czwartek, 9 marca 2017

Jezus urodził się w słowiańskim Betlahem!



W prawdziwym Betlejem
Nie, nie wiesz, gdzie urodził się Chrystus. Nie w Betlejem obok Jerozolimy, tylko w małej miejscowości na północy Izraela. Ale czy da się obalić biblijną tradycję?

Im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym lepiej powinien się kręcić interes Josepha Yaegera. Jego kamienna gospoda w Betlejem oferuje gościom odwiedzającym Ziemię Świętą schludne pokoje, w których mogą się przespać. Ale w okresie świątecznym rezerwacji jest tyle, ile zwykle, a wśród gości raczej nie ma chrześcijan. Narodzenia Pańskiego nie będzie także świętować całe Betlejem. Powód jest prosty. Yaeger i jego sąsiedzi są Żydami, a ich wspólnota w Betlejem mieszka daleko od tego Betlejem, które od prawie dwóch tysięcy lat czczone jest jako miejsce narodzin Chrystusa, Betlejem leżącego koło Jerozolimy.

Po drodze do mniej znanego Betlejem napotykamy drogowskazy w języku hebrajskim: Betlejem HaGelilit. Miasteczko wyrasta nieoczekiwanie na horyzoncie na końcu wysadzanej dębami szosy odchodzącej od głównej drogi między Nazaretem a Hajfą. Betlejem Yaegera to rolnicza osada położiona 100 kilometrów dalej na północ, w sercu Galilei, o rzut kamieniem od Nazaretu. W ustawionych w równe rzędy kamiennych posiadłościach, z których każda otoczona jest obszernym trawnikiem, mieszka kilkadziesiąt zamożnych żydowskich rodzin, w większości potomków imigrantów z Europy Wschodniej, którzy uciekli przed Holocaustem. Rozpostarte na zielonej równinie wśród łagodnie pofałdowanych wzgórz Galilei Betlejem HaGelilit reklamuje się jako doskonała wiejska alternatywa dla zapracowanych par z dużych izraelskich miast.

Oprócz zajazdu Yaegera jest tu ponad 10 restauracji serwujących niekoszerne jedzenie - od włoskiego po tajskie - sklep z ziołami i przyprawami oferujący "energetyzujące" orientalne herbaty oraz holistyczny ośrodek wypoczynkowy ze spa i masażem. Dziś jedynym punktem wspólnym, jaki to "inne" Betlejem zachowało z chrześcijaństwem, jest niewielka plantacja choinek hodowanych na potrzeby tysięcy arabskich chrześcijan mieszkających w Galilei, w szczególności w pobliżu Nazaretu.


Tajemnica templariuszy

Oprócz teologów niewielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, że Pismo wspomina o dwóch Betlejem. Pierwsze to słynne Betlejem w Judei, położone blisko Jerozolimy, a dziś pozostające pod kontrolą Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, drugie to Betlejem w Galilei - znane pierwotnie jako Betlejem Zabulońskie, a potem Betlejem Nazaretańskie - zlokalizowane w dzisiejszym Izraelu. Północne Betlejem ma niewiele wspólnego ze swym słynniejszym imiennikiem. Betlejem w pobliżu Jerozolimy, zamieszkane przez około 50 tysięcy Palestyńczyków, pięć lat temu popadło w ruinę z powodu wybuchu intifady, która wystraszyła i przegnała wielu turystów. Choć od pewnego czasu panuje tu spokój, chaotycznie rozrzucone tanie domy z pustaków wciąż straszą dziurami po kulach i pociskach. Obok wyrasta koszmarny mur bezpieczeństwa między Betlejem a Jerozolimą.

Miasto zachowało jednak swój największy atut. Na centralnym placu wyrasta przed nami imponujący kościół Narodzenia Pańskiego będący od setek lat celem pielgrzymek. Najodważniejsi turyści wsiadają do autobusu w Jerozolimie i przechodzą przez punkty kontrolne izraelskiej armii, by rzucić okiem na przepastne wnętrze kościoła symbolizującego miejsce, w którym miał się urodzić Jezus. Palestyńscy sprzedawcy poobstawiali straganami rogi placu i próbują sprzedawać przykurzone dewocjonalia oraz figurki z drzewa oliwnego.


Jednak palestyńskie Betlejem nie ma monopolu na chrześcijańską historię. Wszystko wskazuje na to, że to żydowskie Betlejem na północy Izraela skrywa zabytki chrześcijańskie z czasów Chrystusa. Seria wykopalisk archeologicznych, które przeprowadzono w ciągu ostatnich 10 lat, skłoniła kilku prominentnych biblistów do postawienia odważnej tezy: świat przez wieki czcił niewłaściwe Betlejem!

O prawdziwości tych historycznych rewelacji jest święcie przekonany żywiołowy Kobi Fleischman, syn węgierskich Żydów, którzy ocaleli z Holocaustu. Właściciel imponującej kamiennej willi w Betlejem HaGelilit przekonuje mnie, że wystarczy cofnąć się o kilka dekad - do lat 40. XX wieku - by odkryć, że północne Betlejem miało bliskie związki z chrześcijaństwem. Przed powstaniem państwa żydowskiego w 1948 roku w kamiennych budynkach należących dziś do Fleischmana i jego ziomków mieszkała ewangelicka sekta niemieckich misjonarzy zwanych Templariuszami. Od końca XIX wieku osiedlali się w Jaffie, Hajfie i innych ważnych miejscach Ziemi Świętej.

Przeszłość Betlejem została dyskretnie zapomniana do początku lat 90., kiedy to Izraelski Urząd do spraw Starożytności zaczął wykopaliska na tym obszarze przed planowaną rozbudową miejscowości. Już pierwsze odkrycia pokazały, że Templariuszy do tego spokojnego miejsca w Galilei ściągnęło coś więcej niż tylko zbieżność nazw.

Poszukiwacze drugiego Betlejem

Kobi Fleischman przedstawia mnie Aviramowi Oshriemu, archeologowi, który między 1992 a 2003 rokiem prowadził w Betlejem Galilejskim pięć wykopalisk. Oshri rozpoczął swoją pracę przekonany, że to rutynowa inspekcja, ale już pierwsze odkrycia wprawiły go w zdumienie. Jego badania pokazały, że miejsce to było stale zamieszkane od przynajmniej VI wieku przed naszą erą, a w czasach Chrystusa żyła tam kwitnąca wspólnota żydowska. Szczególnie cennym znaleziskiem okazało się mauzoleum w kształcie synagogi oraz fabryczka produkująca naczynia kuchenne. Wytwarzano je z kamienia - surowca, o którym Żydzi sądzili, że ma właściwości oczyszczające.


Odkrycia Oshriego kontrastują z serią bezowocnych poszukiwań w słynniejszym Betlejem w pobliżu Jerozolimy, które sugerują, że miejsce to przez setki lat przed narodzeniem Chrystusa nie było w ogóle zamieszkane! Brak dowodów z tego okresu spowodował, że już znany brytyjski archeolog R.W. Hamilton, który prowadził tam badania w latach 30. XX wieku, zatytułował ostatni rozdział swojej pracy o kościele betlejemskim "Problem z tradycyjnym miejscem Narodzenia Pańskiego".

Ostatnie wykopaliska archeologów izraelskich przyniosły równie rozczarowujące rezultaty. Według Oshriego, gdyby Józef i Maria podróżowali do Betlejem w Judei, by tam urodziło się dziecko, nie tylko nie znaleźliby pokoju, ale również trudno byłoby im znaleźć zdatny do tego budynek.

Późniejsze badania Oshriego pokazały, że w epoce bizantyjskiej północne Betlejem stało się ważnym centrum chrześcijaństwa. Dwa odkopane budynki zidentyfikowano na podstawie brązowych krzyży, lampek oliwnych ozdobionych znakiem krzyża i dużej liczby świńskich kości (chrześcijanie jedzą wieprzowinę, a Żydzi nie) jako starożytny monaster i kościół. Rozmiary kościoła (45 na 25 metrów) stawiają go w rzędzie największych budowli sakralnych pochodzących z tego okresu. "Dlaczego tak duże miejsce chrześcijańskiego kultu zbudowano w sercu obszaru zamieszkanego przez Żydów?" - pyta retorycznie Oshri. Wielka mozaika z podłogi kościoła, udekorowana winoroślą i figurami zwierząt, zdobi teraz wejście do nowego portu lotniczego w Tel Awiwie. W innym budynku z VI wieku - zapewne oberży lub zajeździe - znaleziono mozaikę, która sugeruje, że Betlejem było zamożną miejscowością często odwiedzaną przez gości - prawdopodobnie pielgrzymów do wspomnianego kościoła.

Chrystus i król Dawid

Z jakiego powodu Józef i Maria mieliby podróżować ze swego domu w Nazarecie około stu kilometrów na południe, po to by ich syn urodził się w słynniejszym dziś Betlejem? - drąży Oshri. Jego zdaniem biorąc pod uwagę, że Maria była w zaawansowanej ciąży, para mogła pojechać parę kilometrów od domu, do północnego Betlejem, gdzie mieszkali rodzice Józefa.


W latach 90. Oshri odkrył w Betlejem naturalną grotę koło kościoła. Wtedy nic z tym nie zrobił. Teraz męczy go myśl, że przegapił ważny trop. Świątynię Narodzenia Pańskiego w Betlejem koło Jerozolimy postawiono nad grotą, w której miał się urodzić Chrystus. Czy konkurencyjny kościół w Betlejem HaGelilit zbudowano na tej samej zasadzie? Oshri szuka teraz prywatnych sponsorów, by wznowić wykopaliska.

Dlaczego jednak, skoro zarówno dowody archeologiczne, jak i zdroworozsądkowe wskazują, że miejscem Narodzenia Pańskiego było raczej Betlejem Galilejskie, niemal od początku chrześcijaństwa wydarzenie to umieszczano w drugim Betlejem, w pobliżu Jerozolimy? Według rosnącej liczby biblistów odpowiedzi trzeba szukać w determinacji wczesnych chrześcijan, by promować Betlejem w Judei jako prawdziwe miejsca Narodzenia, a nie bardziej prozaiczne Betlejem Galilejskie. Był to fragment wczesnej propagandy chrześcijańskiej obliczonej na pozyskanie zwolenników wśród sceptycznej i wrogiej wobec chrześcijaństwa ludności żydowskiej.

Według starotestamentowego proroka Micheasza żydowski Mesjasz nadejdzie z Betlejem w Judei, miejsca urodzenia króla Dawida. Sposobem przekonania Żydów do przyjęcia nowej wiary byłoby udowodnienie, że Jezus pochodzi z rodu Dawida. Pisząc ponad pół wieku po śmierci Jezusa, autorzy dwóch Ewangelii przedstawiający Narodzenie Pańskie bardzo wyraźnie podkreślają ten wątek. U Łukasza czytamy: "Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i z rodu Dawida".

Mateusz także uzmysławia swoim czytelnikom wagę tego faktu, zauważając, że w Starym Testamencie zapisano, iż to z Betlejem "wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela". Krótko mówiąc, Józef miałby wrócić na południe, do swojego rodzinnego Betlejem Judejskiego, by uzyskać rzymski cenzus, że jest to jego rodzinne miasto i że w związku z tym pochodzi z rodu Dawida. To zaś stwarzało niezbędny związek - nawet jeśli dość luźny - między królem Dawidem i Jezusem. Biblijne proroctwo, mogli twierdzić chrześcijanie, zostało zatem wypełnione.

Archeologia polityczna


Naukowcy od ponad stu lat kwestionują wiarygodność przekazów biblijnych. Wielu, wśród nich żydowski badacz Joseph Klausner, autor pochodzącej z 1922 roku książki "Jezus z Nazaretu", właśnie to miasto wskazują jako potencjalne miejsce narodzin Jezusa. Już w 1907 roku Encyklopedia Katolicka odnotowywała, że dysydenccy teologowie wskazywali raczej na Betlejem Galilejskie niż Judejskie. Ostatnio Lesley Hazelton w biografii matki Jezusa "Maria: Prawdziwa biografia Matki Dziewicy" pisze: "Jedyny scenariusz, który do mnie przemawia, to taki, że [Józef i Maria] udali się po zaświadczenie nie do Betlejem Judejskiego, które jest tuż koło Jerozolimy, ale do Betlejem w Galilei".

Jednak teoria, zgodnie z którą to Betlejem Galilejskiemu powinien przypaść honor miejsca urodzenia Chrystusa, najmocniejsze wsparcie uzyskała od Bruce'a Chiltona, księdza i profesora religii w nowojorskim Bard College. W swojej książce "Rabbi Jezus" pisze on, że podejrzenia co do prawdziwego miejsca urodzenia Jezusa, których nabrał w połowie lat 70., zyskały potwierdzenie dzięki pracom Oshriego. "Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Betlejem, do którego nawiązuje Mateusz, znajdowało się w Galilei" - twierdzi Chilton. Pomimo wagi odkrytych przez Oshriego śladów wczesnego chrześcijaństwa w Betlejem Galilejskim nie wywołały one niemal żadnej debaty. W 2003 roku wstrzymano mu fundusze na badania i zmuszono, by zasypał wykopaliska. Jak mówi, jego szefowie bali się, że prace zaczną przyciągać uwagę opinii publicznej. "Bez ogródek powiedziano mi, że mity i tradycje dotyczące Narodzenia Pańskiego są ważniejsze niż dowody archeologiczne".

W grudniu tezy Oshriego zyskały większy rozgłos. Najważniejszy branżowy periodyk "Archaeology" opublikował jego artykuł zatytułowany "Gdzie urodził się Jezus". Redaktor naczelny Peter Young z szacunkiem wyraża się o wkładzie w zrozumienie okresu biblijnego archeologów takich jak Oshri.



Lekceważące potraktowanie znaczących odkryć w północnym Betlejem rażąco kontrastuje z zamieszaniem, jakie wywołało odkopanie w ubiegłym miesiącu rzekomo najstarszego znanego kościoła na świecie w położonym nieopodal Nazaretu i Betlejem HaGelilit Megiddo, gdzie według biblijnej przepowiedni miał się znajdować Armagedon. Informacja o tym odkryciu obiegła wszystkie światowe media. Niewielki kościół w Megiddo odkryty przy okazji prac nad rozbudową izraelskiego więzienia dla Palestyńczyków zbudowano prawdopodobnie około roku 250, kiedy chrześcijaństwo było wciąż zakazane. Już teraz sugeruje się, że będzie on główną atrakcją prawdopodobnej wizyty papieża w Ziemi Świętej zaplanowanej na przyszły rok.

Dlaczego więc odkrycia w sąsiednim Betlejem nie wywołały takiego samego zainteresowania? Oshri sądzi, że Kościoły, a w szczególności Watykan, nie są zainteresowane naruszaniem tradycyjnego wyobrażenia o Narodzeniu Pańskim, zaś branża pielgrzymkowa niechętnie przyznałaby się do wielkiej pomyłki. "Interesy komercyjne są zbyt ważne. Kościoły nie widzą powodu, dla którego historia o narodzeniu miałaby zostać zmieniona".

Prywatnie Joseph Yaeger przyznaje, że wierzy, iż miejscem narodzenia Jezusa było Betlejem HaGelilit. Jak jednak mówi, nie ma sensu podnosić o to krzyku. "Czy naprawdę potrzebna nam jest wojna z Watykanem? Niech inne Betlejem pławi się w chwale".

Jonathan Cook Betlejem HaGelilit

http://wiadomosci.wp.pl/kat,9811,title,W-prawdziwym-Betlejem,wid,8120868,wiadomosc.html?ticaid=118c19


środa, 8 marca 2017

Podpisałam!

Gorąco zachęcam do obrony praw Polaków w Europie:

http://www.citizengo.org/pl/41698-zadamy-respektowania-praw-i-godnosci-polakow-udajacych-sie-do-wielkiej-brytanii-sz-panie

Lechija narodowa i wierna realnej demokracji oraz przyrodzonym prawom człowieka do wolności słowa, wyznania, wiary oraz godności

Udany dzień kreatywny! :)


To był bardzo udany, pracowity i kreatywny dzień. Zjedzone na śniadanie, pożywne mięso, poprawiło samopoczucie Indianki. Indianka rano nakarmiła i napoiła zwierzęta, a potem rozrobiła i dolała 80 litrów impregnatu do beczek z kłodami, oraz przygotowała roztwór do malowania nie zanurzonych fragmentów słupów. Dzień wcześniej wyszorowała i umyła pędzel z wapna.
Te fragmenty słupów do których roztwór impregnatu nie sięga, trzeba będzie domalować pędzlem.

Obejrzała miejsce planowanego ogrodu przymierzając się do ataku na glebę i wpadła na genialny pomysł, jak szybko założyć prowizoryczne, ale skuteczne ogrodzenie, zanim fest zaimpregnuje i wkopie swoje jebitne kłody stałego ogrodzenia, co zapewne zajmie jej około miesiąca, zwłaszcza, że nie ma jeszcze oleju przepracowanego do impregnacji słupów i beczki do niego, a także brak wysokiej siatki ogrodzeniowej do tych słupów, a czas leci! :)
Chociaż są jeszcze przymrozki, ale pod folią można by spróbować posiać chociaż szpinak! :)

Przybyło dzisiaj istotne akcesorium do elektrycznego ogrodzenia.
Można ogrodzenie elektryczne zakładać i uruchamiać! :)

Zaczęła znosić rzeczy potrzebne do błyskawicznego założenia prowizorycznego ogrodzenia, głównie różne stare siatki i tyczki plastikowe. Sam elektryczny pastuch jednak nie wystarczy, aby uchronić inspekty przed inwazją indiańskich zwierzątek. Potrzebna jeszcze siatka. Indianka ma stare, zniszczone, niskie siatki. Ale są! :) Póki co, rozciągnie to co ma. Byle owce i kozy oraz kury nie wdzieraly się na inspekty. To, i plus prąd, powinno zabezpieczyć niewielką działeczkę. Niewielką, bo siatek mało, a także ogranicza ją to, do czego może je przyczepić. Wszak słupów jeszcze nie ma gotowych!
Póki co, siateczki przypnie do stajni i drzew i podeprze je starymi słupkami polipropylenowymi, które ocalały z dawnych jej ogrodzeń przenośnych.

Trzeba siać! :) Warzywa w sklepie upiornie drogie i niezbyt zdrowe. Chemicznie pryskane i sztucznie nawożone. Trzeba mieć swoje! Wyhodować na oborniku.
Na szczęście Indianka ma super obornik od swoich koni, owiec i kóz! :)

Jutro posieje w doniczkach najpilniejsze warzywa, te które trzeba już teraz kiełkować w cieple domu, czyli pomidory, papryki, kalafiory, selery.
A potem trzeba przekopać na dworze grządkę, oczyścić z korzeni i kamieni oraz posiać szpinak pod folią, bo jeszcze przymrozki są.

Do dzieła, dzielna Indianko! :)))

Lechija ogrodowa vel Indianka kreatywna :)




poniedziałek, 6 marca 2017

Dziegieć

Ciekawe, czy są tu gdzieś w okolicy smolarnie?

Lechija zaciekawiona

"Dziegieć – produkt o gęstej, smolistej konsystencji powstający w wyniku suchej destylacji drewna bądź kory różnych gatunków drzew i krzewów[1]. Wśród sklasyfikowanych rodzajów (według różnych źródeł) wyróżnia się dziegcie gatunkowe[2]: sosnowy (Pix liquida Pini)[3][4], bukowy (Pix Fagi)[5], brzozowy (Pix Betulae)[6] , jałowcowy (Pix Juniperi)[7] oraz dziegieć mieszany (Pix liquida)[8] i jego zagęszczona odmiana dziegieć okrętowy (Pix navalis). Rzadziej uzyskiwane w praktyce są dziegcie gatunkowe: modrzewiowy (Pix Laricis), jodłowy (Pix Abietis), dziegieć świerkowy (Pix Picea), wierzbowy (Pix Salicis) oraz torfowy (Pix Cespesis)[2].

Niekiedy jako "dziegieć mineralny" określa się smołę pogazową używaną w lecznictwie jako produkt standaryzowany pod nazwą Prodermina. W literaturze opisywany jest także dziegieć węgla brunatnego.[9]

Proces produkcji

Wytwarzany jest przez rozpalanie ognia w specjalnie przygotowanych dołach ziemnych, w których ułożone zostają stosy drewna, uszczelnione darnią, mchem i gliną a następnie obsypane ziemią – konstrukcje te zwane były smolarniami. Proces wytapiania dziegciu trwa wiele godzin, a powstała substancja spływa do glinianego naczynia umieszczonego na dnie dołu.

Umiejętność produkcji dziegciu była kiedyś pilnie strzeżoną tajemnicą, a sam dziegieć bardzo cenioną i szeroko stosowaną substancją.

Był jednym z ważnych produktów handlowych eksportowanych z Polski w beczkach od XV do XIX wieku.

Dzisiaj jego produkcja występuje głównie w południowo-wschodniej Polsce i ma charakter jedynie podtrzymywania tradycji rzemiosła ludowego.

Zastosowanie

Dziegieć posiada właściwości antyseptyczne i bakteriobójcze. Niegdyś był bardzo rozpowszechniony i stosowany jako lek w chorobach skóry. Do dzisiaj jest szeroko wykorzystywany w leczeniu łuszczycy, chociaż ze względu na swój zapach i trudne do usunięcia zabrudzenia nie jest lubiany przez pacjentów. Ponadto używany jest przez lekarzy weterynarii jako środek pomocny przy wykonywaniu opatrunków oraz w celach pielęgnacyjnych racic u bydła lub kopyt u koni.

Oprócz zastosowania w leczeniu wykorzystywano go również do impregnacji płótna i skóry, łodzi, smarowania osi, uszczelniania beczek, przyklejania grotów do strzał i w wielu innych."

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Dziegieć;

niedziela, 5 marca 2017

Brunhilda jutro wyjeżdża




Co prawda miała wyjechać z końcem lutego, ale przeciągnęła swój pobyt na Rancho Indianki o te jeszcze kilka dni.

Dzisiaj pomogła Indiance załadować do beczek, wielkie, ciężkie kłody olchowe, szykowane na ogrodzenie.

Zmieściło się w dwóch dużych, metalowych beczkach, aż 15 jebitnych kłód olchowych.

Jutro będą gotowe do wyjęcia i suszenia, ale Indii chce jeszcze pomalować górne części kłód, te, które mają wystawać ponad grunt.

Ma nadzieję, że zastosowany preparat (Kuprafung No), pozwoli ogrodzeniu przetrwać ponad 3 lata.

Lechija,
- gospodarna i pracowita

Ofensywa wiosenna

Indii mimo fizycznego osłabienia (chyba zima ją wyczerpała, codzienny obrządek zwierzątek i walka o ogień) intensywnie przygotowuje się do ogrodowej ofensywy wiosennej.

Cel ofensywy ambitny - budowa nowego, trwałego ogrodzenia planowanego ogrodu i założenie samego ogrodu, czyli między innymi budowa inspektów i mini szklarenki.

Przypomnijmy, że rok temu zostały wykonane słupy (ścięte i okorowane).
Schną sobie do dziś. Pora zaimpregnować je i wkopać, a następnie zainstalować siatkę lub przykręcić łaty poziome. Płot musi być solidny, inaczej wszędobylska zwierzyna Indianki zeżre wszystkie warzywa :)

Lechija ogrodowa :)

sobota, 4 marca 2017

Rosjanie szpiegują w Polsce


http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,bor-zauwazylo-drona-nad-belwederem-zatrzymano-lotysza,225690.html

Statystyka

Ponad 2 miliony wejść? Ponad 40.000 wejść w ostatnim miesiącu?
Hmm... :))) Cosik popularność bloga Indii rośnie :)
Tylko szkoda, że finanse nie rosną... ;)

Indianka vel Lechija




środa, 1 marca 2017

Wskrzeszanie mamuta możliwe już za kilka lat

Ja się tylko zastanawiam co on żarł, ten mamut i co będzie żarł gdy go wskrzeszą. Nie jest łatwo taką bryłę mięsa wykarmić, zwłaszcza w klimacie polarnym, gdzie nie ma co jeść.

Ale taki zwierz może pracować dla ludzi w trudnych warunkach polarnych jako zwierzę pociągowo transportowe i tym samym zapewnić sobie dobra paszę od wdzięcznego człowieka.

Lechija zaciekawiona



Wskrzeszanie mamuta możliwe już za kilka lat

24 lut, 10:55Sarah Knapton Daily Telegraph
W ciągu dwóch lat na Ziemi może znów pojawić się mamut włochaty, gatunek, który wyginął ok. 4 tys. lat p.n.e. "Wskrzeszenie" tego dawno wymarłego gatunku stało się realną perspektywą dzięki rozwojowi przełomowej techniki.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej.
fot. BEW\ ALAMY LIMITED

Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda pod kierunkiem światowej sławy genetyka, prof. George’a Churcha, od dwóch lat pracują nad odtworzeniem DNA mamuta włochatego. W swoim eksperymencie wykorzystują fragmenty materiału genetycznego mamuta włochatego, zachowanego w bardzo dobrym stanie w wiecznej zmarzlinie Arktyki.
Na początku badacze przeanalizowali DNA mamuta, by zidentyfikować geny związane z odpornością na zimno, które odróżniają go od jego najbliższego krewnego, słonia indyjskiego – m.in. te, w których zakodowana jest gęsta sierść, wielkość uszu, a przede wszystkim cecha sprawiająca, że krew mamuta nie zamarza.
Włączając geny mamuta do genomu embrionu słonia, naukowcy w niedalekiej przyszłości stworzą hybrydę mamuta i słonia, posiadającą wiele cech charakterystycznych mamuta włochatego.
Testy laboratoryjne potwierdziły, że komórki z DNA mamuta i słonia funkcjonują prawidłowo. Kolejnym krokiem ambitnego przedsięwzięcia będzie wyhodowanie embrionu mamuta. Naukowcy zamierzają umieścić zarodek w sztucznej macicy, bez angażowania samicy słonia indyjskiego (gatunku zagrożonego) w roli surogatki.
Od rozpoczęcia eksperymentu w 2015 roku badacze zwiększyli liczbę modyfikacji (kopii DNA mamuta włączonych do genomu słonia) z 15 do 45. - Chcemy oszacować wpływ każdej z tych zmian w genomie – tłumaczy prof. George Church, który kieruje pracą genetyków z Uniwersytetu Harvarda. – Mówiąc w skrócie, próbujemy przeprowadzić embriogenezę w warunkach laboratoryjnych. - Edycje mają związek z cechami, które pozwolą słoniom przetrwać w zimnych środowiskach. Zidentyfikowaliśmy modyfikacje odpowiadające za małe uszy, podskórny tłuszcz, gęstą sierść i specyficzną krew, ale są też inne, które jak się wydaje, zostały pozytywnie wyselekcjonowane.
- Naszym celem jest stworzenie embrionu hybrydy słonia i mamuta – dodaje badacz. – Właściwie będzie to słoń z kilkoma cechami mamuta. Do tego celu jeszcze daleko, ale możemy go osiągnąć w ciągu paru lat.
Mamut włochaty pojawił się około 250 tys. lat temu i szybko rozprzestrzenił się w ekosystemach chłodniejszych regionów półkuli północnej. Dominował w Europie i Azji, a z czasem także w Ameryce Północnej, i wyginął podczas ostatniego zlodowacenia 4,5 tys. lat temu, prawdopodobnie z powodu zmian klimatycznych, ale niewykluczone, że po części także z powodu działalności łowieckiej człowieka.

Najbliższym krewnym mamuta włochatego jest słoń indyjski.
"Wskrzeszenie" tego dawno wymarłego gatunku stało się realną perspektywą dzięki rozwojowi przełomowej techniki edycji genów, która umożliwia precyzyjny dobór i wstawienie fragmentów DNA pozyskanego od okazu zamrożonego przez tysiące lat w syberyjskim lodzie.
Prof. Church jest współtwórcą techniki o nazwie CRISPR/Cas9, szeroko stosowanej od 2012 roku, dzięki której w inżynierii genetycznej dokonał się prawdziwy przełom. Działająca na zasadzie "wytnij i wklej" technika naśladuje system obronny, jaki bakterie stosują do walki z wirusami, umożliwiając manipulowanie nićmi DNA z dokładnością, o jakiej do niedawna naukowcy mogli tylko marzyć.
- Eksperyment George’a Churcha, polegający na próbie wskrzeszenia konkretnego gatunku, otwiera przed nami ogromne możliwości – uważa dr Edze Westra, wykładowca Uniwersytetu Exeter, specjalizujący się w technice CRISPR. - Tę metodę można wykorzystać do edycji DNA najbardziej zagrożonych gatunków lub tych, które ze względu na swoją endogamiczność mają coraz mniejsze szanse przetrwania. Nie jestem przekonany, czy z tej możliwości powinniśmy korzystać już teraz, ale ta technika z pewnością nam na to pozwala.
Inni eksperci są zdania, że metodę należy wykorzystać do ratowania gatunków, które jeszcze żyją, zamiast wskrzeszać starożytne zwierzęta, które wyginęły tysiące lat temu. Genetyk z Uniwersytetu Kalifornii, dr Beth Shapiro, autorka książki "How to Clone a Mammoth" ("Jak sklonować mamuta"), tłumaczy, że naukowcom nigdy nie uda się odtworzyć ssaka, który byłoby "stuprocentowym mamutem". - Słonie są gatunkiem zagrożonym. Może wystarczy zamienić kilka genów na te obecne w DNA mamutów, nie wskrzeszać mamutów, a tylko pozwolić słoniom żyć w chłodniejszym klimacie? – zastanawia się badaczka.
Przemawiający przed gremium American Association for Advancement of Science (AAAS) prof. Church, przypomniał, że projekt "Mamut" ma dwa cele: zabezpieczenie alternatywnej przyszłości zagrożonego słonia indyjskiego i wspomożenie walki z globalnym ociepleniem.
Naukowiec uważa, że mamuty włochate mogą zapobiec topnieniu wiecznej zmarzliny w tundrze i powstrzymać emisję ogromnych ilości gazów cieplarnianych do atmosfery. - Powstrzymają rozmarzanie tundry, bo będą maszerować przez śnieg, ułatwiając przepływ chłodnego powietrza – tłumaczy. – Latem będą przewracać drzewa i stymulować rozrost traw.
Naukowcy zamierzają stworzyć embrion ze zmodyfikowanych komórek skóry słonia lub kilka embrionów wykorzystując techniki klonowania. W komórkach jajowych słonia, z których usunięto materiał genetyczny, umieszczą jądra reprogramowanych komórek. Następnie dzięki sztucznej stymulacji wymuszą rozwój zarodków. - Mam nadzieję, że całą procedurę uda się przeprowadzić ex vivo (poza ciałem) – dodaje prof. Church, mając na myśli sztuczną macicę. – Nierozsądnymi byłoby narażać układ rozrodczy samicy zagrożonego gatunku na takie ryzyko.
- Obecnie próbujemy wyhodować myszy metoda ex vivo. W literaturze z lat 80. są opisy takich eksperymentów, ale poza tym nie było większego zainteresowania. Dziś dysponujemy zupełnie nowymi możliwościami, dlatego postanowiliśmy jeszcze raz przyjrzeć się tej metodzie.
Prof. Church przewiduje, że dzięki rozwojowi inżynierii genetycznej już za dziesięć lat możliwe będzie odwracanie procesu starzenia. Jednocześnie uważa, że technice CRISPR przypisuje się zbyt duży potencjał. - To po prostu jeszcze jedna technika. Mówienie, że ta metoda wszystko zmienia, to jak twierdzenie, że Beatlesi wynaleźli lata 60. – zauważa.
Prof. Church wygłosił swoje przemówienie podczas dorocznego sympozjum AAAS w Bostonie.

http://ciekawe.onet.pl/zwierzeta/artykuly/wskrzeszanie-mamuta-mozliwe-juz-za-kilka-lat,1,5675756,artykul.html

poniedziałek, 27 lutego 2017

Obejrzyj film „Islamskie gangi gwałcicieli w UK” w YouTube

Islamskie gangi gwałcicieli w UK: http://youtu.be/eUg2s2Z7Czc

Jewish special branch

Czyli żydowski oddział specjalny na lotnisku w Londynie, tak aresztował i przetrzymywał polskiego duchownego księdza Międlara:


"To, co się wydarzyło 25 lutego na lotnisku Stansted, zapisze się negatywnie w historii Polonii na Wyspach. Jacek Międlar za swoje poglądy nie został wpuszczony do Wielkiej Brytanii, a nastepnie z niej wydalony! To smutny przykład, że świat jaki znamy upada w szybszym tempie, niż nam się wydaje. Ja rozumiem, że nie trzeba się zgadzać z poglądami Jacka, ale w tym przypadku mamy do czynienia z jawnym łamaniem wolności słowa. W momencie gdy czekałem na niego w sali odlotów i poźniej dowiedziałem się, że został aresztowany, miałem tę nieprzyjemność spotkać się z oficerem policji, który pokazał mi, co oznacza rasizm w nowym wydaniu. Nie ma tu miejsca na całą opowieść, ale o jednym muszę wspomnieć. Otóż ów oficer z uśmiechem na twarzy poinformował mnie, że tylko Brytyjczycy mają wolny wstęp do UK! Reszta bez powodu może być wydalona! Niezłe, nie? Jakiś komentarz? Zresztą o przesłuchaniu Jacka Międlara i wydaleniu z UK opowie on sam. To jest szokująca opowieść! Zapraszamy do słuchania!"
Odtwarzacz muzyki
00:00
00:00





niedziela, 26 lutego 2017

Gra planszowa


Brunhilda chętnie zagrałaby w grę planszową. Wyraziła takie życzenie. Indianka od dawna nosiła się z zamiarem zakupu kilku gier planszowych na długie zimowe wieczory, ale są dość drogie. Ale skoro Brunhilda chętna, to Indianka coś nie za drogiego znalazła. Na początek będzie to gra: "111"
Trzeba Brunhildę uświadomić o roli jej narodu w Polsce, bo cholera wie, co niemiecko-żydowska propaganda włożyła jej do głowy w Niemczech.

"111” jest planszową grą historyczną przeznaczoną dla dwóch osób. Jej akcja rozgrywa się we wrześniu 1939 r. i odtwarza walkę w obronie polskiego nieba, jaką toczyła m.in. 111 eskadra myśliwska. Niemieckie Luftwaffe atakuje stolicę Polski – Warszawę.

Zadaniem lotnictwa polskiego jest strącenie niemieckich bombowców zanim dotrą nad miasto. Z pomocą Polakom przychodzi artyleria przeciwlotnicza i ukryte przed wzrokiem Niemców lotniska polowe. 

Wolne media? Byle nie w UK

Pokojowy polski ksiądz, publicysta, dziennikarz Jacek Międlar został zaproszony do UK na lokalne wiece i uroczystości. Miał wygłosić serię wykładów.
Został tam także oddelegowany przez polskie gazety do przeprowadzenia relacji i wywiadów z tych wiecy i wydarzeń. Miał przeprowadzić wywiad z liderką BritainFirst, brytyjskiej partii narodowej, sprzeciwiającej się gwałtowi kulturowemu, dokonywanemu na narodzie brytyjskim z użyciem fali emigrantów muzułmańskich. BritainFirst protestuje w UK przeciwko gwałceniu brytyjskich dzieci przez muzułmanów.

To nie agresywny muzułmański terrorysta wjeżdżający w tłum chrześcijan na jarmarku w Berlinie, tylko spokojny, dobry człowiek miłujący pokój i swój kraj.
Brytole z Żydami aresztowali go i przesłuchiwali kilka godzin, jak potencjalnego zamachowca!

"Oświadczenie red. naczelnego Warszawskiej Gazety ws. zatrzymania Jacka Międlara! Protestujemy przed upolitycznianiem obecności naszego dziennikarza w Londynie

W sprawie zatrzymania dziennikarz Jacek Międlar przez brytyjskie służby graniczne na lotnisku w Londynie.

Nasz dziennikarz Jacek Międlar pojechał do Londynu na zlecenie Warszawskiej Gazety i Polski Niepodległej, w celu wykonania relacji z Biegu Wilczego w Londynie oraz przeprowadzenia wywiadu z Jaydą Fransen, liderką ruchu narodowego Britain First.

Protestujemy przed upolitycznianiem obecności dziennikarza Jacka Międlara w Londynie o czym świadczyć może zachowanie brytyjskich służb granicznych jak również nagonka na naszego dziennikarza ze strony lewackich mediów.

Piotr Bachurski, redaktor naczelny

Warszawska Gazeta"

http://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/10621-oswiadczenie-red-naczelnego-warszawskiej-gazety-ws-zatrzymania-jacka-miedlara-protestujemy-przed-upolitycznianiem-obecnosci-naszego-dziennikarza-w-londynie

Brytyjskie służby pod pretekstem fałszywych zarzutów, szykanują księdza Jacka Międlara!

Aresztowanie polskiego księdza miało miejsce wczoraj rano.
To oburzające, jak Wielka Brytania łamie zasady demokracji i tolerancji religijnej!

Lechija independent

"Nasz redakcyjny kolega Jacek Międlar, został zatrzymany w sobotę rano na lotnisku Stansted w Londynie przez brytyjską straż graniczną (UK Border Agency). Jacek Międlar pojechał na spotkanie z brytyjskimi czytelnikami.

O sprawie na Facebooku pisze dziennikarz Wojciech Sumliński, który również udał się do Londynu.

– Jak poinformował mnie Piotr Szlachtowicz z portalu „Nowy Polski Show” prosząc o rozpropagowanie poniższej informacji, dziś rano na lotnisku Stansted w Londynie został zatrzymany ksiądz Jacek Międlar. Ksiądz przyjechał do Wielkiej Brytanii na zaproszenie miejscowej polonii oraz brytyjskich organizacji protestujących przeciwko specyficznie pojmowanej „poprawności” polegającej na wyciszaniu i blokowaniu opinii publicznej dostępu do informacji o muzułmańskich gwałtach na brytyjskich dzieciach – pisze Sumliński.

I dodaje:

– Miał wygłosić wykłady poświęcone właściwie rozumianej wolności w kilku angielskich miastach, m.in. w okolicach Birmingham. Według informacji wstępnych ksiądz został zatrzymany przez Border Force pod zarzutem „mowy nienawiści”. Na razie nie ma informacji o toku dalszego, przyjętego przez brytyjskie władze, postępowania wobec księdza Jacka Międlara – czytamy."

http://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/10620-wojciech-sumlinski-brytyjskie-sluzby-zarzucaja-jackowi-miedlarowi-mowe-nienawisci
---

Kopaczowej plany islamizacji chrześcijańskiej Polski

Oczywiście bez referendum, bez pytania o zgodę Polaków!
Partia bezwzględnych, zarozumiałych panów z Patologicznej Platformy, planowała przekształcić Polskę, w burdel, jaki mają teraz u siebie Francuzi,  Niemcy oraz Szwecja!

Oficjalnie mówiła o grupie 7.000 emigrantów muzułmańskich, na prawdę miało to być 70.000. Chciała nas znowu oszukać. Po wygranych wyborach, PO zalała by nas falą obcych cywilizacyjnie i kulturowo muzułmanów. Polacy protestujący przeciwko temu cywilizacyjnemu gwałtowi, byliby szykanowani w Polsce i wsadzani do więzień. Bogu dzięki, że PO przegrała wybory!

Ale co oni robią jeszcze w Sejmie? Ano sabotaże, takie jak ten 16 grudnia 2016. Należy ich całkowicie wyeliminować z polityki. To szkodnicy i zdrajcy narodu polskiego, działający na jego szkodę. Nie głosujcie na nich nigdy więcej!

Lechija independent

"Dobrze, że ekipę PO-PSL udało się odsunąć od władzy. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, na antenie TVN24, ujawnił szokujące decyzje, które zapadły w czasie rządów premier Ewy Kopacz, która miała zgodzić się na przyjęcie, aż 70 tys. imigrantów.

– Rząd Ewy Kopacz deklarował przyjęcie 7 tys. uchodźców, a w rzeczywistości planował przybycie nawet 70 tys. imigrantów - mówił w "Faktach po Faktach" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Ziobro był w TVN24 pytany o swoją wcześniejszą wypowiedź w której stwierdził, że gdyby PO wygrało wybory, w Polsce powstałby „islamskie dzielnice”. Minister sprawiedliwości podkreśla, że widział dokumenty w tej sprawie. Polityk podkreśla, że rząd planował przyjęcie większą liczbę imigrantów, niż oficjalnie deklarował (7 tys. - red).

– Wszystkie kraje, które zdecydowały się szeroko otworzyć drzwi przed uchodźcami pochodzącymi z zupełnej innej kultury, ze świata, gdzie islam odgrywa wiodącą rolę (…), wszędzie w tych krajach jest gigantyczny problem bezpieczeństwa. Proszę zwrócić uwagę, Francja staje się krajem notorycznie niebezpiecznym, staje się krajem dotkniętym stanem wyjątkowym, gdzie ograniczane są prawa człowieka i prawa obywatelskie. Politycy francuscy są bezradni, ponieważ obawiają się zamachów. Francuzi zaczynają się bać chodzić po własnych miastach – powiedział Ziobro.

Mówił również, że na 7 tys. imigrantów, premier Kopacz zgodziła się pod wpływem presji w czasie kampanii wyborczej. Dodaje, że po ewentualnych wygranych wyborach, ta liczba mogłaby wzrosnąć.

– Bo nie tego oczekiwała kanclerz Merkel. Jestem człowiekiem, który ma pewną wiedzę i doświadczenie życiowe i polityczne. Rozumiem mechanizmy polityczne i wiem, czego oczekiwały Niemcy i Francja. Wiem, co mówiła kanclerz Merkel w Parlamencie Europejskim. Wiem, czego domagali się liderzy grup. To byłoby dużo więcej, na przykład 70 tysięcy.

Minister ujawnił również, że z informacji, które do niego dotarły, wynika jakoby rząd Platformy i PSL-u planował stworzenie na terenie Polski obozu dla islamistów.

– Wiem, że były plany – bo do mnie dotarły takie informacje od polityków brukselskich – żeby w Polsce utworzyć obozy na terenach dawnych baz Związku Radzieckiego, po tych wojskach."

Źródło: http://www.tvn24.pl

Zima wróciła!

Za oknami śnieg. Biało. Trzeba złapać tę kurę emerytkę siedmioletnią, co wyszła na żer dwa dni temu i ani myśli wracać do kurnika. Jedna ruda dała się złapać wczoraj. Na podwórku i w paszarni kręci się jeszcze babcia zielononóżka, nestorka stadka kur.

sobota, 25 lutego 2017

Duchowny polski aresztowany w UK!


Moim zdaniem złamano Konstytucję Polski i naruszono kartę praw i wolności człowieka.
Ksiądz Jacek Międlar, to duchowy przywódca narodowców polskich.
Jacek Międlar jak i każdy inny Polak, ma prawo do wygłaszania swoich poglądów politycznych i brania udziału w wiecach politycznych i historycznych.

Żebrowski zaś, nie jest żadnym antysemitą. On jest po prostu doskonale wykształconym Polakiem, świetnym historykiem, który znakomicie zna historię Polski łącznie z czasami krwawej komuny w Polsce, którą do Polski sprowadzili Rosjanie i Żydzi pod koniec II WŚ i po wojnie.

Niby w jaki sposób Międlar miałby nawoływać do nienawiści? Przecież to katolik, który przestrzega przykazań boskich, więc nikomu krzywdy nie robi, bo Biblia mu zabrania, a On szanuje słowo boże. Biblia to zbiór najbardziej humanitarnych przepisów (przykazań). Nie ma lepszego, bardziej uczciwego i uniwersalnego prawa, niż to zawarte w Biblii.

Lechija oburzona







Jacek Międlar wraca do Polski po zatrzymaniu na lotnisku w Londynie


"Wracam do Ojczyzny. Dokładnie do Krakowa. Zostałem zatrzymany przez żydowskie służby specjalne" - napisał Jacek Międlar na swoim profilu w serwisie Facebook. Były zakonnik został dziś zatrzymany na lotnisku Stansted w Londynie. Międlar miał wziąć udział w wiecu radykalnego ugrupowania Britain First.
Udostępnij

0
Skomentuj




Jacek Międlar
Foto: Tomasz Pajączek / OnetJacek Międlar

Jacek Międlar na swoim profilu odniósł się do dzisiejszego zatrzymania na lotnisku w Londynie. "Niebawem nagram przemówienie, które miałem wygłosić w Telford, a Żydów doprowadziło do białej gorączki. Od miesięcy jestem przez nich inwigilowany" - czytamy we wpisie byłego zakonnika.
"Podczas kilkugodzinnego przesłuchania moje powoływanie się na Jezusa Chrystusa komentowane było z pogardą i odbierane było jako mowa rasistowska. Talmud w czystej postaci" - dodał Jacek Międlar. Swój wpis zakończył słowami "God bless Great Britain. God bless Great Poland".

Jacek Międlar zatrzymany na lotnisku Stansted

Były katolicki duchowny i narodowy aktywista Jacek Międlar został dziś rano zatrzymany na lotnisku Stansted w Londynie - poinformowały źródła w brytyjskiej policji. Mężczyzna miał po południu wziąć udział w wiecu radykalnego ugrupowania Britain First.
Służby prasowe policji hrabstwa Essex, której podlega lotnisko w Stansted, odmówiły komentarza w sprawie. Sprawą zajmuje się brytyjska służba graniczna Border Force, która podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych (Home Office).
Dzisiejszy wiec Britain First w Telford w pobliżu Birmingham był zapowiadany jako protest przeciwko domniemanemu problemowi molestowania dzieci przez członków lokalnej mniejszości muzułmańskiej i ukrywania tego faktu przez miejscowe władze. Zarzuty te zostały określone przez policję i władze miasta jako nieprawdziwe.
Protest został także potępiony przez lokalną poseł Partii Konserwatywnej Lucy Allen, która w przeszłości zajmowała się problemem wykorzystywania seksualnego dzieci. Było to po tym, jak w 2013 roku siedmiu mężczyzn, głównie Brytyjczyków pakistańskiego pochodzenia, zostało skazanych na łączną karę ponad 50 lat więzienia za podobne przestępstwa popełnione w latach 2007-2009.
- Nie ma w Telford miejsca dla Britain First, a sympatycy tej partii nie są tutaj mile widziani. Jest całkowicie nieakceptowalne, aby osoby, chcące promować radykalnie prawicową, antymuzułmańską ideologię, próbowały wykorzystać debatę na tak wrażliwy temat dla swoich potrzeb - podkreśliła poseł w rozmowie z lokalną gazetą "Shropshire Star".
Britain First zasłynęło w przeszłości m.in. wprowadzaniem "chrześcijańskich patroli" w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość muzułmańską. W programie wyborczym podkreślono, że członkowie partii są "przeciwko doktrynie i religii islamu (...), która promuje nienawiść, przemoc i nietolerancję", i chcą "ochronić ten kraj politycznie poprawnym multikulturalnym szaleństwem Unii Europejskiej".
Międlar był także zapowiadany jako specjalny gość niedzielnego biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych Tropem Wilczym w Slough na zachodzie Londynu. Oprócz niego w dyskusji po biegu mieli wziąć udział historycy i członkowie Społecznego Trybunału Narodowego, obywatelskiego sądu ds. zbrodni komunistycznych - Tadeusz Płużański i Leszek Żebrowski.
Wczoraj Fundacja Wolność i Demokracja, główny organizator biegów Tropem Wilczym na całym świecie, wydała oświadczenie, w którym apelowała do organizatorów londyńskiego wydarzenia o "zmianę programu oraz odcięcie się od poglądów, nawołujących do dyskryminacji, nietolerancji i przemocy".
"Celem biegu jest oddanie hołdu oraz godne upamiętnienie żołnierzy antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia zbrojnego, którzy kierowali się w swoim życiu zasadą wierności Bogu, Polsce i Honorowi Żołnierza Wojska Polskiego. Państwa działania stoją w sprzeczności z tymi wartościami, a co za tym idzie wypaczają ideę oraz podważają sens całego projektu" - napisała w imieniu Fundacji sekretarz zarządu, Lidia Luboniewicz.
O odwołanie wydarzeń z udziałem Międlara apelowały także brytyjskie organizacje antyfaszystowskie i walcząca z mową nienawiści organizacja "Hope not Hate". Podnosiły także kwestię w ich opinii antysemickich wypowiedzi Leszka Żebrowskiego.

Kontrowersje wokół Jacka Międlara

W kwietniu 2016 roku ks. Międlar odprawiał mszę świętą przy okazji obchodów 82. rocznicy powstania Obozu Radykalno-Narodowego w Białymstoku. Jak podawały regionalne media, Międlar, który kilka miesięcy później przestał być duchownym, w kazaniu nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - miał mówić podczas mszy.
Po tych uroczystościach Międlar dostał od przełożonych całkowity zakaz wystąpień publicznych. Pod koniec września 2016 roku wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy.

http://krakow.onet.pl/jacek-miedlar-wraca-do-polski-po-zatrzymaniu-na-lotnisku-w-londynie/fhl5yc8

https://m.facebook.com/OfficialBritainFirst/

Przedwiosenna sobota

Przymrozek. Słonecznie. Indianka chciała iść po obrządku na spacer, ale ścięło ją z nóg i zasnęła. Gdy obudziła się, jeszcze było jasno, więc posadziła kolejną partię cebul hiacyntowych. Gdy zakwitną, będzie pachniało upojnie hiacyntami w całym domu...

Brunhilda dzisiaj o dziwo nie poszła na swój codzienny spacer. Też ją ścięło.
Śpi cały dzień.

Indianka zrobiła obiad i podkłada opał do pieca, by ciepło w domu było.
Nadal się pali.

Nie chce się wstawać, ale trzeba latarki odłączyć od ładowania, aby nadmiernie akumulatorów nie rozładowały...

Wiosenny piąteczek


Śnieg stopniał. Na dworzu mokro i jeszcze paskudnie, ale w domu już wiosna. Kwitną hiacynty, niebawem zakwitną krokusy i nowe hiacynty.

Indianka zmieniła dziś dekorację stołu i kuchni. Dużo tego. Jutro skończy sadzić cebule. Kwiaty po przekwitnięciu i ociepleniu powędrują na nowotworzony ogród.

Teraz cieszą oczy i nozdrza w domu. Dziewczyny lubią kwiaty. Zarówno Indianka jak i Brunhilda. Brunhilda namalowała hiacynta z natury akwarelami. Teraz będzie miała nowe kwiatuszki do malowania i wąchania.

czwartek, 23 lutego 2017

Żydowska polityka historyczna nakierowana na materialne eksploatowanie Holocaustu kosztem Polaków - geneza


Żydowska polityka historyczna nakierowana na materialne eksploatowanie Holocaustu kosztem Polaków - geneza

Bardzo ciekawy, pouczający i świetnie napisany artykuł.
Polecam.

Lechija christiana

Proces sekularyzacji sprawił, że wśród Żydów zaczął coraz częściej pojawiać się sceptycyzm a wraz z nim pytanie: czy powinniśmy wierzyć, że Morze Czerwone się rozstąpiło i tak dalej? Potrzeba jest matką wynalazków i naprzeciw potrzebie wynikłej z narastania nastrojów sceptycznych w środowiskach żydowskich, wyszła religia holokaustu – mówi w rozmowie z portalem PCH24.pl redaktor Stanisław Michalkiewicz.



Kiedy po raz pierwszy zaczęto przerzucać odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie na Polaków?
Trudno jednoznacznie wskazać precyzyjną datę. Gdybym chciał odtworzyć sekwencję wydarzeń, która do tego doprowadziła, to wskazałbym na spotkanie Dawida Ben Guriona z Konradem Adenauerem w Nowym Jorku w roku 1961 podczas którego premier Izraela obiecał kanclerzowi Niemiec, że Żydzi nie będą już przeklinać „Niemców”. Wtedy  po raz pierwszy pojawiła się wykładnia, że sprawcami II Wojny Światowej byli „naziści” a nie Niemcy. Wcześniej nikt nie używał słowa „naziści”. Wszyscy wiedzieli, że zbrodni dokonali Niemcy.

Drugie wydarzenie, jakie doprowadziło do eskalacji obwiniania Polski i Polaków za zbrodnie II Wojny Światowej, to przemówienie Gerharda Schrӧdera w roku 2000 po objęciu przez niego w roku 1998 urzędu kanclerza Niemiec. Powiedział on, że „okres niemieckiej pokuty dobiegł końca”. Oznaczało to, że Niemcy nie będą przyjmowały żadnych suplik odszkodowawczych z powodu II Wojny Światowej.

Deklaracja kanclerza Schrӧdera stawiała stronę żydowską w obliczu konieczności podjęcia zasadniczych decyzji. W efekcie doszło wówczas do koordynacji niemieckiej polityki historycznej, która jest obliczona na stopniowe zdejmowanie odpowiedzialności z Niemiec i narodu niemieckiego, z żydowską polityką historyczną, która jest nakierowana na materialne eksploatowanie Holocaustu. Zdecydowano, że w tych warunkach żydowska polityka historyczna może mieć szanse powodzenia, jeśli wytypuje się „winowajcę zastępczego” i do niego zacznie się kierować pretensje odszkodowawcze. Ze względu na to, że spora część zbrodni niemieckich została dokonana na naszym obecnym terytorium państwowym  zdecydowano, że to Polska zostanie wykreowana na winowajcę zastępczego.

Proces zdejmowania odpowiedzialności z Niemców pomogła z pewnością wypowiedź papieża Benedykta XVI, który 28 maja 2006 roku przemawiając w obozie zagłady w Brzezince powiedział, że Niemcy były pierwszym krajem okupowanym przez nazistów. Dzięki tej figurze retorycznej Niemcy ze sprawców II Wojny Światowej jednym susem przeskoczyły do pierwszego szeregu ofiar.

Jaką rolę w procesie tworzenia „religii Holocaustu” odegrało zjawisko sekularyzacji?
W przypadku niemal wszystkich narodów świata istnieje wiele bardzo różnych elementów identyfikacji. W przypadku narodu żydowskiego, który żył w diasporze, głównym elementem identyfikacji była dotychczas religia, zbudowana na bardzo traumatycznym przeżyciu, jakim było wyjście z niewoli egipskiej. Proces sekularyzacji sprawił, że wśród Żydów zaczął coraz częściej pojawiać się sceptycyzm a wraz z nim pytanie: czy powinniśmy wierzyć, że Morze Czerwone się rozstąpiło - i tak dalej?

Potrzeba jest matką wynalazków i naprzeciw potrzebie wynikłej z narastania nastrojów sceptycznych w środowiskach żydowskich, wyszła właśnie religia holokaustu.

Żydzi stwierdzili, że w procesie identyfikacji nie warto już powoływać się na niepewne wydarzenia głębokiej starożytności. Lepiej eksploatować traumatyczne wydarzenie będące w zasięgu ręki. Masakra Żydów europejskich w czasie II Wojny Światowej była idealnym „czynnikiem” jednoczącym i arcyważnym elementem żydowskiej tożsamości. Nie trzeba w nią „wierzyć”, trzeba ją tylko ciągle przypominać.

I tutaj dochodzimy do najważniejszej sprawy. Najważniejszym warunkiem „religii Holocaustu” nie jest uznanie przez naród żydowski masakry Żydów europejskich za wydarzenie bez precedensu. Istotą sprawy jest, aby cały świat uznał, że jest to wydarzenie bez precedensu w dziejach. Cała praca „duchownych i wyznawców religii Holocaustu” jest właśnie na to nakierowana. Przy pomocy piekielnej triady, czyli państwowego monopolu edukacyjnego, mediów  i przemysłu rozrywkowego, środowiska żydowskie próbują narzucić światu tę opinię.

Dlaczego akurat w ostatnim czasie obserwujemy tak silne ataki na Polskę i Polaków prowadzone przez największe media m.in. w Niemczech, Włoszech i USA?
Większość tych środowisk to w istocie środowiska żydowskie. Żydzi żyją w wielu krajach, co może stwarzać wrażenie, że nie tylko Żydzi, ale i inni też uważają Polaków za naród zbrodniarzy. Ale są to żydowskie media, a jeśli nawet nie, to jednak są inspirowane przez żydowskie organizacje.

Celem tej nagonki jest obrabowanie Polski pod pretekstem tzw. roszczeń majątkowych. Naciski żeby Polska te tzw. roszczenia zrealizowała są przynajmniej od 1996 roku, kiedy to miała miejsce słynna deklaracja ówczesnego sekretarza Światowego Kongresu Żydów Israela Singera. Oświadczył on w Buenos Aires, że jeśli Polska nie zadośćuczyni tym roszczeniom, to będzie „upokarzana” na arenie międzynarodowej.

Niestety część polskich osobistości czy to z tchórzostwa, czy to z łajdactwa, czy to z głupoty podłączyła się do tej operacji. Mam tu na myśli przede wszystkim byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który 10 lipca 2001 roku w Jedwabnem przeprosił za winy Polaków. Była to forma oskarżenia narodu polskiego za zbrodnie niepopełnione. Mam nadzieję, że Aleksander Kwaśniewski, jeśli poczucie sprawiedliwości w Polsce do końca nie zaniknie, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej za to łajdactwo, za to sprzeniewierzenie się przysiędze prezydenckiej, którą składał dwukrotnie, więc mógłby się jej nauczyć na pamięć.

W konstytucyjnej rocie tej przysięgi jest zobowiązanie, że prezydent będzie niezłomnie strzegł godności narodowej. Nie da się pogodzić obietnicy niezłomnego strzeżenia godności narodowej z jednoczesnym oskarżaniem narodu o zbrodnie niepopełnione.

To tylko jeden z przykładów. Naciski strony żydowskiej, które przyjmują różną formę nie ustają. Dowodem była publikacja gazety „ The Jerusalem Post” podczas ostatniej wizyty w Izraelu pana prezydenta Andrzeja Dudy. „ The Jerusalem Post” poruszył sprawę roszczeń stwierdzając, że „jeśli nie teraz, to kiedy?” Widać było, że ta publikacja jest obliczona na efekt w postaci rozmiękczenia polskiego oporu. Na szczęście prezydent nie ma konstytucyjnych uprawnień, żeby w imieniu państwa składać jakieś zobowiązania finansowe, ale ta intencja była bardzo widoczna.

Jarosław Kaczyński przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku zapowiedział w Klubie Ronina, że Polska nie będzie wypłacała Żydom żadnych odszkodowań. Patrząc jednak na realną politykę ciężko nie odnieść wrażenia, że była to tylko „przedwyborcza obietnica”…
Miejmy nadzieję, że Jarosław Kaczyński dotrzyma tej obietnicy. Coś jednak jest na rzeczy. Przypomnę spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy w konsulacie polskim w Nowym Jorku z przedstawicielami organizacji żydowskich. Z tego spotkania nie ukazał się żaden polski komunikat. Informacje o przebiegu spotkania musieliśmy czerpać z wypowiedzi szefa Żydowskiej Ligi Antydefamacyjnej Abrahama Foxmana dla mediów amerykańskich.

Wiemy m.in., że pan prezydent Andrzej Duda zobowiązał się do walki z antysemityzmem zapowiadając odpowiednią legislację w tej sprawie, co jest bardzo niepokojące. Wiadomo bowiem, że to ani prezydent, ani żaden inny czynnik polski nie decyduje o tym, co jest antysemityzmem. Zawsze decyduje o tym strona żydowska. Gdyby taka legislacja pojawiła się, wówczas mielibyśmy do czynienia z amputacją kolejnego fragmentu polskiej suwerenności państwowej.

Powtórzę raz jeszcze: miejmy nadzieję, że Jarosław Kaczyński dotrzyma złożonej obietnicy i nie ugnie się przed żadnymi naciskami.

http://www.m.pch24.pl/religia-holocaustu--a-polskie-obozy-smierci-hjnpws,49308,i.html

Paśniki dla owiec

W związku z tym, że owce marnują ogromne ilości siana, Indianka zainwestowała w dwa pojemne, metalowe paśniki oraz wykorzystała na dwa kolejne paśniki - drabinki od wozu konnego. Teraz owce mają 4 duże paśniki i pasza się nie marnuje. Nie rozgrzebują jej. Jedzą wszystkie jednocześnie. Nie tłoczą się.

Do zadawania paszy sypkiej, Indianka wykorzystała dwie wielkie, aluminiowe misy od zepsutych taczek oraz stary, żeliwny zlew dwukomorowy.

Poza tym u owiec stoją dwa ogromne, 20-sto litrowe wiadra, które są uzupełniane kilka razy dziennie plus myte raz dziennie lub częściej w miarę potrzeby.
Sól doczekała się swojej podstawki z grubego, niebieskiego tworzywa.

Owczarnia jest pod całodobową kontrolą, podobnie koziarnia i stajnia dla koni. W tym celu Indii zakupiła mocne latarki czołowe. By móc o każdej porze skontrolować owce.

Owczarnia zasłana bogatą, czystą ściółką.

Owce doceniają starania Indianki. Dziś zmęczona po przytarganiu i rozłożeniu paszy do karmideł, osunęła się na ziemię i odpoczywała. Wzięła na kolana jagnię. Inne zazdrosne owce podeszły bliziutko by je pomiziać. Pogłaskała policzki owcom. Podrapała za uszami i pod brodą. Przytuliła twarz do najbliższej owieczki. Owca wtuliła się. Owce to pieszczochy :)
A Indianka to ich pasterka czyli Laszka :) Albowiem po starosłowiańsku "Lah" to pasterz, pan, a nawet Bóg. Indianka jest taką dobrą, troskliwą i mądrą Boginią swych stad. Ludzką Panią. Karmi i dba. Kocha swoje zwierzątki.

Lechija vel Indianka w swoim żywiole...

środa, 22 lutego 2017

Duża torba


Indianka zainwestowała w ogromny wór. Wór pierwotnie był dedykowany zbożu, ale Indii potrzebuje go do pakowania siana i targania go przez całe podwórko, z paszarni do owczarni, gdyż jej metalowa taczka jest za mała, niewydajna i kłopotliwa w użytkowaniu, zwłaszcza, gdy wieje.

Wór się sprawdził. Indii go trochę zmodyfikowała: wycięła górną część wora i porozcinała wewnętrzną folię w środku, by zwiększyć pojemność poliestrowego wora.

Wór ma 4 mocne uszy. Po napakowaniu go sianem, Indii i Brunhilda włożyły w uszy trzonki od wideł i przeniosły wór do owczarni. Wór wymaga udziału w noszeniu dwóch osób, gdyż jest bardzo obszerny, niczym namiot.

Wielka torba jest wydajna. Wystarczy ją dwa razy załadować, by zaopatrzyć owce w odpowiednią ilość paszy. Pół wora starcza kozom.

Koniom na szczęście nie trzeba nosić. Konie dostają paszę pod paszarnią. Marnują jej sporo, więc Indii myśli by zaopatrzyć je w wielki, wygodny paśnik. Już wie, co powinno się sprawdzić. Na razie kasy niet, dojazdu też niet, więc musi się wstrzymać z inwestycją w paśnik. Póki co, wykorzysta do tego celu drabinę.