sobota, 8 października 2016

Względny spokój

O dziwo, wczorajszy atak wściekłości Kamyka zakończył się na pogróżkach.
Poszedł spać do stajni i już domu Indianki nie forsował w nocy.

Zaś dziś rankiem, potulny jak baranek i trzęsący się z zimna zapukał w okienko Indianki i pokornie poprosił o wiadro do dojenia kóz. Nawet nie żądał nic dla siebie: ani kawy, ani jedzenia, ani papierosów czy piwa. Nawet kurtki nie chciał.

Po wydojeniu kóz, Indianka sama ze swojej inicjatywy zrobiła mu gorącą kawę i dała mu papierosa. Chętnie skorzystał. Przez okienko z łokciami opartymi na mokrym parapecie, chwilę opowiadał o swoich przygodach w skłocie w Olecku. Następnie ruszył nad rzekę rąbać drzewo. Po porąbaniu drewna i zwiezieniu go pod dom, dostał podwójną porcję jajecznicy i herbaty.

Okno sprawne, przeszklone. Tu na tym parapecie je gorące posiłki Kamyk :)

Indianka wydała mu ten posiłek przez okienko kuchni (jedno z trzech w które jest wyposażona kuchnia).
W tym celu musiała przestawić liczne dzieła sztuki użytkowej, zalegające rustykalną komodę firmy Black & White, by zrobić dostęp do ginącego w tym przepychu okna :)
No bo pierwsze dawniej wygodne okienko tuman Kamyk zniszczył i jest nieotwieralne (uszkodzony mechanizm) i nieprzeźroczyste (plexa zamiast szyby).

Okno uszkodzone, nieotwieralne, plexa zamiast szyby.

Kamyk zjadł na parapecie tegoż drugiego okienka. Jak w barze szybkiej obsługi :) Indianka nawet uwieczniła to zdjęciem. Kamyk wstydliwie ukrył twarz pod daszkiem czapki. Odwaga do demolowania kolejnego okna chwilowo mu zanikła.

Potem Kamyk udał się na wieś kupić udka i porcje rosołowe na obiad oraz drożdże.
Indianka dała mu ostrożnie ledwo 10 zł, by nie kusiło go by nakupić piwa i zachlać.

Po powrocie dalej rąbał drewno i zwoził pod dom.
Indianka obserwuje go i na razie nie chwali, coby jutro nie musiała pochwał odwoływać.

Indianka dziś skupiła się na pracy w domu. Paliła w piecu, zmywała, gotowała, prała i wykąpała się z lubością. 

W czwartek i piątek fizycznie ciężko pracowała na siedlisku i na weekend zaplanowała sobie lżejsze prace domowe. Ponadto wolała nie wychodzić z domu, gdy się Kamyk pojawił na Rancho. Nie była pewna, jak się on może zachować.

Lechia ostrożna

piątek, 7 października 2016

20.20 Powrót psychopaty

Ciemno. Dobija się przez okno do domu. Żąda wpuszczenia go i zrobienia mu jeść. Indianka w łóżku. Odmawia. Psychol wulgarnie ubliża jej i grozi podpaleniem. Indianka dzwoni na 997. Dyżurny nie odbiera.

czwartek, 6 października 2016

Kurzawa

Indianka zmobilizowała się dziś do ciężkiej pracy. Sama jedna ustawiła jedne naderwane drzwi i drugą cholernie ciężką bramę do stajni, która będąc tylko podpartą, została wypchnięta przez kozy i zwalona w błoto i deszcz, gdzie nasiąkła tak obficie, że nijak ją było dźwignąć do pionu.

Oj, nasiłowała się Indianka by bramę podnieść. To nie robota dla kobiety! (Wnuk, rusz dupę wreszcie!!!). Nie dała rady tak normalnie rękami, więc użyła lewara i dźwigni by drzwi unieść, oraz pieńka drzewa by zablokować bramę przed upadkiem na Indiankę. Cięężko było! Ale udało się Indiance postawić bramę i oprzeć porządnie o ścianę i zablokować możliwość ponownego upadku. Brama za ciężka by Indianka dała radę włożyć zawiasy na kruki.
(Wnuk włoży :))).

Po za tym przerzuciła belę siana w rozsypce, do następnego, lepiej zabezpieczonego przed kozami pomieszczenia. Kurzyło się, że hej! Jutro musowa kąpiel i mycie głowy. Dziś już nie ma siły rozpalać w piecu i szykować sobie kąpiel.

Zabezpieczyła tę kopę siana słupem i kawałkiem zniszczonych drzwi.
Jutro jeszcze coś tam dołoży by wyeliminować całkowicie ryzyko wtargnięcia kóz na tę kopę siana.

Kamyk odezwał się rano. Niby miał odpracować szkody na Rancho. Ale po południu znowu zachlał w Olecku. Indianka wobec tego powiedziała, by już się nie fatygował do niej, bo to nie ma sensu. Niech siedzi tam, gdzie mu się dobrze chla i jej gitary nie zawraca, że bezdomny sierota. Widać mu taki styl życia pasuje.

Indiance ciężko jest samej, ale woli być sama niż szarpać się z konfliktowym  alkoholikiem, który tylko szuka pretekstu by zachlać.

Lechia ciężko pracująca

Chujowa pogoda

Nic się nie chce robić. Plucha!
Indianka z trudem się zmobilizowała do przewalania siana i ścielenia słomy zwierzom. Siano trzeba wrzucić na górę, by zwierzyna nie zadeptała go na dole.
Przydałaby się jakaś pomoc.

Piiiźźździ

Od paru dni piiiźźździ jak na Zakopiance, do tego plucha!

środa, 5 października 2016

Paskudna pogoda


"Ciekawe gdzie nocował Kamyk?" - martwi się Indianka.
W nocy strasznie wiało, silny wiatr potęgował ziąb. A dziś leje od samego rana.
Ciekawe, czy chociaż wszedł pod dach w tym Giżycku. Jeśli znów zachlał, to niekoniecznie. Ostatnio gdy dzwonił, żebrał pod sklepem w Giżycku. Język już mu się plątał.

wtorek, 4 października 2016

Dochodzenie do siebie

Indianka dziś dochodziła do siebie po ostatnich wstrząsających wypadkach.
Trochę popracowała.

Wieczorami szuka inspiracji w internecie dla swoich nowych pomysłów i znajduje wiele fantastycznej. Jej wrodzona kreatywność chłonie lotną fantazję dekoratorów wnętrz niczym gąbka wodę :) Indianka podpatrzyła wiele ciekawych pomysłów na urządzenie swojego ułomnego domku.
To nic, że nie ma kasy na poważny remont. Ale uzbrojona w fantazję i kreatywność może wiele. Wapno ma. Pędzle ma. Oraz wiele ciekawych przedmiotów, które może wykorzystać do ciekawych, klimatycznych aranżacji. Doskwiera brak prądu potrzebny do obróbki różnych przedmiotów (szlifowania, przewiercania itp.), ale sobie bez niego poradzi.

Zatem jutro lub pojutrze poprawi biel ściany startą przez kozie grzbiety.
Kamieniec też czeka na ułożenie pod ścianą. A potem bielenie ścian kuchni.
Strasznie okopcone są, a szanse na położenie kafelków obecnie niewielkie.
Zatem trzeba ściany pomalować wapnem by rozświetlić kuchnię. 

No i oczywiście 3 okna są do wymiany szyb, jedno do naprawy mechanizmu zamykającego i wymiany ościeżnic, drugie do wymiany klamki.
Koszty, koszty, koszty. Efekt goszczenia pod swoim dachem rozjuszonego  wandala i szkodnika.

Lechia kreatywna

Wieje

Strasznie dziś wieje. Ziąb. Kamyk dzwonił z Giżycka i prosił, aby mógł nocować w stajni Indianki, bo nie ma się gdzie podziać. Nikt go w Kętrzynie z którego pochodzi, nie chce go przenocować. Nagrabił sobie u wszystkich. Żalił się, że ma szczękę złamaną (bójka w Kętrzynie lub Giżycku) i palce połamane (palce połamał o okno Indianki, dokładniej o ramę, która stawiała opór podczas próby wyważenia jej przez Kamyka) oraz przetrąconą nogę (dzik go zaatakował w krzakach, gdy się ukrywał przed policją). Ostatnią noc spędził na ulicy w Kętrzynie. Chodził całą noc, bo za zimno było by spać. Gdy przysnął w dzień na ławce w parku, ukradziono mu plecak z dokumentami.
Obraz nędzy i rozpaczy... Tak żyjąc, on się doprowadzi do zgonu... :(((

poniedziałek, 3 października 2016

Po południu


Po południu Indianka odważyła się wyjść z domu.
Nie od razu zauważyła, że drabina stoi inaczej, to jest nie tam, gdzie ją Indianka zostawiła.

Widać Kamyk nocował w jej stajni, tak jak przypuszczała. Po drabinie wszedł na strych stajni.

Lechia 

Fatalne samopoczucie


Źle się czuję. Jestem niewyspana, znerwicowana i boli mnie serce. Słabo mi.
W nocy napastnik próbował otworzyć metalowe klapy do piwnicy, które zamknęłam wczoraj po wybiciu szyby jednego z okien.

W nocy czekałam na jego atak na parter. Wyczerpana i śpiąca zasnęłam. W nocy śniły mi się koszmary z Kamykiem w roli głównej. Znów mnie nachodził, wdarł się do domu. Terroryzował mnie. Na koniec złośliwie zepchnął belę siana ze wzgórza w dolinę.

O świcie coś mnie obudziło. Zestresowana już nie zasnęłam.
Boli mnie kręgosłup od noszenia wiader z wodą, kamieni i drewna wczoraj. Nie mogę wstać. Psychicznie czuję się okropnie. Totalnie rozbita i roztrzęsiona.

Lechia terroryzowana :(((

Wdzięczność recedywisty

Pomagałam mu dwa lata, utrzymywałam, ubierałam, wspierałam, pilnowałam i załatwiałam jego sprawy. Broniłam go w sądach. Jeździłam na widzenia, by nie czuł się sam. Wykonałam ciężką pracę dla wykolejeńca, aby go przywrócić dla normalnego życia.

W rewanżu wygraża mi podpaleniem, nęka mnie i prześladuje, wybił mi kilka okien, wulgarnie wyzywa i próbuje zabić... :(((

No, a policja mnie nie chroni. Oni tylko chętnie nękają mnie, gdy ktoś anonimowy donos na mnie złoży. Wtedy są i zwracają gitarę, wzywają na przesłuchania, lub fałszywie oskarżają mnie o bezzasadne wezwanie policji i zakładają sprawę w sądzie, gdy matka policjanta się na mnie rzuca. To wszechobecna patologia.
Bandyta i postkomunistyczna, zdegenerowana, skorumpowana policja są siebie warci. Taka moja ocena.

Jestem między młotem, a kowadłem. Tam w ciemności czai się groźny psychopata. Gdy znów mnie zaatakuje, dyżurny z Komendy Olecko celowo nie będzie odbierał telefonu ode mnie przez pół godziny lub dłużej. Będę musiała dzwonić na 112, by go powiadomili o kolejnym ataku. Zanim patrol dojedzie te 20 km, zajmie mu to godzinę, jak ostatnio.

W międzyczasie bandzior wedrze się do mojego domu i mnie udusi, lub spali mi dom i stajnie.

Lechia zagrożona

niedziela, 2 października 2016

Nie mogę spać

Bo on tu jest. On policji się nie boi. Policja odjechała, a on zaraz znowu mnie zaatakuje. Dyżurny z Komendy Olecko nie odbiera telefonu.
Czekają, aż psychol mnie zabije...?

Musiałam dzwonić na 112, bo 997 nie odbierał telefonu.

Lechia zagrożona
511945226

Bandyta zaatakował znowu!

O 21.00 bandzior włamywał się do domu przez piwnicę. Wybił szybę w piwnicy! Indii słyszała dwa silne kopnięcia w okno i rumor.

Fotka zrobiona następnego dnia.


Indianka wezwała patrol. Przerażona myślała, że bandzior siedzi w piwnicy i czai się na nią. Czekała na patrol, drżąc na myśl, że napastnik zaraz wejdzie na górę. Patrol przyjechał, ale nic nie pomógł. Wszedł tylko do piwnicy na prośbę Indianki.

Indianka poprosiła o całodobową ochronę, bo jej życie jest zagrożone.
Policjanci odmówili ochrony.

Poprosiła, by dali jej zezwolenie na broń i samą broń, by mogła się bronić sama.
Odmówili.

Groźny psychopata jest na jej rancho, a policja pojechała sobie i zostawiła ją samą, bezbronną! :((( 
Po co oni w ogóle są? Tylko po to, by nękać porządnych ludzi, zamiast ścigać groźnych bandytów??!

Rozmowie przysłuchiwała się przez komórkę zniesmaczona Mama Indianki.

Mama towarzyszyła jej też w ten sam telefoniczny sposób w piwnicy, gdy Indianka domykała klapy, bo Indianka bała się, że bandzior szarpnie klapę, zanim ona ją domknie. Rozmawiając z Mamą, czuła się ciut bezpieczniej.

Lechia przerażona! :(((

Samoobrona

Mimo wszystko, była to trudna decyzja. Indiance jest przykro, że musiała wygnać agresora, który jeszcze kilka dni temu chlipał Indiance w sweter, że ją kocha i że ma tylko ją jedną... Ona nie godzi się na jego agresję i ataki na nią. On już miał kilka takich napadów. I będzie miał znowu. Aż w końcu zatłucze Indiankę :((( Jest niebezpieczny. Wpada w dziką furię i niszczy wszystko dookoła i atakuje ją :(((

Wpierw przerażenie, strach, próba uwolnienia się od psychopaty.
Potem samoobrona. To nie pierwszy raz, gdy Kamyk atakował ją i niszczył jej mienie. Do tej pory nie wymienił zniszczonych okien. Mało tego, tym razem uszkodził ramę okna. Wybił w ramach dziury. Okno będzie przemarzało. Jest trwale uszkodzone. Całe okno do wymiany, a nie tylko szyba.

Indianka głodowała kiedyś, by starczyło jej pieniędzy na wstawienie tych okien, a on je tak po prostu zniszczył w szale agresji :((( Straszny wandal z niego. Nie umie budować, tylko niszczyć... :(

Gdyby mu pozwoliła znowu nocować w stajni, za kilka dni by jej znowu coś zniszczył. Ten człowiek jest jak wściekły tajfun. Podczas tego ostatniego jego szału zniszczył ramę okna i krzesło. Dość tego zagrożenia! Zabrał też Indiance komórkę. Czwartą! Same straty... Ktoś nie dojada, by mieć niezbędny kontakt ze światem, a taki oprych za darmola przywłaszcza sobie telefon i oddaje za pół darmo do lombardu, by mieć za co pić... :(((

Gdyby on był normalny, nieagresywny, zgodny, pracowity, godny zaufania - to ta przyjaźń by mogła trwać. Mógłby tu sobie jeszcze trochę pomieszkać. No ale z nim się nie da. Za duże zagrożenie dla życia Indianki oraz zagrożenie dla jej z trudem i poświęceniem zdobytego mienia. Kamyk ma ciężki, patologiczny charakter. Nie da się z nim normalnie żyć pod jednym dachem... On zawsze musi wszystko wymuszać i zagarniać nie licząc się z nikim :(((

Lechia zasmucona

Ciepła niedziela początku października

Dzień minął spokojnie, ale Indianka jeszcze spokojna nie jest. Bandyta wydzwaniał do niej od rana i wygrażał Indiance. Chciał ponownie wtargnąć na jej rancho i zagnieździć się w stajni.

Cały dzień niespokojnie się rozglądała, czy się nagle nie pojawi. Pogroziła mu policją. Kamyk w swojej ostatniej rozmowie mówił, że jest blisko Indianki i zaraz będzie. Zabroniła mu i schowała się w domu. Zadzwoniła do dyżurnego na Komendę Olecko i uprzedziła, że może wzywać interwencję, gdy Kamyk się pojawi. Dyżurny wziął telefon do Kamyka i dzwonił do niego, ale ten nie odebrał.

Po południu Kamyk dzwonił z Giżycka z nie swojego numeru. Indianka nie odebrała. Oddzwoniła później. Właściciel telefonu powiedział, że Kamyk ponoć wybierał się na Olecko. Resztę dnia spędziła przed domem pracując i się rozglądając czujnie.

Przykryła siano plandekami i obłożyła kamieniami oraz podparła drabinami.
Zwróćcie uwagę, gdzie stoją drabiny.
Jeszcze do siebie nie doszła, ale przynajmniej w spokoju popracowała na siedlisku.

Chodniczek gotowy. Jeszcze kamieniec pod ścianą trzeba uporządkować.

Na obiadokolację Indii ugotowała smaczny obiad. Trzeba wzmocnić zestresowany organizm.



Lechia spięta

sobota, 1 października 2016

Kamyk w hotelu

Kamyk dziś śpi w hotelu :)
Ciekawe w którym i ile buli ;)))
U Indianki spanko i mieszkanko plus wyżywionko miał darmo.
Plus mnóstwo przestrzeni i swobody, na jej sielankowym Rancho :)
Niestety, nie cenił tego... Pyskował i był chamski oraz wulgarny wobec dobrodusznej Gospodyni :)

Cóż, jak powiedział Wyspiański ustami Chochoła:
Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci sie ino sznur, ostał ci sie ino sznur...

Lub jak Indianka mawia:
Miałeś chamie złoty róg, teraz ostał ci się jeno smut ;)))




Lechia symboliczna :)

Flaszka i dwa piwa

Zadzwonił i przyznał się, że wczoraj znalazł jeszcze niedopitą flaszkę wódki i ją też wciągnął, zanim zażądał od Indianki piwa. Prosi, aby Indianka zgodziła się, by zamieszkał w stajni. Powiedziała NIE. Ukradł jej komórkę i dzwoni z niej do rodziny Indianki i jej znajomych... :(

Ostatnio gdy był w Olecku tj. dwa dni temu - zaćpał. Wczoraj ją zaatakował.
Teraz twierdzi, że on już nie będzie pił i ćpał.

Po pierwsze, Indianka nie wierzy.
Po drugie, ma dość jego agresji.
Ona nie chce się bać o swoje życie i majątek we własnym domu. Dość tego!

Lechia zestresowana

Indianka roztrzęsiona




Rozdygotana. Boi się wyjść z domu.
Psychopata znów próbuje brać ją na litość. Poskarżył się, że z krzaków wyjść nie może, bo go dzik w nocy zaatakował i przetrącił mu nogę. Ponoć ma coś z kostką. Prosił, czy może przenocować w stajni. NIE! Ma przyjść po swoje rzeczy i spadać z Ranch'a. Raz na zawsze. Indianka poda mu rzeczy przez okno strychu, aby nie miał okazji wedrzeć się do jej domu.


"I po co ci to było, to twoje pijaństwo debilu?" - Spojrzał pytająco ogier.


Zapakowała mu kiełbasę i chleb. Znalazła jego dowód i tytoń. Włożyła słonecznik i buty do jego plecaka. Zrzuci mu, jak tylko on przyczłapie pod jej dom. Ciekawe czy odejdzie, czy nadal będzie koczował na jej Rancho?
Jak nażre się, to może jeszcze tu posiedzi :(

Uszedł! Prawdopodobnie jest w Olecku, gdzie zastawił komórkę.
Planuje powrót na Rancho na jutro :(((
Oczywiście wbrew woli Indianki.

W plecaku ma klucz do swojego mieszkania w Sejnach. Niech tam jedzie chlać, jak mu gospodarz pozwoli.

Lechia roztrzęsiona

Więzień we własnym domu

Indianka boi się wyjść z własnego domu. W stajni czai się bandyta, gotowy by się na nią rzucić i udusić, gdy tylko ona pojawi się na podwórku.
Pogoda piękna. Chciała siano wrzucić do stajni. Nie może. Boi się wyjść z domu. Jest praktycznie uwięziona we własnym domu.

Bandzior wydzwania do niej całą noc i ranek. Wygraża. Dobija się do okien.
Naparza pięścią. Grozi wybiciem wszystkich okien i podpaleniem.

Dziś rano był trzeci patrol. Tym razem blond policjantka i policjant. Kamyk gdy usłyszał, że nadjeżdżają, rozłączył się. Ukrył. Wyłączył komórkę.
Nie znaleźli go.

Indianka poprosiła o całodobową ochronę policji. Patrol odmówił.

Ona sama jedna, bezbronna, nie ma czym się obronić. Jest całkowicie bezbronna, a interwencje policji są spóźnione i nic nie dają. Policja nie zapewnia bezpieczeństwa i nie potrafi poradzić sobie z jednym rozjuszonym alkoholikiem.

Lechia bezbronna :(((

Dosyć!


Indianka ma dosyć tej mazurskiej patologii! Źle się czuje. Jest niewyspana i zestresowana.

Facet upija się w jej domu dzień w dzień i wszczyna burdy!
Nie myje się, ani nie sprząta po sobie. Śmierdzi.
Chodzi taki zapijaczony, brudny, obleśny. Zapijaczony ględzi nocami. Nie daje spać.  Zalewa piwskiem wszystko dookoła. Pije alkohol litrami jak wodę.

Dzienna dawka alkoholu Kamyka.
Po co wypijać jedno piwo dziennie, jak można 15 piw i ćwiartkę wódki?

Demoluje dom. Niszczy sprzęty. Zrobił sobie melinę z Indianki domu!!! :(((
Jak coś zawieruszy, rzuca się agresywnie by mu szukać i wyzywa wulgarnie.

Wygraża, zastrasza, wymusza pieniądze na alkohol.
Dość tego typa w Indianki domu!

Z tym degeneratem, po prostu nie da się żyć pod jednym dachem :(((
Won z mojego domu! :(((

Wczoraj była dwa razy policja. Chował się w polu, gdy patrole przyjeżdżały, a gdy odjeżdżały, przychodził pod dom i dalej naparzał z pięści w okno i wygrażał mi, że wszystkie okna w moim domu powybija i dom podpali oraz stajnie z sianem! :(((

Przecież to jest niebezpieczny bandyta i psychopata!
Niech go ktoś w końcu stąd zabierze! :(((

Przypieprzył się do mnie dwa lata temu i nie daje mi normalnie żyć, zatruwa życie, terroryzuje, zastrasza. Na przemian wlisia się, bierze na litość, by za chwilę zastraszać i grozić.

Nienawidzę przemocy! Nie cierpię tego typa! On powinien się leczyć!
Nie chcę go tutaj!

Won zapijaczony bandyto z mojego domu! :(((

Lechia zterroryzowana