Rejonowego w Olecku.

Wolności pozbawiono mnie łamiąc konstytucję Polski i moje prawa człowieka.

Nikt nie ma prawa pozbawić mnie wolności i przymuszać do badań wbrew mojej woli, a tym bardziej do leczenia w zakładzie zamkniętym.

Jestem osobą zdrową na umyśle i psychice, nie mam żadnych zaburzeń, nikomu nie zagrażam, a sprawa ta przeciwko mnie została wszczęta na podstawie anonimowego i fałszywego donosu, którego właściciela policja nie ustaliła.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej czyli lokalny organ podległy wójtowi Kowal Oleckich, Krzysztofowi Locmanowi, nadużył swoich uprawnień zakładając mi w tajemnicy za plecami sprawę sądową o przymuszenie do leczenia psychiatrycznego, czym upokorzył mnie oraz dokonał zamachu na moje podstawowe prawa i wolności.

Nękaniu, poniewieraniu i upokorzeniom nie ma końca.

W dniu 24 stycznia 2020 pozbawiono mnie wolności po to, żeby mnie doprowadzić pod przymusem do szpitala psychiatrycznego w Węgorzewie, gdzie musiałam odbyć rozmowę z panią psycholog.

Mimo, że sama rozmowa nie była uciążliwa, a także transport z mojego gospodarstwa na komendę był wykonany w sposób humanitarny przez pierwszą parę policjantów, do których pragnę podkreślić, nie mam zastrzeżeń, jednakże druga para policjantek, która mnie transportowała z Olecka do Węgorzewa nadużyła swoich uprawnień w ten sposób, że osobę nieskazaną i nie stawiającą oporu oraz niestanowiącą zagrożenia dla nikogo zakuły w kajdanki i wsadziły do klatki jak zwierzę na tyłach wielkiego, trzesącego się radiowozu by w ten uciążliwy sposób transportować mnie 100 km do Węgorzewa.

Przed jazdą, policjantki zostały przeze mnie poinformowane, że ja źle znoszę podróż w klatce, że cierpię na chorobę lokomocyjną.

Zignorowały to. Także zignorowały duszności i moje fatalne samopoczucie podczas transportu.
Sadystycznie śmiały się podczas transportu, gdy ja cierpiałam.

Podczas podróży poczułam się bardzo źle, miałam mdłości, zebrało mi się na wymioty. Pod koniec jazdy żołądek podszedł mi do gardła i zaczęłam wymiotować. Oczy mi mało z orbit nie wyszły, gdyż dławiłam się. Czułam jak mi gwałtownie skoczyło ciśnienie i zrobiło się bardzo gorąco.
Nie mogłam oddychać.

Policjantki Bachurska i Sznel pewne swojej bezkarności, szydziły ze mnie.
Naraziły moje zdrowie i życie na niebezpieczeństwo.

Domagam się ukarania tych policjantek, oraz wypłaty mi zadośćuczynienia za doznany uszczerbek na zdrowiu i stworzenie zagrożenia dla mojego zdrowia i życia w kwocie 10.000 zł.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Czy syn żydowskiej prokuratorki zostanie uczciwie skazany?




policja.pl
Dziennikarz „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie” i portalu niezależna.pl.
Prokuratura w połowie lipca zakończyła śledztwo przeciwko bestialskiemu mordercy Kajetanowi P., ale kiedy ruszy proces? Daty pierwszej rozprawy jeszcze nie wyznaczono. – Trudno w tej sprawie prognozować. Wymaga to skoordynowania obowiązków orzeczniczych pięciu osób – tłumaczy portalowi Niezalezna.pl sędzia Anna Ptaszek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie. Najprawdopodobniej jednak Kajetan P. zasiądzie na ławie oskarżonych dopiero jesienią.
O zbrodni popełnionej przez Kajetana P. portal niezalezna.pl informował wielokrotnie  zarówno tuż po zabójstwie młodej kobiety, podczas pościgu za zbrodniarze, jak i w trakcie śledztwo przeciwko niemu. W połowie lipca zostało ono zakończone.
Jak ustalono w toku śledztwa, Kajetan P. pod pozorem rozpoczęcia nauki języka włoskiego w dniu 3 lutego 2016 r. spotkał się z pokrzywdzoną Katarzyną J. w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli, a następnie zabił ją posługując się nożem. W celu ukrycia zwłok i uniknięcia odpowiedzialności oskarżony rozczłonkował zwłoki i przewiózł je do wynajmowanego mieszkania 
 podali śledczy.
Później  podczas konwoju i pobytu w areszcie  mężczyzna "zaatakował jednego z konwojujących go policjantów, a podczas późniejszych badań zleconych przez Prokuraturę biegłą psycholog".
Akt oskarżenia trafił do XII wydziału karnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Trafiły do referatu sędzi Marzeny Tomczyk-Zięby, która będzie przewodniczącą składu orzekającego.
Z uwagi na zarzut sprawa będzie rozpoznawana w składzie dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników
 podkreśla sędzia Ptaszek.
Na razie żadne inne decyzje nie zapadły, bo akta trafiły do sędzi, która obecnie przebywa na urlopie. Nie wiadomo więc czy np. będzie wyznaczony rezerwowy ławnik.
Dopiero po zapoznaniu się z aktami będzie mogła decydować o ewentualnych niezbędnych środkach bezpieczeństwa
 dodaje sędzia Ptaszek zapytana, czy podczas rozpraw powzięte zostaną szczególne środki bezpieczeństwa, bo Kajetan P. zachowywał się bardzo agresywnie podczas śledztwa.
O najważniejsze  kiedy ruszy proces? Najprawdopodobniej dopiero jesienią.
Źródło: niezalezna.pl 

sobota, 11 grudnia 2021

Dzisiaj uczymy się asertywności :)

1. Co to jest asertywność?

2. Definicja

3. Ćwiczenia na asertywność

 

Co to jest asertywność i jak brzmi jej definicja? Kim jest człowiek asertywny? Poznaj 10 praw człowieka asertywnego oraz sprawdź, jak nauczyć się trudnej sztuki asertywności i poznaj przydatne ku temu ćwiczenia!

Spis treści

  1. Co to jest asertywność? Definicja asertywności
  2. "Być asertywnym" - co to znaczy?
  3. Asertywność: jak ją w sobie obudzić?
  4. Asertywność: ćwiczenia
  5. Asertywność: 10 praw asertywnego człowieka

Asertywność to nie lada sztuka, zwłaszcza jeśli często zdarza ci się mówić "tak", kiedy myślisz "nie". Przyda ci się w takim razie krótka lekcja asertywności.

Co to jest asertywność? Definicja asertywności

Asertywność w psychologii oznacza umiejętność wyrażania swoich myśliuczuć i poglądów z zachowaniem własnych granic i przy poszanowaniu granic innych ludzi. Asertywność to także umiejętność odmawiania, mówienia "nie" wtedy, kiedy rzeczywiście nie zgadzasz się z ogółem.

Większości z nas asertywność kojarzy się z odmawianiem, a jest ono zaledwie częścią zachowań asertywnych. Umiejętność mówienia "tak" jest tak samo ważna, jak umiejętność mówienia "nie". Jesteśmy asertywni, gdy potrafimy przyjmować pochwały, ale też krytykę. Także wtedy, gdy umiemy poprosić o pomoc.

Zwykle prezentujemy jedną z postaw - jesteśmy ulegli albo agresywni. Asertywność jest gdzieś pośrodku. To "subtelne balansowanie pomiędzy obroną własnych granic a egoizmem".

"Być asertywnym" - co to znaczy?

Oznacza zdolność komunikowania się z ludźmi przy zachowaniu własnej odrębności i bez narzucania swojego zdania. Istota asertywności opiera się na przekonaniu, że każdy ma prawo do bycia sobą, czyli do wyrażania swoich uczuć i poglądów, do zarządzania własnym czasem i do osobistych decyzji. Wbrew pozorom nie jest to łatwe.

Dla wielu z nas problemem jest np. przyjmowanie komplementów. Wiąże się to z naszym poczuciem wartości - im jest ono niższe, tym trudniej nam uwierzyć w szczerość pochwały.

Asertywność uczy, jak czerpać przyjemność z komplementów, nie doszukując się w nich drugiego dna. Umiejętność "brania" pomaga nam z kolei w relacjach z innymi - w ten sposób pokazujemy im, że są dla nas ważni.

Herbert Fensterheim, amerykański psycholog, współtwórca teorii asertywności, mówił: "Jeśli masz wątpliwości, czy dane zachowanie jest asertywne, sprawdź, czy choć trochę zwiększa twój szacunek do samego siebie".

Etapy asertywnej odmowy
 

Często bywa tak, że ktoś mimo naszych próśb o zmianę zachowania nie reaguje, nie respektuje wyznaczonych przez nas granic. Warto wtedy zastosować stopniowanie naszych reakcji.

  • Pierwszym etapem jest udzielenie informacji. Jeśli czyjeś zachowanie nam nie odpowiada, drażni nas lub złości, zwracamy mu uwagę i prosimy, żeby zachowywał się inaczej. Zazwyczaj ludzie nie chcą być nieprzyjemni i zmieniają swoje zachowanie.
  • Drugi etap to wyrażanie uczuć. Jeżeli ktoś mimo zwróconej uwagi dalej źle się zachowuje, drugi raz mówimy, aby zmienił zachowanie. Tym razem ton naszego głosu powinien być bardziej stanowczy i zdecydowany. Informujemy również, co czujemy w związku z jego zachowaniem.
  • Trzeci etap to przywołanie zaplecza, czyli ostrzeżenie o konsekwencjach, jakie mu grożą, jeśli nie zmieni swojego zachowania. Pamiętajmy, aby konsekwencje były realne (takie, które naprawdę zastosujemy).
  • Czwarty etap to skorzystanie z zaplecza. Jeśli cały czas mimo naszej reakcji ktoś nie zmienia zachowania, stosujemy zapowiedzianą konsekwencję.

Przykład: rozmawiamy z koleżanką przez telefon. Ona w pewnym momencie zaczyna krzyczeć. Cztery etapy wyglądają następująco. 1. Proszę cię, abyś nie podnosiła na mnie głosu. 2. Nie krzycz, jak do mnie dzwonisz, bo bardzo źle się z tym czuję. 3. Jeśli nie przestaniesz krzyczeć, skończę z tobą rozmawiać przez telefon. 4. Krzyczysz dalej, więc kończę rozmowę. I odkładamy słuchawkę.

Asertywność: jak ją w sobie obudzić?

Pewność, że to, co mówisz, jest ważne

Asertywność wymaga pewności, że to, co myślisz i czujesz, jest ważne. To umiejętność odrzucenia fałszywych przekonań na swój temat i uwierzenia we własne możliwości.

To także zdolność stanowczego, lecz łagodnego wyznaczania własnego terytorium, przy jednoczesnym poszanowaniu terytorium innych. Zachowanie asertywne daje poczucie mocy i wiary w siebie. Dlatego warto nad nim pracować.

Trening możesz zacząć od wypunktowania swoich mocnych stron.

Konstruktywna krytyka

Jaką postawę przyjąć, gdy ktoś cię krytykuje? Jeśli krytyka jest słuszna i wypowiedziana w sposób uprzejmy, należy się z nią po prostu zgodzić, mówiąc: "Masz rację, przepraszam".

Jeżeli uważasz, że czyjaś ocena jest niesprawiedliwa, możesz zamienić ją w opinię słowami: "To twoje zdanie - ja mam inne".

Staraj się krótko, rzeczowo przedstawić swój punkt widzenia, bez wchodzenia w zbędne dyskusje. W żadnym wypadku nie dopuszczaj do przepychanek słownych, ani też nie uciekaj w uległość.

 

Ważna jest także umiejętność konstruktywnego krytykowania innych, bez obrażania ich i deprecjonowania. Kiedy ktoś zachowa się wobec ciebie niewłaściwie, powiedz mu, co czujesz i dlaczego, np. "Wkurzam się, bo nie dotrzymałeś słowa".

Unikaj generalizacji i krzywdzących ocen typu: "Ty nigdy nie dotrzymujesz słowa. Jesteś beznadziejny".

Ważne jest, by nazwać swoje emocje, których nikt nie może przecież zakwestionować, i by trzymać się faktów. Zamiast mówić: "Zawsze się spóźniasz", odwołaj się do konkretnego wydarzenia: "Jest mi przykro, bo spóźniłeś się na spotkanie".

Na koniec możesz powiedzieć, czego oczekujesz od swojego rozmówcy w związku z daną sytuacją, np. "Chciałabym, żebyś w przyszłości dzwonił i uprzedzał, że się spóźnisz".

Zawsze masz prawo odmówić

Kobiety zwykle mają z tym większy problem niż mężczyźni. Uważają, że im nie wypada, że mówiąc "nie", narażają się na czyjeś niezadowolenie. Boją się, że ktoś przestanie je lubić. Może tak być i trzeba ten fakt zaakceptować.

Jeśli na coś naprawdę nie chcesz się zgodzić, to masz do wyboru: albo powiedzieć sobie "nie", a komuś "tak" - wtedy stracisz do siebie szacunek, albo... odmówić, ryzykując, że ktoś się na ciebie obrazi - wtedy zachowasz jednak poczucie wewnętrznej zgody ze sobą.

Pamiętaj, że masz prawo do podejmowania decyzji i do kierowania własnym życiem.

Asertywność: ćwiczenia

Techniki zachowań asertywnych

Zdarta płyta

Jest to popularna technika. Często zdarza się, że odmawiamy komuś, a on ponownie nas prosi. Nie należy wtedy przywoływać kolejnych argumentów i coraz bardziej się tłumaczyć. Trzeba powtarzać zdanie – może być lekko zmodyfikowane – które wypowiedziało się na początku. Koleżanka chce pożyczyć 100 zł, ale poprzedniej pożyczki – 50 zł – nie oddała.

Mówimy: "nie pożyczę ci 100 zł, dopóki mi nie oddasz 50 zł". "Ale proszę cię, to już ostatni raz, te pieniądze są mi bardzo potrzebne". "Powiedziałam, że nie pożyczę ci 100 zł, dopóki mi nie oddasz 50 zł". "Ale bardzo proszę". "Nie proś mnie więcej. Powiedziałam, że ci nie pożyczę".

Technika zwana jujitsu

Jej nazwa wywodzi się od jednej ze sztuk walk wschodnich. Polega na nieprzeciwstawianiu się argumentom osoby, która nas o coś prosi, pokazaniu, że szanujemy i rozumiemy jej racje, ale odmawiamy, bo takie mamy prawo.

Siostra w ostatnią sobotę pilnowała naszych dzieci, teraz prosi nas o taką samą przysługę. My mamy umówione wcześniej spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką. Mówimy: "Tak, wiem, że tydzień temu poprosiłam cię o pomoc przy dzieciach i chciałabyś, abym teraz ja ci pomogła. Niestety, mam zajęty wieczór i naprawdę nie mogę".

Jestem słoniem

Pomocne w odmowie jest wyobrażenie sobie, że jest się słoniem – wielkim, powoli kroczącym, spokojnym, widocznym, pewnym siebie, ale łagodnym. Mówimy wtedy wolniej, spokojniej oddychamy, patrzymy rozmówcy prosto w oczy, staramy się nie działać pod wpływem emocji. Dopytujemy, co jest niezrozumiałe u rozmówcy, powtarzamy jego słowa, np. „powiedziałeś, że nie jestem wdzięczna?”.

 

Ćwiczenie 1

Podziel kartkę pionowo na pół. Po jednej stronie napisz: "Ja jako człowiek", po drugiej: "Ja jako pracownik". W każdej kolumnie wypisz minimum 15 swoich zalet i umiejętności. Kieruj się własnymi przekonaniami, a nie oceną innych. Na koniec odpowiedz na pytanie: "Za co się lubię?".

Pamiętaj, że jeśli lubisz siebie, zwiększa się twoja atrakcyjność w oczach innych. Zastanów się też nad tymi cechami, które uważasz za wady – może się okazać, że w pewnych okolicznościach będą to twoje mocne strony (np. upór).

Wybierz kilka najbardziej nielubianych przez siebie cech i zastanów się, czy są takie sytuacje, w których przynoszą ci one korzyści.

Ćwiczenie 2

Gdy ktoś cię chwali, powiedz po prostu: "Dziękuję". Gdy słyszysz słowa krytyki, nie obrażaj się, tylko chwilę zastanów nad ich zasadnością. Jeśli są niesprawiedliwe, wyraź swoje zdanie.

Ćwiczenie 3

 

Przypomnij sobie sytuację, w której ktoś zachował się wobec ciebie nie fair. Opisz hipotetyczną rozmowę z tą osobą zgodnie z zasadami asertywnej krytyki (wyrażaj swoje uczucia, odwołuj się do faktów, formułuj oczekiwania).

Ćwiczenie 4

Jeśli chcesz odmówić, powiedz stanowczo "nie", takim tonem, by to zabrzmiało zdecydowanie. Unikaj formy "nie mogę", bo dla rozmówcy będzie to pretekst do dalszych negocjacji. Asertywność wymaga uczciwości wobec siebie. Jeżeli więc czegoś po prostu nie chcesz, to musisz się do tego przyznać, a nie udawać, że są jakieś inne powody odmowy.

Po słowie "nie" powtórz wyraźnie, czego nie zrobisz. Krótko uzasadnij swoją odmowę, ale nie wdawaj się w dyskusje. Zadbaj, by twój komunikat był zwięzły i spójny, np. "Nie, nie pożyczę ci pieniędzy, bo mam taką zasadę".

Asertywność: 10 praw asertywnego człowieka

Słowo "asertywność" w psychologii oznacza umiejętność wyrażania swoich myśli, uczuć i poglądów z zachowaniem własnych granic i przy poszanowaniu granic innych ludzi. Jan Ferguson, autorka książki "Asertywność doskonała", sformułowała kartę 10 praw człowieka, zgodnie z którą każdy z nas ma prawo:

  1. prosić o to, czego chce - co nie oznacza, że musi to dostać;
  2. wyrażać swoje zdanie, uczucia i emocje - asertywnie, czyli adekwatnie do sytuacji;
  3. nie być dyskryminowanym;
  4. samodzielnie podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje;
  5. decydować, czy chce się angażować w cudze problemy - nie musi stale poświęcać się dla innych;
  6. popełniać błędy i uczyć się na nich bez poczucia winy;
  7. dostawać to, za co płaci - gdy coś kupuje czy korzysta z usług;
  8. zmieniać swoje decyzje - rozwijamy się i nie musimy zawsze mieć tego samego zdania;
  9. do prywatności;
  10. odnieść sukces - nie należy pomniejszać swoich osiągnięć, tylko cieszyć się nimi.

miesięcznik "Zdrowie"

sobota, 8 lutego 2014

Wymiar "sprawiedliwości" zorganizowaną organizacją przestępczą?

Mimo, że 3 sprawy w sądzie udało mi się wygrać, myślę, że autor tego tekstu ma całkowitą rację.
W momencie, gdy wchodzą w gre mafijne, korupcyjne wpływy psychopatycznych urzędasów i funkcjonariuszy - zwykły, uczciwy, samotny obywatel nie ma szans na wygraną.
 
Ten artykuł też mi tłumaczy, dlaczego przestępstwa przeze mnie zgłaszane do władz miały ukręcane łby na samym starcie, a w odwecie przeciwko mnie były natychmiast podejmowane odwetowe postępowania pod rozmaitymi, bzdurnymi pomówieniami.
 
Ostatnim takim przykładem jest fakt, iż mimo, iż zgłosiłam brutalne pobicie mnie przez policjantki - sprawa przeciwko nim nie została wszczęta, nawet postępowanie
wyjaśniające nie zostało wszczęte, natomiast natychmiast po sponiewieraniu mnie gdy jeszcze cała dygotałam od doznanej przemocy i bólu - fałszywie oskarżyły mnie  o "czynną napaść na funkcjonariuszki." Pokojowego, zapracowanego i przemęczonego od nadmiaru pracy cywila, który pojechał zabrać do domu swego psa podstępnie wyłudzonego z gospodarstwa - oskarżono o pobicie wysportowanych, wytrenowanych i szkolonych do bicia ludzi policjantek. Policjantek, które wiedzą jak bić by zadać ogromny ból. Farsa trwa nadal. Policjantki są bezkarne. Natomiast Ja - poszkodowana w tej sprawie - jestem sądzona pod absurdalnymi zarzutami wymyślonymi celem zniszczenia mnie. W związku z tym mam pytanie, czy jest w Polsce organizacja, która wyciąga ludzi z tego komunistycznego, zdegenerowanego gówna?
Potrzebuję pomocy! :(
 
Poniżej post innego poszkodowanego przez wymiar niesprawiedliwości obywatela i opis jego doświadczeń oraz spostrzeżeń.

Pokłosie okrągłego stołu – władza psychopató

Posted by Marucha w dniu 2014-02-08 (sobota)

W dyskusjach na temat negatywnej spuścizny Okrągłego Stołu, jest dużo ogólników. Propagandziści mainstreamu, czy też głównego ścieku jak kto woli, kontrargumentują, że przecież w zapisach ówczesnych ustaleń nie było nic na temat dzikiej prywatyzacji, wysokiego bezrobocia i korupcji. Trudno żeby takie zapisy były.

Przyjrzyjmy się jednak szczegółom, a w szczególności kształtowi obecnego sądownictwa, który został ustalony właśnie przy Okrągłym Stole.

Otóż uzgodnina wówczas struktura sądownictwa przewidywała monopol władzy dla środowisk prawniczych. Nie było mowy o reformie w kierunku społecznej kontroli wymiaru sprawiedliwości w rodzaju ławy przysięgłych, czy autentycznego udziału ławników.

Patrząc wstecz, można przypuszczać, że część uczestników obrad była manipulatorami, którzy ubierali w ładne słowa zamierzenia mające utrwalić ich władzę i status materialny, a pozostali byli pożytecznymi idiotami, nie posiadając ani wiedzy, ani zdolności, aby przeniknąć zamiary psychopatycznych manipulatorów. Efekt jest taki, że praktycznie niekontrolowaną władzę przejęła powiązana rodzinnie grupa wywodząca się wprost z komunistycznego aparatu terroru, oszustw i serwilizmu.

Osobowości tych ludzi podsumował Andrzej Łobaczewski w „Ponerologii politycznej”, gdzie zdiagnozował ich jako psychopatów, dbających jedynie o własny interes, pozbawionych emocji, kalkulujących i manipulujących z zimną krwią. Ideologia zaś miała służyć jedynie podporządkowaniu sobie reszty społeczeństwa, bo przecież ktoś musiał na nich pracować. Co więcej, stwierdził, że tego typu zaburzenia osobowości mają podstawy biologiczne i że są w dużym stopniu dziedziczne. Skutki Okrągłego Stołu i spuścizny komunizmu odczuwamy do dziś w postaci korupcji, arbitralnych wyroków, rozbijania rodzin czy przejmowania majątków wskutek kreatywnych manipulacji prawem. Niszczona jest niezależna przedsiębiorczość. Władza i majątek mają być jedynie dla swoich.

Efektów działania psychopatów doświadczam na własnej skórze. Przed dziewięciu laty zostałem oskarżony o znęcanie się nad rodziną. Rozpoczęło się piekło. Odizolowano mnie od dzieci, rozpoczęły niekończące się do dzisiaj procesy i egzekucje z majątku stanowiącego dorobek życia. Próba zmiany prawa i wprowadzenia do sądów normalności ludzi, skończyła się dla mnie kilkumiesięcznym pobytem za kratami. Później doszły dodatkowe areszty. Jeden z nich był ewidentną prowokacją w odpowiedzi na próbę powołania sądu obywatelskiego. Wyroki zapadały wbrew dowodom, w tym wbrew badaniu wariografem, które wypadło na moją korzyść. Wskazywałem na poszlaki wskazujące na zaburzenia psychiczne oskarżycielki. Dowody mojej niewinności sądy odrzucały sądy odrzucały jako „niedopuszczalne”. Po ośmiu latach w jednej z wielu wytaczanych mi spraw, wyznaczona przez sąd biegła psycholog zdiagnozowała moją oskarżycielkę jako osobowość psychopatyczną ze skłonnością do kłamstw i manipulacji. Opinia ta nie została podważona ani przez prokuraturę ani przez samą zainteresowaną. Charakterystyczne jednak, że nie wystarczyło to dla zakończenia żadnego z czterech obecnych procesów przeciwko mnie, które mają miejsce z inicjatywy tej samej pani. Przykłady takiego sprzecznego ze zdrowym rozsądkiem zachowana się braci urzędniczej można by mnożyć. Pokazują je nawet media mainstreamu, oczywiście bez uogólnień, takich jakie tutaj przedstawiam. Za tego typu stwierdzenia dziennikarze mogliby pożegnać się z pracą.

Sześć lat temu opublikowałem w Internecie tekst „Polski wymiar sprawiedliwości – przestępcza organizacja psychopatów”. Jest on w pełni aktualny i opisuje on ze szczegółami rzeczy, o których tutaj jedynie wspomniałem. Wówczas tytuł mógł wydawać się na wyrost, z perspektywy czasu widzę jednak, że był on jak najbardziej trafny. Co więcej, przez te lata przybyło mi przykładów ilustrujących psychopatię wśród urzędników wymiaru „sprawiedliwości”, jak chociażby przypadek sędziego Adama Skowrona z Tarnowskich Gór. Widzę wyraźnie, że tego typu zachowania są normą w polskim sądownictwie, a normalność w ludzkim tego słowa znaczeniu, jest rzadkością. O moich spostrzeżeniach wspomniałem kilku psychiatrom sądowym. Okazało się, że dobrze znali sprawę, publicznie jednak na ten temat się nie wypowiedzą.

W dyskusjach stowarzyszeń opozycyjnych w stosunku do obecnego systemu, jest praktycznie czysta polityka z kluczową kwestią jednomandatowych okręgów wyborczych. Nie ma tam natomiast praktycznego zrozumienia zasad sprawnego i harmonijnego funkcjonowania społeczeństwa, jak chociażby kwestii prawa własności, nie mówiąc już o sądownictwie czy finansach. Brak zaś instytucjonalnych gwarancji uczciwego i harmonijnego funkcjonowania społeczeństwa sprawi, że psychopaci będą dalej u władzy, co najwyżej zmienią kolory partyjne i retorykę. Będą jednak nadal manipulować, oszukiwać i pasożytować na społeczeństwie. A jest ich naprawdę bardzo wielu. Wszędzie tam gdzie jest władza, pojawiają się czarodzieje, mówiący o interesie społecznym, a tak naprawdę zawsze myślący o sobie. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie wystarczy nawet wygrać wybory. Trzeba mieć jeszcze potężne zaplecze uczciwych i mądrych ludzi żeby reformować ten kraj na lepsze. Poza tym, pranie mózgów jakiemu zostało poddane społeczeństwo sprawia, że brak jest kadr myślących i zachowujących się zgodnie ze zdrowym rozsądkiem a nazywanie rzeczy po imieniu, jak w tym artykule, spotyka się z niedowierzaniem lub obojętnością. Typowy urzędnik całe swoje doświadczenie życiowe wyniósł z Polski, nigdy nie żyjąc w normalnym kraju. Dlatego być może łatwiej było tworzyć niepodległą Polskę po 1918 r. korzystając z aparatu administracyjnego państw zaborczych niż po upadku komunizmu.

Mój sposób widzenia polskiej rzeczywistości jest być może inny ze względu na długi czas życia w Australii, gdzie de facto nauczyłem się pracy i etyki życia. Oczy otworzyła mi też lektura literatury specjalistycznej „Ponerologii politycznej” – Andrzeja Łobaczewskiego, czy klasyki z tej dziedziny „Psychopaci są wśród nas” – Roberta Hare.

Bogdan Goczyński
http://bgoczynski.wordpress.com

wtorek, 31 grudnia 2019

Fałszerstwa fundacji prozwierzęcych

Ostrzeżenie dla wszystkich hodowców zwierząt

Pragnę wszystkich nieświadomych przestrzec przed przestępczą działalnością rozmaitych fundacji prozwierzęcych. Ja mam osobiste doświadczenia z jedną fundacją, fundacją Molosy Adopcje, ale też dużo wiem o działaniach innych podobnych fundacji. Moje doświadczenia i obserwacje zawarłam w poniższym artykule.

Fałszerstwa fundacji prozwierzęcych

Owce były fotografowane na farmie zastępczej wójta po ich brutalnym wywiezieniu z rodzinnej farmy, drastycznym truciu i przegłodzeniu u wójta wg instrukcji Elżbiety Kozłowskiej z fundacji Molosy Adopcje.

Niezależnie od zastosowanego intensywnego głodzenia owiec po ich wywiezieniu z farmy hodowcy, zdjęcia też zostały zretuszowane.

Wyraźnie widać, że proporcje ciała owiec są sztucznie wydłużone i wychudzone. Każdy biegły zootechnik znający parametry ciała owiec rasy wrzosówka to potwierdzi, że zdjęcia są manipulowane.

Trzeba pamiętać o tym, że zwierzęta po to są wywożone przez fundacje od hodowców, żeby manipulować materiałem dowodowym czyli zwierzętami.

Działalność fundacji prozwierzęcych nastawionych na grabież cudzego mienia, nie ma nic wspólnego z ratowaniem zwierząt. Wszystkie fundacje, które rabują zwierzęta właścicielskie zajmują się manipulowaniem materiałem dowodowym czyli manipulowaniem stanem zdrowia i odżywienia oraz higieny zrabowanych zwierząt oraz profesjonalnym fałszowaniem dokumentacji weterynaryjnej.

To znamienne jest, że żadna fundacja nie udziela pomocy zwierzętom w domu, w miejscu zamieszkania, tylko natychmiast ładuje wszystkie zwierzęta na samochody i wywozi na drugi koniec Polski. Po co?  Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie.

 Jeśli zwierzęta są w stanie agonalnym to przewożenie ich na drugi koniec Polski im nie pomoże, tylko może doprowadzić do zgonu, więc taki transport to byłoby ryzyko utraty życia, a jeżeli są w dobrym stanie to po co je wywozić skoro można im udzielić pomocy na miejscu w razie potrzeby?

Każdy behawiorysta, każdy psycholog wie, że taki transport dla zwierząt to jest potężna trauma. Zwierzęta brutalnie wyrwane z dobrze znanego im środowiska i wywiezione z gospodarstwa w obce miejsce, gdzie są często źle traktowane bądź co najmniej niewłaściwie, bardzo przeżywają wyrządzoną im krzywdę i przez pierwsze dnie, przez pierwszy tydzień nie jedzą ze stresu.

Czyli już w tym pierwszym tygodniu ich stan zdrowia ulega pogorszeniu z uwagi na przeżytą traumę i głodówkę wywołaną stresem. Ponadto w pierwszych dniach po wywiezieniu zwierzętom celowo nie podaje się paszy po to, żeby pogorszyć ich stan odżywienia, żeby wyglądały na chudsze, niedożywione. Zwierzęta są celowo brudzone, kaleczone, tak żeby wyglądały niechlujnie, aby sprowadzony weterynarz mógł wystawić odpowiednio negatywną opinię. Negatywne opinie wystawiane przez weterynarzy to jest narzędzie służące fundacjom do przejmowania cudzej własności na stałe. Te często fałszowane opinie są wykorzystywane następnie w sądzie przeciwko okradzionemu hodowcy. Są one także wykorzystywane medialnie po to, żeby organizować hejt i nagonkę na hodowcę. Same fundacje tworzą skrajnie negatywne fałszywe opinie mające na celu wyłudzenie cudzego dobra na stałe. Ich fałszywa narracja jest często podchwytywana przez zmanipulowanych weterynarzy i świadków.

Fundacje prozwierzęce, które zajmują się rabowaniem zwierząt właścicielskich dokonują fałszerstw osobiście bądź zlecają je swoim wspólnikom.

Bywa też, że wykorzystują naiwność i niewiedzę swoich współpracowników bądź osób, którym zlecają na przykład badania weterynaryjne lub opiekę nad zwierzętami.

Mniej doświadczeni w fałszowaniu materiału dowodowego wspólnicy są instruowani przez fundację jak pogarszać stan zdrowia i odżywiania zrabowanych zwierząt.

Osoby takie, gdy orientują się, że zostały wrobione, są następnie przez fundację zastraszane. Fundacja straszy konsekwencjami prawnymi za współudział w fałszowaniu materiału dowodowego i dokumentacji weterynaryjnej.

Bywa też, że mimowolni wspólnicy, którzy chcą się uwolnić z patologicznego układu, są szantażowani na przykład napuszczeniem na nich służb rozmaitych, między innymi opieki społecznej, która by miała odebrać im dzieci.

Przestraszeni mimowolni bądź świadomi przestępstwa wspólnicy brną dalej w swoich fałszerstwach. Podczas przesłuchania składają fałszywe zeznania, żeby chronić się przed sprawą karną oraz utratą korzyści materialnych i finansowych z tytułu współpracy z oszukańczą fundacją. Weterynarze zaś przyłapani na fałszowaniu dokumentacji weterynaryjnej mogą pożegnać się z lukratywnym zawodem.

Ten przestępczy proceder fundacji i jej wspólników ma na celu wyłudzenie ogromnych nienależnych świadczeń pieniężnych od hodowcy lub gminy.

Celem jest też trwałe przejęcie i handel zrabowanymi zwierzętami.

Zazwyczaj w przypadku współpracy gminy z fundacją w temacie fałszowania dokumentacji weterynaryjnej są też uskuteczniane plany przestępczego przejęcia cudzej własności, to jest nieruchomości hodowcy fałszywie oskarżonego o zaniedbywanie bądź znęcanie się nad zwierzętami.

Hodowca jest sztucznie zadłużany poprzez przetrzymywanie jego zwierząt poza jego farmą i generowanie sztucznych, zbędnych kosztów, a następnie licytowany na pokrycie tych sfabrykowanych wierzytelności.

Postkomunistyczny wymiar niesprawiedliwości w Polsce jest tak skonstruowany, że sędziowie są całkowicie bezkarni w wydawaniu niezgodnych z prawem i dowodami wyroków. Wydanie niesprawiedliwego, nieuczciwego wyroku to jest dla nich norma.

Tajemnicą poliszynela jest wielkie łapówkarstwo w tej branży oparte na handlu wyrokami. Wszak nie bez ogromnych pieniędzy, które przynosi im lukratywna posada w sądzie, niektórzy sędziowie budują wielkie, kosztowne zamki, na które mogłyby sobie pozwolić tylko naprawdę duże rekiny biznesu.

Reasumując, gdyby nie wadliwy, skorumpowany wymiar sprawiedliwości w Polsce, żadna oszukańcza, krętacza, złodziejska fundacja nie miałaby racji bytu.

W Polsce pracuje 10000 sędziów. Nie wszyscy oni są skorumpowanymi złodziejami sądowymi. Czy do tych uczciwych sędziów należą sędziowie, którzy nadzorują moje sprawy? Okaże się to w roku 2020.

Jest też nadzieja w nowych ustawach sądowych, które nakładają na sędziów pewne ograniczenia w manipulowaniu sprawami sądowymi.

Kozłowska, prezeska Fundacji Molosy Adopcje organizuje zbiórki internetowe, gdzie pisze, że potrzebuje pieniędzy na sfinansowanie prawnika działającego przeciwko mnie, ale przecież dodatkowy prawnik w tych sprawach nie jest potrzebny, ponieważ toczą się one z urzędu.

Na podstawie fałszywego zawiadomienia i zeznań Kozłowskiej zostałam oskarżona przez prokuratora o zaniedbywanie zwierząt i to prokurator występuje w sądzie w roli głównego oskarżyciela, jest też sędzia, który w sądzie oleckim z reguły stoi po stronie prokuratora i do tego jest oskarżyciel posiłkowy czyli Kozłowska.

Reasumując aż 3 osoby występują przeciwko biednej rolniczce w sądzie oleckim, trzy instytucje. Nie jest potrzebny czwarty prawnik. Ale czwarty jest. Wynajęty przez Elżbietę Kozłowską, która zna na tyle prawo, że potrafiłaby sobie poradzić w tym sądzie bez tego prawnika. Zatem po co czwarty prawnik do oskarżania jednego, biednego hodowcy, który musi się bronić sam, bo nie stać go na prawnika z wyboru?

Poza tym, nawet najlepszy i najdroższy prawnik fundacji nie jest sprawy w stanie wygrać, jeśli sędzia postanowi inaczej.

Jedyne co może zrobić prawnik, aby postawić na swoim za wszelką cenę to jest dać dużą łapówkę.

Teraz pytanie czy ten prawnik, którego wynajęła Kozłowska ma być pośrednikiem przekazującym łapówki? Kozłowska na zbiórkach zebrała 35 000 zł, a prawnikowi zapłaciła tylko 4000 czyli uzbierała około 30 000 zł nadwyżki, które może spożytkować na łapówki dla sędziów i prokuratorów.

Zarówno w prokuraturze jak i w sądzie daje się zauważyć, zarówno w postawie prokuratorów jak i sędziów, wielką bezkrytyczność, bezkarność, tolerancję, estymę i sympatię wobec Elżbiety Kozłowskiej.
Czy łapówki już zostały dane czy są tylko obiecane?

Tajemnicą wymiaru niesprawiedliwości jest to, że adwokaci są często zaufanymi pośrednikami, którzy dyskretnie przekazują łapówki dla prokuratorów i sędziów od stron.

Czy Kozłowska zbiera pieniądze na przekupienie prokuratorów i sędziów? Czy tylko na przekupienie weterynarzy i świadków?

Czemu ma służyć napuszczanie na hodowcę mediów ogólnopolskich i lokalnych? Moim zdaniem chodzi o wywołanie presji na sąd, prokuraturę i wszystkie zaangażowane instytucje oraz osoby, a także chodzi o zaszczucie hodowcy, żeby nie miał odwagi i siły się bronić. Temu służą obraźliwe, napastliwe pytania typu: "Dlaczego pani się znęcacała nad zwierzętami?!" zawierające twierdzenie, że osoba się znęcała, oraz powtarzane jak mantra wielokrotnie i agresywnie.

Nie, hodowczyni się nigdy w życiu nie znęcała nad żadnymi zwierzętami. Została napadnięta i bestialsko oraz bezwzględnie obrabowana z dorobku swojego życia.

Drugim bardzo ważnym celem publikowania oszczerstw na internecie na ogólnopolskich portalach oraz w telewizji jest zebranie jak najwięcej pieniędzy przez fundację, która w ten sposób nie tylko zbiera pieniądze na przekupienie świadków i osób decyzyjnych, ale również zarabia na swoje utrzymanie.

Panią Kozłowską było stać na zakup traktora, samochodu terenowego, założenie prądu na jej prywatnym ranczo. Ta kobieta nie ma innych dochodów tylko takie, jakie czerpie ze swojej działalności łupieżczej i żebraczej.

poniedziałek, 22 maja 2017

15 lat szykan i nękania

Większość życia spędziłam w mieście, w Szczecinie. Nigdy za nic nie byłam karana, żadnej kartoteki nie miałam, nawet mandatu nie dostałam przez całe moje miejskie życie. Nikt nigdy nie podważał mojej inteligencji, władz umysłowych, wiarygodności. Nie miałam w Szczecinie takich problemów.
Nie miałam też wrogów. Nikt na mnie nigdy nie ośmielił się wezwać policję.
Miałam grzecznych sąsiadów policjantów, w sumie aż czterech. Nie było z nimi żadnych zatargów, najmniejszych problemów. Nie panoszyli się. Nie nadużywali swoich uprawnień. Nie łamali prawa. Był absolutny spokój.

W 2002 roku kupiłam gospodarstwo na Mazurach Garbatych, by realizować moje marzenia o życiu w harmonii z naturą, o hodowli szlachetnych koni, o założeniu pięknego, bogatego ogrodu.

Ledwo przyjechałam, już lokalna klika węszyła w Szczecinie, czy ja byłam karana, szukali na mnie haków po różnych instytucjach, składali donosy, musiałam kompletować dokumenty i je przedstawiać w Urzędzie Skarbowym, że z niczym nie zalegam po sprzedaży mojego mieszkania i zakupie gospodarstwa, a zaczęło się to inwigilowanie i trollowanie, od tego momentu, gdy złożyłam w Gminie Kowale Oleckie podanie o remont drogi.😟

Gminiarze tu dróg nie robili od dziesięcioleci. Zastraszeni miejscowi rolnicy, bali się o cokolwiek upominać. Gdy ja zaczęłam starania o drogę dojazdową do mojego gospodarstwa, to mnie miejscowi straszyli, że pójdę siedzieć, bo się narażałam lokalnej lewackiej władzy, która niezwykła słuchać głosu obywateli i spełniać ich próśb.

Napuszczano na mnie rozmaite kontrole przez lata. Odmówiono dotacji.
Zabrano podstępnie psa, a gdy pojechałam do schroniska moją suczkę odebrać, napuszczono na mnie policjantki, które mnie bezpodstawnie aresztowały i pobiły. Psa nie oddano, policja giżycka zaś wytoczyła mi sprawę karną o rzekome pobicie policjantek (totalna bzdura), które pastwiły się nade mną przed i w radiowozie podczas nielegalnego aresztowania (nie było podstaw do aresztowania).

Prokuratura giżycka odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko policjantkom.
Sędzina przed rozprawą straszyła mnie grzywną za rzecz tak niewinną, jak złożenie mojego okrycia na biurku w pustym sekretariacie.
Podczas posiedzenia sądu, odmówiła mi dochodzenia moich praw względem policjantek. Policja zaś, zignorowała dwie skargi dotyczące skandalicznego zachowania policjantek podczas interwencji w Bystrym - moich znajomych, którzy byli ze mną w schronisku, oraz mojej.

Sprawa przeciwko mnie toczyła się 3 lata, ze zgromadzonego materiału wynikało, że jestem niewinna, ale sąd w Giżycku i tak mnie skazał, dopiero Sąd Apelacyjny w Olsztynie, uchylił ten wyrok.

Odcięto mi prąd. Nasłano komornika. Nie miałam gdzie napisać pisma obronnego. W lokalnej świetlicy wiejskiej siedzi matka policjanta, która kręci lewe interesy w świetlicy i w związku z tym wywala ze świetlicy użytkowników, aby nie widzieli, czym ona się zajmuje w pracy, nie daje napisać apelacji czy odwołania. Szykanuje mnie od kilku lat. Zgłaszałam wielokrotnie te szykany u jej przełożonego w Kowalach Oleckich i na policji. W odwecie zmienili regulamin świetlicy przeciwko mnie oraz założyli mi kilkanaście spraw o rzekome wykroczenia, których nie popełniłam (rzekomy wypas zwierząt u brata policjanta oraz za wezwanie policji do świetlicy, podczas dokuczania mi w świetlicy przez matkę policjanta). Mieli mnie ten olecki sąd już kilka lat, ciąga po rozprawach, dopuszcza jako dowody, tendencyjne, niewiarygodne opinie wrogo do mnie nastawionych policjantów, a moje twarde dowody ignoruje.

Aby podważyć moją wiarygodność, wysyłają mnie na sądowe przymusowe badania psychiatryczno-psychologiczne, doszukują się jakichś wyssanych z palca skłonności, wydają orzeczenia tendencyjne, a szkodliwe, takie jakich oczekuje sąd, czyli: zdrowa psychicznie i umysłowo (może być skazana, aresztowana), ale "niewiarygodna", bo tak ubzdurała sobie pani psycholog Marta Bratko. Sąd na podstawie tych bredni skazuje mnie, ignorując twarde dowody, oraz moje zeznania i moich świadków. Paranoja!

Ta paranoja musi się skończyć! Cały układ do wymiany!
W policji, prokuraturze i sądach oraz służbie zdrowia powinni pracować Polacy z udokumentowanym polskim pochodzeniem na 5 pokoleń wstecz, katolicy, ludzie honorowi, bezstronni, o nieskazitelnej uczciwości!
Dopiero wtedy doczekam się sprawiedliwości.
Prosiłabym gorąco, by Rząd PiS i posłowie PiS i Kukiz, zabrali się energicznie za wymianę składu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, na młodych prawników po studiach prawniczych, niezwiązanych ze starymi, skorumpowanymi strukturami.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka vel Lechitka 😇😇😇
                    PiS & Love
           Ku chwale Rancho! 🙋

Polska Prawych i Sprawiedliwych
- Kraj Kwitnącej Demokracji 🌷🌷🌷

środa, 22 listopada 2017

Czyżby plemienno-rasowa solidarność nadzwyczajnej kasty III RP?

Facet, Żyd z pochodzenia, zamordował z premedytacją bezbronną, miłą kobietę i jeszcze nie siedzi? 😵
A Rybak za spalenie kukły siedzi? 😵

Prokuratura ma uzupełnić materiał dowodowy ws. Kajetana P. oskarżonego o brutalne zabójstwo tłumaczki języka włoskiego; braki, które w nim są mogą spowodować "nadmierną przewlekłość postępowania" - uznał Sąd Apelacyjny, nie uwzględniając zażalenia śledczych na decyzję sądu niższej instancji.
Poinformował o tym w rzecznik prasowy SA sędzia Jerzy Leder.
Na początku października warszawski sąd okręgowy zwrócił prokuraturze okręgowej sprawę Kajetana P. Wskazał przy tym m.in. na konieczność przeprowadzenia konfrontacji biegłych psychiatrów i psychologów z obu zespołów biegłych wypowiadających się w zakresie poczytalności oskarżonego, doręczenie oskarżonemu i jego obrońcy kopii opinii psychiatrycznej oraz sporządzenie czytelnych odpisów protokołów zeznań świadków oraz jednego protokołu przesłuchania podejrzanego.
Prokuratura skierowała do Sądu Apelacyjnego w Warszawie zażalenie na to postanowienie. Oceniła w nim, że postanowienie sądu o zwrocie sprawy, wydane prawie trzy miesiące po skierowaniu aktu oskarżenia, "w oczywisty sposób zmierza do wydłużenia postępowania, powodując m.in. nieuzasadniony w realiach tej sprawy obieg akt pomiędzy sądami w związku z wdrożeniem procedury zażaleniowej". Nadmieniono, że następuje to w sytuacji "gdy i tak, biorąc pod uwagę charakter sprawy, wskazane przez sąd czynności dowodowe zostaną przeprowadzone w toku postępowania sądowego".
Sąd Apelacyjny nie uwzględnił jednak zażalenia prokuratury i utrzymał w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji. Jak powiedział sędzia Leder, SA zgodził się ze stanowiskiem sądu okręgowego, że istnieją przesłanki do przekazania sprawy do uzupełniania. Przypomniał, że zgodnie z obowiązującymi przepisami może to nastąpić jeśli "akta sprawy wskazują na istotne braki" w zebranym materiale dowodowym.
SA wskazał też ponownie prokuraturze jakie braki ma uzupełnić. Jak ocenił, ich uzupełnienie mogłoby nastąpić już w trakcie procesu, "w toku postępowania dowodowego", ale "spowodowałoby to nadmierną i zbędną przewlekłość postępowania". "Co w konsekwencji mogłoby spowodować możliwość postawienia skutecznego zarzutu przez stronę przewlekłości postępowania sądowego i żądania stosowanego odszkodowania" - uzasadniał sąd. Nadmienił równocześnie, że celem postępowania karnego jest to, by "postępowanie sądowe toczyło się bez zbędnej zwłoki".
Postanowienie jest prawomocne. Sprawa wraca do prokuratury i prokurator musi wykonać zalecania sądu pierwszej instancji
- zaznaczył sędzia Leder.
Akt oskarżenia ws. Kajetana P. został skierowany do sądu w połowie lipca br. 27-letni P. został oskarżony o brutalne zabójstwo w 2016 r. tłumaczki języka włoskiego i napaść na policjanta oraz biegłą psycholog.
3 lutego 2016 r. Kajetan P. - pod pozorem rozpoczęcia nauki języka włoskiego - spotkał się z tłumaczką Katarzyną J. w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli. Tam - jak wynika z ustaleń śledczych - zabił ją nożem; by ukryć zwłoki i uniknąć odpowiedzialności, rozczłonkował je i przewiózł je do wynajmowanego przez siebie mieszkania. Następnie uciekł. Zatrzymano go po 11 dniach na Malcie i przekazano stronie polskiej.
Źródło: niezalezna.pl, PAP


wtorek, 8 czerwca 2021

Było maglowane

Tradycyjnie tuż przed rozprawą wysłałam kilka pism procesowych na posiedzenie sądu, aby sędzia się nie nudził, gdybym się spóźniła, albo nie dotarła.

Następnie wszczęłam małą rebelię polegającą na usiłowaniu wyegzekwowania mojego konstytucyjnego prawa do oddychania tlenem.

Sędzia okazał się nieugięty. Stwierdził, że w tym sądzie obowiązuje regulamin sądu, a nie Konstytucja.

Jednakowoż zauważyłam, że pani psycholog Beata Andruczyk siedziała na posiedzeniu sądu bez maski - jako jedyna.

Gdy zapytałam o to sędziego, powiedział że pani biegła ma schorzenie i okazała zaświadczenie lekarskie o tymże schorzeniu.

Następnie przystąpiliśmy do posiedzenia sądu. Świadkowie złożyli przysięgę i zostali przesłuchani.

Przesłuchiwałam kolejno:
weterynarza Piotra Chlebusa, inspektor PIW Olecko Ewę Szymczak oraz inspektora PIW Olecko Kornela Laskowskiego.

Posiedzenie sądu nagrałam dyktafonem.

INDIANKA