Troszkę zadbam o moich czytelników

Rozpieszczać nie będę, ale poświęcę nieco uwagi moim wiernym czytelnikom.
Część z was jest  normalna, część to zawzięte, lewicowe trolle, ale wszystkich charakteryzuje jedna wspólna rzecz - wierność :) Wierność mojemu blogowi, mojemu przekazowi.
Nieważne, że się nie wszyscy zgadzacie z tym co piszę, ale wszyscy mi wiernie towarzyszycie.
W uznaniu tej wierności, poświęcę wam nieco mojej uwagi. Na czym ta uwaga będzie polegała?
Na przemawianiu do was. Będą to różne przemowy - mniejsze i większe. Niektóre bardzo drobne, inne kolumbryniaste.  Zależnie od tematu.

Dzisiaj nie mam dla was wielkiego przekazu. Nie świeci Słońce dziś na Mazurach Garbatych, co nie oznacza, że jest ponuro. Jest jasno i jakoś tak pogodnie, ciepło i miło.
Byłam dziś w ogrodzie  podlać kwiaty, bo coś mi ostatnio zmarniały. Nie  jestem pewna, czy to susza, czy jakaś choroba osłabia moje kwiatuszki. Róże zostały przez jakąś dziwną rdzę liściową zaatakowane i wyłysiały. Także niektóre drzewka owocowe wyłysiały. Podejrzewam choroby i nornice oraz suszę.

Dzisiaj na prawdę ciężko znaleźć zdrowego kwiata do wazonu.
W związku z tym, wzięłam się za podlewanie kwiatów ogrodowych, a także przesadzanie moich kalanchoe donicznikowych, które z małych doniczek wyrosły. Są już przesadzone i podlane.
Zdobią stół podwórkowy przed domem.

Zadbałam też o doniczki z wysianymi bazyliami. W domu o nich zapomniałam i ziemia w nich wyschła na suchą pustynię. Zabrałam je na dwór. Tutaj, jeśli ja o nich zapomnę - to Bóg będzie pamiętał i podleje.