sobota, 13 kwietnia 2024

Donald Tusk: OSTRA dyskusja z rolnikiem - Spotkanie otwarte, Kraków


ZAJĄCZKOWSKA MIAŻDŻY MATYSIAK WS. ABORCJI!


Lewica nienawidzi dzieci polskich


https://youtu.be/DJvv8IECZBM?si=TuKr28HowXoKVesx

Śpiączka śróddzienna

Znowu mnie dopadła ta przypadłość. Położyłam się o 14.00 na drzemkę i obudziłam się dopiero o 20.00, czyli spałam ciurkiem 6 godzin. 6 godzin wyjęte z dnia to bardzo dużo. Twierdzę, że nie jestem zdrowa, a lekarze nie za bardzo umieją zdiagnozować co mi jest. 

Dramatyczna sytuacja polskich rolników!


https://youtu.be/coogOplfm0U?si=cZ4cwGpuTDh8XbO9

PRAWNIK UJAWNIŁ PRZEKRĘT $ZCZEPIONKOWY! TEN WYWIAD ZNISZCZY TUSKA I PiS?...



Miliony dla ekspertów szczekających na korzyść koncernów farmaceutycznych!

Krew z nosa

Ciekła mi obficie. Najwyraźniej jestem bardzo osłabiona, a może i chora na coś.

Zrobiłam sobie skromne zakupy spożywcze. Artykuły przecenione, ale nadal jadalne.

Zjadłam śniadanko. A teraz senność mnie dopadła, więc zdrzemnę się.

NAJPROSTSZY SPOSÓB na Siewy Pomidorów na Rozsadę ? PORÓWNANIE z siewem "...


Nagłe zaśnięcie w piątek

Gdy wróciłam w nocy z miasta byłam tak zmęczona, że nawet nie pamiętam kiedy nagle zasnęłam.

Nie wyłączyłam komórek i teraz boli mnie głowa. Całą noc była w strefie wzmożonego promieniowania. To błąd. Trzeba takich sytuacji unikać.

Akcja była

W piątek ruszyłam na miasto pozałatwiać kilka spraw i je załatwiłam. Między innymi dotarłam na Turzyn. Celem był Action Szczecin z gliną i innymi artykułami plastycznymi. Obejrzałam okolicę w której dawniej mieszkałam. Zmieniła się korzystnie. Rozwinęła. Unowocześniła. Dawny mój blok ma nową elewację. Ja za nią płaciłam w czynszu ale się jej nigdy nie doczekałam. Przed moim blokiem nadal rosną moje malwy które tam posiałam 😍 Po tylu latach 😊 Pojawił się też mikro ogródek przy bloku o który postulowałam. 😊 Ma ogrodzonko i nawet furteczkę 😍

Weszłam do kompleksu handlowego po drugiej stronie ulicy szukając  gliny i skalówki na zajęcia. Skalówki aluminiowej nie było, ale glina była 😊

Dawniej w tym miejscu był biurowiec. Potem go zburzyli i postawili Carrefour. Gdy budowali ten Carrefour to im się on zawalił. Widziałam to a bardziej słyszałam huk. A teraz jest tu galeria handlowa i gastronomiczna. Można tam zrobić zakupy i zjeść posiłek. W kompleksie znajduje się toaleta dla klientów galerii co sprawia że można tam dłużej krążyć po sklepach i wypróżnić się po zjedzeniu posiłku, umyć ręce, bo w knajpkach nie ma toalet.

piątek, 12 kwietnia 2024

Synteza czwartku

Rozmyślam o tym co mnie spotkało w czwartek na uczelni i dokonałam syntezy incydentów:

Kobieta pierwsza: "DZIEŃ ŚWIRA" - chamskie obrażanie na przedmiocie grafika inżynieryjna.

Kobieta druga: NIEUCZCIWE PRZEROBIENIE I DRASTYCZNE ZANIŻENIE OCENY ZA MOJE PRACE z przedmiotu teoria projektowania czyli fałszerstwo na moją szkodę. 

Kobieta trzecia: "BEZWARTOŚCIOWE RYSUNKI" - przyklepała w ciemno na zasadzie kolesiowstwa nieprawość tej drugiej. To ma specjalne słowo, które mi uleciało. 

Chyba o to mi chodziło: POPLECZNICTWO

Poplecznictwo – typ przestępstwa polegający na utrudnianiu bądź udaremnianiu postępowania karnego przez udzielanie sprawcy przestępstwa pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej. W szczególności poplecznictwo może polegać na ukrywaniu sprawcy, tworzeniu fałszywych dowodów, zacieraniu śladów przestępstwa lub odbywaniu kary za skazanego. Jednak wskazane sposoby są tylko przykładami. Poplecznictwem może być każda czynność zmierzająca do udzielenia sprawcy przestępstwa pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej, jeżeli choćby tylko utrudniała ona postępowanie karne. Obecnie poplecznictwo jest stypizowane w art. 239 § 1 Kodeksu karnego z 1997.

Pani trzecia nie chciała mi oddać moich rysunków co można uznać za ukrywanie dowodów.

Pani trzecia dała w mojej ocenie fałszywą opinię na temat rysunków, co można uznać za tworzenie fałszywych dowodów. 

W tym przypadku na pewno występuje zjawisko KOLESIOWSTWA.

kolesiowstwo to proceder wzajemnego popierania się przez znajomych, którzy tworzą w ten sposób nieuczciwy układ zapewniający im korzyści; słowo potoczne.

Kolesiostwo, czyli umożliwianie otrzymywania stanowisk i innych przywilejów osobom, z którymi łączą kogoś stosunki koleżeńskie, nie jest bezpośrednio nielegalne. Jednakże, może prowadzić do niesprawiedliwego traktowaniabraku przejrzystości w procesach rekrutacyjnych lub awansowych. W wielu przypadkach, etyka i zasady organizacji oraz przepisy prawa pracy nakazują unikać takich praktyk.

Warto podkreślić, że uczciwośćkompetencje i zasługi powinny być głównymi kryteriami przy przydzielaniu stanowisk i awansów. Kiedy kolesiostwo prowadzi do niesprawiedliwego faworyzowania, może to negatywnie wpłynąć na pracowników i ogólną atmosferę w miejscu pracy.

KONKLUZJA: skarga do Rektora

Pani pierwsza może mnie obrażać? Uważa, że może. 

Pani druga może mi nieuczciwie przerobić i zaniżyć ocenę? - Uważa, że może.

Pani trzecia uważa, że nie musi być obiektywna i uczciwa wobec studentki? - Uważa, że może.

"POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO."

Nie, otóż stało się. Ucierpiała moja godność własna i poczucie sprawiedliwości.

Co ja mogę w tej sytuacji? - Mogę napisać skargę do Rektora na tego typu działania. To co mnie wczoraj spotkało kwalifikuje się już jako znieważenie, a w przypadku przerabiania oceny to już jest fałszerstwo na moją szkodę. Fałszowanie dokumentu. Pani trzecia zaś odmówiła mi prawa do uczciwej, bezstronnej oceny moich prac. Całość działań podchodzi już pod mobbing. Niech Pan Rektor się nad tym pochyli i sprawę rozwiąże.

Na prawdę, nie spodziewałam się wczoraj takiego ataku na mnie i szykan.

Staram się być zawsze grzeczna, jestem zawsze kulturalna na uczelni. Nikomu nie ubliżam. Nikogo nie zaczepiam. Nie poniżam. Ale nie wystarczyło to. Trzeba było mnie nazwać "świrem" i zaniżyć ocenę za rysunki, a na koniec przyklepać ten stan przez trzecią panią. 

Tak nie będzie. Nie będę się takim nieprawościom przyglądać biernie.

I nieważne, czy przyznają się do błędów i mnie przeproszą, czy pójdą w zaparte, że nic się nie stało - zrobię co trzeba, by chronić moją godność osobistą i moje prawo do uczciwego i przyjaznego traktowania na Uczelni. 

Ja jestem z natury spokojna i grzeczna, pokojowa, kulturalna. Ale gdy ktoś mnie tak obelżywie i podle traktuje to rodzi się we mnie wielki opór i mój dawno zakopany toporek wojenny sam z ziemi wyłazi i domaga się radykalnego przeciwdziałania. Bo na zło i upodlenie nie można się godzić. Należy dusić tę nikczemność w zarodku.

Nikogo nie zaczepiałam. Nikogo nie obrażałam. Ja przyszłam na uczelnię tylko po to, by studiować, by rozwijać się, by miło spędzać czas, by poznać fajnych ludzi i zaprzyjaźnić się z nimi, a spotykam się z czymś takim... Dla mojej własnej higieny psychicznej muszę z tym zrobić porządek.



Chwila odpoczynku

Teraz chwila odpoczynku po nużących czynnościach kuchennych, a potem będzie akcja.

Pistacjowy protest

Piątkowy poranek upływa spokojnie. Indianka zrobiła i zjadła śniadanie. Ugotowała pyszny kompot. Pozmywała naczynia. Posiekała pietruszkę do suszenia.
Indianka nie może jednak od wczoraj pozbyć się przykrych odczuć wywołanych w niej wczorajszymi zdarzeniami. Na znak protestu zmieniła pościel na świeżą pościel w kolorze pistacjowym.

Karina Bosak: Jesteśmy po to, by usuwać Jej lęk, a nie Jej dziecko!


https://youtu.be/ZduLJo7MWck?si=kfz1Et1afsBiJCh1

czwartek, 11 kwietnia 2024

Jaki plan na weekend?

Wyspać się.

Niemiłe incydenty na uczelni

Miałam dziś nie iść, bo się rano fatalnie czułam, ale zmusiłam się i pojechałam na uczelnię.

Na pierwsze zajęcia nie zdążyłam, po prostu nie wygrzebałam się z łóżka, ale poszłam na drugie i trzecie.

Wchodząc na Uczelnię, przed wejściem do budynku spotkałam wykładowczynię od grafiki inżynieryjnej. Jeszcze było dużo czasu do zajęć.

Przywitałam się i zapytałam, gdzie mamy zajęcia: czy w plenerze czy w budynku? Powiedziała, że w budynku, tam gdzie zawsze.  Weszłam do środka i poszłam do klubu poczekać na zajęcia. Gdy było 5 minut do zajęć ruszyłam korytarzami na zajęcia. Trochę mi to zajęło czasu zanim dotarłam pod drzwi, bo dwie długości bardzo długiego korytarza i wjazd windą na drugie piętro.

Okazało się, że nieprawda, że zajęcia były tam gdzie zawsze, bo wykładowczyni zabrała grupę do piwnicy. Nie zostawiła kartki w drzwiach gdzie poszła z grupą, ani starosta nie napisał info na czacie. Ja zanim dotarłam do sali tej co zawsze, to musiałam przejechać wózkiem cały długi korytarz na parterze, wjechać windą na drugie piętro, przejechać ponownie wózkiem całą długość długiego korytarza na drugim piętrze, zejść z wózkiem po schodach klatki schodowej piętro niżej, doczłapać do sali na końcu holu. Na miejscu okazało się, że ich tam nie ma. Sala zamknięta na klucz. Zanim uruchomiła mi się komórka z czatem trochę potrwało. W międzyczasie zeszłam na dół po klatce z tym wózkiem. Zapytałam pracowników, czy widzieli gdzie poszła grupa? Pan portier powiedział mi, że szła jakaś grupa do piwnicy. Do piwnicy? Gdzie do piwnicy? Które drzwi? Zdziwiłam się. Weszłam na czat zapytać, gdzie są dokładnie. Nikt mi nie odpowiedział. Poszłam ich szukać w tej piwnicy. Zaszłam zapytać do katedry Architektury Krajobrazu i okazało się, że dobrze trafiłam. Zostawiłam wózek w sekretariacie i poszłam dalej w głąb piwnicy. Tam ich znalazłam. Zanim do nich dotarłam to już było 18 minut po rozpoczęciu zajęć. Trochę się  wnerwiłam, że nie zostawili wiadomości gdzie są. 
Zapytałam: "Ciężko było zostawić wiadomość gdzie idziecie?". Odezwała się wykładowczyni, że to nie jej wina, że nikt mnie nie powiadomił. Weszłam w stojącą grupkę i zaczęłam się przysłuchiwać co tam wykładowca mówiła. Omawiała projekty wiszące na ścianach.

Na grafice był nieprzyjemny incydent. Wykładowczyni w piwnicy pokazywała nam projekty. Była różnica zdań na temat kolorów. Pani nie lubi barwy pistacjowej. Krytykowała bodajże budynki pomalowane na ten kolor, a także projekty na papierze wykonane w tej barwie. Ja akurat lubię ten kolor. Jest po prostu ładny i przyjemny. Mówiła, że projekty nie powinny być wykonane w tej barwie. Miałam odmienne zdanie. Wtedy wykładowczyni patrząc na mnie nieprzyjaźnie powiedziała pod moim adresem: "Dzień świra". Na to ja, że "obrażanie nie jest konieczne."
Wtedy zaczęła na siłę tuszować sytuację pieprząc od rzeczy, że to "cudowny film" i że "Nóż w wodzie" to też "cudowny film". Taka zmyłka i robienie dobrej miny do złej gry. Była to próba zrobienia głupka z kobiety o wielkiej inteligencji wrodzonej (mowa o mnie). Próba oczywiście spełzła na niczym. Pozostał niesmak. Temu wszystkiemu przysłuchiwali się studenci naszej grupy ćwiczeniowej. Na koniec weszliśmy na górę do sali gdzie powinnyśmy mieć zajęcia. Było trochę rysowania. Wyciągnęłam swoje przyrządy kreślarskie nowokupione, bo moje dwa wcześniejsze zestawy gdzieś mi zaginęły.

Potem w tej samej sali była teoria projektowania z drugą wykładowczynią i kolejny nieprzyjemny incydent. Zapewne zainspirowany tym pierwszym na grafice. Kobiety pracują w tej samej katedrze i zapewne się wymieniają różnymi uwagami. Ku swojemu olbrzymiemu zaskoczeniu dostałam jako jedyna ocenę niedostateczną za wykonane rysunki. W tym za rysunek, który kilka tygodni wcześniej chwaliła i pokazywała grupie na wzór. Wcześniej nie miała żadnych uwag do niego, ani innych moich rysunków.
Oddałam go jako pierwsza zaraz po zajęciach na których rysowaliśmy kilka tygodni wcześniej.

W sumie całościowo oceniła trzy różne moje rysunki i za wszystkie trzy postawiła jedną zbiorczą dwóję. Na kartce z oceną ocena była zaniżona, przerobiona. Postawiła najpierw 3, potem dołożyła minus czyli zrobiła z oceny dostatecznej - dostateczną minus, następnie napisała 2. Coś jeszcze kombinowała przy tej dwójce z dopisaniem plusa. Ostatecznie przekreśliła i zostawiła mi ocenę niedostateczną za 4,5 godziny pracy, podczas których nie miała do moich rysunków żadnych uwag i zastrzeżeń. Podczas rysowania tych rysunków nie kazała mi niczego poprawiać. Nie zwracała mi uwagi na nic. Tylko pierwszy szkic podczas rysowania kazała mi poprawić długopisem, by utrwalić rysunek. Zrobiłam to i oddałam jej go jako pierwsza. Nie miała wtedy do tego rysunku żadnych uwag. A teraz po tygodniach nagle dwója 😳 Zamurowało mnie. 🤨 Zagotowałam się w sobie. 😡

To było tak podłe, oczywiste świństwo, że miałam odruch aby porwać moje rysunki na strzępy i trzasnąć drzwiami. Z trudem się opanowałam.

Przejrzałam wszystkie rysunki pozostałych studentów i porównałam z moimi. Trzykrotnie przejrzałam. Na żadnych innych rysunkach nie było przerabiania ocen. Tylko na moim.

Ponadto co istotne, moje rysunki nie odbiegały jakością i kreatywnością od innych.
Natomiast pierwszy mój rysunek wyróżniał się korzystnie ciekawym schematem kasztanowca.

Zdruzgotana poszłam do swojej ławki. Miałam łzy w oczach za tak jawną niesprawiedliwość i nieuczciwość. I to jeszcze od opiekunki roku. Nie mogłam się skupić na rysowaniu nowej pracy. Nie widziałam sensu jej robienia. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam prowadzącej zajęcia co o tym myślę. Odwołałam się od jej oceny.

Wtedy ona poszła po swoją koleżankę z katedry która przyszła wizualnie wrogo do mnie nastawiona (miała wrogi wyraz twarzy), wyciągnęła mnie z sali i na korytarzu w ciemno popierała stanowisko tej od teorii projektowania. Nie przyniosła wszystkich w tym miernych rysunków z grupy dla porównania z moimi pracami, tylko jeden lepszy zestaw wybrany a oceniony nisko na 3 i wmawiała mi, że wszystkie moje trzy rysunki są bezwartościowe i że technika nie taka (a taką technikę wykonania podała prowadząca). Odbyła wobec mnie długi, jałowy, nieprzekonywujący monolog, który mnie zmęczył, ale nie ukoił mojego bólu.

Gdy ja zaoponowałam i powiedziałam, że ocena została mi w sposób oczywisty nieuczciwie przerobiona i zaniżona - to ta koleżanka wykładowczyni powiedziała, że ją obrażam bo ona ukończyła ZUT i wie lepiej niż ja, która ZUTu nie ukończyła. Twierdziła, że jej ocena jest wyrocznią.

Wtedy wjechał Leonardo da Vinci - moja ostatnia deska ratunku. Powiedziałam, że Leonardo da Vinci nie ukończył ZUT a mając wrodzony talent potrafił stworzyć genialne malowidła i rzeźby (nawiasem mówiąc 100 razy lepsze niż są w stanie stworzyć wszyscy pracownicy ZUT razem wzięci, ale tego już na głos nie powiedziałam, by nie jątrzyć), więc nie jest konieczne ukończenie ZUT by mieć wyczucie artystyczne i umieć właściwie ocenić rysunki. Wystarczy wrodzone poczucie estetyki.

Wtedy pani się oburzyła i zarzuciła mi, że nie mam talentu Leonardo da Vinci. Na to ja, że mam wrodzony talent i rozeznanie, nie twierdzę, że takie jak Da Vinci, ale wystarczające by zorientować się, że ktoś mi celowo zaniża ocenę. 

Pani nadal twardo upierała się przy swoim. Ja zaś przy swoim.

Na koniec ja podsumowałam, że obiektywnie widzę, że w tym przypadku została mi ocena drastycznie i bezpodstawnie zaniżona i że to jest nieuczciwe i czuję się skrzywdzona.

Rozstałyśmy się na korytarzu. Pani poszła w swoją stronę, a ja w swoją.
Weszłam do sali i kontynuowałam mój bieżący rysunek. Było mi przykro i miałam momenty zwątpienia i załamania. Jakoś skończyłam ten rysunek mimo zacięć i oddałam go prowadzącej.

Cała ta sytuacja wytrąciła mnie z równowagi i nie poszłam na dendrologię. Byłam roztrzęsiona a mieliśmy pisać kolokwium. Nie byłam w stanie się skupić.

Zamiast na dendrologię poszłam do klubu. Zrobiłam zapiekanki i herbatę. Zjadłam. Potem pokazał się pan profesor od dendrologii. Zapytał czemu kolokwium nie piszę. Powiedziałam, że ktoś mnie zdenerwował i jestem sfrustrowana i nie mogę się skupić.

Następnie przyszedł pan dziekan. Jak zawsze sympatycznie zagadał. Zgodził się na toster w klubie. To jego klub dla studentów. Jego dzieło i powiem, że udane.

Gdy dopiłam herbatę, wjechałam na salę dendrologii moim wózkiem co wywołało poruszenie i wesołość studentów, bo to była już końcówka zajęć i pisania kolokwium.
Przygnębiona siadłam i próbowałam zorientować się o co chodzi.

Po zakończeniu zajęć wyszłam na autobus.
Na zewnątrz stała mała grupka studentów mojego roku. Życzyli mi miłego weekendu. Ja im też.

Wróciłam do domu i teraz myślę o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.