poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Lany poniedziałek

Lany poniedziałek zapowiada się sucho i dobrze, bo Indianka ma zaplanowane manewry siedliskowo-gospodarcze. Co prawda miała chęć siać i sadzić, ale czas pochłonęły czynności porządkowe wokół siedliska, w stajni i na polu. Wczoraj wywiozła kilka taczek obornika na pole, a z pola zwiozła nieco drewna. Wszystko oczywiście ręcznie, taczką.
Taczki niewygodne: jedna stalowa ciężka budowlana, druga aluminiowa wypaczona i chybotliwa. Ciężko nimi się posługiwać, ale Indianka nie ma nic innego do wożenia ciężarów.  Ciężej tym bardziej, że setki metrów trzeba te taczki pchać. No, ale nie ma wyjścia. Powoli, po trochu powywozi ten obornik, a w drodze powrotnej pozwozi zimą nacięte drewno pod dom. Podłoże suche, więc stosunkowo lekko da się po nim jechać.
 
Przy domu posprzątała wory, plastiki i gałęzie. Przy okazji odkryła, że ma coś, co nada się na wędzarnię.
 
Pogoda ładna, dobrze by było posiać warzywa. Podwórko okazało się złym miejscem - zbyt gliniaste, twarde i suche. Nic tu nie urośnie. Trzeba ziemię skopać w innym miejscu i tam posiać.
 
Natomiast rabaty kwiatowe przy domu wymagają nawożenia torfem i obornikiem.
To też pracochłonne i niewygodne zadanie, bo torf 250m od podwórka, a po drodze grząskie bagienko po którym ciężko się ciągnie taczkę czy chociażby chodzi z wiadrami torfu.
 
Wszystkie te prace gospodarskie i ogrodowe są bardzo ciężkie, zwłaszcza dla kobiety.
Indianka ile da rady zrobi. W domu już część nasion wysiana w pojemniczkach z ziemią, na dworze część bylin posadzona. Ogródek kwiatowy ogrodzony, choć wymaga uszczelnienia.
 
Kawałek ogrodzenia dla kur po nocy uszkodzone. Nie wiadomo, jak to się stało. Być może konie wpakowały się na pastuch po ciemku, kotłując się przy stajni.
 
Indianka lubi prace na świeżym powietrzu, ale ciężkie prace fizyczne szybko ją męczą, tak, że po wysiłku, gdy na chwilę przysiądzie w domu by odpocząć – chwila ta zamienia się w godziny snu.
 
Zagraniczni wolontariusze jak i śląski Gumiś przymierzali się by tu przyjechać, ale Indianka po namyśle zrezygnowała z ich pomocy. Warunki domowe są dla obcych nie do przyjęcia – Indianka przywykła do nich i jej to nie przeszkadza w pracy, jednak taki obcokrajowiec spodziewałby się agroturystyki wygodnej i obfitej w jadło pierwsza klasa w zamian za nieco urozmaiconej pracy w ogrodzie i sadzie.
 
Niestety, na taką ofertę Indiankę nie stać. Ledwo sama się jest w stanie wyżywić, a dom do kapitalnego remontu jest i nie nadaje się na wynajem. Indianka tylko w domu śpi, gotuje, je i kąpie się, a większość czasu spędza na dworze.
 
Zaproszenie tu obcych pomocników wiązałoby się ze stresem jaki w obecności obcych wywołuje stan domu. No i duże obciążenie materialne w sensie, czym tych ludzi nakarmić? Indianka nie dostała dopłat rolniczych i nie ma za co kupić jedzenia dla siebie i tym bardziej dla obcych. Więc, suma summarrum, po namyśle zrezygnowała z zapraszania tu wolontariuszy. Więcej by z tego szkody niż pożytku wynikło.
Ludzie, tzw. wooferzy inaczej sobie wyobrażają pracę na wsi. Oczekują w domu luksusu, dobrego obfitego jadła i nieco pracy w ogrodzie lub sadzie. Indianka natomiast nie ma luksusu w domu ni jadła dla nich, a praca jaka jest do zrobienia jest ciężka i może się spotkać z niezadowoleniem takiego pomocnika. Indianka miała taką sytuację rok temu, gdy dwóch polskich pederastów nie chciało taczką wozić ciężarów i zażądało by Indianka im ciągnik wynajęła i za nich tę ciężką robotę wykonała na swój koszt. Indianka zrezygnowała z ich pseudopomocy natychmiast. Okazali się nieprzydatni na gospodarstwie Indianki.
 
Australijczyk pomagał jak umiał, miał szczere chęci mieszczucha na wsi, ale marudził, że praca monotonna i chciał robić coś innego niż Indianka miała tu do roboty, a skakać wokół niego cały dzień musiała by mu kulinarnie dogodzić. Przeliczając ten czas jaki poświęciła gotując człowiekowi – doszła do wniosku, żeby sama ten obornik bez słuchania marudzenia wywiozła i sama ściany obory i stajni by pomalowała, gdyby przy tych garach tyle czasu nie musiała spędzać, bo gdy jest sama, to szybko cokolwiek sobie do jedzenia robi na sucho lub nie je całymi dniami tylko dopiero na wieczór, bo szkoda jej czas marnować. Natomiast takiemu wolontariuszowi/pomocnikowi trzeba dać jeść o tych samych porach dnia, bo się tego spodziewa, a to dodatkowy obowiązek.
Indianka ma nadmiar obowiązków i ma dosyć kolejnych, tym bardziej, że ta pomoc wolontariuszy z reguły jest niewydajna i często nie w porę. Na wiosnę jest najwięcej pracy, a oni chcą przyjeżdżać w pełni lata, kiedy już po wszystkich niezbędnych ciężkich pracach. Chcą przyjeżdżać na zbiory, a pracochłonna uprawa ziemi, siew i pielenie zostaje dla Indianki do wykonania wiosną. Czyli ta ich pomoc to mija się z celem.
Niewielki z niej pożytek, a za to obowiązek zapewnienia im zakwaterowania i wyżywienia na znośnym poziomie jest bardzo absorbujący i w obecnej sytuacji Indianki nie do wykonania. Zatem lepiej sobie tę pomoc odpuścić.
 
A polscy pomocnicy? Są jeszcze gorsi. Żądają papierosów np. Gumiś z Bogatyni. Oczywiście nie wszyscy są tacy sami. Trafiają się też i poczciwe dusze, szczerze pomocne, np. Burzan.
 
Gumiś rok temu przyjechał na rancho zalany w trzy dupy, przystawiał się do Indianki, ogólnie był nachalny i wkurzający. Żądał papierosów, a pali nałogowo jak komin dwie paczki dzienne. Po prostu koszmar. Co 15 minut odpalał peta. Był ledwo 3 dni, a zdążył w tym czasie zgubić krowę. Po 3 dniach naciągnął Indiankę na bilet powrotny do siebie i miał zaraz wracać po załatwieniu swoich spraw, ale nie wrócił. Zamiast tego pojechał do świniarza gdzieś pod Gołdapią. Tam miejsca też nie zagrzał, bo ponoć świniarz się do niego dobierał ;))).
 
Teraz Gumisiowi znów zebrało się na przyjazd na rancho, ale Indianka przemyślała jego postępowanie i doszła do wniosku, że nie ma ochoty gościć pod swoim dachem takie indywiduum i ryzykować problemy, jakie on będzie tu stwarzał.
 
Indiance pomoc jest potrzebna, ale nie byle jaka i nie od byle kogo. Trzeba staranniej prześwietlać ewentualnych pomocników. Jeśli istnieje realne ryzyko, że ich obecność tu bardziej zaszkodzi niż pomoże – lepiej sobie ich pomoc darować i samemu w spokoju pracować. Indianka ceni sobie swój spokój i pogodę ducha, którą obce nieobliczalne indywiduum niechybnie by zakłóciło.
 
Pracując sama może i zrobi mniej, ale za to obędzie się od stresu znoszenia przypadkowych osób trzecich.
 
Co innego, gdyby trafił się ktoś szczerze życzliwy i pomocny, dobrany charakterem do charakteru Indianki. Z taką osobą Indianka by się nie męczyła, a wspólny czas upływałby owocnie i miło.

3 komentarze:

  1. indianko, podibno dobrymi radami/ a moze checiami?/ pieklo jest wybrukowane, ale ja sprobowalabym przyuczyc do ciagnienia ktoregos z konikow-konik mialby rozrywke a Ty pomocnika....

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    zaglądam tu do Ciebie od kilku dni ;)

    Zaciekawił mnie twój blog, a jeszcze bardziej Twoja osoba ;)

    Zdecydowanie jesteś niepoprawną marzycielką! ;)

    Zrobiłaś to o czym inni tylko potrafią marzyć, zmieniłaś swoje życie całkowicie i ruszyłaś w stronę własnego ja.

    Zastanawiam się tylko czy te marzenia nie są dla Ciebie za trudne?
    Sama, na końcu świata, z taką ogromną posiadłością?

    Podziwiam i nieobejmuję tego moją wyobraźnią jak można to wszystko ogarnąć?

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    Podziwiam Cię za podejmowane wysiłki. Przyjemnie się czyta Twoje wpisy. Podoba mi się, że opisujesz swoje czynności z detalami, jak w dzienniku naukowym lub "dzienniku z podróży" ;) I koniecznie musisz zapolować na przystojnego Indianina :D Pozdrawiam!

    ---
    http://akadszczescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!