wtorek, 10 marca 2009

Zjadliwy wirus

Jestem zmęczona, śpiąca, osłabiona i serce oraz gardło mnie boli.
Niedawno byłam wśród ludzi i zarazili mnie jakimś zjadliwym wirusem.
Dopóki nie wyjeżdżam z rancza – całymi tygodniami, a nawet miesiącami jestem zdrowa, żadna grypa mnie nie atakuje. Wystarczy jeden wyjazd do miasteczka – już się jakieś cholerstwo przyczepia i mnie męczy.

Wczoraj byłam w Urzędzie Gminy w sprawie m.in. remontu i konserwacji końcowego odcinka drogi gminnej, tj. tego który biegnie bezpośrednio do mojego gospodarstwa. Znajomy internauta-rolnik mnie podwiózł, bo akurat wracał z miasteczka przez pobliską wieś. Nie bez trudu dojechał na moje podwórko. On i jego brat podwieźli mnie do Urzędu Gminy. Z powrotem wróciłam okazją do Sokólek. W Sokółkach zaszłam do Grabowskich z ofertą sprzedaży koźląt. Trochę tam posiedziałam, bo dziadek Czesław nie chciał mnie wypuścić. Nie mógł się nagadać ;) Jest bardzo schorowany i wiekowy, niepełnosprawny. Potem jeszcze trochę pogadałam z chłopakami, gdy się obudzili po dzień wcześniejszej libacji. Był obecny Mietek i Wojtek. Mietkowi zaproponowałam produkty spożywcze, jeśli mi wiosną pomoże sadzić drzewka. Ma się zastanowić. Zaproponowałam mu 2 jajka od wykopanego małego dołka pod drzewko lub inne nabiały zależnie od ustaleń.

Dzisiaj kurier ledwo dojechał i ledwo wyjechał ode mnie. Widziałam, jak na drodze przed moim gospodarstwem boksował się w błocie przez parę minut zanim wydobył się stąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!