RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
środa, 13 kwietnia 2022
Leszek ŻEBROWSKI o sługach Ukrainy
Żydom rządowym nie opłaca się sprowadzić do Polski Polaków z Kazachstanu bo "są za drodzy w utrzymaniu i nie znają języka".
Cenię Konfederację za kręgosłup moralny
Indianka
Jakub Kulesza, szef koła Konfederacji w Sejmie, zapowiedział, że prawica nie będzie popierać pisowskich ustaw tylko dlatego, że mają populistyczne nazwy. Kulesza napisał w swoich mediach społecznościowych, że Prawo i Sprawiedliwość „wykorzystuje każdą okazję, by do swoich pięknie i górnolotnie nazywanych ustaw zrobić „wrzutki” przepisów, który nie będą mieć wiele wspólnego z istotą sprawy, za to będę łamać podstawowe prawa obywatelskie i przekraczać kolejne granice bezprawia”.
wtorek, 12 kwietnia 2022
Rażąca niewdzięczność lokatorów
Potrzebującej rodzinie użyczyli swoje prawie 70-metrowe mieszkanie.
– O tej rodzinie dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych. Na opublikowanych filmach widać było, że żyją w tragicznych warunkach, bez dostępu do wody, w wychłodzonym mieszkaniu – opowiada Sebastian.
– Dodatkowo pękł im bojler, więc zobaczyliśmy zdjęcia zalanego domu, w którym żyła rodzina z trójką dzieci. Chcieliśmy pomóc, tym bardziej, że moje mieszkanie stało puste – dodaje Karina.
Wraz z innymi darczyńcami opłacili czynsz za pół roku z góry, zorganizowali meble, sprzęt elektroniczny, ubrania i mnóstwo żywności. Dla potrzebującej rodziny uzbierano w sumie 108 paczek. Do akcji włączyli się nawet strażacy, którzy pomagali w porządkowaniu mieszkania.
Problemy z lokatorami, mieszkanie zadłużone Dziś mieszkanie jest zadłużone na 7 tysięcy złotych. Lokatorzy, którzy skorzystali z dobroci serca wielu osób, nie tylko nie mają zamiaru rachunków uregulować, ale nawet nie chcą słyszeć o wyprowadzce. W mieszkaniu ma brakować już niektórych elementów wyposażenia.
Pani Karina wielokrotnie próbowała odzyskać zaległości. Wszystkie próby rozmów z lokatorami kończyły się fiaskiem. Wreszcie udało się rozwiązać umowę najmu, ale lokatorzy ani myślą ją respektować.
Na miejsce wzywana była policja, ale niewiele wskórała. „Mocniejszej” interwencji nie podejmowała, zasłaniając się obowiązującym prawem. Co więcej, właściciele mieszkania od jednego z funkcjonariuszy mieli usłyszeć, że lepiej lokatorów nie nachodzić, bo ci mogą złożyć zawiadomienie o nękaniu.
Mieszkanie zajmuje rodzina z trójką dzieci. Z ich relacji udostępnianych w mediach społecznościowych wynika, że żyje im się całkiem dobrze. Do tego stopnia, że jeżdżą na wakacje zarówno w góry, jak i nad morze. Nie spłacając długów i nie respektując umów, robią to niejako na czyjś koszt.
Prawo po stronie oszustów Mec. Piotr Wojtaszak w programie komentuje, że właściciele mieszkania zgodnie z prawem mogą w każdej chwili do niego wejść. To udaje się niezwykle rzadko. Nie mogą jednak lokatorów z niego wyrzucić, dopóki nie będzie stosownej decyzji sądu.
Właściciele złożyli już pozew do sądu o eksmisję lokatorów. Ze względu na pandemię wszystkie eksmisje są jednak wstrzymane. Proces przed sądem może trwać nawet kilka lat.
https://nczas.com/2022/04/12/udostepnili-mieszkanie-potrzebujacym-dzis-mocno-tego-zaluja-tak-im-sie-odwdzieczono/
Plan na jutro
Wiosenne porządki
Teraz trzeba wszystko nadrabiać. Kurnik już odkurzony i wybielony, okna w domu są myte - większość już umyta. Na podwórku i siedlisku też się robi porządek. Cegły sprzątane, chaszcze wycinane. Powoli ogarniam wszystko jak na gospodynię przystało. Jak to mówią: "Pańskie oko konia tuczy".
Dobrze, że chociaż psy, koty i kury karmiła.
Po ilości rysunków, malunków i prac plastycznych widać, że głównie zajmowała się duperelami, zamiast zadbać należycie o dom. Gdy przyjechałam ze studiów wyczerpana podróżą i chora - nawet kawałka czystego krzesła i stołu nie było. Musiałam najpierw sobie umyć krzesło i stół - tak strasznie zakurzone były. Gruba, wielomiesięczna warstwa kurzu na meblach była. 😒
Czy ludobójczy politycy odpowiedzą za śmierć 200.000 Polaków?
Adwokat Jacek Wilk był gościem Marcina Orłowskiego na antenie Punkt Widzenia TV. Mówił tam m.in. o pracach Komisji Norymberga 2.0, dotyczących mniemanej pandemii.
– Ja bym powiedział, że właśnie teraz (przyszedł czas na rozliczenia). Po pierwsze dlatego, żeby wojna (na Ukrainie) tego nie przysłoniła, nie schowała. Oczywiście, wojna jest czymś nieporównywalnie gorszym, zwłaszcza dla kraju objętego wojną, niż to, co się dzieje w sferze prawnej, w odniesieniu do tzw. epidemii. To jest nieporównywalne zupełnie, ale właśnie tutaj, w Polsce, nie możemy dopuścić do tego, żeby to zostało schowane, przykryte, zapomniane przez te działania wojenne u naszego wschodniego sąsiada, bo jeżeli na to pozwolimy, no to pozwolimy też na powtórkę w przyszłości – ocenił Jacek Wilk.
– Właśnie to jest ten moment, w którym musimy dociągnąć sprawę do końca, doprowadzić do skazań jakichś osób najbardziej winnych, przynajmniej. Doprowadzić do tego, żeby to prawo nie było potem przyjmowane w taki sam sposób. Pokazać, czym się kończy zarządzanie państwem i znęcanie się nad ludźmi za pomocą nielegalnych dekretów policyjnych, czyli tych wszystkich nieszczęsnych rozporządzeń, wykraczających poza ustawę, sprzecznych z ustawą wprost – wskazał.
– A druga rzecz, żeby nie dopuścić w przyszłości do powtórzenia tego typu procederu. Jeżeli, nie daj Boże, przyjdzie do kolejnej epidemii, to mamy narzędzia konstytucyjne, mamy stan nadzwyczajny w postaci stanu klęski żywiołowej. W oparciu o te narzędzia trzeba operować, w oparciu o ustawę o zapobieganiu chorób zakaźnych – i tyle. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski, jak ma działać cywilizowane państwo prawa, żeby nie dopuścić do tego, że znowu dwa razy więcej ludzi umrze nie z powodu samej epidemii, tylko z powodu walki z epidemią – wyliczał.
Jak podkreślał Wilki, „to aż krzyczy o sprawiedliwość”. – Powiedzmy sobie szczerze, gdyby rząd nie robił kompletnie nic i nawet gdyby odrobinę więcej osób zmarło na Covid, chociaż wydaje mi się, że mogłoby być wręcz przeciwnie, no to przynajmniej nie straciliby życia ci, którzy zmarli, ponieważ zablokowano im dostęp do służby zdrowia. Po co nam taka walka, która przynosi dwa razy więcej ofiar niż sama przyczyna tej walki – zaznaczył.
– Mam nadzieję, że prace naszej komisji – a to jest potężny materiał faktograficzny, dowodowy, analizy prawne itd. – będą gotową podkładką, jeśli nie pod Trybunał Stanu, to przynajmniej pod komisję parlamentarną w następnej kadencji, która będzie już mogła operować ze wszystkimi należnymi prawami takiej komisji, czyli z możliwością wzywania świadków, składania wniosków do różnych organów itd. – dodał.
Wilk przyznał też, że Komisja Norymberga 2.0 „regularnie” składa zawiadomienia do prokuratury.
Leszek Żebrowski. Kiedy mamy do czynienia z ludobójstwem?
To co dzieje się na Ukrainie - te kilka ofiar na ulicy - to jeszcze nie ludobójstwo według międzynarodowej definicji ludobójstwa i nie jest to powód, by Polacy nadstawiali pierś i prowokowali Putina do najazdu na rozbrojoną, bezbronną Polskę - bo wtedy nikt nam nie pomoże i to my zginiemy. Także przestańcie prowokować Putina i ściągać na nas niebezpieczeństwo!🙅
Mam tu na myśli te debilne ustawodastwo wymierzone w Rosję dla interesu Ukrainy (chamskie konfiskaty), ten debilny plakat Putina na stryczku - na meczu, i przede wszystkim prowokacyjne zachowanie Morawieckiego i Kaczyńskiego - oni nas narażają. To są szkodliwe dla Polaków prowokacje żydów rządowych. Chcecie nam wojnę na głowy ściągnąć?😵 Mamy być mięsem armatnim dla cudzych interesów?😵 Robicie naszym kosztem waszą patologiczną, pasożytniczą Ukropolin?🙅
Ludobójstwo to było w Katyniu i na Wołyniu - tam masowo mordowano bezbronnych Polaków, dlatego, że byli Polakami. 😟😥😥😥
W Katyniu mordowali bolszewiccy Żydzi, a na Wołyniu Ukraińcy.
To wstyd, że współczesne pokolenie Polaków gardzi tymi ofiarami, dziesiątkami tysięcy i setkami tysięcy polskich ofiar wyjątkowo bestialsko zamordowanych ze szczególnym okrucieństwem. Gdzie wasze sumienie i honor, pętaki? 😟
Przyczyną śmierci jest szpryca
poniedziałek, 11 kwietnia 2022
Ludobójstwo Polaków w Katyniu
Mimo że do dziś nie mamy pełnej dokumentacji dotyczącej okoliczności sowieckiej zbrodni na polskich jeńcach, to zachowane strzępki informacji pozwalają na stosunkowo dokładne odtworzenie ich losów między jesienią 1939 a wiosną 1940 r.
Kluczowe dla rekonstruowania nastrojów w obozach jenieckich są osobiste zapiski odnalezione później w dołach śmierci, listy do rodzin, ale także raporty władz sowieckich oraz relacje nielicznych ocalałych.
Aresztowania i wywózki W pierwszych tygodniach po sowieckiej agresji z 17 września 1939 r. losy polskich jeńców były zupełnie nieznane. W niewoli sowieckiej znalazło się blisko ćwierć miliona żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, strażników więziennych, funkcjonariuszy policji i innych służb. Około 14 tys. oficerów znalazło się w trzech obozach jenieckich zarządzanych przez NKWD – Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
W tym ostatnim już 15 października oficerowie wystosowali petycję z żądaniem nawiązania kontaktu z Czerwonym Krzyżem, którego misją była m.in. opieka nad jeńcami wojennymi. Żądano również podania powodu przetrzymywania w sytuacji, w której pomiędzy ZSRS a Polską oficjalnie nie zaistniał stan wojny, oraz umożliwienia korespondencji z rodzinami. Ten ostatni postulat został spełniony dopiero 20 listopada.
W przeciwieństwie do rodzin żołnierzy i oficerów, którzy znaleźli się w niewoli niemieckiej, krewni ujętych przez Armię Czerwoną przez ponad dwa miesiące nie mieli jakichkolwiek informacji o ich losach. Możliwości korespondencji pozostały bardzo ograniczone. Listy polskich oficerów podlegały nie tylko ścisłej cenzurze, ale również odgórnemu ograniczaniu ich treści.
Więźniowie trzech obozów, nazywanych w oficjalnej nomenklaturze „jenieckimi”, nie mogli pisać, że są jeńcami. Tego rodzaju listy mogły być konfiskowane. Jeńcy często posługiwali się słownictwem niezrozumiałym dla słabo znających język polski niskich rangą oficerów NKWD. Anglię i Francję nazywano np. „Antkiem” i „Francją”, a gen. Sikorskiego „doktorem Sikorą”. Oficerowie zdawali sobie sprawę, że także ich rodziny muszą zachowywać „wymogi” sowieckiej cenzury. Ten wątek pojawia się w listach z końca listopada. Nakłaniano do przekazywania jedynie informacji dotyczących życia rodziny.
„Piszcie do mnie […] opisujcie krótko i zwięźle o swojem życiu” – pisał jeden z jeńców z Kozielska.
Święta w obozie W listach często odwoływano się do opieki Opatrzności. „Matce Najświętszej dziękuję za opiekę nad nami i Jej opiece Was zawsze polecam” – pisał jeden z oficerów wysłanych do obozu na początku marca 1940 r.
Szczególnie traumatycznym momentem niewoli były pierwsze święta w obozie jenieckim.
„Nie życzę Wam Wesołych świąt, bo będą one dla nas wszystkich smutne, ale tylko te jedne – tym milsze i weselsze będą następne. Życzę Wam i codziennie Boga o to proszę, by Was zachował w zdrowiu i szczęśliwie pozwolił nam wkrótce być razem. Mam głęboką wiarę, że tak będzie, a przyszłość będzie lepszą, szczęśliwszą od przeszłości” – stwierdził jeden z kapitanów WP.
Na początku marca 1940 r. wydawało się, że wyrażone przez niego nadzieje są bliskie spełnienia.
Nadzieje
Do końca lutego 1940 r. 600 jeńców z Ostaszkowa decyzją administracyjną Kolegium Specjalnego NKWD zostało skazanych na kary w kamczackich łagrach. 8 marca 1940 r. z Kozielska wyruszył transport trzynastu jeńców – jak się później okazało, wywiezionych na rozstrzelanie (zginęli w egzekucji 15 marca) – błyskawicznie pojawiły się pogłoski o zwolnieniu z niewoli. Wśród jeńców rozchodziły się optymistyczne wieści, m.in. o przekazaniu jeńców stronie niemieckiej czy o zezwoleniu na wyjazd do państw neutralnych. Na drugim biegunie znajdowały się informacje w rodzaju: „Wysyłają na Syberię, na Sołówki [Wyspy Sołowieckie – przyp. red.], bezludną wyspę, do obozów niemieckich, do Karelii do budowy dróg” – o takich plotkach krążących wśród polskich oficerów wspominają sowieckie meldunki.
„Hurra! Pierwsze jaskółki! Dzisiaj pierwszy raz półoficjalnie zakomunikował nam kombrig [generał brygady w Armii Czerwonej – red.], że kto ma rodziny za granicą (w państwach neutralnych), może składać w najbliższych dniach podanie do Narodnego Komissariatu Wnutriennych Dieł [NKWD] o wyjazd! Może rzeczywiście wyjaśni się nasza beznadziejna sytuacja! Wrzało dzisiaj w baraku jak w ulu” – zanotował 16 marca 1940 r. ppor. Henryk Sztekler.
Katyń. Zapiski z obozów
3 kwietnia 1940 r. władze sowieckie przystąpiły do systematycznej eksterminacji polskich jeńców z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Oficerowie dokumentowali te chwile w notatnikach i listach do rodzin. Są one jednym z najważniejszych świadectw obrazujących mechanizm ludobójstwa.
Mimo że do dziś nie mamy pełnej dokumentacji dotyczącej okoliczności sowieckiej zbrodni na polskich jeńcach, to zachowane strzępki informacji pozwalają na stosunkowo dokładne odtworzenie ich losów między jesienią 1939 a wiosną 1940 r.
https://nczas.com/2022/04/10/katyn-zapiski-z-obozow/
Szpryce na COVID-19. Wielkie marnotrawstwo za nasze pieniądze. Rząd chce renegocjacji umowy z Pfizerem
Miliony niewykorzystanych szczepionek przeciwko COVID-19 i w perspektywie dostawa nowych za 6 mld zł. Rząd domaga się renegocjacji umowy z Pfizerem – informuje w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna".
Jak podaje gazeta, w tej sprawie Mateusz Morawiecki napisał do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Proponuje kilka rozwiązań: przesunięcie dostaw szczepionek lub rozłożenie ich na 10 lat. W grę wchodzi też zamiana na inne produkty medyczne tej samej firmy. Według dziennika sprawa jest pilna, bo jeszcze w tym roku zgodnie z podpisaną umową Polska ma otrzymać kolejne 67 mln dawek. To więcej, niż zużyliśmy od samego początku akcji szczepień. Jak wynika bowiem z danych KPRM, w sumie wykorzystaliśmy dopiero 54 mln dawek. 25 mln, których nie udało się nikomu podać, leży w magazynach. I szybko ich nie opuści, bo liczba dziennych szczepień w Polsce nie przekracza ostatnio 10 tys.
Niebezpieczne narzędzie w rękach rządu. Prawnicy i przedsiębiorcy biją na alarm
W poniedziałek i wtorek Senat będzie procedował rządowy projekt ustawy sankcyjnej, który umożliwia m.in. zamrażanie majątków osób powiązanych z rosyjskimi władzami, a także wspierających – choćby pośrednio – wojnę na Ukrainie. Prawnicy i przedsiębiorcy jednak biją na alarm, że projekt w obecnym kształcie może dawać szerokie pole do nadużyć.
Przypomnijmy, że w Sejmie przepadła już rządowa autopoprawka umożliwiająca zamrażanie majątków osób, które „zagrażałyby bezpieczeństwu narodowemu RP" – i to nawet tych, którzy nie mają żadnego związku z wojną na Ukrainie. Mimo to pole do nadużyć wciąż pozostaje. W obecnym kształcie projekt zakłada bowiem, że szef MSWiA może wpisać na listę sankcyjną dowolną osobę, jeśli uzna, że ma ona chociażby gospodarcze powiązania z rosyjskimi oligarchami i Kremlem. Co więcej, od decyzji tej nie można się odwołać, a majątek zostanie zamrożony od razu. Kilka dni temu Rada Przedsiębiorczości stwierdziła w oświadczeniu, że choć jej zdaniem wojna na Ukrainie uzasadnia radykalne rozwiązania, to „wobec poważnych reperkusji wpisu na listę należy zapewnić przynajmniej możliwość zajęcia stanowiska przez podmiot, który ma być umieszczony na liście, a także procedurę odwoławczą w trybie administracyjnym”. Nie jest to jednak pierwszy raz, gdy rząd wykorzystuje kryzys, by poszerzyć swoją władzę. – Zdarzyło się to przy ustawach dotyczących pandemii Covid-19 czy kryzysu imigracyjnego na granicy białoruskiej – wskazał radca prawny i ekspert Business Centre Club Łukasz Bernatowicz. Na inny problem zwróciła uwagę adwokat Joanna Kornaszewska z kancelarii Dentons. Jak podkreślała, w przypadku takich spraw, gdy istnieje ryzyko szkodliwych pomyłek i nadinterpretacji, potrzeba jasnych wytycznych co do stosowania przepisów. – Należy śledzić dalszy proces legislacyjny w Senacie i stosowanie tych przepisów pod względem tego, by nie wykraczały poza dopuszczalne konstytucyjnie ramy ingerencji we własność prywatną – zaznaczyła. A według informacji „Rzeczpospolitej”, ustawa ta ma dotyczyć nie tylko powszechnie znanych dużych rosyjskich koncernów i ich właścicieli, lecz także ma obejmować tzw. spółki śpiochy. Chodzi więc o podmioty powiązane z Rosją, założone i wpisane do rejestrów dawno temu – ale które do tej pory nie prowadziły działalności. – Gdy przyszła pora na ucieczkę z kapitałem z podejrzanych firm i instytucji, mogłyby przejąć ich zadania – mówił cytowany przez gazetę informator. Według niego w Polsce takich podmiotów może być ponad 200.
https://nczas.com/2022/04/11/niebezpieczne-narzedzie-w-rekach-rzadu-prawnicy-i-przedsiebiorcy-bija-na-alarm