środa, 16 listopada 2011

Gdybym była premierem

Gdybym była premierem, to powołałabym komisję profesjonalnych ekonomistów z Balcerowiczem na czele, zamknęła ich w gabinecie na klucz na tydzień dopóki nie wypracują sensownych propozycji wyjścia Polski z kryzysu. Tylko pizzę bym kazała im dowozić by mieli co jeść i do wc wypuszczała.

Po tygodniu przedstawili by mi propozycje jak się zabrać za gospodarkę kraju aby kraj wyprowadzić na prostą jak najmniejszym kosztem narodu.
Dostali by następne 3 tygodnie na opracowanie biznes planu i konkretnych planów ekonomicznych oraz kosztorysu uzdrowienia gospodarki kraju.

Gdy plan byłby gotowy - powołałabym komisję składającą się z profesjonalnych konstytucjonistów, aby uchwalili stosowne uchwały, rozporządzenia i ustawy niezbędne do przeprowadzenia tej sanacji (uzdrowienia) gospodarki kraju.
Mieliby na to miesiąc maksymalnie. Jeśli by im brakowało tzw. mocy przerobowych - przydzieliłabym im dodatkowych prawników do pomocy.

W trzecim miesiącu zaczęłabym wdrażać ten plan w życie przy szerokim naświetleniu planu sanacji w środkach masowego przekazu.

Wszyscy członkowie komisji byliby odpowiedzialni finansowo za swoje projekty i plany, ustawy itd. Gdyby coś schrzanili - płaciliby wysokie grzywny.

Pomijając to wszystko - jeśli jest możliwe uzdrowienie gospodarki kraju - powinno się to zrobić. Jeśli nie - powinno się dać spokój ludziom i przestać ich gnębić podatkami, ZUSami, KRUSami i innymi haraczami. Niech sobie sami radzą, a na pewno lepiej sobie poradzą niż przy tak zaawansowanej i rozległej kontroli państwa w każdej sferze życia, która utrudnia życie zamiast ułatwiać i regulować.



Dawniej podatków nie było i się normalnie żyło. Każdy wiedział, że to co ma - to tylko jego zasługa i tylko od niego zależy jak sobie życie ułoży.
Podatki wymyślili Amerykanie ledwo 100 lat temu. Najpierw były to minimalne podatki gdzie opodatkowani zostali bogacze, potem średniacy a potem i biedacy.


Naród został opodatkowany na okoliczność wydatków wojskowych. Takie były początki podatków.



Teraz jesteśmy opodatkowani na tysiąc okoliczności, i fiskusa nie obchodzi, skąd szary człowiek ma brać kasę na te daniny. 

Państwo jak się raz dorwało do pieniędzy - to jak ta harpia co złapię rękę  w  wodzie - wyciągasz rękę z wody a ryba dalej ręki się trzyma i zajadle gryzie aż pożre całą rękę po łokieć.
Podatki tylko wtedy miałyby by sens, gdyby służyły należycie dobru publicznemu. W Polsce nie służą, więc nie mają racji bytu. Powinny zostać zlikwidowane, albo co najmniej radykalnie obniżone do poziomu 10 procent... Ale myślę że jednak powinny zostać całkowicie zlikwidowane.

Bo co mamy za te podatki? Wielkie gówno. Nic. Ani czuję się bezpieczna w tym kraju, ani mój dobytek nie jest zabezpieczony, ani moje zdrowie w razie choroby czy wypadku... ani drogi nie są robione... Nie wiem, po co te podatki płacimy. To jest haracz. Państwo zbiera od obywateli haracz a potem go przepierdala na swoje poronione pomysły. Ja bym całkowicie zlikwidowała podatki, rząd, sejm... po co oni nam? Po to płacimy podatki aby oni mieli za co szastać naszą kasą a nam dokręcać bez końca śrubę aż nam wszystkie flaki na wierzch wyjdą???

Niech się wezmą do roboty jak każdy zwykły człowiek w tym kraju. Niech zarabiają na siebie uczciwą ciężką pracą, a nie skubaniem narodu.

HUJUS

Ja nie chcę być przymusowo ubezpieczona w żadnym KRUS, ZUS czy innym HUJUS. Pobierają nasze pieniądze i gówno za to dają. Gdyby mi KRUS nie zabrał 8500zł dwa lata temu - to dałabym radę skończyć remont parteru już wcześniej i zaczęłabym zarabiać na siebie. Wszędzie te intytucje państwowe pchają łapska po nie swoje pieniądze... :(

wtorek, 15 listopada 2011

Ziobro, wracaj do PIS!

Ziobro, jak się rozdrobnicie, to nic w Sejmie nie załatwicie! A widzisz jaki jest rozpiździaj w prawodawstwie polskim i ile jest do naprawienia???
Bądź poważny i nie rób numerów. Dogadaj się z Kaczorem! W kupie siła!
 
Pozdrowienia z Mazur

poniedziałek, 14 listopada 2011

Schody do nieba

Indianka składa pranie w kostkę, segreguje i układa na trzech stertach. Trochę ogarnia pokój i łazienkę po chłopakach. Znalazła ich butelki po pół litrze wódki. Chłopaki dogadzali sobie pod jej dachem za pieniądze z zastawionej jej komórki. Dobrze, że już sobie poszli. To dzięki temu trzeciemu mężczyźnie Indianka odzyskała swoje komórki. Dzięki niemu nie zdążyli ukraść nic więcej. Zastanawia się, za co wykończyć dom i jak dalej żyć w tak trudnych warunkach i bez pieniędzy. Zadumana słucha na zmianę piosenki Led Zeppelin "Schody do nieba" i muzyki celtyckiej, której rytmy szczególnie przypadły jej do gustu...

sobota, 12 listopada 2011

Media publiczne kłamią

Zdaniem Indianki, media publiczne uporczywie kłamią w sprawach fundamentalnych dotyczących naszego kraju i przedstawiają je stale w krzywym zwierciadle, m.in. łżą zawzięcie w sprawie zbrodni smoleńskiej, co zdaniem Indianki zakrawa na zdradę Polski i Polaków. Duża część narodu zdaje sobie sprawę z tych bezczelnych i wołających o pomstę do Boga kłamstw co zaskutkowało podpaleniem i zdemolowaniem znienawidzonego symbolu łgarstwa czyli wozu transmisyjnego TVN :)))
A tu migawki jak było naprawdę na Marszu Niepodległości w Warszawie:
http://vod.gazetapolska.pl/678-lewica-i-policja-bije-ludzi

http://vod.gazetapolska.pl/676-wiec-na-pl-konstytucji-rozbity-przez-policje

Samolot Prezydenta rozpadł się w powietrzu 15 metrów nad ziemią, a nie tak, jak podają ci z tej niby komisji śledczej ruskiej - w wyniku uderzenia w ziemię.

Wszystko wskazuje na to, że wybuch bomby rozerwał samolot w powietrzu, gdy już piloci polscy poderwali samolot w górę by odlecieć.
Brzegi kadłuba są wywinięte na zewnątrz jak przy wybuchu bomby o dużej mocy na pokładzie samolotu.

To była bomba ewentualnie samolot został zestrzelony. Nie rozpadł się w wyniku błędów pilotów i uderzenia o ziemię.

Nasi piloci to doświadczeni, doskonali fachowcy, ale zostali wpuszczeni w pułapkę - wieża ich zwiodła na manowce a sztuczna gęsta mgła uniemożliwiła pilotom wcześniejsze rozpoznanie terenu. Światła na pasie lądowiska nawet nie były włączone! A cały profesjonalny sprzęt do ułatwienia lądowania samolotom został pośpiesznie zdemontowany po wcześniejszym lądowaniu na tym lotnisku Putina i Tuska 3 dni wcześniej.

Wieża wprowadziła polskich pilotów w błąd, ale w ostatnim momencie piloci się zorientowali i poderwali samolot w górę i już odlatywali gdy nagle doszło do niesamowicie silnej eksplozji w samolocie. Gdyby nie ona - wszyscy by przeżyli.

A gdyby nawet pilotom nie udało się samolotu poderwać do góry - to samolot był na tyle nisko, że była możliwa kontrolowana kraksa z której przynajmniej część pasażerów wyszła by cało.

Natomiast w wyniku tego wybuchu który miał miejsce w samolocie - samolot rozerwało na miazgę. Samolot i wszystkich pasażerów rozerwała ogromna siła w drobnym mak. Samolot, który by sam spadł bez tego wybuchu - nie byłby aż tak zmasakrowany jak był. Brakuje wielu części tego samolotu. Przy zwykłym upadku wszystko byłoby na miejscu uderzenia o ziemię, a nie jest. Te brakujące części widać odpadły od samolotu wcześniej, w momencie wybuchu.
Od chwili wybuchu do uderzenia o ziemię samolot jeszcze przeleciał kilkadziesiąt metrów.

Moim zdaniem, to nie był wypadek tylko zaplanowana zbrodnia. Wszystko wskazuje na to, że w samolocie wybuchła bomba o wielkiej sile. 


Film, który analizuje katastrofę smoleńską - nigdy nie pokazywany w publicznej TV.
http://vod.gazetapolska.pl/666-tu-154m-zostal-rozerwany

wtorek, 8 listopada 2011

Katastrofa Smoleńska czy zamach stanu?

Wywiad Macierewicza dla Gazety Polskiej:
 
 
Jak sądzicie, to był wypadek czy zamach stanu?

czwartek, 3 listopada 2011

Drucik z prądem

Dzień zszedł pod znakiem przerabiania wybiegu dla koni. Wybieg prawie skończony, ale jeszcze drut z silnie tłuczącym prądem musi być. Pojedyncza taśma to za mało. Wyznacza ona padok, jest widzialna dla koni, ale jest już tak sfatygowana i porwana, że ledwo przewodzi prąd albo wcale. A drucik, to jak rąbnie, to porządnie.
Jeszcze przydałoby się wkopać zgniłe jabłka w ziemię. Zawierają one nasiona ulubionej odmiany jabłoni. Na wiosnę z pewnością wykiełkują i być może dadzą w przyszłości drzewa o identycznie słodkich i smacznych jabłkach, choć to nie jest pewne. Owoce z drzew rozmnażanych z nasion nie zawsze powtarzają cechy owoców drzewa matecznego. Ryzyk fizyk. Może się uda. Z całą pewnością jakieś jabłka na tych drzewach zaowocują.

niedziela, 30 października 2011

Numer seryjny kradzionej komórki:

IMEI 358649013962149
 
NOKIA 6300, srebrno-czarna
item: 0025192
 
interface w języku angielskim
 
Made in Hungary
 
SSN: 0064220400950

Złodzieje w domu

Indiance ukradziono dwie komórki w domu. Jedną odzyskała, czeka na zwrot drugiej - nowiutkiej NOKII 6300. Indianka dokładnie wie kto ją okradł, jak i kiedy. Liczy, że złodziej się opamięta i odda co nie jego dobrowolnie, a jak nie - to zgłoszenie na policję będzie.

środa, 19 października 2011

Państwo reżimowe

Czy Polska jest jeszcze krajem demokratycznym, krajem wolnych Polaków czy już państwem restrykcyjno reżimowym?
Czy my zwykli obywatele Polski jesteśmy tu wolni? Czy jesteśmy ludźmi wolnymi, szanowanymi przez nasze władze czy już jesteśmy niewolnikami robiącymi na tych co u władzy? Coraz mniej mamy praw. Coraz więcej restrykcji. Coraz więcej gnębiących ustaw, uchwał, rozporządzeń...
Przykłady:
Kobieta zorganizowała loterię aby zebrać pieniądze na drzwi do świetlicy wiejskiej.
- Zamiast dostać nagrodę za pozytywną społeczną inicjatywę - pójdzie do więzienia!  W imię pieprzonego prawa!
Czy wy jesteście ślepi, że to prawo jest złe???
Facet w Szczecinie zorganizował na swoich urodzinach rozgrywki pokerowe.
Wszyscy goście pójdą za udział w tym pokerze do więzienia lub zapłacą wysokie grzywny!
To już nawet bawić się nam nie wolno???
Ta ustawa niby antyhazardowa - moim zdaniem nie została wprowadzona by kogokolwiek tutaj chronić przed hazardem. Moim zdaniem została wprowadzona po to, by wykończyć drobną konkurencję, by wielkie rekiny hazardowe zyskały monopol na hazard. Moim zdaniem, wielkie bogate korporacje hazardowe wpłynęły na władze, by uchwaliły korzystną dla nich ustawę wykańczającą ich konkurencję.
A podobno jest i ustawa antymonopolowa? I co? Nikt nie zareagował, że uchwala się ustawę wspierającą monopol kilku rekinów hazardowych kosztem tysiący drobnych właścicieli automatów do gier??? Ludzie stracili pracę! To z czego żyli i co do niedawna było legalne - nagle zrobiono nielegalne!
A ta ustawa antydopalaczowa??? Nagle wladzom zaczęło przeszkadzać, że ludzie się dopingują dopalaczami??? Tak nagle się zatroskali???
A nie przeszkadza im że trują się papierosami i alkoholem??? Ile ludzi ginie w wypadkach samochodowych, bo kierowcy pijani???
I nie wprowadza się ustawy antyalkoholowej??? A wprowadzono ustawę antydopalaczową? Niby władze takie zatroskane???
A może nie? A może fakt, że ludzie wybierali dopalacze zamiast narkotyki twarde sprawił, że się paru mafiozom zepsuł interes i trzeba go było wspomóc odpowiednią ustawą??? Baaaardzo mi się to wszystko nie podoba. A wam się podoba?
Teraz aktualne władze kombinują jak ograniczyć wolny dostęp do internetu. Już szykują kolejną chytrą ustawę. Ani się obejrzycie - a skończy się wam wasza wolność internetowa i do chalup brygady specjalne będą wam wpadać i komputery wynosić a was do więzień zamykać.
Za komuny nie wolno był słuchać zachodnich rozgłośni, bo nadawały prawdę zakazaną w komunie. Teraz komuny nie mamy, ale metody rządzenia krajem jakby podobne. Te same tendencje ograniczające wolność człowieka.
A wolność słowa??? Czy jest w Polsce jeszcze wolność słowa? Jak nie masz świadków lub twardych dowodów potwierdzających twoje słowa, to nie możesz głośno wyrazić tego co wiesz i co myślisz, bo narażasz się na procesy sądowe i kary grzywny.
Już nie prawda się liczy i wolność słowa, tylko dowody. Bez dowodów nie możesz się legalnie wypowiedzieć aby nie ściągnąć na siebie zemsty tych, którzy cię skrycie krzywdzą. I to jest wolność słowa i sumienia? Wiedzieć o przestępstwach i nie móc o nich powiedzieć publicznie bez narażenia się na zemstę przestępców???
Aktualne władze kombinują, jak opodatkować Polaków na rzecz potwornie bogatej korporacji medialnej.
Firma, która zarabia miliardy będzie ściągała przymusowy abonament telewizyjny od biednych ludzi - od każdego. Od bezrobotnego także.
Pasuje wam to? Godzicie się na kolejny podatek??? KOGO ŻEŚCIE W TYCH WYBORACH WYBRALI??? Partię, która waszym kosztem łata swoje błedy???
Która wspiera wielkie korporacje waszym kosztem??? Obudźcie się i zacznijcie wreszcie myśleć! Ja nie chcę mieszkać i żyć w kraju, który staje się ciemiężący i niszczący zwykłego obywatela. Ja nie chcę być niewolnikiem tego chorego systemu totalitarnego, który niszczy pojedynczego człowieka, dla którego pojedynczy człowiek to nie wartość tylko robol co ma na nich zapieprzać i poddawać się bezwolnie każdym ich wydumanym pokrętnym szkodlliwym ustawom, rozporządzeniom i uchwałom!

wtorek, 18 października 2011

Pracowity dzień

To był pracowity dzień - jak wszystkie dni farmerki Indianki w roku :) Tym razem Indianka przestawiała i rozbudowywała przenośny elektryczny pastuch. Nie było to ciężkie zajęcie, ale dość mozolne i pracochłonne. Ostatecznie dwie łączki zostały wydzielone i porządnie ogrodzone. Zszedł na to cały dzień aż do zmroku. Zabrakło czasu na inne zajęcia, no, ale jutro też jest dzień. Oby tak piękny i słoneczny jak dzisiejszy...

niedziela, 16 października 2011

Szukam sublokatora z umiejętnościami remontowo-budowlanymi

Szukam sublokatora z umiejętnościami remontowo-budowlanymi  typu:  betonowanie, tynkowanie, kafelkowanie, murowanie, nieco hydrauliki  i elektryki.  W zamian za pomoc w wykończeniu domu oferuję samodzielny pokój z łazienką i całodzienne wyżywienie (3 posiłki dziennie). RanchoRomantica@vp.pl, tel.0048607507811
 
I am looking for a flatmate with renovating and building skills like: ability to make concrete floor, plastering, putting tiles, laying bricks, some hydraulic and electric skills. In return for help in completing the renovation of my house I offer accomodation in bedroom with its private bathroom and 3 meals a day. RanchoRomantica@vp.pl, tel.0048607507811

poniedziałek, 10 października 2011

654 199 wyborców nie umiało postawić krzyżyka???!!!

W 24 186 obwodach liczba uprawnionych do głosowania wyniosła 28 324 111 osób; liczba wydanych kart 13 794 377; liczba kart ważnych 13 772 618. Łącznie na wszystkie listy oddano 13 140 178 ważnych głosów. 

13 794 377 liczba wydanych kart
minus
13 140 178 liczba ważnych głosów
= 654 199 
Czyli ponad pół miliona Polaków nie umiało postawić jednego krzyżyka w jednej kratce??? Czy to możliwe, aby w kraju było aż tylu debili??? Ludzie, czyście na głowy upadli? Nie iść do wyborów i nie zagłosować - to wielki błąd. Ale pójść i zmarnować głos w tak głupi sposób??? To obciach! Przecież są instrukcje jak stawiać krzyżyki.... Można też się zapytać członka komisji wyborczej ile krzyżyków na liście można postawić...
Boże, co za wstyd...
A może nie wstyd? Może ktoś podopisywał krzyżyki aby karty unieważnić??? Albo sfałszował listy!
To niesamowite, aby ponad pół miliona wyborców nie umiało postawić jednego krzyżyka w jednej kratce na jednej liście! Szok!

piątek, 7 października 2011

Polski ludu głosuj!

Idźcie głosować! Macie takie konstytucyjne prawo - więc korzystajcie z niego póki je macie! Bo za komuny żeście takiego prawa nie mieli! Już zapomnieliście??? Za was wybierano władze. Za was decydowano w każdej sprawie. Nie mieliście nic a nic do gadania. Tylko cicho siedzieć, klepać biedę i robić na kacapów! Teraz macie w kraju demokracje, więc korzystajcie z niej! Do wyborów marsz! To wasz moralny i patriotyczny obowiązek! To także wasz egoistyczny obowiązek! Jak wybierzecie, tak będziecie mieli! Wybierzcie mądrze, abyście później znów nie ględzili, że wam źle, że wam durne ustawy fundują, podatki non stop podwyższają, świadczenia lekarskie ograniczają, emerytury obniżają itd., przedsiębiorczość dołują, korupcję wspierają - słowem, że wam życie zatruwają! Ludu Polski!!! Marsz do wyborów!!!

środa, 5 października 2011

Rolniku głosuj na PIS!

Prawo i Sprawiedliwość obiecuje zwiększenie dopłat unijnych dla rolników - podwyższenie wysokości dopłat do poziomu dopłat na Zachodzie Europy. Na Zachodzie Europy w krajach tzw. starej piętnastki rolnicy dostają znacznie wyższe dopłaty niż polscy rolnicy i to dostają je od wielu, wielu lat. To niesprawiedliwe, że polski rolnik nie ma równych szans w produkcji żywności. Nie dość, że polscy rolnicy mają na rynkach europejskich gorszy start spowodowany wieloletnim komunistycznym zacofaniem (40 lat zastoju spowodowanego wegetacją w beznadziejnym systemie socjalistycznym) to jeszcze na bieżąco są dystansowani przez rolnictwo zachodnioeuropejskie z powodu nierówności dopłat unijnych i co za tym idzie - nierównych szans przebicia się na rynkach żywnościowych Europy.

To zaniedbanie polskich władz w tej kwestii trzeba w końcu naprawić i dać polskim rolnikom równe szanse na rynkach europejskich w tym na rynku krajowym. Trzeba wybrać takie władze, jakie zadbają o polskiego rolnika - PiS o polskiego rolnika obiecuje zadbać, ponadto PiS wyrasta z tradycji polskiej, to z gruntu polska partia patriotyczna, partia, która szanuje polskie dziedzictwo i tradycję, szanuje polskiego rolnika.

Panuje ostra konkurencja na rynkach żywnościowych Europy i bez dostatecznego wsparcia sobie nie poradzimy z Europą Zachodnią. Zaleją nas swoimi produktami spożywczymi, a nasze rodzime gospodarstwa padną. Trzeba się bronić. Trzeba zadbać o swoje. Trzeba zadbać o to, by polski rolnik miał co najmniej równe szanse z rolnikami ze starej Europy, tj. z rolnikami ze starej 15stki.

Nasza żywność jest w sposób naturalny zdrowsza od żywności z Europy Zachodniej, gdyż nasz kraj nie jest tak skażony przemysłem ciężkim jak kraje zachodniej Europy, ponadto mamy rejony absolutnie czyste takie jak Mazury i Podlasie - gdzie produkcja ekologiczna ma pełne prawo istnienia i powodzenia.  Trzeba wspierać polskie rolnictwo i PiS o to zadba. Jeśli szanujecie polskiego rolnika i jego ciężką pracę, jeśli szanujecie polską tradycję i wspieracie polską żywność - głosujcie na PiS! Pora na prawo i sprawiedliwość w tym kraju!

wtorek, 4 października 2011

Pogodny październik

Wyjątkowo ciepły, pogodny i suchy październik. Indianka wstała rano, zjadła śniadanie, wykąpała się, poczytała trochę w internecie, rozwiesiła pranie, zebrała kasztany spod kasztanowca i próbowała wstawić nowe pranie, ale niestety - pralka nie działa.
 
Skoro taka ładna pogoda, warto coś porobić na dworze. Indianka stara się nie myślać o problemach, które ją nękają od dłuższego czasu. No, ale się przed nimi nie ucieknie. Trzeba złapać byka za rogi i zadziałać konkretnie.
 
Na razie jednak krząta się spokojnie w domu i wokół domu. Wczoraj rozbudowała pastuch przy sadzie. Ogier sam zmienił sobie kwaterę i pasie się teraz w innym sadzie jabłoniowym. Indianka ma tam wkopane stabilne słupki i wczoraj dokręciła izolatory i rozciągnęła drut, bo drut zdecydowanie mocniej kopie niż sznurki czy taśmy elektryczne. Ogier teraz chodzi wzdłuż ogrodzenia i wydeptuje nową ścieżkę. Indiankę to cieszy, bo skopie jej ziemię pod żywopłot, który ma zamiar w tym miejscu posiać na wiosnę.
 
Pozostałe konie trzeba będzie przerzucić do sadu śliwowego by i tam trawę wygryzły. Wiąże się to z manewrami pastuchowymi, które zapewne zajmą parę godzin, nim Indianka rozstawi tam ten pastuch i rozciągnie drut i sznurki z prądem.
 
Wczoraj jastrząb znów zabił kolejne dwie kury. Żaden drób się tu nie uchowa. Trzeba siatkę nad wybieg dla kur kupić, ale Indianka nie ma za co go kupić, więc na razie drób chodzi luzem po siedlisku i wokół siedliska. Tylko jedna kura się niesie - ta najstarsza. Potrzebna pszenica dla drobiu. Nie ma gdzie i za co kupić.

Kuchnia Grecka - Fasolada

Indianka postanowiła przygotować się do goszczenia greckiego gościa i by czuł się u niej jak u siebie w domu - postanowiła, że ugotuje mu kilka potraw greckich.
Oto jeden z przepisów greckich, które postanowiła wypróbować:
Fasolada

Jedna z najbardziej znanych greckich zup, której głównym składnikiem jest biała fasola
czas:  90 minut + 12 godzin moczenia fasoli
liczba porcji:  4
składniki:  250 g białej fasoli
2 cebule
2 marchewki
2 łodygi selera naciowego
400 g pomidorów z puszki wraz z zalewą
4 łyżki czarnych oliwek
2 ząbki czosnku
2 listki laurowe
sól, pieprz
3 łyżki oliwy z oliwek
po 2 łyżki posiekanej natki pietruszki i tymianku
1 litr wody
przyrządzanie:  Fasolę moczyć przez noc, a następnie odcedzić, przepłukać. Wrzucić do dużego garnka, zalać litrem wody i po doprowadzeniu do wrzenia gotować na sporym ogniu przez 10 minut. Zmniejszyć płomień, przykryć i gotować kolejne 30 minut.
Dodać posiekane w kostkę cebule, marchew i selera naciowego pokrojone w plasterki, a także pokrojony drobno czosnek, listki laurowe oraz oliwę. Pomidory rozgnieść widelecem i również dodać do granka. Przykryć i gotować do miękkości fasoli (ok. 45 minut).  Na koniec doprawić do smaku solą i pieprzem, posypać natką pietruszki i tymiankiem.   

piątek, 30 września 2011

Macho

Indianka wracając z Olecka na rowerze obładowanym ciężkimi zakupami śpiewała sobie ulubioną piosenkę "What shall we do with the drunken sailor!" aby umilić sobie powrót przez zmierzchającą okolicę. Wiatr rozwiewał jej włosy. Drzewa szumiały intensywnie pochylając się nad nią. Była kompletnie sama na drodze. Spokój, pustka i tylko ten intensywny szum drzew i wiatr we włosach... Pod koniec trasy, ale ledwie za Mściszewem i jeszcze przed Sokółkami - zerwał się łańcuch. Mimo to dalej próbowała jakość dokolebać się na tym rowerze do wsi odbijając się nogą od asfaltu jakby jechała na hulajnodze. Po drodze minęła młokosów, których nastraszyła gdy nagle wychynęła z ciemności jak wampir. Młokosy bryknęły na bok przestraszone. Indianka manewrując karkołomnie na pozbawionym łańcucha rowerze jechała odbijając się nogą od asfaltu i rozmyślała to o tym, to o tamtym i między innymi o tym, że jak na razie to ma dosyć wwooferowania... ;))) Dość obcych na chacie! Fajnie ludzi gościć, jeszcze fajniej byłoby gdyby chałupa była wykończona i te pobyty przynosiły jakieś pieniądze. Indianka dzielnie wytrzymała z wwooferami w sumie 3 miesiące i wystarczy jej na razie - tak sobie powiedziała. Teraz pora na osobisty wypoczynek i komforcik, bez widma przymusu gotowania i kombinowania co tu tym gościom ugotować i z czego, jak już warzywa się zaczęły kończyć. Zrobiła sobie w mieście skromne zakupy zamiast zapłacić raty bankowe, ale już miała dosyć ostatnio monotonnego menu, spowodowanego skończeniem się większości artykułów spożywczych. Lodówka zionie pustką. Można ją otworzyć i krzyknąć, a na pewno odpowie - takie w niej echo. Więc kupiła parę rzeczy. Kupiła też ciężką puszkę z impregnatem do drewna, bo pora domalować belki w stajni no i kolejne słupki ogrodzeniowe. Trzeba też było nowe tarcze do szlifowania kupić, bo poprzednie wwooferzy zdarli doszczętnie. Kupiła też nowe izolatory do ogrodzenia, rozpuszczalnik do farby, bo ma zamiar blachy przeszlifować i pomalować na świeżo póki ciepło na dworze pozwala na to. Nowy pilnik do piły, bo pora naciąć drewna na opał - i to tyle. Same podstawowe, niezbędne rzeczy, a i to nie wszystkie, bo kasy za mało.
 
Tak więc po zakupach i w drodze powrotnej Indianka nastawiła się psychicznie na spokojnie samotne dłubanie w stajni i ogrodzeniu i przy domu. Takie rzeczy jak szlifowanie, malowanie - to pikuś. Robi takie rzeczy od lat. No i jak tak się właśnie nastawiła na spokojną jesień bez gości - wchodzi do domu, a w pokoju komputer ożywiony mimo, że gdy wychodziła wyłączyła go - tak jakby własnym życiem skubaniec żył - komputer chodzi, a na ekranie poczty wyskakuje tajemniczy email, od... równie tajemniczego Greka. No tak - znowu wolontariusz! I co on właściwie chce? Indianka oblukała gościa i trochę ją ciarki przeszły. Jaki macho! Czy on tu na pewno się wybiera tylko na wolontariat??? Indianka skrupulatnie obejrzała wszystkie zdjęcia wolontariusza w tym te roznegliżowane... hmm...  Zwątpiła. Ale facet pisze, że bardzo chciałby pomagać i nawet nauczyć się języka polskiego! No i z drugiej strony zostało jeszcze parę rzeczy do dokończenia na siedlisku i na ziemi. Nawet całkiem sporo. Przydałby się tutaj. Może umie coś remontować. Pomógłby ściany w kurniku i stajni załatać. Ale ten negliż! Indianka musi się zastanowić. I to kilka razy. Nawet, jeśli go zaprosi - na początku ulokuje go w stajni, aby ostudzić jego ewentualne samcze zapędy. Jeszcze jest znośnie ciepło i można tam spać. A jak gościu ostygnie i pojmie swe miejsce w szeregu - wtedy zobaczy się, czy Indianka zaryzykuje jego nocowanie w domu. Musi najpierw typa poznać, a nie tak z marszu na chatę brać. Może gościu jest w porządku? Wygląda na zdecydowanego typa. Oby nie jakiś Kuba Rozpruwacz to był... ;) Ale ten portal to chyba weryfikuje ludzi tj. wolontariuszy? Trzeba się wczytać... Może by go przyjąć na jakiś tydzień lub dwa i zobaczyć czy się nada na Rancho? Z taką myślą Indianka udała się preparować sobie zasłużoną kolację.

czwartek, 29 września 2011

Czym różni się rolnictwo permakulturalne od rolnictwa konwencjonalnego i ekologicznego?

Przykłady:

OGRODNIK KONWENCJONALNY
Gdy konwencjonalny ogrodnik chce pozbyć się chwastów ze swojego ogrodu - pryska chwasty chemikaliami by je wytłuc np. wszystko palącym roundapem.
Mądry rolnik konwencjonalny także korzysta z wiedzy ekologicznej i permakulturowej, ale wykorzystuje ją  marginalnie gdyż koncentruje się na uzyskaniu jak największych plonów jak najmniejszym kosztem.
Rolnik konwencjonalny także jest zobowiązany stosować płodozmian w celu uniknięcia nadmiernego wyjałowienia ziemi. To jest w jego interesie i dba o to, by na tym samym kawałku ziemi co roku inna roślina była siana, gdyż monokultury przyczyniają się do wyjałowienia ziemi i wzrostu zachorowalności roślin - tam gdzie w tym samym miejscu sieje się to samo przez lata, ciągną w to miejsce i rozprzestrzeniają się zawzięcie rozmaite  pasożyty i choroby danej rośliny powodując marne plony.

OGRODNIK EKOLOGICZNY
Gdy ogrodnik ekologiczny chce się pozbyć chwastów ze swego ogrodu - rwie je łapami i całymi dniami lub pieli ogród intensywnie i wielokrotnie przy użyciu traktora i podpiętego do niego opielacza.
Ponadto ogrodnik ekologiczny wyszukuje różne permakulturowe sposoby na chwasty i pasożyty.
Np. sieje aksamitkę w pobliżu pomidorów - bo aksamitka odstrasza nicienie, które niszczą pomidory.

OGRODNIK PERMAKULTURALNY
Gdy ogrodnik permakulturalny chce się pozbyć chwastów ze swego ogrodu - ustawia klatkę z kurami, które mu wydziobują chwasty wraz z ich nasionami, co więcej, kury wydłubują z ziemi robale podżerające pożyteczne warzywa, mało tego - kury zostawiają w tym miejscu pożyteczny obornik!
Ogrodnik permakulturowy koncentruje się na wynajdywaniu naturalnych metod uprawy ziemi i hodowli zwierząt, które są maksymalnie zgodne z naturą i nie szkodzą naturalnemu środowisku. Ważne dla rolnika permakulturalnego jest to, by produkcja rolnicza była zdrowa zarówno pod kątem jakości płodów rolnych jak i pod kątem metod ich uzyskiwania.
Można by rzec, że ogrodnik permakulturowy, to ogrodnik ekologiczny ortodoksyjny, bo idzie dalej w naturę np. zastępuje użycie maszyn spalinowych czyli traktorów itp. pracą koni.

I w tym momencie mogę o sobie powiedzieć, że ja jestem rolnikiem ekologicznym ortodoksyjnym czyli permakulturalnym :)

Podoba mi się także zawarta w słowie "permakulturalna" słowo "kulturalna", gdyż mam się za taką :)
Wiele czytam na temat ekologicznych i permakulturalnych metod uprawy ziemi i hodowli zwierząt, więc jestem kulturalną osobą :)))

Powiem więcej, wiele permakulturalnych sposobów uprawy ziemi i hodowli zwierząt sama odkryłam i stosuję je na codzień!

Oj... niechcący wkleiłam tu post do mojego nowego bloga: http://permakulturalny.blogspot.com/
Jeśli interesują Państwa ekologiczne i permakulturalne metody gospodarzenia zapraszam na mój nowy blog pt.: Blog Permakulturalny - Permaculture Handbook Online.
Jest pisany w języku polskim i angielskim.

środa, 28 września 2011

Ogrodzenie

Dziś Indianka z Witkiem zbudowali kawał ogrodzenia. Bardzo to pracochłonne ogrodzenie, ale zarazem piękne i solidne.