piątek, 17 sierpnia 2018

Wójtowa umieralnia owiec i kóz

Wójt Locman w zmowie z Elżbietą Kozłowską z fundacji Molosy Adopcje ukradł mi owce i kozy oraz dwa psy. Próbowali ukraść konie.

Moje zwierzęta przywłaszczył sobie wójt. Zwierzęta ulokował na farmie człowieka, który kiedyś sprzedał mi spleśniałe siano i gnijącą sianokiszonkę. Takim gównem pewnie ten cwaniaczek karmi moje zwierzęta, albo je głodzi z zemsty.

Kozłowska podała moim zwierzętom truciznę. Po niej owce i kozy wymiotowały gwałtownie oraz kaszlały. Drastycznie schudły i odwodniły się. Połowa wywiezionych owiec i kóz padła, a także padają nowo rodzące się jagnięta.

Od 3,5 miesięcy wójt Locman pastwi się nad moimi zwierzętami, przetrzymując je w umieralni u znajomego mu rolasa, który nie dba o moje zwierzęta, który się mści, bo kiedyś za partię oszukanej, zgniłej paszy odmówiłam mu zapłaty.

Nie wiem, co podała zwierzętom Kozłowska, wiem, że po tym umierają i wiem, że zmarła tam też starsza kobieta, niewykluczone, że ma to związek z tym, czym nafaszerowano moje owce i kozy.

Nie mam pewności, czy zwierzęta zostały "tylko" otrute, czy też zarażone jakąś chorobą, która być może przenosi się na ludzi. Jest ryzyko, że to zakaźne, wszak zmarła kobieta - być może obsługiwała moje owce i kozy i zaraziła się, albo wypiła mleko od zatrutej, chorej kozy.

Ostrzegam przeto, by nikt nie brał mojego stada na swoje gospodarstwo.
Może istnieć zagrożenie epidemią, która się przenosi na ludzi. Jest ryzyko.


Polska nie roztrwoni kasy na stare fregaty z Australii 👍

Panie Premierze - ogromny szacunek! Nie zawiódł Pan Polaków.
To Pan jest autentycznym patriotą polskim i świetnym ekonomistą, szefem rządu, i to Pan ma prawo i obowiązek podejmować decyzje korzystne dla Polski, rozkręcające i budujące naszą polską gospodarkę. To Polska ma się bogacić, a nie Australia. Polskiej gospodarce jest potrzebna krew, by całkiem na pysk nie padła. Tą krwią są inwestycje rządowe, pieniądze budżetowe. Jestem dumna z Pana decyzji i z Pana. Tak trzymać! 👍👍👍

Indianka



Premier w ostatniej chwili zablokował kontrakt promowany przez szefa MON i prezydenta. Według źródeł Onetu w ścisłym otoczeniu szefa rządu, Polska nie kupi starych australijskich fregat. Kłopot w tym, że Andrzej Duda i Mariusz Błaszczak są już w drodze do Australii. Nasz rozmówca z Pałacu mówi jasno: - To dziwna sytuacja, że rząd nie może we własnym gronie dogadać się w tak ważnej sprawie - to kontrakt rządowy, więc to rząd odpowiada za ewentualne fiasko.
     Foto: Radek Pietruszka / PAP
  • Potwierdzają się doniesienia Piotra Zaremby z "Polska The Times"o zablokowaniu zakupu australijskich fregat dla polskiego wojska
  • Do Australii pojechali prezydent i delegacja MON z Mariuszem Błaszczakiem. Wizyta miała się zakończyć podpisaniem listu intencyjnego na zakup sprzętu
  • Od dłuższego czasu spekuluje się, że współpraca premiera z szefem MON kuleje
Pierwsza w historii wizyta prezydenta Polski w Australii i Nowej Zelandii ma dotyczyć kwestii politycznych, gospodarczych, obronnych i polonijnych. Zaplanowano rozmowy Andrzeja Dudy z najważniejszymi politykami oraz podpisanie licznych umów bilateralnych - tak informował szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
REKLAMA
Wraz z prezydentem Andrzejem Dudą do Australii pojechała także delegacja MON z szefem resortu Mariuszem Błaszczakiem na czele. - Zakładamy, że efektem rozmów będzie podpisanie listu intencyjnego na zakup fregat rakietowych, które wzmocnią polską Marynarkę Wojenną - mówił szef gabinetu prezydenta.
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział, że jednym z "kluczowych wymiarów" wizyty prezydenta w Australii będą sprawy związane z bezpieczeństwem, a w tym - jak podkreślił - rozmowy w sprawie zakupu przez Polskę fregat rakietowych typu Adelaide.
Zdaniem Solocha, ich pozyskanie wzmocniłoby potencjał polskiej Marynarki Wojennej. - Pozyskanie zdolności do prowadzenia skutecznej obrony powietrznej, co umożliwiają australijskie okręty, w praktyce przeniesie polską Marynarkę do zupełnie innej ligi - podkreślił szef BBN.
Tymczasem już wczoraj pojawiły się doniesienia, że Polska fregat nie zakupi. Jako pierwszy tę informację podał Piotr Zaremba z "Polska The Times". Dziś nasze źródła w ścisłym otoczeniu premiera potwierdzają - Mateusz Morawiecki w ostatniej chwili zablokował zakup. Nasze źródło wskazuje, że australijskie fregaty są przestarzałe, nie spełniają wymagań i są nieprzystosowane do potrzeb polskich sił zbrojnych.
Żródło Onetu w Pałacu komentuje: - Jesteśmy zaskoczeni, że szefowi MON nie udało się przekonać swojego zwierzchnika - premiera do podpisania listu intencyjnego. Mamy nadzieję, że obaj panowie dojdą w tej kwestii do porozumienia i premier nie będzie musiał dalej blokować działań swojego ministra. Nasz rozmówca dodaje, iż jest to dziwna sytuacja, że rząd nie może we własnym gronie dogadać się w tak ważnej sprawie - to kontrakt rządowy, więc to rząd odpowiada za ewentualne fiasko. Oczekujemy, że strona rządowa przedstawi opinii publicznej powody takiej decyzji.
Koszt zakupu i dostosowania fregat to ok. 2 mld złotych, a roczny budżet na modernizacje Marynarki Wojennej to 800 mln zł. Co więcej, z racji na swój wiek, za dziesięć lat fregaty i tak musiałby być szykowane do opuszczenia bandery.
Od dłuższego czasu spekuluje się, że współpraca między premierem a szefem MON się nie układa. Dlatego też Błaszczak przymierzany jest do fotela marszałka Sejmu lub prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Posadę miałby zmienić w przyszłym roku.

Średnia wieku polskich okrętów to 35 lat

Marynarka Wojenna to jeden z najdroższych w utrzymaniu rodzajów Sił Zbrojnych. MON rocznie przeznacza na jego modernizację niebagatelną kwotę 800 mln zł. Problem w tym, że koszt jednego okrętu średniej klasy, typu korweta, to ok. 1,5 mld zł. Dlatego potrzebny jest jasny i rygorystycznie przestrzegany plan finansowania i modernizacji technicznej sił morskich. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że dryfują one na złom.
Średnia wieku polskich okrętów to 35 lat, a ich technologiczna i taktyczna wartość jest daleko poza sojuszniczym standardem. Zdecydowanie obecnie więcej oktetów kończy służbę w polskich siłach morskich, niż do nich trafia. Zakup czy budowa nowych ślimaczy się w nieskończoność, czego niechlubnym przykładem jest patrolowiec Gawron. Jego budowa, jeszcze jako korwety ruszyła w 2001 roku w Stoczni Marynarki Wojennej i do dziś jednostka nie została oddana do służby. Ostatni nowy okręt, który trafił na wyposażenie polskiej floty to niszczyciel min Kormoran.
W planach ministerstwa obrony były też programy budowy w polskich stoczniach okrętów obrony wybrzeża "Miecznik" oraz okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min "Czapla". Jednak zostały zarzucone, podobnie jak program zakupu oktetów podwodnych.

Australia miała zapewnić rozwiązanie pomostowe

30-letnie fregaty rakietowe Adelaida kupione od rządu Australii miałoby być rozwiązaniem pomostowym. Jak przekonują zwolennicy tej transakcji, byłoby to rozwiązanie pomostowe, dzięki któremu możliwa byłaby realizacja zakupu nowych okrętów przy jednoczesnym utrzymaniu zdolności sił morskich do czasu, aż znajdą się pieniądze na dalszą modernizację przestarzałej floty.
30 letnie fregaty typu Adelajda stanowiły jeden z elementów systemu obrony Australii. Kilka lat temu przeszły modernizację m.in. systemów obrony przeciwlotniczej zainstalowanych na okrętach. Niedanowo jednak władze Australii podjęły decyzję o wycofaniu fregat ze służby. Okręty miały zostać zatopione, chyba że znalazłby się na nie kupiec. Wkrótce taki się znalazł.
Polskie władze związane z ośrodkiem prezydenckim zadeklarowały, że nasz kraj jest zainteresowane tym sprzętem. Sprawa wydawała się już zresztą przesądzona. Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego powiedział, że ten zakup przeniesie polską Marynarkę Wojenną do zupełnie innej ligi oraz wzmocni jej potencjał.
Pomysł skrytykowała opozycja, oraz cześć ekspertów wojskowych. Wytknięto, że okręty są przystosowane do warunków australijskich, ale nie będzie łatwo wkomponować je w polskie wymagania i nasz system obronny. Natomiast ich przystosowanie będzie kosztowne. Sam zakup fregat szacowany na ok. 2 mld zł. to nie wszystko. Okręty musiałby zostać też doposażenie m.in. w śmigłowce morsie, których zakup byłby konieczny, by efektywnie wykorzystywać systemy zainstalowane na fregatach oraz w odpowiednią amunicję m.in. rakiety SM-2.
Gen. Waldemar Skrzypczak były wiceminister obrony, podkreśla, że na dłuższą metę kupowanie starego sprzętu, który ma łatać dziury wynikające z braku modernizacji, Polsce się nie opłaca. Generał podaje przykład otrzymanych w darze od Amerykanów fregat ORP Kościuszko i ORP Pułaski typu Oliver Hazard Perry. Te wysłużone okręty trafiły do Marynarki Wojennej w marcu 2000 r. Miały być protezą pomiędzy poradzieckim sprzętem, powoli wycofywanym ze służby, a nowym, który, jak oczekiwali marynarze, miał wkrótce do nich trafić. To "wkrótce" przeciągnęło się jednak do dziś. – Tym razem byłoby podobnie. Ponadto analiza kosztów utrzymania OHP robiona w 2012 r. pokazała, że reszta Marynarki Wojennej się nie rozwijała, bo te fregaty pochłaniały większą część budżetu dla marynarzy. Adelajdy również drenowałyby ten budżet – podkreśla gen. Skrzypczak.

Protestował też minister gospodarki

Kilka dni temu ostro przeciw zakupowi fregat typu Adelajda zaprotestował też minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk. Stwierdził, że nie zgadza się z transakcją ich zakupu, ponieważ polskie okręty powinny być produkowane w polskich stoczniach. Ten głos, jak twierdzą informatorzy Onetu jest pokłosiem walki, która toczy się w tle między ministrem Błaszczakiem a premierem Morawieckim. Ten ostatni jest zwolennikiem przekazania wszystkich stoczni, które obecnie podlegają MON za pośrednictwem Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Ministerstwu Gospodarki Morskiej. Szef MON nie chce się na to zgodzić, ale też Błaszczak nie był przekonany do celowości zakupu australijskich fregat. – Minister miał sporo wątpliwości – mówi nasz rozmówca związany z MON.

Historyczna wizyta prezydenta

Dziś rozpoczęła się pierwsza, historyczna wizyta prezydenta Polski Andrzeja Dudy w Australii i Nowej Zelandii. Ma dotyczyć kwestii politycznych, gospodarczych, obronnych i polonijnych. Jeszcze przed wylotem prezydenta do Australii, jego szef gabinetu Krzysztof Szczerski informował, że zaplanowano rozmowy prezydenta z najważniejszymi politykami obu krajów oraz podpisanie licznych umów bilateralnych. Jedną z nich miała być umowa na zakup fregat. Zapewne dlatego prezydent zabrał ze sobą do Australii także delegację MON z szefem resortu Mariuszem Błaszczakiem na czele.
Tymczasem wczoraj wieczorem w mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że premier Mateusz Morawiecki sprzeciwił się zakupowi fregat typu Adelaide. Dziś rano informacje te potwierdził Onet w rozmowie z urzędnikiem ze ścisłego otoczenia szefa rządu. – W opinii premiera Mateusza Morawieckiego, australijskie fregaty są przestarzałe, nie spełniają wymagań i są nieprzystosowane do potrzeb polskich sił zbrojnych – powiedział.
Jednocześnie to właśnie premier odpowiada za zakupy dla armii. Rolą prezydenta jest zaś kontrola i wyznaczanie kierunku jej rozwoju. Wszystko wskazuje więc na to, że plany zakupu australijskich fregat zakończą się fiaskiem. Czy sprawa przerodzi się tez w konflikt między premierem a ośrodkiem prezydenckim? Jak mówią rozmówcy Onetu, wiele na to wskazuje.

Ekspert ds. katastrof lotniczych ujawnia szokujące fakty! Chodzi o prace komisji Millera

Jeżeli lewactwo potrafi fałszować wyniki badań na poziomie państwowym, to czego się można spodziewać na poziomie powiatowym?
Lewica to fałszerze i oszuści. W każdej branży.


Gościem red. Ewy Stankiewicz w programie "Otwartym tekstem" w Telewizji Republika był duński śledczy katastrof lotniczych, członek podkomisji smoleńskiej Glenn Joergensen,. - Udokumentowaliśmy jak Miller wymuszał na swojej ekipie śledczych, krótko po katastrofie, by doszli do takich samych wniosków, co Rosjanie – taka jest wymowa jego zaleceń dla podwładnych – ujawnił ekspert.
To druga część rozmowy Ewy Stankiewicz z duńskim ekspertem. Pierwsza część została wyemitowana na antenie Telewizji Republika w zeszłym tygodniu.
Glenn Joergensen zapowiedział działania, jakie komisja podejmie w najbliższym czasie.
– Pod wpływem eksplozji serce przestaje bić natychmiastowo, co oznacza, iż krew nie jest już pompowana, a więc pomimo obrażeń, wiele się jej nie wydostaje – to typowe zjawisko. Temu będą przyglądać się śledczy prokuratury. Nasi eksperci będą to również analizować.  Mamy dużo zdjęć i dokumentację, w jakim stanie i gdzie znaleziono ciała, jaki był poziom krwi na siedzeniach. To jest obszar, który będziemy badać 
– powiedział śledczy, odpierając argumenty o "niewystarczającej" ilości krwi na miejscu katastrofy.
Joergensen tłumaczył dlaczego na ciałach niektórych ofiar katastrofy nie było ubrania.
– Mamy 35 ciał kompletnie bez ubrań, lub prawie kompletnie, np. na gołym ciele został krawat lub skarpetka. Ciężko wytłumaczyć takie obrażenia wypadkiem komunikacyjnym. Jest to praktycznie niemożliwe. Za to spójnym wytłumaczeniem jest fala uderzeniowa. Zdarcie ubrań to częste i powszechnie znane zjawisko w przypadku działania materiałów wybuchowych, szeroko opisane już choćby podczas I wojny światowej – tłumaczył.
Ekspert zaznaczył, że jeżeli ktoś chciałby umieścić w samolocie ładunki wybuchowe, to musiałby mieć do niego stały dostęp od dłuższego czasu.
- Przymocowania takich ładunków nie dokonuje się w godzinę czy dwie, nawet gdyby jakiś terrorysta miał dostęp do samolotu na kilka godzin, nie da się tego zrobić w tak krótkim czasie. Wymagało to planowania, dostępu do skrzydła i możliwości jego otwarcia, dostępu do tysięcy śrub i mocowań, to wymagało dużej pracy i przygotowań. Nawet przy bardzo szczegółowej inspekcji nie da się tego ładunku znaleźć. Można to dobrze ukryć – zapewnił Joergensen.
Śledczy wyraził zdziwienie działaniem niektórych mediów w Polsce, które rozpowszechniają niewiarygodne teorie na temat katastrofy smoleńskiej.
– Jestem duńskim inżynierem – to co widzę tutaj w Polsce jest wyraźnie inne od tego co zrobiono by w Danii. Tutaj mamy gazety takie jak "Wyborcza", czy telewizje TVN oraz "Polsat", media, które przepychają dziwne teorie jakichś ludzi, takich jak Artymowicz czy Czachor, którzy nie mają żadnego wykształcenia w badaniu katastrof. Te media próbują wzbudzić zaufanie, zbudować wiarygodność i stawiać ich na równi z autentycznymi ekspertami w tej dziedzinie, jak Frank Taylor – przywołał.
Joergensen zauważył, że rzetelność poprzedniego dochodzenia pozostawia wiele do życzenia
– Są wyraźne dowody manipulowania danymi, a także  pomijania ważnych danych po stronie rosyjskiej. To łamanie podstawowych zasad prawidłowego śledztwa. Niestety po polskiej stronie – chodzi mi tu o komisję Millera – udokumentowaliśmy jak Miller wymuszał na swojej ekipie śledczych, krótko po katastrofie, by doszli do takich samych wniosków, co Rosjanie – taka jest wymowa jego zaleceń dla podwładnych. To bardzo dziwne. Miller zrobił to czterokrotnie podczas swojego przemówienia przed komisją, na spotkaniu inicjującym prace. Nie wiedział wtedy jeszcze,  do jakich wniosków dojdą Rosjanie – przecież był to zaledwie początek śledztwa. Kiedy polityczna ręka kontroluje śledztwo, nigdy nie dzieje się dobrze – opisał działania komisji Millera.

http://niezalezna.pl/233470-to-juz-jest-dno-pilkarze-20-tysiecznej-gminy-z-luksemburga-lepsi-od-mistrza-polski

czwartek, 16 sierpnia 2018

Siew drzew z nasion



Wysiewając natychmiast (wilgotne nasiona wprost z owocu) ryzykujesz że wykiełkują też natychmiast i wymarzną zimą. 
Typowa procedura przewiduje wysuszenie nasion, stratyfikację zimą i wysiew na wiosnę. Można też podsuszyć i wysiewać jesienią do gruntu. W tym przypadku istnieje ryzyko że nasiona wymarzną - dotyczy brzoskwiń czy moreli. Siać głęboko i warto czymś przyrzucić na zimę dla ochrony.
Węgierkę najprościej wysiać do gruntu jesienią - nie marznie i ma długi okres stratyfikacji. Śliwy typu węgierek warto wysiać, często powtarzają z nasion. Podobnie brzoskwinie. Czereśnie i wiśnie - wątpię. Są odmiany wiśni które powtarzają (prawie) z nasion, ale to zabytki, raczej ich nie masz. Niemniej przy odmianach samopylnych szanse są. Czereśnie z nasion raczej nie dadzą wartościowych drzew, wątpię nawet czy skiełkują. 
Skaryfikacja nasion ma sens jeśli chcesz wysiewać świeże nasiona (wprost z owocu), dotyczy brzoskwiń i moreli. Najlepiej wyjąć nasiono z pestki. Ale to siać do pojemników (kiełkują natychmiast) i przechować przez zimę - w chłodzie ale nie na mrozie. 
Stratyfikacja: przy pestkowych nasiona (wcześniej wysuszone) namoczyć w wodzie na 24 h, zmieszać z wilgotnym substratem (trociny czy torf + piasek), przetrzymać dwa tygodnie w temperaturze pokojowej a następnie stratyfikować w temp 0-4' C: śliwa 100-150 dni, wiśnie, czereśnie 90-120, brzoskwinia 70-120 dni. Po tym czasie można siać do gruntu. 

Można ukorzeniać sadzonki zielne - standardową metodą; zdrewniałe też typowo, w podłożu podgrzewanym. Nie tak łatwo jak przy niektórych krzewach, ale działa. Oczywiście pomagając ukorzeniaczem. Nawet sztobry jesienią do ziemi - nuż się uda. 

Metoda najskuteczniejsza to odkłady. Jeśli znajdzie się gałąź sięgającą ziemi - kłopot żaden. Pomóc trzeba: naciąć języczek od spodu, wetknąć w szparę kawałek torfowca z ukorzeniaczem (grubszy czy skręcony, aby nie mogła się zamknąć), owinąć torfowcem trochę i w przepuszczalną ziemię na rok-dwa. Najlepiej wiosną, gdy ruszą. (Zamiast torfowca można w szparę wetknąć jakąś drzazgę). 

Sposobem typowym są odkłady powietrzne. To już wymaga staranności (i cierpliwości). 
Wiosną, na zdrewniałych pędach (ubiegłorocznych, w każdym razie nie za starych) grubości ołówka czy centymetra usuwa się obrączkę kory szerokości ze 2 cm przynajmniej. Cięcia mają być równe, staranne, żadnego łyka nie może zostać. Opyla się ukorzeniaczem, owija dokładnie pasmem torfowca z ukorzeniaczem; następnie okłada (owija) grubo mokrym torfowcem, tak gdzieś ze dwie garście, to zaś zawija w folię przezroczystą, na końcach związaną wokół pędu, można taśmą klejącą. W foliii powinno być parę dziurek - do oddychania i by nadmiar wody odpływał. Całość zawija się jeszcze w folię aluminiową by odciąć dopływ światła i chronić przed nagrzewaniem od słońca. Folia aluminiowa ma się dać zdejmować - trzeba będzie co jakiś czas sprawdzać i ewentualnie "podlewać". Kiedy torf przerośnie korzeniami solidnie - można odciąć (poniżej owijki) i sadzić. Najlepiej w doniczkę i z początku okryć folią. 
Metodę można też zastosować do pędów półzdrewniałych (latem) - w takim przypadku wystarczy naciąć języczek. 

Ukorzeniać lepiej wiśnie mocniej rosnące (niektóre odmiany dają słaby system korzeniowy), a w przypadku jabłoni odwrotnie, silne odmiany rosną ogromne.

https://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=34&t=44554

UPRAWA MAJERANKU



UPRAWA MAJERANKU

Uprawa Majeranku

majranekMajeranek to niskorosnąca roślina wywodząca się z rejonu śródziemnomorskiego, która potrafi posłużyć za piękną letnią ozdobę ogrodu - także w polskich warunkach klimatycznych. Jest to roślina o subtelnym kolorze, o cienkich szaro-zielonych liściach. Wczesnym latem majeranek przyozdobiony jest małymi, podobnymi do knotu świecy kwiatami które charakteryzują się paletą kolorów od lila do białego. Majeranek rośnie dobrze zarówno w gruncie jak i doniczkach. Śmiało można posadzić go w donicy na kuchennym oknie razem z pietruszką, bazylią i innymi letnimi ziolami czy warzywami. (GGK)


gleba uprawa i opieka
Majeranek powinno się sadzić wiosną, kiedy już nie ma zagrożenia przymrozkami. Jest to roślina wolnorosnąca, więc dobrym pomysłem jest rozpoczęcie uprawy majeranka od przesadzenia kępki roślin z innego miejsca. Gdzie posadzić majeranek? Dobrym miejscem jest strefa dobrze nasłoneczniona lub częściowo ocieniona z bogatą, dobrze zdrenowaną glebą o PH pomięczy 6,7 a 7,0. Nie powinno się także zapominać o dodaniu wolnorozpuszczającego się nawozu do gleby przed posadzeniem rośliny.
Majeranek osiąga rozmiary około 30cm. Należy przyciąć roślinę zanim zakwitnie i nawozić ją później zbalansowanym, płynnym nawozem.
W Polsce należy zacząć przycinanie późną wiosną lub w trakcie lata, by zimą móc przechowywac majeranek w doniczkach w pomieszczeniach zamkniętych. W przeciwnym wypadku należy majeranek wynieść z ogrodu już jesienią. Rozrośnięte kępy majeranku można swobodnie dzielić do przesadzania i założenia nowej kolonii wiosną lub jesienią.

rozwiazywanie problemow
Temperatury występujące w Polsce utrudniają przezimowanie majeranku w ogrodzie, dlatego dobrze jest przechować kępy w doniczkach w cieplejszych pomieszczeniach i wiosną wysadzić do ogrodu.
Majeranek należy podlewać w okresach suszy, jednak nie należy z tym przesadzić, gdyż roślina ta lubi w miarę suchy klimat.


zbiory i magazynowanie
Można zbierac liście majeranku w miarę potrzeb już od 4-6 tygodnia po posadzeniu.
Majeranek jest bardzo użytecznym ziołem, gdyż zachowuje swój smak nawet po pełnym zasuszeniu. By wysuszyć majeranek należy zebrać liście po pojawieniu się pęczków kwiatów, ale przed otwarciem samego kwiatu. Należy zebrać co najwyżej 1/3 wszystkich liści w pojedynczym zbiorze. Kiedy liście wyschną należy oddzielić je od łodygi. Ponowny zbiór należy rozpocząć kiedy pączki kwiatów pojawia się ponownie, później w tym samym sezonie.

http://m.sadowniczy.pl/Uprawa-Majeranku-cinfo-pol-234.html

Jak rozmnażać drzewa z nasion



Jak rozmnażać drzewa z nasion

  • Zanim poznano technikę szczepienia i okulizacji, podstawowym sposobem rozmnażania drzew owocowych było zbieranie nasion i ich wysiewanie. W przypadku roślin sadowniczych głównym problemem przy tym sposobie rozmnażania jest dość mała powtarzalność cech matecznych. 
    Amatorsko można spróbować rozmnożyć z pestki morele, brzoskwinie, śliwy czy orzecha włoskiego. Pierwszą czynnością jest wydobycie dojrzałych pestek z owoców. Miąższ możemy przeznaczyć na przetwory, a pestki przemywamy w wodzie, aby usunąć pozostałości owocu. Następnie suszymy je w przewiewnym miejscu, ale nie na słońcu. Jedyna trudność, jaka może się pojawić, to bardzo wolne kiełkowanie. Nasiona roślin sadowniczych wysiane od razu do gruntu wschodzą bardzo nierównomiernie, nieraz nawet po roku. Aby przyspieszyć kiełkowanie, stosuje się zabieg zwany stratyfikacją lub przysposabianiem w podłożu. Zabieg ten zapobiega zbyt długiemu przelegiwaniu nasion w podłożu. 
    Stratyfikacja polega na przetrzymywaniu nasion w niskiej temperaturze od 0 do 10°C, a najlepiej w 3-4°C przez kilka miesięcy. Najprostszy sposób polega na wymieszaniu w pojemniku nasion z wilgotnym piaskiem i torfem i pozostawieniu mieszaniny w chłodnym miejscu. W trakcie stratyfikacji kilkakrotnie mieszamy podłoże, uzupełniamy wodę i sprawdzamy, czy nasiona nie zaczynają kiełkować. Wczesną wiosną nasiona umieszczamy w glebie na głębokość równą 2-3-krotnej średnicy nasienia. Jeśli mamy zaprawę nasienną, zabezpieczamy nią pestki, co zapobiegnie porażeniu ich przez choroby grzybowe. Pielęgnacja wschodzących siewek polega na ich podlewaniu i ewentualnym cieniowaniu przy zbyt silnym słońcu. Dobrze jest również zabezpieczyć je siatką przed ptakami. Zwykle po kilku latach, gdy doczekamy się pierwszych owoców, możemy sprawdzić, które z wyrosłych drzewek są cenne, i te pozostawiamy.
http://www.mojpieknyogrod.pl/porada/jak-rozmnazac-drzewa-z-nasion

Sadzenie truskawek


JAK SADZIĆ TRUSKAWKI – UPRAWA W GRUNCIE

Prawidłowe posadzenie truskawek to, wraz z odpowiednimi sadzonkami i przygotowaniem stanowiska, podstawowy element udanych upraw truskawek. Kluczowa jest tu odległość między rzędami oraz sadzonkami truskawek, która zależy od stanowiska, metod sadzenia oraz sposobu prowadzenia plantacji.

Gleba przed posadzeniem truskawek powinna być wilgotna (jeśli jest wysuszona powinna zostać nawodniona, najlepiej dzień przed posadzeniem) i odpowiednio przygotowana (informacje na ten temat w naszym Poradniku). Przy sadzeniu należy zwrócić uwagę aby korzeń był wyprostowany (zagięcie korzenia powoduje wypychanie rośliny do góry i przesuszanie). Sadzić na głębokość przedstawioną na poniższym rysunku. Po posadzeniu dbać o wilgotność gleby.

Truskawki sadzić najlepiej  w rozstawie 70-110 cm między rzędami, natomiast w rzędzie co 25-35  cm (na glebach lżejszych truskawki sadzimy gęściej niż na cięższych). Rzadsze sadzenie zapewnia lepsze wietrzenie roślin co ogranicza rozwój chorób. 

 systemie  rzędowym (tradycyjnym) rozstawa, w jakiej wysadza się truskawki jest uzależniona od maszyn i narzędzi stosowanych do pielęgnacji gleby i roślin (przy ręcznym sadzeniu truskawki sadzimy gęściej). Truskawki sadzić najlepiej  w rozstawie 70-110 cm między rzędami, natomiast w rzędzie co 25-35  cm (na glebach lżejszych truskawki sadzimy gęściej niż na cięższych). Rzadsze sadzenie zapewnia lepsze wietrzenie roślin co ogranicza rozwój chorób. Przy uprawie rzędowej wymagane jest ok. 40 000 szt./ha. Jest to odpowiedni system sadzenia do uprawy przydomowej, na działkach, ale nie tylko.

Systemy rzedowy sadzeniaŹródło: www.truskawki.net.pl

W uprawie rzędowo-pasowej odległości między rzędami nie są jednakowe, zawsze jedno międzyrzędzie jest szersze, a drugie węższe, np. 80+60*25 cm, 90+50*25 cm lub 100+50*20 cm. Ten system uprawy pozwala na większe zagęszczenie roślin, a tym samym na uzyskanie wyższego plonu owoców z  plantacji o tej samej wielkości. Często jest stosowany przy uprawie na zbiór przyspieszony (pod tunelami niskimi).Nie zaleca się stosować tego systemu sadzenia w przypadku takich odmian jak : Elkat, Grandarosa i Senga Sengana  (odmiany silnie rozkrzewiające się) oraz na glebach ciężkich i żyznych.

System rzedowo pasowy sadzenia
                                                                                                                                  Źródło: www.truskawki.net.pl
Uprawa zagonowa to najbardziej intensywny sposób uprawy. Najczęściej stosuje się system dwu i czterorzędowy.  Przejścia między zagonami liczą ok. 60 cm szerokości. Odległość między rzędami w zagonie wynoszą 30-40 cm, a truskawki w rzędach sadzi  się co 20-30 cm. Zagony umożliwiają dobrą pielęgnację, ułatwiają zbiór i pozwalają racjonalnie wykorzystać nawadnianie kropelkowe.

                                                                                                                                   Źródło: www.truskawki.net.pl
Uprawa dywanowa. Jest to rzędowe sadzenie truskawek, ale w dużej rozstawie i pozostawienie wyrastających rozłogów z sadzonkami. W systemie tym rośliny sadzi się najczęściej co 90*50 cm – na glebach lekkich, 120*50 cm – na glebach średnich i 150*60 cm – na glebach ciężkich. Ze względu na silne zagęszczenie roślin (sprzyja rozwojowi chorób i utrudnia zbiór owoców) oraz szybkie zachwaszczenie plantacji , nie zleca się użytkować jej dłużej niż 1-2 sezony. Uprawa dywanowa wymaga ok. 100 000 szt./ha.

Więcej informacji o metodach sadzenia i sposobach prowadzenia plantacji m.in. Tutaj.
Więcej informacji o uprawie truskawek w Poradniku.

Zakup sadzonek truskawek, Zielone i Frigo

Producentów truskawek zapraszamy do bezpośredniego kontaktu z nami, w  celu omówienia szczegółów, uzyskania informacji o cenach oraz złożenia zamówienia – tel.: 606 141 821, e-mail:niewczas@sadzonkitruskawek.pl

Ogrodników uprawiających truskawki na własne potrzeby zapraszamy do naszego sklepu – sklep.sadzonkitruskawek.pl – lub do kontaktu – tel.: 696 473 787, e-mail: niewczas@sadzonkitruskawek.pl

https://sadzonkitruskawek.pl/jak-sadzic-truskawki/

http://niepodlewam.pl/truskawki-obok-jakich-roslin-rosna-dobrze-lub-zle/

http://niepodlewam.pl/sadzenie-truskawek-krok-po-kroku

http://niepodlewam.pl/sadzenie-truskawek-latem/

http://niepodlewam.pl/sadzenie-truskawek-krok-po-kroku/

Co siać w sierpniu

Cebula
Rzodkiewka
Roszponka
Koper
Kapusta pekińska
Rukola
Rzeżucha
Skorzonera
Szczaw
Szczypiorek
Szpinak
Sadzenie narcyzów

http://niepodlewam.pl/siew-warzyw-do-gruntu-w-sier
pniu/

Naturalna uprawa pieczarki




Na przełomie XIX i XX wieku sztucznie hodowane pieczarki były osobliwością. Z uprawy tego grzyba słynęła wtedy Francja. Tam pieczarki uprawiono wówczas w piwnicach, cieplarniach, nieużywanych kopalniach, naturalnych jaskiniach, a nawet… katakumbach ze zmarłymi.

Przepis na uprawę pieczarek w gruncie Juliuszowa Albinowska podpatrzyła w Niemczech. W książce „Grzyby w gospodarstwie i handlu”, wydanej w 1916 roku, tak napisała: „Na targach zagranicznych, a szczególnie niemieckich, widziałam codziennie i to przez cały rok prawie wieśniaczki na targu ze znacznym zapasem pieczarek, sztucznie wyhodowanych”.

Jak uprawiać pieczarki w ogrodzie

1. Wybrać miejsce w półcieniu lub cieniu, np. za budynkiem od północy czy  w starym sadzie  (może być też piwnica). Pieczarki lubią wilgoć i nie znoszą słońca.

2. Świeży nawóz koński ułożyć w kupki o wysokości około 75 cm i bardzo mocno ubić, tak jak to tylko możliwe.

3. Po 3 dniach rozrzucić kupki, roztrząść dokładnie nawóz i zostawić na godzinę, by ostygł. 

4. Znowu ubić kupki jak w punkcie 2.

5. Powtarzać ubijanie i roztrząsanie kupek co 3 dni przez 3 tygodnie, jak w punktach 2 i 3.

6. Nawóz wymieszać z ziemią ogrodową. Proporcje: 3 części nawozu i 1 część ziemi ogrodowej.
Ziemia powinna pochodzić z ogrodu, inspektu lub szklarni. Nie można używać piasku i gliny.

7. Ubić długie grządki o wysokości około 30 cm.

8. Zaszczepić grzybnię pieczarek: w dołki o głębokości 5 cm wykonane co 25 cm. Zagłębienia wypełnić kompostem.

Grzybnię w XXI wieku najłatwiej kupić w sklepach internetowych:) Można wybrać różne gatunki pieczarek (dzikie, białe, brązowe).

9. Zostawić grządkę w spokoju na 2 tygodnie.

10. Przykryć  grządkę ziemią kompostową o grubości 8 cm. Musi być wilgotna lecz nie mokra.

Pieczarki wyrastają po 4-5 tygodniach. Grządka wystarcza na 6 miesięcy. Najlepiej założyć ją w maju, by zbierać grzyby do października. W następnym roku grządkę trzeba zakładać od nowa.

A propos

Trochę inny, mniej pracochłonny sposób uprawy pieczarki w gruncie widziałam w zaprzyjaźnionym, starym sadzie.

Latem, w upalne dni wpuszczano do niego konie. Zostawiały one po sobie nawóz, który wdeptywały kopytami w ziemię. Po rozsianiu grzybni i zarodników pieczarek, w najbardziej zacienionej części ogrodu, wyrosły pieczarki. Rosły latami, bez ponownego zaszczepiania. Grzyby przestały rosnąć dopiero wtedy, gdy do sadu przestano wpuszczać konie.

http://niepodlewam.blogspot.com/2014/11/uprawa-pieczarek-w-ogrodzie-przepis-z.html

środa, 15 sierpnia 2018

Wójt wymordował połowę mojego stada! 😧😧😧

Wójt ze swoją kliką doprowadził do śmierci połowy stada owiec i kóz. 😬😬
Przy życiu została tylko połowa wywiezionych owiec i połowa wywiezionych kóz. 😬

Na początku zaraz po wywiezieniu podali im truciznę, po której strasznie wymiotowały i chudły. Głodzili je tygodniami, a one pluły krwią.
Z wycieńczenia w ciągu 3,5 miesiąca padło połowa populacji, połowa wywiezionych owiec i kóz. 😬😬😬

Byłam wczoraj w Urzędzie Gminy i zajrzałam do dokumentacji.
Akta mocno wypatroszone, połowę dokumentów wyjęte lub zamazane, ale urzędniczka zdradziła, ile owiec i kóz przeżyło "opiekę" wójta Locmana.
Wynika z tego, że połowa wywiezionych owiec i kóz nie żyje 😧😧😧

W aktach jest wzmianka weterynarza o "niestrawności", wcześniej na internecie była informacja Kozłowskiej o masowych wymiotach i kaszlu owiec na farmie, gdzie zostały wywiezione, o ich odwodnieniu, podczas gdy owce u mnie będąc nie kaszlały, ani nie wymiotowały. Ani jedna owca nie padła u mnie przed napadem fundacji Molosy Adopcje.

Wychodzi na to, że otruli mi zwierzęta, aby doprowadzić do skrajnego wychudzenia i zgonów. Chodziło im o sfabrykowanie pretekstu do zaboru, gdy się okazało, że "zabór" był bezpodstawny, a sama "interwencja" była kradzieżą. To przestępcy. Zbrodniarze znęcający się nad moimi zwierzętami. Łachudry najgorszego sortu. 😤😤😤

Zadzwoniłam wczoraj na 112, niestety dyżurny odmówił interwencji 😕
Nie wiem do kogo mam się zwrócić o pomoc dla moich zwierząt 😥😥😥
Robią im straszną krzywdę, i żaden organ państwa nie reaguje!!!

wtorek, 14 sierpnia 2018

Sąd Najwyższy łamie prawo

Jeszcze trzeba pilnie zrobić porządek w tej instytucji.
Nie może tak być, by ważny organ państwa łamał obowiązujące prawo!


Prokuratura Krajowa zgłosiła dziś swój udział w postępowaniu przed Sądem Najwyższym ws. odwołania od decyzji ZUS dotyczącej prawa do zabezpieczenia społecznego. Na tle tej sprawy SN m.in. "zawiesił stosowanie" niektórych przepisów ustawy o SN.
Sąd Najwyższy - w związku z rozpoznawaniem sprawy, która dotyczyła odwołania od decyzji ZUS o ustalenie obowiązku ubezpieczenia - zwrócił się dwa tygodnie temu do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma prejudycjalnymi pytaniami dotyczącymi zasady niezależności sądów i niezawisłości sędziów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek. SN postanowił też "zawiesić stosowanie" przepisów trzech artykułów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia.
W komunikacie przesłanym PAP, Prokuratura Krajowa poinformowała, że"działając na polecenie Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, zgłosiła dzisiaj swój udział w postępowaniu przed Sądem Najwyższym, zainicjowanym odwołaniem od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które złożyła prywatna osoba w sprawie dotyczącej jej prawa do zabezpieczenia społecznego".
Prokuratura zwróciła uwagę, że "Sąd Najwyższy nie informował wcześniej PK o tym konkretnym postępowaniu i nie zwracał się o zajęcie stanowiska przez Prokuratora Generalnego, mimo że w trybie art. 398(8) par. 1 kodeksu postępowania cywilnego czynił tak wielokrotnie w różnych sprawach, w tym także z zakresu ubezpieczeń społecznych".
Dlatego Prokuratura Krajowa zdecydowała o przystąpieniu do postępowania z własnej inicjatywy, kierując się troską o ochronę prawa skarżącej osoby do sprawnego i szybkiego procesu
- wskazała PK.
PK zaznaczyła, że zgłoszenie udziału w sprawie nastąpiło na podstawie art. 7 kodeksu postępowania cywilnego.
Zgodnie z tym przepisem prokurator może żądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie, jak również wziąć udział w każdym toczącym się już postępowaniu, jeżeli według jego oceny, wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego. W ocenie Prokuratury Krajowej tak właśnie jest w tym przypadku
- uzasadniła prokuratura.
Zdaniem Prokuratury Krajowej, postępowanie ws. zabezpieczenia społecznego "stało się publicznie znane z uwagi na to, że Sąd Najwyższy wykorzystał je do rozstrzygnięcia problemu prawnego dotyczącego samych sędziów Sądu Najwyższego, a nie indywidualnej sprawy obywatela, który oczekuje niezwłocznego i merytorycznego rozstrzygnięcia w ważnej dla siebie kwestii".
W ocenie prokuratury działanie Sądu Najwyższego podjęte w interesie sędziów tego sądu prowadzi do naruszenia interesu skarżącego poprzez niezasadne odroczenie rozpoznania sprawy.Ponadto w opinii prokuratury działania Sądu Najwyższego, w tym decyzja o tak zwanym zawieszeniu działania ustawy, jest jawnym nadużyciem i naruszeniem ustawy zasadniczej. Konstytucja RP nie przewiduje bowiem dla żadnego organu Państwa prawa do zawieszania obowiązujących ustaw
- podkreśliła PK.
Sąd Najwyższy wysłał do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne dotyczące zasady niezależności sądów i niezawisłości sędziów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek.
W odpowiedzi na postanowienie SN, Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że działanie Sądu Najwyższego polegające na zawieszeniu stosowania niektórych przepisów ustawy o SN nastąpiło bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera skutków wobec prezydenta ani jakiegokolwiek innego organu. Takie stanowisko przedstawił też wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha.
Mucha podkreślił, że "nikt w Polsce nie kwestionuje możliwości zwracania się przez sądy na podstawie traktatu o funkcjonowaniu UE z pytaniem prejudycjalnym do TSUE".
Natomiast jest absurdem, jest niedorzecznością tego rodzaju postanowienie, jak ten punkt trzeci w zakresie zawieszenia stosowania ustawy. Polskie prawo nie zna takiej instytucji i nijak ma się do tego TSUE
- powiedział prezydencki minister.
Zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand w oświadczeniu stwierdził, że Sąd Najwyższy wydając postanowienie zawierające pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawieszając stosowanie niektórych przepisów ustawy o SN dopuścił się szeregu naruszeń prawa.
Z kolei rzecznik SN Michał Laskowski podkreślał, że Sąd Najwyższy postąpił zgodnie z prawem. Według niego były "pełne podstawy" do wydania przez SN takiego postanowienia i wstrzymania wykonywania przepisów trzech artykułów ustawy o SN. Sędzia Małgorzata Gersdorf, odnosząc się do słów prezes TK wskazała, że decyzja SN w sprawie zawieszenia stosowania trzech artykułów ustawy o SN jest dobrze uzasadniona i ma głębokie podstawy prawne, a prezes TK bardzo powierzchownie ocenia postanowienie SN.

http://niezalezna.pl/233213-prokuratura-krajowa-nie-pozostawia-suchej-nitki-na-decyzji-sadu-najwyzszego

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Weterynarz Damian Ruszewski przysłał dokumenty!

Nareszcie!
Lepiej późno niż wcale.
Ale ich zdobycie mnie dużo nerwów i zabiegów kosztowało. Tyle wysiłku!

Rachunek i piękna książka leczenia, elegancko wydrukowane! 😀👍👍👍
Szczegółowo rozpisane, każdy koń uwzględniony i opisany.

Dostały Noronectin i Paramectin.

Jest zarejestrowane odrobaczanie w maju 2018. Hurra! 🙌

Grube runo uratowało barana przed wilkami

Dej dej dej kasę dej, pane!

Złodziejka i żebraczka z fundacji Molosy Adopcje żebrze o kasę na kolejne napady na ludzi i ich zwierzęta 😕 (i zapewne na dofinansowanie jej prywatnej stajni - markowy sprzęt i ciuchy kosztują).

Nie ważcie się złodziejce i manipulantce Kozłowskiej dać ani grosza na jej bandycką działalność! Wystarczy, że mnie skrzywdziła i moje zwierzątki 😟


Pamiętajcie, że zdrowe, zadbane i najedzone zwierzęta gospodarzy i hodowców, po ukradzeniu ich przez Elżbietę Kozłowską i wywiezieniu z gospodarstwa właściciela, zamieniają się w jej sadystycznych rękach w zagłodzone kościotrupy! 😧