sobota, 16 lipca 2016

Obiadokolacja o 22.oo

Podwórkowy warsztat pracy sadowniczej Indianki.
Dzisiaj rozsadzała krasnokwiaty.
Jutro ma w planie sadzonkowanie kalanchoe i "głupiego Jasia".
Tak to jest, gdy się człowiek zapamięta w swojej pasji. Indianka cały dzień na dworze stała i krasnokwiaty rozsadzała. Zapomniała o jedzeniu.
Dopiero ok. 21.30 skończyła pracę. Wtedy zauważyła, że jest lekko głodna. Właściwie mogła nie jeść tak późno, ale nabrała ochoty na jajecznicę na maśle. Rozpuściła na gorącej patelni masło. Podsmażyła kromki suchego chleba. Wbiła 4 jaja i usmażyła je jako sadzone. Z gorącej patelni zdjęła posmażone, chrupkie kromki. Na nie ułożyła jajka sadzone. Doprawiła solą i pieprzem. Tak podane zjadła i popiła ciekawą, smakowitą herbatą od Wioli. Zastanawia się co wysłać Wioli za tę miłą paczuszkę z kosmetykami, egzotyczną herbatą i mlecznymi cukierkami. Krasnokwiat??! :))) Dzisiaj Indianka ma oczęta pełne krasnokwiatów :)
A może zioła lub wełnę? Trzeba adresik zapisać w notesiku, aby nie przepadł.

Krasnokwiat tu i tam








"Krasnokwiat tu, krasnokwiat tam,
Jak bardzo wiele, wiele go mam..." - śpiewała Indianka po kilku godzinach rozsadzania sadzonek krasnokwiatu :))

Kiciuś Kremella z zachwytem wsłuchiwał się w śpiewny sopran Indianki, takoż indyki i kury. Nawet indor nie oponował, znany z tego, że gulgocze, gdy Indianka lub jakieś zwierzę wydaje głos.

Niezapominajki

Niezapominajki na podmokłej łące Indianki

Niezapominajki na podmokłej łące Indianki pięknie kwitną i pachną.
Indianka od rana kursuje po swoich włościach pracując pilnie.
Jest czynność, do której się przymierza, ale nie chce jej się jej zrobić, bo ciężka i mozolna, poza tym efekty tej pracy są niepewne. Może się okazać syzyfową pracą.

Zatem przygotuje wszystko co potrzebne do tej akcji i póki co zajmie się tym, na co akurat ma natchnienie i ochotę.

Gdy się robi to, na co ma się ochotę, to praca nie ciąży, a daje przyjemność i satysfakcję. Gdy zrobi się chłodniej, to zmobilizuje się do tej nieatrakcyjnej czynności dzisiaj wieczorem, albo jutro z rana.

piątek, 15 lipca 2016

Ciężary nie służą Indiance

Kamienie i kamloty pozostałe z ogrodzenia przy domu, które się rozpadło.

Jej kręgosłupek źle znosi ciężary. Bardzo źle.
Dziś się nadźwigała wielu różnych ciężarów:
kilka wiader 20 litrowych z wodą, donice trzykilogramowe z sadzonkami, kamienie, głazy 30-40 kilogramowe, cegły, paletę. Pchała taczkę z ciężarami kilkaset metrów.
No i gdy się teraz położyła, to nie może się ruszyć z bólu.


Zamienię sadzonki

Ukorzenione sadzonki krasnokwiatu i kaczeńców oraz mięty zamienię na sadzonki hoi, fikusa, monstery dziurawej, sansewierii, scindapsusa, piwonii, róż, jaśminu pachnącego, pelargonii, anginki, aloesu, grubosza, krasuli, lili wodnej, liliowców, irysów, tulipanów, mieczyków.

PolskaNatura(@)tlen.pl
511945226

czwartek, 14 lipca 2016

Zielone podwórko Indianki









Mokre, aż kląszczy. Tam gdzie trawa, to wciąga wilgoć i tworzy gęsty, piękny, sprężysty, zielony dywan.
Tam gdzie ziemia naga, niestety zrobiło się błoto...
Chodniczek ceglany przy domu spisuje się na medal.
Przydałoby się go rozbudować do ganku, bo straszne błoto przed domem się zrobiło.
Trawnik Indianki jest czysty i sprężysty. Chodzi po nim boso. Miły relaks dla stóp.

Dla porównania podwórko flejtucha Rada Mazurskiego:
http://obronaindianki.blogspot.com/2016/07/rad-jaki-ty-masz-syf.html


Odliczanka

Indianka postanowiła ogarnąć dzisiaj swoją kuchnię, ale tak totalnie.
Zadanie monumentalne, a ona niezbyt dobrze się czuje, więc będzie się dopingować mikro wpisami zadań i czynności odhaczonych.

1. Woda wiadrami przyniesiona i dolana do gigantycznych garów na megapiecu.
2. Rośliny domowe porządnie podlane.
3. Mięso odeszłe od kości i marchew z zupy wyjęte i przełożone do rondla.
4. Rondel wstawiony na ogień. Dodany koncentrat pomidorowy.
5. Szumowiny i tłuszcz z zupy wyjęty i wlany do miski dla kotów.
6. Kości oddzielone od mięsa wyłożone do miski dla psów.
7. Karton na rozpałkę włożony do pieca.
To przygrywka :)
Teraz trzeba rozpalić w mega piecu by nagrzać wodę do mycia naczyń.
Nie ma drobnych szczapek na rozpałkę, są może na ganku, ale Indianka obawia się otwarcia drzwi na ganek. Gdy to zrobi, do domu lawinowo runą koty i psy :)))

Po otworzeniu drzwi:
RUNĘŁY!
Koty oczywiście runęły do środka, gdy tylko otwarła dom ;)

8. Kury nakarmione i wypuszczone. Jedno jajo zabrane.
9. Rozpaliła piec. 
10. Indianka dobrała się do drugiego gara z kośćmi. Oddziela mięso od kości. 
11. Mięso ładuje do rondla, a odpadki typu kości i ścięgna oraz tłuszcz daje kotom i psom. 
12. Obiera czosnek.
13. Szuka na internecie hoi. Chce sprowadzić tę roślinę do domu.
14. Znalazła przepis na domową kiełbasę:

"Składniki :
2 kg mięsa wieprzowego (łopatka , szynka surowa )
80 dkg świeżej słoniny
3 dkg soli peklowej
5 dkg cukru
5-6 ząbków czosnku
1/2 łyżki suszonego majeranku
pieprz mielony
sól 

Sposób wykonania :

Mięso i słoninę zemleć w maszynce o dużych oczkach.

Czosnek obrać, drobno posiekać.

Zmielone mięso, słoninę , pokrojony czosnek, cukier oraz sól peklową wsyp do większego garnka.

Dopraw do smaku pieprzem, majerankiem i solą , dokładnie wszystko razem wymieszaj. 

Odstaw na co najmniej na 12 godzin do lodówki (2-6 C ). 

Po tym czasie, wymieszaj jeszcze raz masę kiełbasianą i napełnij nią wyparzone słoiki (0,5 L) dość mocno ubijając ją łyżką.

Szczelnie zamknij nowymi, wyparzonymi wieczkami.

Na dnie szerokiego garnka ułóż ścierkę, na niej poustawiaj słoiki i zalej wodą do 3/4 wysokości. Przykryj garnek pokrywką i wstaw na gaz. Od chwili, gdy woda zawrze, przykręć nieco płomień i pasteryzuj odpowiednio długo (60 minut ). 

Następnie pozostaw słoiki do wystudzenia w garnku.

Zimne ponownie pasteryzuj po 24h (40 minut ). 

Tak zakonserwowane mięso możesz przechowywać w lodówce nawet przez kilka tygodni.

Po otwarciu słoika pięknie pachnie i wybornie smakuje ! Lepiej niż tradycyjna kiełbasa w jelicie.

Rada: Po kolejnych 24 godzinach można pasteryzować jeszcze raz przez 30 minut.

Po trzeciej pasteryzacji trwałość produktu wynosi aż 6 miesięcy i można go przechowywać bez lodówki. Pasteryzacja taka nazywa się tyndalizacja, pasteryzacja frakcjonowana.

Doskonale nadaje się na wycieczkę lub podróż zamiast konserw!"

http://krzyskuchnia.blogspot.com/2014/11/pyszna-domowa-kiebasa-w-soikach.html



15. Wystawiła rondel i garnek z zupą na piec. W dwóch pozostałych garnkach też gotuje się rosół do kaszy.

16. W rondlu gotuje się mięso na kiełbasę dla ludzi, a w garnku zupa dla psów. Gdy się zagotuje, wrzuci psom kaszę do tej zupy i zrobi im karmę gęstą.

17. Znalazła źródło hoi :) Zamawia!

Indianka

środa, 13 lipca 2016

Pora na budyń

Oczywiście na kozim mleku.
Wreszcie swoje mleko. Koza odpoiła koźlęta i już jej nie podbierają mleka.
Indianka wydoiła kózkę i zrobiła budyń czekoladowy na kozim mleku.

Kamyka nie ma. Wyjechał do Kętrzyna. Na farmie nikt już Indianki nie drażni.

Jej piękne, tłuste, barwne klacze hasają razem całe szczęśliwe ze ślicznym, szlachetnym ogierkiem arabskim.

Sadzonki warzyw zahartowane i rosną. Wykiełkował koper.

Na dworze mokro. Indianka bosostopa chodzi po mokrej łące i dogląda swoje zwierzęce skarby.

Do kuchni przyniosła wiadra wody. Z kurnika zebrała jaja. Ma ich ok. 40 sztuk.

Jutro upiecze ciasto i zrobi pastę jajeczną do chleba.

Sprzedam barana

Sprzedam barana lub zamienię na innego zdrowego i dorodnego do rozpłodu lub kupię jagniaka rasowego, nie kastrowanego do dalszej hodowli.
Kowale Oleckie, 511945226

wtorek, 12 lipca 2016

Papierowy wieczór

Indiance nie chce się jak cholera, ale musi się wziąć za papiery.
Kolejny deadline nad nią wisi.
Oj jakżesz się nie chce! Odwleka ten moment w nieskończoność.
Wolałaby siać, kopać, uprawiać rośliny lub strzyc owce. 

Niestety, musi uporać się ze skutkami nagonki urządzonej przez anonimowego łajdaka z Facebooka, niejakiego Rada z Mazur. Ciągle się musi tłumaczyć na policji z różnych, uciążliwych posądzeń i udowadniać, że nie jest wielbłądem. Anonimowy skurwiel ma wielką radochę z nękania samotnej, spracowanej i niezbyt zdrowej kobiety. Tzw. Rad Mazurski vel Rancho de Syf donosy z lewych e-maili składa sam, a także podjudza swoje durne klakierki, by robiły to za niego. Stąd deszcz anonimowych donosów, którym zatruwa życie Indiance. 

Policji zaś, o dziwo, wystarczy anonimowy donos z internetu, by Indiance zawracać głowę. To ciekawe, że wystarczy anonimowy donos z fałszywego konta emailowego i z fałszywym posądzeniem, by ją wzywać na oficjalne przesłuchanie. 

Zaś gdy Indianka drogą emailową składa pisemne, podpisane jej nazwiskiem i adresem zawiadomienie o naruszeniu prawa - policja nie chce się nim zajmować i żąda, by osobiście przybyła na Komendę, by złożyć zawiadomienie na piśmie do sekretariatu lub do protokołu.

Jej zawiadomienie o naruszeniu prawa musi być wydrukowane, podpisane prawdziwym nazwiskiem, dostarczone na Komendę. Komenda zaś twierdzi, że ma 30 dni na rozpatrzenie zawiadomienia. Faktycznie, nie śpieszy się. Rozpatruje zawsze w ten sam sposób, mianowicie jest odmowa lub umorzenie śledztwa - bez względu na rodzaj przestępstwa i dowody w sprawie.

Czyli ona by złożyć zawiadomienie musi osobiście przebyć 40 km na Komendę, a anonim nie musi. Dyskryminacja? A może współudział policji w nękaniu?


Marny pomocnik

Indianka potrzebuje lepszego pomocnika.

Kamyk jak zwykle śpiuchna do południa, a nawet dłużej.
Wczoraj spał do 13.oo, dzisiaj też. Oj, urwą mu się te nocne filmy.
Będzie szlaban na laptop.

Indianka wstaje jak zwykle wcześnie rano i zaczyna dzień od obrządku i przyniesienia wiader wody. Ciężary nosi kobieta, a młody byku śpi jak suseł.

Potem Indianka pracuje na siedlisku lub na polu. Kamyk nie pomaga jej.
Robi co chce na gospodarstwie, zazwyczaj nie to, o co prosi go Indianka, lub jedzie na wieś na piwo.

Kamyk z całą pewnością to nie jest ktoś, z kim Indianka chciałaby spędzić całe lato :)))

poniedziałek, 11 lipca 2016

Kąpiel łąkowa

Łąka wieczorem przed burzą.

Indianka nagrzała wodę i wyniosła ją w dwóch wiadrach na dwór przed dom.
Na tyły domu, z widokiem na łąkę. Przyniosła swoje przybory i płyny do kąpieli.

Umyła głowę, włosy, całe ciało. Porządnie się spłukała ciepłą wodą, owinęła w wielki ręcznik i weszła do domu, zabierając ze sobą przybory i puste wiadra.

Odświeżona, przycięła sobie paznokcie u rąk i nóg. Weszła pod kołdrę i pije miętę. Wystawiła na rozpalony piec wczorajszy gulasz, by go podgrzać. 

Jeszcze ziemniaki do gulaszu by się przydały, ale nie chce jej się schodzić do piwnicy. Dorzuci kaszę gryczaną do potrawy. Też będzie dobre. Kasza gryczana wessie pikantny sos gulaszowy. Będzie pycha.

Do popicia zaparzona świeża, zielona mięta znad strumyka. 

Jeszcze jakaś surówka by się przydała.
Jest własny szczypior i sklepowe oliwki.
A na deser może budyń na kozim mleku?

Księciunio gnije w wyrze pół dnia

Księciunio Kamyk wytrwale gnije w wyrku na strychu nad stajnią do 12.oo po południu minimum.
Indianka wkurwiona. Nie da mu dzisiaj żryć.

Indianka obiecała sobie i Kamykowi, że go stoleruje do końca lipca, do czasu jego operacji, pod warunkiem, że nie będzie fikał.

Jeśli chce jeść jej jedzenie, musi na nie zapracować. Indiance nikt jedzenia za darmo nie daje. Ma tyle co dla siebie. Ponadto ona nie pozwoli, by Kamyk nadal na niej żerował. 

Chce jeść - niech pomaga jej. A jak nie chce pomagać - niech sobie gdzie indziej zarobi na swoje jedzenie i niech jej nie obciąża.
Chce wakacji na farmie - to niech je sobie finansuje na swój koszt.

U gospodarzy zaczynał pracę o 5.00 i wcześniej, a u niej struga durnia.

Indianka pracuje od rana. Wypuściła kury. Nakarmiła koty i psy oraz kury.
Przyniosła wiadra wody do kuchni.
Napaliła w piecu. Gotuje obiad i grzeje wodę do zmywania naczyń i do kąpieli.

Potem musi wywieźć obornik i podlać rośliny.

Indianka

niedziela, 10 lipca 2016

To nie koniec radości na indiańskiej włości!! :)))

Kamyk i jagniątko świeżo urodzone

Tym razem owieczka! Śliczne jagniątko, fantazyjnie umaszczone :)
Córcia Misia i siwej wrzosóweczki :) Jako hybryda, będzie wyjątkowa mocna i zdrowa :) Futerko chyba jej zbieleje :)
Koźlęta i jagnięta to są plony Indianki :)

Szczęśliwa Indianka :)

Urodziło się koźlątko :)

Kamyk i świeżo urodzone koźlątko :)

Radość na Rancho! :))) Urodziło się dziś ślicznie umaszczone koźlątko :)
A dwa dni temu jagniątko :)
Maluchy są takie słodkie... :)
Indianka i Kamyk uwielbiają zwierzęta i się nimi opiekować.

Radosna Indianka :)

sobota, 9 lipca 2016

Owocne dwa dni

Nowa taczka

Co prawda Kamyk jak to Kamyk wstaje jak zwykle o 12.oo po południu, ale udało się go zmobilizować do owocnej roboty. Są wreszcie jakieś efekty.
Nawet posłuchał Indianki i zrobił to, o co go prosiła, a nawet wykazał inicjatywę i zrobił coś więcej.

Nadal są duże zaległości w pracach gospodarskich, ale Indianka spróbuje go nakierować na te najpilniejsze prace. Pozostałe owce trzeba ostrzyc i wykosić trawę pod ogrodzeniem.

Paliwo się już kończy, ale na obkoszenie ogrodzenia ogrodu powinno starczyć.

Indianka dziś wybrała obornik sprzed zimowej kotelni i wywiozła go za dom tworząc grządki wzniesione. Będą użytkowane w przyszłym roku pod żarłoczne rośliny typu dynie, słoneczniki, malwy, topinambur.

Indianka znalazła na swojej ziemi pożyteczną szczelinę, którą zamierza wykorzystać kreatywnie. Ale o tem, potem :)

Nowa taczka sprawdza się w różnych zastosowaniach i jest bardzo wygodna w użytkowaniu.

Kolejny dzień na Rancho


Wstał kolejny dzień na Rancho. Sobota pochmurna.
Indianka zamyślona.

Och, jak bosko się wyciągnąć w łóżku i poleniuchować :)

Kamienna ściana stajni z bliska.
Fot. Indianka

Mówisz i masz... Budynki z bliska ;)

piątek, 8 lipca 2016

Sadzonki

Sadzonki dyń.
Fot. Indianka

"My chcemy do światła!" - krzyczą niemo sadzonki.
Sadzonki dyń rosną szybko i domagają się więcej światła i przestrzeni.
Skrzynki po chyba piwie zostawił przed laty znajomy kowal. Walały się latami. Drażniły. W końcu się przydały, jako palety na doniczuszki z sadzonkami :)

Zbiory ziół

Krwawnik Indianki
Fot. Indianka

Mięta Indianki
Fot. Indianka

Pokrzywa Indianki
Fot. Indianka

Rumianek Indianki
Fot. Indianka

Poziomki. Surowcem leczniczym są zarówno owoce jak i liście.
Fot. Indianka

Liście dzikiej maliny
Fot. Indianka

Sukcesywnie, gdy pogoda, Indianka zbiera zioła na zdrowotne napary. 


czwartek, 7 lipca 2016

Pompeczka

Pompka do roweru i taczki


Mała rzecz, a cieszy :)
Pompka rowerowa jest to rzecz niezbędna dla jezdności rowerów i taczek.
Indianka kupiła nową, bo poprzednia uległa stratowaniu podczas pożaru.
Teraz może wyruszać w pełnym szyku bojowym. Z oponami fest napompowanymi.

Zadowolona Indianka :)

Indianka siewcą :)

Oregano i bazylia :)

Siew, siew, siew! :) Indianka szaleje na ganku z doniczkami i nasionami.
Doniczki napełnia do połowy próchniczą ziemią, a od połowy torfem.
Podlewa ziemię i sieje nasiona.
Dziś sieje brokuły, buraki czerwone i zielone oraz zioła: oregano, bazylię oraz lubczyk. Lubczyk to z myślą o Lajkoniku ;)))

Ps.
Dzięki Tatsu za oświecenie debili z Syfiarni :)
Oczywiście, że istnieją zielone buraki liściowe.
Takie właśnie posiałam, tępe przygłupy z Syfiarni:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Burak_liściowy

środa, 6 lipca 2016

Taczka dalekiego zasięgu :)

Nowa taczka Indianki

Dziś Indii wraz z Kamykiem udała się rowerami po taczkę budowlaną. Taczka ta była warta wysiłku, gdyż jest solidna i w przystępnej cenie 150 zł.
Taczka została sprytnie przytroczona do roweru i pociągnięta około 15 km.
Zatem stała się jednocześnie taczką niezwykłą, bo taczką dalekiego zasięgu :)

Jest to pierwsza taczka, która w ciągu jednego dnia przejechała 15 km :)
Nadaje się ten wyczyn do Księgi Guinessa :)))

Taczka jest niezbędna na Rancho do zwożenia pociętego drewna, kamieni polnych, przyda się też do obornika. Wprawdzie Indianka ma jeszcze jedną taczkę, ale jest aluminiowa, marnej jakości, słaba, popękana i powyginana i rozpadłaby się całkiem pod ciężarem kamieni lub drzewa.
Ze stalową taczką nie straszne nam kamienie i pieńki :)

Indianka

wtorek, 5 lipca 2016

Złote nożyce

Złote nożyce do złotego runa :)

Przybyły złote nożyce. Ostre, solidne, precyzyjne. Krawieckie, ale znakomicie sprawdzają się w strzyżeniu owiec. Indianka ostrzygła większą ilość owiec tego typu nożycami. Zostało jej jeszcze sześć owieczek do ostrzyżenia ze stadka trzydziestu. 

Lepiej i wydajniej oraz szybciej strzyże się runo na cztery ręce. Indianka strzyże od grzbietu, a Kamyk od brzucha owieczki. Wtedy strzyża idzie dwa razy szybciej. Teraz znów będą mogli strzyc owce na cztery ręce. Szybko skończą strzyżę.

Indianka uwielbia solidne narzędzia. Wypróbowała już wszystko czym się da strzyc runo i stwierdza, że te właśnie nożyce krawieckie są idealne do precyzyjnych, szybkich, bezpiecznych i przyjemnych strzyży.

Wcześniej strzygli owce różnymi maszynkami i nożyczkami, ale one tępiły się szybko.

Te złote zaś są rewelacyjne. Nadal ostre po wielu owcach. Indianka lubi nimi strzyc owieczki :)

Zadowolona Indii :)

Dylemat Indianki

Indianka pomaga Kamykowi już dwa lata, chociaż to on miał pomagać jej.
Przez dwa lata znajomości w tym pół roku wspólnego mieszkania, nie ogrodził jej ogrodu, ani nie naciął opału na zimę. W kwietniu, gdy była chora i potrzebowała pomocy, wprawdzie wpadł, ale tylko na dwa dni i wyjechał, gdy nadal była chora. Nie naciął słupków na nowy płot. Nie pomógł założyć ogrodu. Nie naprawił kultywatora.

W maju z farmy podlaskiej, gdzie pracował, pojechał do Kętrzyna i chlał tam miesiąc. Przyjechał do niej pijany. Pogoniła go. Wtedy zdarzył się wypadek samochodowy. Ranny przyczołgał się na farmę następnego dnia rano. Gdy po kilku dniach doszedł jako tako do siebie, pojechał na rozprawę do Kętrzyna. Na rozprawę nie poszedł, bo zaspał. Przez kolejne tygodnie chlał w Kętrzynie, aż mało nie zachlał się na śmierć. Serce uszkodził. Wylądował w szpitalu. Dzwonił i mówił, że kocha i tęskni, ale chlał dalej dzień w dzień.

Gdy ona zachorowała w czerwcu, zwalił się jej na głowę w trzech pijanych muszkieterów i urządzili sobie libację pod jej domem. Gdy wezwała policję, wdarł się do jej domu na strych i tam zwalił się na materac jak wór.
Gdy przyjechała policja - spał jak zabity. Gliniarzom nie chciało się go znosić i zostawili intruza w domu Indianki.

Następnego dnia wytrzeźwiał i opiekował się nią przez kilka dni, gdy była chora i słaba. Pomógł ostrzyc owce. Po kilku dniach znów zaczął na niej żerować i do niej pyskować. Wyprosiła go z domu.
Nie chciał opuścić jej domu. Gdy zamknęła za nim drzwi, walił pięściami w okna na parterze i wybił okno na strychu. Wygrażał jej i rzucał kamieniami w nią i jej okna.

Wezwała policję. W sumie czterokrotnie musiała wzywać, bo uciekał i chował się, gdy policja przyjeżdżała, po to by wrócić i dalej atakować.

Gdy go za czwartym razem zwinęli, myślała, że wreszcie będzie miała spokój.
Przykuśtykał następnego dnia pokiereszowany.

Siedzi w stajni, bo do domu na noc nie ma wstępu.
Kazała mu jechać z jej farmy, ale on ani myśli stąd jechać.
Wziął się do zaległej roboty, ale śpi do południa, a dopiero po południu cokolwiek robi przez godzinę lub dwie. Do tego jest opryskliwy. Wygraża i się odgraża.

Wytłumaczyła mu, że nie chce, by on tu siedział. Że nie chce jego pomocy.
Za późno na ogród. Nie chce na farmie agresywnego, żarłocznego bandyty bez kasy.

Poprosiła, by opuścił jej Rancho dobrowolnie. Ona nie chce wzywać na niego policji, ale też nie chce, by on tu był. To już koniec uciążliwej znajomości.
Ona nie ma czym go karmić. Nie pomógł założyć jej ogrodu, gdy go o to prosiła. A teraz jest za późno na uprawę warzyw.

Co z tego, że wziął się teraz za robotę, gdy jest już za późno?
Pomagać prawnie też jej się mu już nie chce. On do tego doprowadził.
Jeśli ona mu teraz znowu nie pomoże, on pójdzie na dno.
Jeśli ona mu znowu pomoże - to dalej on będzie ją terroryzował i żerował na niej.

Ma dylemat, co robić, bo zaczął się starać. Mogła by mu jeszcze dużo pomóc. Potrafi to. Ale ona ma dosyć jego terroru.
Zatem zmusi się by patrzeć, jak on ginie. To nie podobne do niej, ale musi się powstrzymać od pomagania jemu, dla jej własnego bezpieczeństwa i dobra.

Indianka


poniedziałek, 4 lipca 2016

Materac Kamyka

Materac na którym śpi Kamyk na strychu nad stajnią

Indianka dała mu do stajni na strych plandekę, materac sprężynowy, kołdrę, koc i poduchę oraz pościel. Na strychu przydałoby się pozamiatać i sprzątnąć rozsypane wapno, ale Kamykowi się nie chce. Woli spać do 12.oo i roznosić wapno butami po całym strychu, w tym na plandekę z materacem. Ten typ po prostu tak ma.

Indianka też chciała mu dać tam stół i krzesło, no ale oburzony Kamyk ani myśli nosić stołu z domu na strych.

Jeżówka i malwa wysiane

Malwa już wykiełkowała, bo była siana kilka dni wcześniej.
Malwę i jeżówkę Indianka posadzi pod pomarańczową stajnią (Hiacyntówką), gdzie im szykuje miejsce stałe, obłożone kamieniami.
Kiełkuje też bazylia i nieśmiało lawenda. Indianka posiała nową partię bazylii, bo lubi to zioło i jednocześnie przyprawę w jednym.

Malwy cudne, wielobarwne uprawiała Babcia Indianki. Jeżówka zaś to zioło na niedoczynność tarczycy. Szczególnie malwy kojarzą się Indiance ze wsią rodzinną, którą poznała będąc dzieckiem.

Kamyk zaś zabrał się za wymianę bagażnika w "swoim" niebieskim rowerku.

Z miłych niespodzianek: wybiera się do Indianki z odwiedzinami dzielna kobieta spod Warszawy. Nie boi się oprycha Kamyka :) Jak miło :)))

Indianka

Koperek posiany...

...W tych samych donicach co Indianka posadziła pomidory koktailowe.
Jeśli pomidory nie zdążą zaowocować, to choć koperek będzie na ziemniaczki.

Zrobiła też nowe sadzonki roślin domowych i posadziła. Ogólnie to wpadła dziś w trans siania i sadzenia.

Zaś Kamyk wziął się ostro za szykowanie żerdzi na ogrodzenie. Tylko szkoda, że tak późno.

Indianka

Niewidzialny Kamyk

Jakby letnik czy wolontariusz pomagał od 5.oo do 10.oo rano i po śniadaniu szedł na wycieczkę lub wsiadał na rower by pojeździć po okolicy lub wybrać się nad jezioro, to by nawet nie widział Kamyka. Kamyk wstaje przeciętnie ok. godziny 12.oo i zaczyna dzień od szwendania się z papierosem i kawą. Potem robi i je śniadanie. Zanim zacznie pomagać na gospodarstwie cokolwiek, dochodzi godzina 14.oo.

Nie radzę nikomu budzić Kamyka. Robi mu się wtedy wielka, niezadowolona paszcza z której wypada gniewne: "ZAAARAZ!", któremu często, gęsto towarzyszy pełna pretensji i utyskiwań dłuższa wypowiedź.

Gdy po godzinie spróbujecie budzić księciunia, reakcja będzie identyczna :)

niedziela, 3 lipca 2016

8 krzaków pomidorów

Indianka zrobiła rozsadę pomidorków koktajlowych.
Wyszło 8 krzaków. Teraz się mają ukorzenić i zahartować na strychu przy oknach. Oby ich tylko szczury nie zeżarły, lub koty nie połamały, to będzie szansa na swoje pomidorki :)

Ganek powoli zapełnia się doniczkami z kiełkującymi siewkami.
Późno to wszystko, ale tak wyszło. Brak podstawowej pomocy wczesną wiosną i rozpad zmurszałego ogrodzenia zrobiły swoje. Ogród nadal nie ogrodzony, ale Kamyk wreszcie wziął się za szykowanie żerdzi na ogrodzenie. Ciekawe, na jak długo starczy mu zapału.

Ruch Oburzonych ;)

Po ostatnich wypadkach mających miejsce na Rancho Indianki, wytworzył się Ruch Oburzonych :)))

Oburzeni są zarówno Kamyk, syfiarze, jak ich bezrozumni, łatwomanipulowalni  klakierzy pokroju Wnuka ;)

Kamyk jest oburzony, że nie może spać w domu Indianki,
zaś syfiarze są oburzeni, że Kamyk może spać w jej stajni ;)))

Zaś Indianka ma te ichnie oburzenie w... "głębokim poważaniu" :)))

Rozmnażanie roślin domowych

Świeże sadzonki roślin domowych

I na rośliny domowe przyszedł czas.
Indianka zrobiła sadzonki swoich ulubionych roślin domowych i je posadziła w doniczkach do ukorzenienia.

Po obiadku upichconym przez grzecznego dziś Kamyka, ścięło ją z nóg i musi się zdrzemnąć. Kamyk zaś grzebie na jej komputerze w gabinecie.
Gdy ona odpocznie, skończy siew i sadzenie roślin.

Deszczy lipcowo

Indianka na ganku sadzi i sieje oraz mnoży rośliny.
Kamyk na jej laptopie pisze swoje pisma w kuchni.
Na kuchence gotuje się rosół na obiad.
Spokój i cisza.

Ziołowa chatka

Warsztat pracy siewczej Indianki :)

Indianka ma nowy pomysł. Swój ganek przekształca w ziołową chatkę.
Ma tu warsztat siewu ziół i warzyw. Wysiała setki nasion.

W ziołowej chatce także ma zamiar uprawiać zioła w doniczkach i skrzyneczkach.  Ścięte zioła suszy także tu, bo jest przewiew.
Już schnie mięta na herbatkę zimową, zawieszona na gwoździach wbitych w drewnianą ściankę. Fajnie byłoby robić takie przyjemne, relaksujące rzeczy z kimś, kogo się kocha.
Tej osoby nie ma tu, więc Indianka sobie ukochanego wyobraża, jak sieją nasionka razem na ganku.

Kolega Kamyk zaś szaleje z piłą na dworze. Dzisiaj celem jego piłowania są na szczęście suche pniaki :) Szyja Indii chwilowo bezpieczna :)))
Wczoraj wrócił ze wsi o pierwszej w nocy i dobijał się do domu, że chce żreć.

Dostał chleb przez okienko w piwnicy, aby nie mógł wedrzeć się siłą do domu przez drzwi, tak jak kombinował to zrobić i był zrobił wcześniej ;)
Materac oczywiście nadal nie zaniesiony do stajni. Stoi na ganku i go zagraca.

Kamyk dziś uniósł swe zwłoki ze spania w stajni wcześniej, niż zwykle, dzięki temu, że było pochmurno i poranek był chłodniejszy.
W cieplejszym domu by gnił do 12.oo lub 13.oo jak nic.
A tak wstał drastycznie wcześniej jak na niego, bo o 10.oo ;)
Po 1,5torej godzinie szwendania się, picia kawy, jedzenia śniadania, kręcenia skręta itp. nagle poszedł ciąć drewno na opał i żerdzie na ogrodzenie. Hmm..?
Może go tak wzięło na cięcie, gdyż Indianka wczoraj w nocy wkurwiona mocno na niego była o to, że się dobijał i ją obudził i kazała mu dzisiaj spadać na Kętrzyn.

sobota, 2 lipca 2016

Spokojna sobota

Sobota minęła szybko i pogodnie.
Zaowocowała szybkimi rowerowymi zakupami w pobliskiej wiosce, smacznym obiadkiem i ostrzyżeniem 3 owieczek. Czwarta oswobodziła się z uwiązu i niestety uciekła.
Indianka upiekła też dwie pizze. Będą na jutro na lunch lub obiad.
Multum naczyń zmyła. Jeszcze kilka garnków zostało do szorowania na jutro.
Wygodny materac sprężynowy zniosła ze strychu domu na dół.
Chciała go zanieść do stajni na strych, dla Kamyka. Poprosiła Kamyka o pomoc. Ale wykręcił się byle czym :)) Kombinuje, jakby tu się wlisić do domku Indianki znowu, ale nic z tego :) "Firm, but fair" :)
Roztrzaskane okno i skrzynka mówią: "Nie ma takiej opcji, Kamyk!" :)

Indianka

Obiadek a la Kamyk

Jajka sadzone od swoich kur, surówka warzywna ze swoim szczypiorem.
Kamyk chlapnął sobie keczapu, bo lubi. Indianka wolała bez.
Nawet smaczne wyszło.

Dziś Kamyk zrobił obiadek. Tylko czosnek mu się przyjarał.
Piją brzoskwiniową herbatę i za chwilę będą strzyc 4 złapane owieczki.
Łapanie owieczek wymaga czujności, refleksu, szybkości oraz siły.
Indianka złapała dwie i Kamyk też dwie.

Indianka

Nie chwal dnia przed zachodem Słońca...


Wrócił!
Pobity, skatowany, kuśtykający, z rozbitą głową, niewidzący na jedno oko...
Indianka nie zmieniła zdania co do jego obecności w jej domu i na Rancho, ale z uwagi na jego upór i stan zdrowia, pozwoliła mu tymczasowo spać na strychu w stajni, gdzie mu pościeliła plandekę, dała grubą kołdrę, wełniany koc i poduszkę. Jednakowoż doradziła mu, by jechał do Kętrzyna, do rodziny, lub na farmę, by nie siedział u niej, bo ona nie chce go tutaj.

Nie wie, co ma z nim zrobić. Nie chce go tutaj, ale też nie chce by go policja zatłukła. Kamyk twierdzi, że został skatowany przez policjantów podczas zatrzymania i na Komendzie.

M.in. dostał kilka razy z całej siły książką w głowę, w której tkwiły nie usunięte kawałki szkła.
Szkło przesunęło się 6 cm dalej i wbiło w czaszkę. Krwiak pękł i wylała się krew. Grubszy policjant rozerwał mu też dwa nerwy głowy. Kamyk oślepł na jedno oko.

Ma mieć operację pod koniec miesiąca. Rano w szpitalu w Olecku zrobił obdukcję i dostał skierowanie na zabieg do Białegostoku.
Przykuśtykał na Rancho po południu w piątek 1 lipca. Ma pękniętą kość strzałkową w nodze.

Ledwo chodzi. Mówi, że 4 gliniarzy go skopało na Komendzie i jeszcze dwóch w nocy w celi mu dojebało.

Normalnie ręce opadają. Indianka chciała by go usunięto z Rancha, ale nie by go katowano. To nieludzkie. To patologiczne, przestępcze zachowanie gliniarzy, jeśli to prawda. Obrażenia i zeznania Kamyka, wskazują na to, że to prawda. Szpital potwierdził obrażenia na piśmie. Lekarz zeznał i potwierdził w prokuraturze.

Teraz Komenda i Prokuratura będzie musiała się nieźle natrudzić, by sprawę zatuszować.

piątek, 1 lipca 2016

Wolna! :)))

I cóż? Nie ma bandyty już :)))

Indianka

czwartek, 30 czerwca 2016

Bandzior schwytany i pojmany

Wyjechał radiowozem z patrolem, w kajdankach, po tym, jak został przyłapany podczas ucieczki spod domu Indianki.
Do czterech razy sztuka :) Tym razem policja nie spudłowała.
Złapał go grubszy policjant i drobna policjantka, gdy Kamyk zaległ nieruchomo w szuwarach udając żabę :)))

Ten sam patrol był tu dziś już trzeci raz i był wnerwiony tymi bezskutecznymi interwencjami, zwłaszcza drobna policjantka narzekała, a nawet grubszy policjant poderwał się do galopu za Kamykiem, aby wreszcie rozwiązać problem ;)

Kamyk padł jak długi w szuwary i leżał nieruchomo. Został wyłuskany, zaobrączkowany i załadowany do radiowozu :)

Indianka usłużnie podała mu jego butki i plecaczek...
Asta la vista, baby! :)))

Poprosiła, aby go zatrzymano do jutra rana, by jej po nocy się znowu do domu nie dobijał. Rano go puszczą i ruszy na Kętrzyn do rodziny lub na farmę do pracy. Indianka ma nadzieję, że już bandyty i wandala w jednej osobie, nie zobaczy...

Ufff... Można wyjść bezpiecznie przed dom...
Nareszcie agresywny intruz usunięty!

Bandzior zaatakował 3 razy

Atakuje dom i Gospodynię. Rzuca kamieniami. Dewastuje dom. Wygraża. Ubliża.
Tuż przed przyjazdem policji znika w polu. Gdy policja odjeżdża wraca. I tak trzy razy dziś i to pewnie nie koniec, bo plecaka swojego nie zabrał.
Indianka

Trzecie okno!!!

Oprych Kamyk wybił trzecie okno!!! Dość!!!
Indianka wezwała policję. Długo jechali. Prawie godzinę.
Zanim dojechali, uszkodził drzwi i zniszczył jeszcze klamkę do drzwi i potłukł naczynia i inne rzeczy w domu, rzucając kamieniami w Indiankę przez otwarte na strychu okna. Połamał skrzynkę na kwiaty.
Indianka ma po dziurki w nosie tego bandyty!!!
Nie stać jej na wstawienie nowych okien... :(((

Bandzior wróci, bo zostawił swój plecak :(((
Indianka żadnego podejrzanego typa nie wpuści już do domu.
Dość tej jebanej patologi!!! :(((

Kamyk dostał szału, gdy Indianka kazała mu opuścić jej dom, bo się opierdalał i nic nie chciał robić, a na domiar złego pyskował. Dokładać się do domu, w którym za darmo mieszkał i jadł też nie chciał. No po co, skoro kobieta za darmo nakarmi.

"On mi obiecywał, że będzie mnie bronił i mi pomagał. Nie dotrzymał słowa.
Zamiast pomagać mi, gnije w wyrze do 12.oo lub 13.oo.
Zamiast bronić mnie - napada na mnie i ubliża mi, dewastuje mój dom! :((("
- przeżywa Indianka.

WON z mojego domu, bandycka łachudro!!!
I mi się więcej na oczy nie pokazuj, bydlaku!!! :(((

Indianka

Okno wybite kamieniem przez Kamyka
Skrzynka roztrzaskana przez Kamyka.
Na dole, pod oknem - bandzior Kamyk.

Piosenka dnia: Crazy

Indiance podoba się ta piosenka :)

https://www.google.pl/search?kgmid=/g/1s0661fnl&hl=en-PL&kgs=fc6a63bc25cfa861&q=gnarls+barkley+crazy&shndl=0&source=sh/x/kp&entrypoint=sh/x/kp


Lyrics

I remember when, I remember, I remember when I lost my mind
There was something so pleasant about that place.
Even your emotions had an echo
In so much space

And when you're out there
Without care,
Yeah, I was out of touch
But it wasn't because I didn't know enough
I just knew too much

Does that make me crazy?
Does that make me crazy?
Does that make me crazy?
Possibly

And I hope that you are having the time of your life
But think twice, that's my only advice

Come on now, who do you, who do you, who do you, who do you think you are,
Ha ha ha bless your soul
You really think you're in control

Well, I think you're crazy
I think you're crazy
I think you're crazy
Just like me

My heroes had the heart to lose their lives out on a limb
And all I remember is thinking, I want to be like them
Ever since I was little, ever since I was little it looked like fun
And it's no coincidence I've come
And I can die when I'm done

Maybe I'm crazy
Maybe you're crazy
Maybe we're crazy
Probably

Uh, uh

środa, 29 czerwca 2016

Szybki koperek ;)

Dziś ma miejsce akcja pod kryptonimem "Szybki koperek" :)

Indianka

wtorek, 28 czerwca 2016

Obiadek Indianki

Kurczak w sosie curry

Dzidzia musi dbać o siebie, o dobre, mięsne odżywianie, by wzmocnić swój osłabiony chorobą organizm. Upichciła dziś kurczaczka w swoim ulubionym sosie curry. Pycha :)

Indianka

Bez Słońca

Wstał ponury dzień, ale nie posępny dzień.
Po prostu Słońce nie zawsze musi świecić.
Może potem się wypogodzi.

Indianka przyniosła wczoraj wodę do kotłów na piecu.
Dziś doleje kolejne wiadra, napali w piecu i wreszcie się wykąpie.
Głowę ma przepoconą.

Nie wie czemu, ale jest jej trochę przykro. Brak jej miłości. Szczerych, gorących, wzajemnych uczuć. Jest skazana na samotność, bo nigdy nie spotka osoby, z którą chciałaby być.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Indianka leczy się swoimi ziołami

Indianka jeszcze zdrowa nie jest, ale zauważa poprawę swego stanu zdrowia.
Zioła pomagają. Powoli dochodzi do siebie. Jeszcze jest osłabiona, ale coraz chętniej wstaje i wychodzi przed dom...
A było tak strasznie... Była taaak załamana...
Niech żyją zioła! Niech żyje cudowne ziołolecznictwo! :)

niedziela, 26 czerwca 2016

Borsuk

Kilka dni temu, korzystając z nieuwagi Indianki (drzwi do domu były uchylone), dostał się do domu i zagnieździł na strychu borsuk.
Indianka jest zbyt osłabiona chorobą, by uciążliwego zwierza wygonić.

Indianka

Napary Indianki


Białe kwiaty krwawnika
Indianka coraz więcej ziół wykorzystuje do parzenia herbaty.
Mają pomóc zwalczyć choroby i dolegliwości.
Dzisiaj już piła napar z kwiatów krwawnika.
Właśnie parzy się napar z mięty.
A potem narwie pokrzywy i zrobi napar z liści pokrzywy.
Trzeba się wzmocnić i wyleczyć do końca czerwca.

Indianka

sobota, 25 czerwca 2016

Indianka choruje

Indianka choruje już cały tydzień i nadal się źle czuje. Boli gardło, od wczoraj kręgosłup od noszenia wiader z wodą. Od dzisiaj jajniki. Jest osłabiona. Organizm przemęczony.
Nie jest w stanie pracować. Zmusza się by wstać i nakarmić oraz napoić zwierzęta.
Potem pada do łóżka i nie ma sił, by wstać.

A tu piękny środek lata. Tak wiele chciała fajnych rzeczy zrobić, ale po prostu nie ma siły...
Ciało odmówiło posłuszeństwa. Ma nadzieję, że za tydzień już będzie zdrowsza, gdyż wiele wyzwań ją czeka w lipcu. Musi być sprawna. Je czosnek, pije zioła. Powoli powinna stanąć na nogi.
Indianka

piątek, 24 czerwca 2016

Wielka Brytania zrzuciła kajdany Unii Europejskiej! :)

Cudownie! Brawo, Brytyjczycy! :)
Teraz MY! :)

Indianka

Kilka słów otrzeźwienia do "Słońca Peru" i "króla Europy" Donalda Tuska, od zwykłego, harującego w UK Polaka:

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=922322681224134&id=781146112008459&__tn__=%2As

Huzia na Józia!

To co Indiankę zaatakowało, to nie tylko niedoczynność tarczycy.
Jest tego więcej. Infekcja atakuje właśnie prawe ucho środkowe.
A z nosa zaczyna cieknąć katar.

Indianka wstała o 5.oo rano i zaparzyła sobie napar z liści malin, aby ulżyć choremu gardziołku. Pije. Coś jakby napar łagodził ból.

czwartek, 23 czerwca 2016

Zioła wspomagające leczenie naturalne niedoczynności tarczycy

Indianka postanowiła złapać byka za rogi po indiańsku, czyli obalić choróbsko metodami naturalnymi, albowiem endokrynolog NFZowski, nie umiał pomóc jej w tej uciążliwej chorobie i niczego jej nie zalecił, ani nie poradził.
Indianka

Tarczyca - leczenie naturalne

Mimo, że niepozorna, tarczyca należy do dużych gruczołów wydzielania wewnętrznego. Zwykle jest niewidoczna i, póki nie pojawi się tzw. wole, nie kojarzymy różnych dolegliwości z nieprawidłową pracą tarczycy. A problemy z zaburzeniami tarczycy ma co piąty Polak, kobiety znacznie częściej niż mężczyźni.
Hormony tarczycy wykorzystywane są przez każdą komórkę ciała i dlatego prawidłowe funkcjonowanie tego gruczołu jest niezwykle ważne dla funkcjonowania całego organizmu. Zaburzenia w pracy tarczycy objawiają się nadczynnością czyli nadmierną produkcją hormonów tyroksyny (T4) i trójjodotyroniny (T3) lub niedoczynnością.
Nadczynność tarczycy daje takie objawy jak: utrata masy ciała, osłabienie, podwyższone tętno, arytmia i niewydolność krążenia, nadmierne pocenie się, uczucie gorąca, zwiększone pragnienie, drżenie rąk, obrzęki stóp i podudzi, zaburzenia snu, drażliwość.
Objawy niedoczynności tarczycy to przede wszystkim zwolnienie tempa przemiany materii a więc tycie, nalana twarz, opuchnięte powieki, obniżenie temperatury ciała, spowolnienie akcji serca i niewydolność mięśnia sercowego, senność, pogorszenie koncentracji, sucha, zimna i szorstka skóra.
W obu przypadkach u kobiet dochodzi do zaburzenia cyklu miesięcznego, a w przypadku niedoczynności – trudności z zajściem w ciążę.

Zioła w chorobach tarczycy

Przyczyny zaburzeń pracy tarczycy są wielorakie, od choroby Gravesa-Basedowa, choroby Hashimoto czy oporności na hormony tarczycy, po nieprawidłowości rozwojowe tego organu a nawet nowotwór. Należy więc przeprowadzić wszelkie badania diagnostyczne i w przypadku wykrycia choroby leczyć ją u endokrynologa. Ale czasami badanie wykrywa tylko niewielkie nieprawidłowości w pracy tarczycy. Oczywiście należy je monitorować, ale możemy również poprawić pracę tarczycy metodami naturalnymi.
Poza zdrowym stylem życia i odżywiania, które korzystnie wpłyną na cały organizm, a więc i na tarczycę, wspomóc ten organ możemy ziołami. Nie ma wprawdzie żadnych ziół działających bezpośrednio na tarczycę, ale wiele z nich może ją wspomóc pośrednio. Pomocne będą zioła wzmacniające system odpornościowy i wspomagające wydolność organizmu. W przypadku niedoczynności tarczycy skuteczne mogą być zioła bogate w jod, a w szczególności wszelkiego rodzaju wodorosty.
Oto niektóre z ziół stosowane przy zaburzeniach pracy tarczycy:

Żeń-szeń syberyjski (Eleuthero)

Eleuthero może być skuteczne w przypadku zarówno nadczynności jak i niedoczynności tarczycy. Nie działa wprawdzie bezpośrednio na gruczoł tarczycy, ale pomaga pośrednio, wpomagając organizm w przystosowaniu się do sytuacji stresowych oraz wzmocniając system odpornościowy.
Eric Osansky, autor książki "Natural Treatment Solutions for Hyperthyroidism and Graves' Disease", twierdzi, że żeń-szeń syberyjski jest szczególnie zalecany w przypadku problemów z nadnerczami, bardzo częstymi u osób z zaburzeniami pracy tarczycy i systemu odpornościowego.

Echinacea

Echinacea to tradycyjne zioło na wzmocnienie systemu odpornościowego. Zdaniem Osansky’ego, dlatego może być skuteczna zarówno przy nadczynności jak i niedoczynności tarczycy. Eksperci generalnie zgadzają się, że ze względu na zdolność stymulacji układu odpornościowego, echinacea jest korzystna także w przypadku chorób tarczycy, ale kluczową sprawą jest jakość surowca. Bardzo często bowiem oferowane preparaty z echinaceą, zawierają zbyt małe jej dawki albo wręcz nie mają jej wcale.

Karbieniec

Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus Linne), zioło z rodziny jasnotowatych, rosnące na podmokłych terenach, często w dolinach rzek czy nad stawami. To tradycyjny lek ziołowy stosowany od wielu lat w leczeniu nadczynności tarczycy. Zalecany jest szczególnie dla kobiet z zaburzeniami hormonalnymi związanymi z nadczynnością tarczycy.
Karbieniec hamuje wytwarzanie hormonu tyreotropowego, który stymuluje wydzielanie hormonów tarczycy. Zmniejsza podniecenie nerwowe i palpitacje serca pochodzenia tarczycowego. Badania sugerują, że działa lepiej w postaci nalewki niż naparu.
Przetworów z karbieńca nie powinny stosować osoby cierpiące na niedoczynność tarczycy, a także kobiety w ciąży i karmiące piersią.

Ashwagandha, zwana również indyjskim żeńszeniem

Według Ajurwedy indyjska Ashwagandha poprawia funkcjonowanie układu immunologicznego oraz gruczołów wydzielania dokrewnego i układu rozrodczego. Podnosi także wydolność organizmu na wysiłek fizyczny oraz zdolność adaptacji w różnego rodzaju stresach.

Morszczyn pęcherzykowaty

Ze względu na wysoką zawartość jodu, morszczyn jest zalecany przy niedoczynności tarczycy i wolu endemicznym. Szczególnie skuteczny jest w przypadku otyłości związanej ze zwolnioną przemianą materii występującą przy niedoczynności tarczycy.
barb
wykorzystane źródla: Sekcja Zdrowie, poz. 12, www.naturalnews.com, thyroid.about.com, rozanski.li
http://www.cyberbaba.pl/zdrowie/35-leczenie-ziolami/terapie-ziolowe/3195-tarczyca-naturalnie

Mięta

Udało się zakupić butlę z gazem. Częściowo za gotówkę, częściowo za jaja gospodarskie, które Indianki kury znoszą zaiste wielkie i smakowite.
Wszak kury Indianki żerują na zielonej łące, a nie w błotnistym, osranym łajnem kurzym ciasnym wybiegu, więc ich jaja mają wybitne walory zdrowotne i smakowe.

Dzięki zakupowi gazu, została szybciutko zagotowana woda na herbatę ziołową.

Indianka skomponowała napar ze świeżych liści mięty i poziomki - ziół, które rosną naturalnie na jej ekologicznych gruntach.
Poziomkę tu zastała i pomogła jej się rozplenić, podobnie z miętą.

Miętę posiała kilka lat temu nad rzeczką, na wilgotnych gruntach, gdzie się znakomicie przyjęła i rozpleniła.

Liście poziomki są dobre na ból gardła, który właśnie męczy Indiankę.
Herbatka ziołowa sporządzona z mięty zielonej z dodatkiem niewielkiej ilości miodu łagodzi również bóle gardła.
Czyli trafiła w dziesiątkę z tym naparem poziomkowo-miętowym na ból gardła :)

Mięta do tego jest smaczna, orzeźwiająca i ma szereg innych własności leczniczych. Jakich? Indianka postanowiła sobie przypomnieć:



Mięta Zielona

Mentha spicata

Zioła - Mieta Zielona

INNE NAZWY

  • Mięta Kłosowa
Mięta zielona jest ziołem należącym do rodziny jasnotowatych. Jest to roślina wieloletnia. Zioło to pochodzi z obszarów Europy oraz południowo-zachodniej Azji, chociaż jego naturalny, właściwy zasięg jest trudny do określenia z powodu wczesnej, zakrojonej na szeroką skalę uprawy.

Mięta zielona rośnie na glebach wilgotnych. Jest rośliną inwazyjną na przykład w rejonach Wielkich Jezior (Ameryka Północna), gdzie po raz pierwszy zauważono ją w 1843 roku.

Mięta zielona osiąga wysokość od 30 cm do 100 cm. Jej liście oraz łodyga są porośnięte drobnymi włoskami. Korzeń mięty zielonej jest szeroko rozrośniety oraz mięsisty. Liście mięty zielonej są długości od 5 cm do 9 cm, spiczaste ku końcom oraz szerokości 1.5 cm do 3 cm. Kwiaty mięty zielonej są koloru białego lub różowego, szerokie oraz osiągające długość 2.5 mm do 3 mm. Pojawiają się one w połowie lata.

 Mięta zielona posiada charakterystyczny miętowy aromat, z niewielkim dodatkiem zapachukminku, który przez to różni ją nieco od mięty pieprzowej.

Mięta zielona jest znaną nam wszystkim rośliną leczniczą. Jak wspomniano wyżej mięta zielona, podobnie jak inne gatunki mięty, rozrasta się rozłogami przez co staje się rośliną silnie inwazyjną.
Mięta zielona rośnie naturalnie w umiarkowanych strefach kuli ziemskiej, zwłaszcza tam, gdzie jest cień oraz wilgotna gleba. Pochodne rośliny wywodzące się z głównego gatunku mięty zielonej osiągają wysokość do 1m, mają przeważnie jasno zielone liście oraz drobne kwiaty koloru białego lub lawendowego, które również pojawiają się w miesiącach letnich.

Mentha spicata rośnie bujnie z rozgałęzień oraz potrafi narobić wiele szkód ogrodnikom. W celu kontrolowania bujnego wzrostu rośliny, ogrodnicy stosują następującą metodę: obciąć spód głębokiej doniczki, a następnie umieścić go w przygotowanym dołku w ziemi i posadzić miętę zieloną, zostawiając co najmniej 7.5 cm doniczki powyżej warstwy gleby. Metoda ta uchroni przed rozrastaniem się korzeni poniżej spodu doniczki, jak również zapobiegnie rozprzestrzenianiu się pędów na powierzchni gleby.
Mięta zielona posiada bardziej owocowy oraz ostry smak niż inne rodzaje mięt, np. mięta pieprzowa. Wyciągi z mięty zielonej są głównie używane jako przyprawy do deserów, napojów, gum do żucia, stosuje się je do wyrobu pasty do zębów oraz wszelkiego rodzaju płukanek jamy ustnej, jak również jako środka leczniczego stosowanego głównie w przypadkach problemów z układem trawiennym.

Mięta zielona jest popularnym ziołem, które możemy dodać do lemoniady (napój z dodatkiem soku cytrynowego) w upalne dni letnie.

Liście mięty zielonej są tradycyjnie wykorzystywane do sporządzania galaretek miętowych, z którymi podaje się dania z pieczonej baraniny.
Należy zwrócić uwagę, że wszystkie gatunki mięty były i są używane w leczeniu problemów żołądkowych. Łagodzą one bóle żołądka, jak rownież pomagają w złagodzeniu nudności.

Suszone liście mięty zielonej mogą być używane do sporządzania ziołowych herbatek jako domowy sposób na bóle żołądka oraz wzdęcia czy wiatry.

 Olejek aromatyczny z zioła jest stosowany w aromaterapii. Jego odświeżający, ostry zapach wdychany szczególnie podczas kąpieli parowej działa korzystnie na nasz system nerwowy, pobudzając naszą mentalną czujność.

 Wdychanie olejku z mięty zielonej również pomaga w otwieraniu zatkanych przegród nosowych oraz zatokowych. Herbatka ziołowa sporządzona z mięty zielonej z dodatkiem niewielkiej ilości miodu łagodzi również bóle gardła.

 Dzięki swoim właściwościom chłodzącym, kropla olejku z mięty zielonej umieszczona na czystą ściereczkę lub gazę i przyłożona do ciała potrafi tymczasowo złagodzić odczuwalne w organizmie gorąco, jak również ból spowodowany poparzeniem słonecznym.
Olejek aromatyczny otrzymany w procesie destylacji z liści zioła jest uważany za ‚gorący‘ olej – olej, który może spowodować piekące sensacje jeśli będzie stosowany w dużych ilościach bezpośrednio na skórę. Konsumowanie w bardzo małych ilościach olejku z mięty zielonej powinno być przeprowadzone za zgodą np. homeopaty i bardzo ostrożnie. Duże dawki olejku ziołowego mogą być toksyczne dla nerek.

 Jakkolwiek suszone lub świeże liście mięty zielonej stosowane w napojach, jedzeniu lub w innych produktach są bezpieczne i pożyteczne do używania bez ograniczeń.
Mięta zielona jest hodowana głównie ze względu na swój aromatyczny oraz posiadający właściwości wiatropędne olejek. Ogrodnicy często sadzą te rośliny w doniczkach, gdyż, jak pisano wcześniej, mięta zielona jest roślina inwazyjną.

Mięta zielona będzie rosła w cieniu, lub półcieniu, jak również w pełnym słońcu. Mięta zielona najlepiej będzie rosła w gliniastej glebie bogatej w organiczne substancje.

Liście mięty zielonej mogą być używane świeże, suszone, w całości, krojone, mrożone, konserwowane w soli, cukrze, syropie cukrowym, alkoholu lub w oleju.

Liście mięty zielonej tracą swój aromatyczny zapach po tym, jak zioło zaczyna kwitnąć. Zioło na suszenie należy zrywać tuż przed pojawieniem się kwiatów.

Łodygi wieszać do góry nogami i suszyć w przewiewnych miejscach.

Jedni twierdzą, że zioło należy suszyć w zaciemnionych pomieszczeniach, drudzy natomiast sądzą, że najlepsze wyniki daje suszenie zioła w pełnym świetle słonecznym.
Mięta zielona jest składnikiem w produkcji kilku mieszanych napojów, takich, jak mojito czy miętowy napój alkoholowy. Słodzona herbata miętowa czy "iced tea" z dodatkiem mięty zielonej, to tradycyjne, letnie napoje mieszkańców południowej części Stanów Zjednoczonych.

Mięta zielona jest również dodawana do produkcji szamponów, mydeł, past do zębów.

W ziołolecznictwie, miętę zieloną stosuje się jako zaparzoną herbatkę ziołową w leczeniu np. bólów żołądka.

SUROWCE LECZNICZE

Liście, łodygi, olejek aromatyczny (eteryczny).

ZASTOSOWANIE

Ostatnie badania naukowe pokazały, że herbata z mięty zielonej może być stosowana jako środek leczniczy w przypadku nadmiernego owłosienia u kobiet (np. owłosienia na twarzy, brzuchu czy piersiach). Jej przeciw maskulinizujące właściwości redukują poziom wolnego testosteronu we krwi, podczas, gdy pozostawiają całkowity poziom testosteronu oraz dehydroepiandrosteronu (DHEA) nie naruszony. Dla wyjaśnienia DHEA jest naturalnym hormonem sterydowym, który jest produkowany z cholesterolu przez warstwę siateczkową kory nadnerczy.
Badania naukowe prowadzone w różnych laboratioriach na świecie dowiodły, że olejek z mięty zielonej posiada pewne właściwości przeciwgrzybiczne, chociaż mniejsze niż olejek z oregano.

 Mięta zielona została również scharakteryzowana jako zioło posiadające wspaniałe właściwości przeciwutleniające. Jej przeciwutleniające właściwości zostały porównane do syntetycznego przeciwutleniacza BHT. Dzięki właściwościom przeciwutleniającym, jak również zważywszy fakt, że mięta zielona jest często stosowana do przyprawiania mięsa baraniego w hinduskiej kuchni, zioło to zostało zbadane pod kątem środka konserwującego w procesie przetwarzania mięsa baraniego stosując metodę naświetlania (radiacja), i zostało stwierdzone, że mięta zielona jest skutecznym elementem w opóźnianiu utleniania tłuszczy, jak również skutecznym elementem w redukowaniu tworzenia się szkodliwych kwasów tiobarbiturowych.
Mięta zielona to powszechnie stosowany domowy środek leczniczy. Herbatka przyrządzona z liści mięty zielonej tradycyjnie jest stosowana w leczeniu gorączki, bólów głowy, chorób układu pokarmowego, jak również mniejszych innych dolegliwości zdrowotnych.

 Mięta zielona posiada następujące właściwości lecznicze: przeciwdrgawkowe, moczopędne, pobudzające, wiatropędne, przeciwwymiotne, żołądkowe.

Łodygi mięty zielonej są macerowane i używane jako okłady na siniaki.

 Olejek aromatyczny znajdujący się w liściach zioła posiada właściwości antyseptyczne, aczkolwiek jest uważanay za toksyczny w dużych dawkach. W tradycyjnej medycynie ludowej zarówno olejek z mięty zielonej, jak również jej łodygi są używane na raka. Mówi się, że okład przygotowany z liści mięty zielonej jest lekarstwem na guzy, nacieki.
Herbatki ziołowe można sporządzać z liści mięty zielonej i stosować je u dzieci, które cierpią na kolki. Napój taki uspokoi płaczące dziecko, a co za tym idzie przyniesie również ulgę zmęczonej mamie.
Olejek aromatyczny jest uzyskiwany z liści bądź z całej rośliny. Jest on wykorzystywany na skalę przemysłową jako czynnik nadający smak potrawą lub stosowany w produkcji środków do higieny jamy ustnej.

Mięta zielona odstrasza owady i jest stosowana jako zioło, które układa się na podłodze. Szczury oraz myszy nie cierpią zapachu mięty zielonej. Dlatego też miętę zieloną umieszcza się na podłogach w domach, jak również trzyma ją w spichlerzach w celu trzymania z dala gryzoni od ziarna.

Liście mięty zielonej mogą być konsumowane świeże lub gotowane. Zioło posiada silny smak, który jest wykorzystywany do przyprawiania sałatek lub gotowanych potraw. 

Liście zioła są często wykorzystywane do przyrządzania ‘’sosów miętowych’, które możemy podawać do potraw mięsnych.

Herbatka ziołowa może być zrobiona ze świeżych lub z suszonych listków mięty zielonej. Ma ona przyjemny oraz orzeźwiający smak, który pozostawia uczucie świeżości w jamie ustnej, jak również wpływa korzystnie na układ trawienny.

WYSTĘPOWANIE I UPRAWA

Mięta zielona to wieloletnie zioło pochodzące z obszarów centralnej Europy, które obecnie można także znaleźć na obszarach Ameryki Północnej.

Mięta zielona rośnie zwykle nad rzekami, w miejscach wilgotnych i raczej słonecznych. Ale nie będzie również gardziła cienistymi miejscami.

 Mięta zielona jest ziołem łatwym w uprawie, będzie rosła w większości gatunków gleby, o ile gleba nie będzie zbyt sucha. Rośliny uprawiane na olejek aromatyczny powinny być sadzone w miejscach słonecznych lub półcienistych. Mięta zielona może być rozmnażana przez podział korzeni o każdej porze roku, chociaż najlepszymi porami jest wiosna lub jesień.

 Kwiaty mięty zielonej zaczynają kwitnąć późnym czerwcem aż do sierpnia. Zioło można suszyć do późniejszego wykorzystania go.
Mięta zielona uprawiana jest w ogrodzie jako przyprawa kuchenna. Należy jednak uważać, aby nie zdominowała ona naszego całego ogródka. Cała roślina posiada silny, miętowy aromat. Kwiaty zioła przyciągają duże ilości pszczół oraz motyli.

Mięta zielona jest dobrym kompanem dla posadzonej niedaleko kapusty oraz pomidorów, gdyż jej zapach skutecznie odstrasza owady szkodniki. Sarny prawie nigdy nie skubią liści zioła, zostawiając roślinę w spokoju.

Mięta zielona może być także rozmnażana z nasion. Nasiona siać wiosną. Wzrost młodych roślinek następuje dosyć szybko. Kiedy roślinki są wystarczająco duże, tak że możemy je trzymać w ręku, przesadzić je do odzielnych doniczek latem. Jak wspomniano wyżej, mięta zielona również łatwo rozmnaża się przez podział korzeni. Najlepsza pora to późna wiosna lub lato.

SKŁADNIKI

Liście mięty zielonej zawierają: białka, węglowodany, włókno. Minerały zawarte w ziele to: wapno, fosfor, żelazo, magnez. Mięta zielona to również bogate źródło witaminy A oraz witaminy B3.

SKUTKI UBOCZNE I OSTRZEŻENIA

Kilka słów na temat użycia olejku z mięty zielonej: o ile zioło jest bezpieczne w użyciu, to olejek aromatyczny z mięty zielonej posiadając właściwości wzmagające krwawienia menstruacyjne nie powinien być stosowany przez kobiety w ciąży. Może on również powodować podrażnienia skóry u osób wrażliwych.

Źródło:
http://pl.herbs2000.com/ziola/mieta_zielona.htm

Indianka w łapie King Konga, czyli niedoczynność tarczycy w ataku

Powiększająca się tarczyca może powodować problemy z przełykaniem, a także kaszel, chrypkę, duszności oraz ucisk w okolicy szyi.

Może i powoduje. Indianka się czuje, jakby wielki goryl chwycił ją za szyję i dusił.
Ledwo mówi urywanym, słabym głosem. Jest kaszel, ból, chrypka, problem z przełykaniem, duszności oraz ucisk szyi. Biedna Indii :(((

Opis Objawów:
http://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,objawy-chorob-tarczycy,galeria,1721887,2.html#gallery_2