RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
piątek, 26 października 2012
Zima przyszła
czwartek, 25 października 2012
Jurny Koziołek!
Sprzedam młode kozy: jurnego, pełnego wigoru, młodego, białego, rasowego koziołka rogatego po bardzo mlecznej matce rasy saaneńskiej, oraz śliczną, beżową młodą kózkę z czarną pręgą na grzbiecie - kózka jest mleczna i daje mleko obecnie.
Koziołek ma dobre, bardzo mleczne geny, więc wyśmienicie nadaje się na reproduktora.
Zwierzęta zrzuciły już letnią okrywę i pokryły się zimowym, grubym futrem. Są odporne na surowe warunki klimatyczne i niewybredne. Zwierzęta pochodzą z certyfikowanego gospodarstwa ekologicznego, więc mogą być nabywane na inne gospodarstwa ekologiczne bez specjalnej zgody z odpowiedniej instytucji.
CreativeIndianka at vp.pl
Zdjęcie kózki zamieszczę jutro.
***
Nadeszło jutro. Oto bardzo sympatyczna kózka Bezia :) Jest z rasy bardzo odpornej na surowe warunki klimatyczne, ale po białych, mlecznych rodzicach. Geny praprapradziadka wybiły tutaj, stąd to umaszczenie i pręga. Kózka jest zdrowa, towarzyska, nieduża, oswojona, daje mleczko. Jest zakocona i zakolczykowana oraz zarejestrowana w ARiMR.
wtorek, 23 października 2012
Postrach Wsi
Wczoraj na Czukty padł blady strach. Komornik zapukał do drzwi ośmiu dłużników ;)))
Indianka jest zaskoczona, gdyż jej sąsiedzi mają 10 razy więcej ziemi i dotacji, mają po kilka traktorów i wszystkie niezbędne maszyny do uprawy ziemi, żyją i pracują całymi rodzinami więc jest im łatwiej, dodatkowo ich dziadkowie zasilają budżet domowy o pieniędze z rent i emerytur, dostali odszkodowania od Telekomunikacji za wykop pod kabel internetowy (niektórzy podobno nawet po 20.000zł) i mimo tego, są zadłużeni i nie płacą rachunków ;))) Ciekawe. Cała wioska po uszy zadłużona :)))
Ciekawe czy wójtowa umorzy im podatek rolny ;) Ciekawe, czy sołtysowa będzie umiała napisać im odpowiednie podania ;)))
niedziela, 21 października 2012
Mgła
Sprzedam lub zamienię
Udzielę lekcji języka angielskiego w zamian za siano, słomę, drób, króliki,
lub w zamian za usługi polowe, remontowe lub w zamian za pomoc przy nacięciu i zwiezieniu drzewa, Gmina Kowale Oleckie, tel. 607507811
http://rolne.blogspot.com/
piątek, 19 października 2012
Czysta
Indianka pracuje całymi dniami, a nocami pada na pysk i już nie ma sił by się nawet porządnie umyć.
Choć szkoda dnia, postanowiła dziś rano się wykąpać i z czystym ciałem i umysłem, zabrać się za robotę umysłową i fizyczną. Póki włosy mokre – pisze pisma. Napisała już jedno i wysłała je emailem. Pan listonosz przyniósł korespondencję, z którą trzeba się zapoznać i na którą trzeba zareagować.
Indianka niedawno zaopatrzyła się w 2000 arkuszy papieru do drukarki i 100 kopert oraz kilka znaczków.
Tusz do drukarki się kończy, więc trzeba z nim oszczędnie postępować, bo na razie rolniczka nie ma kasy na zakup nowego tuszu. Nawiasem mówiąc, nie ma kasy żadnej. Indianka już wysłała emailem i wydrukowała pismo, podpisała je i owo podpisane pismo wraz ze swoim podpisem, aby jej przypadkiem nie wzywano o podpis długopisem – skanuje, aby wysłać ponownie. Dokleiła też do pisma skan swojego dowodu. Pismo zeskanowane, zaraz będzie wysłane. Trzeba się nauczyć transformować swoje wnioski z Word’a do formatu pdf. W pismach emailowych jest możliwość manipulacji, także w pismach w formacie Word’a.
W plikach pdf takiej możliwości nie ma, więc warto się zabezpieczyć przeciwko ewentualnymi ingerencjami w treść jej wniosków, choć zazwyczaj ma ona oryginały wydrukowane w domu i przy okazji gdy jedzie do Urzędu Gminy – zabiera je ze sobą i jeden egzemplarz zostawia w Gminie.
Oj, jeszcze trzeba dobrze ząbki wyszorować, aby móc dobrze gryźć ten beton ;)))
Jeszcze sobie trzeba speed'a dodać odpowiednio energetyczną i porywająca muzyką, więc Indianka włączyła kanał:
http://www.polskastacja.pl/webplayer/index.php?channel=40
Polecam! Super muza :)
czwartek, 18 października 2012
Atlas Grzybów
Oto linki grzyboznawcze:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grzyby_jadalne
http://www.mojapolska.az.pl/grzyby.html
http://grzyby-polskie.eu.interia.pl/21.htm
Jako dziecko, zbierałam grzyby z ojcem - zapalonym grzybiarzem, więc pamiętam kilkanaście gatunków jadalnych i niejadalnych, ale tak na sto procent pewności, aby nie bać się pomyłki to tylko kilka bardzo charakterystycznych takich jak:
borowik, prawdziwek, kurka, gąska, pieczarka.
Pielęgnacja Drzewek
Dobrze by było drzewka podsypać obornikiem, ale kółka u taczek dziurawe. Ciężko się je łata i ja tego nie potrafię.
Czarna Porzeczka
Farfocel
A tu jaskrawopomarańczowy farfocel który rośnie na dębowej, próchniejącej gałęzi. Widać, żywi się tą gałęzią. Jest miękki, gumowaty, wygląda trochę jak glut ;)))
Co to za grzyby?
A tu inne grzyby, które rosną taką właśnie zgrupowaną kolonią pod uschniętym kasztanowcem. Co to jest i najważniejsze, czy jest jadalne?
Podobno to maślanki niejadalne.
Co za pech. żaden grzyb którego znalazłam nie jest jadalny ;)))
Czarne Łebki
Są na tych grzybach ślady bobków gryzoniowych, są one obgryzione chyba przez te właśnie gryzonie, robale je wpierdzielają pasjami, również ślimaki, więc wnioskuję, że nie są zabójczo trujące, ale nie wiem, czy są jadalne dla ludzi. Dałam kozie - polizała, ale nie zjadła. Kiedyś w tym miejscu rosły na pniakach całe kolonie grzybów, ale chyba innych, ale widziałam, że kozy je zżerały pasjami.
Już wiem, że to krowiak olszowy... niestety - niejadalny... http://pl.wikipedia.org/wiki/Krowiak_olszowy
Dziękuję za podpowiedź. Opis stanowiska i wygląd grzyba się zgadza, z tym co zebrałam.
Rośnie także tutaj druga odmiana krowiaka - krowiak podwinięty. Niestety, także niejadalny...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krowiak_podwini%C4%99ty
Wywiad Środowiskowy
W związku z brakiem opału na zimę i przewlekaniem przez pracownika Urzędu Gminy rozpatrzenia mojego wniosku o wyrażenie zgody na wycinkę olchy na opał – złożyłam podanie do Urzędu Gminy o przydział opału na zimę.
Dziś przyjechała na moje gospodarstwo pracownica Opieki Społecznej z szoferem. Rzekoma, bo nie mam pewności, że jest tym za kogo się podaje. Zażądałam wylegitymowania się i pokazania mi upoważnienia do przeprowadzania wywiadu środowiskowego, ponieważ chciała wejść do mojego domu mieszkalnego i abym podpisała jej protokół z wywiadu. Odmówiła okazania takiego upoważnienia i odmówiła okazania dowodu osobistego.
Czy pracownik Opieki Społecznej ma prawo odmówić wylegitymowania się?
Sporządziła protokół, w którym odmówiła mi dodania jakichkolwiek informacji jakie chciałam dodać i wymusiła na mnie podpis pod tym protokołem (ale dopisałam w tym protokole, że odmówiono mi dodania jakichkolwiek informacji). Czy to jest zgodne z prawem i procedurami? Nie dała mi też mojej kopii egzemplarza protokołu dla mnie.
W tych protokołach są rubryki, część z nich to są puste lub częściowo puste rubryki. Jaką mam gwarancję, że podpisując się pod tymi pustawymi rubrykami – nie zostanie dopisane coś niekorzystnego dla mnie, pod czym będzie widniał mój podpis?
Czy powinnam podpisywać się pod takim protokołem sporządzanym w taki sposób?
W związku z tym, że odmówiła mi okazania jakiegokolwiek upoważnienia czy dowodu osobistego (opierała się także przy ustnym podaniu nazwiska, ale w końcu je podała, tylko skąd mam pewność, że to jest jej nazwisko?) – zrobiłam fotkę uwieczniającą jej wizytę na moim gospodarstwie.
W związku z licznymi, niekiedy nieprzyjemnymi wizytami na moim gospodarstwie, założyłam rejestr wizyt, kontroli i wywiadów środowiskowych. Składa się on z rubryk:
Imię i nazwisko, numer dowodu osobistego i/lub legitymacji upoważniającej do wizytacji, stanowisko, instytucja/organizacja, cel wizyty, data, podpis osoby wizytującej.
Pani z Opieki Społecznej odmówiła podpisania się w tym rejestrze, że była na moim gospodarstwie dziś.
Z trudem wydobyłam z niej jej nazwisko, imię, stanowisko i instytucję jaką reprezentowała oraz cel wizyty.
Ja jednak bym chciała mieć jakikolwiek potwierdzony ślad w mojej dokumentacji, że moje gospodarstwo lub dom są wizytowane i przez kogo oraz kiedy i w jakim celu. Nie mam ślepego zaufania do lokalnych urzędników i nie chcę by kto chciał i kiedy chciał właził na moje gospodarstwo i robił co mu się żywnie podoba, tym bardziej, że przyjeżdżające osoby nie legitymują się, a powinny.
środa, 17 października 2012
Prawo!
To jest właściwy wybór! Aby umieć dokopać gnojom co szkodzą :))) i nauczyć się omijać rafy prawne.
Klika rządząca tworzy raz po raz zastawia na nieświadomych zagrożenia niedouczonych obywateli prawne, perfidne pułapki ;)) Mam podwójna motywację – prawnik, to zawód który można wykonywać w domu czyli bez opuszczania gospodarstwa oraz znajomość prawa pomoże mi zwalczyć ten wrogi, czerwony beton ;))) Indianka zostanie genialnym prawnikiem i utrze nosa paskudnym szkodnikom, co jej przeszkadzają we szczęśliwym gospodarzeniu i rzucają raz po raz kłody pod nogi, by nie mogła urentownić swojego gospodarstwa i utrzymać się z niego :) Poza tym Mama zawsze chciała abym szła na prawo :) Studia prawnicze to było marzenie Mamy dla niej samej, a potem dla mnie. Mam zdolności humanistyczne – dam radę :) Studiować prawo też mogę w domu bez opuszczania gospodarstwa. To jest taka dziedzina, która nie wymaga jakichś warsztatów czy laboratoriów lub praktyk. Praktykować będę na Urzędzie Gminy i innych wrogich instytucjach, które mi szkodzą i utrudniają życie. Czyli mam odpowiedź na pytanie jaka specjalizacja? – Oczywiście, że prawo administracyjne :)))
Księgowość?
To też dobra fucha domowa. Nie musi siedzieć w mieście by tę pracę wykonywać.
Indianka ściąga podręczniki do nauki księgowości. Aby nie było za łatwo – po angielsku ;)
Informatyka?
A może by tak doszkolić się informatycznie i podjąć prace jako informatyk?
Taką pracę można wykonywać w domu. Nie ma obowiązku siedzieć w biurze w mieście.
Indianka ściąga podręczniki do nauki informatyki. Żeby nie było za łatwo – po angielsku :)
Za Ciemno
Niee... już nic nie widać. Tę czarną potnę jutro. I tak sporo pocięte. Teraz pora poszatkować dyńki na mrożonki. Będą dobre w zimie na leczo itp. :) Wczoraj dwie torby dyniek pocięłam. Ledwo zamrażalnik domknęłam, takie pękate te torby.
Porzeczka czerwona
Porzeczka czerwona kupna w Olecku. Ta ładnie rośnie. Zrobiłam 23 sztobry i wsadziłam do doniczek, a doniczki do piwnicy. Niech puszczają korzenie i niech rosną!
Gdy Indianka odcinała gałęzie porzeczki czarnej, jej cień jakoś niesynchronicznie się poruszał na ściółce. Spojrzała zaskoczona na cień, potem na siebie, potem za siebie. Dziwne. Znów cień się poruszył! Indianka stała przy krzewie porzeczki, a cień sobie poszedł dalej. Co jest??? Znów się obejrzała. Z blasku Słońca wyłoniła się piękna Dakota, która postanowiła towarzyszyć Indiance w jej zabiegach, ale trzymała się nieco z dala. Jednak szła krok w krok za Indianką i gdy Indianka wyszła z sadu - stanęła smutno przy ogrodzeniu patrząc tęsknie za Indianką. Kochana klacz. Taka wierna i towarzyska.
Już zimno i ciemno. Została mi jeszcze do poszatkowania porzeczka czarna co już owocowała i miała duże, czarne owoce.
Czereśnia Rosyjska
To bydle przetrwało największe mrozy, ale jeszcze nie kwitło, więc też poszatkowałam na drobne kawałki i wyszło ok. 50 sztobrów do doniczek i kilkanaście grubych wprost do gleby. Ciekawe, które się lepiej przyjmą – te w doniczkach w piwnicy czy te w glebie?... A może wszystkie się ładnie przyjmą?
Już się ściemnia i zrobiło się zimno, ale jeszcze spróbuje pociąć czerwoną porzeczkę – tą zdrową i pachnącą (ma liście które intensywnie pachną porzeczką).