niedziela, 4 lutego 2024

Obłąkany rząd USA wpuszcza miliony imigrantów do kraju - Teksas powiedział NIE

Sytuacja na granicy USA i Meksyku z dnia na dzień staje się coraz gorętsza — ale nie przez tłumy imigrantów, tylko spór, w jaki władze Teksasu wdały się z Waszyngtonem. Wcześniej Teksas wysyłał przybyszy autobusami do rządzonych przez Demokratów miast; teraz postawił na granicy zasieki. Rzeka Rio Grande oddziela terytorium USA od Meksyku na długości nieco ponad 2 tys. km. To najdłuższa część granicy między tymi państwami — a zarazem najbardziej problematyczna dla Białego Domu. Na wielu odcinkach zejście nad rzekę po amerykańskiej stronie nie jest możliwe. Brzeg od lądu oddzielają długie rzędy drutu kolczastego i innych ogrodzeń strzeżone przez Gwardię Narodową Teksasu. "Bidenowi zależy bardziej na imigrantach niż obywatelach USA" Teksańską gorączkę tłumaczą przede wszystkim liczby. W 2021 r. granicę USA próbowało nielegalnie przekroczyć 1,65 mln osób; w 2023 r. było to już 2,5 mln. Wśród nich są zarówno obywatele Meksyku, "Trójkąta Północnego" (Honduras, Salwador, Gwatemala), jak i krajów Ameryki Południowej (w tym Wenezuelczyków). Większość z nich przekracza granicę z Teksasem — tradycyjnie konserwatywnym stanem, który wspiera Republikanów. Przez długi czas za rozwiązanie problemów uznawano mur na granicy. Jego wielkim orędownikiem był prezydent Donald Trump. Kiedy wprowadził się do Białego Domu, na granicy stał już fragment konstrukcji, której budowa zaczęła się jeszcze za czasów George'a W. Busha. Mimo że Sąd Najwyższy zobowiązał władze stanu do wpuszczenia federalnych strażników na granicę do 26 stycznia (w celu usunięcia ogrodzeń!), podlegli gubernatorowi gwardziści nadal utrzymywali granicę pod swoją kontrolą. Prokurator generalny Teksasu otwarcie odmówił spełnienia żądania władz federalnych. Wszystko z powodu nielegalnych imigrantów. Jest ich tak wielu, że "stan samotnej gwiazdy" nie czekał na pomoc "federalnych" i wziął wszystko w swoje ręce. Jednak — co ciekawe — na dużej części granicy żadnego ogrodzenia nie było, a budowę kontynuowano za rządów Bidena (pieniądze zostały przydzielone zanim wprowadził się do Białego Domu). Biden w dużej mierze wyrzucił jednak do kosza antyimigracyjne przepisy uchwalone przez swojego poprzednika. W efekcie władze lokalne postanowiły przejąć inicjatywę. W 2021 r. gubernator Teksasu Greg Abbott sprzeciwił się złagodzeniu przepisów imigracyjnych. — Biden nie dba o Amerykanów. Bardziej zależy mu na ludziach spoza kraju — powiedział Abbott podczas inauguracji "Operacji Samotna Gwiazda" — programu, którego celem jest wyłapywanie migrantów i instalowanie kolejnych ogrodzeń granicznych. Jak wynika z ustaleń "New York Timesa", Abbott tylko w ciągu dwóch lat operacji przeznaczył na nią 4 mld dol. — kwota, która może dojść nawet do 10 mld. Administracja Abbotta zapewnia, że operacja doprowadziła do aresztowania prawie pół miliona nielegalnych imigrantów. Oprócz dodatkowych ogrodzeń i patroli władze zorganizowały również autobusy z migrantami do innych stanów — aby nie pozostawali w Teksasie. Dziennikarze pisali, że skuteczność operacji była przesadzona; a "federalni" krytykowali ją za to, że z powodu ogrodzeń nie mogli ani zatrzymywać ludzi, ani przychodzić im z pomocą, gdyby zagrożone było ich życie. A kiedy federalni agenci graniczni zaczęli usuwać bariery, władze Teksasu pozwały ich za zniszczenia — wskazując, że "zostało ono umieszczone na terenie prywatnym za zgodą jego właścicieli". Początkowo federalny Sąd Apelacyjny orzekł, że Abbott wygrał, ale Sąd Najwyższy uchylił tę decyzję. — Niuans polega na tym, że decyzja [Sądu Najwyższego] została podjęta bez uzasadnienia. Oznacza to, że po prostu powiedzieli: "Tak, macie rację", ale nie wyjaśnili dlaczego — mówi "Holodowi" politolog i autor One Big Union, kanału na Telegramie o amerykańskiej polityce Jan Wiesiełow. — W rezultacie federalni strażnicy graniczni mogą usunąć ogrodzenie, ale Abbott powołuje się na fakt, że Sąd Najwyższy powiedział tylko, że mogą je usunąć — ale nie powiedział, że Teksas nie może go budować. Więc stan będzie je nadal budował — wyjaśnia ekspert. 24 stycznia gubernator Teksasu Greg Abbott stwierdził, że "prezydent Biden odmówił egzekwowania przepisów imigracyjnych, a nawet je złamał". To nie pierwszy raz, kiedy gubernator rzuca głośne oskarżenia — w 2022 r. Abbott powiedział, że władze federalne nie chronią Teksasu przed "inwazją". Republikanie kontra Demokraci Teksańczycy przygotowują się do nowej inwazji ze wsparciem sojuszników — 25 republikańskich gubernatorów z innych stanów. Podpisali oni wspólny list popierający działania Abbotta, a niektórzy z nich wyrazili gotowość wysłania nad Rio Grande swoich gwardzistów. W liście oskarżają również administrację Bidena o "sprzeniewierzającą się prawu odmowę egzekwowania obowiązujących przepisów imigracyjnych oraz przyzwolenie na masowe przyjmowanie imigrantów, którzy nielegalnie wjechali do naszego kraju ze względów humanitarnych". Kwestia imigracji w Stanach Zjednoczonych jest jedną z rzeczy, które w ostatnich dziesięcioleciach ułatwiły ludziom określenie przynależności partyjnej. Według danych Pew Research Center z 2019 r., to właśnie w kwestii imigrantów przepaść między Republikanami i Demokratami jest rekordowa. Podczas gdy 83 proc. Demokratów twierdzi, że nowi przybysze wzmacniają kraj, to z tym twierdzeniem zgadza się tylko 38 proc. Republikanów. Jak mówi Aleksandra Filippenko, amerykanistka, imigracja jest jedną z kluczowych kwestii dla wyborców. — Sytuacja w Teksasie nie jest problemem stanowym, ale ogólnokrajowym. Najważniejsze kwestie, na których zależy wyborcom, to reforma imigracyjna i otwartość granic. To dotyczy wszystkich Amerykanów — mówi ekspertka. Republikanie chcą wykorzystać obecny kryzys na swoją korzyść. Joe Biden poparł porozumienie między partiami zawarte w sprawie nowej ustawy imigracyjnej; Biały Dom zgodził się nawet na "zamknięcie" granicy, jeśli liczba imigrantów przybywających do USA bez pozwolenia na wjazd przekroczy 4 tys. dziennie (w grudniu było to ok. 9,5 tys. przypadków dziennie). Senat jednak nie spieszy się z przyjęciem nowego prawa. — Teraz ta umowa może się rozpaść, ponieważ Trump już mówi, że z Bidenem nie można niczego negocjować. Pojawia się logika: musimy poczekać, aż Trump wprowadzi się do Białego Domu — wyjaśnia Wiesiełow. Teksas to stan umysłu: "Następny zakręt za 450 kilometrów" Konflikt w Teksasie wpływa również na wojnę na Ukrainie. Republikanie mogą nie zatwierdzić kolejnego pakietu pomocy wojskowej dla tego kraju, jeśli nie dogadają się z Demokratami i Białym Domem w sprawie reformy imigracyjnej. — W tej chwili wygląda to źle. Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie imigracji, to w konsekwencji ucierpi pomoc dla Izraela i Ukrainy. Dla Republikanów jedno bez drugiego jest niemożliwe, a Trump próbuje zapobiec porozumieniu w sprawie prawa imigracyjnego — uważa Wiesiełow. Aleksandra Filippenko patrzy na to bardziej optymistycznie. — Wydaje mi się, że wszyscy zdają sobie sprawę z potrzeby pomocy i wymyślą jakiś sposób na znalezienie pieniędzy dla Ukrainy. Biały Dom pójdzie na inne kompromisy — mówi ekspertka. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/kryzys-na-granicy-usa-teksas-grozi-secesja-rosjanie-sie-ciesza/jqz1qqq teraz trzeba sobie poszukac czemu Teksas jest przeciwko inwazji imigrantow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!