wtorek, 30 sierpnia 2016

Wyprawa w plener






Indianka udała się najpierw na wieś, by nadać obiecane paczki, a potem w plener by nazbierać darów natury. Znalazła dzikie jabłka, grzyby koźlarze i czarny bez. Wróciła obładowana. Napaliła w piecu. Upiekła kurczaka w kurkumie i ugotowała ziemniaki. Ziemniaki posypała swoim koperkiem, który zdołała w tym roku wyhodować. Zrobiła kompot jabłkowo-bezowy. Obiad wyszedł pyszny i pożywny.

Miała plan, by upiec chleb i pizzę oraz zrobić dżem, usmażyć grzyby, oraz pozmywać naczynia, ale opadła z sił po tej wyprawie i od gorąca w kuchni. W kuchni jest tak gorąco, że pot z niej kapał ciurkiem. Ewakuowała się do stajni na strych, gdzie jest łóżko, na którym spała Francuzeczka. Tu chłodniej i da się oddychać. Bezpieczeństwa Indianki strzegą konie, psy, kozy i owce. Wszystkie na podwórku przed stajnią gotowe dowalić intruzowi.

Łóżko Indianki na strychu bardzo wygodne. Przydałby się jeszcze porządny masaż obolałego od dźwigania ciężarów kręgosłupa.

Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!