piątek, 30 września 2011

Macho

Indianka wracając z Olecka na rowerze obładowanym ciężkimi zakupami śpiewała sobie ulubioną piosenkę "What shall we do with the drunken sailor!" aby umilić sobie powrót przez zmierzchającą okolicę. Wiatr rozwiewał jej włosy. Drzewa szumiały intensywnie pochylając się nad nią. Była kompletnie sama na drodze. Spokój, pustka i tylko ten intensywny szum drzew i wiatr we włosach... Pod koniec trasy, ale ledwie za Mściszewem i jeszcze przed Sokółkami - zerwał się łańcuch. Mimo to dalej próbowała jakość dokolebać się na tym rowerze do wsi odbijając się nogą od asfaltu jakby jechała na hulajnodze. Po drodze minęła młokosów, których nastraszyła gdy nagle wychynęła z ciemności jak wampir. Młokosy bryknęły na bok przestraszone. Indianka manewrując karkołomnie na pozbawionym łańcucha rowerze jechała odbijając się nogą od asfaltu i rozmyślała to o tym, to o tamtym i między innymi o tym, że jak na razie to ma dosyć wwooferowania... ;))) Dość obcych na chacie! Fajnie ludzi gościć, jeszcze fajniej byłoby gdyby chałupa była wykończona i te pobyty przynosiły jakieś pieniądze. Indianka dzielnie wytrzymała z wwooferami w sumie 3 miesiące i wystarczy jej na razie - tak sobie powiedziała. Teraz pora na osobisty wypoczynek i komforcik, bez widma przymusu gotowania i kombinowania co tu tym gościom ugotować i z czego, jak już warzywa się zaczęły kończyć. Zrobiła sobie w mieście skromne zakupy zamiast zapłacić raty bankowe, ale już miała dosyć ostatnio monotonnego menu, spowodowanego skończeniem się większości artykułów spożywczych. Lodówka zionie pustką. Można ją otworzyć i krzyknąć, a na pewno odpowie - takie w niej echo. Więc kupiła parę rzeczy. Kupiła też ciężką puszkę z impregnatem do drewna, bo pora domalować belki w stajni no i kolejne słupki ogrodzeniowe. Trzeba też było nowe tarcze do szlifowania kupić, bo poprzednie wwooferzy zdarli doszczętnie. Kupiła też nowe izolatory do ogrodzenia, rozpuszczalnik do farby, bo ma zamiar blachy przeszlifować i pomalować na świeżo póki ciepło na dworze pozwala na to. Nowy pilnik do piły, bo pora naciąć drewna na opał - i to tyle. Same podstawowe, niezbędne rzeczy, a i to nie wszystkie, bo kasy za mało.
 
Tak więc po zakupach i w drodze powrotnej Indianka nastawiła się psychicznie na spokojnie samotne dłubanie w stajni i ogrodzeniu i przy domu. Takie rzeczy jak szlifowanie, malowanie - to pikuś. Robi takie rzeczy od lat. No i jak tak się właśnie nastawiła na spokojną jesień bez gości - wchodzi do domu, a w pokoju komputer ożywiony mimo, że gdy wychodziła wyłączyła go - tak jakby własnym życiem skubaniec żył - komputer chodzi, a na ekranie poczty wyskakuje tajemniczy email, od... równie tajemniczego Greka. No tak - znowu wolontariusz! I co on właściwie chce? Indianka oblukała gościa i trochę ją ciarki przeszły. Jaki macho! Czy on tu na pewno się wybiera tylko na wolontariat??? Indianka skrupulatnie obejrzała wszystkie zdjęcia wolontariusza w tym te roznegliżowane... hmm...  Zwątpiła. Ale facet pisze, że bardzo chciałby pomagać i nawet nauczyć się języka polskiego! No i z drugiej strony zostało jeszcze parę rzeczy do dokończenia na siedlisku i na ziemi. Nawet całkiem sporo. Przydałby się tutaj. Może umie coś remontować. Pomógłby ściany w kurniku i stajni załatać. Ale ten negliż! Indianka musi się zastanowić. I to kilka razy. Nawet, jeśli go zaprosi - na początku ulokuje go w stajni, aby ostudzić jego ewentualne samcze zapędy. Jeszcze jest znośnie ciepło i można tam spać. A jak gościu ostygnie i pojmie swe miejsce w szeregu - wtedy zobaczy się, czy Indianka zaryzykuje jego nocowanie w domu. Musi najpierw typa poznać, a nie tak z marszu na chatę brać. Może gościu jest w porządku? Wygląda na zdecydowanego typa. Oby nie jakiś Kuba Rozpruwacz to był... ;) Ale ten portal to chyba weryfikuje ludzi tj. wolontariuszy? Trzeba się wczytać... Może by go przyjąć na jakiś tydzień lub dwa i zobaczyć czy się nada na Rancho? Z taką myślą Indianka udała się preparować sobie zasłużoną kolację.

8 komentarzy:

  1. Indianko, jak facet daje roznegliżowane zdjęcia na portal z ogłoszeniami o wolontariatową prace, to na pewno z nim nie jest wszystko w porządku.. jaka on chce prace pełnić .. w łóżku ? :P Oszczędź sobie przykrości. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. bierz go,bierz,moze sie przydac,,,

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, zważywszy na prognozę pogody może jednak jeszcze przemyślisz kwestię schładzania macho... W przyszłym tygodniu temperatury w dzień mają nie przekraczać 14 stopni, obawiam się, że koszty leczenia przemarzniętego macho mogą przewyższyć ewentualne pożytki zeń. No chyba że jednak znajdziesz dla niego cieplejszy kąt :)
    Pozdrawiam serdecznie
    mp

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety, macho nie dał się zapakować do stajni, południowiec boi się północnych chłodów, ale trochę go poznałam online i się nieco oswoiłam z nim. Wydaje się być porządnym człowiekiem. Dostanie pokój w domku mym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Greka raczej nie da się ulokować w stajni, bo to co dla nas jest znośną temeraturą - dla południowców jest już zimą. I odwrotnie - gdy nam za gorąco- oni normalnie funkcjonują. Organizm człowieka potrzebuje około 2 sezonów czyli 2 lat na przestawienie się między tymi strefami klimatycznymi. Więc nie ma się co z niego naśmiewać- jemu naprawdę będzie tutaj zimno, bo metabolizm nie zdąży załapać,że trzeba więcej grzać. Pamiętam jak byłam w Buenos Aires, listopad, u nich wiosna, 29 stopni, my biegaliśmy w krótkich rękawkach i krótkich spodenkach, Argentyńczycy w kurtkach,bo troszkę chłodny wiatr jeszcze był. Ale nie chciałabym tam znaleźć się w styczniu, bo pewnie oni chodziliby lekko ubrani, a my zdechlibyśmy z gorąca :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Indianko,zycze Ci powodzenia,niech nastanie nowa era w Twym zyciu!Iwona

    OdpowiedzUsuń
  8. Greka bardzo dobrze poznałam online - polubiłam go i dostanie najlepszy pokój z łazienką w moim domu :)

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!