wtorek, 8 grudnia 2009

Nagroda za ujęcie złodziei

Nagroda za ujęcie złodziei lub za pomoc w ujęciu złodziei.
Osobie, która złapie lub pomoże w złapaniu złodziei jej drzewek Indianka oferuje 100zł nagrody.

Wsiowi bandyci

Wczoraj wieczorem miejscowe mendy weszły na ziemię Indianki by kraść drzewka. Czterech z latarkami rozstawiło się po polu i drodze Indianki, dwaj z latarkami i paru bez latarek chodziło po sadzie i wyrywało drzewka. Indianka wezwała policję. Bandyci ukryli się u sołtysa, ale co najmniej jeden uciekł z jego domu, podczas gdy policjanci przesiadywali w radiowozie pod domem sołtysa.

Mimo interwencji policji, zuchwali złodzieje wrócili we wtorek wieczorem ponownie na pole Indianki.
Byli tak bezczelni, że siedzieli w zagajniku na wprost sadu Indianki, w odległości jakichś 200m. Dawali sobie znaki latarkami i komórkami. Czekali, aż Indianka i jej kmiecie zejdą z pola. Ściemniło się. Indianka z Augustem i Agatą maszerowali do domu. Od Czukt nadjechał rowerzysta. Koło wjazdu na gospodarstwo Indianki zgasił światło i zaczaił się w ciemnościach. Indianka ze swoimi ludźmi zaniosła narzędzia do domu i wróciła z Augustem  pogonić intruzów. Przeszli wewnętrzną drogą gospodarstwa do bramki wjazdowej i wyszli na drogę gminną idąc w kierunku lasu wzdłuż gospodarstwa. Doszli do lasu i właśnie mieli sprawdzić zagajnik, gdy zadzwoniła Agata, że intruz idzie w stronę domu i jest już przy mostku. Indianka i Augustyn szybko wrócili, znajdując na wewnętrznej, prywatnej drodze gospodarstwa świeże ślady opon roweru. Złodziej znikł lub przyczaił się w ciemnościach. August jeszcze kilkakrotnie wychodził na gospodarstwo szukając intruza, ale ten oddalił się w ciemną dal.

Indianka zamówiła profesjonalny sprzęt do patrolowania Ranch’a. Najwyższa pora zabrać się za regularne kontrolowanie gospodarstwa po zmroku. Nie po to Indianka zaciągnęła kredyt i wykosztowała się na sadzonki drzewek, nie po to harowała cały rok, aby w parę dni wsiowe degeneraty wyrwały wszystko niwecząc ogromne nakłady pracy i pieniędzy.

Gdy Indianka tu na tę wieś przyjechała 7 lat temu – żaden wieśniak bezinteresownie jej nie pomógł zaaklimatyzować się na nowym miejscu (no, z wyjątkiem zacnych chłopców Domaradzkiej – jedynych poczciwych i przyjaznych ludzi w tej wsi, którzy okazali Indiance szczerą życzliwość (zwłaszcza wspaniały Robert), byli bezinteresownie przyjaźni i Indiance pomagali, dopóki ich matka im nie zabroniła tego).

Za to od samego początku najbliżsi tzw. „sąsiedzi” ryli pod samotną kobietą z miasta dołki -  z obecną sołtysową na czele – babą chorobliwie zazdrosną o swojego nieciekawego i niepociągającego faceta, a stającą na głowie, by jak najdotkliwiej dopiec atrakcyjnej sąsiadce, co by wykosić potencjalną konkurencję.

Ale ciemnej babie, nigdy do kurzego, ciasnego móżdżka nie przyszła otrzeźwiająca myśl, że Indiance sołtysowej samiec się nie podoba i absolutnie nie jest zainteresowana kimś takim. Niech sołtysowa lepiej pilnuje sklepowych co by jej chłopa nie uwodziły, a nie czepia się do spokojnej dziewczyny z miasta, która ciężko pracuje na swoim gospodarstwie dzielnie realizując piękne marzenia.

Za to teraz, gdy Indianka o własnych siłach z wielkim trudem podnosi się z wielkiej nędzy wbrew życzeniom podłych, zawistnych wieśniaków – przyłażą łachudry by kraść owoce ciężkiej harówy. Kanalie bez sumienia. Wypierdki społeczne. Gady obmierzłe o zwichniętej moralności. Totalna patologia.

Ale Bóg im odpłaci tym co oni Indiance zrobili. Za każde wyrządzone zło – spotka ich w życiu takie samo zło.

Nagroda za ujęcie złodziei
Nagroda za ujęcie złodziei lub za pomoc w ujęciu złodziei.
Osobie, która złapie lub pomoże w złapaniu rabusiów Indianka oferuje 100zł nagrody.

niedziela, 6 grudnia 2009

Park Indianki

Mikołajkowa niedziela upłynęła pod znakiem pielęgnacji drzew w parku Indianki. Ten park to wg papierów niby las, ale tak mało w nim drzew, że wygląda raczej na przestronny park. Sporo tam wiatrołomów zwłaszcza po ostatnich wichurach, jest też trochę uschniętych drzew i kikutów pni dawniej wyciętych przez miejscowych szabrowników. Pora na uporządkowanie terenu. Trzeba działać teraz, póki nie ma śniegu i śnieżyc, bo potem będzie ciężej pracować, a w śnieżyce Indianka i jej goście będą grzać się przy piecu i zajmować się domem.

sobota, 5 grudnia 2009

Wsiowe mendy

Wsiowe mendy znów podpełzły na gospodarstwo Indianki i ukradły kilkanaście drzewek.
Pora na radykalne kroki. Wszarze chcą wojny – to ją będą mieli.

piątek, 4 grudnia 2009

Znaczenie imienia IZABELLA

 IZABELLA
Opis imienia: IZABELLA

Imieniny obchodzi:

Osobowość: Ta, co odkrywa duszę ludzi i zwierząt
Charakter: 96 %
Promieniowanie: 98 %
Rezonans: 90 000 drgań/sek.
Kolor: Czerwony
Główne cechy: Wola - Aktywność - Intelekt – Uczuciowość - Moralność
Totem roślinny: Jabłoń
Totem zwierzęcy: Pszczoła
Znak: Lew

TYP:
Cechuje je wielkie opanowanie, pozwalające stawiać czoło trudnym sytuacjom. W niektórych okolicznościach stają się agresywne. Stosującym przemoc w rodzinie rodzicom sprawiają trudności wychowawcze, gdyż od najmłodszych lat wykazują się godnością osobistą i buntują się gdy im się cokolwiek narzuca na siłę.

PSYCHIKA:
To ekstrawertyczki, uzewnętrzniające swe reakcje i łatwo przystosowujące się do otoczenia. Są zarazem obiektywne - dzięki logice, i subiektywne - dzięki uczuciowości. Ta dwoistość ich osobowości nieraz zaskakuje, nawet w dzieciństwie. Odczuwają silną potrzebę dawania czegoś z siebie bądź to bliźnim, bądź sprawie narodowej czy charytatywnej.

WOLA:
Ze stali. Potrzebują równie silnych partnerów by nie wejść im na głowę.

POBUDLIWOŚĆ:
Ogromna, lecz nigdy nie przechodzi w nerwicowość. Jak udaje im się zachować zimną krew wśród beczek z prochem, gdzie spacerują z ogniem swej namiętności?

ZDOLNOŚĆ REAKCJI:
Urodzone rewolucjonistki. Nie reagują, ale wybuchają. Jeśli chcecie odwieść je od jakiegoś projektu, to nigdy nie siłą, ale mądrze argumentując i udowadniając, że ten projekt nie przyniesie nic dobrego.

AKTYWNOŚĆ:
Po nocach nie śpią snując zakrojone na szeroką skalę plany. W wyobraźni budują nowe osady, miasta, państwa, ba – nawet nowe cywilizacje. Chcą by wszyscy wokół, a zwłaszcza ich bliscy angażowali się w  realizację ich śmiałych projektów co najmniej tak intensywnie jak one same. Zdarza im się "zużyć" wielu partnerów. Są przebojowe. To jeden z rzadkich typów, dla którego wszystkie drzwi stoją otworem. Nigdy nie tracą wiary we własne siły i w swoje przeznaczenie. Jeśli chwilowo upadają na duchu, to na krótko i tylko po to, by podnieść się ze zdwojoną siłą i energią i by ponownie rzucić się w wir ich ambitnych projektów.

INTUICJA:
Z łatwością odkrywają głęboko ukryte tajemnice otoczenia. Nigdy ich nie okłamujcie, gdyż czytają w waszych myślach i sercu.

INTELIGENCJA:
Znaczna. Talenty językowe i ciekawość egzotycznych kultur pchają je ku podróżom. Posiadają wrodzony zmysł dyplomatyczny, którym posługują się w każdej sytuacji i który zjednuje im ludzi. Doskonała pamięć, analityczna inteligencja, skrupulatność, dokładność, dbałość o szczegół, zmysł estetyczny.

UCZUCIOWOŚĆ:
Jest dla nich głównym motorem działania. Jeśli wierzą i kochają, mogą przenosić góry. Gdy zwątpią, wszystko pada w gruzy. Rodzice, nie traćcie autorytetu w oczach tych dziewczyn, które nie wybaczą wam złego traktowania i braku miłości. Bądźcie uczciwi, sprawiedliwi i kochający wobec nich.

MORALNOŚĆ:
Niezłomna. Rygorystyczna. Surowa. Nie uznaje kompromisów. Przenikliwie widzi ludzi i sprawy takimi jakimi są. Dziecko, które pierwsze zdemaskowało, że „król jest nagi” było małą Izabellą...

ZDROWIE:
Posiadają żywotność salamandry, potrafią zwalczać ciężkie choroby, które innych położyłyby do szpitala lub do grobu. Mają apetyt, dobry smak i lubią wykwintne potrawy.

ZMYSŁOWOŚĆ
Gdy kochają są namiętne, zmysłowe i uwodzicielskie. Dodajmy, ze ich osobowość zawiera sporą dozę cech męskich. To wytrawne często dominujące kochanki, ale są zdolne wszystko poświęcić dla ideałów, nawet życie intymne.

DYNAMIZM:
Na miarę ich wrzącej psychiki. Mają w sobie coś z bohaterek. Potrzebują bohatera, by dorównał im kroku lub zrównoważonego partnera, który by cierpliwie je wspierał w ich śmiałych poczynaniach.

TOWARZYSKOŚĆ:
Czują się swobodnie w każdym towarzystwie. Lubią wystawne bankiety, eleganckie stroje - mają dobry gust. Są gościnne i dyplomatyczne czym zjednują sobie gości. Są pełne godności osobistej, a ich przyjaźń jest wielka, zaangażowana i wierna choć niekiedy bywa despotyczna.

PODSUMOWANIE:
Nie przeszkadzajcie tym uroczym "pszczołom" w ich natchnionej misji budowania ich wymarzonego pałacu nad pełną kwiecia słoneczną łąką... Dajcie im możliwość dyrygowania, rozkazywania, a jeśli zapomną o was w bojowym rozgardiaszu korzystajcie z rzadkich chwil wytchnienia. Jedno jest pewne – owoce ich działań będą wielkie i smakowite – warto się potrudzić, by się ich doczekać.

"Pańskie oko konia tuczy"

Indianka czuje, że jej sprawność na ten week end spada i pewnie nie podziała tyle ile by chciała. Na szczęście kmiecie są w dobrej formie i coś tam podziałają na polu bez Indianki nadzoru. Indianka dobrze kmiecie wyszkoliła – wiedzą jak należy sadzić drzewka. No, zawsze lepiej, gdy Indianka jest na polu z kmieciami i koryguje ewentualne błędy sadownicze. „Pańskie oko konia tuczy” – trzeba doglądać wszystkiego osobiście, jak się chce mieć robotę prawidłowo zrobioną i drzewka dobrze ukorzenione. Jednak samopoczucie Indianki spada i musi też dokończyć papiery, więc zostanie dłużej w domu zamiast iść na pole. No, ale na pole i tak trzeba będzie iść pokazać kmieciom co jeszcze mają zrobić. Zaczynają się nocne przymrozki – trzeba pilnie wkopać pozostałe sadzonki i zabezpieczyć je przed zimą. Trzeba też prowiant przywieźć na zimę. Brak ziemniaków, kaszy i za mało mąki jest.

czwartek, 3 grudnia 2009

Przejmująca piosenka

Oj – nie ma czasu na pisanie bloga. Indianka i jej kmiecie mają dużo roboty przed zimą i mrozami.
Wczoraj dzień zleciał na wkopywaniu drzewek, a wieczór na gotowaniu i obieraniu jabłek.
 
Na polu Augustyn puścił Indiance z komórki piosenkę, którą napisał dla Magdaleny Góreckiej z Poznania. Jej śpiew i melodia – tekst piosenki Augustyna. Piosenka zrobiła na Indiance ogromne wrażenie. Indianka łzy w oczach miała, gdy jej słuchała. Oddała Augustynowi komórkę czym prędzej, by się nie rozryczeć jak bóbr. Augustyn podsumował, że każdy kto słucha tej piosenki płacze, a ojciec panienki po wysłuchaniu tej piosenki przestał pić i stał się przykładnym ojcem. Wierzę! Po wysłuchaniu tej piosenki – zaiste wierzę. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło słuchając piosenki rozpłakać się – tak szczery i przejmujący utwór to jest i w tak pięknym wykonaniu. Nigdy nie słyszałam tej piosenki w radio. Gdybym miała swoje radio – na pewno bym ten utwór puszczała i na pewno stał by się wielkim ogólnopolskim szlagierem. Jest oryginalny, nie wtórny, szczery i z realnego życia wzięty. Nikt tego typu piosenki jeszcze do tej pory nie napisał i w dodatku nie zrobił tego tak trafnie.

wtorek, 1 grudnia 2009

Piosenkopisarz

Wczoraj wkopaliśmy większość pozostałych do wkopania jabłonek. Dziś je okopujemy zabezpieczając przed zimą.
 
Okazuje się, że Augustyn jest zdolnym piosenkopisarzem. Jego piosenki śpiewają m.in. Michał Wiśniewski i Piasek. Obiecałam mu, że stworzę mu ładną stronę z jego piosenkami, by mógł dostawać płatne zlecenia na pisanie piosenek.
 
W ogóle moje kmiecie to bardzo kulturalne i miłe istoty. Fajnie, że tu trafili.

niedziela, 29 listopada 2009

Kmiecie som :))))))

Wiją se gniazdko w moim pokoiku jeździeckim...

sobota, 28 listopada 2009

Jadą kmiecie

Indianka ledwo żywa z niewyspania z powodu opracowywania dokumentacji rolniczej do drugiej w nocy oraz jednoczesnego nadzorowania sprawnego i płynnego dojazdu kmieciów i artykułów spożywczych na Rancho, a tu trzeba wstać i psy uwiązać, zrobić miejsce kmieciom w pokoiku... O jakże Indianka śpiąca i zmęczona...


Taryfiarz wprawdzie dowiózł kmieciów na miejsce, ale naciągnął ich na kursie i rąbnął 4kg mąki... Chciwość ludzka nie zna granic... żeby bogacz okradał biednych ludzi... ohyda!

piątek, 27 listopada 2009

Rejestr paszowy

Indianka opracowała na komputerze rejestr paszowy jej gospodarstwa. Blee... ma dość. Jakie to nudne... No, ale już jest gotowe. Jutro jeszcze przejrzy świeżym okiem, bo jak ktoś w jakichś dokumentach za długo siedzi, to często umykają mu oczywiste nieścisłości i braki. Aby wyłapać ewentualne błędy, potrzebny dystans, świeże spojrzenie.

Rejestr Działalności Rolnośrodowiskowej

Dziś Indianka uzupełnia Rejestr Działalności Rolnośrodowiskowej swojego gospodarstwa. Najgorzej to zabrać się za te papiery. Potem to już leci z górki.

środa, 25 listopada 2009

Umowa

Indiankę odwiedził dostawca ekologicznych płodów rolnych. Omówili sporządzoną przez Indiankę umowę i dograli szczegóły. Niebawem dostawa.
 

wtorek, 24 listopada 2009

A dzisiaj pada

Pada i wieje. I to jak! Indianka miała szczere chęci aby wyjść na pole i posadzić drzewek trochę, ale w tej grypotwórczej pogodzie zostanie w domu i zajmie się papierami.
 
Trzeba w końcu ogarnąć te papiery i do końca uporządkować, zwłaszcza, że niebawem przyjadą goście i trzeba będzie im zwolnić pokoik w którym aktualnie znajduje się biuro Ranch’a.
 
Wczoraj był piękny dzień – idealny na sadzenie drzewek, ale Indianka niewiele podziałała w tej kwestii, niemniej jednak coś niecoś. Były też inne rzeczy do zrobienia, więc na większą aktywność w sadzie mało czasu pozostało.
 
O Jezuu jaki upiorny deszcz...
 
Przestało lać. Indianka zrobiła obchód swoich włości. Przyjrzała się dokładnie krowom, próbując zgadnąć czy może jednak Bernadetta jest cielna. Krowa ma dużą masę. Jest wyraźnie większa niż kilka miesięcy temu, ale czy jest cielna?
 
Indianka wróciła do domu i rozpaliła w piecu. Pora na pranie i ugotowanie porządnego obiadu. Trzeba też zająć się roślinami. Dwie zakwitły i wygląda na to, że tym razem będą nasiona i to niezwykle dużo nasion.  

niedziela, 22 listopada 2009

Wyprawianie surowej skóry

Indianka głowi się, jak wyprawić surową skórę. W okolicy nie ma garbarni i trzeba samemu kombinować.


Pożyteczne linki:
Wyprawa skóry z pozbawieniem futra:

sobota, 21 listopada 2009

Tłusta krowa

Indianka przebimbała dziś prawie cały dzień przed komputerem w oczekiwaniu na kupca co miał chęć na jej tłustą krowę simentalkę Bernadettę, który miał „zaraz być”. Nie pokazał się ani „zaraz” ani wcale, ale Indianka się nie zmartwiła, bo ma innego kupca co da dwa razy tyle co tamten oferował, tyle że nie za jednym razem, lecz w dłuższym okresie czasu. Poza tym niebawem na Rancho zawita parka do pomocy, więc Indianka będzie musiała ją wykarmić. Jeśli krowa nie jest cielna - pójdzie do rzeźni, a jeśli jest - to będzie cielak i jeśli byczek – to on trafi do rzeźni i Indianka będzie miała full mięsa pierwsza klasa własnego, ekologicznego chowu.


Krowa simentalka Bernadetta ze swoim cielątkiem byczkiem rasy jersey (po amerykańskim byku uznanym reproduktorze rasy jersey) rok temu tuż po porodzie.
Ten byczek był tak śliczny i szlachetny, że miał zostać na rancho i służyć do hodowli.
Niestety, Indiance zabrakło gotówki do spłacenia usługodawcy od prac polowych i z ciężkim sercem dała odchowanego rocznego byka usługodawcy za te usługi. 
 
Natomiast krowa rasy NCB (rasa mleczna polska nizinna czarno-biała) Hiacynta na bank jest cielna – pękata jak mańka-wstańka. Nawet kolebie się niczym mańka-wstańka. Zainseminowana nasieniem mlecznego simentala (są dwie odmiany simentala: są simentale mięsne oraz simentale mleczne) na przełomie roku będzie się cielić i trzeba będzie dokupić cielaka do chowu, bo bardzo mleczna jest, więc trza to wykorzystać i odpoić co najmniej jeszcze jednego cielaka. Ba, dobrze by było dokupić kilka cieląt i odpajać je. Dużo trawy w sadzie – będzie bydło miało co żreć. Kóz tam na pewno nie wpuszczę. Trzeba się rozejrzeć za jakimś rzetelnym dostawcą cieląt co to nie tylko cielaka będzie miał na sprzedaż, ale i będzie umiał go dostarczyć na Rancho.

Może i by świnki zahodować? Taki porządny wybieg zrobiony to trzeba to wykorzystać. Indianka nie ma zamiaru trzymać świnek wiosną i latem w ciemnym chlewie, lecz wystawić na działanie słoneczka coby szczęśliwsze i zdrowsze były. A świnki zryją ładnie glebę przy chlewie i będzie można tam jakie warzywo posiać... Najbardziej ekologiczna z możliwych upraw ziemi - uprawa gleby ryjem wieprza ;)))))))) Pasożyty wyżre, trawę i korzonki oraz dobrze ziemię spulchni... Same plusy... Pomysł prosty i genialny w swej prostocie... ;)))

piątek, 20 listopada 2009

Pszenica

Wczoraj po południu udało się Indiance zdobyć 200kg pszenicy dla kur. No nareszcie. Nareszcie kury mają odpowiednią karmę i pewnie za jakie dwa tygodnie można się spodziewać od nich jajek. Indianka znalazła porządnego dostawcę pszenicy w okolicy. Ma on dużo pszenicy i jest chętny by przywieźć, więc będzie mogła u niego częściej kupować. Co ważne, sprzedaje nieco taniej niż inni od których wcześniej kupowała, co Indiance oczywiście odpowiada. 45zł/100kg to i tak niemało przy tegorocznym nadmiarze zbóż na rynku. Rolnik od zboża był na tyle miły, że po drodze kupił Indiance 3 lizawki, które to ciężkie są i ich przywiezienie było dla Indianki problemem. Jedna lizawka waży 10kg. Indianka mogłaby przywieźć rowerem, ale jest zapracowana i przemęczona, więc nie było okazji na to. Gdyby nie kradzież koziołka, byłby to bardzo udany dzień...

Drobne Zakupy - małe, a cieszy

Wczoraj Indianka poczyniła drobne, acz użyteczne zakupy. W ulubionej ciuchbudzie zakupiła 3 pary wygodnych spodni oraz równie wygodny plecaczek, który owe zakupy chętnie pomieścił. Spodnie to zakup niezbędny – stare spodnie podarte, przetarte – Indianka już nie miała w czym chodzić po gospodarstwie i po domu. Kupiła więc jedną wygodną parę spodni do chodzenia po domu, jedną do pracy na pole, i jedną do miasta.
Miła, znajoma pani ze sklepu opuściła cenę spodni o połowę, tym radośniej Indianka je nabyła.



Potem udała się na poszukiwania bamboszy, skarpet i ciepłej czapy z uszami. Czapy nie znalazła, prawdziwych ciepłych bamboszy także nie, ale za to dostała ciepłe, wygodne kapcie i puszyste skarpety do nich. W jednej z Biedronek akurat wyłożono nową, tańszą karmę dla kotów, więc Indianka ją skrzętnie zakupiła, bo kiciusie potrzebują zbilansowanego pożywienia, a w tej karmie są wszystkie niezbędne do prawidłowego wzrostu mikroelementy. 


W drugiej Biedronce dosłownie cudem znalazła ostre nożyczki. Jedna para leżała zapomniana na regale. Ta jedna para wystarczyła by uszczęśliwić Indiankę. Indianka od dłuższego czasu cierpiała z powodu braku ostrych nożyc. Kupiła takie wprawdzie rok wcześniej, ale przepadły wiosną podczas kopania dołków pod drzewka przy wyznaczaniu rzędów i dołków. Nowe nożyczki posiadają rękojeść w kolorze pomarańczowym to jest w kolorze jaki ostatnio jakoś się do Indianki przykleił. Kiedyś nie cierpiała tego koloru. Obecnie jakoś miło się jej na niego spogląda i dziwnym trafem Indianka ma już nieco gadżetów w tym kolorze. Zestawia go z ulubionym seledynem. Seledyn i pomarańcz wyglądają tak pogodnie. W Biedronce także uwagę Indianki przykuł śliczny, pluszowy pomarańczowy tygrysek. Niestety, Indianka spłukała się już i nie była w stanie go nabyć. Za ostatnie grosze kupiła dwa kilo mąki na chlebek. Wróciła trzema okazjami, ale nóżki i tak bolały, bo nieopatrznie buty jakieś niewygodne założyła na tę wyprawę do miasta.

Romeo i Julia

Do Indianki o pomoc zwróciła się młoda, zakochana para z bieszczadzkiej wioski. Indianka łaskawie użyczy gościny młodej parze, a para w zamian za gościnę pomoże Indiance na Rancho.

Zniknął koziołek

Indianka udała się wczoraj opłacić rachunki do Olecka. Po powrocie okazało się, że nie ma małego, białego, bezrożnego koziołka, który był uwiązany tuż przy samym domu. Błąd, że uwiązała psy przed wyjazdem. Było spuścić. No, już więcej tego błędu nie popełni. Koziołka zabrał złodziej z sąsiedztwa, który widział jak Indianka wyjeżdża z gospodarstwa. Ohydne to, ale takie tu środowisko. Indianka, gdy się tu przeprowadzała 7 lat temu, nie miała pojęcia w jakie bagno się wpakowała. To nie Beverly Hills ni Wisteria Lane. Tu dziki wschód. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i gospodarstwa z oka nie spuszczać nawet na godzinę. Za dużo tu hołoty chętnej wyciągać łapska po nie swoje.