środa, 5 października 2016

Paskudna pogoda


"Ciekawe gdzie nocował Kamyk?" - martwi się Indianka.
W nocy strasznie wiało, silny wiatr potęgował ziąb. A dziś leje od samego rana.
Ciekawe, czy chociaż wszedł pod dach w tym Giżycku. Jeśli znów zachlał, to niekoniecznie. Ostatnio gdy dzwonił, żebrał pod sklepem w Giżycku. Język już mu się plątał.

wtorek, 4 października 2016

Dochodzenie do siebie

Indianka dziś dochodziła do siebie po ostatnich wstrząsających wypadkach.
Trochę popracowała.

Wieczorami szuka inspiracji w internecie dla swoich nowych pomysłów i znajduje wiele fantastycznej. Jej wrodzona kreatywność chłonie lotną fantazję dekoratorów wnętrz niczym gąbka wodę :) Indianka podpatrzyła wiele ciekawych pomysłów na urządzenie swojego ułomnego domku.
To nic, że nie ma kasy na poważny remont. Ale uzbrojona w fantazję i kreatywność może wiele. Wapno ma. Pędzle ma. Oraz wiele ciekawych przedmiotów, które może wykorzystać do ciekawych, klimatycznych aranżacji. Doskwiera brak prądu potrzebny do obróbki różnych przedmiotów (szlifowania, przewiercania itp.), ale sobie bez niego poradzi.

Zatem jutro lub pojutrze poprawi biel ściany startą przez kozie grzbiety.
Kamieniec też czeka na ułożenie pod ścianą. A potem bielenie ścian kuchni.
Strasznie okopcone są, a szanse na położenie kafelków obecnie niewielkie.
Zatem trzeba ściany pomalować wapnem by rozświetlić kuchnię. 

No i oczywiście 3 okna są do wymiany szyb, jedno do naprawy mechanizmu zamykającego i wymiany ościeżnic, drugie do wymiany klamki.
Koszty, koszty, koszty. Efekt goszczenia pod swoim dachem rozjuszonego  wandala i szkodnika.

Lechia kreatywna

Wieje

Strasznie dziś wieje. Ziąb. Kamyk dzwonił z Giżycka i prosił, aby mógł nocować w stajni Indianki, bo nie ma się gdzie podziać. Nikt go w Kętrzynie z którego pochodzi, nie chce go przenocować. Nagrabił sobie u wszystkich. Żalił się, że ma szczękę złamaną (bójka w Kętrzynie lub Giżycku) i palce połamane (palce połamał o okno Indianki, dokładniej o ramę, która stawiała opór podczas próby wyważenia jej przez Kamyka) oraz przetrąconą nogę (dzik go zaatakował w krzakach, gdy się ukrywał przed policją). Ostatnią noc spędził na ulicy w Kętrzynie. Chodził całą noc, bo za zimno było by spać. Gdy przysnął w dzień na ławce w parku, ukradziono mu plecak z dokumentami.
Obraz nędzy i rozpaczy... Tak żyjąc, on się doprowadzi do zgonu... :(((

poniedziałek, 3 października 2016

Po południu


Po południu Indianka odważyła się wyjść z domu.
Nie od razu zauważyła, że drabina stoi inaczej, to jest nie tam, gdzie ją Indianka zostawiła.

Widać Kamyk nocował w jej stajni, tak jak przypuszczała. Po drabinie wszedł na strych stajni.

Lechia 

Fatalne samopoczucie


Źle się czuję. Jestem niewyspana, znerwicowana i boli mnie serce. Słabo mi.
W nocy napastnik próbował otworzyć metalowe klapy do piwnicy, które zamknęłam wczoraj po wybiciu szyby jednego z okien.

W nocy czekałam na jego atak na parter. Wyczerpana i śpiąca zasnęłam. W nocy śniły mi się koszmary z Kamykiem w roli głównej. Znów mnie nachodził, wdarł się do domu. Terroryzował mnie. Na koniec złośliwie zepchnął belę siana ze wzgórza w dolinę.

O świcie coś mnie obudziło. Zestresowana już nie zasnęłam.
Boli mnie kręgosłup od noszenia wiader z wodą, kamieni i drewna wczoraj. Nie mogę wstać. Psychicznie czuję się okropnie. Totalnie rozbita i roztrzęsiona.

Lechia terroryzowana :(((

Wdzięczność recedywisty

Pomagałam mu dwa lata, utrzymywałam, ubierałam, wspierałam, pilnowałam i załatwiałam jego sprawy. Broniłam go w sądach. Jeździłam na widzenia, by nie czuł się sam. Wykonałam ciężką pracę dla wykolejeńca, aby go przywrócić dla normalnego życia.

W rewanżu wygraża mi podpaleniem, nęka mnie i prześladuje, wybił mi kilka okien, wulgarnie wyzywa i próbuje zabić... :(((

No, a policja mnie nie chroni. Oni tylko chętnie nękają mnie, gdy ktoś anonimowy donos na mnie złoży. Wtedy są i zwracają gitarę, wzywają na przesłuchania, lub fałszywie oskarżają mnie o bezzasadne wezwanie policji i zakładają sprawę w sądzie, gdy matka policjanta się na mnie rzuca. To wszechobecna patologia.
Bandyta i postkomunistyczna, zdegenerowana, skorumpowana policja są siebie warci. Taka moja ocena.

Jestem między młotem, a kowadłem. Tam w ciemności czai się groźny psychopata. Gdy znów mnie zaatakuje, dyżurny z Komendy Olecko celowo nie będzie odbierał telefonu ode mnie przez pół godziny lub dłużej. Będę musiała dzwonić na 112, by go powiadomili o kolejnym ataku. Zanim patrol dojedzie te 20 km, zajmie mu to godzinę, jak ostatnio.

W międzyczasie bandzior wedrze się do mojego domu i mnie udusi, lub spali mi dom i stajnie.

Lechia zagrożona

niedziela, 2 października 2016

Nie mogę spać

Bo on tu jest. On policji się nie boi. Policja odjechała, a on zaraz znowu mnie zaatakuje. Dyżurny z Komendy Olecko nie odbiera telefonu.
Czekają, aż psychol mnie zabije...?

Musiałam dzwonić na 112, bo 997 nie odbierał telefonu.

Lechia zagrożona
511945226

Bandyta zaatakował znowu!

O 21.00 bandzior włamywał się do domu przez piwnicę. Wybił szybę w piwnicy! Indii słyszała dwa silne kopnięcia w okno i rumor.

Fotka zrobiona następnego dnia.


Indianka wezwała patrol. Przerażona myślała, że bandzior siedzi w piwnicy i czai się na nią. Czekała na patrol, drżąc na myśl, że napastnik zaraz wejdzie na górę. Patrol przyjechał, ale nic nie pomógł. Wszedł tylko do piwnicy na prośbę Indianki.

Indianka poprosiła o całodobową ochronę, bo jej życie jest zagrożone.
Policjanci odmówili ochrony.

Poprosiła, by dali jej zezwolenie na broń i samą broń, by mogła się bronić sama.
Odmówili.

Groźny psychopata jest na jej rancho, a policja pojechała sobie i zostawiła ją samą, bezbronną! :((( 
Po co oni w ogóle są? Tylko po to, by nękać porządnych ludzi, zamiast ścigać groźnych bandytów??!

Rozmowie przysłuchiwała się przez komórkę zniesmaczona Mama Indianki.

Mama towarzyszyła jej też w ten sam telefoniczny sposób w piwnicy, gdy Indianka domykała klapy, bo Indianka bała się, że bandzior szarpnie klapę, zanim ona ją domknie. Rozmawiając z Mamą, czuła się ciut bezpieczniej.

Lechia przerażona! :(((

Samoobrona

Mimo wszystko, była to trudna decyzja. Indiance jest przykro, że musiała wygnać agresora, który jeszcze kilka dni temu chlipał Indiance w sweter, że ją kocha i że ma tylko ją jedną... Ona nie godzi się na jego agresję i ataki na nią. On już miał kilka takich napadów. I będzie miał znowu. Aż w końcu zatłucze Indiankę :((( Jest niebezpieczny. Wpada w dziką furię i niszczy wszystko dookoła i atakuje ją :(((

Wpierw przerażenie, strach, próba uwolnienia się od psychopaty.
Potem samoobrona. To nie pierwszy raz, gdy Kamyk atakował ją i niszczył jej mienie. Do tej pory nie wymienił zniszczonych okien. Mało tego, tym razem uszkodził ramę okna. Wybił w ramach dziury. Okno będzie przemarzało. Jest trwale uszkodzone. Całe okno do wymiany, a nie tylko szyba.

Indianka głodowała kiedyś, by starczyło jej pieniędzy na wstawienie tych okien, a on je tak po prostu zniszczył w szale agresji :((( Straszny wandal z niego. Nie umie budować, tylko niszczyć... :(

Gdyby mu pozwoliła znowu nocować w stajni, za kilka dni by jej znowu coś zniszczył. Ten człowiek jest jak wściekły tajfun. Podczas tego ostatniego jego szału zniszczył ramę okna i krzesło. Dość tego zagrożenia! Zabrał też Indiance komórkę. Czwartą! Same straty... Ktoś nie dojada, by mieć niezbędny kontakt ze światem, a taki oprych za darmola przywłaszcza sobie telefon i oddaje za pół darmo do lombardu, by mieć za co pić... :(((

Gdyby on był normalny, nieagresywny, zgodny, pracowity, godny zaufania - to ta przyjaźń by mogła trwać. Mógłby tu sobie jeszcze trochę pomieszkać. No ale z nim się nie da. Za duże zagrożenie dla życia Indianki oraz zagrożenie dla jej z trudem i poświęceniem zdobytego mienia. Kamyk ma ciężki, patologiczny charakter. Nie da się z nim normalnie żyć pod jednym dachem... On zawsze musi wszystko wymuszać i zagarniać nie licząc się z nikim :(((

Lechia zasmucona

Ciepła niedziela początku października

Dzień minął spokojnie, ale Indianka jeszcze spokojna nie jest. Bandyta wydzwaniał do niej od rana i wygrażał Indiance. Chciał ponownie wtargnąć na jej rancho i zagnieździć się w stajni.

Cały dzień niespokojnie się rozglądała, czy się nagle nie pojawi. Pogroziła mu policją. Kamyk w swojej ostatniej rozmowie mówił, że jest blisko Indianki i zaraz będzie. Zabroniła mu i schowała się w domu. Zadzwoniła do dyżurnego na Komendę Olecko i uprzedziła, że może wzywać interwencję, gdy Kamyk się pojawi. Dyżurny wziął telefon do Kamyka i dzwonił do niego, ale ten nie odebrał.

Po południu Kamyk dzwonił z Giżycka z nie swojego numeru. Indianka nie odebrała. Oddzwoniła później. Właściciel telefonu powiedział, że Kamyk ponoć wybierał się na Olecko. Resztę dnia spędziła przed domem pracując i się rozglądając czujnie.

Przykryła siano plandekami i obłożyła kamieniami oraz podparła drabinami.
Zwróćcie uwagę, gdzie stoją drabiny.
Jeszcze do siebie nie doszła, ale przynajmniej w spokoju popracowała na siedlisku.

Chodniczek gotowy. Jeszcze kamieniec pod ścianą trzeba uporządkować.

Na obiadokolację Indii ugotowała smaczny obiad. Trzeba wzmocnić zestresowany organizm.



Lechia spięta

sobota, 1 października 2016

Kamyk w hotelu

Kamyk dziś śpi w hotelu :)
Ciekawe w którym i ile buli ;)))
U Indianki spanko i mieszkanko plus wyżywionko miał darmo.
Plus mnóstwo przestrzeni i swobody, na jej sielankowym Rancho :)
Niestety, nie cenił tego... Pyskował i był chamski oraz wulgarny wobec dobrodusznej Gospodyni :)

Cóż, jak powiedział Wyspiański ustami Chochoła:
Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci sie ino sznur, ostał ci sie ino sznur...

Lub jak Indianka mawia:
Miałeś chamie złoty róg, teraz ostał ci się jeno smut ;)))




Lechia symboliczna :)

Flaszka i dwa piwa

Zadzwonił i przyznał się, że wczoraj znalazł jeszcze niedopitą flaszkę wódki i ją też wciągnął, zanim zażądał od Indianki piwa. Prosi, aby Indianka zgodziła się, by zamieszkał w stajni. Powiedziała NIE. Ukradł jej komórkę i dzwoni z niej do rodziny Indianki i jej znajomych... :(

Ostatnio gdy był w Olecku tj. dwa dni temu - zaćpał. Wczoraj ją zaatakował.
Teraz twierdzi, że on już nie będzie pił i ćpał.

Po pierwsze, Indianka nie wierzy.
Po drugie, ma dość jego agresji.
Ona nie chce się bać o swoje życie i majątek we własnym domu. Dość tego!

Lechia zestresowana

Indianka roztrzęsiona




Rozdygotana. Boi się wyjść z domu.
Psychopata znów próbuje brać ją na litość. Poskarżył się, że z krzaków wyjść nie może, bo go dzik w nocy zaatakował i przetrącił mu nogę. Ponoć ma coś z kostką. Prosił, czy może przenocować w stajni. NIE! Ma przyjść po swoje rzeczy i spadać z Ranch'a. Raz na zawsze. Indianka poda mu rzeczy przez okno strychu, aby nie miał okazji wedrzeć się do jej domu.


"I po co ci to było, to twoje pijaństwo debilu?" - Spojrzał pytająco ogier.


Zapakowała mu kiełbasę i chleb. Znalazła jego dowód i tytoń. Włożyła słonecznik i buty do jego plecaka. Zrzuci mu, jak tylko on przyczłapie pod jej dom. Ciekawe czy odejdzie, czy nadal będzie koczował na jej Rancho?
Jak nażre się, to może jeszcze tu posiedzi :(

Uszedł! Prawdopodobnie jest w Olecku, gdzie zastawił komórkę.
Planuje powrót na Rancho na jutro :(((
Oczywiście wbrew woli Indianki.

W plecaku ma klucz do swojego mieszkania w Sejnach. Niech tam jedzie chlać, jak mu gospodarz pozwoli.

Lechia roztrzęsiona

Więzień we własnym domu

Indianka boi się wyjść z własnego domu. W stajni czai się bandyta, gotowy by się na nią rzucić i udusić, gdy tylko ona pojawi się na podwórku.
Pogoda piękna. Chciała siano wrzucić do stajni. Nie może. Boi się wyjść z domu. Jest praktycznie uwięziona we własnym domu.

Bandzior wydzwania do niej całą noc i ranek. Wygraża. Dobija się do okien.
Naparza pięścią. Grozi wybiciem wszystkich okien i podpaleniem.

Dziś rano był trzeci patrol. Tym razem blond policjantka i policjant. Kamyk gdy usłyszał, że nadjeżdżają, rozłączył się. Ukrył. Wyłączył komórkę.
Nie znaleźli go.

Indianka poprosiła o całodobową ochronę policji. Patrol odmówił.

Ona sama jedna, bezbronna, nie ma czym się obronić. Jest całkowicie bezbronna, a interwencje policji są spóźnione i nic nie dają. Policja nie zapewnia bezpieczeństwa i nie potrafi poradzić sobie z jednym rozjuszonym alkoholikiem.

Lechia bezbronna :(((

Dosyć!


Indianka ma dosyć tej mazurskiej patologii! Źle się czuje. Jest niewyspana i zestresowana.

Facet upija się w jej domu dzień w dzień i wszczyna burdy!
Nie myje się, ani nie sprząta po sobie. Śmierdzi.
Chodzi taki zapijaczony, brudny, obleśny. Zapijaczony ględzi nocami. Nie daje spać.  Zalewa piwskiem wszystko dookoła. Pije alkohol litrami jak wodę.

Dzienna dawka alkoholu Kamyka.
Po co wypijać jedno piwo dziennie, jak można 15 piw i ćwiartkę wódki?

Demoluje dom. Niszczy sprzęty. Zrobił sobie melinę z Indianki domu!!! :(((
Jak coś zawieruszy, rzuca się agresywnie by mu szukać i wyzywa wulgarnie.

Wygraża, zastrasza, wymusza pieniądze na alkohol.
Dość tego typa w Indianki domu!

Z tym degeneratem, po prostu nie da się żyć pod jednym dachem :(((
Won z mojego domu! :(((

Wczoraj była dwa razy policja. Chował się w polu, gdy patrole przyjeżdżały, a gdy odjeżdżały, przychodził pod dom i dalej naparzał z pięści w okno i wygrażał mi, że wszystkie okna w moim domu powybija i dom podpali oraz stajnie z sianem! :(((

Przecież to jest niebezpieczny bandyta i psychopata!
Niech go ktoś w końcu stąd zabierze! :(((

Przypieprzył się do mnie dwa lata temu i nie daje mi normalnie żyć, zatruwa życie, terroryzuje, zastrasza. Na przemian wlisia się, bierze na litość, by za chwilę zastraszać i grozić.

Nienawidzę przemocy! Nie cierpię tego typa! On powinien się leczyć!
Nie chcę go tutaj!

Won zapijaczony bandyto z mojego domu! :(((

Lechia zterroryzowana

Terror na Rancho :(((


Kamyk!!! Niech ktoś wreszcie mnie od niego uwolni!!!
Mam dość jego pijaństwa i agresywnych, psychopatycznych ataków! :(((

Lechia osaczona :(

piątek, 30 września 2016

W potrzasku

Indianka czuje się jak w potrzasku. Między młotem, a kowadłem.

Lechia osaczona

czwartek, 29 września 2016

Kobieta sama na wsi... Da się przeżyć?

Da, ale jest jej bardzo ciężko samej, zwłaszcza, gdy nie przyjechała z walizką pieniędzy na wieś i nie ma możliwości dorobienia sobie.
Znaczenie ma też środowisko zastane. Można trafić w lepsze lub gorsze.
Ja trafiłam w beznadziejne. Wszechobecna znieczulica i bezczelna cwaniakowatość. To nie miejsce dla idealistów, chyba, że będą polegać wyłącznie na sobie i odetną się całkowicie od tej antypatycznej zgrai burków wiejskich, szczekających jak potłuczeni na przybysza z zewnątrz.

Realia wyprowadzki z miasta i życia na wsi według innych, bo moje znacie z bloga :)

http://matkatylkojedna.pl/czy-warto-przeprowadzic-sie-na-mazury/

Http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/polska-wies-brud-smrod-i-ubostwo-po-osmiu-miesiacach-ucieklam-do-miasta/skt5n

http://foch.pl/foch/1,132906,17785160,Miasto_czy_wies__Nie_przewidzialam_tylu_minusow_sielskiego.html

http://www.newsweek.pl/polska/co-wybierze-polak-zycie-w-miescie-czy-zycie-na-wsi-,artykuly,359812,1.html

http://www.edufin.pl/index.php/component/k2/item/22-niekonwencjonalne-źródła-dochodów-mieszkańców-wsi-czyli-jak-wzbogacić-budżet-rodziny-wiejskiej

http://matkatylkojedna.pl/na-wsi-jest-wszystko-za-darmo/

http://my-cottage-life-bubisa.blogspot.com/2012/09/dlaczego-wies.html

Lechia - singielka

Dobry obiad

Dziś Indianka zabrała się ponownie za chodniczek przed domem, który kraśnieje z dnia na dzień. Mozolna i zaiste ciężka to praca, ale warta zachodu.

Chodniczek powoli nabiera zaplanowanego wyglądu. Ukochane konie Indianki towarzyszyły jej w tych pracach, podszczypując ją zaczepnie, a miłośnie.

Kamyk zaś zrobił dobry obiad: mięso schabowe z ziemniakami i z surówką z pomidorów. Do popicia był sok marchwiowo-bananowy.
Oboje syci i nie mają się siły ruszać. Indii zdeczko odpocznie i zabierze się za siano.

Uwalone na Indiance czyste, wypasione koty ciążą swym ciężarem na piersiach i łonie odpoczywającej Indianki. Milutko przy tym mruczą, z czułością wciskając się w Indiankę. Kochane ciężary! :))

Lechia twórcza

środa, 28 września 2016

Anka Maluchnik z Zawad Oleckich wypiarduje kolejne dyrdymały :(

Na prawdę, szkoda mi czasu na odnoszenie się do kretynizmów Anny Maluchnik, ale babsztyl idzie dalej w zaparte i publicznie wmawia ludziom z uporem maniaka kolejne pomówienia na mój temat. Co za obrzydliwa persona! :(

Jak czytam obrzydliwe wypociny i insynuacje tej agrobiznesmenki z Zawad Oleckich, to mnie aż mdli. Jak można być tak fałszywym i podłym?
Choćby mi płacili, to nie chciałabym w jej wymuskanym siedlisku i odpychającym towarzystwie tej zakłamanej, szkodliwej kobiety, spędzać swoich wakacji :(((

Indianka

ania, 2016/09/28 10:20

"Sylwio, nie chodzi mi o to, byś nie zmieniała o mnie zdania, ale zmieniasz je na podstawie braku wiedzy, więc może niekoniecznie jest to właściwa decyzja;)"

A jaką ty masz wiedzę? Zasłyszane, złośliwe, w żaden sposób nie potwierdzone plotki?

"Nie trzeba czegoś widzieć na własne oczy, żeby coś wiedzieć. Moi najbliżsi znajomi, którym ufam, byli i widzieli. A wiesz dlaczego ja nie byłam? Bo się bałam. Bałam się zobaczyć krzywdę zwierząt i tchórzowsko wolałam na to przymknąć oczy, zamiast rozpętać prawdziwą wojnę, na którą nie mam czasu ani sił. Na szczęście byli tacy co się tym zajęli."

Jaka krzywda zwierząt?? Pogięło cię kobieto?
Moje zwierzęta są u mnie i ze mną szczęśliwe.
Szczęściem nazywasz umieszczenie psa w więzieniu, gdzie mu złamano serce i charakter i zapuszczono za gminne pieniądze tak, że był cały czarny z brudu, jakby go ktoś w komórce z węglem trzymał?

Trzech świadków przed sądem zeznało, że schronisko w Bystrym w którym wójt złośliwie umieścił suczkę, to schronisko zaniedbało mojego psa, do tego stopnia, że ledwo Satję poznałam.

Gdzie jest Satja teraz? Rozpętaj wojnę i dowiedz się. Co zrobili mojemu psu?
Wielką krzywdę. Psina żyje chociaż? Interesujesz się losami skrzywdzonych zwierząt? Gdzie jest mój pies? Żyje chociaż?

"Swego czasu rodzice dzieci przychodzących do biblioteki suszyli głowę bibliotekarce, żeby nie pozwalała I. siedzieć przy komputerze całymi dniami, bo dzieci boją się/brzydzą obok niej usiąść."

A tę rewelację to ci powiedziała Krycha czy rodzice dzieci?
Stawiam na to, że to ściema Krychy.

"Znam osobiście osobę która wszy widziała."

Skoro znasz tę osobę, co rzekomo u mnie wszy widziała, zdradź kto to.
Ja wszy nie mam, ani nigdy nie miałam. Lekarz łatwo może stwierdzić czy ktoś ma lub miał wszy, chociażby po śladach ukąszeń. Nie mam żadnych.
Ty rozprzestrzeniasz na mój temat parszywe pomówienia!
Ile to trzeba mieć w sobie jadu i nienawiści, by komuś obcemu tak zajadle szkodzić. Jesteś chora z nienawiści. Lecz się kobieto!

"I nie o wszawicę tu chodzi. To tylko u nas taki wstydliwy problem. W Prowansji na wsiach ludzie mają wszy nagminnie, bo taki klimat, a częste mycie głowy wcale nie zapobiega. Madzia z Guciem też walczyli z robactwem, Gucio zaraził się w szkole od dziewczynki, z którą siedział, a Magda od niego. Pamiętam też dziewczynki z obozu jeździeckiego w Zawadach (dziewczynki były ze szkoły francuskiej:)), które nabawiły się wszawicy od siebie nawzajem."

Może twoje dzieci i goście mają wszy, ale ani ja, ani Kamyk wszy nie mamy i nigdy nie mieliśmy.
Nawet moje koty i psy nie mają pcheł.
Rozprzestrzeniasz brednie na mój temat!

"Problemem jest to, że tej osobie nikt nie śmie cokolwiek powiedzieć, zwrócić uwagę, bo wie, że wdepnie w gniazdo żmij, zostanie opluty, opisany w jej dziesięciu blogach, tak jak i ja teraz z imienia i nazwiska, i Bogu ducha winny Robert, który o niczym nawet nie wie:) też (w skasowanych postach jestem kłamliwą suką) i będzie to trwało i trwało, dopóki nowy wróg nie wyprze starego."

Podszywasz się pod profil swojego męża, zamiast pisać ze swojego? Jesteś zatem oszustką i kombinatorką.

"Więc nie pisz, że nikogo nie krzywdzi. Krzywdzi mnóstwo osób."

Nikogo nie krzywdzę. Ciężko pracuję na moim gospodarstwie, nie mam prądu od kilku lat i nawet nie mogę w spokoju napisać jednego pisma procesowego w bibliotece, bez bycia szykanowaną, szarpaną czy wyzywaną przez bibliotekarkę, która zachowuje się skandalicznie.

"Mnóstwo osób ma przez nią nieprzyjemności."

Niby kto? Gliniarze, co mnie fałszywie oskarżają? Łamią prawo, a ja potrafię im to udowodnić, więc płaczą. Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek mówić prawdę, zwłaszcza w sądzie, inaczej nie ma prawa być policjantem.
Są sami sobie winni. Kłamstwo ma krótkie nóżki.

"Mnóstwo, jeśli nie jest odpornych, jak ja, płacze przez nią, przez jej jad."

Co za brednie!

"Pracownicy okolicznych instytucji mają dosyć jej ciągłych roszczeń i awantur."

Ciekawe. Otóż dowiedziałam się, że mam jakieś roszczenia i robię jakieś awantury. Rozwiń temat Maluchnik. Nie bądź gołosłowna ;)

"Policja wywraca oczami na nowe informacje o niej."

Masz na myśli nowe donosy na mój temat?
To ty je usłużnie wypisujesz? Pochwał się.

"To nie jest leżący człowiek. Leżący prosi o pomoc z pokorą, a nie kąsa tych, którzy by mogli pomóc, ale po pierwszym kontakcie mają dość."

Maluchnik, ty widząc leżącego potrafisz jeszcze na niego wskoczyć i zatańczyć kankana. Masz tupet, kobieto. Ty nigdy nie wykazałas się choć cieniem życzliwości wobec mnie. Po co ten jad? Po co te brednie o mnie wypisujesz na internecie?

Nie umiesz okazać życzliwości drugiemu człowiekowi, to wsadź mordę w kubeł i zajmij się swoim agrobiznesem. Nie interesuj się mną i moimi zwierzętami. Pilnuj swoich.

"Rozmowy też nie ma. Kiedyś próbowałam na GG. Dwa zdania wystarczyły, bym się wycofała."

Widać mieszałaś się do moich spraw i pitoliłaś od rzeczy.
Naucz się, że moje gospodarstwo nie jest na sprzedaż i interesu na mnie nie zrobisz.

"Do tej pory cicho siedziałam, pomimo że piszę tu o wszystkich świętych i nieświętych krowach. Zawahałam się, czy pisać o wszach, ale stwierdziłam - dość chronienia człowieka, który sam z nikim się nie liczy."

Maluchnik, reprezentujesz obłudę w klasycznej postaci.
Jakie chronienie? Ty mnie chroniłaś? :))) Śmieszna jesteś!
Pomawiasz mnie o wszy, których nie mam.
Rozgłaszasz to oszczerstwo o mnie po całym świecie, na międzynarodowych portalach. Jesteś zakłamaną do szpiku kości osobą o złych intencjach.
Zawady Oleckie widać się na tobie poznały, skoro cię na sołtyskę nie wybrały.
I bardzo dobrze ;)))

"Do tej pory robiłam to tylko ze strachu przed jej potworną agresją."

Czyżby? Gdybym była agresywna, to już byś dostała wpierdol za te brednie i oszczerstwa na mój temat. Módl się, aby Kamyk cię nie spotkał.
Nie jest zachwycony twoim oczernianiem mnie.

"Inni siedzą cicho na jej temat, wypłakują mi się w mankiet albo odgadują, a ona dalej żyje w nieświadomości, że sama tworzy problemy, a nie ludzie jej."

Ach, gdzie te zapłakane tłumy :)))
Kobieto, masz urojenia. To trzeba leczyć.

"Gdyby nie tamta rozmowa na GG, której przytaczać nie będę (żeby nie musiała kolejnego wpisu na blogu wyjaśniającego pisać), tak jak i różnych paskudnych wpisów tu i na FB o moich w skrócie mówiąc lewackich poglądach i mojej agroturystyce, do której żaden prawdziwy Polak nie przyjedzie... postąpiłabym "dojrzale". Ale dojrzale można tylko z dojrzałymi."

Przytocz. Odśwież mi pamięć. Swoją drogą to ty pamiętliwa jesteś. Nic nieznacząca rozmowa na GG sprzed kilku lat. Masakra.

"I to wszystko co na temat I. napiszę. Nie zamierzam dołączać do walczących z nią. Nie to jest moim celem. Sama jest swoim największym wrogiem, a jedyna rada dla niej jaką mam (jest takie powiedzenie terapeutyczne, mówiące o tym, że ludzie bronią się przed depresją agresją: "jak agresja to nie depresja") - pora na depresję, wyciągnięcie wniosków ze swojego życia."

Anka Maluchnik, z łaski swojej, odpieprz się ode mnie i od mojego gospodarstwa i zwierząt, bo zaprawdę, rzygam takimi zawistnymi kreaturami jak ty.
Zapomnij o mnie i przestań pode mną ryć. Dobrze ci radzę.

Indianka

Oryginalny wpis Maluchnikowej:

ania, 2016/09/28 10:20

Sylwio, nie chodzi mi o to, byś nie zmieniała o mnie zdania, ale zmieniasz je na podstawie braku wiedzy, więc może niekoniecznie jest to właściwa decyzja;)

Nie trzeba czegoś widzieć na własne oczy, żeby coś wiedzieć. Moi najbliżsi znajomi, którym ufam, byli i widzieli. A wiesz dlaczego ja nie byłam? Bo się bałam. Bałam się zobaczyć krzywdę zwierząt i tchórzowsko wolałam na to przymknąć oczy, zamiast rozpętać prawdziwą wojnę, na którą nie mam czasu ani sił. Na szczęście byli tacy co się tym zajęli.

Swego czasu rodzice dzieci przychodzących do biblioteki suszyli głowę bibliotekarce, żeby nie pozwalała I. siedzieć przy komputerze całymi dniami, bo dzieci boją się/brzydzą obok niej usiąść. Znam osobiście osobę która wszy widziała. I nie o wszawicę tu chodzi. To tylko u nas taki wstydliwy problem. W Prowansji na wsiach ludzie mają wszy nagminnie, bo taki klimat, a częste mycie głowy wcale nie zapobiega. Madzia z Guciem też walczyli z robactwem, Gucio zaraził się w szkole od dziewczynki, z którą siedział, a Magda od niego. Pamiętam też dziewczynki z obozu jeździeckiego w Zawadach (dziewczynki były ze szkoły francuskiej:)), które nabawiły się wszawicy od siebie nawzajem.
Problemem jest to, że tej osobie nikt nie śmie cokolwiek powiedzieć, zwrócić uwagę, bo wie, że wdepnie w gniazdo żmij, zostanie opluty, opisany w jej dziesięciu blogach, tak jak i ja teraz z imienia i nazwiska, i Bogu ducha winny Robert, który o niczym nawet nie wie:) też (w skasowanych postach jestem kłamliwą suką) i będzie to trwało i trwało, dopóki nowy wróg nie wyprze starego.

Więc nie pisz, że nikogo nie krzywdzi. Krzywdzi mnóstwo osób. Mnóstwo osób ma przez nią nieprzyjemności. Mnóstwo, jeśli nie jest odpornych, jak ja, płacze przez nią, przez jej jad. Pracownicy okolicznych instytucji mają dosyć jej ciągłych roszczeń i awantur. Policja wywraca oczami na nowe informacje o niej. 
To nie jest leżący człowiek. Leżący prosi o pomoc z pokorą, a nie kąsa tych, którzy by mogli pomóc, ale po pierwszym kontakcie mają dość.
Rozmowy też nie ma. Kiedyś próbowałam na GG. Dwa zdania wystarczyły, bym się wycofała.

Do tej pory cicho siedziałam, pomimo że piszę tu o wszystkich świętych i nieświętych krowach. Zawahałam się, czy pisać o wszach, ale stwierdziłam - dość chronienia człowieka, który sam z nikim się nie liczy. Do tej pory robiłam to tylko ze strachu przed jej potworną agresją. Inni siedzą cicho na jej temat, wypłakują mi się w mankiet albo odgadują, a ona dalej żyje w nieświadomości, że sama tworzy problemy, a nie ludzie jej. Gdyby nie tamta rozmowa na GG, której przytaczać nie będę (żeby nie musiała kolejnego wpisu na blogu wyjaśniającego pisać), tak jak i różnych paskudnych wpisów tu i na FB o moich w skrócie mówiąc lewackich poglądach i mojej agroturystyce, do której żaden prawdziwy Polak nie przyjedzie... postąpiłabym "dojrzale". Ale dojrzale można tylko z dojrzałymi.

I to wszystko co na temat I. napiszę. Nie zamierzam dołączać do walczących z nią. Nie to jest moim celem. Sama jest swoim największym wrogiem, a jedyna rada dla niej jaką mam (jest takie powiedzenie terapeutyczne, mówiące o tym, że ludzie bronią się przed depresją agresją: "jak agresja to nie depresja") - pora na depresję, wyciągnięcie wniosków ze swojego życia.