Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemoc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemoc. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 listopada 2013

Przestępczość zorganizowana


Oto konkretne przykłady łamania prawa przez lokalne instytucje:
Urząd Gminy Kowale Oleckie nie miał prawa odebrać psa bez nakazu sądu, czyniąc to, złamał prawo.

1. Schronisko w Bystrym w sposób rażący zaniedbuje mojego psa – w dniu wizyty w kwietniu 2013 pies był przetrzymywany w skandalicznych warunkach – w brudnej klatce na zapleczu schroniska. Cały czarny z brudu, osowiały, apatyczny. Wyglądał na zwierzę zastraszone i psychicznie złamane.

2. Schronisko bierze od Urzędu Gminy Kowale Oleckie 240zł miesięcznie na utrzymanie każdego powierzonego im przez Urząd psa. Miesięcznie to jest biznes rzędu 10.000zł. Za te pieniądze nie potrafi spełnić swojego podstawowego zobowiązania wobec zwierzęcia, o zapewnieniu mu odpowiedniego dobrostanu o czym świadczy wołający o pomstę do nieba stan psa. Powinno się właścicielowi tego schroniska odebrać prawo do prowadzenia schroniska dla zwierząt.

3. Policjantki wezwane przez właściciela schroniska na interwencję kilkakrotnie złamały prawo podczas tej interwencji, a także potem. Mianowicie:

 Nie wylegitymowały właściciela schroniska, jego żony i pracownika obecnych na terenie schroniska w chwili przyjazdu policjantek na interwencję – nie sprawdziły, czy są władni i upoważnieni do przetrzymywania mojego psa wbrew mojej woli w ich schronisku.

 Nie sprawdziły, czy pies został przekazany do schroniska na mocy ważnego postanowienia sądu. Tym samym nie dopełniły obowiązku służbowego i wymogu prawnego. Pies bez nakazu sądu nie może zostać odebrany właścicielowi i one powinny były o tym wiedzieć. Konstytucja w art. 46 mówi o zasadach zabierania rzeczy, a ze względu na okres od zabrania nosi to cechy złamania tego zapisu Konstytucji. Policjantki zanim zostały policjantkami składały ślubowanie i w rocie ślubowania zobowiązały się przestrzegać Konstytucji więc jakie podjęły działania w związku z uzyskanymi informacjami? – Żadne.

 Nie zareagowały na widok totalnie zaniedbanego psa i odmówiły przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez schronisko (rażące zaniedbanie psa) i przeprowadzenia interwencji w tej sprawie oraz sporządzenia notatki. Tym samym nie dopełniły obowiązku służbowego i naruszyły prawo.
 Gdy właścicielka domagała się przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez schronisko - policjantki bezpodstawnie aresztowały zgłaszającą przestępstwo właścicielkę psa. Ponownie złamały prawo uniemożliwiając poszkodowanej złożenie zawiadomienia poprzez ograniczenie jej wolności.

 Podczas próby nielegalnego aresztowania nie przedstawiły zarzutu na podstawie którego aresztują właścicielkę psa tym samym dopuściły się kolejnego złamania prawa. Jeżeli policjantki nie pozwalają obywatelce odejść w dowolnej chwili tzn. że ograniczają jej wolność i muszą w takiej sytuacji powiedzieć dlaczego zatrzymują. Każde odstępstwo policjanta od jakiejkolwiek procedury to przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Jest to zapisane w kodeksie karnym (art 222 por 2) art 231 par 1.)

 Nielegalne aresztowanie w przypadku braku podstaw do aresztowania, w przypadku braku przedstawienia zarzutu na podstawie, którego dokonuje się aresztowania to przestępstwo. To ich “aresztowanie” nosi znamiona zwykłego, bandyckiego porwania, a nie legalnej interwencji policyjnej.

 Porwanie to jest przestępstwo kryminalne karane karą wiezienia.

Te dwie panie po prostu porwały mnie w biały dzień z parkingu przed schroniskiem w Bystrym (a dokładniej ze żwirowej drogi przed schroniskiem) tłucząc przy tym i poniewierając, doprowadzając swoją przemocą do rozstroju mojego zdrowia i zagrożenia mojego życia (doprowadziły mnie do stanu przedudarowego, który stwierdził lekarz dyżurny w szpitalu w Giżycku, do którego mnie one zawiozły). 

 Policjantki na spółkę z nieuczciwym właścicielem schroniska, który świadomie świadczy nieprawdę – próbowali mnie wrobić w rzekomą „czynną napaść na funkcjonariuszki policji”. Na szczęcie dla mnie, poza nieuczciwymi pracownikami schroniska są uczciwi świadkowie tego zajścia, którzy zaprzeczyli rzekomej mojej „czynnej napaści na funkcjonariuszki”. 

Absolutnie nie było nawet cienia powodu czy pretekstu by się na mnie rzucić i mnie pobić oraz porwać z ulicy przed schroniskiem. Byłam załamana zagarnięciem mojego psa oraz wzburzona stanem jej zaniedbania przez schronisko, ale nie byłam agresywna i nie zrobiłam NIC, by dać powód tym dwóm agresywnym i wyraźnie czerpiącym chorą satysfakcję z zadawania bólu policjantkom z Giżycka.

Potrzebuję dobrego prawnika działającego na zasadzie pro publico bono, który pomoże mi pokonać tę szajkę przestępczą, gdyż sama nie jestem w stanie bronić się i dochodzić moich praw wobec przestępczości zorganizowanej instytucji państwowych.

Proszę o pomoc!

ps. Mikołaju, dziękuję :)

Ja znam nazwiska tych policjantek - z protokołu policyjnego w którym fałszywie oskarżyły mnie o rzekome "naruszenie nietykalności osobistej oraz znieważenie funkcjonariusza policji podczas i w czasie wykonywania obowiązków służbowych". Ten zarzut wymyśliły na komendzie, aby wytłumaczyć swój postępek względem mnie, czyli te ich brutalne "zatrzymanie".

Natomiast podczas interwencji na terenie schroniska ani poza nim nie przedstawiły mi się ani nie okazały odznak. Ich nazwiska poznałam dopiero na Komendzie w Giżycku, gdy mi przedstawiono zarzut wpierw rzekomego "pobicia" policjantek oraz rzekomego ubliżania im "słowami uznawanymi powszechnie za wulgarne".

NIE POBIŁAM ICH, NIE UBLIŻAŁAM IM, NIE NARUSZYŁAM IM NIC. To one się na mnie niespodziewane i agresywnie rzuciły i mnie sponiewierały na ulicy przed schroniskiem, po tym jak spokojnie opuściłam teren schroniska wraz z przyjaciółmi i wybierałam się na Komendę w Giżycku, aby złożyć zawiadomienie na właściciela schroniska z powodu fatalnego stanu utrzymania mego psa w tym pożal się Boże pseudo "schronisku". Zwykła, pospolita zapuszczona psiarnia - żadne schronisko. Do tego wrogo nastawiona do wszelkich prób adopcji, czego byłam świadkiem i czego także doświadczyłam na własnej skórze, bo chciałam Satję adoptować w związku z tym, iż nie chcieli mi jej normalnie wydać, tak jak to było uzgodnione w dniu zabrania psa przez schronisko - iż psa zabiorę po odkarmieniu szczeniaków.

Svenowi także odmówili prawa do adopcji. Co więcej - żonka właściciela schroniska pozwoliła sobie w stosunku do Svena na niewybredne komentarze, co z kolei rozsierdziło Everdinę przysłuchującą się temu. Właściciele schroniska to bezczelni ludzie bez czci i sumienia robiący biznes na psach, a same psy trzymający w skandalicznych warunkach.

Z samej Gminy Kowale Oleckie dostają miesięcznie wynagrodzenie za swoją pożal się Boże opiekę rzędu 10.000zł, a z Gminy Giżycko i innych gmin dostają osobne wynagrodzenie, znacznie wyższe niż to co płaci im Urząd Gminy Kowale Oleckie. Miesięcznie za psy zgarniają mnóstwo kasy, plus korzystają z różnych darowizn. Złoty interes. Właściciel schroniska nielegalnie zagrabił mojego psa i nasłał na mnie brutalne policjantki aby mnie pobiły. Nasłał policję na mnie po konsultacji telefonicznej z Urzędnikiem Gminy Kowale Oleckie, tym samym, który psa ode mnie wyłudził z mojego gospodarstwa.

Moje liczne pisma do Urzędu Gminy w związku ze sprawą zaniedbania mego psa w schronisku i próbą jego odzyskania spotkały się z bezduszną odmową wydania mi psa, mimo, iż pies jest w schronisku przetrzymywany nielegalnie, bez prawomocnego nakazu sądu i w strasznych warunkach.

Moi Przyjaciele od razu po tym zajściu, a potem Ja - złożyliśmy dwie osobne skargi na brutalność tych policjantek. Niestety, dostałam pismo z policji w Giżycku o odmowie wszczęcia postępowania przeciwko tym dwu agresywnym policjantkom. Moim zdaniem policja ewidentnie kryje swoje pracownice moim kosztem czym robi mi wielką krzywdę i łamie prawo.

Natomiast pośpiesznie pchnęli do sądu sprawę przeciwko mnie, gdzie mnie fałszywie oskarżają o naruszenie nietykalności osobistej i znieważenie tych policjantek :(((.

piątek, 6 września 2013

Przemoc w wydaniu wiodącego kraju Unii Europejskiej


Szturm policji na niewinną rodzinę


DODANE 2013-09-02 15:00
20 uzbrojonych policjantów pracowników socjalnych przemocą odebrało czwórkę dzieci (7-14 lat) rodzinie, która postanowiła kształcić swe pociechy w domu. W Niemczech homeschooling jest nielegalny.
Szturm policji na niewinną rodzinę LIFESITENEWS.COMRodzina Wunderlichów w 2012 r.
Do szturmu na dom Petry i Dirka Wunderlichów niedaleko Darmstadt doszło w czwartek rano. Właśnie zaczynali się uczyć. Dirk spojrzał przez okno i zobaczył, że dom został otoczony. - Powiedzieli, że chcą ze mną rozmawiać. Chciałem zadać pytanie, ale zobaczyłem trzech policjantów z taranem, chcących wyważyć drzwi, więc je otworzyłem - relacjonuje mężczyzna. Dodaje, że chwilę potem policjant pchnął go na krzesło. - Przy moim najlżejszym ruchu chwytał mnie jak terrorystę - mówi ojciec.
Ekipa, która wtargnęła do domu, oświadczyła, że ma nakaz odebrania dzieci.  I rzeczywiście miała. Sąd przewidział nawet możliwy opór ze strony dzieci i zezwolił na użycie wobec nich siły (sic!).
- Nikt by się nie spodziewał, że coś takiego zdarzy się w naszej cichej, spokojnej wiosce. To było jak sceny z filmu science fiction. Nasze dzieci i sąsiedzi przeżyły traumę - żali się Dirk Wunderlich, który musiał patrzeć, jak jego 14-letnia córka Machsejah jest zabierana siłą przez dwóch potężnych policjantów.
- Gdy wyszedłem na zewnątrz, zobaczyłem płaczącego sąsiada. Moja żona próbowała ucałować i przytulić córkę na pożegnanie. Jeden z agentów specjalnych odepchnął ją łokciem, mówiąc: “Na to już za późno”. Jaki rząd tak postępuje? - pyta retorycznie Dirk Wunderlich.
Po tym zajściu odbyło się spotkanie rodziców z przedstawicielami władz. Ci okazali im nawet odrobinę sympatii. Nie zmieniło to jednak faktu, że przesłuchanie w ich sprawie zarządzono na czas, kiedy „sędzia wróci z wakacji”.
Domowe nauczanie było jedynym powodem odebrania dzieci Wunderlichom. W dokumentach nie ma zarzutów stosowania przemocy czy zaniedbania.
Wunderlichowie, prześladowani w Niemczech za domowe nauczanie dzieci, szukali już schronienia za granica, w innym kraju Unii Europejskiej. I znaleźli go. Niestety, utrzymujący rodzinę Dirk nie mógł tam znaleźć pracy i w zeszłym roku cała rodzina wróciła do Niemiec.
- Ci ludzie są rozbici. Są wstrząśnięci do głębi i zszokowani. Ale powiedzieli mi też, że postępowali zgodnie ze swoim sumieniem i wiarą. Nie pokładają jej w państwie niemieckim, ale mają jej wiele wobec Boga. To inspirująca i odważna rodzina - powiedział Mike Donnelly z HSLDA, amerykańskiej organizacji broniącej praw homeschoolersów.
Przypomniał, że Niemcy ratyfikowały szereg międzynarodowych traktatów praw człowieka, gwarantujących rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami. Utrzymywanie przymusu szkolnego w obecnej formie oznacza - jak podkreślił - niewywiązywanie się z przyjętych zobowiązań oraz łamanie standardów demokratycznych.
Wunderlichowie nie są jedyną niemiecką rodziną, która ma problemy w związku z wyborem homeschoolingu jako metody kształcenia dzieci. Z tego samego powodu o azyl w USA poprosiła rodzina Romeike. Amerykański sąd przyznał im ten azyl, jednak wyrok ten został zaskarżony przez administrację prezydenta Obamy, która argumentowała, że prawo do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców nie należy do podstawowych wolności człowieka. W toku jest więc proces w sprawie zgody USA na deportację tej rodziny do Niemiec. Tam czekałyby na nich rujnująco wysokie kary finansowe oraz - najprawdopodobniej - odebranie dzieci. Sprawa trafi najprawdopodobniej do amerykańskiego Sądu Najwyższego.

poniedziałek, 20 maja 2013

Słaba



Indianka dzisiaj mocno osłabiona. Chyba ciśnienie jest bardzo niskie. 
Miała być dzisiaj przesłuchiwana przez policję z Giżycka, ale to za daleko, bo aż 60km od jej miejsca zamieszkania, a ona nie ma czym i za co tam pojechać, więc została w domu, gdzie ma pod opieką liczne zwierzęta wymagające jej uwagi.

Ustosunkowując się do jej zdaniem z gruntu fałszywych i przewrotnych zarzutów rzekomego jej pobicia policjantek – napisała skargę na brutalność policjantek z Giżycka opisując dokładnie całe zajście – jak ją potraktowano pamiętnego dnia w Giżycku. Miała to zrobić od razu po powrocie do domu, ale tyle ma pracy i innych spraw na głowie, że to musiało poczekać. Teraz nie ma co czekać, wróg atakuje więc trzeba się bronić. Pismo ma już 6 stron i to nie koniec. Trzeba będzie je jeszcze przejrzeć, uzupełnić. Zadbać o spójność z jej zeznaniem z kwietniowego piątku, gdzie już opisała na komendzie w detalu jak została przez te dwie kobiety potraktowana.

Prawo polskie jest tak skonstruowane, aby dawać fory kryminalistom i nieuczciwym funkcjonariuszom. Tj. gdy zeznajesz na komendzie do protokołu – ten co cię spisuje formułuje twoje zeznania jak mu pasuje, potrafi zadawać pytania w taki sposób, aby zadziałać na twoją szkodę, by zmanipulować twoje odpowiedzi i usłyszeć tylko to, co mu pasuje usłyszeć. Bywa, że odmawia zaprotokołowania tego, co wg ciebie jest istotne czyli ingeruje w twoje niezależne zeznania, co miejsca absolutnie nie powinno mieć. Następnie odczytuje ci ten protokół, bo gdy pisany ręcznie jest zupełnie nieczytelny i podsuwa do podpisu. Gdy ci odczytuje – nigdy nie masz pewności, że odczytuje co tam faktycznie zaprotokołował.

Ten protokół sporządzony w Giżycku był czytelny, bo pisany na komputerze, a mimo to jego treść wymagała poprawek, gdyż nie były to wierne słowa Indianki.
No, ale poprawiono ten protokół, oczywiście nie bez mlaskania z niezadowolenia przysłuchującego się zeznaniom Indianki drugiego policjanta. Ale Indianka nie dała się zbić z pantałyku, wiedząc, jak potem w sądzie wszelkie nieścisłości i niespójności są używane przeciwko ofierze czy przesłuchiwanemu, aby wiarygodność jej zeznań podważyć. Więc Indianka zadbała, aby każdy szczegół tego co było w protokole zgadzał się z tym, co ona podała do tego protokołu.

Jednak nadal pozostaje furtka do prawnych manipulacji. Obywatel, który złożył zeznania i pod którymi zmuszono by się podpisał – nie dostaje kopii swoich zeznań do ręki. Mimo, że jest autorem tych zeznań – aby je dostać – musi za nie zapłacić. To jest punkt, który PIS gdy dojdzie do władzy, a dojdzie na pewno, bo PO jest skończone – będzie musiał poprawić w prawodawstwie.

Taka dyskryminacja obywatela, który składa zeznania stwarza następujące zagrożenia:
 Możliwość podmieniania, dopisywania treści do protokołu lub ich usuwania już po jego podpisaniu
 Pozbawia obywatela możliwości skonsultowania się z prawnikiem co do swoich zeznań 
 Uniemożliwia późniejsze dodanie czegoś, co przesłuchiwany zapomniał powiedzieć w chwili spisywania jego zeznania lub o co go nie zapytano, a co jego zdaniem jest istotne dla sprawy
 Istnieje ryzyko zagubienia zeznania przez policję i tym samym utraty ważnych zeznań i dowodu w sprawie

Indianka stoi na stanowisku, że każdy, kto się pod czymkolwiek podpisuje, MA PEŁNE PRAWO do natychmiastowego otrzymania kopii tego, pod czym się podpisuje wiążąco.

Tymczasem wydrukowane kopie jej zeznań wylądowały w koszu, zamiast w jej ręku. Tak nie może być. To jest łamanie podstawowych praw człowieka do kopii pisma, pod którym się wiążąco podpisał.

Taki proceder polskich władz prowadzi do tego, że obywatel, gdy składa kolejne pismo procesowe nie mając przed sobą swoich zeznań z protokołu z dnia zdarzenia narażony jest na nieświadome popełnienie nieścisłości i niespójności, które potem są snadnie wykorzystywane przez nieprzychylnych obywatelowi prawników – czy to sędziego, czy to adwokata strony przeciwnej.
To jest bardzo negatywne zjawisko i przyszłe władze powinny o to zadbać, aby obywatel dostawał kopię swoich zeznań natychmiast do ręki. 

W końcu my, obywatele – utrzymujemy cały system prewencji i sądownictwa, więc te instytucje nie powinny od nas żądać dodatkowych opłat za nasze własne, autorskie zeznania. A jak się ma do tego prawo autorskie? Jakim prawem ktoś każe mi płacić za mojego autorstwa zeznania? To są MOJE ZEZNANIA i ja jestem ich właścicielem, a nie komenda.

Indianka nie może skorzystać z kopii swoich własnych zeznań, bo nie ma pieniędzy na opłaty skarbowe jakie są narzucone obywatelom, którzy chcą kopie swoich zeznań dostać do ręki. W ten sposób bieda ją dyskryminuje z możliwości rzetelnego rozpatrzenia przez służby policyjne i sądowe jej sprawy. To rzecz bardzo negatywna.

Indianka nie lubi składać zeznań do protokołów, bo nie ma kontroli nad tym co tam jest wpisywane, a niekiedy potem już po jej podpisie dopisywane, dlatego woli składać swoje własne pisma, gdzie kopie tych pism zawsze ma zachowaną dla siebie w razie konieczności odwołania się do niej. 

Tak i tym razem postanowiła, że postąpi. Napisała pismo, wydrukuje je w trzech egzemplarzach i dwa wyśle do Komendy i do prokuratury, a trzeci zachowa sobie.

Pismo jest niemal gotowe, ale Indianka dzisiaj się tak słabo czuje, że sobie daruje jego przegląd do jutra. Jutro to pismo przejrzy, uzupełni, ewentualnie poprawi i dopiero wtedy wydrukuje. Jak coś robić – to raz, a porządnie. Nie można dawać wrogom oręża w garść – a każde, choćby minimalne potknięcie na pewno zostanie przeciwko niej wykorzystane. Indianka ma w tym temacie już negatywne doświadczenia i jest bardzo ostrożna.


niedziela, 28 kwietnia 2013

Zmaltretowana rolniczka


Policjantki naruszyły nietykalność osobistą i znieważyły rolnika na służbie. Żywiciela narodu bić??? SKANDAL!

Jak można się znęcać nad rolnikiem, który ma na utrzymaniu kilkadziesiąt zwierząt za które jest odpowiedzialny i o które musi dbać, więc musi być sprawny fizycznie by podołać zadaniom? Ja teraz się nie mogę ruszać. Wszystko mnie boli. Wszystkie stawy i mięśnie mnie bolą. Jak mam teraz kurwa pracować???!!! Cały tydzień albo dwa tygodnie będę kuśtykać, a roboty mam od chuja i ciut ciut! Kurwa, samo się nie zrobi!