niedziela, 10 marca 2013

Szarak

Dziś niedziela bezsłoneczna, wietrzna, zimna, nieprzyjemna. Indianka nakarmiła i napoiła kozy i konie i ukryła się w domu. Zimno! Napaliła w piecu. Podgrzała obiad dla siebie i współlokatora. Miała siać nasionka, ale utknęła przeglądając Internet i zastanawiając się nad innymi i sobą. Doszła do wniosku, że nie potrafi brać, tak jak inni. Powinna się tego nauczyć. To pożyteczna umiejętność :). Próbuje się tego uczyć. Nie jest łatwo zostać biorcą, komuś, kto jest urodzonym dawcą i kto zawsze o wszystko walczy sam, indywidualnie, bez szukania wsparcia. Trzeba przełamać się. W końcu to nic zdrożnego umieć brać. Inni biorą całkiem bezwstydnie. Robią to często pod fałszywymi hasłami, na pozór szlachetnymi i społecznymi. Jest to cwany sposób na rozwiązanie swoich osobistych problemów, na zdobycie kasy i innych korzyści. Taka postawa jest Indiance dość wstrętną, więc może jednak sobie ją odpuści. Zastanawia się nad tym. Indianka jest zbyt uczciwa i prostolinijna, by robić to co innym przychodzi z taką łatwością.

Współczesne społeczeństwo składa się generalnie z biorców. Niewiele jest dobrodusznych, szczerych dawców.

No, ale może sobie tak przyswoić tę umiejętność? Może pozwolić sobie na nieco pobłażliwości wobec samej siebie?

Indianka toleruje cudze słabości i wady. Wobec siebie jest zbyt surowa, zbyt wymagająca. Może pora potraktować siebie czulej? :) To tylko kwestia ubrania pewnych akcji w odpowiednie słowa :) Indianka duma nad tym tematem. Takie naciąganie ludzi kłóci się z jej wewnętrzną etyką i moralnością. Musi się nad tym zastanowić czy warto sobie życiorys kalać czymś takim. Indianka woli kierować się w życiu czystymi, jasnymi intencjami. Tak się lepiej czuje sama z sobą. Ale żyje w społeczeństwie, które jest mega dwulicowe. Zakłamane do bólu. Chyba właśnie dlatego, właściwie nie żyje w tym społeczeństwie, lecz w swojej pustelni :) Indianka właściwie nie ma nic przeciwko ludziom, ich słabościom. Potrafi je tolerować. Ale z powodu obrzydzenia do dwulicowości lepiej czuje się na uboczu :)

Zebrała ze sznura wiszącego nad piecem wysuszone pranie i poskładała w kostkę. Poukładała na półkach.

Pozbierała wszystkie zgromadzone nasiona w jeden pojemnik. Jutro będzie siać w doniczkach. Paskudna pogoda sprzyja temu :)

Na korytarz przykicał szarak. Indianka postawiła mu wodę do picia. Szarak skorzystał z wody i pokicał do króliczarni. Trzeba zejść na dół i uzupełnić wodę zwierzakom. Szarak nie bez powodu przykicał na parter. Widać woda w króliczarni wypita albo wylana.

W nogi zimno. W piecu ogień słabo się pali. Trzeba dołożyć czegoś suchego. Koniom sypnąć owsa na noc i je zamknąć w stajni. Dzisiaj Indianka rozwaliła całą belę dla koni i kóz. Sypnęła koniom wielką kopę siana, kozom też zaniosła po snopku do ich boxów.

Gość po nieudanych próbach zalotów zrezygnowany położył się spać jak zwykle do swego łóżka i już grzecznie śpi.

Połowa łóżka Indianki i tak przezornie zawalona pojemnikami i nasionami, tak, że nikt więcej poza Indianką w jej łóżku się nie zmieści ;) Indianka zada zwierzętom ten owies i wodę oraz dołoży opału do pieca i chyba weźmie kąpiel aby się wygrzać i oczywiście umyć porządnie. Od targania siana ma mnóstwo kurzu we włosach.

sobota, 9 marca 2013

Słoneczna sobota

Dziś był piękny dzień. Niezwykle pozytywna, pełna Słońca sobota. Indianka natargała świeżej ściółki koniom do ich boxu i pościeliła starannie cały box. Kozy mają w swoich boxach czysto. Jak zwykle nakarmiła kozy i konie sianem, dała zwierzętom wody do picia. Utknęła tylko z owsem, bo weszła do domu na chwilę by go nałożyć, a tam gość zajął ją swoim dylematem. Gość próbował rozkminić działanie instalacji elektrycznej, aby podłączyć gniazdka w kuchni. Gość to z zawodu elektryk, więc powinien sobie dać radę sam, ale miał do Indianki wiele pytań na temat przebiegu i ilości kabli.

Więc Indianka utknęła w tej kuchni. W kuchni gorąco, gdyż w piecu dobrze napalone, więc się rozebrała i jak siadła rozmawiać z Tulipanem, tak już nie poszła z tym owsem. Zabrała się za sadzenie otrzymanych dopiero co sztobrów porzeczek, a potem szykowaniem obiadu. Dzień się szybko skończył i już ciemno. Indianka śpiąca. Da owsa koniom na noc, a kozy dostaną jutro rano. Warto by posiać nieco warzyw w donicach. Lepiej to robić za dnia. Lepiej widać. Dziś obsadziła 4 donice sztobrami porzeczki czarnej i czerwonej. W kuchni ciepło i przyjemnie się siedzi, tylko gość rozprawia o rzeczach, które nudzą Indiankę, a sposób jego wypowiadania ją drażni, więc ukryła się w swoim gabinecie by zajrzeć do Internetu :)

 

piątek, 8 marca 2013

Narzędzia gospodarcze



Indianka zachwyca się funkcjonalnością swoich nowych narzędzi gospodarczych i ogrodowych :)
Gość opowiada o niebie – a Indianka o chlebie ;). Gość rozpościera przed Indianką teorie spiskowe, ale to takie na prawdę odleciane na maksa, a Indianka żyje dniem bieżącym, przygotowaniami do wiosny, pracami gospodarskimi itp. :)

Indianka ostatnio kupiła taczkę, ale okazała się ona niewygodna w użytkowaniu – miała dwa kółka i Indianka liczyła na to, że będzie się nią lżej posługiwać niż tą na jednym kółko – ale niestety – taczka nadmiernie i nieprzyjemnie podryguje na nierównościach terenu i w związku z tym źle się nią jeździ. Zatem Indianka załadowała taczkę na furę gościa i odwieźli ją do miasta. Tam, po zwrocie kasy za taczkę – Indianka kupiła podstawowe, niezbędne narzędzia.

Włoch i niektórzy poprzedni wolontariusze i pomocnicy połamali narzędzia Indianki i teraz nadszedł czas by kupić nowe, sprawne, bo już nie było czym pracować. Zatem Indianka kupiła: młot 4ro kilowy do szczepania drzewa oraz do wbijania słupków ogrodzeniowych (chciała 5cio kilowy, ale był znacząco droższy od tego 4ro kilowego), widły do gnoju, widły do bel, nowe widły do siana, kultywator ręczny do równania grządek, siekierę do rąbania drzewa na opał, małe wygodne grabki do grabienia grządek. Full wypas :) No, ale narzędzia na gospodarstwie są potrzebne i muszą tu być.

Indianka dziś wypróbowała część nowych narzędzi – widły do bel i widły do siana. Rewelacja :) Pazury czyli zagięte trójzębne widły do bel siana bardzo ułatwiają i usprawniają rozwijanie zbitych bel. Z kolei dwuzębne widły do siana na dłuuugim trzonku – są wygodne do noszenia wielkich snopów siana z paszarni do stajni. Te praktyczne nabytki bardzo cieszą Indiankę. Poza tym, przy okazji wizyty w Biedronce – Indianka nabrała całe mnóstwo skrzynek tekturowych, które przydadzą się jej do segregowania dokumentów oraz jako rozsadniki do warzyw.

Co prawda w przypadku zastosowania jako rozsadniki do warzyw trzeba je wyścielać folią, aby nie przeciekały– ale dobrze będą trzymać ziemię w sobie i dzięki temu będzie można posiać w nich sporo warzyw. Dodatkowo mają takie podwyższone progi, więc da się rozpostrzeć na nich przezroczysty celofan – po prostu zrobić z nich mini szklarenki :) Indiankę te praktyczne nabytki cieszą. Indianka lubi robić coś konkretnego, konstruktywnego. Nie ma nic przyjemniejszego i bardziej budującego, niż uprawa warzyw w mini szklarenkach w domu :) Wielką frajdę jej sprawia obserwowanie, jak wysiane przez nią nasionka kiełkują i przeistaczają się w siewki :)

Bywały w świecie gość twierdzi, że Indianka ze swoimi wszechstronnymi umiejętnościami zarobiłaby za granicą majątek w krótkim czasie, ale przecież Indianka nie może porzucić swojego gospodarstwa by pracować za granicą... Musi tu być i dbać o to co ma. Bez kasy też można wiele zrobić, chociaż kasa by przyspieszyła wiele rzeczy w tym remont domu...


niedziela, 3 marca 2013

Współlokator

Ten silny wiatr przygnał z drugiego krańca Polski ciekawego gościa. Indianka ma teraz współlokatora na czas jakiś.

Gość opowiada ciekawe rzeczy opisując swoje doświadczenia z wypraw zagranicznych. Mieszczuch, ale miłe towarzystwo :)

Strasznie wieje

Indianka w nocy się kąpała i nadal jest jakby taka mokrawa, chociaż w zasadzie sucha, ale niemniej jednak nie ma ochoty wychodzić na dwór w tę zawieruchę ;) W domu ciepło, ale ostatnia kłoda się spala i trzeba będzie przynieść kolejne. Na dworze wiatr głowę urywa i targa przedmiotami nie przymocowanymi do ziemi.

No, ale trzeba wyjść, wypuścić konie i dać im jeść. Jeszcze troszeczkę Indianka się zagrzeje w domu i ubierze cieplej – wtedy odważy się wyjść na dwór.

sobota, 2 marca 2013

Ostatnie wodowanie w stoczni gdańskiej - prom Bergensfjord

Autor zdjęć: Grzegorz Redlarski

Wodowanie miało miejsce wczoraj, tj. 1 marca 2013r. w Stoczni Gdańskiej. Na zdjęciach prom Bergensfjord

Piękny statek! Polska jest w stanie produkować takie piękne, funkcjonalne okręty i powinna to robić nadal.

Może zamiast wydawać miliardy na amerykańskie wadliwe dreamlinery które nie latają, tylko generują straty - warto było zamówić w polskiej stoczni nowe statki pasażerskie i towarowe? Budujemy świetne statki i nasz polski potencjał powinien zostać wykorzystany, a nie zmarnowany.

Wtedy nie byłoby 100.000 długu państwowego na jedną osobę, ale 100.000 zysku państwowego na jedną osobę. Gospodarka by się lepiej rozwijała, ludzie by mieli pracę i dochody, bo przemysł stoczniowy, to napęd gospodarki kraju.

No, ale do tego jest potrzebny dobry gospodarz! Potrzebujemy mądre, gospodarne, patriotyczne i nie korumpowalne władze, które pomogą wznowić działalność polskich stoczni.. Takie władze, które nie ugną się pod obcymi naciskami - tak jak gną się regularnie władze PO. Rząd PO jest odporny tylko na naciski swoich obywateli i ma je głęboko w dupie.

Ostatnie wodowanie


Jak to jest możliwe, aby polskie kluczowe zakłady przemysłu stoczniowego zostały rozwalone w ciągu ostatnich 20 lat?

Stocznie polskie: szczecińska i gdańska powinny się rozwijać, a nie zwijać. Czyj interes został zrealizowany kosztem Polaków tym razem? Obie stocznie zatrudniały dawniej tysiące stoczniowców. Dawały pracę i utrzymanie tysiącom Gdańszczan i Szczecinian. Zatrudniały nie byle jakich stoczniowców. Twardzieli, którzy pierwsi odważyli się postawić komunie. Stocznie polskie, to nie tylko kluczowe zakłady przemysłu polskiego, ale także synonim walk wyzwoleńczych.

To tutaj zaczęły się strajki w latach 80 które doprowadziły do odważnej fali strajków w całej Polsce, do spontanicznego powstania 10 milionowego ruchu Solidarność (w czasach, gdy nie było Internetu, ani komórek, a telefony stacjonarne mało kto miał i zostały przez komunistów wyłączone, aby obywatele nie mogli się zwoływać), do zniesienia komuny.
Ratowanie naszych polskich stoczni, to nie tylko dbanie o interes ekonomiczny kraju, o miejsca pracy, ale także o nasze patriotyczne wartości. Stocznie polskie – to nie jakieś tam budki z piwem, tylko potężne zakłady stoczniowe, które powinny produkować statki i dawać zatrudnienie Gdańszczanom i Szczecinianom oraz stanowić naszą dumę narodową. To w Polsce przedwojennej, przed II Wojną Światową, słabsza ekonomicznie Polska od obecnej Polski – potrafiła w try miga zbudować port w Gdyni, a teraz, przy takim gigantycznym udziale dotacji unijnych – aby zmarnować nasze polskie dobro narodowe jakim są stocznie??? Jak to jest możliwe??? To tyle milionów leje się na jakieś bzdetne naciągane szkolenia które nikomu do niczego nie są potrzebne, a nie potrafiono stoczni polskich uratować i urentownić???

Potrzebujemy władze, które zadbają o stocznie polskie! Które przestaną pieprzyć o pedałach, a wezmą się za to co dla Polski ważne, istotne i pilne!

Dokręcanie śruby Polsce, luzowanie śruby Niemcom


“Bundesrat zablokował przepisy paktu fiskalnego w Niemczech
W Niemczech nie będą obowiązywać przepisy paktu fiskalnego. Ich wprowadzenie zablokowano w Bundesracie, czyli drugiej izbie niemieckiego parlamentu.”

Co to oznacza dla Polski?
Narzucając Polakom przyjęcie Paktu Fiskalnego - rząd PO zrobił z Polski kozła ofiarnego, którego Unia będzie ciemiężyć aby utrzymać wysoki standard życia w krajach Europy Zachodniej kosztem pogłębiającej się biedy w Polsce.

Co to praktycznie oznacza dla Polaków?
W Polsce likwidacja wszystkich ulg, podniesienie podatków, maksymalne dokręcanie śruby obywatelom polskim, wprowadzanie kolejnych niekorzystnych ustaw dla Polaków typu odebranie emerytur, a ten reżim w Polsce poza polskim rządem PO będzie jeszcze dodatkowo pilnował rząd niemiecki, którego ten reżim o ironio nie będzie dotyczył :)

Obcy, którego nie obowiązują upierdliwe przepisy Paktu Fiskalnego – będą nas karać dotkliwymi karami finansowymi za nie przestrzeganie postanowień Paktu Fiskalnego przez Polaków, jeśli Polsce nie uda się sprostać wymogom tego Paktu. Aby tego ryzyka uniknąć, rząd PO będzie dokręcał Polakom śrubę na maksa, by z nich krew wycisnąć i każdą złotówkę na łatanie dziury budżetowej, która w tej chwili już jest gigantyczna. Nasze władze zadłużyły nas na niemal 100.000 złotych od osoby. To znaczy, że każdy Polak, poza swoimi kredytami ma jeszcze zasponsorować dla rządu PO spłatę ok. 100.000zł od osoby.

Nasze władze zadłużyły nasz kraj w takim stopniu, że każdy obywatel jest obciążony spłatą około 100.000zł od osoby – ten deficyt (dług) stworzyły nasze władze poprzez swoje nieudolne rządy, a my mamy za to płacić. Więc będą teraz kombinować: ustawiać radary aby zarobić na kierowcach, obcinać ulgi kolejarzom, obcinać emerytury, renty, narzucać wyższe podatki, ZUSy i KRUSy, będą rugować (wyrzucać) z ziemi rolników, których nie stać na płacenie ZUS, ziemię polskich rolników przejmą Niemcy, którzy mają łatwodostępne dofinansowania na zakup ziemi w Polsce, robotnicy i pracownicy w Polsce będą mieli wydłużony czas pracy itp. itd.
Bardzo źle się stało, że rząd PO narzucił swoim obywatelom Pakt Fiskalny. Wszyscy to odczujemy negatywnie. Będzie nam ciężej niż jest.

Będziemy podwójnie tyrać po to, by Szwabom i Grekom się poziom życia nie obniżył, poziom, który jest bardzo wysoki, do którego nam w Polsce brakują kilometry. Nasi emeryci będą niedojadać, pozbawi się ich leczenia, polskie rodziny tanich żłobków itd. – tylko po to, by bogatszym narodom Unii Europejskiej poziom życia się nie obniżył. To jest taka zależność. To oznacza wprowadzenie Paktu Fiskalnego dla Polaków.

Więcej:

http://forsal.pl/artykuly/686310,bundesrat_zablokowal_przepisy_paktu_fiskalnego_w_niemczech.html



czwartek, 28 lutego 2013

Indianka tańczy


Indianka wieki nie tańczyła. Coś ją ostatnio za bardzo muli. Męczy się szybko i zapada w sen. Trzeba się rozruszać. Ożywić. Włączyła sobie skoczną piosenkę, chyba portugalską “Ate a Noite Parar”. Fajniutka, wesolutka pioseneczka. Ostatnio jakoś nie za wiele słucha muzyki, prawie nie słucha. Jednak wczoraj i parę dni wcześniej usłyszała ciekawą historię i równie ciekawą muzykę pewnego Rodrigueza. Jego historia jest niezwykła, a jego muzyka wspaniała. Jego muzyka jest lepsza od mega giganta rockowego kultowego zespołu “Doors”, a on sam śpiewa lepiej niż sam Morrison:
Sixto Rodriguez w piosence: "I wonder":
http://www.youtube.com/watch?v=J0sZbOn9gQY

Muzyka powstała 42 lat temu. Nie odniosła sukcesu w Stanach. Sprzedał ledwo 50 płyt. Za to odniosła zajebisty sukces w RPA, o czym sam Rodriguez przez 30 lat nie miał pojęcia :) Również jego fani nawet nie śnili o tym, że on jeszcze żyje :) Wszyscy przypuszczali, że on popełnił samobójstwo. Tymczasem człowiek ten skromnie przeżył swoje życie ciężko pracując na budowach. Założył rodzinę. Spłodził dzieci. I żyje sobie nadal skromnie. Nie miał żalu do losu, że go tak przewrotnie doświadczył :) Iż inni zarobili na jego talencie miliony, podczas gdy on tyrał w pocie czoła całe życie. Że żył skromnie, zamiast szaleć. Myślę, że ma rację. Gdyby został gwiazdą – pewnie by nie dożył sędziwego wieku, tylko zaćpałby się na śmierć albo zabił po pijaku w jakimś wypadku samochodowym. Świat show biznesu na ogół nie daje prawdziwego szczęścia i dobrego, wartościowego życia, lecz degeneruje. Morrison na przykład nie dożył sędziwego wieku. Z tego co Indianka pamięta, to zaćpał się na śmierć dość młodo. Rodriguez dorobił się rodziny i dożył sędziwego wieku :) Ktoś może woleć żyć krótko, a intensywnie, a ktoś inny woli żyć długo i spokojnie. Rodriguez jest zadowolony ze swego życia.

Jak dla Indianki ktoś taki jak Rodriguez – człowiek oryginalny, odważny, szczery i utalentowany, a jednocześnie skromny i ciężko pracujący całe życie – to jest prawdziwy idol. On jest autentyczny. Prawdziwy. Wartościowy, bo zna prawdziwe życie i umie się w nim odnaleźć i dostosować, mimo swojego ogromnego talentu i powołania do celów wyższych :)

Inną kapitalną muzykę jaką Indianka niedawno słyszała i która ją zawojowała to słowiańska piosenka “Ja Sałdat” (żołnierz) grana wyłącznie przez radio Białystok. To super piosenka! Jak dla Indianki – porywający szlagier, tym bardziej, że stworzony w oparciu o starodawną muzykę tradycyjną – rosyjską lub białoruską. Piękne, silne męskie głosy brzmią fantastycznie na tle oryginalnej, brzmiącej tradycyjnie, a jednocześnie żywo i współcześnie żywiołowej pieśni. Indianka poleca :) Tutaj akurat wersja oryginalna i głosy mniej atrakcyjne, ale sama piosenka nadal fajna: http://www.youtube.com/watch?v=7kS0Dchh9TA

Niech Warszawka odświeży swoje zapyziałe, zgrane płytoteki, bo całkiem niedaleczko super muza powstaje, a ona nie ma o tym bladego pojęcia i rzępoli 24 na dobę te same oklepane zachodnie hiciory, podczas gdy tuż tuż coś swojskiego i oryginalnego gra :) (Jakby ktoś nie wiedział, to w Polsce mamy mniejszości narodowe na Podlasiu i one władają swoimi językami i śpiewają w nich świetnie – prześwietnie :)).

W przeciwieństwie do pedalstwa, to mniejszości narodowe to rzecz naturalna w naszym państwie. Było ich więcej przed II wojną światową, a wzięły się tutaj z przeszłych wieków naszej bogatej polskiej i słowiańskiej historii. No, ale tego młodzież już nie wie, bo w szkole historia wycięta, a w publicznych mediach zamiast naszej bogatej, pięknej historii polskiej jest lansowane pedalstwo – import ze zgniłego, zdegenerowanego Zachodu ;) Także Indianka wyjaśnia niedouczonym i tym samym historycznie upośledzonym – że polscy obywatele to także osoby narodowości białoruskiej, ruskiej, litewskiej które żyją w ramach naszej pięknej Rzeczypospolitej od lat, wielu lat, a ich przodkowie żyli tu i pracowali równolegle z Polakami już wieki temu. Z reguły władają zarówno językiem polskim jak i swoim narodowym.

Pamiętajcie, pedalstwo to nie nasza kultura. Polska kultura jest niesamowita i różnorodna. Bogata, przebogata. To dzieje ciekawe, wciągające, pewne niesamowitych zwrotów akcji. Warto sięgnąć do naszej, polskiej historii, by się o tym przekonać. Żadna gra komputerowa się do niej nie umywa.
Pedalstwo to kultura zblazowanych degeneratów z Zachodniej Europy. To nie jest nasza polska kultura ani moralność.

A co do tolerancji – to Polska już wieki temu słynęła z największej w Europie tolerancji. Podczas gdy na Zachodzie Europy tamtejsze narody smażyły swoich heretyków – tutaj oni znajdowali schronienie. Tu, w naszej Rzeczypospolitej.

Zachodnie narody powinny kultury i tolerancji uczyć się od nas, a nie narzucać nam swoje chore światopoglądy i wynaturzone style życia.
Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście faszystami, bo próbujecie zachować naszą polską kulturę.
Faszyści to opętani niemieccy i włoscy mordercy mordujący w czasie II Wojny Światowej niewinnych ludzi, całe narody.

Nazwanie Polaka faszystą, to ciężka obraza, bo właśnie nasz naród najbardziej ucierpiał od faszystów niemieckich.

Teraz wiodące obecnie w Unii Niemcy próbują narzucać nam swoje zwyrodnienia i zmuszać nas do ich akceptacji wbrew naszej kulturze i tradycji. Nie dajcie sobie wciskać tej zachodniej ciemnoty. Nie dajcie sobie robić wody z mózgu i przyjmować za normalne, co normalne nie jest. Pedały to ludzie wynaturzeni. To nie wzór do naśladowania.

Nasza polska kultura – to zdrowa rodzina składająca się z kobiety i mężczyzny – żony i męża oraz ich dzieci. To jest polska rodzina. Każdy, kto dba o zachowanie polskiej tradycji i wartości oraz szanuje polską tradycję i historię i polskość – to patriota. Być patriotą – to jest być człowiekiem szlachetnym i wartościowym.

Patriota to osoba moralnie piękna, miłująca swą Ojczyznę, zdolna do obrony swojej Ojczyzny przed wrogami.
Patriota, to nie agresywny faszysta nastawiony na mordowanie każdej innej nacji. Faszyści są za Odrą, po niemieckiej stronie. Tutaj ich nigdy nie wyhodowaliśmy. Faszyści, to twór niemiecki. Byli tu w czasie II Wojny Światowej i mordowali masowo nas - Polaków.

Nigdy nie porównujcie żadnych Polaków do faszystów, bo celem każdego faszysty było zabić Polaka. Zniszczyć polski naród – zmieść z powierzchni ziemi. To jest właśnie faszyzm. To jest cel faszyzmu. Zniszczyć inne narody niż niemiecki. Wywyższyć naród niemiecki nad inne narody. Uczynić Niemców panami innych narodów. To się właśnie dzieje teraz w Europie. Niemcy trzęsą całą Europą. Ekonomicznie dokonali tego, czego nie udało im się dokonać zbrojnie w zeszłym stuleciu. Niemcy to hegemon podporządkowujący swoim interesom inne narody w tym Polskę. Jeśli szukasz faszystów – szukaj ich w Niemczech, nie w Polsce. Tam nawet są prawdziwe pro hitlerowskie bojówki faszystowskie.
Niszczenie naszej kultury – to był jeden z elementów działań faszyzmu mającego na celu zniszczenie tożsamości podbijanych narodów. Niemcy to agresor, który zbrojnie najechał nasz kraj w 1939 roku. Swą okupację zaczął od zniszczenia polskich inteligenckich elit – spędził polskich profesorów na uniwersytecie i wywiózł ich na śmierć.

Celem faszystów niemieckich było zniszczenie polskiej kultury, inteligencji, polskiej tradycji i wartości.
Niemcy gdy wkroczyli do Polski w 1939 roku – zaczęli od wycinania naszych wykształconych elit, naszych profesorów. Zgodnie z zasadą – “zniszcz inteligentne elity danego kraju, a reszta społeczeństwa pokornie da sobą sterować jak stado baranów”

Teraz nie zabijają. Nie mogą otwarcie niszczyć kultury naszej, naszych elit, więc robią to podstępnie – robią pranie mózgu młodzieży pod obłudnymi hasłami niby równości wobec prawa pedałów. Jaka to równość? Z pedałem??? Z odmieńcem seksualnym? Powinni schować się pod dywan i nie wychylać. A oni się lansują... Bożesz...

Ale tu nie chodzi o pedały. Tu chodzi o wyszydzenie polskiej, tradycyjnej rodziny. Znieważenie polskich, katolickich, tradycyjnych wartości. Obniżenie ich rangi poprzez zrównanie polskiej zdrowej, normalnej rodziny z parą wynaturzonych odmieńców. Odbiera się nam nasze prawa m.in. do emerytury, renty i wielu świadczeń społecznych, służby zdrowia, leków itd. itp. jednocześnie nadając nowe prawa odmieńcom. Coś tutaj jest baaardzo nie tak.

Kraj w kryzysie, gospodarka polska wymaga natychmiastowej interwencji – a oni się zajmują pierdołami typu nadawanie praw odmieńcom. Odwracają uwagę społeczeństwa od poważnych problemów które leżą w sejmie odłogiem od miesięcy i lat. Nadają prawa odmieńcom, a zabierają prawa normalnym ludziom: kolejarzom, rolnikom, emerytom, przedsiębiorcom, którzy mają prawdziwe rodziny na utrzymaniu. Rodziny, składające się z mężczyzny, kobiety i ich dzieci. Tym rodzinom zabierają ich prawa do godziwego życia.

Zmęczona

Piękny, słoneczny dzień się skończył. Indianka zdołała nakarmić zwierzęta. Jej śliczne dziewczynki jedzą siano na podwórku. Kozy w swoich boxach. Indianka zmęczona – musi odpocząć, zanim zamknie konie. Jeszcze za wcześnie by je zamykać. Niech się przewietrzą porządnie. Siana mają wielką kopę nawaloną, więc sobie przy niej stoją. Dziś ciepło.

Dzień był pełen Słońca. Idzie przedwiośnie :)

Słońce lutowe

Dziś po raz pierwszy w lutym mnóstwo Słońca. Śniegi topnieją. Trzeba się spieszyć z transportem drewna z pola, póki śnieg jest, bo taczką będzie ciężej targać drzewo z pola poprzez miękką śniegowo błotną-ziemię.

Indianka dzisiaj nie powalczy ani rolniczo, ani polityczno. Bolą ją jajniki i będzie cierpieć, chyba że zrobi sobie wywar z kwiatów krwawnika, który zapobiegliwie zebrała latem. Najpierw jednak spróbuje się poruszać po dworze i rozruszać ten ból. Może sam zniknie. Tak bywa niekiedy.

Koniom i kozom dała owsa, także gęsiom i królikom. Kozom trzeba zanieść wody, tzn. jednej kozie. Druga jeszcze ma w wiadrze wodę. Na ganku leży sterta wczoraj natarganego drewna. Leży na przejściu, więc najpierw trzeba to przesunąć na bok.

W czajniku gotują się jaja na śniadanie. Na twardo.

Konie już zjadły swój owies i wyszły na słoneczko. Indianka już im nałożyła siana, ale trzeba dołożyć i pościelić w stajni.

Indianka zjadła śniadanie: jajeczko i pastę dyniową. Bardzo smaczna ta pasta. Indianka pierwszy raz robiła w zeszłym roku przetwory z dyni i nie spodziewała się, że aż takie smaczne wyjdą. Pasta dyniowa znakomicie rozsmarowuje się na kromce chleba i z powodzeniem może zastępować wegetarianom pasztet drobiowy. Jest równie smaczna, choć różni się smakowo od pasztetowej, ale jej smak jest bardzo przyjemny dla najwybredniejszego podniebienia.

Indianka narobiła trochę tych przetworów dla siebie. Te w dużych słojach to otworzy przy okazji odwiedzin gości – dla siebie otwiera małe słoiczki, aby je zużyć szybko, bo lodówka nie działa.

Indianka jedząc późne śniadanie słuchała radia Białystok jednym uchem, a drugim uchem swoich myśli. Podeszła do doniczki z porzeczkami, gdzie patyki wypuściły zielone pączki listków. Stała przed nimi i przyglądała się nim skąpanym w promieniach zimowo-przedwiośnianego Słońca. i w tym samym czasie głos z radia opowiadający o swoim pisarstwie zaczął mówić o młodych pączkach pączkujących na patykach itd. Niesamowita zbieżność! :) Indianka odebrała to, że radio z nią flirtuje odpowiadając na jej myśli. Głos przemawiał jeszcze jakiś czas rozwijając temat pączkujących listków na patykach, a na koniec powiedziano..., że to literat Wiesław, który właśnie zmarł... Indiance zrobiło się dziwno... To tak jakby flirtował z nią duch... Słyszała głos ducha przemawiającego do niej z radia... mówiącego o jej sadzonkach, a wcześniej o jego potrzebie pisania.

Ps. Qumbas, Indianka toleruje pedałów, ale nie chce by ich na siłę lansowano w jej katolickim kraju i stawiano za wzór do naśladowania dla młodzieży. Młodzież musi budować normalne, zdrowe rodziny. Rodzina to kobieta i mężczyzna oraz ich dzieci. Innej opcji nie ma. Każdy inny układ to tylko układ, ale nie rodzina. Poza tym to nie czas na to. Są ważniejsze sprawy niż sprawy homoseksualistów w Polsce. Mamy w Polsce duże większe grupy które wymagają natychmiastowej uwagi, bo dzieje im się wielka krzywda. Te grupy rząd olewa ostentacyjnie w tym samym czasie rozczulając się nad homoseksualistami. Homoseksualiści i ich sprawy mogą poczekać, tym bardziej, że moda na pedalstwo to import ze zgniłego Zachodu Europy.

A to, że wśród katolików jest trochę złych katolików chodzących do kościoła tylko na pokaz, a nie praktykujących na co dzień przykazań chrześcijańskich, to nie jest wina samego Kościoła, tylko 40 lat degenerowania polskiego społeczeństwa przez chorą komunistyczną propagandę. To komuchy są odpowiedzialne za 40 lat demoralizacji naszego społeczeństwa. To wtedy uczono donosicielstwa i napuszczano członków rodziny na siebie, byle tylko wyciągnąć z nich zamierzone zeznania. Komuna to był młyn, który łamał ludziom charaktery i skrzywiał ich moralnie. Więc się nie wyżywaj na katolikach, za to, że są teraz tacy niedoskonali. Tak ich uczono. Na przykład tutaj na Suwalszczyźnie uczono ludzi znieczulicy przez dziesięciolecia, a nawet dłużej, bo wielu z nich przybyło z odczłowieczonej głębi Rosji sowieckiej w tym zimnej Syberii. Także efekt ich znieczulicy to efekt działania nie tylko dziesiątków, ale niekiedy i setek lat spędzonych na zsyłkach, w obozach pracy, w zimnie i głodzie oraz chorobach. Ci ludzie, jeśli nawet zachowali katolicyzm, to ich potomkowie już mieli inaczej poukładane w głowach. Narzucone inne uwarunkowania z miejsca, w którym musieli funkcjonować, zanim przybyli na ziemie odzyskane Polski. Ta zbieranina i ich potomkowie często mają wypaczone widzenie świata. Postrzegają świat i ludzi przez pryzmat szyderstwa i znieczulicy, na które byli wystawieni oni lub i ich przodkowie. Dlatego tutaj, gdy się komuś dzieje krzywda lub nieszczęście, to pierwszy odruch ziomali mieszkających wokół – jest pusty śmiech i szyderstwo. Zamiast podejść podać pomocną dłoń – takie typki jeszcze podstawią ci nogę, abyś upadł. Nie ma tutaj żadnego szacunku ani dla kobiet, ani dla głębokich wartości chrześcijańskich. Muszą minąć dekady, aby się to zmieniło na korzyść i ludzie zaczęli być wrażliwi na los drugiego człowieka. Być może to się nigdy nie stanie, jeśli będą wzrastać w atmosferze szyderstwa z wartości chrześcijańskich i samego Kościoła, co ma miejsce obecnie w mediach publicznych i na salach sejmowych.

Większość, zdecydowana większość katolików w Polsce to ludzie wartościowi. Nawet ci, którzy chodzą do kościoła na pokaz – coś tam w nich zostaje z tych mszy i dzięki temu nie są ostatnimi łachudrami, jak te lesby co przyjechały na moją gospodarkę i zdradziecko nakablowały na mnie w zamian za moją gościnność. Pedały to nie tylko odmieńcy seksualni, ale to też ludzie bez żadnych zasad moralnych – osobniki pozbawione zwykłej przyzwoitości ludzkiej.

Młodzież, tzw. pokolenie JPII – to dobrzy ludzie. Dobrze się stało, że mieliśmy swojego papieża, swojego mądrego guru, który odświeżył chrześcijaństwo i nadał mu nowe oblicze. Który dodał nadziei i wiary uciśnionym Polakom za komuny, dzięki czemu tej komuny już nie mamy – rozpadła się po tym, jak ludzie – jak katolicy zobaczyli ilu ich jest i jaka siła w nich drzemie. “Niech wstąpi duch Twój w ten naród”. Duch wstąpił. Ludzie posłuchali. Dzięki Janowi Pawłowi II – powstały ruchy wyzwoleńcze w Polsce, powstała solidarność i w efekcie zrzuciliśmy z siebie kajdany komuny plus daliśmy przykład innym uciśnionym w bloku socjalistycznym narodom – jak to zrobić. Jan Paweł II – to wielki Polak i wielki papież. Jego wybór zaskutkował zmianą ustrojów politycznych w Europie.

To wielki katolik, wielki chrześcijanin. Więc przestań pluć na wszystko co katolickie, chrześcijańskie i na samych chrześcijan. Gdyby nie oni, nie nasz Papież, nasi mądrzy kardynałowie i arcybiskupi oraz wierni chrześcijanie – nadal byśmy gnuśnieli w zapyziałym PRLu, albo skończyłby się on krwawą wojną domową – być może także okupacją sowiecką i totalnym zniszczeniem naszego kraju i wymordowaniem ich wszystkich obywateli. Być może jeśli byś przeżył – to zostałbyś wywieziony na Sybir do ciężkich robót w kołchozie lub obozie pracy i w najlepszym razie skończył jako pastuch od świń, a w tej gorszej opcji padłbyś z wycieńczenia i zimna lub z wyruchania przez miejscowego oprawcę kacyka kołchozowego.

niedziela, 24 lutego 2013

Polska - kraj lenny Unii Europejskiej

Polska podpisując pakt z Unią – podpisała pakt z diabłem.

Ten twór nas niszczy od środka, narzucając nam obce, wrogie przepisy, nakazy i zakazy działające na szkodzę obywateli polskich.

Unia tyranizuje nasz naród – zamienia nas w niewolników bez prawa głosu.

Nasz rząd w kolaboracji z Unią – niszczy nasz kraj i naród od środka.

Unia łamie prawa człowieka w podstępny sposób narzucając narodom w niej zrzeszonym akceptowanie praw i przepisów mających na celu zabezpieczenie interesów wielkich, wrogich koncernów i korporacji, których jedynym celem jest robienie forsy kosztem zdrowia, życia i wolności narodów. Musimy się uwolnić z tego negatywnego układu!

Zakaz indywidualnej uprawy żywności

Obecnie tworzone prawa są tworzone nie po to, by poprawić sytuację społeczeństwa i działać na jego korzyść oraz eliminować ryzyko ewentualnych sporów i konfliktów społecznych, ale są tworzone wyłącznie po to, by kontrolować naród w każdym, absolutnie każdym aspekcie życia - kontrolować i tyranizować - bezwzględnie narzucać mu swoją wolę w każdej sferze życia. Rządzić tyranicznie i bez poszanowania jakichkolwiek elementarnych praw ludzkich przyrodzonych każdemu człowiekowi w sposób naturalny.

“Nadane człowiekowi przez Boga prawo do wolnej uprawy żywności zostało zaatakowane w Nowej Zelandii, gdyż grupy specjalnych interesów i inni usiłują obecnie przepchnąć ustawę o “bezpieczeństwie żywności” w narodowym parlamencie, która pozbawi osoby indywidualne prawa do uprawy żywności, zachowywania nasion, a nawet dzielenia się owocami swojej pracy z przyjaciółmi i członkami rodziny.”

http://poznajprawde.net/aktualnosci/314-przymiarki-do-wprowadzenia-zakazu-indywidualnej-uprawy-zywnosci.html

 

Pranko

Woda na piecu gorąca – pranka ciąg dalszy. Pojedyncze sztuki odzieży wiercą się w maleńkiej praleczce wirnikowej po 15 minut. Co 15 minut trzeba je ponownie załączać. Kilka mokrych ciuchów już wisi na sznurze nad piecem i się suszy.

Kilka już suche i zdjęte. Złożone w kostkę i schowane do szafy. Pranie w takim tempie zajmuje dnie, a nawet tygodnie, ale powoli się wypierze, to co ma się wyprać.

sobota, 23 lutego 2013

Sprzątanie stajni

Dziś jak co dzień – Indianka nakarmiła wpierw zwierzęta, potem przywiozła opał, a następnie zabrała się za sprzątanie stajni.

piątek, 22 lutego 2013

Pakt fiskalny i stołki unijne

Lewaki szykują się na stołki unijne. Jednoczą siły :) A niech jadą w pizdu i nie wracają! Tylko szkoda Polski uwikłanej w pakt fiskalny, który nie daje jej żadnych uprawnień, a tylko nakłada kosztowne obowiązki na Naród. Teraz Indianka zrozumiała sens nacisku lewej strony Sejmu na wejście do paktu fiskalnego. Chodziło o stołki!!! Posłowie na stołkach unijnych zarobią znacznie więcej, niż jako posłowie polscy zarabiają. To ogromna kasa. Łakomy kąsek dla żądnych forsy tłuściochów. Dla swojej prywaty wpuścili Polskę w maliny... Pożałowania godne!

A kolejarzom przycinają ich wiekowe uprawnienia... Tyra dla dołów i niech siedzą robole cicho i się cieszą, że w ogóle mają pracę - a profity dla władz ;))) Premie po pół miliona, stołki unijne z ogromnymi apanażami... Żyć nie umierać :)))

Jak się lewaki dobrze urządziły! :) Podziw! ;) Za ich rządów komunistycznych pół wieku rujnowali Polskę i ciemiężyli naród, a na starość trafią im się cieplutkie fotele unijne ;). Niech młodzież patrzy, uczy się i wyciąga wnioski. A gdy przyjdą wybory – niech idzie głosować na prawicę, zamiast zaciągać się maryhą i uganiać się za rolnikami z aparatami fotograficznymi, bo konik czuprynkę ma zmierzwioną, to znaczy że biją albo cóś ;)))

Dzień jak co dzień

Indianka nakarmiła suto duże zwierzęta. Nawaliła wielką kopę siana koniom i także duże kopy siana zaniosła kozom.

Kozy dostały wodę i owies. Konie także. Indiance podoba się, jak jej trzy piękne gracje zgodnie wchodzą do stajni by zająć stanowiska przy swoich żłobach. Nie potrzeba zakładać im kantarów ni uwiązów. Same karnie stają w rzędzie każda przy swoim owsie i zgodnie zjadają swoje porcje, nie bijąc się o nie. Gdy są za stajnią, podczas gdy im Indianka nakłada owies (tak najbezpieczniej) – po nałożeniu owsa Indianka woła najstarszą klacz:

“Indiana! Owies! Chodź! Niam!”

Indiana z reguły radośnie odpowiada głośnym rżeniem i biegnie truchtem do stajni, a za nią podążają pozostałe klacze.

Indianka nawiozła ściółki koniom. Pościeliła. Kozy jeszcze mają suchą ściółkę. Indianka zaczęła sprzątać stajnię. Usunęła taczkę obornika z jednego boxu.

Przywiozła też taczkę opału, ale to mało – trzeba więcej przywieźć. W piecu się nadal tli wczorajsza potężna kłoda. Indianka dołożyła trochę drobniejszych polan, i spalają się one powoli razem z wielką kłodą. Piec gorący, ale nie szaleje.

Indianka musi odpocząć. Potem przytargać drewno z pola i nakarmić drób i króliki.

Odmowa przyznania dotacji i kara

Indianka wczoraj dostała list z ARiMR. Odmowę przyznania dotacji.
Wcześniej dostala też odmowę zwrotu kosztów które poniosła na kontrolę i certyfikację tj. prawie 2000zł. Dodatkowo ARiMR naliczyło jej karę za to, że ubiegała się o zwrot tych kosztów. Kara w wysokości ponad 600zł. Łączna strata: ponad 2600zł. Także Wojewoda Olsztyńki odmówił przysłania komisji szacującej straty poniesione na jej gospodarstwie. Powołał się na opinię Urzędu Gminy Kowale Oleckie. To Urząd Gminy Kowale Oleckie doradził mu, by nie przysyłał Indiance komisji do szacowania strat powstałych w gospodarstwie Indianki w ciągu ostatnich dwóch lat. Tak działa Unia Europejska i instytucje z nią współpracujące.

Gmina Kowale Oleckie nie udzieliła mi wnioskowanego przeze mnie wsparcia, na moje wnioski o dofinansowanie w związku z trudną sytuacją materialną i finansową dostawałam odmowy albo żadnych odpowiedzi, albo przekierowania do Opieki Społecznej, która również odmawiała mi pomocy wielokrotnie, ponadto gdy ja starałam się o dofinansowanie z ARiMR na wznowienie, a następnie przywrócenie potencjału rolniczego - Gmina nie przysłała mi wnioskowanej przeze mnie komisji szacującej straty, a gdy ja złożyłam taki wniosek wprost do wojewody olsztyńskiego - Gmina Kowale Oleckie odradziła mu przysłanie komisji i zataiła fakt składania przeze mnie do Gminy informacji o stratach w budynkach i uprawach oraz wniosków o przysłanie tychże komisji.

Także jako jedyna w mojej wiosce zostałam pozbawiona możliwości podłączenie stałego dostępu do Internetu stacjonarnego.

Zamiast wnioskowanej pomocy - Gmina Kowale Oleckie nękała mnie w zeszłym roku durnymi kontrolami i o ile mi wiadomo - szukała haka, aby przejąć moje piękne konie.

Żadnej należnej pomocy - tylko kłody, KŁODY I KŁODY pod nogi!

Nareszcie mam dowód na piśmie, że ta Gmina działa na moją szkodę i to na wielu płaszczyznach. Proszę internautów znających się na prawie o pomoc prawną.

czwartek, 21 lutego 2013

Polskie drogi


Zabranie Mazurom i Podlasianom forsy na budowę nowych dróg i obwodnic przy jednoczesnym zmuszaniu prezydentów mazurskich i podlaskich miast, aby godzili się na puszczanie przez środek zaludnionych miast - potężne, ryczące wagony z zachodnimi towarami jadącymi na Wschód – aby zachodnie koncerny zarabiały na handlu z Rosją kosztem polskich popękanych domów, rur, ulic, smrodu spalin i wycia silników Tirów przez całą dobę – to kurestwo.
Jak Unia chce robić biznes ze Wschodem, to niech na swój koszt wybuduje drogi i obwodnice w Polsce!

Żarcik

Jak po niemiecku jest “dom bab” ? :)

- “Babenhausen” :))) hahaha :)))