Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamyk. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 sierpnia 2015

Koźlątko w ramionach Kamyka



Kamyk kocha zwierzęta Indianki. Stęsknił się za nimi. Nie bawił się z nimi cały tydzień. Cały poprzedni tydzień pracował poza domem, w Kowalach Oleckich, dla wójta. Odrabiał tzw. godzinki za drobne wykroczenia z poprzednich lat (picie piwa w miejscu publicznym i jazda samochodem bez papierów). Kosił wójtowi trawę w całej wsi. Za darmo.

Podobno wójt zadowolony z jego pracy. Kamyk lubi kosić i naprawiać sprzęty. Bardzo się starał mimo bólu nogi.

Ostatnie upały bardzo dały mu się we znaki. Praca w żarze Słońca to rzecz uciążliwa i niebezpieczna. Można dostać udaru słonecznego. Musiał odpocząć od tego. Ostatnio wrócił ledwo żywy - tak dostał w kość w pracy. Zwłaszcza Słońce mu dopiekło.

Indianka

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Pęknięta noga

Po konsultacji z Mamą Indianka postanowiła leczyć Kamyka naturalnymi sposobami. Wszak lekarz mu nie pomógł 15 lipca gdy trafił na pogotowie z pękniętą nogą. Dlatego Kamyk po kolejnych pobiciach nie wzywał karetki i nie chciał jechać na pogotowie. Potem z chorą nogą musiałby wracać 20 km na piechotę do domu. Bał się też, że pobitemu policja by dołożyła podczas transportu, jak to miało miejsce podczas transportu w Gębalówce i dawniej w Kętrzynie.

Co prawda to dziecinne z jego strony, bo może tym razem by otrzymał konkretną pomoc lekarską. Być może by mu założono gips i położono na kilka tygodni w szpitalu z nogą uniesioną wysoko. No, ale skoro chłopak ma negatywne doświadczenia z tymi państwowymi instytucjami, to nie ma co mu się dziwić.

Mama uświadomiła Indiance, że służba zdrowia obecnie nie zajmuje się leczeniem ludzi. Nie ma tak, jak było dawniej, że lekarze i pielęgniarki chorym zajmowali się konkretnie i rzetelnie.
Dawniej chorych i kontuzjowanych po prostu leczono. Do domu wypisywano ludzi całkowicie zdrowych, wyleczonych. Wyżywienie w szpitalach było obfite i smaczne.

A teraz to są wykonywane jakieś ruchy pozorowane oraz spychologia zaawansowana. Odmowa leczenia. Odmowa przyjęcia do szpitala.
Zatem za co obywatele są zmuszani do płacenia ogromnych składek na ubezpieczenie?

Jednocześnie rząd wprowadził zakaz handlu ziołami. By chronić interesy korporacji farmaceutycznych. Kosztem zdrowia i życia pacjentów.
Trzeba leczyć się samemu.
Samemu zbierać i przetwarzać zioła. Samemu ustalać sobie pro zdrowotną dietę.

Aby chora noga mu się zagoiła, Kamyk ma jeść surowe jajka, gotować sobie kurze stopy, wyrabiać galarety i je jeść.
Nadto nogę ma trzymać wysoko uniesioną i oczywiście jej nie przeciążać.
A z czego zrobić środki przeciwbólowe?

Dzięki za podpowiedzi.

Wierzba mu pomoże. Jeszcze Indianka nie wie jak zrobić lek, ale się dowie.

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wierzba_biała




czwartek, 30 lipca 2015

Czerwone sznurówki

Dziś Indianka swe indiańskie senne ciało uniosła o 4.44 czyli o świcie. Ogarnęła zwierzaki i obudziła Kamyka śpiącego w szałasie w lesie Indianki. Do domu Indianki Kamyk nie ma wstępu odkąd doprowadził ją do furii i łez swoim chamskim zachowaniem wobec niej. Jest ledwo tolerowany na jej farmie.
Tolerowany li tylko dlatego, że nikt inny mu nie pomaga, a Indianka nie chce by go miejscowe żule zatłukły gdzieś na wsi. 
Jest okropny, ale to człowiek. Wczoraj po powrocie nie pyskował, więc dała mu gorący posiłek, bo cały dzień nic nie jadł. Poprzednią noc spędził na przystanku we wsi.

Wczoraj rano został znowu pobity przez lokalnych prymitywów i potrzebował bandaża. Indianka mu dała swój, długi, elastyczny bandaż i nakarmiła nieboraka, ale spał poza domem, gdyż tu nie ma wstępu z wiadomych prxyczyn. Indianka chce mieć spokój i nie ma ochoty wysłuchiwać jego bredni i urągań. Niech odrobi te swoje godzinki, znajdzie sobie pracę i idzie w swoją stronę.

Dzień dziś bezsłoneczny. Taki popielato-zielono-mokry.
Mocno popadało. Indianka chciała ten fakt wykorzystać by wykopać dołki pod kolejne słupki, ale utknęła nad papierami i drobnymi porządkami domowymi.

Chcąc ubarwić ten lekko bezbarwny dzień, założyła do swoich butów roboczych ognisto czerwone sznurówki. Kolor miał ją pobudzić do kopania, ale nim się obejrzała - dzień minął.
Szkoda, bo ziemia miękka po ulewnym deszczu. Wykopało by się z kilka dołków i skończyło ogrodzenie.

W międzyczasie posiała fasolę w skrzynce. To jej taki mini ogródek tegoroczny, choć plany były znacznie bogatsze.
No, ale Kamyk okazał się niewłaściwym partnerem do tego wspaniałego, zamaszystego dzieła. Nie dorósł do niego.

Wcześniej dziś wydzwaniał do Indianki i przymilnie zagadywał, poprosił by mu napisała wniosek o nadesłanie duplikatu świadectwa które jest mu potrzebne do rejestracji jako bezrobotny - co zrobiła - ale gdy pojawił się pod oknem pokazał się jako opryskliwy i wulgarny chłysteki cham. Indianka zamknęła okno przed nadąsaną, rozszczekaną gębą aroganta i tym skończyła z nim dzisiejszą audiencję, mimo, że pierwotnie czekała na niego z gorącym posiłkiem i ciepłym kocem do jego szałasu na noc.

Ale on wpadł w szał i zacząl walić pięścią we wcześniej utłuczone okno rozwalając je jeszcze bardziej i powiększając otwór w szybie. Wtem złapał doniczkę i uderzał nią w okno krusząc szybę coraz mocniej.
Indianka otworzyła okno by nie wytłukł drugiej szyby.
Zamierzył się w nią doniczką i rzucił. Doniczka wpadła do kuchni. Potem odrywał kawałki szyby z roztłuczonego okna i rzucał nimi w Indiankę. Wezwała policję. Patrol przyjechał na interwencję, ale zanim dojechał - Kamyk był już w Sokółkach.
Tam został napadnięty przez miejscowych i pobity. Tym razem już nie może chodzić. Nie może stanąć na nogę.

W tym czasie Indianka rozmawiała z patrolem u siebie na podwórku. Pokazała zniszczone okno. Opisała agresję i szał Kamyka oraz jego groźby.

Patrol miał go zabrac ze Sokółek do aresztu.
Indianka prosiła o to w związku z jego pogróżkami wobec niej i obawą o jego pobicie przez miejscowych. Wolała by siedział tę noc bezpieczny w areszcie, niż wpadł w ręce miejscowych.

Patrol go nie znalazł. Dyżurny przekrzykiwał Indiankę gdy próbowała zgłosić pobicie Kamyka i jego stan i odkładał słuchawkę. Groził jej karą za wezwanie policji.

Kamyk jest w tej chwili kaleką i nie może się podnieść.
Policja krąży po okolicy. Jest 21.15.

Indianka zadzwoniła na pogotowie ratunkowe by dowiedzieć się czy został zabrany do szpitala. Nie został. Leży gdzieś tam w ciemności i dogorywa. Może już nie żyje? :(((

W nocy po północy walcząc z sennością postanowiła przejść się na wieś i poszukać pobitego.
Sprawdzić czy żyje. W jakim stanie jest. Udzielić mu pierwszej pomocy. Najpierw zajrzała do jego szałasu. JEST!

Podeszła do skulonego, leżącego na sianie człowieka. Dotknęła kontuzjowanej nogi.
Lekko. Ostro jęknął z bólu.
 Trzeba wezwać karetkę! - zawyrokowała - Noga może być złamana. Wymagająca nastawienia, usztywnienia lub nawet operacji.

Kamyk miał oczy zamknięte i nie odzywał się.
Wezwać karetkę? Czy ty wezwiesz? Musisz dostać fachową pomoc medyczną. Ja nie jestem lekarzem i nie umiem ci pomóc w razie złamania. Może dojść do zakrzepu i komplikacji jeśli noga złamana a ty nie dostaniesz profesjonalnej pomocy lekarskiej.

Dotknęła ręką jego czoła i głowy. Kamyk się nie odzywał. Indianka poszła poszukać papiery potwierdzające jego ubezpieczenie. Znalazła. Spakowała go i wezwała pogotowie.

Szykuj się. Zaraz będzie pogotowie. - rzekła ponaglająco do Kamyka.
Jakie pogotowie??! - zawołał oburzony Kamyk.
Nie chcę żadnego pogotowia! I tak mi nigdy nie pomogli! - to mówiąc zerwał się gwałtownie i wystrzelił jak z procy na jednej nodze skacząc w ciemność w stronę pola.

Wracaj! Zaraz będzie pogotowie! Musisz jechać do szpitala! - wołała na darmo za Kamykiem, bo ten ani myślał wracać.

Zadzwoniła ponownie na pogotowie i je odwołała.
"Odwołuję karetkę. Pacjent państwu uciekł."

Wyszła za Kamykiem i uspokoiła go, że karetka odwołana i nie przyjedzie.
Po pewnym czasie wrócił i ponownie położył się spać na sianie.

Indianka

Brak bezpieczeństwa w gminie Kowale Oleckie

Do: Wójt Gminy Kowale Oleckie
       Krzysztof Locman

W marcu dwa pobicia.
W lipcu dwa pobicia. 15 i 29 lipca 2015 roku.
Razem dotknęły go 4 pobicia w krótkim okresie czasu plus kradzież roweru.
Uraz głowy, wstrząs mózgu, pęknięta kość u nogi, złamany nos.
Ten człowiek ledwo chodzi. Jest na moim utrzymaniu. Mnie na to nie stać. Nie ma pieniędzy na bandaże, opatrunki, środki przeciwbólowe, lekarza. Nie ma pieniędzy na wyżywienie. On nie ma gdzie mieszkać.
Był wniosek o odrabianie godzinek w pobliżu tymczasowego miejsca zamieszkania z uwagi na ból nogi i problemy z chodzeniem.
Nie zgodził się pan. Wykazał pan zadziwiający brak wrażliwości na ból i kalectwo drugiego człowieka. To proszę o tego człowieka zadbać we własnym zakresie, tj. zapewnić mu dach nad głową i wyżywienie w Kowalach Oleckich skoro jest pan tak odporny na jego ból i cierpienie i nie dał zgody na odrabianie godzinek w pobliżu domu ani nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa w gminie w drodze do pracy ledwo chodzącemu człowiekowi który pracuje dla pana za darmo.

On z wielkim osobistym poświęceniem pokonując ból pracuje dla pana za darmo. Stara się. Jest dobry w tym koszeniu. Akurat to lubi robić i mu to świetnie wychodzi. Jest wydajny. Sam pan widzi ile wykosił panu w tak krótkim czasie.
Tak, on ma dużo za uszami, ale ci którzy go napadają mają dużo więcej i atakują gromadnie. Nie panuje pan nad tym co się dzieje w pana gminie? 

Przecież on może kosić pobocza we wsi zamieszkania zamiast kuśtykać z trudem do Kowal.
Proszę, by od następnego tygodnia skierował go pan na koszenie poboczy w Czuktach.

czwartek 6.17
korekta: od dziś proszę wyznaczyć mu pracę w Czuktach albo wysłać po niego samochód.
On dziś nie jest w stanie wstać i iść.
Noga go rwie. Bandyci w Sokółkach skopali mu pękniętą nogę. Mimo to z tą chorą nogą pracował u pana za darmo wczoraj. Jak wda mu się jakieś zapalenie lub gangrena i straci nogę, to wypłaci mu pan odszkodowanie i rentę dożywotnią?

Indianka

środa, 29 lipca 2015

Kamyk pobity


Znowu. Tym razem pięciu w Sokółkach napadło na niego rano, gdy szedł do pracy. Znowu skopali. Znów się zalał krwią. Kamyk ledwo kuśtyka. Jak on ma odrabiać te swoje godzinki jak co chwila jest napadany? Czy wójt nie powinien zapewnić bezpieczeństwa pracownikowi w drodze do pracy?

Indianka

wtorek, 28 lipca 2015

Koniec Kamyka

Jednak musiał nastąpić. Przykro bardzo. Tyle czasu i energii Indianka poświęciła by go wyciągnąć z bagna. Zaniedbała swoje sprawy. Pisała mu wnioski, zażalenia, odwołania i apelacje. Gotowała mu obiady, szykowała śniadania i kolacje. Piekła chleby i ciasta. Warzyła jego ulubioną słodycz mleczną.

Niestety, zero wdzięczności, zero pomocy. Pyskówki. Ubliżanie. Oszukiwanie. Obżeranie. Wykorzystywanie. Dziś ubliżanie i poniżanie, wygrażanie. Zastraszanie. DOŚĆ. To pomaganie jemu za bardzo odbywa się jej kosztem. Wystarczy. Niech on idzie w swoją stronę.

Wczoraj Indianka przez typa płakała. Dziś też. Obrażał ją i ubliżał jej. Wygrażał. Terroryzował. Swoje zasiłki przepierdolił. Do stołu się nie dokładał. Za pokój nie płacił. Nawet go nie sprzątnął ani razu. Wyjadał jej żywność. Na gospodarstwie nie pomagał. Codziennie wylegiwał się do 11.00 lub nawet 12.00.
Nigdy nie zrobił tego, o co go prosiła Indianka. Zawsze sama musiała dźwigać wiadra wody i wykonywać wszelkie ciężkie prace.

Pora się uwolnić od tego ciężaru. Ona chce być wolna. Wolna i szczęśliwa...

niedziela, 26 lipca 2015

Pochwalić Kamyka

Indianka jako istota sprawiedliwa i uczciwa widząc starania Kamyka pragnie je szerokiej publiczności obwieścić.
Kamyk będąc naturą wolną, anarchistyczną - nigdy nie słucha Indianki i nie wykonuje jej poleceń, ale miewa też samoistne pozytywne przebłyski mniej lub bardziej udane. Nadto uczy się od Indianki, mimo że z oporami. Np. już wie, że gdy pada deszcz lub ściemnia się lub gdy lata w pobliżu duży szary ptak - należy schować indyczęta do kurnika lub chociaż na ganek.

Dziś porąbał sam z własnej woli drewno, napalił w piecu na prośbę Indianki (czyli zdarza mu się czasem posłuchać), następnie zabrał się do pracochłonnego wyrabiania babki ziemniaczanej co jest czynem nie lada, zwłaszcza w jego wykonaniu. Kamyk od kilku dni ma smaka na babkę ziemniaczaną. Robił w tym kierunku podchody do Indianki, aby ona mu ją zrobiła, ale Indianka zrażona lenistwem uparciucha odesłała go do książki kucharskiej. Kamyk nie lubi czytać, więc wytężył pamięć i przypomniał sobie, jak tę pożądaną potrawę wykonywały jego matka i babka. 
Ta dam! Zrobił ciasto i oto się piecze... :)

Indianka

sobota, 25 lipca 2015

Grill

Kamyk nie zasłużył, ale przy Indiance załapał się na grilla.
Co prawda dziś się nieco wziął za robotę, ale co z tego, jak większość tygodnia sobie bimba. Indianka zasłużyła na grilla całotygodniową swoją pracą i gospodarnością. Wymieniła mleko kozie na czereśnie, zrobiła ser i jogurt, pozmywała naczynia. A wcześniej zajmowała się zwierzętami. Kury niosą wielkie jaja. Niczym kacze albo indycze. Pyszne. Nazbierała 30 sztuk.
Kamyk z kolei wydoił kozy i pościelił koniom oraz napalił w piecu.
Zrobił też popołudniową zmianę koni. Przygotował szaszłyki na grilla. Zawsze coś.

czwartek, 1 stycznia 2015

Marzenia Kamyka

Kamyk zerwał z Ketrzynem i swoim dawnym życiem. Chciał rozpocząć życie od nowa. Zupełnie od nowa. W nowym miejscu.
Na farmie Indianki. Z Indianką. Nie dali mu... :((( Znaleźli go wysłannicy zimnego, bezdusznego Matrixa :((( Wywlekli w ciemną noc z ciepłego domku. Wywieźli. Uwięzili :(((

Kamyk marzyl o wspólnym sielankowym życiu na rancho Indianki.
Mial piekne plany. Nie chciał, by Indianka wyjeżdżała. Chcial by zostala z nim.
Chciał iść do pracy, by mogła zostać z nim. Pomóc wyremontowac dom. Pomóc zagospodarować siedlisko i ziemię. Chciał zahodowac króliki. Budować im klatki. Dbać o nie. Pomagać hodować Indiance te zwierzęta które już sama wyhodowała do tej pory.
Założyć duuuzy ogród warzywny, by mieli co jeść przez cały rok.

Na wiosnę chciał się żenić. Założyć rodzinę. Żyć szczęśliwie w miłości.
Nie dali mu.... :((( Wywlekli z domu w ciemną noc i wywieźli daleko. Indianka nie ma z nim żadnego kontaktu.
Nic nie wie co się z nim dzieje... :((( Nic nie chcą jej powiedzieć.
Nie pozwalają by z nim porozmawiała ani by go zobaczyła... :(((

Indianka slucha piosenek Kamyka, które wgrał na jej telefon.
Piosenek pełnych bólu, rozpaczy, gniewu.
Rozumie, co chłopiec przeszedł w tym roku i jest jej niego bardzo żal. Chciałaby móc wyprostować jego kręte ścieżki i otoczyć go miłością i szczęściem.

Indianka 😇