Wracając do mojego cudownego ozdrowienia złotymi rękoma Babci:
Babcia mi kilka razy dziennie zmieniała kompresy i co najmniej raz dziennie piżamę, bo była wilgotna, a nawet miejscami mokra od potu, a kompresy składały się z pieluchy tetrowej, celofanu, ręcznika i najważniejsze: kamfory.
Pielucha tetrowa była nasączona rozgrzewającym spirytusem kamforowym i zabezpieczona celofanem, a to wszystko jeszcze było zawinięte ręcznikiem, także miałam zakładany ręcznik na klatkę piersiową i na szyję z tymi kompresami. Przykrywana byłam puchową pierzyną całkowicie, tylko nos sterczał.
Kompresy rozgrzewały mnie bardzo szybko i mocno: szyję, a razem z nią gardło, a te położone na klatce piersiowej rozgrzewały mi klatkę piersiową i płuca.
Gruba, puchata pierzyna przykrywająca mnie szczelnie sprawiała, że pociłam się niesamowicie pod jej grubą, gęstą, ciepłą warstwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!