środa, 19 kwietnia 2017

Paczuszka dla Brunhildy

"Your mother doesn't love you. You have received a very little parcel from her". - zauważyła Indianka, widząc maleńką paczuszkę z Niemiec, przywiezioną dziś przez listonosza.

"Moja mama mnie kocha. Dostałam znacznie większą paczkę świąteczną, niż ty" - dogryzała Brunhildzie Indianka. Brunhilda i Indianka czasami sobie dogryzają. Dzisiaj była okazja, żeby dogryźć Brunhildzie ;)
Tak się przechwalała, że matka jej wielką paczkę na święta przyśle, a tu maleńka, spóźniona paczuszka 😝😝😝

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Zmęczona, ale zadowolona 😌


Bilans dnia:
mleczna koza wydojona (całą miskę mleka dała)
jaja zebrane,
kolejne dołki pod słupki wykopane,
4 arcy jebitne słupy zaimpregnowane,
kolejny słup okorowany,
deski na bramkę przełożone do dalszego impregnowania,
kamienie z dawnego ogrodzenia wybiegu dla kur - wydłubane z ziemi (będą potrzebne przy nowym ogrodzeniu do wzmocnienia i uszczelnienia siatki u dołu)
w piecu napalone.

Mozolnie, ale do przodu.
Do końca tygodnia ogrodzenie będzie skończone.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

wtorek, 18 kwietnia 2017

Trzeci odcinek powstaje w bólach 😟

Trzeci odcinek budowanego ogrodzenia hektarowej łąki (w tym malutkiego ogródka).

Trzeci odcinek ogrodzenia powstaje w niewyobrażalnych bólach menstruacyjnych. Indianka podziwia kobiety, które rodziły. Ona by chyba skonała z bólu podczas porodu. A może by wcale nie czuła się gorzej jak teraz? Może by tylko odczuła ulgę po urodzeniu? Jest strasznie opuchnięta.
Wszystko znowu boli. Czuje się jakby była jedną wielką raną 😟
Indii wręcz rodzi ten płot, a nie zwyczajnie buduje...

Po krótkim odpoczynku przemogła ból i wyszła do ogrodu pozbierać i poukładać kamienie. Przeciągnęła starą siatkę za rzekę.
Wróciła do domu na chwilę. Znów ból narasta. Masakra.
Zmusiła się by wyjść i dolać impregnatu do beczki z deskami na bramę ogrodową.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
boleściwa Święta Lady Isabelle vel Indianka 😟😟😟

Brzuszek wie kiedy boleć

Dopóki Indii pracowała na dworze przy budowie ogrodzenia, brzuszek był grzeczny. Nie wychylał się. Nie bolał. Oj tam, oj tam, tylko parę razy zakłuło.
Gdy Indii weszła do ciepłego domku coś zjeść i odpocząć, paskud się rozbolał na nowo! Pogoda ładna. Indii by chciała jeszcze wyjść i pozbierać kamienie z łąki. Ale brzucho i podbrzucho dają popalić! Krwawnikiem je trzeba prześwięcić. Indianka się krzywi, ale wypije 😕

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Słoneczko


Na razie słoneczko. Śniegu nie widać. Brzuszek nie boli. Pora się rozkręcić ogrodowo :)

Hej ho, hej hoo, na pola by się szło! :)

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Słupy

Słupy to podstawa każdego ogrodzenia. Bez nich nie można zbudować ogrodzenia. Okay, chyba, że murek kamienny. Ale niski murek kamienny nie zatrzyma zwierzaków. Wysoki mur jest zaś pracochłonny i materiałochłonny.
Zatem słupy. Do nich można przymocować żerdzie lub deski lub przęsła ogrodzeniowe albo siatkę. Najtaniej i najszybciej wychodzi montaż siatki leśnej. Zatem słupy :)

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brzuszek, podbrzuszek i wszystkie wnętrzności bolą 😓


Wszystko Indiankę boli, ledwo się kolibie na dwóch nogach, ale trzy kolejne słupy boleściwie wkopała, a cztery jebitne kłody wyjęła z impregnatu do suszenia (mało się przy tym nie przewróciwszy) i przełożyła deski do farbowania w inne, łatwiej dostępne dla trzymetrowych desek miejsce. Musiała beczkę z impregnatem przestawić.

4 kolejne dołki czekają na wkopanie słupków, ale Indii nie może się dziś forsować. Nie da rady. Jutro wkopie. Trochę ganek ogarnęła. Podłożyła indyczce, indycze jaja do wysiadywania. Zebrała kosz jaj kurzych. Bardzo smaczne są.

Posiała też pory w skrzyneczkach w domu.
Postawiła rondel z obiadem na piec, a sama wsunęła się do łóżka, odpocząć i pocierpieć w spokoju.

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Ps.
Zazwyczaj ratuję się krwawnikiem. Działa niezawodnie.

Widzę, że są też inne metody:

http://www.joga.net.pl/czytelnia/1-2/5-cwiczen-ktore-zlagodza-dolegliwosci-miesiaczkowe.html

niedziela, 16 kwietnia 2017

Kiełki

Indianka dziś posiała rzeżuchę, groch i buraki na kiełki.
Zwłaszcza rzeżucha zdrową bombą witaminową jest.
Trzeba się wzmocnić, nim swoje warzywa urosną na polu.

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

ŻYDZI ZNÓW CHCĄ KASY OD POLSKI! 😬😬😬

Zażądać od Żydów odszkodowania za wprowadzenie do Polski terroru komuny i masowe tortury oraz mordy na Polakach!

Osądzić morderców i katów Polaków!

Deportować z Polski do Izraela, tych, którzy nadal brużdżą demokratycznej Polsce!

Wprowadzić wizy dla amerykańskich Żydów!

Czas na audyt, co poprzedni rząd zrobił, jakie obietnice złożył Żydom i jakie umowy podpisał, ile nieruchomości i jakiej wartości wydał Żydom, ile Polska corocznie wypłaca Żydom w postaci rent i odszkodowań?!

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Żydowscy UBecy, kaci i mordercy, wyrzuceni w 1968 roku ZE STANOWISK W PARTII, BEZPIECE I RZĄDZIE DOMAGAJĄ SIĘ ODSZKODOWANIA!

Rocznica wydarzeń Marca 1968 r. to dla izraelskich mediów wymarzona okazja do wypominania Polakom nikczemnych czynów. W tym roku zajął się tym na łamach „Jerusalem Post” Daniel Schatz. Żydzi stali się obiektem fizycznej przemocy, byli pozbawiani obywatelstwa, zmuszani do emigracji, więzieni, bici, poddawani torturom.

Dla zilustrowania tych okrutnych praktyk przywołuje wspomnienia Józefa Dajczgewanda, któremu w trakcie przesłuchań milicja kazała zdjąć spodnie. Leo Kantor z Opola tak wspomina „tragiczne” przeżycia : nie przedłużono mi umowy o pracę, odrzuciłem ofertę zatrudnienia na uczelni, bo była w innym mieście. Pożeglował więc do Szwecji i stamtąd nieprzerwanie biadoli o „pieprzonych polskich antysemitach”. Jeśli zmiana miejsca pracy oznacza „wypędzenie”, to wszystkich nas wypędzano kilka razy w życiu. Na rzewnych wspomnieniach „JP” nie poprzestaje. Szybko przystępuje do rzeczy: w 2000 r. Aleksander Kwaśniewski w imieniu Polaków przeprosił za te czyny, a 8 lat później potępił je Lech Kaczyński, ale w Polsce ciągle nie ma politycznej woli przyznania się do odpowiedzialności wobec ofiar etnicznych czystek. I ogłasza apel. Mimo upływu 48 lat Polska nie wypracowała sposobu rozwiązania zasadniczej kwestii odszkodowań dla tych, których pozbawiono mienia. Nie postawiła też w stan oskarżenia żadnego ze sprawców. Warszawa musi uchwalić odpowiednie ustawy przewidujące pełne odszkodowanie i zwrot skradzionego mienia. Sprawa jest nagląca. Czas najwyższy wyrównać wszystkie krzywdy i stawić czoła upiorom przeszłości, 48 latom pasywności i bezczynności.

Komunistyczna wojna domowa

Czym był Marzec 1968? „Prostej” odpowiedzi udzielił Kwaśniewski – był to „wybuch tradycyjnego polskiego antysemityzmu”. Po wojnie wielokrotnie oskarżano Polaków o antysemityzm. Robiono to w czasie wszechwładzy Bermana, gdy w ogromnych nakładach produkowano obraźliwe dla Polaków książki i znieważające filmy. Nikt jednak nie oskarżał całego narodu. Doszło do tego dopiero w wolnej Polsce. Co więcej, do listy antysemitów, obok Kościoła, AK i chłopów, dopisano robotników i komunistów, z Gomułką na czele, a każdy, kto się temu sprzeciwiał, był faszystą lub… komunistą. Przez cały okres PRL-u, aż do marca 1968 nie wolno było mówić o tym, kto kierował aparatem terroru, o szowinizmie żydowskim. Wolno za to było mówić o szowinizmie polskim.

Jakie były przyczyny Marca 1968? Jedni upatrują ich w przełomie 1956 r. Inni w rozprawie grupy Bermana z „odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym” w PPR. Jeszcze inni w genezie powstania PRL-u, tj. bezspornym fakcie, że mógł powstać tylko przy pomocy Stalina. Sami komuniści nie mieli szansy na przejęcie władzy. Nie stanowili liczącej się siły. Byli ciałem obcym, zdominowanym przez mniejszości narodowe. Przede wszystkim przez Żydów. W kwestiach takich jak niepodległość oraz świadomość narodowa dzieliła ich od Polaków przepaść. Jednak październik 1956 r., tj. przejęcie władzy przez Gomułkę i częściowe obalenie komunistycznego terroru, miał swoją wagę. Internacjonaliści przegrywali, tracili stanowiska, stawali się mniejszością na szczytach władzy. Nie czekali jednak bezczynnie. Wiedzieli, że mit Gomułki przeminie, że urośnie krąg rozczarowanych i zawiedzionych. W pierwszej linii pretendentów powrotu do władzy byli pogromcy „zaplutych karłów reakcji”, z ich antypolonizmem przypisującym Polakom najbardziej haniebne cechy i nikczemne czyny. I nie było przypadkiem, że liderzy tzw. wydarzeń marcowych to prawie w komplecie dzieci owej żydowsko-stalinowskiej sitwy.

Buta tych, których Gomułka od władzy odsunął, rosła. Z dnia na dzień stali się też żarliwymi demokratami. W marcu 1968 kreowali na bohaterów narodowych Kuronia, Michnika i Blumsztajna (hucpa powtórzyła się w sierpniu 1980 – jego siłą sprawczą mieli być też oni). Wiedzieli, że Gomułki nie da się zastraszyć ani pozyskać. Postanowili więc go usunąć. „Towarzysze żydowscy” nigdy Gomułce nie wybaczyli, nawet po śmierci. A prawda była taka: od narodzin PRL-u trwała walka między narodowym a internacjonalnym (czyli antynarodowym) skrzydłem komunistów. Mimo krwawego Grudnia 1970 r., mimo ciężkich błędów i win, nie można zapomnieć, że Gomułka w czasach dla powojennej Polski najstraszniejszych miał odwagę bronić Polaków przed mafią szowinistów żydowskich, przed Bermanem, Brystigierową i Fejginem. I właśnie dlatego tak bardzo go nienawidzą. I właśnie dlatego poniewierają nim, a nie Bierutem, Bermanem i Ochabem.

Marzec 1968 r. jest kluczowym dowodem szowinistów żydowskich na „odwieczny, zoologiczny, polski antysemityzm”. Każdego roku w kraju i na świecie, zawsze z dużym rozgłosem, obchodzą rocznicę marcowej rewolty, jako dzień żałoby i cierpienia. Pewni siebie, przekonani, że w „tym kraju” już wszystko należy do nich, obdzielają się polskimi orderami, oskarżają o antysemityzm, żądają odszkodowań. W sukurs spieszy im cały świat. Leopold Unger napisał o Mengele, odradzaniu się antysemityzmu i „polsko-sowieckim narodowym socjalizmie”. I nie ma na myśli drugiej wojny. Ma na myśli Marzec 1968 r. A więc Mengele, nazizm i Polska pod jednym dachem.

Dochodowy antypolonizm

Dla Szymona Wiesenthala: Liczba uratowanych Żydów polskich jest zdecydowanie znikoma w porównaniu z liczbą Żydów, którzy mogli uciec z obozów lub gett. Gdyż ci, którym udało się zbiec, byli schwytani przez polską ludność i przekazywani Niemcom. Stawka za głowę Żyda wynosiła 100 złotych i litr wódki. Polacy zawsze chętnie pili wódkę. 
Pisał to człowiek uratowany przez Polaków, przyjmowany w wolnej Polsce z honorami, odznaczony przez Wałęsę krzyżem Polonia Restituta. Podobnie fetowany był Tomasz Gross. Mieszkający w USA Żyd polskiego pochodzenia Norman Finkelstein napisał: o polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy. Polska i jej sławetna inteligencja, która uważa, że każda krytyka Żydów to antysemityzm, robi to dla kasy. Wyleje kubeł pomyj na Polskę i pędzi do USA, aby przeczytać pochwalne recenzje w gazetach i zostać poklepanym po plecach. W Ameryce zajmowanie się holocaustem przynosi świetne pieniądze, a jeśli dostarczysz dowód, że Polacy to obrzydliwi antysemici, masz gwarancję ogłoszenia cię bohaterem. Przykładem jest Gross. Napisał książkę i dostał posadę w Princeton.

Wypędzeni z rządu, partii i bezpieki

„Weterani” Marca twierdzą, że wszyscy są ofiarami antysemityzmu, że pozbawiono ich majątków, a z Polski „wypędzono”. Podczas wojny wysiedlono chłopów z Zamojszczyzny, spalono ich domy, dzieci odebrano rodzicom. Gdy Sowieci najechali na Kresy, majątki stracili wszyscy Polacy. Upchano ich w bydlęcych wagonach i pognano do Kazachstanu. Żydom Marca komuniści odebrali paszporty i dali bilet w jedną stronę, zwykle do Austrii. A więc z jednej strony paszport i bilet, a z drugiej – mordy, podpalenia, zsyłka, głód. Jeszcze inne określenie to: „Polska nas nie chciała”. Stoczniowców też nie chciała, ale nie nazywamy ich „wypędzonymi”, a wyczynów Balcerowicza „czystkami”. W powojennej historii Polski nie odnotowano wypadku „wypędzenia” kogoś z Polski tylko dlatego że był Żydem, ani w 1968 r., ani w poprzednich falach emigracji. Przydałyby się więc inne słowa i inne akcenty. Dla ostudzenia emocji trochę danych statystycznych. 28 maja 1948 r. Biuro Polityczne KC PPR stwierdziło: wyjazd członków partii do Palestyny nie stoi w sprzeczności z ideologicznymi zasadami członków naszej partii. Partia nie zaleca i nie organizuje wyjazdów, okazując jedynie indywidualne poparcie tym towarzyszom, którzy zdecydują się wyjechać. Według danych Żydowskiego Instytutu Historycznego w końcu lipca 1946 r., po przybyciu do Polski z terenu ZSRR 136 tys. Żydów, ludność żydowska osiągnęła 259 tys. Tylko do lutego 1947 r. wyjechało z Polski 140 tys. To samo źródło podaje, że do końca 1950 r. przybyło do Izraela 106 tys. Żydów z Polski, w latach 1945-1956 Stany Zjednoczone przyjęły 160 tys., Kanada 12 tys., Australia 15 tys. i Ameryka Łacińska 30 tys. Rzecz znamienna – wyjeżdżający otrzymywali dokument podróży i rezygnowali z polskiego obywatelstwa. Przepisy emigracyjne dla Żydów stworzyli więc nie Moczar i Gomułka, ale Berman! I nikt wtedy nie protestował, nikt nie mówił o antysemityzmie. Po marcu 1968 r. z Polski wyjechali w większości wysokiego szczebla funkcjonariusze partyjni i oficerowie bezpieki. Ze stanowisk i z instancji partyjnych usunął ich Gomułka. Byli ofiarą wewnątrzpartyjnych potyczek. Wypędzono ich więc, ale... z rządu, partii i bezpieki. Byli zatem emigrantami politycznymi. W większości przestępcami, uciekającymi przed wymiarem sprawiedliwości. Marcowy emigrant Stefan Michnik, całkowicie zaprzedany sowieckim okupantom, wydał kilkanaście wyroków śmierci na polskich patriotów. Nigdy nie przeprosił, nigdy nie poniósł za to żadnych konsekwencji, żyje spokojnie w Szwecji i jest „ofiarą polskich antysemickich prześladowań”. Anna de Tusch-Lec wspomina w „Dużym Formacie”: W Izraelu mój tata powiedział mi bardzo ciekawą rzecz: Anka, ty myślisz żeśmy wyjechali z Polski dlatego, że był antysemityzm? Nie, on był zawsze. Ale w 1968 r. zrobiło się niebezpiecznie. Tam parę pieczeni piekło się jednocześnie. Oni mieli nasze kartoteki. Nas, Żydów z UB. (…) Mój tata był w UB. Mówił nam: byłem, mam czarną plamę na życiorysie. Co robił Polakom? On zabijał, torturował. Czy w takiej sytuacji przeprowadzka do innego kraju była najgorszym wyjściem? A propos, już w 1957 r. złożył podanie o zgodę na wyjazd do Izraela, ale jej nie dostał. Inni wyjechali jako emigranci ekonomiczni. W zabiedzonym komunistycznym kraju wszyscy marzyli o wyjeździe na Zachód. W czasach PRL był on Ziemią Obiecaną, bo oprócz wolności kojarzył się z dobrobytem. I co się okazuje – tylko Żydzi nie chcieli tam jechać, ich miłość do Polski była wielka, że Zachód w ogóle ich nie pociągał. Ogrom „krzywd” wyrządzonych Kantorom i Grossom dobrze ilustruje anegdota: gość z Polski na widok kalifornijskiej willi z basenem należącej do marcowego emigranta wzdycha – ale cię Gomułka urządził. I wreszcie, wśród „wypędzonych” byli też nacjonaliści, tj. ci, którzy chcieli wstąpić do izraelskiej armii i walczyć z Arabami. Wielu z nich wcześniej starało się o zgodę na wyjazd do Izraela, ale jej nie dostali. Umożliwiły im to dopiero wydarzenia marcowe. Czy zatem słowo „emigrant” zamiast „wypędzony” nie wydaje się być bardziej odpowiednie?

Nathaniel Popper w „The Jewish Daily Forward”, gazecie żydowskiej wydawanej w Nowym Jorku, nawołuje Żydów i Niemców, by połączyli siły przeciw Polsce, by zjednoczyła ich restytucja mienia. Tekst nosi znamienny tytuł: Bitwa roszczeniowa rozszerza się na polski front i zawiera uderzający zwrot: wspólna walka Żydów i etnicznych Niemców stwarza nową sytuację w historii roszczeń tych, którzy „przeżyli Holocaust”. Przypadek Poppera pokazuje, że gdy chodzi o pieniądze, Żydzi nie mają żadnych skrupułów i gotowi są na najbardziej plugawą kolaborację, nawet ze swoimi katami. Przypomnijmy zaproszenie przez „Wyborczą” syna Hansa Franka na rozmowę o tym, jak szkodzić polskiemu rządowi. Popper przywołuje przypadek Grossa, który został po Marcu „wypędzony”. Napisał o prześladowaniach, przesłuchaniach w prokuraturze, próbie odebrania orderu nadanego przez Bronisława Komorowskiego. Apeluje do administracji amerykańskiej, aby Grossa broniła. Bezczelne żądania Schatza i Poppera przypominają inny, najbardziej plugawy antypolski wyczyn – pozew jedenastu Żydów złożony w nowojorskim sądzie przeciwko RP. Czytamy w nim: polityka obowiązująca w Polsce przez ostatnie 54 lata sprowadzała się do wygnania, co do jednego, Żydów z Polski, poprzez czystki etniczne i rasowe, przemoc i szantaż, w tym tortury i morderstwa. Ci, którzy przeżyli Holocaust, byli mordowani, bici, gwałceni, terroryzowani, torturowani, plądrowani i zmuszani do emigracji, bez prawa do odzyskania bądź zarządzania posiadanymi nieruchomościami (...) polski rząd zezwalał na te ohydne czyny, aż Żydzi poddali się z wyczerpania i opuścili Polskę, pozostawiając w niej swoje mienie. 
Ambasada RP w Waszyngtonie na pozew nie zareagowała, nie zajęła wobec szkalującego wizerunek Polski wystąpienia żadnego stanowiska, nie domagała się przeprosin.

Przedsiębiorstwo holokaust

Temat roszczeń powraca. Żądania odszkodowań, połączone z pogróżkami się nasilają. Na stronie Światowego Kongresu Żydów zamieszczono apel nowojorskiego prawnika Menachema Rosensafta, wzywający Amerykanów żydowskiego pochodzenia do bojkotu Polski. Prezes organizacji opatruje go komentarzem: doceniam okazywaną przez polski rząd przyjaźń Izraelowi, ale liczę, że usiądzie do stołu, rozpocznie rokowania i wypłaci ofiarom Holocaustu i ich spadkobiercom odpowiednie odszkodowanie. Wiek poszkodowanych wymaga procedur najprostszych i najtańszych. Czyli podobnych do stosowanych przy zwrocie mienia gminom wyznaniowym żydowskim? Bo przypomnieć trzeba, że dziewięć gmin zrzeszających niespełna tysiąc Żydów dostało 5236 nieruchomości. Profesor Finkelstein tak o tym napisał: czy odrodzenie żydowskiego życia rzeczywiście wymaga, aby na każdego polskiego Żyda przypadała jedna synagoga, szkoła lub jeden budynek szpitalny?

W stosunkach polsko-żydowskich jest wiele tajemnic: do dziś nie wiemy, co było przedmiotem posiedzenia rządu Donalda Tuska w Jerozolimie. Nie wiemy, jaką wartość mają kamienice „zwrócone” gminom żydowskim i o jaki majątek jeszcze zabiegają. Nie wiemy, co ustalono w „przełomowych” rozmowach rządu z izraelską agencją HEART. Nie wiemy, jakie obietnice w sprawie lasów państwowych złożył Tusk w Nowym Jorku przedstawicielom organizacji żydowskich. Rząd PO–PSL otworzył nowy kanał wypłat odszkodowań i utworzył nową kategorię poszkodowanych, wprowadzając ustawę, w myśl której ci, którzy urodzili się w Polsce i są ofiarami nazistowskich lub sowieckich represji lub urodzili się po wojnie w rodzinie, która została zmuszona do opuszczenia Polski, otrzymują miesięczną rentę. Dotychczasowe doświadczenia jasno pokazują – obecny model stosunków prowadzi donikąd. To znaczy – donikąd prowadzi stronę polską, bo organizacje żydowskie prowadzi gładko do celu. PiS obawia się, by nie doklejono mu antysemickiej gęby. Tyle tylko, że antysemicka gęba jest mu doklejana bez względu na to, co robi lub czego nie robi.
...

http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/3914-zydzi-znow-chca-kasy-od-polski-wypedzeni-w-1968-r-ze-stanowisk-w-partii-bezpiece-i-rzadzie-domagaja-sie-odszkodowania#.WNF9IG7HqOY.facebook

Śnieg!

W Czuktach śnieg!

Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brunhilda się wyprowadziła!

Wczoraj w nocy Brunhilda się wyprowadziła! 😝
Do stajni 😁
Chciała w ten sposób uczcić Wielkanoc i pożegnanie zimy.
Zrobić coś odmiennego. Coś niezwykłego. 
Wzięła swój śpiwór i koc oraz karimatę.
Noc była mroźna, ale nie zmarzła o dziwo. Dała radę.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 

sobota, 15 kwietnia 2017

O! zmartwychwstanie wszystkiemu, co mękę Śmierci przebyło i grobu ciemnice!

IX.

O! zmartwychwstanie wszystkiemu, co mękę
Śmierci przebyło i grobu ciemnice!
Oto już słychać słowiczą piosenkę,
Oto się letnie palą błyskawice,
Oto z błękitów zlatują nam blaski
Dnia majowego, przebudzeń i łaski,
I słychać w ciszy jęczące otchłanie —
I grzmot wiosenny słychać...
        Zmartwychwstanie!

O! zmartwychwstanie tym ziarnom, co w roli
Przebyły zimę wiekowej niewoli!
O zmartwychwstanie posiewom tym ducha,
Które więziła noc ślepa i głucha...
Wam czarne lasy, i wam mokre łąki,
I zioła polne, i szare skowronki,

I wam zagony leżące odłogiem,
I tobie, gruszo stojąca przed progiem,
I wam dąbrowy, i gaje i kwiaty,
I tobie, strzecho zczerniała tej chaty...
Pęka już wierzba, słychać fletni granie,
I szum lecących skrzydeł...
Zmartwychwstanie!

O, zmartwychwstanie wszystkiemu, co mdleje,
Co traci ducha, i moc, i nadzieję...
O, zmartwychwstanie Łazarzom i Hiobom,
Pękniętym sercom, zapomnianym grobom,
Światłom gasnącym w ucisku stuleci,
Gwiaździe, co spadła — i w błocie gdzieś świeci...
Temu co dobre, i wielkie i piękne,
I co ku wzlotom najwyższym napięte,
Przecież zdeptane jest — i jest wyklęte...
...Pójdę! w zieleni pól naszych uklęknę,
I z lasów szumem w pieśniach się uniosę,
I ziemi mojej dam łez moich rosę...

Maria Konopnicka

Fatalne samopoczucie. Boli! 😧

Od wczoraj Indianka czuje się fatalnie. Okres. Jajniki potwornie bolą. Głowa boli. Aż się w niej kręci. Hormony buzują! 

Dziś ciut lepiej, więc wstała by troszkę podziałać.  Zmyła naczynia, umyła stół i ładnie do niego nakryła :) Zbyt źle się czuła, by iść do kościoła, ale na stole są świąteczne potrawy i dekoracje.

Zjadła pyszne dzwonko pstrąga w galarecie oraz surówkę z kapusty rzymskiej i selera naciowego oraz bagietkę obsypaną zbożami i innymi nasionami. Wypiła dobrą, gorącą herbatę.

Po południu Brunhilda wyciągnęła Indiankę z domu, by zrobić prowizoryczną bramkę do ogrodu. Nie ma miłosierdzia ta kobieta, dla biednej, chorej Indii 😕 

Indii zaś zapragnęła zrobić bramę profesjonalną. Przynajmniej jedna bramka ma się szybko i lekko otwierać. Ta najczęściej używana. Indianka zgromadziła narzędzia i materiał. Trochę to trwało, zanim się odpowiednie rzeczy znalazło. Ślamazarne, obolałe człapanie i ruchy Indii, też nie ułatwiały poszukiwań.

Deski trzeba zaimpregnować wpierw. Brunhilda czyściła je drucianą szczotką z zachłego błota i obornika i oczyszczone włożyła do impregnatu. Kontynuować tworzenie bramki będą po świętach.

Nowy odcinek ogrodzenia ma już 2 sznurki wymierzające umiejscowienie słupków, rozciągnięte. Po dwie linie.
4 nowe dołki pod słupki wykopane i zabezpieczone, by tam któreś zwierzę nie wpadło.

Jeszcze słupki trzeba owinąć folią, włożyć do dołków i zasypać kamieniami. To już nie dzisiaj, bo rozpadało się, a Indianka chora, zaś Brunhilda wyrwała na wieś.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇 

piątek, 14 kwietnia 2017

Zakładanie ogrodu w toku

Zachodnia flanka nadrzeczna

Stan na chwilę obecną: postawione ponad 100 metrów ogrodzenia i skopana jedna grządka 💪💪💪.
Brawo my, dzielne kobiety! 👏👏👏 🙆🙆🙆
Zostało jeszcze około 100 metrów ogrodzenia do postawienia i kawał ziemi do zaorania.
Chyba koniem będziemy orać 💪💪💪

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brunhilda barwi jaja

W łupinach cebulowych, owinięte w rajstopy podtrzymujące liście roślin.
Niemka miała okazję wczoraj pojechać za darmo autem do Niemiec, ale nie skorzystała. Tam nie ma tylu fascynujących zajęć, co w Polsce, na Rancho Indianki 😄



Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

czwartek, 13 kwietnia 2017

Wielkanoc

Jaja od własnych kur łąkowych :)

Zapowiadają się dostatnie, bezstresowe święta :)
Wiktuały spożywcze są. Kosze święconkowe są i schną po farbowaniu.
Stół sprzątnięty i umyty. Kuchnia z grubsza ogarnięta.
Naczynia zmyte. Pora przemeblować kuchnię i sypialnię oraz przynieść świąteczne dekoracje.

Dziś 4 kłody oskrobane, zostały zafarbowane.
Indianka wyznaczyła kolejny odcinek ogrodzenia.
Po deszczach jest bardzo mokro, dzięki temu dużo łatwiej kopać.
Kolejny odcinek ogrodzenia powinien powstać szybko.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

środa, 12 kwietnia 2017

Głuptaki

Mam wrażenie, że większość ludzi jest głupia i interesowna zarazem.
Obcowanie z nimi, to zero przyjemności, za to gwarantowane mdłości.
Czy wśród tej nudnej tłuszczy, jakiś nieprzeciętny, inteligentny, o szerokich horyzontach, dojrzały psychicznie człowiek się wyłuszczy?

Łaskawie wam blogująca, zastanawiająca się Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Wzięła pieniądze i ględzi, że zarobiła! 😠

Żaneta Kaczmarska, zapomniałaś na Facebooku dodać, że kiszoną kapustę kupiłam u ciebie rok czy dwa lata temu tylko raz i wzięłaś za nią moje pieniądze!

Żadnej łaski czy darowizny mi nie zrobiłaś!!! 😡
Jak masz taki ból dupy, że zarobiłaś na sprzedaży kapusty, to powieś na waszych drzwiach kartkę, by klienci do was po jajka, zboże i ziemniaki oraz mleko czy kapustę nie przychodzili, bo dla jaśnie wielkiej, tłustej gosposi, jest to zawracanie równie wielkiej, tłustej dupy! 😠

A dodam jeszcze, bo nie wiesz tego, że tak niechlujnie i w byle dziurawą reklamówkę zapakowałaś tę swoją kiszoną kapustę, że cały smakowity sok wyciekł po drodze, a na podwórku dostałam z rąk twego męża, samą suchą kapustę, którą szybko i na siłę musiałam zużywać, bo bez soku szybko się psuła. 10 kg kapusty kiszonej musiałam zjeść w tydzień, bo zaczynała się psuć 😕

Także wsadź sobie w swoją tłustą dupę, tę swoją kapustę! 😬
I nie dogaduj, że nie miałam posadzonej swojej kapusty! Doskonale wiesz, że twój mąż umówił się ze mną, że zaorze mi ogród, a potem, po twojej namowie, wypiął się na mnie i nie zaorał!!! 😬😬😬

Mi nie zaorał, ale tobie tak, wielka leniwa klucho! Sama nie kopałaś, sama też nie obsługujesz zwierząt, tylko grzejesz i pasiesz dupę w chałupie, a osobie zapracowanej na innej farmie, dogadujesz głupkowato!
Wcięłaś mi się w kolejkę, bo ja byłam wcześniej umówiona, zanim ty sobie ubzdurałaś zakładanie i oranie ogródka! Jak śmiesz mi teraz po roku czy dwóch, od jednorazowego zakupu kapusty, dogadywać, że ja kapusty swojej nie posadziłam???!!! 😬😬😬

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Ps. Idź do kościoła w niedzielę i zapytaj księdza, czy zaszczuwanie samotnej kobiety we wsi jest zgodne z Biblią i jej przykazaniami:
"Nie rób drugiemu co tobie niemiłe".


Mamusina, świąteczna paczuszka! :)

Przyszła dziś do Indii, a w niej łakocie i smakowite wiktuały do świątecznego koszyka :) Niamm! :)

A propos, koszyka. Indianka wreszcie wyjęła dwa duże kosze z impregnatu.
Cały tydzień albo i dwa się impregnowały :) Bała się, że się rozpuszczą od nadmiaru tej kąpieli :)
Pora wyjąć była i obsuszyć, by było w co święconkę załadować w sobotę :)

Dzisiaj team polsko-niemiecki zgodnie zmontował całkowicie i wzmocnił zachodnią flankę 😄 Jeszcze tylko bramka na jutro do montażu została.
No i wyznaczenie kolejnego odcinka długiego ogrodzenia. A potem kopanie i wkopywanie słupów. Ale to nie wszystko. Nowe, okorowane słupy trzeba namoczyć w impregnacie, a zanim do tego dojdzie, zerwać z nich resztki kory!
Roboty, a roboty, a tu święta idą, a i siać warzywa trzeba!

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Praca na świeżym powietrzu

Wzmaga apetyt. GŁODNA!!! 🙌🙌🙌

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇