Pyszną zupę dyniową ugotowałam. Cukinio-dynię makaronową upiekłam w piekarniku. Została mi jeszcze cała słodka, chrupiąca dynia pomarańczowa na jutro do przyrządzenia. Z nasion już uwolniona.
Nie mam w tej chwili pieczywa, więc na śniadanie zrobiłam sobie sałatkę z gotowanych ziemniaków i wątróbki drobno posiekanych plus do tego dodana posiekana cebula, groszek zielony konserwowy, odrobina majonezu, oleju rzepakowego oraz musztardy.
Gdy wpadła Brunhilda starła moją rzepę i brukiew oraz dodała mojej pysznej zalewy po papryce. Surówka tego typu jest bosko smaczna i zdrowa.
Zjadłyśmy surówkę chwaląc pod niebiosa jej walory smakowe i zdrowotne.
Brunhilda zjadła swoją połowę surówki i łakomie łypała okiem na moją połówkę, więc pośpiesznie swoją połowę surówki podzieliłam jeszcze na dwie części i zjadłam sobie tą surówkę z podgrzanymi pulpetami i świeżo ugotowanymi ziemniakami, a drugą część mojej surówki dodałam do sałatki porannej, całość dokładnie wymieszałam i zapakowałam do słoików na później. Przepyszna!
Wyszła mi mega sałatka na jutro rano na śniadanie i na dziś wieczorem.
Jutro trzeba wreszcie upiec chleb i bułki.
Stolnica się znalazła, drożdże są, także wykrętów nie będzie 😁
Izabella INDIANKA Redlarska
Bardzo fajnie że jadłyście razem surówkę z brunhildą. Tylko dlaczego ona tak łakomie spoglądała w twoją stronę ? Powinniście gotować razem bo to co 2 głowy to nie jedna 😀
OdpowiedzUsuńBrunhilda, jak napisałam powyżej, łakomie spoglądała na moją surówkę, a nie na mnie.
UsuńTo wegetarianka i uwielbia moje eko warzywa. Są pełne smaku i zdrowe.
A co ona własnych warzyw nie ma że przychodzi ci podjadać od ciebie ? Kiedyś pisałaś że wolontariusze także podjadali twoje produkty . Chce ci się utrzymywać takich pasożytów? Chyba że ta Kunegunda znaczy cis więcej dla ciebie to co innego :)
UsuńNie mam zamiaru nikogo utrzymywać za darmo. Niemka dostaje ode mnie warzywa, gdy coś pomaga mi zrobić. Gdy nie było mnie tydzień, jadła ile chciała za opiekę nad moimi zwierzętami. To zdrowy układ.
UsuńByłoby wspaniale gdybyś miała własne warzywa i własne przetwory, dziwne że ich nie masz.
OdpowiedzUsuńCo ty gadasz?? No przecież mam pół piwnicy warzyw własnych!
OdpowiedzUsuńOna tak na przysłowiowy krzywy ryj wszędzie się nawpieprza. Wszystkich obżera i może naucz gada, że należy partycypować w kosztach. Znalazła sposób na życie.
OdpowiedzUsuńMasz pół piwnicy własnych warzyw A nie masz na bilet do Olsztyna ? Nie możesz sprzedać tych warzyw ? Jak masz pietruszkę to sporo byś zarobiła. Pomyśl o tym.
OdpowiedzUsuńNie mogę sprzedać.
OdpowiedzUsuńPietruszki nie mam.
Mam seler.
Warzywa mam na własne potrzeby i do karmienia moich zwierząt. Gdy Niemka coś pomaga mi zrobić też dostaje ode mnie warzywa.
W niedzielę odwiedziła mnie towarzysko, nie miałam ciastek by ją poczęstować, byłam zajęta przerabianiem dynii i cukinii, więc zaproponowałam by zrobiła surówkę z rzepy i brukwi. No i zrobiła.
OdpowiedzUsuńTo już nie pierwszy raz ktoś cię objada. Wcześniej wolontariusze nie chcieli pracować ale do twoich warzyw chętnie wyciągali rączki . Dobrze że to zauważyłaś i że zauważasz takie rzeczy . Brunhilda też jest zadowolona zrobiła sałatkę i miło spędziliście czas. Powinna częściej cię odwiedzać A co u niej słychać ? Co ona porabia w twoich stronach ?
OdpowiedzUsuńBrunhilda chłonie naturę.
OdpowiedzUsuń