sobota, 16 lutego 2019

Sobotni poranek

Już cztery koniki zgłosiły się po swoją dawkę zboża I dostały ją, a kolejne trzy czekają w kolejce.

Amari coś chce. Molestuje Indiankę. Co prawda w misce leżą chrupki, ale chyba ma ochotę na coś lepszego. Trzeba mięsko kupić.

Na dworze jest głębokie, miękkie, rozlewające się błoto. Całe podwórko spływa wodą. Śniegi na polach topnieją gwałtownie. Ciężko się przemieszczać po podwórku. Buty grzęzną w błocie. Nie ma mowy o jeżdżeniu z taczką. Trzeba poczekać aż to wszystko obeschnie. Póki nie da się jeździć taczką po podwórku Indianka wywala obornik przez okno w stajni wprost do ogrodu.

Brakuje czasu, ale zaczęła przygotowywać sobie doniczki na wysiew warzyw w domu. Posadziła też hiacynty w doniczkach. Jeden hiacynt już zakwitł pięknie. 

1 komentarz:

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!