Ostrzegam pana Grzegorza z Cichej Wólki i innych intruzów, że wszystkie najścia na moje gospodarstwo pod moją nieobecność będą zgłaszane na policji.
Izabella Redlarska,
właścicielka farmy w Czuktach
Masz do mnie sprawę? Pisz, dzwoń do mnie.
Nie ma zgody na myszkowanie po mojej farmie podczas mojej nieobecności.
A jeśli ktoś omyłkowo zabłądzi?
OdpowiedzUsuńZakładam z dużą dozą pewności, że podstawówkę skończył i umie czytać. Jest tablica na moim ogrodzeniu: "teren prywatny, wstęp wzbroniony". Bramy są pozamykane. Teren ogrodzony. Tam nikt nie ma prawa wchodzić ani wjeżdżać bez mojej wiedzy i zgody. Ponadto jest Brunhilda, która wyprasza intruzów. Ma ich spisywać, robić im foty i przesyłać do mnie. Ja zaś będę każde najście zgłaszać na policji.
UsuńA Brunhilda to co? Zamiast pilnować to woli na jeziora chodzić. Nie jesteś zbyt dobra dla tego darmozjada?
OdpowiedzUsuńBrunhilda nie jest moją niewolnicą ani pracownikiem i nie mogę od niej zbyt dużo wymagać. Nie jest zatrudniona jako strażnik czy ochroniarz.
UsuńOna tam po prostu mieszka w zamian za opiekę nad moimi psami i kotami. Oczywiście, nikt obcy bez mojej wiedzy i zgody nie ma tam wstępu. Upoważniona jest tylko Brunhilda.
W związku z ostatnimi wypadkami ma się zaopatrzyć w doładowanie komórki i informować mnie na bieżąco co tam się dzieje, robić zdjęcia i kręcić filmy, spisywać numery samochodów i ludzi z dowodu wchodzących na mój teren oraz wysyłać na bieżąco do mnie.
Póki co ja do niej codziennie dzwonię i pytam co na farmie.
A jak listonosz lub policja przyjedzie to co wtedy? Też na to zgody nie ma?
OdpowiedzUsuńPolicja bez nakazu prokuratorskiego i bez mojego powiadomienia tez nie ma prawa wejść na mój teren. 17 lipca 2023 powiadomiłam policję o włamaniu i była tam wysłana na podstawie mojego zgłoszenia. Ja się domagałam, by tam pojechano i to jest zupełnie inna sytuacja.
UsuńListonosz wie, że mnie nie ma. Listy z instytucji przychodzą na mój adres korespondencyjny w Olsztynie. Wszystkie instytucje powiadomiłam o moim adresie w Olsztynie.
OdpowiedzUsuńAni farma porzucona, ani zwierzęta. Na miejscu jest Niemka i ona karmi zwierzęta i poi. Zwierząt jest garstka, zaledwie kilka psów i koty.
OdpowiedzUsuńNiebawem tam grupa Niemców przyjedzie w odwiedziny do Niemki i to jest ze mną uzgodnione.
OdpowiedzUsuńNiemcy pewnie będą urządzać Love Parade na twoim polu :)
OdpowiedzUsuń