piątek, 27 listopada 2020

Duchy na Rancho

Wracam Ja ci sobie moim rydwanem ze zbożem dla kur i z dużej odległości widzę na moim polu dwóch ludzi.

Myślę ja ci sobie: "O kurwa znów jakaś kontrola jebanych urzędasów. Zjeby nigdy nie dadzą mi spokoju. Trzeba powiesić na ogrodzeniu tabliczki z napisem "wypierdalaj", bo zwykła tabliczka z napisem "zakaz wstępu" nie wystarcza."

Stanęłam z moim rowerem i przyglądam się tym postaciom. Stoją nad moją rzeką plecami do mnie i wpatrują się w rzekę i w pole przed nimi.

Wrażenie takie, że to jednak chłopy: dwóch krępych, niskich, barczystych chłopów. Jeden ubrany w czarną, grubą kufaję, a drugi na jasno w jasnobeżową kufaję. Jakby trzaskający mróz był.

Myślę, ja sobie: co oni tam kombinują?
Najwyraźniej interesuje ich moja rzeka.
Może jacyś kupcy na moje włości?

Moment wcześniej zanim tych chłopów dostrzegam na moim polu, jechałam drogą polną wzdłuż gospodarstwa Sawickiego, po którego polu szło jakieś duże, szare zwierzę.

Wydawało mi się, że jest zbyt duże, aby było kotem, ale ostatecznie okazało się, że to jednak wielki kot.🐅 Przemówiłam do tego kota, sprawdzając czy to mój kot.

Mój by do mnie podbiegł, a ten się schował za kępę trawy i obserwował mnie zza tej kępy. Wyglądał na wystraszonego. 🐯
Pomyślałam, że to dziwne zachowanie kota, że boi się mnie, no ale może był dziki. 🐅

Ponieważ ja do tego kota mówiłam przez chwilę, pomyślałam sobie później, że być może ci chłopi usłyszeli mnie i schowali się, bo gdy dojechałam rowerem do tego miejsca, gdzie ich widziałam to ich już nie było. Znikli.

To było dziwne, bo nie widziałam, żeby uciekali. Gdyby to byli ludzie to bym widziała, że uciekają gdzieś w pole albo do góry na podwórko - zdążyłabym jeszcze ich zobaczyć.

Chyba, że schowali się w szuwary i się czołgali. Ale chciałoby się komuś tak robić? Czołgać się w zimnej, mokrej trawie? W grubych, niewygodnych kufajach? Po co? Łatwiej zostać i wymyśleć na poczekaniu jakąś bajeczkę, tłumaczącą wtargnięcie na mój teren.

Do tego doszło poczucie lat 50tych ubiegłego stulecia, gdy wcześniej z drogi patrzyłam na te postaci.

Rozejrzałam się po polu, po podwórku, w ogrodzie. Nigdzie ich nie było! Chwilę wcześniej widziałam ich tak realistycznie, że nie przyszło mi wtedy do głowy, że to mogły być duchy. Ale chyba jednak były.

Moje siedlisko jest nawiedzone. Wiem o tym od lat. Zdarzały się tutaj bardzo intensywne manifestacje duchów.
Jednak nigdy nie widziałam żadnych postaci, tylko słyszałam ciężkie buciory gumowe stąpające głośno po moim strychu oraz innym razem pukanie do moich drzwi, gdy przylatywał bocian.

Kilkanaście dni temu, też słyszałam w środku nocy, tak już nad ranem - pukanie do drzwi. Gdy się obudziłam, pukanie ustało. O co chodzi? Skąd ta aktywność?

Nigdy jeszcze do tej pory nie widziałam duchów, a zwłaszcza w biały dzień.
Dzień wcześniej potknęłam się dwa razy w ogrodzie lewą stopą, a przepowiednie mówią, że jak człowiek potknie się lewą nogą, to spotka mężczyznę tego dnia, a jak prawą to kobietę.

Jednak wczoraj nikogo nie spotkałam, za to dzisiaj te dwie sylwetki na moim polu. Stali obok siebie w oddaleniu około 3 metrów między sobą.

Dziwne zdarzenie. Może te duchy chcą mi coś przekazać? Ale nie patrzyli na mnie. Stali do mnie plecami.

Co się stało, że nagle stare duchy się aktywują i materializują przede mną na moim gospodarstwie?
A może coś ma się stać? Zastanawia mnie to. 🤔

Izabella INDIANKA Redlarska

20 komentarzy:

  1. Poranne pukanie do drzwi, to przecież policja pukała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było pukanie innego dnia, chyba dzień czy dwa przed policją i około 4 czy 5 rano.
      Pytałam potem policji czy byli u mnie wcześniej i pukali - zaprzeczyli.

      Usuń
  2. A jak po badaniach? Jestes normalna prawda? Brrr u mnie kiedys duch stal nad grobem i palily mu sie dlonie- mieszkam obok cmentarza. Mam uwiecznione nawet to na zdjeciu (szara postac w ciemnosci)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze byłam normalna i nic się nie zmieniło.

      Usuń
    2. Jestem normalna i żadne badania i fejkowe opinie tego nie zmienią.

      Usuń
  3. Duchy się materializują, nie chcę cię straszyć, Iza, ale to znak śmierci ��

    OdpowiedzUsuń
  4. A kto przed Tobą mieszkał w tym gospodarstwie? Żyje jeszcze ta osoba/te osoby, które kiedyś tu mieszkały?

    Jeśli ktoś ze zmarłych przychodzi, to po to aby prosić o modlitwę. Jest listopad, czas kiedy wspominamy zmarłych. Można zamówić Mszę św.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej ustaliłam kto to był o ile to była ta osoba, no bo przecież nie widziałam go, ale sądząc po tych buciorach to był to chłop, kawaler w średnim wieku, który tutaj zmarł w kuchni.

      Też usłyszałam historię, że inny chłop tutaj został zabity w stajni przez konia.

      Myślę, że wtedy kiedy mi ten talerz szurał w kuchni to była to sprawka ducha tego chłopa, który został zabity przez konia.

      Natomiast te odgłosy buciorów na strychu to wydaje mi się że to był ten stary kawaler co to zmarł w kuchni, ale oczywiście nie wiem tego na pewno, bo przecież nie widziałam go na oczy.

      Usuń
  5. O kurczę. Nie boisz się? Opowiedz coś jeszcze o duchach. Jestem ciekawy bardzo

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie boję się. Przestałam się bać lata temu. Tutaj duch się manifestował bardzo intensywnie w pierwszych latach po moim wprowadzeniu. Już w pierwszych miesiącach dziewczyna, która tutaj na dziko mieszkała ze swoim facetem przez jakiś czas, opowiadała z lękiem, że w tym domu straszy i boi się być tutaj sama, no ale nie brałam jej na poważnie. Tak posłuchałam, posłuchałam i zbagatelizowałam. Nie wierzyłam w to. Myślałam, że ona ma zwidy, że wyolbrzymia.

    Aż pewnego dnia zobaczyłam na własne oczy jak talerz po moim stole w kuchni szoruje razem ze sztućcami i prawie spada. Sztućce spadły. Talerz złapałam i przestawiłam. Znowu sunął. Patrzyłam na to i zdębiałam. Nie widziałam wtedy żadnych duchów, ani nie czułam żadnego zimnego powietrza, ale w kuchni się działo. To było tego dnia kiedy pojechałam z właścicielem źrebaka oglądać jego konia, którego chciał mi sprzedać. Po powrocie smażyłam sobie frytki w kuchni i nagle zobaczyłam, że coś się dzieje na stole, że przesuwają się same sztućce i spadają ze stołu. No i talerz też sunął w tym samym kierunku. Oczywiście stół był wypoziomowany, było płasko i nie było powodu, żeby cokolwiek się samo przesuwało. Wtedy zrozumiałam, że nie jestem w tym domu sama i przemawiałam do tego ducha w kilku językach, bo nie wiedziałam kto to jest.

    Były też inne zdarzenia - na przykład, gdy sprzątałam w domu, ktoś otwierał szufladkę od młynka do kawy. Ta szufladka nie mogła się sama otworzyć, bo młynek stał na równej półce, był prawidłowo wypoziomowany.

    Nie od razu do mnie dotarło, że coś się dzieje z tą szufladką, bo byłam zamyślona oraz pochłonięta sprzątaniem i mijałam ją kilka razy zanim zauważyłam, że za każdym razem, gdy ja ją zamknę i wracam ona znowu jest otwarta 😳🤔
    To było dziwne, działo się w dzień.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej dobitne objawienie się ducha było wtedy, kiedy ja z moim byłym partnerem usłyszeliśmy na własne uszy jak ktoś bardzo głośno i ciężko stąpa po strychu w ciężkich buciorach roboczych typu gumofilce. Byliśmy pewni, że tam ktoś jest. Mój partner poszedł na strych sprawdzić, ale nikogo nie było.

    Znowu usłyszeliśmy kroki. To było tak, jakby ten chłop stanął na strychu nad nami i patrzył na nas. Ciężko i głośno szedł od strony okna na strychu do komina. Stanął nagle nad nami. Byliśmy przerażeni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Potem po latach pojawiła się na moim gospodarstwie kobieta, która tutaj przyjeżdżała na wakacje jako młoda dziewczyna i też opowiadała o tym, że nikt nie chciał spać na strychu w domu, bo tam straszy i dzieciaki zamiast na strychu w domu - spały na strychu w stajni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od lat nauczyłam się żyć z tymi różnymi hałasami, po prostu wmawiam sobie, że to kot, szczur albo mysz buszuje. W większości przypadków na pewno tak jest, że to faktycznie hałasy zwierząt.
    Dziwniejsze odgłosy też podciągam pod hałasy zwierząt z tym że już nie ma takich hałasów typu buciory.

    Żadnych innych szokujących manifestacji od dawna nie słyszałam, ani nie widziałam, aż do teraz z tymi chłopami nad rzeką. Po raz pierwszy widziałam duchy.😳

    Oczywiście zmaterializowane duchy po raz pierwszy, bo też widziałam kiedyś duszę mojej Babci, gdy umarła, ale nie była jako osoba, tylko jako mieniąca się świetlistość.

    Gdy babcia żyła umówiłyśmy się żeby dała mi znak po śmierci czy jest dalej życie po śmierci, czy dalej istnieje dusza, ale w ten sposób aby dała znać, żebym się nie bała. Babcia żartował, że przyjdzie do mnie jako duch zmaterializowany, a ja powiedziałam, że absolutnie nie, żeby mnie nie straszyła, tylko żeby jakoś dała znak, np. jako światło.

    No i gdy wróciłam zza zagranicy do domu, do pustego domu, gdzie już Babci nie było, to nagle mi się pojawiła taka świetlistość w środku pokoju. Taka delikatna, mieniąca się świetlistość, bardzo subtelna.

    OdpowiedzUsuń
  10. A orientujesz się do kogo należał dom jeszcze przed wojną? Czy co Prusacy wszyscy opuścili Polskę, a może ktoś wcześniej zmarł w tym domu? Ja wierzę w takie sytuacje, kiedy ci, którzy odeszli ze świata żywych odwiedzają swoje stare miejsca. Coś w tym jest. W mojej rodzinie zdarzało się tak. Może zrobiłaś coś, co mogło nie spodobać się i teraz duch kontroluje i chciałby jednak coś zmienić. Obserwuj. Szkoda, że nie przetrwał nikt, kto choćby był kolejnym pokoleniem z Prus Wschodnich. Wtedy miałabyś jakąś wiedzę i łatwiej zrozumieć te zjawiska. Raczej nie zachowały się zapisy urzędowe, ani kościelne. Niemcy byli szalenie skrupulatni w wywożeniu, najczęściej do Berlina wszelkich dokumentów. Z tego powodu Szczecin tak długo borykał się z aktami własności starych kamienic. Wiadomo, że księgi wieczyste nadal istnieją, ale już w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te manifestacje, które opisałam to były dawno temu tylko teraz pojawiły się te 2 duchy widzialne, no ale nic nie robiłam takiego co miałoby ich zdenerwować i nie patrzyli na mnie tylko na rzekę i wodopój przy rzece. Tak jakby dziwiły się skąd się wziął wodopój i pogłębiona rzeka. To ja zadbałam o wodę na Rancho. Dawniej tego nie było.

      Ale padła na internecie propozycja aby wynająć ode mnie farmę bądź część i być może to zdenerwowało duchy, że ktoś obcy chce się tu wprowadzić.

      Mnie te duchy tutejsze nie nękają, więc widać zaakceptowały.

      Usuń
  11. Kiedyś taksówkarz przywiózł kogoś z Ełku do mnie, do mojego domu wieczorem.
    Ten ktoś widział u mnie parę ludzi archaicznie ubranych, którzy wchodzili po schodach na strych. Starsi ludzie. Kobieta w bieli, ubrana w biały sweter i ciemną spódnicę, mężczyzna ubrany w ciemnozielony surdut. To zjawisko było tak realistyczne, że ten człowiek był przekonany, że to moi rodzice. Człowiek był przekonany, że mieszkam z rodzicami. Gdyby potem w rozmowie powiedziałam, że na strychu nic nie ma, że tam nie ma mieszkania, nie ma sypialni i nie ma żadnych innych ludzi - to mi nie wierzył.

    Według jego opisu ci ludzie byli ubrani tak jakby to byli Niemcy czy Prusacy z epoki przed II Wojną Światową. Wyglądali na małżeństwo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Reasumując tych duszy związanych z moim domem może być sporo.

    OdpowiedzUsuń
  13. W jakich latach powstał Twój dom, masz wiedzę?

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętaj, duchy nie krzywdzą, nie należy nic robić przeciwko nim. Kontroluje swoje stare miejsce i należy pozwolić na to. Jest taki dom, chyba w Prostkach, w którym duchy nie dają spokoju nikomu. Już parokrotnie zmieniali się właściciele i nikt w nim nie wytrzymuje. Od lat stoi pusty i nie ma już odważnych. Jak to wytłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!