czwartek, 6 lutego 2020

Zbawienne kompresy



Wracając do mojego cudownego ozdrowienia złotymi rękoma Babci:

Babcia mi kilka razy dziennie zmieniała kompresy i co najmniej raz dziennie piżamę, bo była wilgotna, a nawet miejscami mokra od potu, a kompresy składały się z pieluchy tetrowej, celofanu, ręcznika i najważniejsze: kamfory.

Pielucha tetrowa była nasączona rozgrzewającym spirytusem kamforowym i zabezpieczona celofanem, a to wszystko jeszcze było zawinięte ręcznikiem, także miałam zakładany ręcznik na klatkę piersiową i na szyję z tymi kompresami. Przykrywana byłam puchową pierzyną całkowicie, tylko nos sterczał.

Kompresy rozgrzewały mnie bardzo szybko i mocno: szyję, a razem z nią gardło, a te położone na klatce piersiowej rozgrzewały mi klatkę piersiową i płuca.

Gruba, puchata pierzyna przykrywająca mnie szczelnie sprawiała, że pociłam się niesamowicie pod jej grubą, gęstą, ciepłą warstwą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!