wtorek, 12 kwietnia 2011

Zaległe raty

Z uwagi na trwającą kontrolę ARiMR w gospodarstwie Indianki - Indianka nie otrzymała należnych na gospodarstwo dotacji rolniczych pod które wzięła pożyczki na zakup drzewek owocowych, siana, na opłatę zeszłorocznych składek KRUS, na rozprowadzenie wody i instalację c.o. i na zakup żywności dla siebie i niektórych wolontariuszy, którzy czasem wpadają by coś pomóc na gospodarstwie.

Nie ma z czego spłacać rat kredytów tj. w sumie kredytów na ok.35.000zł a 800zł rat miesięcznie
i czym opłacić zaległe rachunki w tym KRUS, prąd, telefon, wodę, śmieci.


Samych rat do zapłaty w tym miesiącu: 1100zł
W tym jedna musi być wpłacona do końca tego tygodnia tj. 300zł
Poza tym do zapłaty opłata za certyfikację gospodarstwa tj. kolejne 1000zł płatne do końca marca.
W sumie w tym miesiącu Indianka musi zapłacić samych rat kredytów i opłaty certyfikacyjnej: 2.000zł
Plus rachunki za prąd, internet, wodę, śmieci - ok. 500zł razem
Czyli w sumie potrzebne 2500zł w tym miesiącu nie licząc zaległego KRUSu i innych starych długów.


Ponadto aby doprowadzić dom do stanu umożliwiającego odpłatne wynajmowanie pokoi dla agroturystów potrzebne ok. 20.000zł na remont kapitalny garsoniery i jej wyposażenie
20.000zł na remont kapitalny kuchni i jej wyposażenie
Ponadto ok. 5.000zł na remont drugiego pokoju
i ok. 3.000zł na dokończenie remontu drugiej łazienki i odnowienie i ocieplenie sypialni do niej przynależnej
Plus remont korytarza: 5.000zł
Razem minimum 53.000zł na sam remont parteru
Plus remont komina i montaż rynien ok.7.000zł
Wymiana dachu 20.000zł
czyli ok. 60.000zł na doprowadzenie parteru do stanu umożliwiającego normalną działalność agroturystyczną.
i 20.000 zł wymiana cieknącego dachu.
Realnie trzeba liczyć że na podstawowy remont parteru i wymianę dachu potrzebne co najmniej ok. 80.000zł

Absolutne minimum to 20.000zł na remont kapitalny garsoniery.



Na dzień dzisiejszy potrzebuje pilnie 300zł na co najmniej jedną zaległą ratę, bo pożyczkodawca grozi wypowiedzeniem całego kredytu, a to oznacza konieczność natychmiastowego zwrotu całej udzielonej pożyczki tj. ok. 5500zł, a w efekcie zajęcie przez komornika domu lub gospodarstwa.

Jeśli ktoś z czytających może pożyczyć te 300zł aby wstrzymać nieuniknioną windykację - bardzo proszę o pomoc.

Proszę o kontakt na CreativeIndianka@vp.pl

Serdecznie pozdrawiam,
- załamana Indianka :(((

17 komentarzy:

  1. Witam
    Co tam u ciebie ma do roboty ARiMR?
    Co to za certyfikacja?
    Do czego ci to potrzebne?
    krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, ja sam mam malutko, i kredytów nie biorę..:/

    OdpowiedzUsuń
  3. ARiMR zrobił kontrolę w listopadzie i lutym i przez to mam wstrzymane dopłaty i nie wiem czy cokolwiek dostanę. Mierzyli działki, sprawdzają stan upraw, a mnie okradziono z dużej ilości drzewek i jest ich za mało.
    Przez to nie dostanę dopłat, a na zakup drzewek wzięłam drogie komercyjne pożyczki które muszę spłacić. Miałam je spłacać z dotacji, a dotacji nie dostałam. Inni rolnicy dostali w grudniu, a ja nic nie dostałam.

    Policja nawet nie próbowała ująć sprawców kradzieży, mimo że ich widziałam i podałam kto to.
    Po prostu koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolf, ja muszę brać kredyty aby inwestować w gospodarstwo i aby przetrwać zimę. A spłacam z dotacji, gdy je dostaję. W zeszłym roku miałam o kilka miesięcy opóźnione, skończyło się siano i trzeba było wziąć kredyt na zakup siana. Kredyt wysokooprocentowany, bo tylko takie jestem w stanie załatwić, bo inne są dla mnie niedostępne z powodu braku dochodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jolu, nie dostałam Twojego emaila.
    Pisz na CreativeIndianka@vp.pl
    Moje GG uszkodzone i nie odbieram komunikatów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam też stare długi. Część spłaciłam, a część została do spłaty.
    Np. jedne całe dopłaty poszły na opłatę składek KRUS. Nawet odsetek kierowniczka mi od nich nie umorzyła, mimo że miała podstawy do tego. Fałszywie zarzuciła mi, że ja żyję z agroturystyki, mimo, że był pracownik KRUS u mnie w domu i widział w jakich koszmarnych warunkach ja żyję i że nie ma szans na odpłatny wynajem pokoi.

    Dwa dni temu były też panie z opieki społecznej z Urzędu Gminy i były przerażone i zaszokowane, że ktoś w takich warunkach żyje.

    Same stwierdziły, że tu trzeba co najmniej 50.000zł na remont kapitalny domu aby można tu było normalnie mieszkać a co dopiero wynajmować odpłatnie pokoje i z tego żyć!

    Także zarzut pani kierownik KRUS, że żyję z agroturystyki, dlatego nie umorzy mi odsetek od spłaconych składek (2500zł samych odsetek) to czysty absurd, a ja osobiście wiem, że wynika to z jej złej woli i dlatego jestem rozgoryczona i bardzo na nią zła.

    Uważam, że nadużywa swojego stanowiska czyniąc świadomie krzywdę. Tym bardziej, że nie wypłaciła mi odszkodowania od pierwszego wypadku który tu miałam w 2003r. Nie korzystałam po wypadku także z zasiłku chorobowego, a byłam po wypadku niepełnosprawna 8 miesięcy.

    W dodatku teraz ta kontuzja mi się odnowiła i mam problemy z ręką.

    Mam wielki do niej żal, że nawet mi tych odsetek nie umorzyła, mimo, że jej zaległość całą za 6 lat składek spłaciłam jednorazowo w całości, a było to aż 6000zł.
    Potem musiałam dopłacić 2500zł odsetek, bo mi ich nie umorzyła mimo podań i powodów wystarczających do umorzenia.

    Uważam, że ta kobieta kieruje się złą wolą. Nie rozumiem dlaczego. Może chciała ode mnie łapówki której nie dostała? A może komuś jest na rękę, bym miała coraz większe problemy finansowe i w efekcie była zmuszona sprzedać ziemię? Ale to nie wchodzi w grę. Moja ziemia to moje życie. Ja w nią włożyłam serce, mnóstwo ciężkiej pracy i 9 lat życia.
    MOWY NIE MA, ABYM JĄ SPRZEDAŁA.
    Prędzej mnie doprowadzą takie zimne osoby do samobójstwa niż do sprzedaży. Nikt, kto nabędzie moją ziemię moim kosztem, po moim trupie - nie będzie tu szczęśliwy.
    Przeklnę to miejsce i każdego, który tu zamieszka.

    Uważam też, że ludzie niewrażliwi na ludzki los nie powinni pracować w takich instytucjach jak KRUS.

    OdpowiedzUsuń
  7. Indianko, nastaw się psychicznie na sprzedaż czegoś, co - choc częściowo - zaspokoi dłużników...Jeśli nie - banki Cię zjedzą... Szkoda Twoje pracy, domu i ziemi - lepiej sprzedaj np. konie, kozy, krowy itp. - to zawsze można odkupic... Trzymam kciuki i martwię się o Ciebie - zaglądam tu codziennie z nadzieją, że coś się udało załatwic... Pozdrowienia z mokrego i zimnego Szczecina - Ania B.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, ja jestem nastawiona na dokończenie remontu, bo tylko pobyty agroturystyczne tu mogę sprzedawać by przetrwać.

    Krów już nie mam, kóz garstka, a konie kocham jak moje dzieci, których nie mam. Sprzedałabyś swoje dzieci?

    Ja w moje konie włożyłam poważne pieniądze, wielkie starania, lata ciężkiej pracy i wielkie serce. Odmawiałam sobie wszystkiego, by im zapewnić jak najlepsze warunki i je zapewniłam. żadna cena mi tego nie zrekompensuje. Wyhodowałam piękne, rasowe o wielkiej urodzie konie - wspaniałe, unikalne rumaki.
    Gdybym takie chciała kupić - nie było by mnie stać.
    Wyhodowałam i wychowałam sobie wspaniałe przyjazne zwierzęta o zrównoważonej psychice, bez narowów, dobrze zbudowane i umięśnione od ogromu ruchu jaki im tu zapewniłam i te konie to jest mój wielki sukces hodowlany i wielka satysfakcja.
    Nie sprzedam ich byle komu i za byle co. One tu zostaną i doczekają dnia, gdy będzie mnie stać by nająć trenera który je ujeździ i przyuczy do zaprzęgu.
    A ja doczekam dnia, gdy zacznę na nich jeździć i nimi powozić.
    Po to je sobie wyhodowałam, by dawały mi radość. Dają ją swoim pięknem i inteligencją, a będą też cieszyły swoją użytecznością, gdy nadejdzie dzień, gdy będą wytrenowane do pracy pod siodłem i w zaprzęgu.

    Ponadto moje konie to jak członkowie rodziny i ziszczenie moich marzeń.
    Jedyna rekompensata za trudy życia tutaj.
    Ja nosiłam wiadra wody ze strumienia do stajni w minus czterdziestu stopniach.
    Kto mi za to poświęcenie zapłaci należną cenę?

    Moje konie to nie towar, to istoty mi bliskie, których nikomu nie oddam ani nie sprzedam.

    To nie moja wina, że brakuje mi pieniędzy na dokończenie dzieła, jakie zaczęłam.

    zdobędę te pieniądze i doprowadzę plany do końca, choćby się waliło i paliło.

    Nic mnie nie zniechęci.

    A porady typu: "sprzedaj ziemię lub konie i skończ remont" są nie na miejscu.

    Moje gospodarstwo i zwierzęta to integralna całość nie podlegająca rozparcelowaniu.

    Gdybym chciała tym handlować, zrobiłabym to dawno

    Gdybym ziemię mą traktowała jako środek płatniczy - dawno bym ją sprzedała i bym nic w nią nie inwestowała ani się w nią nie angażowała. Nie harowałabym tu 9 lat za darmo, po to by gospodarkę opylić komuś kto ma łatwiejszy dostęp do kredytów niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje gospodarstwo i konie mają wielki potencjał i ja potrzebuję konkretnej kasy by ten potencjał wykorzystać.

    Potrzebny mi jest konkretny zastrzyk finansowy, którego nigdy tutaj nie dostałam.

    Nie dostałam ani kredytu preferencyjnego 9 lat temu gdy o niego się ubiegałam na zagospodarowanie ziemi, ani premii dla młodego rolnika owe 50.000zł niezbędne na remont kapitalny domu.
    Nie dostałam też dotacji na gospodarstwo niskotowarowe, które powinnam dostać.
    Dali tylko marne niskie dopłaty obszarowe, gdzie aby je dostać muszę kasę wydawać na najmowanie sprzętu do uprawy ziemi, a rolnośrodowiskowe dopiero po zainwestowaniu tysięcy zł w sadzonki drzewek owocowych i harówę w sadzie.
    To za mało, by ruszyć z jakąkolwiek produkcją rolną czy z działalnością agroturystyczną.

    OdpowiedzUsuń
  10. Potrzebna jest mi duża dotacja i/lub duży kredyt plus solidna firma remontowa aby zrealizować moje plany.

    Do tej pory nie miałam możliwości skorzystania z takich opcji.

    Wszystko co w mojej mocy robiłam o własnych siłach, jak najoszczędniej.

    Nie czekałam aż mi manna spadnie z nieba.

    Dużo pracy i poświęcenia oraz wielkie serce i całą mą duszę włożyłam w to gospodarstwo.

    Zaplanowane dzieło dokończę, choćby cały świat był przeciwko mnie a na me gospodarstwo czyhały cwane bazyliszki o wyrachowanych oczach i kalkulatorach zamiast serc.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tchórzostwo i dezercja w formie sprzedaży gospodarki i ewakuacji do miasta jest dobra dla pizdusiów bez charakteru.

    Ja mam wolę, charakter i wiem czego chcę. żadne przeciwności losu czy ludzie źli lub głupi nie zwiodą mnie na manowce.

    Nikt mnie nie namówi na sprzedaż gospodarki lub koni.

    Sprzedawać to ja będę pobyty agroturystyczne oraz wiejskie jadło. Z tego będę żyć. To jest dobry plan i do zrealizowania.
    Potrzebny mi tylko zastrzyk finansowy by go urzeczywistnić.

    OdpowiedzUsuń
  12. W tym kraju często są przyznawane dotacje na rozmaite pierdoły. Są marnotrawione.

    A ja mam konkretną potrzebę i konkretny realny do realizacji plan i ciągle nie mogę się wstrzelić w te dopłaty lub kredyty, bo są obwarowane odpychającą biurokracją i niekiedy absurdalnymi wymogami które nie wiadomo jak ugryźć by sobie zębów nie połamać.

    Dlatego najpierw chciałam dokończyć remont parteru z tych zwykłych dotacji obszarowych i rolnośrodowiskowych, a ARiMR właśnie mi je odebrał, a zaciągnięte pożyczki trzeba spłacać.

    Nie wiem co robić.
    Nie mogę przecież zostawić gospodarstwa bez opieki by jechać za granicę i szybko zarobić kasę na remonty.

    Potrzebuję co najmniej 20.000zł aby ruszyć z agroturystyką w tym roku. Tyle miałam dostać dopłat w tym roku i nie dostanę, przez tę cholerną kontrolę ARiMR. W poprzednich latach dostawałam zaś ledwo ok. 7000zł, co po kilku dniach już było wydane na zaległe rachunki i raty.

    Nie dość że dotacji dają za mało, no bo co to jest 7000zł na 11 ha ziemi? 3000zł siano, reszta podstawowe wydatki na weterynarzy, stanówkę, zakup ręcznych narzędzi do pracy w polu i obejściu i jeszcze to musi starczyć na prąd, KRUS, wodę, śmieci, internet i żarcie.
    Nie dość, że mało dają to jeszcze przyjeżdżają i haków szukają by nie dać tego co przyznali dali.

    Ja pod te dotacje musiałam wziąć kredyty by kupić i posadzić sadzonki. Inaczej by mi ich nie przyznano. Sadzonki kupiłam, wykosztowałam się na drogi kredyt by je kupić, napracowałam w sadzie a dopłat nie dostanę.
    A sadzonki pokradzione przez tubylców i zmarnowane przez dziki.
    Moje koszty i harówa na darmo.
    I jeszcze musiałam znosić w moim domu i utrzymywać fałszywe, nieżyczliwe mi osoby które mi okresowo pomagały sadzić te drzewka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Teraz bez tych dotacji za 2010r. nie uzupełnię obsady i w kolejnym roku znów nie dostanę dotacji.

    Tym razem nie będę brała żadnego kredytu komercyjnego na zakup sadzonek, tak jak to zrobiłam uprzednio.

    I tak te sadzonki które kupiłam to nie było to co chciałam kupić.

    Chciałam kupić sadzonki drzew tradycyjnych, silnie rosnących a nie taki małe towarowe pipidówki, które kupiłam na siłę by spełnić te zasrane unijne wymogi co do ilości i terminu sadzenia.

    Akurat wtedy nie było dostępnych na rynku szkółkarskim odmian tradycyjnych silnie rosnących które chciałam posadzić.

    OdpowiedzUsuń
  14. no w tym kraju wszystko ładnie wygląda tylko na papierze..a żeby coś dostać bez znajomości, układów to cud..najwięcej dostają Ci co mają i tak dobrze..a najmniej uczciwi..
    a źrebaczków nie będzie?..powinnaś się odwołać od decyzji KRUS, i od tej kontroli ARiMR..
    inni tylko koszą łąki, i siana nawet nie zbierają, a dopłaty dostają..
    może pod zalesienie część?, i na orzechy włoskie są duże dopłaty (coś 2tys./ha), a sadzi się co 10 metrów, mało drzewek potrzeba..
    przydałby się dobry sponsor, albo bogaty mąż :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Indianko. Czytam Twój blog regularnie. Podziwiam Twoje samozaparcie, ale wydaje mi się, ze zaczynasz finansowo spadać po równi pochyłej. Nie umiem powiedzieć, co bym zrobiła na Twoim miejscu, ale ... 9 lat a ogrzewanie kuleje to coś nie tak! Ja sama ogrzewam dom drewnem i wiem, ze ciepło to PODSTAWA przy wiejskiej egzystencji. KRUS - pewnie wyczerpałaś wszelkie możliwości odwołania od płacenia odsetek, a baba rzeczywiście wredna. Kredyty - to samozaciskająca się pętla!! Kredyty są dla bogatych, nie dla biednych. Nazywa się to lewarowaniem, czyli przenoszeniem na banki części swoich obciążeń inwestycyjnych. Ja sama , poza drobnymi konsumpcyjnymi (TV na raty)bałabym się brać jakikolwiek, bo nie stać mnie na kredyt. Tak jak pisał Wolf - mało masz, nie bierz kredytów. Agroturystyka o której z taka nadzieją piszesz to wbrew pozorom chleb ciężki. Jesteś do dyspozycji gości 24h na dobę, zawsze musisz być miła, choć zmęczona i źle się czujesz, poznajesz czasem b. fajnych ludzi, ale zdarzają się też tacy, co zeżrą ci mnóstwo nerwów. A zarobki - jeśli nie jesteś w 100% nastawiona turystów - to tylko dodatek do gospodarzenia. Zastrzyk gotówki latem i czasem w Święta - jeśli je zorganizujesz. Teraz ludzie rzadko chcą organizować coś sami - chyba, że studenci w schroniskach górskich. Musisz mieć jakiś magnes, czymś ciekawym przyciągnąć, sama wieś nie wystarczy. Kiedy atrakcją była pomoc przy pracach gospodarskich, teraz dzieci popatrzą na zwierzaki, pojeżdżą na kucyku i wsio. Niestety takie są realia. Mam nadzieję, że jakoś wytrwasz, ja już dawno bym się załamała...

    OdpowiedzUsuń
  16. Może zasięgnij porady prawnej w sprawie tej kradzieży drzewek, Krusu, itd..
    Opisz np. tam
    http://www.goldenline.pl/forum/bezplatne-porady-prawne

    http://www.e-prawo.edu.pl/

    http://www.maszprawo.eu/

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!