Teraz kolejny wsiowy łachmyta napadł na tę samą klacz i ją głęboko zranił nożem (a może ten sam?). Klacz ma wielką, głęboką ranę wymagającą szycia.
Wykrwawiła się i osłabła.
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Kurna, nie mogę znaleźć żarówki nadającej się do oświetlenia chaty z akumulatora!
Lechia zirytowana!
Skomplikowane natury ludzkie są zazwyczaj niepojęte dla większości śmiertelników. Bywa, że myślą co innego, mówią co innego, robią co innego i czują co innego. Ta wielorakość wynika z ich pobudliwości, szybkiej reakcji na bodźce, przebogatej, pełnej harmonijnie połączonych sprzeczności, elastycznej osobowości i dużej intensywności myślenia oraz ogromnej dynamiki myśli i pomysłów, które nijak się nie chcą zmieścić w żadnej szufladzie. Bywa, że mowa ich nie nadąża za myślami. Bywa, że mowa kamufluje uczucia, albowiem te istoty są bardzo delikatne i boją się zranienia. Trudno je zatem zrozumieć :) Ale da się :) Wobec życzliwych dusz, te natury się otwierają :)
Ładna pogoda. Indianka zwiozła 5 taczek drewna pod dom.
Kamyk w tym czasie kimał, bo wczoraj do późna oglądał filmy.
Chyba nie trzeba wyjaśniać, że te jego kimono wywołało słuszny gniew Indianki? Dziś laptopik zostanie schowany. Nie będzie oglądania filmów :P
Napalone, że hej! Cieplutko. Wszystkie koty pokotem porozskładane na łóżku, na Indiance i na krześle.
Zapachy z pieca. Niam! :) Za półgodzinki obiadokolacja.
Indianka wyciągnęła się na swoim nowym łóżku i odpoczywa.
Lechia delektująca :)
Francuzi bardzo ładnie pracowali przy drzewie około 3 godziny i smakowało im jedzenie, ale dziewczyna chciała hotelowego komfortu, tj. niezależnego pokoju z prysznicem dla siebie, chłopaka i ich psa, a nie bardzo chciała pomóc posprzątać w domu by ten pokój wygospodarować, więc namówiła chłopaka, by pojechali dalej. No i pojechali. Dziewczyna grzecznie wytłumaczyła Indiance, że to nie chodzi o Indiankę i Kamyka, bo są fajnymi ludźmi i miło się z nimi gawędzi, ale że nawykła do wyższego standardu życia i liczyła na niezależny pokój dla dwojga z prysznicem i możliwość trzymania psa w domu, (a tu koty), a do tego jest mnóstwo drzewa do przerobienia, a oni się chcieli czegoś nowego nauczyć, a nie tylko przy drzewie robić. Tylko dziwnie trochę, bo w ofercie wolontariatu nie było niezależnego pokoju z prysznicem, było napisane, że dom jest do remontu i wysprzątania, mało tego, że oczekuje się pomocy w tymże sprzątaniu oraz przy drzewie, a nocleg ma być w swoim kamperze, a możliwość wprowadzenia do pokoju po jego gruntownym wysprzątaniu.
Widać ich wyobrażenia nie dorównały rzeczywistości. Smutne to trochę, ale nic na siłę. Nie chcą pomagać, to z Bogiem. Szerokiej drogi! Tylko po co gitarę zawracali? Specjalnie dla nich zrobiło się dodatkowe zakupy by było czym ich nakarmić i dokupiło łóżko, by wygospodarować jedno duże łoże dla nich. O mały włos Indianka kupiła im nowy materac do tego łóża. Daremne starania! No, ale tak to czasem bywa z turystami udającymi wolontariuszy. Zwłaszcza z takimi, którzy mają niewielkie doświadczenie w wolontariacie i są nastawieni na komfort hotelowy.
Dużo wartościowszymi wolontariuszami są prawdziwi wędrowcy, tacy, co z niejednego pieca chleb jedli. Tacy nie pękają po kilku godzinach pracy.
Tymczasem Indianka szykuje obiadek. Dziś na obiad kurczaki pieczone, ziemniaki gniecione, marchewka duszona, sosik. Do picia świeży kompot.
W sumie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Więcej jedzenia zostanie dla Indianki i Kamyka. Ku chwale Ranch'a! ;)
Lechia rozczarowana ale syta
Dzisiaj filmu nie będzie. Dzisiaj wieczorem na Rancho zwalili się sympatyczni Francuzi. Indianka z marszu z nimi łapała owce, bo akurat zabłąkały się w dziwną strefę, a potem porozmawiała z gośćmi, w tym podzieliła się wiedzą o potędze Słowiańszczyzny w antycznej Europie. Niech wiedzą, jak wspaniałe są korzenie Polaków :)
Gości poczęstowała rosołkiem i położyła ich spać w ich kamperze.
Sama zaś śpi dziś na swoim nowym, pięknym łóżeczku, które zmontował jej Kamyk. Księżniczce się należy nowe łóżeczko po 14 latach harówy na gospodarstwie. Drewniane łóżko 90 cm x 200 cm. Zgrabna pojedynka.
Indianka jest singielką, więc jej duże, podwójne łóżko niepotrzebne.
Kamyk dostał na strych starą pojedynkę Indianki. Wniósł z Francuzem.
Ustawił pod kominem. Przyniósł materac ze stajni i zagnieździł się na tym łóżku. Ale ma powiedziane, że gdy się nachla, choćby narąbie jednym piwem, to Indianka go do domu nie wpuści. Wylatuje on z domu do stajni choćby piździło i tyle.
Jesteśmy wyraźnie traktowani jako obywatel UE drugiej kategorii. Nie chcemy być traktowani jako państwo drugiej kategorii i na pewno sobie na to nie pozwolimy, ale nie chcemy też wchodzić w konfrontację
Dobre informacje poseł Sasin ma również o przyszłorocznym budżecie.Budżet tegoroczny jest realizowany zgodnie z planem. Wyraźnie obserwuje wzrost dochodów budżetu, to są skutki przyjęcia ustaw uszczelniających system podatkowy. W przyszłym roku te działania będą jeszcze bardziej widoczne, bo kolejne ustawy przed nami.
Przewiduje on ambitny wzrost gospodarczy na poziomie 3,6 procenta, przewiduje zapewnienie środków na realizację na najważniejsze programy społeczne
29 kwietnia w Norwegii doszło do tragicznego w skutkach wypadku helikoptera EC225 LP. Śmigłowiec rozbił się w pobliżu Bergen podczas powrotu z platformy morskiej Statoil.
Jesteśmy zjednoczeni w naszej ocenie sytuacji z norweskim urzędem Lotnictwa Cywilnego. Obie agencje przed podjęciem jakichkolwiek działań czekają na dalsze informacje w zw. z prowadzonym śledztwem – podał CAA.
"A co z kotami? Jeszcze żyją czy już zjedzone przez lisy?" - pyta na Facebooku wrogów Indianki mieszkających setki kilometrów od niej, zatroskany o los kotów Krzysztof Wiśniewski... ;)
Drogi Krzysztofie, pamiętaj, że najlepsza jest sobota na potrawę ze świeżego kota ;))) W sobotę gotuje Kamyk! :D hahahaha :)))
Dziś po zasłużonym dniu pracy: pożywny rosół i frytki, a na deser móvie :)
Kamyk uwielbia rosół Indianki. Ugotowała go na czterech korpusach kurzych i warzywach.
Dziś po dniu pracy pyszny obiad zrobiła Indianka: schabowe w sosie warzywno-śmietanowym z ziemniakami, do picia kompot z jabłek.
Po obiadokolacji Indianka i Kamyk obejrzeli "5 element".
Po filmie Kamyk udał się spać do swej przepastnej i przewiewnej siedziby, gdzie w łóżku towarzyszą mu koty i psy.
Indianka z Kamykiem obejrzeli sobie móvie po pysznej obiadokolacji ugotowanej przez Kamyka.
Móvie:
Gang Rosenthala - Bukareszt 1959. Grupka młodych Żydów znających się jeszcze z czasów ruchu oporu, chcąc zdobyć fundusze na opuszczenie bloku komunistycznego dokonuje skoku na Narodowy Bank Rumunii.
W poniedziałek Indianka i Kamyk zmokli pracując na dworze przy drewnie, a potem suszyli się pracując pod dachem domu.
Wieczorem Kamyk wlisił się na salony, usmażył frytki i namówił Indiankę na obejrzenie na laptopie filmu, który okazał się brutalną, krwawą jatką. Indianka ze stresu przedawkowała herbatę uprzejmie zaparzaną i serwowaną raz po raz przez Kamyka :)
Wypiła aż trzy kubki herbaty. Herbatę zalewaną wrzącą wodą z Indianki nowego, pojemnego czajnika, który nabyła, gdyż stary czajnik spłonął na ognisku dosyć dawno temu i wygląda tragicznie oraz dno ma wybrzuszone do góry, co bardzo zmniejsza jego pojemność i użytkowość. Niewielka ilość wody wylewa się z niego podczas wrzenia i przestawiania. Nowy czajnik tego feleru nie ma.
Dzień minął w miarę spokojnie, nie licząc wybuchu gniewu Indianki, podczas demontażu rozwalonych przez Kamyka okien. Kamyk zdejmując zniszczone przez siebie skrzydła, niemiłosiernie utyskiwał, że ciężko zdjąć skrzydła, był bliski rezygnacji, już rezygnował z zadania, co wyprowadziło poszkodowaną Indiankę z równowagi: "Rozpierdoliłeś mi okna, to teraz naprawiaj debilu!!!"
Po północy, czyli po obejrzeniu w sumie drugiego filmu, bo pierwszego nie dało się oglądać osobie wrażliwej, jaką jest Indianka, Kamyk udał się do swojej przepastnej i przewiewnej siedziby w stajni, gdzie znajduje się jego łóżko.
Okno sprawne, przeszklone. Tu na tym parapecie je gorące posiłki Kamyk :) |
Okno uszkodzone, nieotwieralne, plexa zamiast szyby. |
Ciemno. Dobija się przez okno do domu. Żąda wpuszczenia go i zrobienia mu jeść. Indianka w łóżku. Odmawia. Psychol wulgarnie ubliża jej i grozi podpaleniem. Indianka dzwoni na 997. Dyżurny nie odbiera.
Indianka zmobilizowała się dziś do ciężkiej pracy. Sama jedna ustawiła jedne naderwane drzwi i drugą cholernie ciężką bramę do stajni, która będąc tylko podpartą, została wypchnięta przez kozy i zwalona w błoto i deszcz, gdzie nasiąkła tak obficie, że nijak ją było dźwignąć do pionu.
Oj, nasiłowała się Indianka by bramę podnieść. To nie robota dla kobiety! (Wnuk, rusz dupę wreszcie!!!). Nie dała rady tak normalnie rękami, więc użyła lewara i dźwigni by drzwi unieść, oraz pieńka drzewa by zablokować bramę przed upadkiem na Indiankę. Cięężko było! Ale udało się Indiance postawić bramę i oprzeć porządnie o ścianę i zablokować możliwość ponownego upadku. Brama za ciężka by Indianka dała radę włożyć zawiasy na kruki.
(Wnuk włoży :))).
Po za tym przerzuciła belę siana w rozsypce, do następnego, lepiej zabezpieczonego przed kozami pomieszczenia. Kurzyło się, że hej! Jutro musowa kąpiel i mycie głowy. Dziś już nie ma siły rozpalać w piecu i szykować sobie kąpiel.
Zabezpieczyła tę kopę siana słupem i kawałkiem zniszczonych drzwi.
Jutro jeszcze coś tam dołoży by wyeliminować całkowicie ryzyko wtargnięcia kóz na tę kopę siana.
Kamyk odezwał się rano. Niby miał odpracować szkody na Rancho. Ale po południu znowu zachlał w Olecku. Indianka wobec tego powiedziała, by już się nie fatygował do niej, bo to nie ma sensu. Niech siedzi tam, gdzie mu się dobrze chla i jej gitary nie zawraca, że bezdomny sierota. Widać mu taki styl życia pasuje.
Indiance ciężko jest samej, ale woli być sama niż szarpać się z konfliktowym alkoholikiem, który tylko szuka pretekstu by zachlać.
Lechia ciężko pracująca
Nic się nie chce robić. Plucha!
Indianka z trudem się zmobilizowała do przewalania siana i ścielenia słomy zwierzom. Siano trzeba wrzucić na górę, by zwierzyna nie zadeptała go na dole.
Przydałaby się jakaś pomoc.
Pomagałam mu dwa lata, utrzymywałam, ubierałam, wspierałam, pilnowałam i załatwiałam jego sprawy. Broniłam go w sądach. Jeździłam na widzenia, by nie czuł się sam. Wykonałam ciężką pracę dla wykolejeńca, aby go przywrócić dla normalnego życia.
W rewanżu wygraża mi podpaleniem, nęka mnie i prześladuje, wybił mi kilka okien, wulgarnie wyzywa i próbuje zabić... :(((
No, a policja mnie nie chroni. Oni tylko chętnie nękają mnie, gdy ktoś anonimowy donos na mnie złoży. Wtedy są i zwracają gitarę, wzywają na przesłuchania, lub fałszywie oskarżają mnie o bezzasadne wezwanie policji i zakładają sprawę w sądzie, gdy matka policjanta się na mnie rzuca. To wszechobecna patologia.
Bandyta i postkomunistyczna, zdegenerowana, skorumpowana policja są siebie warci. Taka moja ocena.
Jestem między młotem, a kowadłem. Tam w ciemności czai się groźny psychopata. Gdy znów mnie zaatakuje, dyżurny z Komendy Olecko celowo nie będzie odbierał telefonu ode mnie przez pół godziny lub dłużej. Będę musiała dzwonić na 112, by go powiadomili o kolejnym ataku. Zanim patrol dojedzie te 20 km, zajmie mu to godzinę, jak ostatnio.
W międzyczasie bandzior wedrze się do mojego domu i mnie udusi, lub spali mi dom i stajnie.
Lechia zagrożona
Bo on tu jest. On policji się nie boi. Policja odjechała, a on zaraz znowu mnie zaatakuje. Dyżurny z Komendy Olecko nie odbiera telefonu.
Czekają, aż psychol mnie zabije...?
Musiałam dzwonić na 112, bo 997 nie odbierał telefonu.
Lechia zagrożona
511945226
Fotka zrobiona następnego dnia. |
Mimo wszystko, była to trudna decyzja. Indiance jest przykro, że musiała wygnać agresora, który jeszcze kilka dni temu chlipał Indiance w sweter, że ją kocha i że ma tylko ją jedną... Ona nie godzi się na jego agresję i ataki na nią. On już miał kilka takich napadów. I będzie miał znowu. Aż w końcu zatłucze Indiankę :((( Jest niebezpieczny. Wpada w dziką furię i niszczy wszystko dookoła i atakuje ją :(((
Wpierw przerażenie, strach, próba uwolnienia się od psychopaty.
Potem samoobrona. To nie pierwszy raz, gdy Kamyk atakował ją i niszczył jej mienie. Do tej pory nie wymienił zniszczonych okien. Mało tego, tym razem uszkodził ramę okna. Wybił w ramach dziury. Okno będzie przemarzało. Jest trwale uszkodzone. Całe okno do wymiany, a nie tylko szyba.
Indianka głodowała kiedyś, by starczyło jej pieniędzy na wstawienie tych okien, a on je tak po prostu zniszczył w szale agresji :((( Straszny wandal z niego. Nie umie budować, tylko niszczyć... :(
Gdyby mu pozwoliła znowu nocować w stajni, za kilka dni by jej znowu coś zniszczył. Ten człowiek jest jak wściekły tajfun. Podczas tego ostatniego jego szału zniszczył ramę okna i krzesło. Dość tego zagrożenia! Zabrał też Indiance komórkę. Czwartą! Same straty... Ktoś nie dojada, by mieć niezbędny kontakt ze światem, a taki oprych za darmola przywłaszcza sobie telefon i oddaje za pół darmo do lombardu, by mieć za co pić... :(((
Gdyby on był normalny, nieagresywny, zgodny, pracowity, godny zaufania - to ta przyjaźń by mogła trwać. Mógłby tu sobie jeszcze trochę pomieszkać. No ale z nim się nie da. Za duże zagrożenie dla życia Indianki oraz zagrożenie dla jej z trudem i poświęceniem zdobytego mienia. Kamyk ma ciężki, patologiczny charakter. Nie da się z nim normalnie żyć pod jednym dachem... On zawsze musi wszystko wymuszać i zagarniać nie licząc się z nikim :(((
Lechia zasmucona
Przykryła siano plandekami i obłożyła kamieniami oraz podparła drabinami. Zwróćcie uwagę, gdzie stoją drabiny. |
Chodniczek gotowy. Jeszcze kamieniec pod ścianą trzeba uporządkować. |